diabollo
29.01.23, 09:47
Przesiedział rok za pedofilię, bo zarządził audyt watykańskich finansów? Watykan w pigułce
WOLNA SOBOTA
Magdalena Czyż
Ofiara lewackiej nagonki czy niewinny z braku mocnych dowodów? Śmierć kard. Pella mówi wiele o Kościele.
14 stycznia w Bazylice Watykańskiej odbyły się uroczystości pogrzebowe australijskiego kardynała George'a Pella, metropolity Melbourne i Sydney, watykańskiego prefekta Sekretariatu ds. Ekonomii, głównego wykonawcy reformy watykańskich finansów. Mszy przewodniczył kardynał Giovanni Battista Re, dziekan Kolegium Kardynalskiego, a ostatnie obrzędy pogrzebowe poprowadził papież Franciszek.
Czyli z pełnymi honorami.
26 lutego 2019 roku sąd okręgowy w Melbourne opublikował wyrok uznający kard. George’a Pella za winnego pięciu czynów pedofilskich, w tym dwóch gwałtów na 12-letnich chłopcach z kościelnego chóru. Po ponad roku spędzonym przez kardynała w więzieniu sąd najwyższy jednomyślną decyzją siedmioosobowego składu uniewinnił Pella, przyznając, że istniały uzasadnione przesłanki, że przestępstwo w ogóle mogło nie mieć miejsca i skazany może być niewinny.
Portal naTemat.pl z okazji jego śmierci wypuszcza film na YouTubie, z którego dowiadujemy się jedynie, że wyrok uchylono, oczyszczono go z zarzutów, ponieważ materiał dowodowy nie wskazywał jednoznacznie na sprawstwo, i jeszcze, że Tadeusz Rydzyk nazwał Pella „współczesnym męczennikiem".
I gdy ultrakonserwatywny tygodnik „Niedziela" robi z Pella niewinną, skrzywdzoną ofiarę dzikiej, lewackiej nagonki na Kościół, a lewicowy portal podaje tylko, że zmarł kardynał oskarżony o gwałty na dzieciach i uniewinniony z powodu niewystarczająco mocnych dowodów, okazuje się, co ostatnio jest dość częste, że sprawa jest trochę bardziej skomplikowana.
Głównie za sprawą innego kardynała, jednego z najbliższych przyjaciół papieża, który we wrześniu 2020 roku zostaje niespodziewanie zdymisjonowany przez Franciszka i pozbawiony wszystkich praw i obowiązków kardynała, a wychodząc po dymisji z jego apartamentu, mówi: „Byłem przyjacielem papieża do godziny 18.02".
Chodzi o kardynała Angello Becciu, który był substytutem w Sekretariacie Stanu, czyli czymś na kształt ministra spraw wewnętrznych. Najbliższym współpracownikiem sekretarza stanu Pietro Parolina, z bezpośrednim dostępem do papieża. Podlegało mu konto, na które trafiały pieniądze z tzw. świętopietrza, czyli przysyłane z całego świata ofiary na cele charytatywne. Do ostrego konfliktu pomiędzy nim a Pellem doszło w maju 2016 r., gdy Australijczyk zdecydował o generalnym audycie watykańskich finansów. Becciu jego decyzję anulował.
Cztery lata później włoscy dziennikarze z tygodnika L'Espresso zdobyli dowody, że Becciu dokonywał wielomilionowych transferów z tego konta do firm swoich dwóch braci. I jakby tego było mało, inwestował w podejrzane fundusze inwestycyjne i luksusowe nieruchomości m.in. w Londynie. To ostatnie ponoć najbardziej rozsierdziło Franciszka. No i jeszcze chyba to, że na tych inwestycjach zarabiali wszyscy, tylko nie Watykan. (Być może gdyby zarabiał Watykan, to Franciszek by się tak nie wściekł. Tego nie wiemy).
Wiemy natomiast, i teraz wisienka na torcie: że dziennikarze „Corriere della Sera", „La Repubblica" i „The Times" dostali informacje od watykańskich śledczych badających malwersacje finansowe kard. Becciu, że trafili na trop iście sensacyjny. Mianowicie Becciu miał przelać 700 tys. euro jako łapówkę dla oskarżycieli kardynała Pella.
Dlaczego o tym wszystkim piszę w kontekście materiału z portalu naTemat.pl? Dlatego, że przedstawiając półprawdę, pozbawiamy się możliwości pokazania pełnej prawdy (albo przynajmniej pełniejszej), która akurat w przypadku Kościoła często bywa znacznie bardziej sexy.
wyborcza.pl/magazyn/7,124059,29393993,przesiedzial-rok-za-pedofilie-bo-zarzadzil-audyt-watykanskich.html