andrzej585858
10.10.11, 15:21
Ponieważ postawione zostało pytanie komu tak bardzo zalezy na odcięciu się od żródeł europejskiej tożsamości i z czego to wynika pozwolilem sobie na zamieszczeniu fragmentu, bardzo istotnego moim zdaniem, z przemowienia jakie wyglosił w Wiedniu w 2006 r. znany amerykanski prawnik Joseph Weiler. Przemówienia które nosi znamienny tytuł : "Chrystofobia i laicyzm".
Na swoistą ironię dziejowa zasługuje fakt iż rzeczony prawnik, ortodoksyjny amerykanski Żyd, ale liberalny - jak sam podkresla - występował jako obrońca w procesie przed Trybunałem w Strassburgu. W znanym procesie o obecnośc symboli religijnych w miejscach publicznych. Nie zawahał się stanąc przed Trybunałem w tradycyjnym stroju religijnego Żyda.
A Europejczycy chcą po prostu zapomnieć o obecności Krzyża - swoisty paradoks. Myślę że udziela on w cytowanym przemówieniu wielu cennych uwag o ktorcyh dobrze jest pamietać, zwłaszcza wtedy gdy tak chętnie mówi się o tolerancji.
"Podczas gdy polowa populacji Europy żyje w krajach, których konstytucje zawierają wyraźne odniesienia do Boga i chrześcijaństwa, wykluczenie takiego rozróżnienia spowodowało kpiny z motta europejskiego: "Zjednoczeni w różnorodności" . Tak. o ile ta różnorodność nie odnosi się do Boga czy chrześcijaństwa. Ile razy trzeba kazdemu odrzucać medialne slogany powtarzające, że wykluczenie Boga z symboliki państwa i z miejsc publicznych - to jest wybór polityczny jednego światopogladu nad innym.
Spytałem pana Giscarda d`Estaing / był prezydentem Konwencji Europejskiej przygotowującej projekt EuroKonstytucji/. Jakie było Twoje stanowisko w pytaniu o Invocatio Dei albo o chrześcijańskie korzenie. I on powiedział, że był za. Ale nie było zgody, a oni podjeli decyzje przez konsensus. Tak, nie było konsensusu. Ale dlaczego domyślne powinno być usunięcie?. I spytałem pana Giscarda: Dlaczego nie wpisałeś Invocatio Dei, w które mówisz, że wierzysz, i nie powiedziałeś wtedy: "Nie możemy tego usunąć, ponieważ nie ma konsensusu". Dlaczego domyślne powinno być francuskie laicite a nie niemiecka wiara w odpowiedzialność przed Bogiem i człowiekiem, irlandzka wiara w boskie pochodzenie władzy lub zupełnie eleganckie rozwiązanie polskie, które rozpoznaje jedno i drugie.
Jest inny powód dla którego to się nie udało: europejskie laicite ./laicyzm/ , tak odmienne od amerykańskiego sekularyzmu nie jest zwykłym "po prostu nie wierzę w Boga". To jest pewnego rodzaju wiara sama w sobie. To kategoryczna wrogość do religii, w przypadku Europy wobec chrześcijaństwa. To dlatego nie zawachałem się w mojej książce mówić o chrystofobii.
Ale poza wątpliwościami konstytucyjnymi panuje mylne pojęcie tolerancji, wielokulturowości i tożsamości. Tolerancja nie jest po prostu społeczną praktyką. Jest samodyscypliną duszy, pokonywaniem, akceptowaniem czy tolerowaniem tego, co w jakimś sensie neguje lub zaprzecza.
Czy jest tolerancją powiedzieć, że nie mogę ocenić, dlatego wszystko muszę akceptować? Prawdziwa tolerancja - jako owa dyscyplina duszy, która opiera się tendencji by przymuszać innych - może tylko istnieć wobec podstawowego stwierdzenia pewnych prawd. A w nastawieniu ruchów "wszystko ujdzie" jest tylko pogarda dla innego, nie szacunek. Jak mogę uszanować tożsamość innego, jezeli nie umiem szanować własnej tożsamości?. I dlaczego Muzułmanin lub Żyd jako przedstawiciele religijnych mniejszości mieliby czuć się bezpiecznie w społeczeństwie, które pozbywa się ikon własnej religijnej tozsamości? Ludzie przyjeżdżają do tych krajów poniekąd dlatego, iż jest w nich tradycja tolerancji, ponieważ mimo ich własnych tradycji potrafią oni ciepło powitać kogoś, kto ich z nimi nie dzieli. Nie mogę naprawdę uszanować innego, jeżeli nie szanuję siebie. I musimy rzeczywiście celebrować bogactwo chrześcijańskiego dziedzictwa.
Europejską wadą jest pewien rodzaj amnezji, słabej pamięci chrześcijańskiej przeszłości Europy. Weźmy przykład Rocco Butiglione. Ponieważ został zapytany o homosekualizm, odpowiedział następująco: "Jezeli pytasz o moją osobistą wiarę, wierzę, że te relacje są grzeszne. Ale, jeżeli pytasz, co zrobię jako Komisarz odpowiedzialny za sprawy wewnętrzne i sprawiedliwość, bedę przestrzegać prawa i Konstytucji Europejskiej". On nawet nie powiedział "złe" ale "grzeszne", co jest kategorią religijną. Jeżeli nie jesteś religijny, słowo "grzech" nie ma dla Ciebie żadnego znaczenia.
Teraz wyobraźmy sobie, że Rocco Buttiglione byłby Żydem, po pierwsze, nikt nie postawiłby takiego pytania. Po drugie, jesli pytanie zostałoby zadane i dałby dokładnie taką samą odpowiedź, kazdu uważałby, że jest ona "modelowa", jest wierna swojej tradycji (którą, jako wielokulturowi, akceptujemy) i Konstytucji. Ale, jesli jesteś chrześcijaninem, możesz zostać wyrzuconym. To bardzo znacząca historia."