Dodaj do ulubionych

Prawda jest siermiężna.

06.03.23, 07:42
Orliński: Prawda jest siermiężna. Jeśli coś brzmi sensacyjnie, to pewnie jest to koci balas
DUŻY FORMAT
06.03.2023, 04:40
Wojciech Orliński

Wszystko, co wyprodukują amerykańscy prawicowi internauci, natychmiast jest powielane w Polsce przez autorytety takie jak Max Kolonko czy Łukasz Warzecha.
Amerykański prawicowy internet w minionych tygodniach żył kolejną teorią spiskową, wyjątkowo wariacką nawet jak na tych ludzi – otóż wojna w Ukrainie jest fikcją. Nie ma jej. Fake war!

Dowód? Jak to możliwe, że nie ma z niej zupełnie żadnych zdjęć ani filmów? Zupełnie, ale to zupełnie żadnych?!

Dla polskiego czytelnika, który tych zdjęć i filmów się naoglądał zazwyczaj dużo więcej, niż chciał, to brzmi kompletnie absurdalnie. Ale w amerykańskich mediach faktycznie Ukraina od dawna nie jest już tematem na pierwsze strony gazet czy też na telewizyjny prime time, więc jeśli ktoś jest dostatecznie głupi, może się na to nabrać.

„To fałszywa wojna!", powtarzają więc za takimi prawicowymi autorytetami, jak youtuberzy i podcasterzy Juanita Broaddrick czy Stew Peters, albo Cat Turd (dosł. „koci balas"), twitteronauta traktowany z ogromnym szacunkiem przez Elona Muska i Tuckera Carlsona, oraz rzesze zwolenników Trumpa w internecie.

Wszystko, co wyprodukują amerykańscy prawicowi internauci, natychmiast jest powielane w Polsce przez autorytety takie jak Max Kolonko czy Łukasz Warzecha. To za pośrednictwem kocich balasów rozchodziły się brednie o sfałszowaniu wyborów prezydenckich, szkodliwości szczepionek na COVID, a w pierwszej fazie pandemii – o tym, że jej wcale nie ma (początkowo argument był ten sam: „Nie ma żadnych filmów o umierających!").

Przypominam to wszystko w nikłej nadziei, że czyta to jakiś wielbiciel Łukasza Warzechy albo Maxa Kolonko, wyciągnie więc jakieś wnioski z tego, jak działa prawicowa publicystyka. Ktoś taki jak Takier Karłson (to ulubiony amerykański dziennikarz rosyjskich mediów, więc tak często widuję to nazwisko zapisane cyrylicą, że już nie umiem o nim myśleć inaczej) pozornie tylko pyta, tylko wskazuje na uzasadnione wątpliwości, tylko odkrywa luki w oficjalnej wersji.

Tyle że w praktyce to polega na argumentacji typu non sequitur: „Skoro spadł śnieg, to znaczy, że nie ma globalnego ocieplenia". „Skoro nie wiadomo, czy COVID pochodzi z laboratorium czy z targu w Wuhanie, to znaczy, że go nie ma". „Skoro naukowcy kiedyś ostrzegali przed dziurą ozonową, zastosowano ich porady i dziura zniknęła, to znaczy, że nie ma sensu słuchać naukowców". W internecie panuje darwinowska zasada „przeżywa najlepiej przystosowany". W przypadku newsów oznacza to: „najbardziej klikalny".

Stanisław Lem już 60 lat temu przewidział, że skazuje nas to na triumf fałszywych wiadomości, bo te po prostu będą się mnożyć szybciej od prawdziwych. Prawdziwi korespondenci wojenni nie mają przecież szans na to, żeby tworzyć materiały szybciej od Kociego Balasa czy Takiera Karłsona.

CDN...
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Prawda jest siermiężna. 06.03.23, 07:44
      Najbardziej podatni na takie fałszywki są oczywiście ludzie, którzy deklarują, że „wyłączyli telewizor i włączyli myślenie". Są przekonani, że o ich intelektualnej samodzielności świadczy to, że ślepo wierzą każdemu youtuberowi, który zdobył sławę, komentując walki w klatce albo „meczyki".

      Tradycyjne media nie są tu jednak niestety bez winy. Muszą gonić za internetem, a więc zasada Lema tutaj też działa, choć z pewnym opóźnieniem, bo nie bezpośrednio.

      Ktoś kiedyś powiedział, że średni czas życia żołnierza w Bachmucie to 4 godziny. To bardzo klikalne, więc internet tę bzdurę powtarza do dzisiaj, pojawiła się też w tradycyjnych mediach, jak amerykańskie wydanie „Newsweeka" czy polska Interia.

      To przecież nie wytrzymuje elementarnej próby zdrowego rozsądku. Przy założeniu najprostszego symetrycznego rozkładu to by oznaczało, że wszyscy żołnierze umierają w 8 godzin.
      Niesymetryczne rozkłady dają nam większe pole manewru, ale tutaj też szybko napotykamy ścianę. Dziesięć tysięcy żołnierzy musiałoby zginać w ciągu kilku minut, żeby jeden mógł żyć rok.

      Przykładanie do tego matematyki nie ma jednak sensu. Najprawdopodobniej nic się nie kryje za tą liczbą. Ktoś se tak po prostu palnął, niespecjalnie się zastanawiając. Mógł powiedzieć „4 godziny", mógł powiedzieć „3 pacierze" – wszystko jedno.

      Zgodnie z zasadą Lema taki nagłówek się świetnie klika, a więc będzie się mnożyć, bo jedno medium to przytoczy za drugim medium. W efekcie matematyczna bzdura wygra z każdą rzetelną korespondencją z frontu – będzie się po prostu szybciej mnożyć, jak tkanka rakowa.

      Na tę chorobę nie ma prostej terapii. Są różne szkolenia i poradniki, „jak się uchronić przed fałszywymi informacjami w sieci", ale nie wierzę w żadną prostą receptę.

      Nie można bezkrytycznie wierzyć tradycyjnym mediom – powielą fejka o 4 godzinach, bo to klikalny nagłówek. Tym bardziej nie można jednak wierzyć internetowym influencerom, którzy w pościgu za klikalnością nie mają już żadnych hamulców.

      Pozostaje tylko zasada podwyższonej czujności i powszechnej nieufności. Trzeba pamiętać, że prawda jest siermiężna. Jeśli coś brzmi sensacyjnie, to pewnie jest to koci balas.

      wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,29521740,orlinski-na-chorobe-sieciowych-fejkow-nie-ma-prostej-terapii.html

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka