Dodaj do ulubionych

Moczar żyje w koszczuju katolickim i katoprawicy

08.03.23, 07:41
wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,29521445,sprawiedliwi-polacy-niewdzieczni-zydzi-kto-wymyslil.html
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Moczar żyje w koszczuju katolickim i katopraw 09.03.23, 07:20
      Sprawiedliwi Polacy, niewdzięczni Żydzi. Kto wymyślił fundament prawicowej polityki historycznej?
      ALE HISTORIA

      Paweł Machcewicz

      Propaganda głosiła, że Polacy pomagali Żydom niestrudzenie i na wielką skalę. Często jednak Żydzi nie chcieli być ratowani i własnoręcznie wieszali Polaków, którzy chcieli ich ocalenia.
      55. rocznica Marca ’68

      Marzec 1968 r. to nie tylko brutalne tłumienie studenckich protestów i antysemicka kampania, która doprowadziła do usuwania ze stanowisk ludzi żydowskiego pochodzenia, a następnie wyjazdów z Polski niemal 13 tys. z nich. To także instrumentalne wykorzystywanie historii, a przede wszystkim tematu Sprawiedliwych. Ratowanie Żydów miało w oficjalnej propagandzie zaprzeczać wszelkim zarzutom o antysemityzm i utwierdzać wizerunek Polaków jako narodu, który nie mógł się splamić – ani współcześnie, ani w czasie wojny – żadnymi niegodnymi czynami.

      „PARTYZANCI" NA STRAŻY PAMIĘCI
      W latach 60. główną rolę w obronie wizerunku narodu odgrywało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych kierowane przez Mieczysława Moczara, który stał na czele silnej grupy w aparacie władzy zwanej „partyzantami". Nazwę zawdzięczała temu, że Moczar i wielu jego zwolenników walczyło w szeregach Gwardii i Armii Ludowej. Po wojnie ich zapleczem stał się kombatancki Związek Bojowników o Wolność i Demokrację, do którego – odkąd przewodził mu Moczar – przyjmowano też byłych żołnierzy Armii Krajowej i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. „Partyzanci" zabiegali o szerokie poparcie społeczne, występując jako obrońcy tradycji walk o niepodległość i innych heroicznych kart narodowej historii, wcześniej marginalizowanych czy deprecjonowanych przez władze komunistyczne. Bronili jej także przed wszystkimi, którzy wskazywali na mniej chlubne wątki polskiej historii, a zwłaszcza na wrogość wobec Żydów.

      Gdy czyta się dokumenty Służby Bezpieczeństwa z lat 60., w wielu widać przeświadczenie, że celem Żydów jest zohydzanie wizerunku Polski, przede wszystkim przez eksponowanie polskiego antysemityzmu i współodpowiedzialności za Holocaust. MSW miało temu przeciwdziałać i bronić dobrego imienia Polaków. Resort sporządził opracowania, w których omawiano rzekomo zniesławiające publikacje, wytykające Polakom antysemityzm i udział w prześladowaniu Żydów w czasie wojny i po niej. Były wśród nich m.in. powieść „Malowany ptak" Jerzego Kosińskiego, zawierająca zapis przeżyć żydowskiego chłopca ukrywającego się na polskiej wsi, czy głośna wtedy „Treblinka" francusko-żydowskiego pisarza Jeana-François Steinera, opowiadająca o buncie więźniów tegoż obozu i losach tych z nich, którym udało się uciec. Część doświadczyła wrogości ze strony mieszkańców okolicznych wsi.

      „Wiele z tych pozycji książkowych i publikacji prasowych posiada wyraźnie antypolski charakter – analizowano w styczniu 1966 r. – fałszywie przedstawiana jest sytuacja w naszym kraju w okresie okupacji i po wyzwoleniu. Polacy oskarżani są o antysemityzm i współdziałanie z okupantem w martyrologii osób pochodzenia żydowskiego. Równocześnie przemilcza się wielki wkład Polaków w walce z okupantem, ofiary poniesione przez nasz kraj oraz zniszczenia".

      PRZYGOTOWANIA DO ATAKU
      SB zbierała też informacje o kompromitujących postawach Żydów w czasie okupacji. Do współpracy pozyskano Tadeusza Bednarczyka, podającego się za jednego z głównych organizatorów pomocy dla getta warszawskiego i założyciela Żydowskiego Związku Wojskowego. Historycy Dariusz Libionka i Laurence Weinbaum udowodnili, że były to konfabulacje, które SB przyjmowała za dobrą monetę. Bednarczyk mówił bezpiece to, co chciała usłyszeć: o „dużej pomocy Polaków" i „niechęci Żydów do przeciwstawiania się Niemcom i walki zbrojnej z Niemcami". Twierdził, że „kierował wywiadem w getcie i z tego powodu znane mu są fakty współpracy Żydów z gestapo, działalność policjantów żydowskich…". Brzmiało to obiecująco, więc SB rozmawiała z Bednarczykiem „w celu uzyskania od niego opracowania dotyczącego getta i poszczególnych kolaborantów narodowości żydowskiej".

      CDN...
      • diabollo Re: Moczar żyje w koszczuju katolickim i katopraw 09.03.23, 07:22
        Esbecy w trakcie tajnych wejść do budynku Żydowskiego Instytutu Historycznego i przeszukiwania jego archiwum fotografowali dokumenty mające dowodzić współpracy Żydów z Niemcami. Tak powstała lista kilkudziesięciu osób, które taką współpracę miały prowadzić.

        Bezpieka gromadziła też różne publikacje. W jej materiałach znalazła się m.in. fotokopia artykułu Adama Rutkowskiego „O agenturze gestapowskiej w getcie warszawskim", opublikowanego w 1956 r. w „Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego". Zbieranie materiałów dotyczących żydowskiej kolaboracji miało służyć kontrowaniu stawianych za granicą zarzutów o udziale Polaków w prześladowaniu Żydów, ale mogły być one także użyte propagandowo przeciwko środowiskom żydowskim w Polsce, do czego się przygotowywano.

        SPISEK NIEMIECKO-ŻYDOWSKI
        Przygrywką do marcowej kampanii była publikacja w październiku 1967 r. książki funkcjonariusza MSW Tadeusza Walichnowskiego „Izrael a NRF". Została ona szeroko nagłośniona, ukazały się entuzjastyczne recenzje i rozmowy z autorem, którego prezentowano jako historyka, wybitnego eksperta w dziedzinie syjonizmu i Izraela, na ogół bez wspominania jego służbowej przynależności.

        Walichnowski przekonywał, że Izrael i światowe organizacje syjonistyczne zawarły strategiczny sojusz z Niemiecką Republiką Federalną. W zamian za odszkodowania oraz ogromną pomoc gospodarczą i militarną Żydzi podjęli się „rehabilitacji NRF wobec światowej opinii publicznej za zbrodnie hitlerowskie (…) Nikt inny nie mógł tego zrobić lepiej niż sami Żydzi – ofiary hitlerowskiego reżimu". Sposobem na to miało być przerzucanie winy na Polaków. „Myślą przewodnią kampanii oszczerstw jest teza o rzekomej odpowiedzialności narodu polskiego za wymordowanie Żydów przez Niemców. Ani słowa nie wspomina się o uśmiercaniu Polaków przez hitlerowskie władze okupacyjne za najmniejszą pomoc okazywaną Żydom".

        Tymczasem według autora pomoc ta była masowa. „Brak jest wprawdzie danych statystycznych, które by pokazywały, ilu spośród Polaków zginęło za pomoc udzieloną Żydom. Można jednak śmiało wysunąć twierdzenie, że z tego powodu śmierć poniosło więcej Polaków z rąk oprawców hitlerowskich aniżeli żołnierzy amerykańskich w walkach na froncie II wojny światowej". Walichnowski podawał, że tych ostatnich zginęło ponad 200 tys.

        Wpisywało się to w budowanie mitologii polskiej masowej pomocy dla Żydów, która okaże się jednym z najtrwalszych elementów moczarowskiej spuścizny ideowej.

        Historycy ustalili dotąd nazwiska kilkuset Polaków zabitych za pomaganie Żydom, co na pewno nie jest listą zamkniętą. Nie ulega jednak wątpliwości, że był to zupełnie inny rząd wielkości niż podawany przez Walichnowskiego i publicystów idących jego śladem.

        NAWET „RADOSŁAW" APELOWAŁ
        Książka Walichnowskiego była uwerturą do antysemickiej kampanii i czystek wśród polskich Żydów, które na szeroką skalę zaczęły się w marcu 1968 r. Choć początek nastąpił już w 1967 r. po wojnie sześciodniowej, ale wtedy dotknęło to kilkadziesiąt osób.

        Funkcję propagandowej osłony dla nich spełniał wątek Sprawiedliwych, często uzupełniany rzekomą żydowską kolaboracją. Temat ratowania Żydów przez Polaków upowszechniany przez wszystkie środki masowego przekazu wszedł do obiegowego języka prasy i działaczy partyjnych. Podejmowano go na wiecach, zebraniach partyjnych, w uchwalanych rezolucjach, a nawet w prywatnych listach.

        W prasie powtarzana była liczba stu lub nawet ponad stu tysięcy uratowanych Żydów, chociaż na ziemiach polskich przeżyło ich znacznie mniej, według szacunków historyków ok. 30-50 tys.
        Zarząd Główny ZBoWiD rozesłał terenowym strukturom ankietę, w której miano umieszczać informacje o świadczeniu pomocy przez polską ludność. Gdy sięga się do tych ankiet, zwraca uwagę, że nie weryfikowano uzyskanych informacji, nawet jeżeli była w nich mowa o pomocy na dużą skalę, np. o dostarczaniu żywności przez rodzinę młynarzy dla 800 Żydów w getcie w Koluszkach. W ankiecie było natomiast pytanie o to, czy uratowany Żyd żyje, czy mieszka w Polsce i czy znany jest jego adres.

        Do żyjących za granicą kombatantów AK zaapelował zasiadający we władzach ZBoWiD Jan Mazurkiewicz „Radosław", legendarny dowódca Kedywu, a w powstaniu warszawskim zgrupowania, w którego skład wchodziły bataliony harcerskie „Zośka" i „Parasol". „Odmienność przekonań politycznych – nie może i nie powinna być przeszkodą w spełnieniu podstawowego obowiązku Polaka – bronienia honoru i godności narodowej" – wzywał współtowarzyszy walki, by dawali świadectwo pomocy, jakiej udzielały Żydom AK i Polskie Państwo Podziemne.

        CDN...
        • diabollo Re: Moczar żyje w koszczuju katolickim i katopraw 09.03.23, 07:24
          SYMBOLE POSTAWY NARODU
          Sprawiedliwych wyszukiwała także bezpieka. Funkcjonariusze z Katowic przygotowali listę osób (w tym jednego księdza) z województwa śląskiego, które pomagały Żydom i były gotowe mówić o tym publicznie. Materiały uzyskane tą drogą wykorzystywano w prasie. Opolska SB informowała Departament III MSW, że w „Trybunie Opolskiej" ukazał się artykuł „opracowany na podstawie informacji dostarczonych przez Wydział III tut. Komendy redaktorowi miejscowej prasy…". Przedstawiał on historię ukrywania siedmiu dorosłych Żydów i trojga dzieci przez 14 miesięcy w małym pokoju z kuchnią. W zakończeniu autor pisał, że bohaterska polska rodzina ze Stryja po wojnie znalazła nowe miejsce do życia w Opolu, podkreślając, że „14 miesięcy ich życia to symbol postawy narodu". Niezbyt dobrze w artykule wypadali uratowani Żydzi. Jeden „był pułkownikiem armii izraelskiej i prawdopodobnie uczestniczył w zbrodniczej agresji na kraje arabskie"

          Ludzie, którzy publicznie opisywali, jak pomagali Żydom, apelowali do nich, by to potwierdzali. „Poszukuję tych, których przechowywałem…" – tak organ ZBoWiD „Za Wolność i Lud" zatytułował list byłego żołnierza BCh i AK.

          Świadectwa Żydów uratowanych przez Polaków były publikowane przez prasę jako potwierdzenie polskich zasług i niesłuszności zarzutów o antysemityzm. Nie wszystkie relacje brzmiały wiarygodnie z punktu widzenia realiów historycznych, ale i tak spełniały propagandową funkcję. Kobieta przedstawiająca się jako „Polka pochodzenia żydowskiego" w liście opublikowanym na łamach „Za Wolność i Lud" pisała, że jeszcze przed wojną doświadczyła wiele dobrego od Polaków, którzy zaopiekowali się nią jako kilkuletnią sierotą. Za udział w konspiracji trafiła do obozów koncentracyjnych, w których polscy więźniowie „w każdej chwili okazywali pomoc Żydom". „Niektórych Żydów ukrywano, innym udzielano pomocy lekarskiej, żywnościowej lub odzieżowej. Zaznaczam, że Żydzi nie mieli prawa ani chorować, ani otrzymywać lekarstw. Jednak nikt inny jak Polacy ratowali ich, kierując chorych na tzw. rewir w polskich blokach mieszkalnych tylko po to, żeby nie ulegli selekcji".

          OPOWIEDZCIE O NASZEJ DOBROCI
          Na osoby narodowości żydowskiej wywierano naciski, by publicznie mówiły o tym, jak wiele dobrego spotkało ich ze strony Polaków. „Z oburzeniem odrzucamy – pisały w przyjętej rezolucji żony oficerów z Koła Organizacji Rodzin Wojskowych przy Akademii Sztabu Generalnego – podłe i oszczercze insynuacje mafii syjonistycznej sprzymierzonej z NRF-owskimi spadkobiercami III Rzeszy o rzekomej winie narodu polskiego za wyniszczenie Żydów. Apelujemy do sumień kobiet, obywatelek polskich narodowości żydowskiej: »Powiedzcie prawdę o losach swoich, Waszych dzieci i najbliższych Wam osób – jeżeli czujecie się obywatelkami naszego socjalistycznego kraju«".

          Za odmowę udziału w propagandowym spektaklu groziły nieprzyjemne konsekwencje. Jak ustalił Departament III MSW, „pracownik Stoczni im. A. Warskiego w Szczecinie odmówił udzielenia wywiadu redaktorowi Polskiego Radia na temat ukrywania go przez Polaków w trakcie okupacji hitlerowskiej. Postawa (…) wywołała oburzenie wśród jego współpracowników".

          Jeszcze gorsze mogły być skutki przedstawiania innej opinii od oficjalnej. Według informacji Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku wykładowca Wyższej Szkoły Ekonomicznej żydowskiego pochodzenia „wygłaszał poglądy, jakoby naród polski ponosił winę za śmierć Żydów. Taką tezę starał się przeforsować też w przygotowywanej pracy doktorskiej. Został wydalony z szeregów PZPR i zwolniony z pracy…".

          W Gdańsku kobietą zatrudnioną w przedszkolu, która mówiła w pracy, że „Polacy w czasie okupacji zamordowali jej ojca", zajęła się SB. Przed funkcjonariuszami wypierała się nie tylko swych słów, lecz także żydowskiego pochodzenia.

          KONFABULACJE TEŻ SIĘ PRZYDADZĄ
          Wątki propagandy przyswajał aktyw partyjny – pomoc dla Żydów, ich „niewdzięczność", a także kolaboracja z Niemcami pojawiły się w czasie plenarnych obrad krakowskiego Komitetu Wojewódzkiego PZPR w kwietniu 1968 r. Jeden z robotników rozwodził się o masowej pomocy dla krakowskiego getta. Polacy schwytani przy jej udzielaniu byli skazywani na śmierć, ale ich oprawcami wcale nie byli Niemcy. „Kto wieszał tam tych naszych ludzi? Policja żydowska z opaskami na rękach. Byłem świadkiem przy wieszaniu jako 14-letni chłopaczek. I widzieliśmy, kto wieszał" – twierdził. Konfabulował – nie są znane przypadki, by policja żydowska wykonywała wyroki na Polakach.

          „Towarzysze, trzeba sobie powiedzieć, nie trzeba się bać, że to antysemityzm; przecież ile chłopów zginęło w powiecie Dąbrowa Tarnowska za Żydów, których ukrywali?" – mówił w czasie tego samego plenum rolnik ze Szczucina, apelując o usuwanie Żydów z zajmowanych stanowisk.

          Historyk prof. Jan Grabowski szczegółowo zbadał położenie ludności żydowskiej w powiecie Dąbrowa Tarnowska w czasie okupacji. Obraz wyłaniający się z jego książki jest mniej heroiczny niż przedstawiony w czasie krakowskiego plenum. Badacz wymienia konkretnych, znanych z nazwiska ludzi ratujących Żydów, ale jednocześnie wskazuje, że część z nich padała ofiarą donosów sąsiadów. Miejscowa ludność uczestniczyła (z reguły pod przymusem) w obławach na Żydów, niektórzy z własnej inicjatywy wydawali ich Niemcom, a najbardziej bulwersujące były udokumentowane przypadki zabójstw, na ogół na tle rabunkowym albo gdy ukrywającym się Żydom kończyły się pieniądze.

          CDN...
          • diabollo Re: Moczar żyje w koszczuju katolickim i katopraw 09.03.23, 07:25
            Wątek pomocy Żydom powtarzał się w rezolucjach przyjmowanych w zakładach pracy, urzędach, szkołach.

            „Nie pozwolimy, aby ci, którzy od wieków żyją na naszej ziemi, których z narażeniem własnego życia chroniliśmy przed zagładą, dewaluowali teraz zdobycze Polski Ludowej"
            – deklarowali członkowie i kandydaci partii z Żyrardowskich Zakładów Tkanin Technicznych.

            Z kolei Wyższa Szkoła Rolnicza w Krakowie i Leśne Zakłady Doświadczalne w Krynicy we wspólnym oświadczeniu odwołały się do zasług własnej grupy zawodowej: „W naszej pamięci żyją czasy okupacji, kiedy wielu leśników, narażając życie własne i swoich rodzin, ukrywało Żydów, pomagając im przetrwać ciemną noc okupacji. Syjoniści i Izrael swoim postępowaniem bezczeszczą pamięć swoich bliskich, niewinnych kobiet i dzieci, pomordowanych i spalonych w krematoriach przez faszystów niemieckich".

            MY WALCZYLIŚMY, ONI SIĘ MODLILI
            Narracja propagandy była konstruowana według kilku żelaznych reguł, czego ilustracją może być film dokumentalny „Sprawiedliwi" Janusza Kidawy i Ryszarda Gontarza, wyprodukowany w 1968 r. przez Telewizję Polską i Wytwórnię Filmów Dokumentalnych. Jego osią jest stałe porównywanie okupacyjnej sytuacji Polaków i Żydów. Terror niemiecki był rzekomo taki sam wobec obu grup i obie w planach okupanta były skazane na całkowite wyniszczenie („Pierwsze getto nazywało się Generalna Gubernia" – mówi narrator filmu), co fałszowało historyczną rzeczywistość. Różnica miała polegać zaś na tym, że Polacy od pierwszych dni podjęli walkę, a Żydzi pozostawali bierni. Pierwsi chcieli ratować tych drugich, którzy z kolei myśleli wyłącznie o sobie, „modlili się tylko do swego Boga o cud dla siebie". Zdjęcia modlących się Żydów kontrastują z ujęciami polskich partyzantów wysadzających pociągi.

            Pokazywano (wykorzystując nazistowskie filmy propagandowe) luksus, w jakim część Żydów pławiła się w getcie, a także kolaborację z Niemcami policji żydowskiej. Była mowa o „bardzo szerokiej sieci żydowskich gestapowców", a także zażyłych stosunkach towarzyskich między elitą getta a hitlerowcami.

            „Polacy nie mogli zrozumieć (…), dlaczego w getcie znalazło się tylu zdrajców". Mimo to pomoc była świadczona niestrudzenie i na wielką skalę, za co płacono ogromną cenę w postaci mordowanych całych rodzin i wsi. Część historii była niewątpliwie prawdziwa, niektóre były czystą konfabulacją, jak twierdzenie wspomnianego Bednarczyka, że od pierwszych dni istnienia getta organizował przerzut tam 250 ton żywności dziennie.

            Często jednak Żydzi nie chcieli być ratowani, bardziej wierzyli zapewnieniom Niemców niż ostrzeżeniom Polaków.
            Była też mowa o obojętności światowego żydostwa, które mimo polskich apeli nie podjęło wysiłków dla ratowania współbraci.

            W „Sprawiedliwych" silnie pobrzmiewa zarzut, że Żydzi nie są Polakom wdzięczni, że nie dziękują, ale „szkalują". Ta żydowska „niewdzięczność" była też lejtmotywem marcowej propagandy. Jeden ze Sprawiedliwych, wypowiadający się na koniec filmu, z goryczą mówił: „Wstyd, że są Żydzi, którzy zapomnieli, jak ich ratowano, i zapomnieli, że ich ojczyzną jest Polska".

            WSZYSCYŚMY BYLI DOBRZY!
            Znamienna była inkluzywność opowieści o ratowaniu Żydów, charakterystyczna zresztą dla całej „partyzanckiej" narracji. W filmie na równych prawach wypowiadali się byli żołnierze GL/AL i AK, a nawet mówiono o ratowaniu Żydów w katolickich klasztorach, co było jedną z nielicznych dobrych rzeczy, jakie można było publicznie usłyszeć o Kościele w gomułkowskiej Polsce. Do narodowej wspólnoty zostali włączeni nawet przedwojenni antysemici (jak wspomniany w filmie Jan Mosdorf, jeden z przywódców faszyzującego Obozu Narodowo-Radykalnego), którzy w czasie wojny mieli przejrzeć na oczy i z poświęceniem pomagać Żydom.

            Impet kampanii „antysyjonistycznej" wyczerpał się po kilku miesiącach, a do wątku Sprawiedliwych nie wracano już w czasach PRL z podobną intensywnością. Moczarowska propaganda stworzyła jednak kanon przedstawiania postaw Polaków wobec Żydów, który przetrwał upadek komunizmu i do dziś zachował swoją żywotność. Zmieniły się okoliczności, ale współczesna instrumentalizacja Sprawiedliwych, będąca jednym z fundamentów prawicowej polityki historycznej, korzeniami sięga właśnie tamtych czasów.

            wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,29521445,sprawiedliwi-polacy-niewdzieczni-zydzi-kto-wymyslil.html
    • diabollo Re: Moczar żyje w koszczuju katolickim i katopraw 01.04.23, 08:28
      wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,29608010,wybili-nas-polacy-smierc-zydow-na-bagnach-z-rak-armii.html

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka