Dodaj do ulubionych

natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć?

27.10.08, 09:42
Czy wy też tak macie? Nie zamawiam w restauracji niczego co mogłoby być
przygotowane rękami lub dwa razy. Nie lubię i brzydzi mnie jak nie wiem kto
przygotował posiłek. Z reguły nie jem nawet u rodzinki za wiele tylko
sprawdzone potrawy.Też gdy myję zęby nigdy nie zerkam w odpływ bo zaraz mam
przed oczyma i w myślach że coś z tamtąd wyjdzie a nie cierpię robactwa. Po za
tym nie na widzę brudnego obuwia, zawsze zwracam na nie uwagę muszę mieć je
czyste. Do tego dochodzi szał przestawionych pilotów u mnie na ławie, mają być
tak jak ja je położyłam nic nie możę być poprzekładane dostaję w tedy furii
gdy jest bałagan bo dla mnie to bałagan jak coś nie jest w tym miejscu co
powinno.Wycieram stół w kuchni po kilkanaście razy na dzień i do tego dochodzi
mycie rąk bo brudnych nie znoszę. I jak mam żyć z tymi ....?
Obserwuj wątek
    • ilquad Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 27.10.08, 19:29
      Psychoterapia powinna pomóc. Nie leki, bo one jedynie cię znieczulą,
      ale problem pozostanie. Musisz pozbyć się nawyków, które cię
      denerwują. Najlepiej pod okiem specjalisty, ale możesz próbować
      sama, małymi krokami.
      Ponieważ te natręctwa są zakorzenione poza świadomością, możesz
      próbować tłumić je jakąś świadomą dywagacją myślową. To tylko
      sugestia, oczywiście.
      Pozdrawiam
      • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 28.10.08, 15:06
        jak to zrobić?
        • mlasskacz Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 04.12.08, 16:25
          Im bardziej się będziesz starała je zwalczyć, tym bardziej będziesz je
          wzmacniała, to znany mechanizm. Ja znam dwie metody: intencji paradoksalnej
          Frankla (starasz się myśleć o natręctwach jak najczęściej!) albo ich obserwacja.
    • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 28.10.08, 21:20
      Natręctw nie da się skutecznie zmiażdżyć, zagadać, zarobić. To rytuały, których
      wykonywanie daje Ci poczucie bezpieczeństwa. Jeśli ich nie wykonujesz, pojawia
      się dyskomfort, niepokój, albo lęk, prawda?

      Szansą na ich pozbycie się jest dotarcie do przyczyn, dla których się one w
      Tobie pojawiły. Czyli - mozolna praca na psychoterapii. Nie sądzę, byś potrafiła
      ją wykonać sama. A więc - goń na psychoterapię:)

      Pozdrawiam
    • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 30.10.08, 11:28
      Myle ze sa dwie przyczyny natrectw ktore opisujesz. Pierwsza to
      strach, z ktorego bierze sie brak zaufania do tego co przygotowuja
      ludzie do jedzenia.
      Aby to pokonac musisz jesc rzeczy przygotowane przez innych ludzi.
      Najpierw jedz niewielkie ilosci, w czasie jedzenia moze pojawic sie
      odruch wymiotny ktory bierze sie ze strachu. Na poczatku nie mozesz
      myslec o tym ze jesz jedzenie przygotowane przez inna osoba.
      Mozesz to zmienic ale to kosztuje wiele pracy, przydalby Ci sie
      psycholog ktory rozumie problem i pomoglby Ci pozbyc sie tego
      strachu.
      Jesli chodzi o przestawione piloty, porzadek, czasem okreslona
      sekwencja dzialania to jest to brak tolerancji na inna sekwencje,
      brak porzadku, itp.
      Jedyny sposob to nauczyc sie tolerancji, przestawiac piloty,
      tolerowac brak perfekcji. W zyciu nieustannie spotykamy sie brakiem
      perfekcji, trzeba sie tego nauczyc.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 30.10.08, 15:13
        Dziękuję bardzo.To trudne zmienić to wszystko! Chodze do psychologa ale jeszcze
        nie bardzo potrafię się przed nim otworzyć. To trwa już około 2 miesięcy. A co
        do zmiany tego mojego porządku to naprawdę katastrofa, ciężkie i to bardzo!!
        • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 30.10.08, 15:40
          Chodzisz do psychologa czy na psychoterapię? Obawiam się, że poradnictwo
          psychologiczne w Twoim przypadku nie wystarczy. Wierzę, że masz kłopoty z
          otwarciem się przed obcym człowiekiem, ale to jest konieczne. Bez ścisłej,
          rzetelnej i otwartej współpracy z terapeutą nie uda Ci się pozbyć problemu. Jego
          zadaniem jest pomóc Ci dotrzeć do przyczyn zaburzeń, ale będzie mógł to zrobić
          tylko wtedy, kiedy pozwolisz mu na to. On nic o Tobie nie wie, nie może wejść w
          Twoje odczucia i emocje, wie tyle, ile mu sama powiesz. Zaufaj mu. Jego
          obowiązuje tajemnica lekarska, więc możesz się czuć bezpiecznie.

          A 2 miesiące psychoterapii to za mało, żeby mogły pojawić się jakiekolwiek jej
          efekty. Cierpliwości.
          • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 30.10.08, 15:44
            przerażasz mnie!!!
            powiedział mi że terapii nie prowadzi wiec nawet nie wiem co dokładnie. Fakt nie
            wie nic o mnie chodź trochę mu powiedziałam jak spytał tak tylko o mnie o
            podstawy co robie jak mieszkam z kim itp.Teraz żaluję że nie poszłam parę lat
            wcześniej do psychologa!ale zaufać jest mi cieżko
            • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 30.10.08, 15:52
              A co Cię tak przeraziło? Z opisu Twoich objawów wynika, że dość poważnie
              utrudniają Ci życie. Jeśli chcesz się od nich uwolnić, trzeba popracować.
              Efektywna psychoterapia trwa długo, wiele miesięcy, czasem 3-5 lat. To już
              zależy od indywidualnego przypadku.

              A więc to, w czym uczestniczysz, to poradnictwo. Nie sądzę, by Ci pomogło. I,
              prawdę mówiąc, chyba szkoda na to czasu. Znajdź sobie dobrego psychoterapeutę i
              zacznij przyzwoitą psychoterapię.
              • elaxxx1 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 31.10.08, 05:34
                a hipnoza?
                • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 31.10.08, 19:11
                  jestem przerażona!!! A faktycznie hipnoza jaka?
                  • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 01.11.08, 10:15
                    Hipnoza Ci nie pomoze w tych problemach ktore opisalas. Ty musisz
                    sie odluczyc tego co robisz zle. To wymaga pracy, nie latwo
                    przychodzi sie oduczyc zlych nawykow, niewlasciwego sposobu
                    myslenia. Nie latwo rowniez nauczyc sie tolerancji ale jesli Ci sie
                    to uda to taka umiejetnosc zmieni wszystko w Twoim zyciu, pomoze Ci
                    cieszyc sie zyciem razem z innymi ludzmi ktorych bedziesz umiala juz
                    tolerowac i automatycznie cieszyc sie ich innoscia.
                    Serdeczne pozdrowienia.
                    • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 02.11.08, 07:26
                      jak mam sie tego nauczyć i kto może to zrobić?Zawsze miałam te myśli i urojenia.
                      Czasami nawet wydaje mi się iż słyszę kawałek jakieś ulubionej piosenki i ona
                      chodzi za mną przez cały dzień. Potem sprawdzam telefon bo wydaj mi się że
                      właśnie ktoś dzwoni (dzwonek tej piosenki)A to jak wydaje mi się iż idzie sobie
                      jakiś owad którego ja nie lubię to już koszmar, wstaje i szukam nerwowo.A to że
                      wszyscy mnie obserwują to też obsesja pewnie. Dlatego nie lubię wielkich skupisk
                      ludzi.Zawsze staję na uboczu by szybko się ewakuować po zakończeniu np. mszy! Co
                      robić
                      • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 02.11.08, 10:01
                        Idź do psychiatry. On może trochę pomóc lekami. I zacznij psychoterapię. Sama
                        sobie nie poradzisz.
    • bertrada Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 02.11.08, 10:21
      Idź do psychiatry. Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne są niemalże w 100%
      uleczalne. A nie leczone mają tendencję do nasilania się. Im później zaczniesz
      leczenie, to tym będzie ono trudniejsze i mniej skuteczne i będzie wymagało
      silniejszych leków.
    • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 03.11.08, 11:56
      >jak mam sie tego nauczyć i kto może to zrobić?Zawsze miałam te
      >myśli i urojenia. Czasami nawet wydaje mi się iż słyszę kawałek
      >jakieś ulubionej piosenki i ona chodzi za mną przez cały dzień.
      >Potem sprawdzam telefon bo wydaj mi się że właśnie ktoś dzwoni
      >(dzwonek tej piosenki)A to jak wydaje mi się iż idzie sobie
      >jakiś owad którego ja nie lubię to już koszmar, wstaje i szukam
      >nerwowo.A to że wszyscy mnie obserwują to też obsesja pewnie.
      >Dlatego nie lubię wielkich skupisk
      >ludzi.Zawsze staję na uboczu by szybko się ewakuować po zakończeniu
      >np. mszy! Corobić
      Jesli chodzi melodie ktora Cie przesladuje to raczej natrectwo.
      latwo sie tego pozbyc, zanuc sobie cos innego, zmien melodie i
      problem znika.
      Jesli chodzi o Twoje problemy z tolerancja to rob rzeczy przeciwne
      do tych ktore akceptujesz. To powolny proces uczenia sie ze rzeczy
      wcale nie musza byc ustawione perfekcyjne, ze moze maly balagan.
      Jesli chodzi o obserwowanie to kiedy masz uczucie ze ktos Cie
      obserwuje to powtarzaj sobieb nikt mnie nie obserwuje az urojenie
      zniknie.
      Zaprzeczanie urojeniom jest najlepsza metoda pozbywania sie ich.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 04.11.08, 10:00
        hm To trudne zmienić to wszystko skoro to było we mnie ponad połowę mojego
        życia. Jestem u psychiatry ale też ciężko mi jemu wszystko mówić.Takie
        zaprzeczanie trzeba od czegoś zacząć, a ja nie bardzo wiem jak. Chodzę do
        psychologa ale on raczej prowadzi ze mną psychoporadnictwo.A psychoterapeuty
        raczej będzie mi trudno znaleźć w tak małej mieścinie by nikt sie nie dowiedział.
        • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 04.11.08, 11:42
          W psychoterapi cala prace i tak musisz wykonac Ty. Psychoterapeta
          mowi tylko co nalezy zrobic.
          Ty wiesz co trzeba zrobic. Reszta to juz tylko Twoja praca,
          pokonywanie uprzedzen, braku tolerancji. To bardzo trudna zadanie,
          trzeba miec wiele samozaparcia, trzeba bardzo chciec aby moc z tym
          wygrac.
          Bardzo pomoglyby Ci rowniez regularne cwiczenia fizyczne, pozwalaja
          kontrolowac emocje a kontrola emocji to podstawa przy probie
          pozbycia sie rzeczy ktore przeszkadzaja Ci.
          Wszystko co chcemy w sobie zmienic wymaga bardzo duzego wysilku i
          trwa dlugo. Zwykle zniechecamy sie, przestajemy wierzyc ze mozemy to
          osiagnac, a mozemy.
          Serdeczne pozdrowienia.
          • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 04.11.08, 11:58
            Maskaiq, co Ty gadasz? Jeśli psychoterapeuta mówi pacjentowi, co ma zrobić, to
            nie jest żaden psychoterapeuta, tylko manipulator.
            Serdeczne pozdrowienia.
            • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 05.11.08, 09:42
              Co Twoim zdaniem ma robic psychoterapeta? Wysluchac pacjeta i to
              wszystko ?
              Aby pozbyc sie depresji trzeba sie pozbyc wszystkiego co robimy zle
              i te rzeczy trzeba najpierw zrozumiec a potem pozbyc sie ich.
              Jesli przyczyna depresji jest lek albo strach to trzeba sie ich
              pozbyc, nauczyc sie czym jest lek i pozbywac sie go nalezy rowniez
              pozbywac sie przyczyn ktore wywoluja strach.
              Jesli przyczyna jest brak tolerancji to trzeba sie nauczyc sie jej
              pozbywac. Jesli mamy problemy z natrectwami czy urojeniami to trzeba
              rozumiec skad sie one biora i nauczyc sie ich pozbywac.
              Psycholog i psychoterapeta musi rozumiec te problemy i umiec pomagac
              tym ktorzy takiej pomocy potrzebuja.
              Serdeczne pozdrowienia.
              • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 05.11.08, 09:53
                Pomyliła Ci się psychoterapia z poradnictwem psychologicznym.
                Zadaniem psychoterapeuty (mówię o psychoterapii psychodynamicznej i pochodnych)
                jest pomóc pacjentowi dotrzeć do przyczyn jego zaburzeń, wykryć i zrozumieć
                schematy i skrypty, wskazać nieświadome motywacje, nieadekwatne odczucia.
                Kardynalnym błędem psychoterapeuty w takiej psychoterapii jest dawanie
                pacjentowi jakichkolwiek rad.

                Poradnictwo natomiast uprawiasz Ty. Udało Ci się komuś pomóc? Sądząc po
                niektórych postach na forum - jest raczej odwrotnie.
                • aidka Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 05.11.08, 11:32
                  i Elżbieta ma rację Mskaiq. nie tylko psychoterapeuta, nawet
                  psycholog nie bardzo powinien radzić - jedynie pomagać dostrzec
                  różne możliwości, by dokonac wyboru.
                  gdyby psychoterapeuta zaczął radzić, to całą terapię mozna od razu o
                  kant d... rozbić.
                  • luka.s1 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 05.11.08, 11:58
                    to zależy na jaką psychoterapię się chodzi, ja chodzę na
                    psychoterapię poznawczo-behawioralną i terapeuta daje konkretne rady
                    jak walczyć z lękami, oczywiście nie mówi mi co mam robić ze swoim
                    życiem, ale mówi mi, jak mam się zachować kiedy pojawia się lęk.
                    Człowiek któremu źle jest w danej chwili potrzebuje konkretnych rad
                    jak sobie teraz z tym radzić bo zanim dotrze on do przyczyn to może
                    minąc długi okres czasu,zbyt długi dla niektórych.
                    • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 06.11.08, 09:37
                      no tak mi psycholog powiedział że on nie może dawać rad brać za mnie mojego
                      życia i wskazać drogę. Rozmawia ze mną ale z reguły to on jeszcze dużo mówi a ja
                      nic tylko milczę i też daje mi zadania domowe ale pyta mnie najpierw czy mogę
                      je zrobić
                      • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 06.11.08, 13:31
                        Psycholog nie moze dawac rad jaka decyzje masz podjac w zyciu. Nie
                        moze Ci powiedziec abys zmienila prace, rozwiodla sie z mezem, itp
                        bo zycie nalezy do Ciebie.
                        Nie mniej psycholog moze Ci wskazac ze masz urojenia, moze Ci
                        wskazac ze masz natrectwa albo ze masz problemy z tolerancja siebie,
                        innych czy tolerancja innosci.
                        Psycholog lub psychoterapeta powinien Ci rowniez powiedziec ze
                        glowna przyczyna urojen jest strach. Brak tolerancji bierze sie z
                        braku umiejetnosci wybaczania sobie a natrectwa biora sie z
                        nieswiadomego powtarzania mysli, slow, lub melodi.
                        Jesli chodzi o poszukiwanie przyczyn naszych problemow to zwykle
                        biora sie one z zaburzen emocjonalnych kiedy bylismy dziecmi.
                        Te zaburzenia biora sie z braku milosci, najczesciej dlatego ze
                        rodzice nie rozumieja na czym polega milosc, karza, krzycza, nie
                        toleruja dziecka samodzielnosci, itp.
                        Sama przyczyna nie maja takiego wielkiego znaczenia. Trzeba zmienic
                        proces ktory wywoluje nasze problemy tzn trzeba nauczyc sie wybaczac
                        sobie aby moc tolerowac siebie, wybaczyc innym aby moc tolerowac
                        innych, itp.
                        Serdeczne pozdrowienia.
                        • lucyna_n cytat miesiąca 06.11.08, 14:27
                          > Sama przyczyna nie maja takiego wielkiego znaczenia. Trzeba zmienic
                          > proces ktory wywoluje nasze problemy tzn trzeba nauczyc sie wybaczac
                          > sobie aby moc tolerowac siebie, wybaczyc innym aby moc tolerowac
                          > innych, itp.
                          • dididia Re: cytat miesiąca 06.11.08, 16:40
                            ja sobie raczej nic nie potrafię wybaczyć!!!Tolerować siebie!!! Jak ja nie na
                            widzę siebie i nie potrafię nawet sie do siebie uśmiechnąć.Wszystko mi sie
                            gmatwa. Ja nic nie osiągnęłam w swoim życiu o ile można to nazwać życiem!!!
        • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 04.11.08, 12:08
          Jeśli odważasz się chodzić do psychiatry i do psychologa, to dlaczego
          psychoterapeuta ma być problemem?

          Psychoterapeuta jest zobowiązany do zachowania tajemnicy zawodowej w takim samym
          stopniu jak lekarz i psycholog.

          Musisz, niestety, przełamać swoje opory i otworzyć się w stosunku do osoby, od
          której oczekujesz pomocy. Ona nie siedzi w Twojej głowie i nie wie, co myślisz i
          co czujesz. Wie tylko tyle, ile Ty sama powiesz. Nie będzie w stanie efektywnie
          Ci pomóc, jeśli będziesz się blokowała.

          Aha, i jeszcze jedno: nie traktuj zbyt poważnie tego, co pisze Maskaiq.
          Trenowanie zaprzeczania, które on proponuje, prowadzi do paranoi. A ćwiczenia
          fizyczne służą głównie do wzmacniania mięśni.
    • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 06.11.08, 23:26
      dididia napisała:
      > ja sobie raczej nic nie potrafię wybaczyć!!!Tolerować siebie!!!
      >Jak ja nie na widzę siebie i nie potrafię nawet sie do siebie
      >uśmiechnąć.Wszystko mi sie gmatwa. Ja nic nie osiągnęłam w swoim
      >życiu o ile można to nazwać życiem!!!
      Bardzo wazna sprawa jest to ze zdajesz sobie sprawe ze nie potrafisz
      wybaczyc sobie. Wiele osob nie zdaje sobie sprawy jak wazne jest
      wybaczenie, rezultatem jest brak akceptacji siebie, brak
      umiejetnosci usmiechniecia sie do siebie, innych, brak rezultatow w
      zyciu.
      Ja wybaczam sobie kazdy blad ktory popelniam ale za kazdym razem
      szukam przyczyny bledu.
      Kiedy obarczasz Siebie wina za blad ktory popelnilas to nigdy nie
      znajdziesz przyczyny ktora go wywolala bo akceptujesz Siebie jako
      przyczyne niepowodzenia.
      Zwykle przyczyna jest to ze nie wiedzialas czegos waznego, zle
      przygotowalas sprawe, itp.
      Trzeba sobie wybaczyc blad i sprobowac raz jeszcze ale tym razem
      unikajac bledu ktory zepsul Twoje dzialanie. Wtedy zaczniesz osiagac
      rezultaty w zyciu, zaczniesz wierzyc ze wcale nie jestes do niczego.
      Sukces sprawi ze pojawi sie radosc, pojawi sie akceptacja siebie i
      duma ze potrafisz zrobic.
      Serdeczne pozdrowienia.



      • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 07.11.08, 09:46
        Ja nie wybaczam sobie! Wolę uciec do swojego pokoju i tam się zamartwiać sama.
        Jak nikt nie widzi.Próbuję ale czego bym sie nie chwyciła to i tak nie wyjdzie.
        Jestem zakałą i czarną owcą w rodzinie. Nie akceptują mnie wśród siebie jak sami
        miedzy sobą. Ja dla nich jestem nie potrzebna.
        Pozdrawiam serdecznie i ciesze się, że odważyłam się pisać na tym forum a nie
        jak na początku tylko czytać!
        • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 07.11.08, 10:15
          >ciesze się, że odważyłam się pisać
          A teraz zrób to samo w trakcie sesji, przed terapeutą. Bez otwarcia się i
          szczerości psychoterapia nie ma żadnych szans.
          Już z tego, co napisałaś, wynika, że masz poważne zaburzenia, stąd nic dziwnego,
          że manifestują się one natręctwami.
          Pozdrawiam
          • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 07.11.08, 10:20
            masz poważne zaburzenia, stąd nic dziwnego
            > ,
            > że manifestują się one natręctwami.
            Ale to jest jeszcze trudniejsze niż sie zdaje. Mówię mu czemu nie mogę do niego
            pisać przez net w tedy odpowiem na każde pytania a tak to mnie zamyka w środku.W
            realu jest ciężko, odpowiedź była prosta nie da się wszystkiego powiedzieć przez
            net. Musi mnie widzieć, słyszeć jak reaguję na pytania, jak się zachowuję itd. A
            ja nie uuuuuuuuuumiem
            • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 07.11.08, 11:56
              Nie umiesz (albo raczej nie chcesz, nie możesz, bo działa opór), bo to jest
              właśnie efekt zaburzeń. Wiem, że to zabrzmi twardo i cynicznie, ale prawda
              czasem taka właśnie jest - twarda:
              Możesz nadal milczeć (i tkwić w tym, w czym tkwisz, spieprzyć sobie życie do
              końca) albo wykonać wysiłek (być może największy w Twoim dotychczasowym życiu) i
              zmusić się do otwarcia (i wtedy masz szansę).
              Masz wybór. Trudny, to fakt. Ale wybór.
              Życzę dokonania właściwego:)
    • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 07.11.08, 12:50
      Napisalas
      >Ja nie wybaczam sobie! Wolę uciec do swojego pokoju i tam się
      >zamartwiać sama. Jak nikt nie widzi.Próbuję ale czego bym sie nie
      >chwyciła to i tak nie wyjdzie.Jestem zakałą i czarną owcą w
      >rodzinie. Nie akceptują mnie wśród siebie jak sami miedzy sobą. Ja
      >dla nich jestem nie potrzebna. Pozdrawiam serdecznie i ciesze się,
      >że odważyłam się pisać na tym forum a nie jak na początku tylko
      >czytać!
      Nauczenie sie wybaczac sobie zabiera wiele czasu, to nie przychodzi
      wcale latwo. Musisz rozumiec ze kazdy czlowiek popelnia bledy, nie
      ma ludzi ktorzy ich nie popelniaja.
      Ty kiedy popelnisz blad idziesz do pokoju i zamartwiasz sie. Wtedy w
      glowie pojawia sie wiele mysli przeciwko Tobie, ze jestes glupia,
      beznadziejna, ze niczego nie potrafisz, itp.
      Nie mozna sluchac tych mysli, trzeba odpowiadac im ze nie jestes
      glupia, ze nie jestes beznadziejna, ze popelnilas blad i nic wiecej.
      Powtarzaj to sobie tak dlugo az sie skonczy atak mysli, az zniknie
      obarczanie sie wina. Kiedy Ci sie to uda wtedy bedzie to pierwsza
      wygrana.
      Nastepnym krokiem jest znalezienie przyczyny dlaczego cos sie nie
      udalo. Kiedy znajdziesz przyczyne, wtedy mozesz wyeliminowac blad i
      zrealizowac to co zamierzylas.
      Nie jestes ani zakala ani czarna owca w rodzinie. To tylko Ty tak
      myslisz, taki sad o sobie jest bardzo powszechny. To my myslimy o
      nas samych gorzej niz ktokolwiek inny, my jestesmy najsurowszymi
      sedziami siebie.
      Nie osadzaj Siebie, jestem pewien ze nikt nie uwarza Ciebie za
      czarna owce. Jesli masz watpliwosci porozmawiaj o tym z
      najblizszymi, przekonasz sie sama.
      Dobrze ze sie odwazylas napisac na forum, to bardzo duza wygrana,
      mozesz byc z Siebie bardzo dumna.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 08.11.08, 17:35
        Nie umiem albo nie chcę masz racje elzbieta007. Wiem że tak jest łatwiej ale
        mimo to wybór mam choć jest on trudny tak jak piszesz.Wiem muszę to w końcu
        przezwyciężyć!!!
        Mnie raczej nikt nigdy nie chwalił za nic i nie dawał powodów do radości, może
        dlatego jest ze mną tak jak jest!Wyeliminować przyczynę, znaleźć błąd to trudne,
        zrozumieć siebie a nie obarczać siebie nie powodzeniami, o boże jakie to
        cholerni ciężkie!Nikt mi nie dał choć małej iskierki nadziei. Wszystko jest do
        bani!Tak jak piszesz mskaiq odważyłam sie tu napisać i tylko to było dobrym
        krokiem. O tym, ze udałam sie do psychologa nie wie nikt nikt z mojego
        otoczenia. Tkwie w tym sama, chce by było normalnie. Tak by uśmiech nie był
        podszyty czymś smutnym, wrednym. By dzień był kolorowy tak samo dla mnie jak dla
        wielu z was!!!!
        Serdeczne pozdrowienia również wam dołączam!
        • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 08.11.08, 18:35
          Mam za sobą 25 lat nerwicy i depresji. I 4,5 roku walki o siebie = pracy nad
          sobą. Przez 25 lat żyłam podobnie, jak Ty teraz, choć moje objawy były inne.
          Dziś żyję. Po wielu latach wegetacji.
          Te 4,5 roku - to było twarda walka. Musiałam pokonać takie same opory, jakie Ty
          masz dziś. I musi je pokonać każdy, kto chce żyć normalnie.

          Pod tym, co napisałaś:
          >Mnie raczej nikt nigdy nie chwalił za nic i nie dawał powodów do
          > radości
          wielu z nas, nerwicowców, w ciemno się podpisze. Zaburzenia wynosimy przeważnie
          z dzieciństwa. I teraz, chcąc z tego wyleźć, musimy się z nim zmierzyć.

          >O tym, ze udałam sie do psychologa nie wie nikt nikt z mojego
          > otoczenia
          I nie musi wiedzieć. Jeśli masz wątpliwości, jak otoczenie to przyjmie - nie
          mów. Ale podejmij leczenie. Szkoda życia!

          Pozdrawiam

          • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 08.11.08, 18:45
            Tak więc zrobiłam poszłam w tajemnicy i na razie mi się to udaje. Nikt nie wie i
            się nie dowie.Sporo Cię to kosztowało, ale widzę iż wiesz że nie był to czas
            stracony. Oby i mnie sie udało.Fakt szkoda życia tylko dlaczego dotarło to do
            mnie dopiero teraz?
            Pozdrawiam
            • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 08.11.08, 19:10
              Niczego nie żałuj:) Na pewno Ci się uda! To tylko (i aż) kwestia motywacji.
              Trzymam kciuki!!!

    • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 09.11.08, 03:32
      Dididia napisała:
      >Mnie raczej nikt nigdy nie chwalił za nic i nie dawał powodów do
      >radości, może dlatego jest ze mną tak jak jest!Wyeliminować
      >przyczynę, znaleźć błąd to trudne,zrozumieć siebie a nie obarczać
      >siebie nie powodzeniami, o boże jakie to cholerni ciężkie!Nikt mi
      >nie dał choć małej iskierki nadziei. Wszystko jest do bani!Tak jak
      >piszesz mskaiq odważyłam sie tu napisać i tylko to było dobrym
      >krokiem. O tym, ze udałam sie do psychologa nie wie nikt nikt z
      >mojego otoczenia. Tkwie w tym sama, chce by było normalnie. Tak by
      >uśmiech nie był podszyty czymś smutnym, wrednym. By dzień był
      >kolorowy tak samo dla mnie jak dlawielu z was!!!!
      >Serdeczne pozdrowienia również wam dołączam!
      Bardzo czesto spotykam ludzi ktorych nikt nigdy nie pochwalil i nie
      dawal powodow do radosci, tacy ludzie zwykle maja depresje.
      To nie Twoja wina ze Cie nikt nie chwalil i nie dawal powodow do
      radosci. To bierze sie z problemow Twoich rodzicow i bliskich, jest
      wielu rodzicow ktorzy uwazaja ze nie mozna pochwalic, czy dawac
      powody do radosci dziecku bo to psuje dziecko.
      Kochaja ale nie umieja kochac, nigdy nie przytula, nie powiedza
      czegos dobrego, nie pociesza. Wszystko co potrafia to krytykowac,
      mowic ze sie jest do niczego, ze jest sie beznadziejnym, glupim. W
      koncu zaczynamy im wierzyc i wtedy sami zaczynamy negowac siebie.
      Kiedy ma sie takich rodzicow jest bardzo trudno, jedyny sposob to
      zrozumiec ze ta cala krytyka nie ma zadnego sensu, ze czesto Ty
      masz racje.
      U wiele osob ktore zaczynaja rozumiec ze zostali skrzywdzoni przez
      rodzicow pojawia sie zal, zlosc, czasem nienawisc do nich.
      Jest to najgorsza rzecz jaka mozna zrobic bo zlosc, nienawisc czy
      zal przynosza wielki bol i cierpienie ktore powoduje ze stajemy sie
      jeszcze bardziej depresyjni.
      Jedynym rozwiazaniem jest wybaczenie rodzicom, zrozumienie ze to ich
      rodzice nauczyli ich kochac w taki sposob. Kiedy wybaczamy znika
      bol, cierpienie, przestajemy zyc przeszloscia.
      Dla mnie Dididio jestes wspaniala dziewczyna ktorej nikt nie chcial
      powiedziec tego i dlatego uwierzylas ze jestes nikim.
      Tak nie jest, nie jestes nikim i musisz pracowac aby od nowa
      uwierzyc w siebie, aby zrozumiec ze jestes wspaniala dziewczyna.
      Serdeczne pozdrowienia.

      • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 09.11.08, 07:27
        mskaiq piszesz jak byś mnie znał. Tak dobrze znasz ten problem?Boję się spojrzeć
        w przyszłośćjest ona dla mnie zbyt ciemna szara beznadziejna. Mam tylko te swoje
        zboczenia z dzieciństwa jak sie okazuje.
        Uwierzyć w siebie i zrozumieć, że jestem wspaniałą dziewczyna dla kogo? Dla
        samej siebie?
        • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 09.11.08, 08:57
          >dla kogo? Dla samej siebie?
          Tak, bo Ty jesteś najważniejsza. Dla samej siebie musisz być najważniejsza.
          Zrozum, wszyscy, którzy wyszli ze stanu, w jakim Ty jesteś, musieli
          skonfrontować się ze swoją przeszłością (bardzo często podobną do Twojej). I
          nikt, będąc w Twoim stanie, inaczej niż Ty nie postrzegał przyszłości. Miał
          tylko nadzieję, że będzie lepiej. I może być lepiej. Jest tu, na tym forum,
          wiele osób, którym się udało. I Tobie też się uda:) Musisz tylko chcieć:)

          • lucyna_n Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 09.11.08, 13:43
            tutaj na tym forum to udało się tylko Tobie i maskowi, no i jeszcze pannicy b.
            i temu któregonickatuniewymienię.
            Prawda jest taka że tu są tacy co im się nei udało, albo jeszcze nie udało.
        • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 09.11.08, 10:39
          Czesto patrzac w przyszlosc widzimy strach a to przynosi wiele
          epizodow depresyjnych. Trzeba zyc terazniejszoscia, rozwiazywac
          problemy, szukac rozwiazan, pozbywac sie tego co przynosi nam
          cierpienie co przeszkadza. Terazniejszosc wyznacza przyszlosc,
          przynosi nowe mozliwosci, szanse.
          Kiedy polubisz i zakceptujesz siebie otworzy sie caly swiat przed
          Toba. Im wiecej jest w Tobie milosci tym pieknieszy jest swiat wokol
          Ciebie, tym wiecej jest sensu, tym bardziej chce sie zyc.
          Dla kogo ? Dla siebie, dla innych. Spotkasz ludzi ktorzy potrafia
          kochac, lubic, doceniac.Warto to przezyc, poznac, warto o to walczyc.
          Serdeczne pozdrowienia.
          • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 09.11.08, 14:41
            Więc czeka mnie ciężka walka samej z sobą! Jak ją poprowadzić by się udało. Oki
            potrzebna jest akceptacja samej siebie! Tylko gdzie i jak spotkać ludzi którzy
            potrafią kochać,docenić, zaufać, poznać! Na tym odludziu?Oj mskaiq trudne to
            będzie...
            • serenadda Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 10.11.08, 13:14
              Proponuję znaleźć dobrego psychoterapeutę, który specjalizuje się w leczeniu
              natręctw. Poza tym jest literatura na ten temat, z doświadczenia wiem, że wiedza
              zdobyta na temat swojej choroby to pół sukcesu do jej pokonania.
              • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 11.11.08, 13:07
                to fakt wiedza na temat swoje choroby to połowa sukcesu ale czasem aż trudno w
                nią wejść z racji lęku przed tym co można sie dowiedzieć.Dobry psychoterapeuta
                to będzie problem chodzę do tego swojego psychologa ale to raczej tylko rozmowy
                gdzie mam szukać psychoterapeuty w Wielkopolsce?
                Serdecznie was pozdrawiam
                • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 11.11.08, 13:21
                  Spróbuj tu
                  www.ptp.org.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=53
                  a jak nie znajdziesz, to wrzuć w wyszukiwarkę hasło "psychoterapia". Na pewno
                  znajdziesz kogoś:)
            • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 11.11.08, 09:18
              Ludzie kiedy sa w dobrym nastroju wtedy potrafia zaufac, docenic, sa
              wyrozumiali. Kiedy pojawia sie strach, zlosc wtedy nie ufaja, nie
              doceniaja i nie kochaja.
              Kiedy spotykasz sie ze zlem wtedy musisz rozumiec ze dzieje sie to
              dlatego ze ktos nie potrafi poradzic sobie ze zlem ktore w nim
              siedzi.
              Nie mozesz wtedy kupowac tego zla, kiedy ktos powie Ci ze jestes
              glupia to musisz rozumiec ze to nie jest prawda, to oznacza ze ten
              czlowiek ma problemy z tolerancja, ze zloscia, ze strachem. Nawet
              jesli zrobisz cos zle to wynika to z tego ze czegos nie wiesz, nie
              rozumiesz a nie dlatego ze jestes glupia.
              Nie mozna wierzyc zadnej opini przeciwko sobie, nawet jesli ta
              opinia ma podstawy. Musisz wybaczyc sobie, ze zrobilas cos zle bo
              wynika to z tego ze nie wiedzialas, nie rozumialas. To niezwykle
              wazne Dididio.

              Wiem rowniez jak wazna jest milosc, przytulenie kiedy wszystko wokol
              dziala przeciwko, kiedy czujesz sie samotna. Przytulenie,
              zrozumienie, zaakceptowanie jest na wage przetrwania.
              Wierze Dididio ze poradzisz sobie, pisz do mnie na priva kiedy
              bedziesz potrzebowala wsparcia. Moj adres to mskaiq@gazeta.pl
              Serdeczne pozdrowienia.


              Jest tylko jedna droga, nie mozna pozwolic zeby
    • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 20.11.08, 12:56
      dziś ktoś mi napisał że i tak mięsa nie ruszy bo kocha zwierzęta i je szanuje i
      nie będzie ich jeść. Tak woli.Ja natomiast mam wielkie obrzydzenie do mięsa raz
      że mi nie smakuje dwa że mi ono śmierdzi trzy czuję do niego wstręt cztery na
      sam zapach mięsa po prostu mogę na zawołanie wymiotować pięć jak muszę je
      uszykować myję ręce bardzo długo i dokładnie a jak jeszcze poczuję jego zapach
      na skórze to już jest dla mnie obłęd. Potem mnie to cały czas prześladuje. I ja
      oto z tych powodów mięsa nie jadam!!!!!!!!!!!!!!!!
      • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 21.11.08, 09:58
        Ja te nie jadam miesa tylko z innych powodow. Kiedys jadlem mieso,
        nie wyobrazalem sobie ze mozna bez miesa przetrwac.
        Pozniej kiedy pojawily sie moje problemy zdecydowalem sie przestac
        jesc mieso.
        Bez miesa czuje sie lepiej, jestem mniej toksyczny. Kiedy nie uzywa
        sie miesa trzeba zapewnic sobie dostateczna ilosc bialka. Ja
        uzupelniam je glownie jedzac sery, bialy i zolty, czasem jajka.
        Serdeczne pozdrowienia.
        • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 03.12.08, 15:22
          Hm kolejne skojarzenie co mogę nazwać natręctwem. Mianowicie przy wejściu na
          basen znajduję się kran z wodą do odkażania stóp. Należy z niego korzystać
          każdorazowo przy wejściu na pływalnie.Dla mnie to czynność dość wstrętna, powód
          taki iż tworzy się piana na podłodze za nim spłynie w zależności od ilości
          korzystania. Dla mnie już po głowie chodzi myśl iż to obrzydliwe, śmierdzące,
          czy też że mogę na coś tam nadepnąć albo że ta piana to po prostu czyjaś ślina a
          to już jest obrzydliwe. Co robić to chyba samo nie znika!!!!??
          • elzbieta007 Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 03.12.08, 16:44
            Dopisujesz kolejny objaw do listy wielu, które zaprezentowałaś. Od mnożenia
            pozycji tej listy natręctwa nie znikną.

            Radziliśmy Ci podjęcie leczenia farmakologicznego u psychiatry i psychoterapii.
            Zrobiłaś coś w tym kierunku od czasu Twojego pierwszego postu? Jeśli nie, to nie
            zadawaj ponownie pytania, na które znasz już odpowiedź.
            • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 03.12.08, 19:22
              jasne że tak jestem już u psychiatry od jakiegoś czasu. Ale leki to nie
              wszystko. czasem człowiek już eksploduje. Czemu mnie tak stropujesz?
              • elzbieta007 Hej, to fajnie, 03.12.08, 19:28
                ale jeszcze psychoterapia. Bierzesz jakieś prochy?

              • t_lempicka Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 03.12.08, 20:17
                hej,
                chcialam tylko dorzucic moje doswiadczenia i troche cie pocieszyc.

                wydaje mi sie ze psychoterapia to najlepsze wyjscie dla ciebie. nie
                wiem w jakiej terapii jestes. ja jestem w psychodynamicznej. trwa to
                juz ponad trzy lata. wiec twoje dwa miesiace to naprawde krotko,
                zeby zobaczyc efekty. tez napoczatku czulam sie zupelnie sama z
                moimi obsesjami, nienawidzeniem siebie, lekami. nikt nie wiedzial ze
                chodze do psych. przed psychologiem tez nie moglam sie otworzyc. z
                czasem nastapil postep. po trzech latach nadal nie moge 100% ale
                moze 90% powiedziec. po roku terapi, czulam ze nadszedl moment zeby
                podzielic sie tym ze chodze do psychologa z przyjaciolmi, partnerem
                i w koncu z rodzina. w zasadzie czulam taka potrzebe. przyszlo to
                naturalnie i mysle ze bylo efektem terapii. oczywiscie mialam
                kryzysy, musialam zaczac brac leki (dwa lata), lecz z perspektywy
                uwazam ze warto bylo konsekwentnie kontynuowac terapie. teraz jestem
                troche inna - lepsza w moich oczach, latwiej mi zapanowac nad
                czarnymi myslami, okielznac obsesje.

                oczywisci duza czesc problemow wynika z tego jak zostalam wychowana
                i jak sama sobie narzucilam pewne zachowania bedac nastolatka, wiec
                proces bolesny, szczegolnie jak sie dochodzi do sedna - do tej pory
                oczy mi lzawia przy niektorych tematach. ale przed terapeuta nie ma
                sie czego wstydzic - on jest po to zeby ci pomoc, naprowadzic na
                pewne rozwiazania, hipotezy. z czasem zaczelam czytac tez rozne
                ksiazki zw. z psychologia zeby lepiej zrozumiec jak pewne zachowania
                powstaja.

                co do obsesji, mnie pomogla konfrontacja z nimi, przygladanie sie
                dlaczego ta mysl sie pojawia w tym momencie, co sie moze stac jesli
                postapie wbrew tej mysli, na przekor. w pewnym sensie oswajac ta
                mysle. przed mysla chyba nie da sie uciec. wroci z podwojna sila.

                jesli te natrectwa pojawiaja sie od lat, logicznie proces terapii
                bedzie dlugi, bo trzeba sie dobrac do ich korzeni. pocieszenie, ze
                mozna to zrobic i dac im w kosc :)

                glowa do gory przy odrobinie wysilku i cierpliwosci, mozna jakos
                okielznac problemy, je zminimalizowac.

                pozdrawiam
    • mskaiq Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 04.12.08, 15:35
      dididia napisała:
      >Hm kolejne skojarzenie co mogę nazwać natręctwem. Mianowicie przy
      >wejściu na basen znajduję się kran z wodą do odkażania stóp. Należy
      >z niego korzystać każdorazowo przy wejściu na pływalnie.Dla mnie to
      >czynność dość wstrętna, powód taki iż tworzy się piana na podłodze
      >za nim spłynie w zależności od ilości korzystania. Dla mnie już po
      >głowie chodzi myśl iż to obrzydliwe, śmierdzące, czy też że mogę na
      >coś tam nadepnąć albo że ta piana to po prostu czyjaś ślina a
      >to już jest obrzydliwe. Co robić to chyba samo nie znika!!!!??

      Przede wszystkim gratulacje ze chodzisz na plywanie, bardzo Ci
      pomoze. Jesli chodzi o ta piane to nie mysl ze to czyjas slina, bo
      tworzysz natrctwo i powoduje to obrzydzenie ktore moze spowodowac ze
      nie bedziesz chodzila na plywanie. Mysl ze ta piana jest
      nieszkodliwa i powtarzaj to sobie tak dlugo az pozbedziesz sie
      negatywnych mysli o pianie.
      Kiedy myslisz o czyms albo o kims dobrze wtedy nie tworzysz mysli
      negatywnych i nieznosnnych.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • mich.z Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 05.12.08, 07:09
        wyleczyłem się z n/n aczkolwiek przy takiej osobowości obsesyjno-kompulsywnej
        trudno całkowicie pozbyć się natręctw. pewnie już dostałaś wiele porad
        (leki,psychoterapia) a ja stosuję czasem taka prostą, myślę sobie:
        "nie lubię was, zostawiam was samymi sobie, robię to co lubię co ma dla mnie
        znaczenie, nie boje się was"
        poszukaj tez w sieci jakichś treści o monologu wewnętrznym.
        • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 05.12.08, 10:16
          tak dostałam mnóstwo rad. ale to wszystko mnie przerasta. Dlaczego dopiero teraz
          sobie uświadomiłam, że takie ,,coś" mnie dopadło.Ciekawa rada teraz od ciebie.
          Ale ciągłe powtarzanie sobie tego typu treści w kółko jest dobre?A co do piany
          na basenie to wczoraj okazało się iż jest remont jednej z przebieralni i w
          drugiej było tyle ludzi i tyle wody na posadzce, że trudno było przejść.
          Myślałam już by wyjść z tamtąd bo było to okropne. Nie lubię takiego bałaganu,
          niechlujstwa szok.
          • mich.z filmy o neurotykach? 08.12.08, 07:28
            hejka. spokojnie. dostajesz rady ale nie znaczy to, że wszystko musisz robić od
            razu co tutaj mądre głowy ci piszą. musisz znaleźć swoją drogę. co do twojego
            pytania, powtarzanie non stop tej samej formułki jak mantra może nie być dobre,
            proponuję ją zmieniać dla własnych potrzeb ale przede wszystkim w nią uwierzyć.
            a co do neurotyków warto mieć dystans do tego wszystkiego.
            jakie filmy znacie o neurotykach? proponuję dididia oglądniecie "naciągaczy" z
            nicolasem cagem i trochę się pośmiac...
            • dididia Re: filmy o neurotykach? 09.12.08, 10:36
              dzikeuję za cenną radę! A dobry jest chociaż ten film? Wiem, że to trudne ale
              idzie mi jak po grudzie!!!1
              • dididia Re: filmy o neurotykach? 21.12.08, 09:32
                a może do listy natręctw dodam natręctwo życia? Nie chcę go, prześladuje mnie
                mam go dość, do d.py to życie!
                • mich.z życie to natręctwo? 22.12.08, 07:45
                  no nikt nie mówił,że będzie łatwo. n/n dopada osoby wrażliwe i wartościowe. a
                  prawdziwe sku...syny mają wszystko w dupie. w każdym razie zgadzam się, że życie
                  to jedno wielkie natręctwo, wykonujesz codziennie te same czynności. ja wstaję o
                  godzinie 7:00, myje się jem śniadanie, na 8:00 do pracy, 16:00 dom, obiad 16:30,
                  ................,
                  sen 23:00. jakbym miał bogatego tatę/dziadka to bym wyjeżdżał za grabanicę i
                  poznawał inne kultury ale ku... bozia poskąpiła grosza...
                  • dididia Re: życie to natręctwo? 27.12.08, 19:35
                    Tak co dzień te same czynności. Mam ich dość.Stwierdzam że nie da się zmiażdżyć
                    natręctw. Szkoda, może ta co dzienność była by bardziej udana jak nie życie?
                    • mskaiq Re: życie to natręctwo? 30.12.08, 11:45
                      Da sie zmiazdzyc natrectwa ale trzeba je nieustannie odrzucac i nie
                      mozna oczekiwac ze w ktoryms momencie znikna.
                      Kiedy pojawia sie trzeba je odrzucac. Kiedy bedziesz to robila bez
                      czekania na to ze sie kiedys skoncza to wtedy zaczna slabnoc i
                      powoli znikac.
                      Czesto natrectwa potrafia zniknac na jakisc czas i wydaje sie ze juz
                      odeszly i nagle wracaja. Wtedy trzeba je ponownie ignorowac az znow
                      znikna.
                      Za ktoryms tam razem znikna calkowicie.
                      Serdeczne pozdrowienia.
                      • dididia Re: życie to natręctwo? 09.01.09, 16:48
                        Już nic nie potrafię odrzucić od Siebie. Teraz pragnę odrzucić życie!!! Ten rok nie zaczął sie dobrze i nie sądze by mogło być lepiej. chciałam wczoraj prosić lekarza by dał mi jakieś mocniejsze prochy....chciałam wziąć więcej! Ale nie wiem czy by nie spytał po co?Ja już nie chcę
                        • dobrek1963 Re: życie to natręctwo? 09.01.09, 17:45
                          Porozmawiaj z psychologiem - dobrym z referencjami, który ma
                          doświadczenie kliniczne; jak wyjdzie dobrze, to rozpocznij terapię.
                          Czasem można znaleźć psychologa współpracującego z psychiatrą, to
                          najlepszy układ. Nie odrzucaj życia, spróbuj, pomyśl o tych, dla
                          których jesteś ważna, ...
                          PS. W zasadzie tylko to mnie trzyma ... Pozdr D
                          • dididia Re: życie to natręctwo? 11.01.09, 07:15
                            ja dla nikogo nie jestem ważna. A do psychologa chodzę ale marne są efekty tych
                            wizyt.
                            • d1963 Nie wiem jak Ci pozytywnie odpowiedzieć ... 12.01.09, 13:45
                              Teraz znowu mam gorszy moment ...
                              W sumie depresja, to u mnie chyba wynik dolegliwości zdrowotnych,
                              źle leczonych, różnych nieprozumień i powikłań, które z tego
                              wyniknęły.
                              Odejść chciałem wielokrotnie, ale wiem, że są osoby bliskie, których
                              mogłoby to zabić, więc jestem, staram się przełamywać ...
                              Jeśli nie masz dolegliwości fizycznych i u Ciebie to "tylko i aż"
                              choroba duszy, to masz większe szanse, żeby z tego wyjść.
                              Czy rzeczywiście nie ma nikogo, dla których coś znaczysz? Jeśli
                              nawet teraz nie ma, to możesz ich jeszcze spotkać, ale musisz dać
                              sobie szansę.
                              Co do psychologa, to może jakiś inny, co do prochów, to może
                              istnieje jakiś normalny psychiatra, który trochę myśli, a
                              niekoniecznie wali lekami na ślepo (warto szukać opinii) ...
                              Pozdr D
                              • dididia Re: Nie wiem jak Ci pozytywnie odpowiedzieć ... 13.01.09, 09:04
                                U mnie też to wynik różnych dolegliwości i braku sensu w tym wszystkim. Chcę
                                odejść i to bardzo nie mam dl kogo żyć nawet dla tych niby bliskich co zwią się
                                moją rodziną.Nie ma nikogo dla kogo mogłabym coś znaczyć.Nie wierzę bym mogła
                                kogoś jeszcze spotkać na swej drodze.Ten co chciałam prosić o prochy to
                                właściwie neurolog ale nie miałam odwagi tego zrobić. Tak ten akurat lekami nie
                                wali w ślepo.Nie wiem co robić i tez już nie chcę
                                • mskaiq Re: Nie wiem jak Ci pozytywnie odpowiedzieć ... 13.01.09, 09:54
                                  Mysle Dididia ze najwiekszym Twoim problemem jest to ze najmniej
                                  znaczysz dla siebie.
                                  Nie szanujesz Siebie, nie dbasz o Siebie, a potem dziwisz sie ze
                                  nikt nie szanuje Ciebie i nie dba o Ciebie.
                                  Na Swojej drodze spotkasz wielu jeszcze mezczyzn, chodzi tylko o to
                                  abys umiala ich przyciagnac. Mysle ze warto abys przeczytala
                                  Pigmaliona napisana przez Shawa. Idz do biblioteki i przeczytaj ta
                                  ksiazke, wedlug mnie jest jakby o Tobie.
                                  Jesli zmienisz stosunek do siebie, jesli pokochasz siebie wtedy
                                  znajdzie sie wielu mezczyzn ktorzy beda gotowi pokochac Ciebie.
                                  Serdeczne pozdrowienia.
                                  • dididia Re: Nie wiem jak Ci pozytywnie odpowiedzieć ... 24.01.09, 10:05
                                    Wiem że teraz dopadł mnie wstręt do mężczyzn. To dranie dla mnie. Zabawiają się
                                    moimi uczuciami a potem znikają. Kłamstwo to ich dobra broń. Nie na widzę tego
                                    rodzaju szantażu emocjonalnego. Dlaczego ja nadal i wciąż nie potrafię
                                    przyciągnąć do siebie faceta prawdziwego bez kłamstw. Ciągle trafiają mi się
                                    oszuści. Na domiar tego nie potrafią się przyznać do tego iż była to dla nich
                                    tylko zabawa. Teraz wiem, już tak szybko nie zaufam facetowi. Dzięki temu co
                                    mnie teraz skrzywdził nie uśmiechnę się już nawet na ulicy. Nikt ale to nikt z
                                    facetów nie zobaczy spojrzenia mych oczu.Ma do nich wstręt i nienawiść. nie
                                    potrafię nawet głośno płakać tak to boli.Życie coraz mniej mi się podoba!!!!
                                    • mskaiq Re: Nie wiem jak Ci pozytywnie odpowiedzieć ... 24.01.09, 23:24
                                      A czy kochalas ktoregos z tych facetow ? Mysle zeby byc kochanym
                                      trzeba kochac samemu. Wtedy inaczej sie rozmawia i traktuje druga
                                      osobe.
                                      Po co uogolniac, gdzies tam wsrod tych facetow ktorych bedziesz
                                      ignorowala moze jest facet ktory nie bedzie oszukiwal, ktorego Ty
                                      pokochasz a on Ciebie.
                                      Serdeczne pozdrowienia.
                                    • d1963 Natręctwa, faceci, itd ... 26.01.09, 22:20
                                      Po pierwsze, najważniejsze, że żyjesz.
                                      Po drugie, jest tu wiele wątków - natręctwa, faceci, itd.
                                      Nie wmawaij sobie różnych rzeczy i nie nastawiaj się ..
                                      To, że faceci to "świnie i kłamcy", to taki sam stereotyp, że
                                      wszystkie "kobiety to k..."
                                      A faceta masz takiego, jakiego do siebie "przyciągnęłaś" - będziesz
                                      chodzić do duszpasterstwa, to będziesz miała określony typ facetów
                                      (choć to też uproszczenie), do kasyna - jeszcze inny, do klubu
                                      biegacza - jeszcze inny ... no a Lion's Club jeszcze inny...
                                      Myślę, że jak paru facetów miałąś, to jakieś walory masz, i to
                                      niekoniecznie takie, które przyciągają "kłamców".
                                      Zmień psychologa, zmień otoczenie, jak trzeba to zmień prochy ...

                                      Nóg ani jaj Ci ni urwało (a są tacy ludzie) ale rozumiem, że
                                      przeżywasz swoje problemy tak, a nie inaczej, ale jak się postarasz
                                      (np. dobra terapia) to możesz przeżywać to w sposób lepszy dla
                                      siebie.

                                      Czego Ci didia i życzę. Pozd D
                                      • dididia Re: Natręctwa, faceci, itd ... 27.01.09, 17:11
                                        Ważne, że żyję ale czy faktycznie takie ważne to jest?No tak można to samo
                                        powiedzieć o nas. Ale ja sobie niczego nie wmawiam.Jak mam zmienić psychologa w
                                        moim otoczeniu i tak trudno znaleźć takiego co by nikt sie nie
                                        dowiedział!!!!Wiem są ludzie w gorszej sytuacji ale dla mnie to jest też
                                        ważne!!chcę zmian w swoim życiu chcę się uśmiechać i chę być radosna nie tylko
                                        dla siebie ale i dla innych!!!Chce poczuć, życie które mi wiatr dmuchnął!!!
                                        • d1963 ważne, że chcesz ... 27.01.09, 20:17
                                          to już pozytywny objaw!!

                                          Łatwo się gada, wiem, ale próbuj!

                                          To, co Cię dotyka to jest dla Ciebie realny problem.

                                          Ale nie jest powiedziane, że do uśmiechu i radości nie ma powrotu.

                                          Jak sobie "strzelisz w łeb", to wtedy powrotu już nie ma ...
                                          Sam się tak motywuję, bo rozjechało mi się wszystko.
                                          I czasem nie chcę się obudzić.

                                          Co do psychologa, poszukaj opinii na forach, znanylekarz.pl
                                          dobrylekarz.pl (też tam bywają opinie o psychologach).

                                          Dobre terapie ma Instytut Ericksonowski:
                                          www.p-i-e.pl/main.php?menu=4&url=tresc&id_tresc=21
                                          Poza tym co to za wstyd chodzić do psychologa?
                                          Możesz sobie też zrobić wycieczkę gdzieś dalej, jeśli u Ciebie nie
                                          ma dobrego terapeuty lub dyskrecja nie jest zapewniona.

                                          Pozdr D

                                          • dididia Re: ważne, że chcesz ... 29.01.09, 09:18
                                            dokładnie łatwo się mówi!!!!dla mnie tyle wstyd chodzić do psychologa ale po
                                            prostu nie chcę by ktoś wiedział. Z mojej strony nie widzę takiej potrzeby by
                                            się z tym opowiadać. A co do psychologa fakt jest w moim wieku, przeszliśmy na
                                            ty i chodzę do niego dopiero pół roku. To źle podaj powody dla których radzisz
                                            bym go zmieniła. Po za tym jest jeden drobny szczegół ja nie chcę kobiety
                                            psychologa a takich jest raczej więcej w mej okolicy.
                                            • d1963 Re: ważne, że chcesz ... 29.01.09, 10:46
                                              "Łatwo się mówi" - mojemu otoczeniu też, a dla mnie to dramatyczne
                                              problemy, z boku widziane inaczej. Ciebie to też dotyczy.
                                              Z tego co pisałaś wynikało, że postępu nie ma, dlatego mówiłem o
                                              zmianie psychologa.
                                              Co to ma dać? Inne spojrzenie na siebie, inny sposób przeżywania,
                                              wyzwolić motywację, większą wiarę w siebie, dostrzec swoją wartość,
                                              bo z pewnością ją masz.
                                              Facet czy baba, wszytsko jedno, byleby był dobry.

                                              Pozdr - będę w niedzielę D
    • minasz Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 29.01.09, 10:43
      moze terapia szokowa wyjechac pod namiot na miesiac nie myc sie zrec zarcie z
      puszek etc.
      jak nie cierpisz robakow to zajmij sie entomologia(chyba ze mdlejesz to sobie
      odpusc)
      • dididia Re: natręctwa!!!!!!!!!!!jak je zmiażdżyć? 29.01.09, 18:16
        Nie wiem innego tutaj nie ma psychologa sprawdziłam wszystkich dostępnych i
        wybrałam go!!Terapia szokowa owszem ale chyba dla moich bliskich. Ja wyjadę tak
        długo by oni doznali szoku!!!!Nie cierpie robali napawają mnie obrzydzeniem a z
        piszek też nie jadam nie jem mięsa bo mi śmierdzi i nie nawidze jego zapachu i
        nawet nie wchodze w sklepach na dział miesny!!!Oki też będe w niedzielę ale
        rano!!!pozdrawiam
        • d1963 Jak mija weekend ? 01.02.09, 15:12
          Lepsza forma? Byłaś gdzieś? D
          • dididia Re: Jak mija weekend ? 01.02.09, 16:13
            nie moja forma bez zmian! Nie byłam nigdzie. Raczej leżałam bo złapałam infekcję
            i nie chciałam by rozwinęła się dalej, bo nie cierpię lekarzy!!!!a teraz właśnie
            poszli niespodziewani goście przyjezdni i też nie co mnie wkurzyli ale ogólnie
            to raczej nie oni to tak ja sama.......Nie wiem jestem beznadziejna
            • d1963 Źle się programujesz ... 05.02.09, 13:19
              Nie mów, że jesteś beznadziejna. Musisz mieć mocne strony, bo każdy
              je ma. Następny weekend nadchodzi - wyjdź gdzieś ! Pozdr D
              • dididia Re: Źle się programujesz ... 18.04.09, 09:26
                wiele weekendów minęło a ja dopiero za tydzień mam wyjazd zaplanowany i to w
                dodatku do rodziny.
                Już mnie bierze na samą myśl, wolę siedzieć w domu. Po co jechać. I tak nie jem
                wielu rzeczy jakie przygotuje ciocia..ah....

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka