Dodaj do ulubionych

DSA, DMA i VLOP, czyli zmierzch tradycyjnego hejte

15.05.23, 07:54
wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,29750193,orlinski-dsa-dma-i-vlop-czyli-zmierzch-tradycyjnego-hejterstwa.html
DSA, DMA i VLOP, czyli zmierzch tradycyjnego hejterstwa
Wojciech Orliński

Jestem zrozpaczony tym, że tak mało uwagi media poświęcają unijnym dyrektywom o rynku i usługach cyfrowych, które wejdą w życie w przyszłym roku.
Śmiałem się z haseł typu „DLACZEGO MEDIA O TYM MILCZĄ", ale sam chcę napisać felieton z tym przesłaniem. Jestem zrozpaczony tym, że tak mało uwagi media poświęcają unijnym dyrektywom o rynku i usługach cyfrowych, które wejdą w życie w przyszłym roku.

To będzie najważniejsza zmiana prawnych regulacji rządzących internetem od ćwierć wieku. To będzie większa zmiana niż RODO czy te wszystkie okienka z napisem „zgadzam się na ciasteczka". Dlaczego media poświęcają temu tak mało uwagi?

Będę się w tym tekście posługiwał angielskimi skrótami, bo nawet nie wiadomo jeszcze, jakie polskie nazwy się przyjmą. O RODO też przecież nie od razu mówiliśmy jako o RODO, przez pewien czas równolegle funkcjonował angielski skrót GDPR.

Będę więc pisał DSA/DMA (Digital Services Act / Digital Markets Act). Jeśli się przyjmie wersja spolszczona, będzie to być może RUC (Regulacja Usług Cyfrowych?), ale w tych sprawach trudno być prorokiem.

Jeśli w polskiej debacie publicznej w ogóle wspomina się o tych regulacjach, to bez wnikania w szczegóły. Ot, czasem pan premier bąknie, że „Unia chce ograniczyć wolność słowa w internecie, ale my na to nie pozwolimy".

Na szczęście wpływ pana premiera na decyzje Unii Europejskiej jest mocno ograniczony. Wątpliwe zresztą, czy w przyszłym roku nadal będzie panem premierem. Powinniśmy więc już przyzwyczajać się do tego, jak zmieni się internet pod wpływem nowych regulacji.

Co się zmieni? Znów: trudno prorokować. DSA i DMA nakładają szczególne zobowiązania na internetowe korporacje – co oczywiście bardzo mnie cieszy, bo od dobrych dziesięciu lat apeluję o wzięcie ich za buzię.

Pod koniec kwietnia Komisja Europejska opublikowała listę firm, które będą podlegać nowym regulacjom. Tutaj znów pojawiają się nowe skróty: VLOP i VLOSE, czyli Very Large Online Platform i Very Large Online Search Engine (Bardzo Duża Internetowa Platforma i Bardzo Duża Internetowa Wyszukiwarka).

Znów, nie wiadomo, jakie skróty się przyjmą w języku polskim (czy BDIP brzmi lepiej od VLOP?). Będę więc używać wersji angielskiej.

VLOSE są dwa, to oczywiście Google i Bing. VLOP-ów jest kilkanaście i poza kartelem GAFAM (Google, Apple, Facebook, Amazon, Microsoft) na liście znalazły się TikTok, Twitter, Wikipedia, LinkedIn, Snapchat, Alibaba, Pinterest i Zalando.
Część obowiązków nakładanych na VLOP-y jest tak oczywista, że to aż zdumiewające, że nie nałożono ich wcześniej. Muszą zgłaszać i zwalczać przestępstwa, pisać regulaminy po ludzku, klarownie odpowiadać na pytania typu „czemu wyświetlacie mi tę reklamę?" oraz poddawać się kontroli niezależnych audytorów.

Widziałem w swym długim życiu wielu poczciwych obywateli autentycznie zaskoczonych tym, że Google, Facebook albo Twitter przymykają oczy na ewidentną działalność przestępczą prowadzoną za ich pośrednictwem. Doprawdy, nawet ideowi staliniści nie byli tak bardzo zaskoczeni raportem Chruszczowa ujawniającym część prawdy o praktykach stalinizmu, jak liberałowie potrafią się zadziwić prawdą o kapitalizmie.

Korporacje przymykają oko na zło – bo mogą. Dotychczasowe regulacje internetowe kierują się zasadą „safe harbor", czyli „wyłączeniem odpowiedzialności".

Firmy internetowe mogą bezkarnie tolerować działalność przestępczą uprawianą za ich pośrednictwem, o ile „reagują na zgłoszenia". A ponieważ jak dotąd żaden akt prawny nie precyzował tego, co to znaczy „reagować na zgłoszenia", w praktyce wystarcza wysyłanie zautomatyzowanej odpowiedzi z autorespondera typu „dziękujemy za zgłoszenie".

Każdy, kto próbował Twitterowi, Facebookowi, YouTube’owi (itd.) wysłać zgłoszenie typu „ale może jednak nie powinniście publikować manifestów Narodowo-Socjalistycznego Ruchu Białych Aryjczyków", zapewne dostał taką zautomatyzowaną odpowiedź. „Dziękujemy za zgłoszenie, ale nie uważamy, że te treści naruszają nasz regulamin".

CDN...
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: DSA, DMA i VLOP, czyli zmierzch tradycyjnego 15.05.23, 07:56
      Korporacje lubią opowiadać bajki o tym, jak to ich założyciele chcieli zmieniać świat na lepsze, ale w praktyce mają tylko jedno zadanie: przynosić dywidendę akcjonariuszom. W pogoni za zyskiem zrobią tyle zła, na ile prawo im pozwoli, i tyle dobra, ile prawo od nich wymusi.

      Prawo zbyt pobłażliwie traktuje internetowe korporacje. Cieszę się, że Unia zaczyna wreszcie przykręcać im śrubę.

      A wolność słowa? Na Twitterze, Facebooku, YouTubie (itd.) i tak jej już nie ma. Nie możemy stracić czegoś, co już straciliśmy.

      Jeśli ktoś się boi tych regulacji, może je w prosty sposób ominąć. Wystarczy unikać platform bardzo dużych (VLOP), a ich lista będzie corocznie publikowana przez Komisję Europejską.

      Komentarze pod artykułami „Gazety Wyborczej" raczej nigdy na tę listę nie trafią. Jeśli więc ktoś czuje nostalgię za tradycyjnym internetowym hejterstwem – niech po prostu uprawia je tutaj. Na Twitterze wkrótce nie będzie mógł. I bardzo dobrze.

      ***

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka