Dodaj do ulubionych

Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz lepsz

19.12.22, 07:54
Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz lepszy
DUŻY FORMAT
19.12.2022, 04:20
Wojciech Orliński

Pod przeciętną choinką w przeciętnej polskiej rodzinie w roku 2022 mamy prezenty lepsze niż w 1992, kiedy były z kolei lepsze niż w 1962, a te były z kolei lepsze niż w 1932 (i tak dalej). To samo dotyczy potraw na przeciętnym stole, a także przeciętnych aktów przemocy.
Dobre 10 lat temu wybuchł spór między dwoma intelektualistami: Stevenem Pinkerem i Nicholasem Talebem, który jest być może najważniejszym sporem naszych czasów. Zbliżające się święta to świetny moment, by poświęcić mu chwilę refleksji.

Pinker w swojej książce „Koniec przemocy" wyraził tezę, że ludzkość z dekady na dekadę jednak szlachetnieje. Ilustrował to różnymi danymi statystycznymi, od przemocy w rodzinie po prawdopodobieństwo śmierci w wyniku działań wojennych – i konkludował, że współcześnie jest dużo mniejsze ryzyko, że ktoś człowieka pobije, zabije, zgwałci itd., niż kilkadziesiąt czy kilkaset lat temu.


Gwałtownie zapolemizował z tym Taleb. O ile mi wiadomo, nie wyraził tej polemiki w książce, ale w serii artykułów i wystąpień.

Zarzucał w nich Pinkerowi słabe rozumienie matematycznych podstaw statystyki. Taleb zyskał sławę jako autor znakomitych tekstów o zjawiskach losowych i nieprzewidywalnych, ma doktorat z matematyki, a Pinker – z psychologii, w tej polemice pobrzmiewało więc echo odwiecznego sporu między „ściślakami" a „humanistami".

W tych sporach odruchowo zwykle trzymam stronę „ściślaków". Nie mogę się jednak powstrzymać przed myślą, że polemika Taleba jest trochę nie na temat.

Nawet jeśli Pinker nie umie prawidłowo stosować twierdzenia Bayesa (a to był kluczowy zarzut Taleba), to przecież jego główna teza nie sprowadza się do obliczeń. Rzec można: obliczenia to tylko dodatek do niej.

Nie wszystko da się opisać matematycznie. Nie ma czegoś takiego jak „jednostka przemocy", pozwalająca nam obiektywnie wyliczyć wzrost lub spadek w porównaniu z analogicznym kwartałem ubiegłego roku.

Weźmy przemoc w rodzinie. Z pokolenia na pokolenie jest jej coraz mniej, choć statystyki mogą temu przeczyć – bo z kolei przybywa zachowań, które uważane są za niedopuszczalną przemoc (a które kiedyś kwitowano sentencjami w rodzaju „Jak się baby nie bije, to wątroba jej gnije").

W prozie Prusa, Sienkiewicza czy Żeromskiego znajdziemy opisy takiego traktowania dzieci, że dziś wezwano by policję, a w XIX wieku uważano je za normalne środki wychowawcze. Kiedyś uważano, że każdy dorosły, nawet obcy, ma prawo uderzyć każde dziecko, którego zachowanie mu się nie spodobało. Jak opisać liczbowo spadek akceptacji takiej postawy? A sam spadek przecież nie ulega wątpliwości.

Święta to czas szukania nadziei. Czasem nawet na siłę – to dlatego przecież zapalamy te wszystkie lampki, zapraszamy się nawzajem na wielkie uczty, rozdajemy sobie prezenty, żeby wbrew wszystkiemu uwierzyć, że następny rok będzie jednak lepszy.

Uwierzmy więc na chwilę Stevenowi Pinkerowi, że jednak ma rację. Że świat generalnie staje się coraz lepszy.

Ta teza nie wyklucza oczywiście chwilowych spadków. Mieszkańcy sąsiedniego, zaprzyjaźnionego kraju mają teraz po dwie godziny prądu dziennie. Miejskie choinki ustawiają na stacjach nieczynnego metra. Ich święta z pewnością będą gorsze niż rok temu.

W nas ta wojna też pośrednio uderza. Choćby dlatego, że mamy w tamtym kraju przyjaciół. Albo dlatego, że boimy się, czy maniakalny dyktator z Kremla nie spróbuje swego pasma porażek zakończyć próbą zniszczenia całego świata w atomowym seppuku.

CDN...
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 19.12.22, 07:55
      Nie jest to jednak pierwszy taki przejściowy regres w historii Polski (czy też szerzej: historii świata). Większość polskich rodzin pierwsze Boże Narodzenie stanu wojennego spędzała w nastrojach nieporównanie gorszych niż rok wcześniej, w karnawale „Solidarności". Strach też pomyśleć, jak dla naszych przodków wyglądała sukcesja świąt w grudniu 1938, 1939, 1940, 1941, 1942...

      Gdy spojrzeć na to w skali roku czy nawet kilku lat – zdarzają się regresy. Gdy jednak patrzeć dekadami czy stuleciami, postęp jest niewątpliwy.

      Pod przeciętną choinką w przeciętnej polskiej rodzinie w roku 2022 mamy prezenty lepsze niż w 1992, kiedy były z kolei lepsze niż w 1962, a te były z kolei lepsze niż w 1932 (i tak dalej). To samo dotyczy potraw na przeciętnym stole, a także przeciętnych aktów przemocy.

