Dodaj do ulubionych

Trochę historii państwa moskiewskiego

10.01.23, 07:44
Wojny krymskie Putina i cara Mikołaja. Historyczne analogie
OPINIE
09.01.2023, 15:44
Janusz Onyszkiewicz

Zbrojny najazd na Ukrainę nie jest w dziejach Rosji wydarzeniem bez precedensu. Przyjrzyjmy się, jak przebiegła i jak zakończyła się podobna agresja w połowie XIX wieku.
Autor dwukrotnie pełnił funkcję ministra obrony narodowej (1992-93 i 1997-2000), był wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego (2004-07).

Wnikliwy obserwator i świadek tego, co się dzieje w Rosji, ambasador Niemiec w Moskwie w latach 2014-19 Rudiger von Fritsch zauważył, że to car Aleksander III jest obok Piotra Wielkiego wzorem do naśladowania dla Władimira Putina, bo czas rządów tego władcy to „epoka odrodzenia narodowego i powrotu do korzeni i historycznej spuścizny". Warto jednak przypomnieć, że rządy Aleksandra III to czas reformy armii, ale też samowoli prawnej, wszechogarniającej policyjnej kontroli, a także radykalnej rusyfikacji Polski i Ukrainy.

Wydaje się jednak, że to, co się w Rosji dzieje, bardziej niż rządy Aleksandra III (1881-94) przypomina jednak rządy Mikołaja I (1825-55) – czasy, w których samowładztwo cara przyjęło najbardziej skrajne formy, a nowo utworzona policja polityczna stała się główną ostoją i fundamentem władzy.

Rządy Mikołaja I charakteryzowała jego obsesyjna obawa przed rewolucją, która może do Rosji przyjść ze zgniłego i chylącego się ku upadkowi Zachodu, przede wszystkim z Francji. Rewolucją, która miałaby położyć kres zagrożeniu, jakie dla Zachodu stanowi prężne, młode, ogromne państwo rosyjskie i jego nieskażona bezwstydnym racjonalizmem jedynie prawdziwa wiara i cywilizacja.

Rosyjski dyplomata i poeta Fiodor Tiutczew w 1848 roku, roku Wiosny Ludów, pisał do cara: „W Europie od dawna istnieją tylko dwie rzeczywiste siły – rewolucja i Rosja. Stoją one teraz naprzeciwko siebie i możliwe, że jutro przystąpią do walki". Tamą przed zarazą z Zachodu miała być Europa Środkowa, a w szczególności Prusy i Austria. Dlatego Rosja zaangażowała się w obronę status quo w Europie i wysłała Austrii wojska, by pomogły w dławieniu powstania węgierskiego. Czy to nie przypomina obsesyjnego strachu Putina przez „kolorowymi rewolucjami" w krajach sąsiednich? Obecna wojna z Ukrainą to też próba położenia kresu kolejnej „kolorowej" rewolucji.

Car też liczył, że Zachód nie zareaguje
W tym roku przypada 170. rocznica wkroczenia Rosji do znajdujących się pod zwierzchnictwem Turcji księstw naddunajskich, co wkrótce doprowadziło do wybuchu wojny krymskiej (1853-56). Zaczęło się od tego, że w ramach imperialnej polityki „zbierania" całego świata słowiańskiego i prawosławnego pod opiekę Rosji Mikołaj wysunął pod adresem Turcji żądanie przyznania wszystkim wyznawcom prawosławia żyjącym pod tureckim panowaniem prawa do bezpośredniego zwracania się do cara ze skargami na doznawane od władz tureckich krzywdy. Car stałby się więc w istocie drugim, obok sułtana, władcą poddanych Turcji, która tym samym okazałby się niemal rosyjskim protektoratem. Trudno się dziwić, że Turcja na takie żądania nie mogła się zgodzić, co musiało prowadzić do wojny.

CDN...
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Trochę historii państwa moskiewskiego 10.01.23, 07:45
      W tej rozgrywce Mikołaj liczył na całkowitą bierność mocarstw europejskich. Opierał te rachuby na przekonaniu o słabości i rozchwianiu politycznym krajów zachodnich. I tak w 1851 roku feldmarszałek Paskiewicz pisał do cara po obejrzeniu manewrów wojskowych w Berlinie, że nieporadna polityka Palmerstona prowadzi Anglię do katastrofy, Francja jest na progu wojny domowej, Włochy są opanowane przez demagogów, a Niemcy nie otrząsnęły się jeszcze po kryzysie rewolucji roku 1848.

      Ponadto Mikołaj liczył też na powstanie Słowian pod panowaniem tureckim, którym Rosja miała nieść wolność. Wojna wydawała się więc łatwa, krótka i dająca Rosji ogromne nowe nabytki terytorialne, z Konstantynopolem i cieśninami czarnomorskimi włącznie.

      Te rachuby zawiodły całkowicie. Austria nie zachowała oczekiwanej życzliwej neutralności, a Francja i Wielka Brytania nie mogły dopuścić do tak znacznego osłabienia Turcji i wzmocnienia Rosji oraz jej wyjścia na Morze Śródziemne po uzyskaniu kontroli nad cieśninami. Wystąpienie krajów Zachodu przeciw Rosji zostało potraktowane jako zdrada i skrajny brak wdzięczności za uratowanie Europy przed Napoleonem. Dziś natomiast ciągle wypomina się zachodnim demokracjom, że przecież to Rosja uratowała je przed Hitlerem.

      Wojskowe zaangażowanie Francji i Wielkiej Brytanii, a także Sardynii doprowadziło do klęski Rosji w wojnie krymskiej. Ta klęska obnażyła nie tylko wojskową słabość Rosji i jej gospodarcze zacofanie. Podobnie jak dziś w Ukrainie piętą achillesową ówczesnej rosyjskiej armii była – mówiąc dzisiejszym językiem – logistyka, czyli ogromne trudności z zaopatrzeniem. Na dodatek okazało się, że wojska koalicji dysponują znacznie lepszym wyposażeniem i bronią.

      Aby jednak podobieństwo do wojny krymskiej było pełniejsze, Ukraina musi konflikt z Rosją wygrać, a więc odzyskać znaczną część utraconego terytorium i pokazać, że jest w stanie ten marsz kontynuować. Do tego Ukraina musi pozyskać od zachodnich sojuszników środki umożliwiające poważne działania ofensywne, np. środki rażenia dalekiego zasięgu, a także nowoczesne czołgi i bojowe wozy piechoty. Tylko atakując cele wojskowe w samej Rosji i posuwając się naprzód, można będzie przekonać druga stronę, że nie jest w stanie tej wojny wygrać, choćby osiągając nawet bardzo ograniczone cele. Obawy, że ataki na terytorium Rosji mogą dać jej pretekst do dalszej eskalacji konfliktu i uznania go za wojnę obronną, są o tyle chybione, że Putin już uznał wszystkie zajęte tereny za część Rosji, zatem z tego punktu widzenia wojna już toczy się na rosyjskim terytorium.

      Rozmowy pokojowe? Raczej jeszcze nie teraz
      Wojna krymska zakończyła się traktatem pokojowym. Dziś obie strony deklarują gotowość do podjęcia negocjacji, ale stawiane warunki mają wręcz zaporowy charakter. Ukraina nie może zaakceptować rosyjskiej agresji i utraty wielkiej części swego terytorium, dla Rosji rezygnacja ze wszystkich zdobyczy, wypłacenie odszkodowań i oddanie pod sąd wojennych zbrodniarzy to też warunki nie do przyjęcia. Taki scenariusz byłby zapewne możliwy jedynie w nierealnym przecież wypadku zwycięstwa Ukrainy w takiej skali, jak to miało miejsce z Niemcami i Japonią w drugiej wojnie światowej.

      Obecnie wszelkie próby mediacji skazane są więc na niepowodzenie. Jeśli wychodzą one ze strony Zachodu, przynosić muszą odwrotny do zamierzonego skutek. Telefony do Putina są odbierane w Rosji jako przejaw słabości. Znamienne też, że są to ciągle działania jednostronne – Putin sam nigdy nie dzwoni. Kiedy wzmiankowany już ambasador Niemiec zapytał doradcę Putina ds. polityki zagranicznej, dlaczego w sytuacji kryzysowej tylko kanclerz Merkel dzwoni do rosyjskiego prezydenta, choć ten też mógłby użyć telefonu, zapytany zareagował ironicznym: „Żartuje pan?".

      Do rozmów będzie musiało jednak w końcu dojść – miejmy nadzieję, że po kolejnych sukcesach Ukrainy i przekonaniu Moskwy, że wojny nie wygra.

      Czy takie rozmowy mogą się zacząć pod rządami Putina? „Pustynna burza" zakończyła się rozmowami z Saddamem Husajnem, choć najechał haniebnie Kuwejt. Czołowi politycy demokratycznego Zachodu spotykają się z takim potworem jak Kim Dżong Un. Pragmatyzm i wybór mniejszego zła mogą więc po raz kolejny przeważyć nad zasadami. Wydaje się jednak, że Putin, formalnie anektując zgrabione terytoria, działa tak jak niektórzy piraci, którzy wdzierając się na rabowany statek, topili własny, aby nie mieć możliwości odwrotu. Tym samym trudno sądzić, żeby władca Kremla zgodził się na odstąpienie od swych maksymalistycznych żądań, które są dla Ukrainy i Zachodu nie do przyjęcia.

      Car Mikołaj nie dożył końca krymskiej wojny i negocjacje powadził już jego następca. W sytuacji przegrywanej wojny może nastąpić zmiana władzy na Kremlu. Kto może zastąpić Putina? Spekulacje są ogromnie utrudnione, jako że nie widać, kto obok Putina ma najmocniejszą pozycję. Przypominają się czasy carskiego samodzierżawia, kiedy na pytanie francuskiego arystokraty, kto jest ważną osobą w Rosji, car Paweł odpowiedział: „W Rosji wielkim panem jest ten, z którym ja mówię i dopóki z nim mówię".

      CDN...
      • diabollo Re: Trochę historii państwa moskiewskiego 10.01.23, 07:46
        Rosja: od klęski do reform
        Niestety, dość prawdopodobny jest scenariusz, w którym Putin zostaje usunięty pod zarzutem zbytniej miękkości w prowadzeniu wojny. To oznaczałoby okres pogłębiania się konfliktu, zanim na Kremlu nastąpi zmiana orientacji. Pamiętajmy jednak, że np. de Gaulle doszedł do władzy pod naciskiem tych, którzy domagali się ostatecznego rozwiązania problemu wojny w Algierii. I to właśnie ten prezydent od okrzyku: „Algérie française", doszedł do uznania niepodległości tego kraju. Ale de Gaulle był wielkim mężem stanu i rzeczywistym bohaterem, a nikogo takiego w otoczeniu Putina nie widać, chociaż nie należy tracić nadziei, bo historia zna wiele wypadków pojawiania się znikąd takich osób.

        Historia Rosji to historia reform wymuszanych przez przegrane wielkie konflikty. Tak było po wojnie krymskiej, po wojnie z Japonią w 1905 roku, po pierwszej wojnie światowej i po przegranej zimnej wojnie. Miejmy nadzieję, że Rosja wojnę z Ukrainą przegra, porzuci groźne neoimperialne miraże i wejdzie na drogę kolejnych przemian, tym razem trwałych i demokratycznych.

        ***

        wyborcza.pl/7,75968,29340232,krymska-wojna-putina-i-wojna-krymska-cara-mikolaja-historyczne.html#S.TD-K.C-B.2-L.3.maly

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka