andrzej585858
17.10.12, 20:00
Mam nieodparte wrażenie, że to co możemy przeczytac na łamach GW w artykułach poruszających w jakikolwiek sposób tematykę związaną z Kościołem a konkretnie z Kościolem katolickim jest wręcz kalką metod walki z religią jaka była toczona w latach realnego socjalizmu.
Oczywiście, artykuły stoją na o wiele wyższym poziomie, i pisane są wręcz z troską o oblicze Koscioła. Można nawet powiedzieć że redaktorzy boleją nad tak niskim poziomem intelektualnym a także moralnym Kóscioła, gdyż szczerze pragną aby było całkiem inaczej.
Problem polega na tym że tej troski wcale nie ma, a ścislej biorąc ja jej wcale nie widzę, a wręcz odwrotnie. Widzę chęć zepchnięcia Kościoła wręcz do kruchty, aprobatę tylko dla tych których można określić jako liberalnych - przypomina mi to cos w rodzaju koncesjonowanych księży i katolików w czasach PRL. Czyli akceptowano księzy-patriotów i stowarzyszenia współdziałające z władzą. Reszta to byli księża dzialający na szkodę ludowej ojczyzny.
Teraz zmieniło się słownictwo - ale cel pozostał ten sam.
Tak więc będę starał się sygnalizować takie teksty i zwracać uwagę na to nad czym z taka troską pochylają sie redaktorzy GW.
wyborcza.pl/1,75478,12683693,Wielki_stres_wielebnych__Ksieza_katoliccy_czuja_sie.html?utm_source=HP&utm_campaign=wyborcza&utm_content=cukierek1&utm_medium=AutopromoHP
Dzisiaj w GW omówienie jak zaznaczono "unikatowych" badań dotyczących wypalenia zaowodowego wśród duchownych. Pomijam już określenie wypalenie zawodowe jako niezbyt przystające do tego co określane jest jako "powołanie" a nie zawód. Unikatowa jest ilość duchownych objetych tym badaniem: Przebadano 97 duchownych chrześcijańskich, w tym 40 protestanckich, 34 katolickich i 23 prawosławnych.
Bardzo reprezentatywna grupa. Oczywiście wnioski jakie wyciągnięto z tych badań warte są publikacji na pierwszych stronach GW. Obraz jaki nam sie jawi jest wręcz ponury. Najgorzej mają księża katoliccy - gdyż nie mają rodziny. Nie mają więc gdzie odreagować stresu. Wnioski więc narzucają sie same. Efektem tego wypalenia są patologie.
I w ten sposób kształtujemy jakże obiektywny i naukowy rzecz jasna obraz duchowieństwa. To, że nie jest on zbyt zgodny z rzeczywistością to nie jest już przecież istotne. Informacja poszła w świat.