      Kto nie wierzy, temu polecam poczytać stare kroniki kryminalne. Jeśli to go nie przekona, to trudno. Nie zamierzam państwa do niczego przekonywać.

      Ten felieton to raczej moje serdeczne świąteczne życzenia dla wszystkich P.T. Czytelników. Życzę państwu i sobie, żeby kolejne lata pokazały, że Steven Pinker jednak miał rację.

      Żeby zło, które pojawiło się na świecie w ostatnich latach, okazało się tymczasowym zaburzeniem. Żeby następne święta były lepsze, a następne jeszcze lepsze, a te w 2030 to już w ogóle ho, ho.

      Brak podstaw do optymizmu? No cóż, gdyby życzenia były matematycznie uzasadnione, nie byłyby życzeniami, tylko prognozą. A ja odkładam kalkulator i od serca życzę państwu zdrowych, spokojnych, wesołych świąt!

      ***
      wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,29271044,orlinski-felieton-na-swieta-czyli-oby-pinker-mial-racje.html
      • walmart.ca Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 19.12.22, 12:46
        Brak podstaw do optymizmu? No cóż, gdyby życzenia były matematycznie uzasadnione, nie byłyby życzeniami, tylko prognozą. A ja odkładam kalkulator i od serca życzę państwu zdrowych, spokojnych, wesołych świąt!

        And nawzajem!
        • diabollo Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 19.12.22, 12:48
          smile Ode mnie też.
          • walmart.ca Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 20.12.22, 19:03
            [Strach też pomyśleć, jak dla naszych przodków wyglądała sukcesja świąt w grudniu 1938, 1939, 1940, 1941, 1942...

            Gdy spojrzeć na to w skali roku czy nawet kilku lat – zdarzają się regresy. Gdy jednak patrzeć dekadami czy stuleciami, postęp jest niewątpliwy.

            Zwłaszcza dla kobiet w Iranie i matek chłopców w Putinowej Rosji (Ok. Stalin byl gorszy, ale on rzadzil jedynie Upper Volta with nukes podczas gdy Putin has i nukes i gaz... i nie wiadomo ilu polityków na świecie w kieszeni ...
            • walmart.ca Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 24.01.23, 20:21
              www.theguardian.com/world/2023/jan/24/doomsday-clock-at-record-90-seconds-to-midnight-amid-ukraine-crisis
              • diabollo Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 25.01.23, 06:40
                Podobno świat naprawdę idzie "do przodu". Problem polega na tym, że idzie do przodu dwa kroki, a potem jeden krok w tył. I my teraz jesteśmy w czasie tego kroku w tył...

                Kłaniam się nisko.
                • diabollo Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 25.01.23, 07:02
                  Rosja to rzeczywiście faszystowskie bagno, ale... faktycznie i tak rokowania są lepsze (że przegra) niż za stalinizmu.

                  Jak już pisałem na samym początku PISdy, może Polska też muszi przejść przez katofaszyzm jak przez syfilis, żeby osiągnąć jakąś względną dojrzałość.
                  Ten polski nacjonal-janiepawlo-balcerowiczowy infantylizm z tym kultem własnej niewinności był zwyczajnie obrzydliwy.
                  Nie mówię, że nasza ćwierćinteligencja już po 8 latach PISdy zmądrzała, ale już ze dwóch-trzech na dziesięciu kuma trochę więcej niż janpaweł-balcerowicz-mikke i to już i tak jest zauważalna zmiana.

                  A poza tym, to staruchów zawsze dopadała depresja, tylko kiedyś nikt nie wiedział jak to się nazywa. Problem, też demograficzny (młodzieży mało, staruchów dużo), polega na tym, że naszą, staruchów, depresją zaraziliśmy nawet młodzież, która zamiast z dziadocenem walczyć i obalać, sama nie widzi nadziei.
                  Tak urządziliśmy (staruchy) świat, że łatwiej sobie wyobrazić koniec swiata niż koniec kapitalizmu (i dziadocenu).
                  Ale, znowu, obiektywnie, zgotowaliśmy młodzieży bardzo trudną obiektywnie rzeczywistość, sprowadziliśmy ją do parteru, z pozycji parteru trudniej walczyć z silniejszym. Niemnej to też tylko kwestia czasu, jak się podniosą i nam zapierdolą. Oby.

                  A Anglosasi, czyli Mała Brytania i US, to jak to mówią Azjaci, koszmar "same, same, but different".

                  Kłaniam się nisko.
              • diabollo Re: Uwierzmy Pinkerowi, że świat staje się coraz 25.01.23, 13:09
                A jeśli idzie o doomsday clock to pojawia się pytanie czy straszenie zachodnich spoleczeństw zagładą nuklearną to nie to samo straszenie zachodnich społeczenstw zagładą nuklearną przez Kreml i celu "deeskalacji" czyli nie pomaganie Ukrainie, żeby Ukraina szybciej została podbita i swiat dalej mógł żyć w pokoju?

                Oczywiście zagrożenie użyciem broni jądrowej jest zawsze, ale ja widziałem, że Putin robił cyrki z 50metrowymi stołami przy których spotykał się z innymi politykami, bo tak strasznie panikował przed wirusem Covid19.
                Nie wyglądał na faceta, który chce umierać...

                Kłaniam się nisko.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka