Dodaj do ulubionych

Wszyscy skorzystamy na zamknięciu Twittera

18.09.23, 07:44
wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,30193503,orlinski-uwazam-ze-wszyscy-skorzystamy-na-zamknieciu-twittera.html
Wojciech Orliński

Oileż ciekawsze się zrobią media, kiedy nie będą już mogły się posiłkować samograjami z serii "kto kogo zaorał na Twitterze"! Jakże podniesie się poziom debaty publicznej!

Postrachem średniowiecznych kupców byli baronowie-rabusie (raubritterzy), czyli panowie na włościach położonych w rejonie głównych szlaków handlowych. Wykorzystując względną bezkarność, którą w okresie rozdrobnienia feudalnego dawało arystokracie własne zamczysko, nakładali na kupców samowolne „cła" albo wręcz uprawiali otwartą bandyterkę.

W drugiej połowie XIX wieku amerykańskie media zaczęły tak nazywać przedsiębiorców takich jak: Cornelius Vanderbilt, Leland Stanford, Andrew Carnegie czy John Rockefeller. Robber barons, czyli amerykańscy baronowie-rabusie, wzbogacili się po wojnie secesyjnej, inwestując w nowe gałęzie gospodarki: stal, ropę, koleje, media.

Dla Ameryki było to względnie nowe zjawisko. Ojcowie założyciele republiki marzyli o państwie, w którym nie będzie arystokratów – wszyscy mieli być równi wobec prawa, przynajmniej wszyscy biali mężczyźni.
Nagle w kraju pojawiła im się nowa klasa ludzi tak bogatych, że de facto stojących ponad prawem. Ponieważ finansowali obie partie polityczne, mieli też nieporównanie większy wpływ na politykę niż zwykli wyborcy.

Mark Twain nazwał tę epokę w historii USA „wiekiem pozłacanym". Niektórzy mówili wtedy o złotym wieku, bo gospodarka i infrastruktura przeżyły bezprecedensowy rozkwit, ale Mark Twain – jak przystało na literackiego malkontenta – zwracał uwagę na to, że amerykańscy baronowie-rabusie przywłaszczali sobie większość korzyści, a reszta obywateli biedniała w miarę postępów „rozkwitu".

Amerykanom udało się wtedy wybrać polityków, którzy zapowiadali rozprawę z baronami-rabusiami, takich jak Theodore Roosevelt czy Woodrow Wilson. Wprowadzono ustawy antymonopolowe, podatek od nieruchomości oraz przepisy chroniące pracowników i konsumentów. Tak narodziła się XX-wieczna Ameryka, dająca każdemu szansę na rozwój – w teorii i w praktyce.

Czy wróciły czasy baronów-rabusiów? Ta teza coraz częściej jest wysuwana za Atlantykiem, widać bowiem interesujące analogie między miliarderami ze świata nowych technologii a bogaczami sprzed 150 lat.

Jedni i drudzy dorobili się w nowych gałęziach gospodarki, zazwyczaj tworząc monopole, zanim regulatorzy zdążyli zareagować. Wpływy polityczne nowych baronów również pojawiły się znienacka.

Jeszcze kilkanaście lat temu zdawali się sympatycznymi outsiderami, wiecznymi studentami, chłopcami w bluzach z kapturem. Nagle okazali się oligarchami, z którymi Biały Dom musi uzgadniać politykę.

Analogia do baronów-rabusiów sprzed 150 lat jest najbardziej oczywista w przypadku Elona Muska. Szczegóły jego zachowania podczas wojny w Ukrainie przebada, mam nadzieję, stosowne dochodzenie kongresowe, kilka faktów jednak nie ulega wątpliwości.

Najpierw Ronan Farrow w „New Yorkerze", a potem Walter Isaacson w swojej biografii Muska napisali, że Musk prowadził potajemne rozmowy z Rosjanami. Na ich podstawie zaczął forsować swój „plan pokojowy" oznaczający de facto kapitulację Ukrainy.

Obywatelom USA oczywiście wolno lobbować na rzecz obcego rządu, ale muszą tę działalność zarejestrować w Departamencie Sprawiedliwości. Wymaga tego ustawa FARA, przyjęta w 1938 roku dla ograniczania lobbingu proniemieckiego.

Czy Musk ją złamał? Niech Amerykanie sami to badają u siebie.


U nas w Unii wchodzą właśnie w życie ustawy o rynkach i usługach cyfrowych DSA/DMA. Już o tym pisałem i przepraszam, że się powtarzam, ale media poświęcają temu stanowczo za mało uwagi, bo to będzie radykalna zmiana zasad gry.

Unia wpisała Twittera (razem z Google'em, Facebookiem, Amazonem itp.) na listę VLOP, czyli bardzo dużych platform internetowych. Firmom wpisanym na tę listę w Europie po prostu wolno mniej.
Unia od pewnego czasu ostrzega Twittera, że nie spełnia wymogów DSA/DMA. Musk odpowiada na to obrazkiem kupy albo bezsensownym zaprzeczeniem.

Na unijny raport o rosyjskiej propagandzie na Twitterze odpowiedział 8 września: „Gdzie jest ta rosyjska propaganda? Nie widzimy jej". To już zwykłe kłamstwo, bo to po prostu niemożliwe, żeby jej nie widział. Ja ją widzę, mogę mu ją pokazać.

Niech sobie kłamie na zdrowie, ale to tylko ułatwi nałożenie na niego w przyszłym roku kary finansowej. Następny będzie zakaz działania Twittera w Unii Europejskiej.

Będę za. Felieton to forma skłaniająca do żartów, ale piszę to z pełną powagą.

Uważam, że wszyscy skorzystamy na zamknięciu Twittera. O ileż ciekawsze się zrobią media, kiedy nie będą już mogły się posiłkować samograjami z serii „kto kogo zaorał na Twitterze"! Jakże podniesie się poziom debaty publicznej!

W 1254 roku europejscy kupcy założyli dla samoobrony Ligę Reńską. Spalili kilka zamków i baronowie-rabusie odeszli do historii na stulecia.

Zjednoczeni Europejczycy to potęga nie do powstrzymania. Musk i Putin powinni to przemyśleć.

***
Obserwuj wątek

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka