o_ren_ishii
27.12.05, 20:12
i jeszcze Swieta - przezylam... Moj dom to juz inny dom. Moi rodzice - rozpacz
i bezsilnosc. Moj brat w trakcie odlotu albo nie ma go w domu, wtedy jest
cicho i bezpiecznie. Najczesniej w pilnej potrzebie finasowej - rodzicow
traktuje jak zrodlo pieniedzy. Nie daja mu, krzyczy, wyzywa ich takimi
slowami, jakie mnie nigdy nie przeszlyby przez gardlo. Moi rodzice wykonczeni
i bezsilni. Brat demoluje dom, zdejmuje obrazy ze scian i rzuca... Rzuca sie z
piesciami na ojca i matke. Nie moge na to patrzec, rzucam sie miedzy nich,
bije sie z bratem. On bije mnie po twarzy, po rekach, pluje mi w twarz. Tej
samej nocy budzi mnie i prosi o pieniadze. Wiem ze to nalog, on nie chce sie
leczyc.Powiedzial "leb ci upier..". Juz nie moge. Nasz dom byl zawsze spokojny
i bezpieczny. Moi rodzice to dobrzy ludzie, na poziomie, moze troche za bardzo
go rozpiescili... szkoda mi go - wszystko wskauzje na to, zepomimo walkimoich
rodzicow nie skonczy liceum. Bral od nich forse a korepetycje - teraz okazalo
sie ze nie placil. Boje sie o moich rodzicow. Nie moge patzrec jak moj brat
sie stacza. nie wiem, jak pomoc mojej rodzinie. moj lekarz mowi, ze to nie
moja sprawa tylko rodzicow, ale oni sa tak przybici, ze az bezradni... nie
moge patrzec jak moja rodzina, ci ktorych najbardziej kocham, sie rozpada...
juz po prostu nie moge...