hesperia1
29.09.10, 12:13
Wczoraj podczas wieczornej rozmowy wydało się:ma druga połowa skosiła przy okazji jak się wyraził pielęgnacji trawnika paproć,irysy,żurawkę i prawdopodobnie wrzos.Wszystko było oznaczone patykami,tak dla pewności.A mąż powyciągał patyki,skosił i powsadzał je na miejsce.Nie wiem czy śmiać się czy płakać.Wiem że dla niego jeśli coś nie osiągnie wielkości dębu to nie jest widoczne(nie ma problemu ze wzrokiem),ale do ciężkiej cholery przecież jak tak dalej pójdzie to nic tam nie będzie rosło.Na wiosnę skosił konwalie.Na szczęście rzadko "pielęgnujemy trawnik" .Zdążył mi wypomnieć że wyrwałam nagietki które posiałam....Dlaczego jak tylko chłop ma dostęp do czegoś co posiada silnik to mu odwala?Dlaczego kiedy odkurza,nie robi tego tak skutecznie?