diabollo 18.09.23, 07:35 wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,30192032,poufne-kregi-opus-dei-nosza-na-udach-kolczatki-biczuja-sie.html Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
grzespelc Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 19.09.23, 21:52 Nie mam abonamentu, więc tylko 1 pytanie: Czy o b. prezesce NBP, późniejszej prezydent Warszawy, też napisali? Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 07:26 Cały ten polski katolicyzm Lolka-Kremówki wziął się z tego, że część naszej ćwierćinteligencji i elit po PRLu brzydziła się "inżynierią dusz" i głęboko uwierzyła, że na "wolnym rynku idei" w sposób naturalny będą czy już dominują ideologie lepsze. Trzeba po prostu nic nie robić. Samo słowo "ideologia" znaczyło "zło". Natomiast mainstream, zdecydowana większość naszej kato-ćwierćinteligencji i katoelit zaczęła ogromną katolicką inżynierię dusz za setki miliardów złotych pieniędzy publicznych. Niesamowita kampania indoktrynacji idelogią katolicką na pełnej kurwie od przedszkola do hospicjum. Po 40 latach mamy to, co mamy, czyli katotaliban. To nie kryzyz, to rezultat. Kłaniam się nisko. Odpowiedz Link
grzespelc Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 21.09.23, 09:33 No ale oni uważali, że katolicyzm i neoliberalizm to są właśnie te ideologie lepsze. I mają czego chcieli. Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 12:52 A o Gronkiewicz nic nie ma. Jest natomiast sugestia, moim zdaniem zwyczajnie kłamliwa, że żołnierze Octopus Dei są tylko w Podłej Zmianie i Konfie. Właśnie Gronkiewicz, b. vice PO świadczy, że nie tylko. Są w całej prawicy, a pamiętajmy, że prawica to 90% naszej poltsceny od POPISu, Konfy, TD do wszelkich pomniejszych przystawek. Klaniam się nisko. Odpowiedz Link
grzespelc Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 21.09.23, 09:36 O prof. Królikowski, który w rządzie Tuska był wiceministrem sprawiedliwości, pewnie też nie ma. A ten funfel Gowina pisał potem Dudzie ustawy niszczące sądownictwo. Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 07:14 Poufne kręgi Opus Dei. Noszą na udach kolczatki, biczują się, wnikają do rządu i kandydują w wyborach DUŻY FORMAT yłymi lub aktualnymi członkami Opus Dei są m.in. prezes Banku Pekao SA, wiceminister sprawiedliwości, posłowie, senatorowie i kandydaci w tegorocznych wyborach. Ósmego sierpnia papież Franciszek zmienił brzmienie trzech paragrafów Kodeksu prawa kanonicznego. „Na mocy zmian świeccy członkowie Opus Dei podlegają odtąd bezpośrednio władzy biskupa i jemu są winni posłuszeństwo" – napisał 19 sierpnia w „Wyborczej" mecenas Artur Nowak, współautor książki „Gomora". I spuentował: „To koniec Kościoła w Kościele". Inaczej rzecz widzi ksiądz Stefan Moszoro-Dąbrowski, wikariusz regionalny Prałatury Personalnej, czyli szef Dzieła Bożego na Polskę, Słowację, Czechy, Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię. Pochodzi z Argentyny, od przeszło trzech dekad mieszka w Warszawie. Ma 67 lat, trzyma się prosto, gra regularnie w squasha. KAŻDY MASZT MUSI UTRZYMAĆ SWOJE ŻAGLE – Nigdy nie byliśmy „Kościołem w Kościele", a zawsze częścią Kościoła – mówi. – Zjednoczenie z papieżem mamy w DNA. Zaś wprowadzona przez niego zmiana jest czysto formalna. Oznacza dla nas jedynie dostosowanie statutów do nowych okoliczności i nic ponad to. Słuchaliśmy biskupów i nadal będziemy ich słuchać. Będzie więcej życia, mniej organizacji. Już minimalizujemy strukturę zarządzania, zarazem aktywizujemy peryferie. – Czyli? – Dla mnie miejsca peryferyjne to Finlandia, Estonia, ale też akademik Dzieła w Szczecinie czy szkoła w Olsztynie. Tam chcemy ożywiać ludzi, a nie budować biurokrację, stawiać nowe budynki. Tych ostatnich jest dosyć. W Polsce pod egidą Opus Dei funkcjonuje kilkanaście ośrodków formacyjnych i akademickich, gdzie mieszka część członków OD oraz około 30 żłobków, przedszkoli, szkół podstawowych i średnich, gdzie wychowuje się i uczy ponad trzy tysiące dzieci i młodzieży. Od strony prawnej nie jest to majątek Dzieła, które żadnych placówek i bogactwa nie posiada. Formalnie ksiądz Stefan (tak go najczęściej określają współbracia) utrzymuje się z kapłańskiej emerytury… – …tak małej, że kwalifikuję się na czternastkę od pana Kaczyńskiego. Jeździ służbową toyotą corollą albo komunikacją miejską. Wakacje spędza w Polsce, z młodzieżą Opus Dei, na podlaskiej wsi. Dopóki żyli rodzice, latał do Argentyny, ostatnio odwiedził Czechy („By się podszkolić w językach czeskim i słowackim"). Aby zrozumieć, jak to możliwe, że Dzieło prawie nic nie ma, a jednak ma bardzo wiele, trzeba wspomnieć jedno z powiedzeń jego założyciela – zmarłego w 1975 r. Hiszpana Josemarii Escrivy de Balaguera: „Każdy maszt musi unieść swe żagle". Chodzi o to, że wstępujący do OD zawierają jedynie ustną umowę o posłuszeństwie (w obecności świadka – członka organizacji), po czym sami powołują fundacje i stowarzyszenia, które później należą do nich, nie do Opus Dei. Jednym z większych jest stołeczne Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny Sternik, którego nazwę zainteresowani skracają do ERS i które prowadzi co najmniej sześć placówek. Pod szyldem Strumienie – żłobek Strumyk, koedukacyjne przedszkole oraz szkoły podstawową i średnią dla dziewcząt w podwarszawskim Józefowie. Pod szyldem Żagle – podstawówkę i szkołę średnią dla chłopców w dzielnicy Wawer. Nieco mniejsze stowarzyszenie rodzicielskie prowadzi pod szyldami Sternik-Azymut dwa przedszkola, podstawówkę oraz liceum akademickie Pryzmat dla dziewcząt i chłopców w Pruszkowie. Wymienione szkoły – oraz wiele innych, o których dalej – okupują czołówki rankingów edukacyjnych. W efekcie w ostatniej dekadzie w okolicy Pruszkowa i Wawra powstało kilkanaście osiedli z myślą o rodzicach i wciąż budowane są nowe. Deweloperzy kuszą: „Wielkim atutem jest sąsiedztwo szkół Sternik, a także przedszkola i szkoły Strumienie" (z folderu inwestycji Błękitny Józefów). DO OPUS DEI WCIĄGNĄŁ MNIE BRAT – Po co w ogóle Opus Dei? Czy dobrzy katolicy nie mogliby słuchać proboszcza i miejscowego biskupa tak jak ich sąsiedzi? Czy Dzieło nie jest aby sygnałem: jesteście lepszymi wiernymi? Ksiądz Stefan Moszoro: – W kościele zawsze były nowe ruchy, ponieważ Kościół żyje, nie jest skamieniały. Josemaria Escrivá doznał czegoś w rodzaju widzenia. Nagle „zobaczył" swą misję polegającą na samouświęcaniu się ludzi, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, w pracy i w rodzinie. Pomóc w tym miała instytucja, gdzie osoby dążące do świętości byłyby wspierane. – W parafii też człowiek może, przynajmniej powinien, dostać duchowe wsparcie. – I tak zwykle jest. Dzieło nie stawia kościołów, nie prowadzimy ksiąg chrzcielnych, nie udzielamy ślubów. Wykonujemy pracę stricte katechetyczną. Po świecku: motywacyjną. Uczestnicy Dzieła żyją w swoich parafiach jak inni katolicy. Jest jednak i coś więcej… taki, powiedzmy: plusik. Jest nim powołanie, które realizujemy w naszych instytucjach. – Powołanie… do czego? Tylko niech ksiądz nie mówi „do świętości". – Powołanie do głoszenia Dobrej Nowiny poprzez własny przykład. Członek Dzieła powinien być uczciwą i dobrą osobą. Pracowitą i odpowiedzialną. Masz rodzinę, sąsiadów, kolegów z zakładu pracy? Pokaż im, jak żyć w zgodzie z Bogiem… Sam ks. Moszoro poprosił o przyjęcie do szeregów Opus Dei, gdy miał 15 lat. Jego rodzice Ludmiła i Kazimierz, przedwojenni inteligenci ze Lwowa (on – z pochodzenia Ormianin) uciekając przed komunistami, przed hitlerowcami (mamę więziono w Auschwitz) i znów przed czerwonymi, znaleźli schronienie w Londynie. Stamtąd wyemigrowali do Rosario, prawie milionowego argentyńskiego miasta na brzegu rzeki Parany. Zabierali czworo swych dzieci do ośrodka Opus Dei El Litoral, czyli Brzeg. Jako pierwszy z rodziny w szeregi OD wstąpił starszy brat Stefka – Antek. – Wciągnął mnie w zajęcia, kursy i wycieczki organizowane przez El Litoral. Zacząłem częściej chodzić do kościoła i więcej się modlić. W końcu wstąpiłem, ale nie dlatego, że nie miałem pomysłu na życie czy nie szło mi z dziewczynami. Przekonałem się do idei Dzieła. W 1974 r. niepełnoletni wciąż Stefan poznał przyszłego świętego – Escrivę. Został alumnem Opus Dei, by w roku 1982 odebrać święcenia kapłańskie z rąk Jana Pawła II, który – według Artura Nowaka – w czasie jednej z amerykańskich pielgrzymek miał wyznać, że „jedyną organizacją kościelną całkowicie mu wierną" jest właśnie Dzieło Boże. W roku, w którym wyświęcił Stefana Moszoro, nadał organizacji Escrivy status Prałatury Personalnej, czyli jakby diecezji, lecz bez terytorium. CDN... Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 07:15 WJECHALIŚMY NA PLECACH JANA PAWŁA II Do roku 1989 Prałatura otworzyła ośrodki we wszystkich państwach obu Ameryk z wyjątkiem Gujany, Surinamu i Kuby, w całej Europie Zachodniej poza Norwegią i Danią, do tego w Australii, Japonii i w sześciu państwach Afryki. Tymczasem – 10 kwietnia 1989, gdy w Polsce już padał socjalizm – ostatni Sejm PRL uchwalił ustawę Prawo o stowarzyszeniach, nowelizując przedwojenny jeszcze akt prawny. Odtąd można było stawiać maszty i rozpinać żagle również nad Wisłą. Nowy prałat Opus Dei – Hiszpan Álvaro del Portillo – wysłał do Warszawy dwóch księży inicjatorów: swojego rodaka Rafaela Morę i księdza Stefana Moszoro, który wcześniej zdążył zostać inżynierem elektrotechnikiem (na uczelni świeckiej w Argentynie), magistrem teologii (w Rzymie) oraz doktorem chrystologii dogmatycznej (na uniwersytecie Opus Dei w Pampelunie). – Nasze pierwsze działania w Warszawie oparły się na famie, że Dzieło popiera osobiście papież Jan Paweł II – mówi dalej kapłan. – Można powiedzieć, że wjechaliśmy do Polski trochę na jego plecach. Mówiąc „wjechaliśmy", duchowny ma na myśli siebie, księdza Morę i księdza Damiana Pukackiego, pierwszego polskiego kapłana Opus Dei, który przed święceniami był prezesem Młodzieży Wszechpolskiej. A także przybyłych później z Argentyny dwóch swoich bratanków. W roku 1990 ks. Moszoro założył Stowarzyszenie Doskonalenia Umiejętności do szerzenia misji Opus Dei. Ono z kolei otworzyło ośrodek formacyjny – klub kulturalno-oświatowy Na Skarpie w zabytkowej willi na tyłach Sejmu (dzisiaj to centrala regionalna Prałatury). Krótko potem powstał pierwszy z ośrodków akademickich, czyli skrzyżowanie domu studenckiego i domu kultury – przy Filtrowej na Ochocie. Dalej mamy: Antrejkę i Stołek w Poznaniu, Barbakan w Krakowie, Rejs i Bursztyn w Szczecinie, wreszcie Centrum Konferencyjno-Formacyjne Dworek w Bożej Woli pod Mińskiem Mazowieckim... – Skąd pieniądze na zakup nieruchomości i resztę? – Z pożyczki, której udzieliły szwajcarskie fundacje związane z Opus Dei – odpowiada duchowny. – Przy czym pieniądze trzeba było zwrócić, aby posłużyły w kolejnych krajach. Po ulokowaniu się w Polsce Prałatura otworzyła ośrodki m.in. w Rosji, Kazachstanie, Izraelu. Zaś „kredyt frankowy" udało się zwrócić, ponieważ Dzieło Boże – a właściwie powołane przy nim organizacje (maszty) – zarabia nie tylko na edukacji. Część stowarzyszeń prowadzących ośrodki formacyjne, szkoły, domy rekolekcyjne itd. ma status organizacji pożytku publicznego, mogą się więc ubiegać o pieniądze z „jednego procenta". CENZURA KSIĄŻEK I FILMÓW? NIE SŁYSZAŁEM Pozastołeczne organizacje szkolne powstałe przy Dziele to np. Stowarzyszenie na rzecz Edukacji i Rodziny Węgielek, które prowadzi w Katowicach szkoły Kuźnica (chłopcy) i Płomień (dziewczęta), czy Stowarzyszenie Światło, które prowadzi w Bielsku-Białej podstawówkę Skała. Podobnie rzecz wygląda w Łodzi, Białymstoku, Gdańsku, Szczecinie, Krakowie, Olsztynie… Większość wymienionych placówek uchodzi za elitarne. Czesne w przedszkolach zaczyna się od 800 zł miesięcznie, w podstawówkach – od 1250 zł, w liceach – od dwóch tysięcy. Do tego wpisowe, zwykle 1300 zł. W trakcie gdy szkoły budowano, rodzice, których na to stać, wnosili jeszcze dodatkowe opłaty – od paru do kilkudziesięciu tysięcy. W przypadku podwarszawskiego Sternika czyniło ich to udziałowcami (w procencie odpowiednim do datku) spółki o nazwie Rodzice dla Szkoły, która też ma status OPP. Teraz, gdy placówki przynoszą dochody, firma zwraca rodzicom inwestycję, choć – jak przyznaje mi prezes ERS, prawnik po Uniwersytecie Warszawskim Rafał Kalinowski, następuje to wolniej, niżby sobie wszyscy życzyli. O przyjęciu dziecka na pokład decyduje rozmowa przedstawiciela Sternika, Węgielka czy Światła z rodzicami, którzy – formalnie – nie muszą być wierzący (ksiądz Moszoro: „Ludzie zaczynają i przestają wierzyć, mają też przerwy w wierze"). Jak mówi kapłan, dzieci członków Opus Dei są w tych szkołach mniejszością, a program nauczania nie różni się od szkół publicznych. Dzieło sprawuje jedynie opiekę nad kaplicą (jest w każdej placówce), deleguje do szkoły/przedszkola katechetę, do tego uczniów obowiązuje raz dziennie modlitwa – przynajmniej teoretycznie. Natomiast obowiązkowe są mundurki i podział na płcie. CDN... Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 07:16 Z czasem wielu rodziców starszych dzieci uznało jednak, że uczniów szkoły średniej nie ma co separować, i dziś ponad połowa liceów związanych z OD to szkoły koedukacyjne. W pozostałych chłopcy i dziewczęta uczą się osobno, lecz spotykają na przerwach, zajęciach dodatkowych, a przede wszystkim – na modłach. Wyjątkiem są ogólniaki Sternika, gdzie panny i kawalerowie siedzą w różnych budynkach (Wawer i Józefów). – Czy to prawda, że uczniom ogranicza się nie tylko kontakty z płcią przeciwną, ale też zakazuje czytania nieodpowiednich książek czy oglądania „złych" filmów? – pytam prezesa Kalinowskiego. – Nigdy o czymś podobnym nie słyszałem. W CELIBACIE, Z KOLCZATKĄ I PUSTĄ KIESZENIĄ Gros pieniędzy na różnorakie dzieła bierze się stąd, że Opus Dei partycypuje w osobistych dochodach swoich członków. Najliczniejsza, pięciotysięczna grupa – supernumerariusze (mężczyźni) i supernumerarie (kobiety) – żyje we własnych domach i rodzinach, wspierając organizację wedle możliwości. Mniej liczni numerariusze oraz numerarie (kilkaset osób w Polsce) żyją w celibacie i mieszkają na stałe w ośrodkach formacyjno-akademickich. Każdy ma kierownika duchowego (mentora/tutora), zwykle starszego stażem uczestnika Dzieła, któremu co tydzień zdaje relację ze swej działalności. Niektórzy noszą na udach – zwykle przez dwie godziny dziennie – raniące skórę łańcuszki cilice (z hiszpańskiego: włosiennica), inni biczują się sznurem nasączonym w wosku. Wielu oddaje organizacjom powstałym przy Prałaturze większość własnych zarobków – w zamian za utrzymanie i opiekę duchową. W praktyce celibatariusz przelewa kasę na rachunek ośrodka, który jest jego domem i robi to tak długo, jak długo zostaje w Dziele. – Niektórzy oddają ośrodkom wszystko, co zarobią, ponieważ uznali, że da się iść w świecie na całość – mówi ksiądz Moszoro. – „Na całość" to znaczy w celibacie, z kolczatką na nodze i pustą kieszenią? – Łańcuszek nie jest konieczny, chociaż wciąż stosowany. W statucie każdy może przeczytać o „tradycyjnych umartwieniach". Można stosować cilice, a można inne środki, które przeszkadzają, odbierają komfort. Spanie bez poduszki, mycie w zimnej wodzie, oglądanie po jednym odcinku serialu, a nie po pięć na raz. Można też pościć lub ofiarować Bogu wysiłek fizyczny. Chodzi o to, że numerariusz prowadzi w pewnym sensie wygodne życie: nie zakłada rodziny, więc dzieci mu nie płaczą, nie musi znosić teściowej, w ośrodku ma wikt, opierunek... tymczasem nam nie chodzi o wychowanie singli, którzy zajmują się sobą, mają czas na naukę piątego języka i egzotyczne podróże. My formujemy człowieka, który się zajmuje starszymi ludźmi w ośrodku pomocy, który społecznie dokształca młodzież i tak dalej. Numerariusz winien się poświęcać, ile tylko może. Ma być co wieczór zmęczony. Bo kiedy nie wymagasz od siebie, to szybko wpadasz w alkohol, narkotyki… dlatego właśnie stosujemy środki ascetyczne. Mają kształtować charakter, są jednak tylko dodatkiem. Najważniejsza z umartwień jest codzienna postawa: musisz walczyć z zazdrością, panować nad językiem, stawać w obronie słabszych, pomagać potrzebującym. JAWNI I TAJNI CZŁONKOWIE OPUS DEI Z dużych państw wolne od Opus Dei są dzisiaj Chiny i Indochiny, dalej Mongolia, państwa arabskie, Białoruś, Ukraina i całe Bałkany plus większość krajów Afryki. Pod koniec zeszłego roku do OD należało na świecie 93 600 osób, z czego 60 proc. to kobiety – supernumerarie. Zazwyczaj starsze, często zapisują majątki Prałaturze. Kto jednak nie chce być w Dziele do śmierci, tego nikt nie trzyma. Można po prostu odejść, choćby i bez pożegnania (ksiądz: „To się czasem zdarza"), można również się „rozwieść" formalnie, na co zgodę musi dać Prałatura z Rzymu. Numerariusze po „miękkich rozwodach" nierzadko współpracują dalej na różne sposoby – np. przychodzą z wykładami do ośrodków z Dzieła. Obecnym szefem Opus Dei jest kolejny Hiszpan – konsultor watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary Fernando Ocáriz Brasa. Lista jego najbliższych współpracowników jest jawna, podobnie jak lista szefów na poszczególne kraje. Nazwiska niższych szarż – już niejawne. Tajemniczość nie jest jednak przestępstwem. W 1986 r. włoska komisja parlamentarna pod wodzą ministra spraw wewnętrznych Oscara Scalfaro zakończyła dochodzenie w sprawie Dzieła, stwierdzając, że „Opus Dei nie jest tajne ani w świetle prawa, ani w rzeczywistości". Mimo to Hiszpanie i Włosi mówią o „Octopus Dei" [ośmiornicy bożej], a listy członków w Polsce ksiądz Stefan mi nie pokaże. – Nie mogę panu zdradzić, kto do nas należy, bo już pomijając RODO, Kościół nie informuje mediów o nazwiskach wiernych. Proboszcz na parafii również ich nie poda. Mogę zdradzić tyle, że w naszym regionie był w ostatnich latach stały, choć skromny wzrost powołań. – Może więc ksiądz ujawni przynajmniej nazwiska polityków? Krążą różne plotki na temat nasycenia kolejnych rządów w Polsce waszymi członkami… – Pokora mi nie pozwala chwalić się tymi osobami. Zasługi należą do nich, nie do instytucji. Poza tym nie chcemy, by ludzie przychodzili do nas zawierać znajomości, które mogą na przykład pomóc im w karierach. Tutaj się nie przychodzi budować koneksji. My z takimi postawami walczymy. – Skoro walczycie, znaczy, że się zdarzają. – Istnieją ludzkie słabości, zbliżają się wybory… nie możemy zabronić posłowi przyjść na dzień skupienia. Choć dla mnie najzręczniej by było powiedzieć politykom: państwu dziękujemy. Ile razy już tłumaczyłem, że nie wspieramy PiS-u, Platformy zresztą też nie. CDN... Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 07:18 POLITYCY W OPUS DEI Mimo symetrystycznych deklaracji księdza Stefana związek polskiej prawicy z jego organizacją jest niepodważalny. Istnieją strony, na których można znaleźć długie listy „polityków Opus Dei" z PiS i Konfederacji (np. Uberkasta.pl). Część nazwisk wstawiono jednak np. dlatego, że dziecko lub wnuk polityka uczy się w Sterniku, Azymucie czy Skale, albo dana osoba dawała wykłady w którymś z ośrodków formacyjno-akademickich. Natomiast osoby, które opiszę niżej, są albo były członkami Prałatury. Supernumerariuszem jest były poseł PiS, aktualny kandydat Konfederacji do Sejmu Przemysław Wipler. Sam mi to przyznał w rozmowie, dodając, że ani się tym nie chwali, ani nie ukrywa: – O swojej pracy apostolskiej, my – powołani do Dzieła – głośno nie mówimy. Wymieniam Wiplera pierwszego, ponieważ jest doskonałym przykładem człowieka skrytego w półcieniu, który wiele może. Dominika Wielowieyska pisze, iż „ma swoją grupę parlamentarzystów z różnych klubów, z którymi kooperuje i z tego powodu Jarosław Kaczyński uznał go za groźnego". Zdaniem publicystki to właśnie Wipler wypromował gwiazdę Konfederacji – Sławomira Mentzena. Jego firma lobbingowa Five Rand miała m.in. przeciwdziałać wykluczaniu z polskiego rynku biznesów rodem z Chin, a polityczni przyjaciele z Konfederacji „składali mnóstwo interpelacji w obronie chińskich firm, w tym TikToka" – w tym samym czasie „podopieczny Wiplera (…) Mentzen, osoba mało znana, zyskał nagle niewiarygodne zasięgi właśnie na TikToku". Wielowieyska: „w kuluarach mówi się, że teraz Wipler chce zostać wicepremierem w rządzie Konfederacji z PiS-em". Numerariuszem Dzieła był przez lata syn prezesa NIK i obecny kandydat Konfederacji do Sejmu Jakub Banaś. Jak mi opowiedział, mieszkał zarówno w stołecznym ośrodku na Filtrowej, jak i w krakowskim Barbakanie. Oddawał tym placówkom pieniądze, które zarabiał np. na prowadzeniu pod Wawelem dwóch pubów i słynnego, należącego do ojca, hotelu; po czym sekretarz ośrodka wydzielał mu „kieszonkowe" (numerariusz winien się wpierw opowiedzieć: na co potrzebuje). 15 lat temu Banaś postanowił odejść, Rzym wyraził zgodę. Gdy go dzisiaj pytam o ocenę zmian wprowadzonych przez papieża Franciszka, nie jest tak optymistyczny jak ksiądz Moszoro. – Dla szeregowego numerariusza gdzieś w świecie nic zmianie nie ulegnie… będzie nadal mieszkał w ośrodku i tak dalej. Ale pozycja Prałatury, w rozumieniu korporacyjnym, bo Kościół to też korporacja, ewidentnie spadła. Przestała być osobną diecezją obejmującą świat – twierdzi Banaś. Podobne zdanie ma katolicki publicysta Tomasz Terlikowski: – Franciszek już w zeszłym roku zadecydował, że prałat Ocáriz Bra?a nie będzie miał rangi biskupa, a sprawy Prałatury przeszły z dykasterii biskupiej na „niższą" kongregację do spraw duchowieństwa. Ja się nie dziwię, że ksiądz Moszoro mówi: „Nie ma wielkiego tematu". Posłuszeństwo Ojcu Świętemu stanowi fundament Dzieła. Natomiast pogłoski o śmierci Opus Dei są mocno przesadzone. Cały czas funkcjonują dwie wielkie uczelnie OD: Uniwersytet Nawarry w Pampelunie i Santa Croce w Rzymie. Zobaczymy, co będzie w poprawionych statutach, gdy papież je zatwierdzi. Wtedy się więcej okaże. BYŁY WICEMINISTER, PREZES I PROFESOR Jakub Banaś mówi mi, że doświadczenie rozłąki z Dziełem jest dla numerariusza traumą „porównywalną do utraty rodziny". Jego „rozwód" był jednak z tych miękkich; po opuszczeniu Barbakanu wciąż utrzymywał kontakty z członkami Opus Dei. Między innymi z braćmi Rumanami. Szymon Ruman, prawnik po Uniwersytecie Warszawskim, który też mieszkał w ośrodku formacyjnym na Filtrowej, był w latach 2005–2007 rzecznikiem marszałka Sejmu Marka Jurka. Kolejne pięć lat przepracował jako ekspert ds. legislacji w parlamentarnym Biurze Analiz. Po zwycięstwie Zjednoczonej Prawicy został wiceministrem od cyfryzacji. W jego oficjalnym biogramie o Dziele nie ma ani słowa, można natomiast przeczytać, że należał do stowarzyszenia Młodzi Konserwatyści RP i współpracował z Fundacją Republikańską, którą założył Wipler. Drugi z braci Rumanów, Szczepan, absolwent ekonomii po tej samej uczelni co brat, od 2015 r. był członkiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA i pomógł Jakubowi Banasiowi zająć tam posadę po tym, gdy krakowskie interesy hotelowo-gastronomiczne syna prezesa NIK podupadły. W marcu 2020 Szczepan został prezesem innej państwowej spółki: Świętokrzyskich Kopalni Surowców Mineralnych, które w zeszłym roku zmieniły nazwę na Industria S.A. W jego biogramach – choćby na LinkedIn – też nie ma słowa o Dziele. Jest tylko informacja, że studiował ekonomię biznesu w Instituto de Estudios Superiores de la Empresa (IESE). Ta katalońska uczelnia jest filią Uniwersytetu Nawarry w Pampelunie. Kolejny ciekawy numerariusz to prezes Urzędu Regulacji Energetyki „za pierwszego PiS-u", późniejszy ekspert w biurze analiz kancelarii Sejmu, profesor Uniwersytetu Warszawskiego Adam Szafrański. Do Dzieła wstąpił w roku 2009 jako 30-latek. Żyje w celibacie, mieszka na Filtrowej, jest dyrektorem ośrodka. – Dlaczego ani w uczelnianym, ani w wikipedycznym biogramie pana profesora nie ma nic o Dziele? – Nie ja te biogramy pisałem. Sam nie mam nic do ukrycia. Niekiedy nawet wysyłając artykuły do pism naukowych, zaznaczam w podpisie, że działam w Opus Dei. – A jak pan ocenia wprowadzone przez Watykan zmiany? – Nie oznaczają rewolucji… Nadal obowiązuje podwójna jurysdykcja: z jednej strony proboszcz i miejscowy biskup, z drugiej kierownik duchowy i – w przypadku Polski – władza księdza Stefana. Prałatura została jedynie zrównana z innymi działającymi w świecie stowarzyszeniami katolików, co oczywiście można uznać za rodzaj porażki. Banaś: – Prałat Fernando Ocáriz Brasa został przesunięty na większą odległość od ucha Ojca Świętego. Zaszkodzili mu prominentni członkowie lawendowej mafii. – Purpuraci-geje? – Wiele na to wskazuje, ponieważ Dzieło zawsze walczyło i z pedofilią kościelną, i z wykorzystywaniem seksualnym kleryków, i z awansowaniem duchownych przez łóżko. To ksiądz Moszoro przekazał Wandzie Półtawskiej informacje na temat zachowania biskupa Juliusza Paetza. On i ksiądz Tomasz Węcławski, dzisiaj profesor Polak. Wśród dwóch tysięcy księży Opus Dei – tylu jest na świecie – znalazły się jednak również czarne owce. Ojciec Michael Barrett z USA został oskarżony o seks z nieletnimi w tym samym miejscu i czasie co nowojorski biskup, a potem kardynał z Waszyngtonu, niesławny Theodore McCarrick. Mieli nawet tego samego obrońcę. W roku 2018, po procesie oznaczonym w bazie Justia.com jako „USA versus Barrett", duchowny Opus Dei został skazany na 420 miesięcy odosobnienia. AKTUALNY WICEMINISTER I JEGO AKADEMIA Prawdopodobnie najbogatszy polski numerariusz (obecnie już były) to prezes zarządu Banku Pekao S.A. Leszek Skiba. Wedle serwisu Money.pl zarobił na tym stanowisku prawie dwa miliony tylko w ostatnich dwóch latach. On również mieszkał kiedyś w ośrodku formacyjnym (w pokoju z Jakubem Banasiem) i również jego biogramy (jest ich w sieci pięć) milczą o związkach z OD. Bankier pochodzi z Zamościa, skończył Szkołę Główną Handlową, w trakcie rządów Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego (czyli w 2006 r.) był doradcą politycznym związanego z Dziełem Kazimierza Ujazdowskiego – wówczas ministra kultury. Wielka kariera Skiby ruszyła wraz z „dobrą zmianą". Już miesiąc po wyborach, w listopadzie 2015 r., objął stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów. Do tego fotele Generalnego Inspektora Informacji Finansowej i przewodniczącego Rady Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. W ostatnich wyborach sejmowych kandydował z listy PiS w okręgu lubelskim – przepadł i zamiast na Wiejskiej zasiadł w największym gabinecie wartego ćwierć biliona państwowego banku. Od dwóch lat jest również członkiem rady nadzorczej Giełdy Papierów Wartościowych. Numerariusz najwyżej postawiony w rządzie to z kolei wiceminister w resorcie Zbigniewa Ziobry, mianowany latem 2019 jego były asystent z czasów „pierwszego PiS-u" – Marcin Romanowski. Przed rokiem 2015 Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 07:18 Przed rokiem 2015 był adiunktem na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz dyrektorem ośrodka Barbakan, w którym mieszkał Banaś. Prowadził go jako wiceprezes Małopolskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego, czyli krakowskiego „masztu" Opus Dei. Równolegle pilnował żagli w Warszawie – jako członek Stowarzyszenia Promocji Kultury i Nauki, które prowadzi m.in. ośrodek na Filtrowej. On także zaczął awansować po 2015. Wpierw objął posadę dyrektora państwowego Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości (IWS), potem – przewodniczącego rady Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Między 2018 i 2019 r. był pełnomocnikiem Ziobry od cyberbezpieczeństwa i zarządcą Funduszu Sprawiedliwości. Ta ministerialna instytucja zasilana nawiązkami od sprawców przestępstw, rozdaje corocznie kilkaset milionów, finansując m.in. fundacje związane z politykami Suwerennej (dawniej Solidarnej) Polski; kupując wozy strażackie dla gmin, gdzie rządzi prawica; wreszcie wspomagając ośrodek toruński o. Tadeusza Rydzyka oraz szerzej nieznane organizacje z katolicyzmem w nazwie. Wedle raportu NIK z 2 sierpnia 2021 r. w poprzednich latach Fundusz „wydał nieprawidłowo co najmniej 280 mln zł". Poza Funduszem Sprawiedliwości Romanowski opiekuje się w ministerstwie Pracownią Liderów Prawa. Cofnijmy się na Filtrową. Ośrodek prof. Szafrańskiego od lat oferuje super- i numerariuszom (a także chętnym z zewnątrz) zajęcia nazywane wcześniej Akademią Lidera, ostatnio zaś – Akademią Filtrowa. To seria spotkań z ludźmi, którzy odnieśli sukces. Do tego warsztaty tematyczne: jak założyć firmę, zbudować dom itd. Z wykładami przychodzili tu m.in. dziennikarz TVP i mówca motywacyjny Przemysław Babiarz czy wiceminister gospodarki w rządach Marcinkiewicza-Kaczyńskiego, a ostatnio sekretarz stanu w KPRM Piotr Naimski. Wśród tematów zajęć: „polityka energetyczna" i „polityka historyczna", ale też „czy warto się żenić?" (i czemu niekoniecznie). Akademia Lidera/Filtrowa zainspirowała Romanowskiego, jeszcze jako dyrektora IWS, do powołania przy ministerstwie podobnie działającej Pracowni Liderów Prawa (PLP). Zakwalifikowani studenci, głównie z kierunków jurystycznych, uczestniczą co roku w siedmiu weekendowych zjazdach w Warszawie i okolicy. Wszystko, prócz dojazdu, opłaca Instytut, a ukończenie kursu jest najlepszą przepustką do pracy w ministerstwie. Dwa lata temu dziennikarz OKO.press Sebastian Klauziński rozmawiał z uczestnikiem PLP. Usłyszał, że prowadzący zajęcia pytają studentów o stosunek do aborcji oraz zawetowania przez prezydenta Dudę ustaw sądowych. „Pytali też o wartości, kto jest dla mnie autorytetem. Dało się wyczuć, jakich oczekują odpowiedzi". Wiceminister Romanowski nie zareagował na wysłaną 11 września prośbę o rozmowę. Prezes Skiba poprzez Biuro Prasowe Banku Pekao S.A. odpowiedział jednym zdaniem: „Nie mam kontaktu z Opus Dei od ukończenia studiów, czyli od 2002 r.". WICEMINISTROWIE, POSŁOWIE, SENATOR, PREZESI Umówiłem się z księdzem Moszoro, że skoro nie poda nazwisk polityków, to ja mu je przedstawię, a on wykreśli osoby niezwiązane z Dziełem. I tą okrężną drogą udało się potwierdzić że z OD współpracują (albo doń należą): aktualny senator Koalicji Polskiej Kazimierz Ujazdowski, wiceminister kultury i główny konserwator zabytków Jarosław Sellin oraz poseł PiS Jerzy Polaczek. Ten ostatni był m.in. ministrem transportu w rządzie PiS, LPR i Samoobrony, gdzie z kolei wiceministrem finansów był krótko bratanek ks. Stefana, wspomniany już Marian Moszoro. Kolejne nieskreślone nazwiska to Adam Pawłowicz – były prezes Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych, członek rad nadzorczych PAP i Orlenu, do roku 2008 prezes Ruchu SA oraz Maciej Srebro – były poseł ZChN, minister łączności u Jerzego Buzka, potem m.in. prezes państwowej Telekomunikacji Kolejowej (spółki wydzielonej z PKP). Poza nimi część polskich polityków prawicy związana jest z Prałaturą luźniej – najczęściej przez studia (czasem tylko kursy) w barcelońskiej IESE. Kształcili się tam np. były wiceminister sprawiedliwości, dzisiaj europoseł Patryk Jaki; współautor PiS-owskiej „reformy" sądownictwa, usunięty w 2017 r. z Iustitii sędzia Łukasz Piebiak; a także wiceminister od środowiska i klimatu a ostatnio wiceprezes NFOŚ Sławomir Mazurek. Inni słuchacze IESE to: wiceminister rozwoju Paweł Chorąży (ukończył Akademię Liderów), minister w KPRM Mikołaj Wild oraz była wicepremierka i dzisiejsza sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej – Jadwiga Emilewicz. – I chce mi ksiądz powiedzieć, że wymienione osoby nawzajem się nie wspierają? – pytam Stefana Moszoro. – Mijają się obojętnie na korytarzach ministerstw? – Tego nie powiedziałem. Co miesiąc są w naszych ośrodkach dni skupienia, raz w roku zapraszamy na rekolekcje. Są także katechezy w mniejszych grupach, do dziesięciu osób, to tak zwane kręgi. Uczestnicy mają wspólne sprawy zawodowe, mają dzieci w związanych z nami szkołach, to się wszystko przenika, jak w dużej rodzinie. Mówimy jednak jasno: jeżeli przyszedłeś dla wsparcia politycznego, czy robić biznesy – szukaj szczęścia gdzie indziej! Spółki zawierane w rodzinach źle kończą i wewnątrz Dzieła też je rugujemy, podobnie jak próby partyjnej agitacji… CDN... Odpowiedz Link
diabollo Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 20.09.23, 07:20 – Agitować chyba nie trzeba, bo nie znalazłem u was przedstawicieli obecnej opozycji. Wszyscy wywodzą się z prawej. – W środowiskach konserwatywnej prawicy cieszymy się po prostu większą popularnością. Tak jest na całym świecie. *** wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,30192032,poufne-kregi-opus-dei-nosza-na-udach-kolczatki-biczuja-sie.html Odpowiedz Link
grzespelc Re: Katoelity i katointeligencja z Opus Dei 21.09.23, 09:48 "Tajemniczość nie jest jednak przestępstwem." Przestępstwem nie, a;e za to konstytucja mówi, że: "Zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność (...) przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa." Odpowiedz Link