Dodaj do ulubionych

Rozmowa z Overbeekiem

04.03.23, 19:13

wyborcza.pl/magazyn/7,124059,29511573,uwazam-za-celowe-by-ksiadz-stopniowo-wracal-do-pracy-kaplanskiej.html
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 05.03.23, 10:08
      krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,29527657,pedofilia-w-kosciele-karol-wojtyla-chronil-przestepcow-seksualnych.html#S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
      • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 07.03.23, 07:26
        Bardzo interesujący ten program wczoraj był w tym TVN24.
        Pan Wojtyła chronił pedofilów i przenosił z parafi na parafię. Pełno było zboczeńców w jego kręgu, a nawet zboczeńcem był sam jego mentor i promotor.

        Muszę wyznać, że pan Wojtyła nigdy mnie nie kręcił, a antyklerykalizm mój wziął się między innym z chorego kultu Wojtyły w Polsce od samego początku tzw. "pontyfikatu".
        Po prostu widziałem, jak w sumie normalni ludzie zaczynają zupełnie świrować pod wpływem performanców przebierańca spod Krakowa. Rączki w górę, rączki złożone, zaklecia, zaklęcia, kazanie pełne frazesów, zaklęcia, zaklęcia z ożywioną gestykulacją... Publika sika w majtki jak na koncercie Beatlesów.
        Jak nasza polska inteligencja mogła na ten teatr tak lecieć?

        Dzisiaj już wiemy, że to była Bestia z Wadowic.

        Kłaniam się nisko.
        • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 08.03.23, 07:16
          wyborcza.pl/7,82983,29533630,pytania-o-jana-pawla-ii-to-jak-zdrada-ojczyzny-marcin.html#S.MT-K.C-B.1-L.1.duzy
        • grzespelc Re: Rozmowa z Overbeekiem 08.03.23, 14:02
          Tzw. Papież-Polak przestał mi się podobać, kiedy w wieku lat nastu zrozumiałem, że mnie obraża. Te bzdury o cywilizacji śmierci to przecież klasyczna mowa nienawiści, choć takiego pojęcia nie było wy=tedy jeszcze chyba. Nigdy nie przeprosił, więc zdania nie zmieniłem, choć ujawnianie go było mocno ryzykowne towarzysko w tym kraju w latach 90., również w gronie młodzieży (i w następnej dekadzie też). Oczywiście nie wiedziałem wtedy o niczym, o czym teraz wiadomo. A skoro wyszły na jaw takie kwiatki to i satysfakcji trochę mam.
    • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 06.03.23, 07:23
      "Uważam za celowe, by Ksiądz stopniowo wracał do pracy kapłańskiej" - napisał abp Wojtyła do skazanego za gwałt oralny na nieletnich
      WOLNA SOBOTA
      03.03.2023, 12:00
      Małgorzata Skowrońska

      Ekke Overbeek: Nie stawiam tezy, że Wojtyła był molestowany przez Sapiehę. Ale kardynał może okazać się kluczowy dla zrozumienia, dlaczego Jan Paweł II odwracał wzrok
      Z Ekkem Overbeekiem, autorem książki "Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział", rozmawia Małgorzata Skowrońska

      Małgorzata Skowrońska: To był 2002 rok. Relacjonowałam dla "Wyborczej" ostatnią pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski. Na krakowskich Błoniach było 2,5 mln ludzi. Wiedzieliśmy, że już nie będzie więcej wizyt, że ten ostateczny czas nadchodzi. Gdy na lotnisku mówił "Żal odjeżdżać", płakałam.
      Ekke Overbeek: Gdy w 2005 roku papież zmarł, byłem na Błoniach, widziałem te tłumy w żałobie. Dla was Jan Paweł II był kimś wielkim, przywódcą nie tylko religijnym, ale też personą ważną społecznie i politycznie. To zrozumiałe, że przeżywaliście żałobę. Patrzę na to z boku, bo wychowałem się w kraju o odmiennej historii i do tego mocno przesiąkniętym protestantyzmem.

      Miałem 7 lat, gdy moi rodzice wystąpili z Kościoła ewangelicko-reformowanego. Ale kulturowo człowiek zostaje kalwinem. Gdy chodzi o relację do Boga, nadal mnie dziwi to, że katolicy potrzebują do tego pośredników, przewodników. Pastor w protestantyzmie nie ma takiego nadzwyczajnego statusu jak ksiądz w katolicyzmie. Ale może za daleko idę, bo za chwilę pojawi się zarzut, że moja książka to jakiś protestancki atak na Kościół.

      Może właśnie ten dystans pozwolił ci inaczej spojrzeć na papieża, którego ogłosiliśmy santo subito.
      - Dla dużej części Polaków, nie tylko katolików, krytyczne spojrzenie na Jana Pawła II to sytuacja graniczna. Jego pontyfikat trwał ponad ćwierć wieku. Dla waszego kraju to czas ogromnych zmian, najpierw walki z komunizmem, a potem wychodzenia z tego opresyjnego systemu. Papież wam w tym towarzyszył. Wyobrażam sobie, że dla wielu ludzi Wojtyła jest częścią ich tożsamości. Gdy robiłem reportaże przy okazji śmierci papieża, Polacy często powtarzali, że przeżywają ją tak, jakby członek ich rodziny umarł. Postawiliście go jednak na tak wysokim piedestale, że jakakolwiek racjonalna krytyka jest, jeśli nie bezpardonowo odpierana, to przynajmniej podważana.

      Spróbuję ci to wytłumaczyć, bo odnosisz się do obrony papieża w niedawnym wywiadzie Adama Michnika. Upraszczam metodologicznie, ale podziały przebiegają mniej więcej tak: pokolenie "Solidarności" organicznie nie jest w stanie dopuścić, że papież mógł mieć także twarz kościelnego aparatczyka, który za wszelką cenę bronił instytucji. Moje pokolenie - pokolenie dzieci "Solidarności", wychowane w oazach lub przynajmniej po obowiązkowej katechizacji - chce rozliczenia z pedofilii, bo dręczy nas krzywda ofiar księży, mamy też dość instytucji, która ma dla nas restrykcyjne moralne nakazy, a sama tkwi w zgniliźnie. Jest jeszcze pokolenie moich dzieci - oni masowo wypisują się z religii, a Kościół i Jan Paweł II interesują ich o tyle, o ile kiedyś będą z tej wiedzy musieli napisać sprawdzian w szkole.
      - Procesy laicyzacji w Polsce przyspieszają, a Kościół, nie tylko zresztą nad Wisłą, jest w kryzysie najgłębszym od reformacji. Do reformacji był siłą napędzającą cywilizację, od XVI wieku stał się siłą reakcyjną, antynowoczesną. W katolicyzmie można coś z Bogiem załatwić poprzez pośrednika - księdza. W protestantyzmie tego nie ma: jesteś sam na sam ze Stwórcą i musisz sobie radzić. Odpowiedzialność spoczywa tylko na tobie. Ciężko się z tym żyje. Katolicyzm jest pod tym względem bardziej ludzki, macie spowiedź, Eucharystię, wystawne rytuały, szafarzy sakramentów, kapłanów z bezpośrednim dostępem do najwyższego, ale też - nie gniewaj się - nie uczy odpowiedzialności.

      Ten układ infantylizuje wyznawców, co przesiąka do innych dziedzin życia, sfery politycznej i społecznej. I potem mamy Kościół, który nie bierze odpowiedzialności za czyny swoich przedstawicieli, polityków, którzy nie biorą odpowiedzialności za swoje decyzje, i sporą część społeczeństwa, która ten stan rzeczy po prostu akceptuje. Naprawdę niekomfortowo się czuję, gdy to mówię, ale to moja obserwacja po tylu latach życia w tym kraju.

      CDN...
      • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 06.03.23, 07:25
        Dotykasz czegoś, z czym właśnie to pokolenie wychowane już w wolnej Polsce i uczące się życia od m.in. od zaangażowanych społecznie duchownych teraz się boryka. Kościół wydawał się przestrzenią wolności, a okazał się opresyjnym systemem, w którym nas nieźle sformatowano. Przez moment łudziliśmy się, że może da się żyć w zgodzie z religią, jeśli będzie to rzeczywistość tzw. Kościoła otwartego, ale ten okazał się nieistotną bańką. Do tego musimy mierzyć się z ujawnianymi faktami tuszowania pedofilii także przez "naszego" Jana Pawła II. To bolesny proces.
        - Może warto zmienić perspektywę. Mój kraj znajduje się na drugim końcu, gdy chodzi o ocenę Jana Pawła II. W 1985 r. papież odwiedził Niderlandy, gdzie wśród katolików trwał bunt przeciw jego konserwatyzmowi. I do tego oczywiście niechęć lewicowych, liberalnych i protestanckich mieszkańców. Ta pielgrzymka była katastrofą. Wy macie obraz ustrojonych ulic, którymi przejeżdżał papamobile, u nas tłumów nie było. W telewizji leciała prześmiewcza piosenka "Popie Jopie". Ludzie przychodzili na spotkanie z papieżem, ale często nie żeby się modlić - oni protestowali. W Amsterdamie zrobiono niesmaczny żart, rozwieszając niby listy gończe w poetyce "żywy lub martwy" informujące o nagrodzie za głowę JPII. Papież dowcipnie skomentował, że 15 tys. guldenów to niedużo. Jeden z naszych dwóch kardynałów - bo tylu mamy - komentował później, że ta podróż była porażką. Byłem wtedy nastolatkiem. Będąc już dorosłym człowiekiem, wyjechałem do Polski. Mieszkam tu z przerwami już prawie trzydzieści lat. Przeżyłem coś, co można nazwać szokiem kulturowym, gdy zobaczyłem te tłumy wiwatujące u was na cześć papieża.

        Właśnie ze względu na ten dysonans zacząłeś sprawdzać Jana Pawła II i Kościół w Polsce pod kątem wykorzystywania seksualnego i tuszowania pedofilii? Aż chce się zapytać, jak to się stało, że człowiek z dalekiego kraju sięga po takie historie.
        - Nawiązujesz do słynnych słów Wojtyły o dalekim kraju tuż po tym, jak ogłoszono go papieżem. Ale Niderlandy nie są tak dalekie od Polski. W 2010 roku zaczęły się pojawiać informacje o pedofilii w Kościele w Niderlandach czy Niemczech. Redakcje pytały, jak to wygląda u mnie, w Polsce. Napisałem wtedy artykuł m.in. o Tylawie, gdzie ksiądz wykorzystywał dziewczynki, i o skandalu z molestowaniem kleryków przez abp. Paetza. Czyli o tym, co było znane. Ale znalazłem więcej informacji i kolejne ofiary. I już nie mogłem tego tak zostawić. Każdy, kto wysłucha tych głosów, powie to samo: głęboko wchodzą pod skórę. Nad tego rodzaju krzywdą, szczególnie gdy chodzi o dzieci, nie da się przejść do porządku dziennego. Dlatego powstała książka "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią". Ktoś musiał dać im się publicznie wypowiedzieć.

        Wtedy pisanie o tym było odbierane jako atak na Kościół. Teraz polskie media ruszyły, ale sprawa nadal nie jest wyjaśniona do końca tak jak w innych krajach, bo politycy wciąż chronią kler. Przypomnę tylko, że już w 2004 roku w USA ukazał się raport Johna Jaya, w którym ponad 4 tys. duchownych oskarżono o nadużycia seksualne w latach 1950-2002. Statystyki pokazały wtedy, że około 4 proc. księży ma na sumieniu tego rodzaju przestępstwa. W Polsce poszkodowani nadal są traktowani, jakby to oni byli winni. Bez zdecydowanych kroków władz państwowych Kościół nie ujawni skali problemów.

        Książkę "Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział" dedykowałeś ofiarom milczenia Jana Pawła II.
        - Bo jest przede wszystkim dla nich. Ofiary - nie tylko w Polsce - mają prawo wiedzieć, że odpowiedzialność za ich krzywdę sięga samego szczytu Kościoła. Od połowy lat 80., kiedy kryzys pedofilii w Kościele się zaczął, zadawano pytanie: co wiedział papież? Teraz znamy odpowiedź.

        Wróciłeś do tematu tuszowania pedofilii po dziesięciu latach.
        - Wcale nie miałem ochoty. Myślałem: swoje już zrobiłem, nie jestem katolikiem, nie jestem Polakiem; jak to Polacy pięknie mówią: nie moje małpy, nie mój cyrk. Ale nie mogłem pojąć, dlaczego tak nieśmiało zadajecie pytania o odpowiedzialność Jana Pawła II za tuszowanie skandali seksualnych. Tu ciągle obowiązuje wykładnia, że car był dobry, ale bojarzy źli.

        To najczęstsze tłumaczenie. Jest jeszcze wersja ze schorowanym papieżem, który z racji wieku i zaawansowanej choroby nie mógł już reagować. Rzeczywiście największe skandale z udziałem Groëra, Degollada czy McCarricka wybuchły pod koniec pontyfikatu.
        - Tylko dlaczego przez tyle lat nikt nie zapytał, czy Karol Wojtyła wiedział o molestowaniu w Kościele, zanim został papieżem? To w sumie proste pytanie. Ktoś musiał powiedzieć: sprawdzam.

        Po książce, w której mówiły ofiary, zacząłem sprawdzać, co dzieje się ze sprawcami tych przestępstw, i znalazłem ich rozsianych po całej Polsce; wciąż w stanie czynnym duchownym albo żyjących spokojnie na księżowskich emeryturach. Gdzie jest instytucjonalna odpowiedzialność za ten stan rzeczy? Zacząłem szukać odpowiedzi, stawiając sobie cezurę czasową, gdy Wojtyła był prominentnym hierarchą. Ostatecznie sięgnąłem czasów jeszcze wcześniejszych, czyli okresu od końca II wojny światowej.

        Wojtyła wiedział?
        - Pierwsza sprawa sądzenia duchownego oskarżonego o molestowanie chłopców, którą znalazłem pochodzi z 1948 roku [chodzi o ks. Klenkowskiego]. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych to rok 1984. Czyli prawie 40 lat później. To kontekst historyczny. Klenkowski przez jakiś czas był rezydentem w archidiecezji krakowskiej. To jeden z tych przypadków, które opisuję krótko i które pokazują, że arcybiskup Wojtyła musiał być skonfrontowany z księżmi, którzy popełniali tego typu przestępstwa.

        Bez cienia wątpliwości?
        - Twarde dowody pojawiają się pod koniec lat 60. i na początku 70. W czterech przypadkach - Lenart, Loranc, Surgent i Saduś - które szerzej opisuję, mamy do czynienia z bezpośrednim działaniem Wojtyły, który odpowiadał za podległych mu księży. Pierwszy był sześć razy przenoszony przez abp. Wojtyłę z parafii na parafię, choć kuria wiedziała, że przekraczał granice w kontaktach z dziewczynkami. Drugi to duchowny skazany prawomocnie za oralny gwałt na nieletnich. Zanim został skazany, osobiście wyznaje Wojtyle swoje czyny. Po odbyciu kary więzienia w 1971 roku Wojtyła przywraca go do stanu kapłańskiego. W liście do niego pisze: "Biorąc nadto pod uwagę całe zachowanie się Księdza, świadczące o chęci naprawienia zła, oraz szczerą poprawę, uważam za celowe, by Ksiądz stopniowo wracał do pracy kapłańskiej".

        CDN...
        • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 06.03.23, 07:26
          Z kolei o tym, że trzeci ksiądz, Eugeniusz Surgent, molestuje chłopców, wierchuszka kurii wiedziała od co najmniej 1969 roku. Mimo tego Wojtyła dał mu wioskę Kiczorę pod opiekę, gdzie znowu zaczął molestować, za co został skazany. Wojtyła pozwolił na to, że mógł dalej pracować jako duszpasterz i nauczyciel religii. Znalazł swoje miejsce w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, gdzie znów molestował. No i do tego jeszcze zaskakująca historia księdza Sadusia, bliskiego współpracownika Wojtyły.

          Gdzie szukałeś dokumentów potwierdzających działania Wojtyły wobec księży pedofilów? W archiwach kościelnych?
          - Pewnie wtedy tych przypadków byłoby jeszcze więcej. Prosiłem o dostęp do kościelnych dokumentów, ale oczywiście mi odmawiano. Kiedyś trzeba będzie otworzyć te archiwa. Łatwo nie będzie, biorąc po uwagę nie tak dawno wydaną instrukcję papieża Franciszka, by zakazać przekazywania władzom świeckim, w tym sądom, kościelnych akt dotyczących przestępstw seksualnych. Jeśli polski wymiar sprawiedliwości chce mieć do nich dostęp, musi najpierw zwrócić się do Watykanu.

          Pozostaje IPN i archiwa, które budzą wątpliwości. Część to fałszywki, kolejne pozyskiwane były od TW, tzw. tajnych współpracowników, poprzez szantaże i korupcję. Grząski grunt.
          - Chichotem historii jest to, że dowody współodpowiedzialności Jana Pawła II za przestępstwa pedofilii pochodzą z archiwum dawnej SB. Jeżeli to komuś się nie podoba, to niech przekona biskupów, aby otworzyli swoje archiwa.

          Początkowo nie miałem pojęcia, gdzie szukać. W 2019 roku chciałem się już poddać, ale trafiłem na pierwszy w miarę dobrze opisany przypadek. No to szukałem dalej.

          Co do wiarygodności esbeckich dokumentów - to, że jakaś organizacja odegrała złowrogą rolę, nie wyklucza jej roli jako historycznego źródła. Ja nie lustruję nikogo, więc unikam kontrowersji, czy ktoś był albo nie był świadomym tajnym współpracownikiem. Zresztą każdy przypadek był inny. Bardzo różne były powody, dla których księży donosili. Nie oceniam tego. Mnie interesują informacje, które podawali. Nieprawdziwe jest przekonanie, że te donosy zawierają same kłamstwa. Przecież pierwszym zadaniem każdej służby specjalnej, niezależnie od systemu, jest zbieranie jak najpewniejszych informacji. Widać zresztą, że SB starała się weryfikować informacje. Poza tym konfrontowałem dokumenty i zeznania ze świadkami. Wiele z tego, co wyczytałem, udało się potwierdzić.

          W książce podaję przykłady, kiedy SB spreparowała fałszywki i pułapki, ale - żeby były skuteczne - i one musiały, przynajmniej częściowo, opierać się na sprawdzonych informacjach.

          Jak to możliwe, że historycy, ale też dziennikarze, przez wiele lat badający archiwa SB na te przełomowe dokumenty wcześniej nie trafili?
          - To nie jest pytanie do mnie. Teczki Surgenta i Loranca były prawie nietknięte, gdy dotarłem do nich, ale inne teczki - na przykład Sadusia i Lenarta - już były wypożyczane do różnych kwerend. Na przykład dokumenty dotyczące tych księży zna ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który napisał książkę "Księża wobec bezpieki". Dlaczego nie precyzował, o jakie skandale obyczajowe chodzi w przypadku tych duchownych? Dlaczego nie zadał pytania o odpowiedzialność Wojtyły? W jedynym z wywiadów mówił, że blokował go kard. Dziwisz.

          Opierasz się jednak także na zeznaniach TW. W przypadku kard. Sapiehy, mentora Jana Pawła II, opierasz się na teczce ks. Boczka. Z tego dokumentu wynika, że Książę Niezłomny, jak nazywano hierarchę z racji jego postawy wobec hitlerowskiego okupanta, a potem reżimu sowieckiego, molestował w konwencji sado-maso kleryków i księży. Historyk Marek Lasota, autor "Donosu na Wojtyłę", oraz ks. Isakowicz-Zaleski uznają "rewelacje" Boczka za niewiarygodne.
          - Dosłownie w ostatniej chwili zdecydowałem się dodać to świadectwo do książki. W „Maxima Culpa" nie szukam odpowiedzi na pytanie, dlaczego Jan Paweł II tak uparcie ignorował problem pedofilii wśród księży, tylko starałem się uporządkować fakty. Jednak w końcu stwierdziłem, że świadectwo ks. Boczka może okazać się tak ważnym tropem, żeby zrozumieć postawę Wojtyły, że muszę je dodać. Nie zdecydowałbym się na to, gdybym nie wiedział, że historie o molestowaniu księży przez Sapiehę krążą po dziś dzień po Krakowie. I tu znowu pytanie, jak to jest, że tylu badaczy czytało jego teczkę, a wszyscy omijali to świadectwo?

          CDN...
          • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 06.03.23, 07:27
            Oczywiście, że podejście do tak drastycznych materiałów wymaga ostrożności. Ale nie ma powodów, aby odrzucić świadectwa ks. Boczka a priori jako nieautentyczne; dobrowolnie współpracował z SB, nic nie wskazuje, że jego wyznania były wymuszone. Wątek molestowania przez Sapiehę pojawia się spontanicznie, kiedy opisuje niedawną wizytę u Sapiehy. Dopiero później wraca do tematu i podaje obszerne wyjaśnienia. Mógł się mylić w datach, w liczbie uderzeń, ale wymyślić coś takiego? Poza tym wymienia w zupełnie innym kontekście kolegę księdza, który również skarży się na „nienormalność" Sapiehy. W teczkach obu tych księży pojawiają się informacje, że sami mieli molestować dziewczynki. To wygląda na podręcznikowy przypadek molestowania przez molestowanego. Do tego ks. Boczek nadmiernie pił, co nie przekreśla jego wiarygodności; pasuje do obrazu ofiary, która ucieka w alkohol.

            Gdy opublikowaliśmy w "Wyborczej" fragment twojej książki dotyczący kard. Sapiehy, rozpętała się burza.
            - Doniesienia o tym, że kard. Sapieha mógł być drapieżcą seksualnym, to nie jest historia jednej teczki.

            Na ten sam trop wpadł Marcin Gutowski z TVN24, który też szukał odpowiedzi, czy Wojtyła wiedział. Jego reportaż wkrótce będzie można obejrzeć w programie "Czarno na białym". Potwierdza, że doniesienia o szczególnych upodobaniach kard. Sapiehy złożył też ks. Andrzej Mistat, który przez dwa lata był kapelanem starzejącego się hierarchy. Z kolei Tomasz Terlikowski stwierdził, że wiedza o niegodnych zachowaniach hierarchy była w archidiecezji znana.
            - Konieczne są dalsze badania, nie tylko w IPN. Postać Sapiehy może okazać się kluczowa dla zrozumienia, dlaczego Jan Paweł II milczał i odwracał wzrok, gdy docierały do niego informacje o przestępstwach seksualnych księży. Dla jasności: nie stawiam tezy, że Wojtyła był molestowany przez Sapiehę, bo na to nie ma dowodu. Ale jeżeli prawdą jest, że ksiądz arcybiskup Sapieha molestował kleryków i młodych księży, może to być kluczowe, aby rozumieć, dlaczego papież tak uporczywie nie chciał słuchać o molestowaniu. Nawet jeżeli sam nie doznał takiej krzywdy z rąk Sapiehy, to i tak historie o tym, że człowiek, który był dla niego tak ważny, miał dopuszczać się takich czynów, musiały mieć na niego wpływ.

            A może uprawiamy prezentyzm, czyli oceniamy Wojtyłę bez uwzględnienia tamtej perspektywy oraz mentalności? Dziś wiedza na temat traumatycznych skutków molestowania jest niemal powszechna, ale wtedy to był temat tabu. A Wojtyła mógł szczerze wierzyć, że ukarał tych księży, a oni okazali skruchę i poprawią się.
            - Czyli mamy wierzyć, że arcybiskup Wojtyła nie wiedział, że seks z dzieckiem jest złem? Przecież sam w 1971 roku w liście do księdza, który został skazany za pedofilię, nazywa rzecz po imieniu, używając słowo „przestępstwo".

            Uważał, że seks poza- i przedmałżeński jest ciężkim grzechem, używanie prezerwatyw, nawet gdy dookoła rozprzestrzeniała się epidemia AIDS było grzechem, ba, już samo pożądliwe spojrzenie na inną kobietę niż żona uważał za cudzołóstwo. Ten sam człowiek miał nie rozumieć, że przestępstwo seksualne wobec nieletnich jest złem? Rzecz w tym, że stosował różne miary do różnych ludzi. Narzucał bardzo surową moralność seksualną wiernym, a chronił przestępców seksualnych wśród księży.

            Zresztą w książce chyba dość łagodnie oceniam Wojtyłę jako arcybiskupa. Nie tylko dlatego, że wtedy nie wiedziano, jakie spustoszenie molestowanie seksualne sieje w młodym człowieku, ale też dlatego, że jako biskup w komunistycznym kraju miał ograniczone pole manewru. Ale to okoliczność łagodząca nie usprawiedliwia tego, że opiekował się sprawcami, a nie ofiarami i ich rodzinami.

            Na ocenę tego, jak reagował jako krajowy hierarcha, rzutuje też to, co robił, gdy już był papieżem. Najpóźniej w marcu 1985 r. został obszernie poinformowany, co się dzieje w USA. Wiedział, że molestują księża nie tylko w Polsce, z bliska znał problem, przekazano mu wiedzę o niszczycielskiej sile pedofilskich czynów dla psychiki ofiary. Ale nic z tym nie robił, choć docierały do niego informacje o kolejnych krajach, gdzie duchowni molestowali. Jedynym ustępstwem było to, że w 1994 r. pozwalał amerykańskim biskupom stosować amerykańskie prawo na amerykańskiej ziemi. Ale w 2004 roku publicznie błogosławił Marciala Degollada, o którym już było wiadomo, że jest seksualnym drapieżcą.

            Na pewno zaraz usłyszysz, jeśli już ich nie słyszysz, pytania, dlaczego niszczysz sacrum i kto ci dał takie prawo.
            - Nie wojuję z religią. Ludzie będą szukać Boga, bo cierpią i umierają. Problem w Polsce polega na tym, że przypną cię albo do katolickiej prawicy, albo do skrajnej lewicy i antyklerykałów. Ci pierwsi są jak te symboliczne trzy małpki: jedna nie widzi, druga nie słyszy, trzecia nie mówi. Ci drudzy to często ludzie zranieni przez kler.

            A propos sacrum. W 2020 roku byłem w ekipie relacjonującej wybory prezydenckie. W tym czasie znowu biłem się z myślami, czy kontynuować pracę w sprawie Wojtyły. Zrozumiałem, że trzeba, gdy zobaczyłem na żywo wystąpienie prezydenta Dudy. Perorował, że LGBT to nie ludzie, tylko ideologia. Prezydent europejskiego kraju w XXI wieku odmawia człowieczeństwa ludziom ze względu na orientację seksualną?! Zgromadzeni ludzie dookoła mnie zareagowali falą entuzjazmu. A ci sami ludzie domagają się bezwzględnego szacunku dla ich religijnego sacrum. Trudno, może czas, aby pokazać, że Jan Paweł II w niektórych sprawach stał po złej stronie historii.

            Połączenie religii z polityką w Polsce to mieszanka, która owocuje przemocowym systemem społecznym. Na przykład wobec kobiet, których płodność Kościół chce kontrolować, i wobec osób LGBT.
            - Gdy chodzi o kobiety, to Kościół wytwarza w społeczeństwie opresyjny system. Jest Bóg Ojciec, Syn Boży, Ojciec Święty, potem kapłani - sami mężczyźni - a na dole lud boży, tam jest miejsce kobiety, stworzonej z żebra Adama. Starsi panowie uczą, że Bóg jest starszym panem, który każe słuchać starszych panów. Oczywiście, ten patriarchalny model widać również w innych wyznaniach i społeczeństwach. W tym sensie moja książka dotyczy czegoś większego, nie tylko Kościoła katolickiego. Postać Jana Pawła II reprezentuje świat, który na naszych oczach przemija.

            Ale „Maxima Culpa" ocieka przemocą w wielu formach. Polskie społeczeństwo tamtych lat było bardzo przemocowe. Kłaniają się wieki pańszczyzny. Ostatnio Peter Pomerantsev w wywiadzie w waszej gazecie mówił o Rosjanach, że „mają obsesję na punkcie upokarzania innych, projektując swoje traumy". Brzmi znajomo?

            Ekke Overbeek – dziennikarz, reporter, z wykształcenia filozof. W 1991 r. przyjechał do Polski, uczył się polskiego na KUL-u. W 1999 r. wrócił do Polski wraz z rodziną. Korespondent holenderskich mediów w Europie Środkowej. Zajmuje się również pedofilią w Kościele, wydał książkę "Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią". Właśnie ukazuje się jego nowa książka, "Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział".

            "Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział", Ekke Overbeek, książka już dostępna w dobrych księgarniach, na Kulturalnysklep.pl i w formie ebooka na Publio.pl

            wyborcza.pl/magazyn/7,124059,29511573,uwazam-za-celowe-by-ksiadz-stopniowo-wracal-do-pracy-kaplanskiej.html
            • walmart.ca Re: Rozmowa z Overbeekiem 06.03.23, 12:58
              Świetna rozmowa.

              Chyba tylko Herkules byłby w stanie zrobić porządek w tej Polsko-Watykańskiej stajni.
              • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 06.03.23, 13:10
                I to tylko Herkules-przybłęda.
                Polscy Herkulesi mają tak sprane mózgi katoideolo, że bronią Jana Pawła Patrona Pedofilów do ostatniej kropli krwi swojego autorytetu medialnego.

                Kłaniam się nisko
              • grzespelc Re: Rozmowa z Overbeekiem 06.03.23, 20:35
                Jedyny sposób skutecznej dezynfekcji to spalić.
    • diabollo Re: Rozmowa z Overbeekiem 30.03.23, 09:49
      wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29603900,ekke-overbeek-wojtyla-mial-oblicze-koscielnego-funkcjonariusza.html#s=BoxMMtImg1

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka