Dodaj do ulubionych

"Postępowym" katolikom do sztambucha

02.09.16, 09:51
Bardzo mądry tekst. Warto, aby to co pisze o. Kramer, przemyśleli ci wszyscy którzy z atakowania Koscioła uczynili swoje powołanie. Przy okazji twierdząc że sa katolikami. Zwłaszcza ci, ktorzy uważają że w trakcie mszy św. można urządzać manifestacje polityczne:

"Jestem księdzem.
Kościół nauczył mnie, że święcenia nikomu się nie należą. Kościół nauczył mnie, że mam głosić to, co Kościół chce bym głosił. Kościół nauczył mnie, że nie ma czegoś takiego jak śluby kontra przyjaciółka. Kościół nauczył mnie, że kiedy zgrzeszę mam się nawrócić. Kościół uczy mnie, że "ja" jest drugie. Kościół uczy mnie, że Mesjasz jest jeden i ma na imię Jezus. Kościół uczy mnie, że zawsze mogę odejść, żeby szukać innej drogi. Kościół uczy mnie, że ja nie mam w sądach bronić swojego dobrego imienia, ale mam głosić Imię Jezusa. Kościół uczy mnie, że przemoc nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, tym bardziej jeśli chcę głosić Ewangelię. Kościół uczy mnie, że kiedy mówi: milcz to ja mam milczeć, nawet jeśli to uraża moją pychę i dumę. Kościół uczy mnie, że w mediach nie mówię moim przełożonym co mają zrobić. Kośćiół uczy mnie, że jeśli coś jest Boże to jest trwałe, a jak jest tylko ludzkie, wynikąjace z chorej ambicji to rozpada się szybko na oczach wielu. Kościół uczy mnie, że jeśli chcę ogłaszać światu, że Kościół ma problem, to tak naprawdę problem mam ja - z brakiem wiary. Dlatego tak ważna w Kościele jest pokora."

www.facebook.com/photo.php?fbid=1064705203567099&set=a.429946177043008.88941.100000828883610&type=3&theater
Chore ambicje wiodą na manowce, dlatego mamy problem z takimi księżmi jak ks. Lemanski czy obecnie ks. Międlar. Nie wspomnę już o tych którzy porzucili kapłaństwo. Jakże często przyczyną tego jest właśnie brak pokory.
Brak pokory, w o wiele większym stopniu wystepuje u ludzi świeckich. Nieumiejętność obiektywnego spojrzenia na swoje postępowanie, obwinianie za swoje niepowodzenia innych - jest tym co powoduje także pretensje pod adresem Kościoła., a zwłaszcza wobec "bezdusznej' hierarchii która zapomina o miłosierdziu.
Tylko, że zapominamy o tym, że na poczatku musi być zrozumienie swojego błędu i chęć jego naprawy. Ale do tego wszystkiego potrzebna jest właśnie pokora. Gdy tego zabraknie pozostaje tylko szukanie na oślep winy u wszystkich, ale już nie u siebie.
Jakże prawdziwie brzmią słowa z postu jednej z forumowiczek która tak napisała:
"Tak sie czasem zastanawiam co w was sie zepsuło? Bo chyba musiało sie zepsuć, ktoś musiał mocno kopnąć bo to nie może byc ot tak sobie....Nie nazwe tego nawet zła wola bo jednak czuje że to nie jest zła wola, to coś innego, nienawiść...nie też nie...czyli co.... "

Zabrakło chęci, żeby odkryć przyczynę tego zepsucia, a przede wszystkim żeby odkryć - co tak naprawdę zepsuło się. Łatwiej znaleźć winnego czy to w drugiej osobie, idei, instytucji - z stwierdzeniem że problem to mam właśnie ja - nie Kościół - ale właśnie ja.
Obserwuj wątek
    • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 05.09.16, 13:20
      Matka Teresa z Kalkuty została ogłoszona świętą. Dokonał tego papież Franciszek podczas Mszy św. na placu św. Piotra w Watykanie w niedzielę 4 września br. Postać niezwykła - bezkompromisowa, głosząca prawdy niewygodne dla "postępowej" części społeczeństwa.
      Warto więc przeczytać artykuł o. Piórkowskiego w którym pisze m.in.:

      "Już za jej życia rozpętała się zjadliwa kampania, która miała na celu zdyskredytowanie świętej i przekonanie świata, że działała na granicy obłędu.....
      Święta Matka Teresa najbardziej gorszy niewierzących, skrajnych lewicowców, a także chrześcijan wierzących nominalnie. Z pewnością nie wszystkich. Drażni ich głównie jej szokujące, i niezwykłe jak na trendy tego świata, podejście do cierpienia."

      I taka własnie postawa jest zdumiewająca - ci, którzy tak bardzo mocno podkreslają wartośc tolerancji, sprzeciwiają się ksenofobii, rasizmowi, troszczą się o przyrodę - jednocześnie uciekają od cierpienia, chcą je usunąć z ludzkiego życia O ile, z trudem bo z trudem. mozna zrozumieć ludzi tzw. lewicy, to jak można w tym przypadku zorzumieć ludzi uważających się za osoby wierzące?
      Niestety - "nominalnie wierzące".
      Takie osoby św. Matka Teresa z Kalkuty będzie uwierać.

      Cały artykuł można przeczytać tutaj:
      www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2575,swieta-tereso-nierozumiana.html
      • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 07.09.16, 20:53
        Co jakiś podejmowane są próby podjęcia dialogu Kościoła z środowiskami LGBT. Pytanie czy w ogole jest jakakolwiek szansa na taki dialog. Owszem - ale do tego potrzeba woli dwóch stron. Niestety - z strony środowisk LGBR mamy najczęściej ządania dla Koscioła niemozliwe do zrealizowania. Kosciół nie może dowolnie zmieniac doktryny, to jedna kwestia a druga to trzeba w końcu przyjąć do świaodmości fakt że nauczanie Koscioła nie jest w żaden sposób homofobiczne. Brak akceptacji dla prawnego usnakcjonowania związków homoseksualnych nie ma nic wspólnego z homofobią.
        Szacunek dla osób nie jest równoznaczny z akceptacja zachowań określanych jako grzeszne. Ktoś kiedyś wypowiedział takie mądre zdanie:
        "Jezus nie uznawał kompromisów. Kochał grzeszników, ale nie zgadzał się na grzech. A my nie tylko kochamy grzeszników, ale jeszcze zaczynamy kochać grzech, akceptować go".

        Polecam lekturę poniższego tekstu, zwłaszcza tzw. "postępowym katolikom":

        "Przekażmy sobie znak pokoju" to nazwa pierwszej w Polsce kampanii społecznej środowisk LGBT, w którą włączyli się przedstawiciele środowisk katolickich, spod znaku tzw. katolicyzmu otwartego. Organizatorzy zapewniają, że celem kampanii nie jest zgłaszanie postulatów politycznych czy doktrynalnych, ale nawiązanie dialogu. W istocie jednak kampania ma na celu wyraźną promocję postaw homoseksualnych.

        Dwie dłonie przekazujące sobie znak pokoju, w jednej różaniec, na drugiej tęczowa opaska symbolizująca przynależność do środowiska LGBT - tak będą wyglądały banery, które wkrótce zawisną w całej Polsce. Organizatorami akcji są Kampania przeciw Homofobii, Stowarzyszenie Tolerado oraz Wiara i Tęcza. Ta ostatnia odpowiada również za organizację tzw. "Przystani Pielgrzyma LGBT" podczas Światowych Dni Młodzieży. Wówczas inicjatywa nie uzyskała wsparcia wśród biskupów. Podobnie jak akcja "Przekażmy sobie znak pokoju".

        W akcję zaangażowały się redakcje kilku katolickich pism - "Tygodnika Powszechnego", "Znaku", "Kontaktu" (pisma Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie) oraz "Więzi". Włączyli się też poszczególni publicyści, m.in. naczelna "Znaku" Dominika Kozłowska, Katarzyna Jabłońska i Cezary Gawryś z "Więzi", Maciej Onyszkiewicz z "Kontaktu" oraz Zuzanna Radzik z "Tygodnika Powszechnego". W kampanii biorą też udział teolog Halina Bortnowska i psycholog Natalia de Barbaro.

        Redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski, w tekście umieszczonym na stornie internetowej redakcji, podaje powody, dla których dziennikarze zaangażowali się w tę akcję. Nosowski tłumaczmy, że celem kampanii jest m.in. nawiązanie dialogu z drugim człowiekiem oraz porozumienia ponad podziałami. Akcja ta, zdaniem redaktora naczelnego "Więzi" ma na celu uświadomienie środowiskom LGBT, że Kościół nie jest organizacją homofobiczną.

        Jednak w materiałach zamieszczonych na stronie internetowej kampanii: znakpokoju.com - pomimo, że tworzą ją także wspomniani publicyści katoliccy - nie znajdziemy żadnych cytatów z oficjalnych dokumentów Kościoła nt. homoseksualizmu np. Katechizmu Kościoła Katolickiego czy obowiązującego wszystkich katolików dokumentu Kongregacji Nauki Wiary z 2003 r. pt. "Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi".

        Kościół naucza, że szacunek dla osób homoseksualnych nie może prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków homoseksualnych. Mówi o tym jednoznacznie Katechizm Kościoła Katolickiego jak i wspomniany dokument Kongregacji.

        W wyraźnej sprzeczności z tym pozostają cele kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju", która na wzór podobnych kampanii prowadzonych w ostatnich latach na Zachodzie, nie stawia sobie bynajmniej za cel tylko promowania szacunku dla osób homoseksualnych, lecz zmiany obowiązującego prawa i doprowadzenia do prawnej legalizacji związków homoseksualnych. Sprawa jest poważna, gdyż oznacza, że część prominentnych polskich środowisk katolickich staje w opozycji do nauczania moralnego Kościoła.

        Dodatkowo, w materiałach na stronie znakpokoju.com w manipulacyjny sposób przedstawione jest nauczanie papieża Franciszka, którego autorytet organizatorzy kampanii chcą wyraźnie wykorzystać dla swych celów."

        ekai.pl/wydarzenia/ostatnia_chwila/x103224/przekazmy-sobie-znak-pokoju-promuje-postawy-homoseksualne/
        • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 21.09.16, 14:08
          Teraz, kiedy godność zycia jest kwestionowana, kiedy za jedno z wielkich osiągnięć cywilizacji uważa się prawo do niszczenia życia i zapisuje się takie prawo w kategorii praw człowieka, gdy tych, którzy bronią życia określa się mianem fanatyków i robią to ludzie uważający się za chrześcijan, warto sobie przypomnieć słowa św. Jana Pawła II wygłoszone w Kaliszu:

          "Miarą cywilizacji - miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury - jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne oraz naukowe. Kościół, wierny misji otrzymanej od Chrystusa, mimo słabości i niewierności wielu swych synów i córek, konsekwentnie wnosił w dzieje ludzkości wielką prawdę o miłości bliźniego, łagodził podziały społeczne, przekraczał różnice etniczne oraz rasowe, pochylał się nad chorymi i nad sierotami, nad ludźmi starszymi, niepełnosprawnymi i bezdomnymi. Uczył słowem i przykładem, że nikogo nie można wykluczyć z wielkiej rodziny ludzkiej, że nikogo nie wolno wyrzucać na margines społeczeństwa. Obrona życia nie narodzonych jest konsekwencją tej wielkiej misji Kościoła. Jeżeli Kościół broni prawa do życia nie narodzonych, to dlatego że pochyla się ze szczególną miłością i troską nad każdą kobietą, która ma rodzić."

          www.swietyjozef.kalisz.pl/JP2/7.html
          • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 23.10.16, 08:37
            Tym, którzy widza w Kościele same wady, ale także i tym którzy otaczający nas swiat postrzegają jako otchłań zła:



            „Nie jesteśmy prorokami nieszczęścia, lubującymi się w tropieniu zagrożeń i zboczeń. Nie jesteśmy ludźmi, którzy okopują się w swoich środowiskach, wydając gorzkie osądy na temat społeczeństwa, Kościoła, na temat wszystkiego i wszystkich, skażając świat negatywnością” – stwierdził papież Franciszek w homilii podczas Mszy dla uczestników Jubileuszu Katechetów. „Katolicy otwarci” zapewne zobaczą w tych słowa potwierdzenie ich postawy, polegającej m.in. na umizgiwaniu się do modnych w świecie idei, jak np. ideologia homo, gender, multu-kulti, generalnie do lewicowego liberalizmu. Bo „katolik otwarty”, jeśli już coś krytykuje, to biskupów i księży, albo „prosty” lud, słuchający Radia Maryja. Natomiast dla katolików zaniepokojonych różnymi wypowiedziami Franciszka będzie to potwierdzenie tego, co już wiedzą: papież wprowadza zamieszanie, zamiast głosić wieczyste prawdy.

            Każda wypowiedź jednak, by ją właściwie zrozumieć, musi być umieszczona w odpowiednim kontekście. Wiadomo, że przy pomocy wyrwanych cytatów z Biblii można uzasadniać każdą herezję. Franciszek ma rację. Chrześcijanin nie jest heroldem zagłady, ale nadziei, przebaczenia, pojednania, zbawienia. „Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33) – mówi swoim uczniom Jezus. A wcześniej anioł głosił: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką…”. Dlatego Paweł Apostoł, choć sam doświadczony wieloma utrapieniami, nauczał: „Radujcie się zawsze w Panu” (Flp 4,4).

            Ale z tego wszystkiego nie wynika, że nauczający Ewangelii mają chodzić uśmiechnięci jak prosięta i powtarzać jedynie, że wszyscy lub prawie wszyscy są fajni i wszystko będzie dobrze. Na kartach Starego i Nowego Testamentu znajdujemy mocną prorocką mowę. Biblijne „biada!” rozbrzmiewa nie tylko u proroka Habakuka i u ewangelisty Łukasza. To fałszywi prorocy uspokajali, że wszystko idzie dobrze. Ci prawdziwi, posłani przez Boga, mówili niekiedy trudną prawdę, narażając się zarówno władcom, jak i ludowi. Księgi mądrościowe ostro piętnują głupotę. Paweł Apostoł przestrzega przed Bożym gniewem i surowo napomina wszelka nieprawość. Ojcowie Kościoła i święci używali dosadnego języka, który dziś przez ideologów politycznej poprawności zostałby nazwany językiem nienawiści.

            Papież Franciszek, który na różne sposoby stara się mówić przede wszystkim o pięknie i radości chrześcijańskiego przesłania, niekiedy używa mocnych słów. Ostatnio podczas swej wizyty w Gruzji stwierdził: „Dzisiaj trwa wojna światowa, by zniszczyć małżeństwo. Jest wielki wróg małżeństwa dzisiaj: to teoria gender. Niszczy się je nie za pomocą broni, ale idei; niszczą je kolonizacje ideologiczne”. Franciszek, któremu zarzuca się jakiś liberalizm w sprawach małżeńskich, mówił w Gruzji także o rozwodach: „Kto ponosi koszty rozwodu? Oboje? Więcej, płaci Bóg, bo kiedy rozwodzi się to jedno ciało, brudzi się obraz Boga. Nie wiecie, jak cierpią dzieci, gdy widzą kłótnię i rozstanie rodziców”. To twarda mowa, bez rozmiękczania… A zatem nie chodzi o to, aby nigdy świata nie krytykować, tylko się uśmiechać i dyplomatycznie ściskać dłonie. Trzeba jednak znaleźć właściwe proporcje między różnymi elementami przepowiadania, wyczuwać kontekst, wiedzieć, co, gdzie i kiedy, aby Słowo Boże przyniosło oczekiwane owoce."

            areopag21.pl/post/5630/prorocy-nieszczescia-czy-radosci
            • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 01.11.16, 21:24
              Krótka i zdecydowana wypowiedź papieża Franciszka. Takie właśnie jest nauczanie Kościoła:

              "W czasie powrotu ze Szwecji, Franciszek odpowiadał na pytania dziennikarzy. Jedno z nich dotyczyło możliwości święcenia kobiet na księży.
              Szwedzka dziennikarka przypomniała w tym kontekście, że podczas zakończonej właśnie podróży Franciszek był podejmowany przez Kościół luterański, którego głównymi biskupami w Sztokholmie i Uppsali są kobiety. Papież powiedział, że w Kościele katolickim ostatnie słowo wypowiedział na ten temat św. Jan Paweł II i pozostaje ono wiążące zarówno teraz jak i w przyszłości. Franciszek jednak zastrzegł, że wiele rzeczy kobiety robią lepiej niż mężczyźni. Przypomniał też o dwóch wymiarach eklezjologii katolickiej: piotrowej i maryjnej, przy czym ważniejszym wymiarem jest wymiar maryjny, na co wskazuje również fakt, że sam Kościół jest pojmowany jako kobieta, Oblubienica Chrystusa."

              www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,4993,papiez-franciszek-o-mozliwosci-wyswiecania-kobiet.html
              • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 16.02.17, 22:20
                Ten tekst bardzo dobrze opisuje zachowania tzw. postępowych katolików:

                "Czy katolik może mieć lewicowe poglądy? By odpowiedzieć na tak postawione pytanie, trzeba by najpierw wyjaśnić, jak rozumiemy przymiotnik „lewicowy”. Wszak nie jest to pojęcie jednoznaczne. Można by na przykład rozróżnić dwie perspektywy: ekonomiczną i światopoglądową. Lewicowość w tej pierwszej perspektywie oznacza opowiadanie się za systemem socjalistycznym, przewagą własności państwowej nad prywatną, wysokimi podatkami, które mają być przez państwo wykorzystywane, by wspomagać ubogich i w ten sposób niwelować nierówności społeczne. Niektórzy mówią, że Jezus był pierwszym komunistą, bo wstawiał się za biednymi. Tyle że z ewangelicznej opcji na rzecz ubogich nie wynika żaden konkretny system społeczny. Głoszenie, a jeszcze bardziej czynienie sprawiedliwości i miłosierdzia wcale nie oznacza, że jest się socjalistą lub socjaldemokratą. Zresztą tzw. sprawiedliwość socjalistyczna często okazywała się zaprzeczeniem sprawiedliwości bez przymiotnika.

                Lewicowość światopoglądowa, to dziś m.in. dogmat świeckości państwa, urządzanie przestrzeni publicznej, jakby nie było wiary w Boga, niechęć do państw narodowych, małżeństwa homoseksualne, aborcja na życzenie, eutanazja, ideologia gender w szkołach itp. Tego rodzaju poglądy cechują tzw. nową lewicę, która w miejsce dawnej uciśnionej klasy robotniczo-chłopskiej postawiła różnego rodzaju mniejszości seksualne. Innymi słowy, zamiast wyzwalać chłopa spod ucisku kułaka, zajmuje się wyzwalaniem geja spod ucisku tradycyjnego społeczeństwa. Różnego rodzaju chucie oraz tendencje, dawniej uważane za chorobliwe, dziś lewica stawia na piedestał praw człowieka.

                Problem z katolewicą w Polsce i na świecie polega nie na socjalistycznych poglądach na gospodarkę, tym bardziej że wielu jej reprezentantów uwiło gniazdka w jak najbardziej kapitalistycznych przedsięwzięciach, ale na tym, że miły jest jej światopogląd lewicowy. Kato-lewicowcy popierają lewicowe i lewackie pomysły urządzania życia społecznego. Widać to było w ostatnich miesiącach rządów PO, kiedy katolewica popierała zideologizowaną genderowo konwencję antyprzemocową, superliberalną ustawę o zapłodnieniu in vitro, a nawet kuriozalną ustawę o uzgodnieniu płci, która potem szczęśliwie została zawetowana przez nowego prezydenta. Przy czym katolewica pomstowała na polski episkopat, że taki wsteczny i nie rozumie współczesnego świata. Na zarzut, że popieranie tego rodzaju praw jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła, katolewica odpowiada, że nauka katolicka jest dla katolików, a prawo ma być dla wszystkich, także dla niewierzących. Argumenty, tak ważne w nauczaniu Jana Pawła II, że po pierwsze, katolik w życiu społecznym powinien być koherentny ze swoją wiarą, a po drugie, że nie narzucamy wiary, ale bronimy prawd wynikających z natury ludzkiej, dla katolewicy nie wydają się być ważne.

                Katolewica ma swoją historię. W czasach PRL-u kreowali ją sami bolszewicy, którzy posłużyli się Bolesławem Piaseckim i Stowarzyszeniem PAX. Katolicy spod tego znaku potępiali Żołnierzy Wyklętych, rząd polski na emigracji i deklarowali wierność partii. W 1950 roku powstał ruch „księży patriotów”, którzy krytykowali prymasa Wyszyńskiego. Ówczesna katolewica występowała przeciwko Wielkiej Nowennie Tysiąclecia i peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej argumentując, że to płytkie formy pobożności, gdy tymczasem potrzeba katolicyzmu „pogłębionego”. W szeregach katolewicy nie brakowało różnego rodzaju agentów komunistycznych służb. Podczas pontyfikatu Jana Pawła II środowisko to nie formułowało jakichś daleko idących „postępowych” postulatów. Nie miało śmiałości, by wprost przeciwstawiać się nauczaniu Papieża Polaka, szczególnie w sprawach małżeństwa, rodziny i obrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Obecnie coraz śmielej głoszą lewicowe pomysły poprawiania świata."

                areopag21.pl/post/5350
                • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 09.10.17, 16:32
                  Dawno już tutaj nie zaglądałem, gdyż rzeczywiście wchodzenie na strony GW jest ostatnio dość przykrym przezyciem, ale ten tekst warty jest zamieszczenia:


                  "Obłuda do granic. Tolerancja nad Wisłą – tak, lecz nie dla katolików [KOMENTARZ]

                  W Polsce poprawność polityczna nakazuje być tolerancyjnym wobec cudzoziemców, par homoseksualnych, "czarnych marszy" oraz wszystkich tych, którzy chcą wyrazić swoje zdanie. I w porządku; w końcu mamy demokrację. Lecz ta zasada – jak pokazała ogólnopolska akcja "Różaniec Do Granic", w której wzięło udział ponad milion Polaków - nie obowiązuje w przypadku modlących się katolików.


                  Fala hejtu, jaka wylała się na uczestników i organizatorów akcji "Różaniec Do Granic" sprawiła, że nie można przejść obok tego zjawiska obojętnym. Bowiem wynika ona nie tyle z niezrozumienia powodów, z jakich ludzie w całej Polsce włączyli się spontanicznie w tę akcję, lecz z celowego i zamierzonego działania. Tylko po to, aby inicjatywę czysto modlitewną wmieszać w bieżący spór polityczny, obśmiać i zdyskredytować. Powszechne stały się w ostatnich dniach opinie o "zabobonie" "ciemnym ludzie", czy "ciemnogrodzie", który postanowił wyjść ze swych domów i na granicach Polski modlić się na różańcu.

                  Ten absurdalny obraz sprzedano skutecznie opinii międzynarodowej, czego wyrazem są teksty zagranicznych tytułów, w których na siłę próbuje się udowodnić powtarzaną przez oświecone elity tezę, że oto Polska modląc się z różańcem w ręku broni się przed muzułmańskimi uchodźcami i Rosją.

                  Oczywiście jest to kompletną bzdurą, od której odcięli się zarówno organizatorzy akcji, jak i Episkopat. Zapewnienie to jednak nie dotarło lub celowo umknęło wielu zwolennikom tolerancji i otwartości, a także – ku niemałemu zaskoczeniu - części katolickich publicystów z Krakowa.

                  Ci z kolei, idąc głównym nurtem wyznaczonym przez tolerancyjne elity, piszą o ojczyźnie otoczonej przez biednych ludzi, chcących odgrodzić się od potrzebujących imigrantów. I przekonują, podpierając się wybiórczo Ewangelią, że modlić się oczywiście można, ale po cichu każdy we własnej izdebce. Lecz co ze słowami z objawień fatimskich, których setną rocznicę w tym roku obchodzi cały świat. "Przyszłam upomnieć ludzkość, aby zmieniała życie i nie zasmucała Boga ciężkimi grzechami. Niech ludzie codziennie odmawiają Różaniec i pokutują za grzechy" – te słowa wypowiedziała Maryja w dniu 13 października 1917 roku do ponad – co warto podkreślić - 70-tysięcznego tłumu wiernych zgromadzonych na modlitwie różańcowej.

                  Okazuje się bowiem, że w Polsce otwartość na innych i tolerancja nakazuje pochwalać protesty kilku tysięcy kobiet, domagających się prawa m.in. do aborcji na życzenie, czy pigułki "dzień po", bo to jest postępowe, ale zgoda na modlący się publicznie kraj to już gruba przesada, a nawet żenada. Lecz patrząc choćby na liczby uczestników tych dwóch masowych wydarzeń ostatnich dni ewidentnie widać, że Polacy bardziej niż trendy i postępowe "czarne marsze" wolą chwycić za różaniec i się po prostu modlić."

                  wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/obluda-do-granic-tolerancja-nad-wisla-tak-lecz-nie-dla-katolikow-komentarz/67tw4eq
                  • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 29.12.17, 16:35
                    Ważny tekst. Zwłaszcza dla tych,którzy nie chcą pamiętać o tym, że nauczanie Kościoła to Pismo i Tradycja:

                    " Watykański dziennik “L’Osservatore Romano" przestrzegł, że zwłaszcza w mediach społecznościowych tworzony jest nieprawdziwy "wizerunek papieża-postępowca", i zauważył, że Franciszkowi przypisywane są słowa, których nie wypowiedział ani nie napisał.

                    W artykule "Po relatywizmie, post-prawda" opublikowanym w czwartkowo-piątkowym wydaniu podkreślono: "Niektóre osoby rozgłaszające post-prawdy, kontynuując praktykę nienową w świecie mediów, ograniczają się na przykład do rozpowszechniania i podkreślania tylko tych słów papieża Franciszka, które wydają im się zgodne z osobowością medialną, zbudowaną wokół jego postaci".

                    “Przemilczają zaś wszystko, co może uchodzić za dowód myślenia spójnego z tradycją chrześcijańską, by wyolbrzymić natomiast stwierdzenia, nawet wyrwane z kontekstu, które pasują do wizerunku papieża-postępowca, jaki mają na myśli i jaki chcą potwierdzić za wszelką cenę, także naginając rzeczywistość" - twierdzi autorka komentarza Lucetta Scaraffia.

                    Jak zaznaczyła, szczególnie niepokojącym zjawiskiem jest rozpowszechnianie całkowicie wymyślonych, rzekomych wypowiedzi papieża w mediach społecznościowych.

                    Te nieprawdziwe cytaty krążą głównie - dodała - w wersjach hiszpańskojęzycznych. Słowa te są zawsze "bardziej rewolucyjne" od tych, które miałaby "cenzurować Kuria" Rzymska - podkreślono na łamach "L'Osservatore Romano"."

                    www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,6551,w-mediach-klamliwy-wizerunek-papieza-w-sieci-kraza-nieprawdziwe-cytaty.html
                    • andrzej585858 Re: "Postępowym" katolikom do sztambucha 18.01.18, 17:04
                      Dość stary to tekst, ale myślę, że warty przypomnienia, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu promowany jest tzw. postępowych katolików , no i w ogóle przez wszystkie postępowe środowiska. kapłan piszący gniewne artykuły i wieszczący upadek chrześcijaństwa.
                      Trochę ich już było - żeby tylko wspomnieć postać Bartosia - dyżurnego teologa GW, Obirka który zagubił się w jakiś dziwnych meandrach myślowych, wpisujący coraz bardziej dziwne teksty ks. Lemański czy też znany lsiądz-celebryta .
                      Oczywiście, szczególną pieczę nad tymi wszystkimi kapłanami zatroskanymi o stan Kościoła - (niektórzy, co prawda, to już byli kapłani) - sprawuje oczywiście nieoceniona GW.

                      "Poczet świętych i błogosławionych”, „Żywoty świętych” czy „Święci wielcy i pomniejsi” – to tytuły wydawnictw, które wiernym i nie tylko, starają się przedstawić życiorysy najwybitniejszych postaci z historii Kościoła.

                      Poświęcenie się prawdzie głoszonej przez Ewangelię, dotrzymywanie jej wierności oraz nieodłącznie związane z takim postępowaniem cierpienie, czy też używając innych słów „niesienie krzyża”, wyniosły tych ludzi na ołtarze, by stali się wzorem do naśladowania przez kolejne pokolenia ludzi. Na tym w dużym skrócie polega istota świętości. Pozazdrościła tej idei Kościołowi „Gazeta Wyborcza” i naśladując ją zaczęła lansować swoich świętych. „Wielkich i pomniejszych”.

                      „Pomniejsi” to ci, którzy z różnych przyziemnych względów wystąpili ze stanu duchownego i teraz z pozycji świeckich potępiają w czambuł politykę Kościoła. Do czołowych „pomniejszych” zaliczają się: były jezuita, Stanisław Obirek oraz były dominikanin, filozof Tadeusz Bartoś. Do „byłych”, lansowanych przez „Gazetę Wyborczą” należał także suspendowany doktor habilitowany nauk humanistycznych Piotr Natanek. Jednak nawet jak dla tego „tolerancyjnego” środowiska zbyt daleko „odjechał”, tworząc praktycznie własny kościół. Taka postawa wychodzi jednak poza ramy dogmatu „świętego”, który wyznacza Czerska i „lans” się skończył. Natomiast Obirek i Bartoś spełniają normy i dalej są na topie.

                      Bartoś uważa, że eutanazję trzeba zalegalizować, a wiarę w zmartwychwstanie Chrystusa porównuje do mitu, że Elvis Presley żyje. Z kolei skandalista Obirek, który swoje zainteresowania holocaustem i dialogiem polsko-żydowskim zakończył efektowną woltą – nawiązując romans z żoną ambasadora Izraela w Polsce, co skończyło się dyplomatyczną draką, skrzętnie zamiecioną pod dywan (w końcu stała się jego partnerką życiową), dalej wygłasza swoje tezy w mediach tzw. „głównego nurtu”. Już w 2005 r. ksiądz Adam Boniecki pocieszał:


                      On się pozbywa habitu, a nie intelektu. Na pewno będzie wykładał, pisał książki i artykuły, na naszych łamach chociażby.


                      - Najgłośniejszy polski krytyk Jana Pawła II, jezuita Stanisław Obirek odchodzi z zakonu – martwił się „Przekrój”. - Męczennik za przekonania czy skandalista? To nie takie proste, bo wątki osobiste mieszają się tu z najważniejszymi problemami Kościoła.


                      Rzeczywiście nie takie proste. Za jednym zamachem złamał dwa przykazania i łamie następne, a publicysta gazety ma dylemat. I tu w sukurs rusza niezawodny ksiądz Kazimierz Sowa, który znajduje odpowiedź na postawione pytanie. Stawia tezę, że Obirek po prostu jest … niepokorny.

                      - W mediach zawsze chętnie się udzielał i prawie zawsze miał inne zdanie.


                      I tak powstała nowa grupa „niepokornych”. Do nich należą ci „wielcy”. Księża pełniący czynnie posługę. Ich posługa polega głównie na ciągłym byciu w mediach wrogich Kościołowi i wygłaszaniu różnych krytycznych opinii. Wyrosły dwie gwiazdy, świecące tak jasnym blaskiem, niczym Gwiazda Betlejemska. To ksiądz Boniecki i Wojciech Lemański były proboszcz z Jasienicy. Kiedyś przypomnę do lansowanych przez „Gazetę Wyborczą” „niepokornych” należał Ksiądz Michał Czajkowski były wiceprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Ale z racji ujawnionej współpracy z komunistyczna Służbą Bezpieczeństwa (donosił m. in. na błogosławionego księdza Jerzego) musiał opuścić „parnas” vel „Agorę” i przepadł w medialnym niebycie.

                      Ale pozostali mają się niezgorzej. 11 września w siedzibie na Czerskiej odbędzie się debata z udziałem m. in. ks. Lemańskiego, czy znanego ze swojej sympatii do Kościoła Katolickiego publicysty i teologa Jarosława Makowskiego. W loży ekspertów zasiądą psycholog społeczny, prof. Krystyna Skarżyńska, specjalistka od zmian w narodowej tożsamości Polaków poprzez „terapię”, dalekich od prawdy historycznej, książkami Jana Tomasza Grossa i epatowanie Jedwabnym. Leitmotivem panelowej dyskusji, moderowanej przez Agnieszkę Kublik (tez socjolog) ma być taki problem:


                      zakaz publicznej wypowiedzi dotyka kolejnych księży, którzy odważyli się głosić opinie zgodne z własnym sumieniem, za to sprzeczne z sądami przełożonych. Takie restrykcje nałożono między innymi na księdza Adama Bonieckiego i na Wojciecha Lemańskiego.


                      Organizatorzy stawiają jeszcze jedno pytanie:


                      dlaczego księża, którzy odważnie przełamują kościelne tabu, narażeni są na represje, a jednocześnie kontrowersyjne sądy padające z ust o. Tadeusza Rydzyka oraz gości Radia Maryja znajdują poklask biskupów?”

                      Otóż dlatego, że ojciec Rydzyk nie biega „pod rękę” z Nergalem, jak ksiądz Boniecki. Nergalem, który postponuje Biblię i uważa się, za zwolennika ideologii szatana. Nie mówi „róbta co chceta” młodzieży na „Przystanku Woodstock”, by po raz kolejny zabłysnąć w mediach. Tylko sam media tworzy i krytykuje w nich takie właśnie postawy.

                      Może księdzu Bonieckiemu wydaje się, że w ten sposób nawraca. Znałem kilku takich, którzy w imię podnoszenia „upadłych aniołów” zaczynali „chodzić pod rękę” z kobietami „zawodowo lekkomyślnymi”. Skończyło się tym, że sami upadli, wśród kpin otoczenia, a „upadły anioł” dalej robił swoje”. Po prostu byli na to za słabi.

                      Czy ksiądz Boniecki to tytan woli? Księża z jego otoczenia twierdzą, że jest bardzo uzależniony od swego towarzystwa z „Tygodnika Powszechnego” i mediów. Kilkakrotnie przy nich wypowiadał inne zdanie, ale kiedy pytali się go, czemu tego nie napisze tego w „Tygodniku”, odpowiadał - Nie, nie. Przecież redakcja mi tego nie puści. Niepokorny inaczej.

                      Drugim, ostatnim nabytkiem Czerskiej et consortes jest ks. Lemański. Tylko czemu jest niepokorny wobec swego biskupa, którego nie bójmy się użyć tego słowa – spostponował, sugerując najpierw molestowanie seksualne, na antysemityzmie kończąc. Do swojej prywatnej wojenki z przełożonym używa chwytów po niżej pasa posługując się manipulacją i kłamstewkami. Ale już w polityce medialnej jest pokorniejszy. Pełno go u „troszczących się” o dobro Kościoła Moniki Olejnik, Lisa, czy w antykatolickiej Superstacji.

                      Kiedy starałem się o wywiad, przy okazji pisania artykuł o nim, to było go tyle, co wiatru w polu. Też niepokorny, ale inaczej. Nie jest sztuką w postokrągłostołowej Polsce być niepokornym inaczej. Wystarczy wykorzystując swoja pozycję, w tych przypadkach kapłana, podważać doktrynę i postępowanie Kościoła, a sława zapewniona. Cytując Zagłobę:


                      Już tak widać jest, że kto się o Radziwiłła otrze, ten sobie wytarty kubrak zaraz ozłoci. Łatwiej tu, widzą, o promocję niż u nas o kwartę gniłek. Wsadzisz rękę w wodę z zamkniętymi oczami i już szczupaka dzierżysz.


                      A wszystko dlatego, że pewna grupka mianowana przez establishment III RP usiłuje wyrugować chrześcijaństwo z przestrzeni publicznej w kraju zamieszkałym przez katolicką większość. Prawdziwy niepokorny w III RP wie co to wyrzucenie z pracy, zamknięcie redakcji, obelgi rzucane przez media tzw. „głównego nurtu” i rozmaite inne restrykcje.

                      Tych i innych szykan doświadczają prawdziwi niepokorni księża. Tacy jak ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk, czy ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zaleski. To oni swoimi wypowiedziami, a przede wszystkim działaniami rzucają zakłamanym „elytom” rękawice. Z tą różnicą, że ksiądz Isakiewicz-Zaleski, który podjął się walki o lustrację w Kościele i dostał zakaz wypowiadania się w mediach od swojego biskupa, potrafił zachować pokorę i podporządkować się.

                      To są ludzie odważni,
                      • andrzej585858 Re: Suplement 18.01.18, 17:12
                        Urwało końcówkę tekstu wraz z linkiem. Dodaję brakujący fragment:

                        "To są ludzie odważni, którzy realizują z poświęceniem swoje wizje.

                        Czemu ksiądz Boniecki i Lemański nie protestują przeciwko szkalowaniu Radia Maryja i jego założyciela, wspaniałego kapłana Ojca Tadeusza Rydzyka, które dla dziesiątek tysięcy ludzi umierających samotnie w szpitalach i hospicjach jest jedynym pocieszeniem? A tylko dlatego jest brutalnie atakowane, ponieważ reprezentuje inną linią polityczną niż obecna władza. Bo tacy z nich niepokorni."



                        wpolityce.pl/polityka/166172-niepokorni-inaczej-gazeta-wyborcza-pozazdroscila-kosciolowi-i-zaczela-lansowac-swoich-swietych-wielkich-i-pomniejszych
                        • andrzej585858 Re: Suplement 24.06.18, 16:37
                          Warto odnotować:

                          " Idee, obyczaje i normy kulturowe zdają się dzisiaj być zaprzeczeniem tego, co obowiązywało jeszcze pół wieku temu – podkreślił w niedzielę abp Stanisław Gądecki. „Europa staje się miejscem miękkiej wersji totalitaryzmu” - dodał.

                          Metropolita poznański, przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki przewodniczył w niedzielę w Poznaniu mszy św. wieńczącej centralne obchody 1050-lecia pierwszego biskupstwa w Polsce.



                          W homilii hierarcha odniósł się do współczesnej kondycji duchowej polskiego społeczeństwa. Według arcybiskupa w Polsce totalitaryzm komunistyczny ustąpił miejsca ponowoczesności, a w miejsce ustępującego komunizmu weszło społeczeństwo konsumpcyjne.



                          „Łatwo zauważyć, że obie te formy posiadają podobny do siebie materialistyczny charakter; obie eliminują sferę duchową człowieka. W obu tych światach konkretny człowiek był i jest manipulowany przez potężny system biurokratyczny i medialny oraz przez język zmodyfikowany przez propagandę. Wprawdzie dzisiejsza demokracja parlamentarna nie narzuca się już przemocą, lecz poprzez dyktaturę materii, przez umasowienie i pozbawianie osoby jej tożsamości i odpowiedzialności, prowadzi do podobnego celu” – mówił.


                          "Rewolucja europejska rozpoczęła się od zmiany kultury, z której uczyniono narzędzie ideologii"



                          Metropolita zauważył, że „dziś oparcie człowieka i społeczeństwa na fundamencie Bożej prawdy okazuje się o wiele trudniejsze niż kiedyś, ponieważ zmieniła się sytuacja duchowa Europy”. Abp Gądecki wskazał, że „rewolucja europejska rozpoczęła się od zmiany kultury, z której uczyniono narzędzie ideologii". "Cała energia tej nowej ideologii jest przeznaczona na zniszczenie tradycyjnych struktur, które mają – rzekomo – zniewalać i alienować człowieka. Wszelkie tradycyjne struktury, a więc także wspólnoty są przez tę ideologię traktowane z gruntu negatywnie. Religię np. pragnie się zredukować do sfery prywatnej, czyli zmienić ją w zespół poglądów znaczących tyle samo co wegetarianizm” - podkreślił.



                          „Ta ideologicznie zorientowana kontrkultura zdominowała ośrodki opiniotwórcze, media i uniwersytety – oczywiście, że nie wszystkie. To ona uformowała nowe elity, czyli skolonizowała również politykę. Ideologia stała się świeckim ersatzem religii, mającym odpowiadać na wszystkie zasadnicze pytania człowieka i projektującym jego ziemskie zbawienie. Niestety, wraz z załamywaniem się tradycyjnego porządku osoba ludzka utraciła swoją pewność a stres związany z poczuciem przygodności istnienia, braku sensu istnienia oraz samotność stały się coraz bardziej dojmujące i widoczne” – mówił hierarcha.



                          Dodał, że w dzisiejszym świecie dąży się do tego, by kulturę wyrzeczenia oraz ideały zastąpiła „kultura natychmiastowego spełnienia i przyjemności”. „Wolność ma odtąd oznaczać wyłącznie oswobodzenie się od nakazów i norm, skutkiem czego ma nastąpić zdanie się człowieka na władzę jego własnych popędów, które będą nim rządzić, redukując go do stanu zwierzęcego” – zaznaczył.



                          Jak wskazał, „tym razem narzędziem do osiągnięcia tego celu nie stanowi już tradycyjny terror, ale właśnie jego miękki odpowiednik, czyli coraz szczelniejszy system prawny stojący na straży ideologii oraz przemoc symboliczna, uprawiana przez media i ośrodki opiniotwórcze. W ten sposób Europa staje się miejscem miękkiej wersji totalitaryzmu”.



                          „W powojennej Europie dokonał się bowiem prawdziwy bezkrwawy przewrót. Rewolucja o którą chodzi przebiega dalej pokojowo i bez naruszania demokratycznych procedur, dzięki czemu na naszym kontynencie nadal istnieją instytucje, które tworzyły jego specyfikę, tyle tylko, że ich rola zmieniła się w radykalny sposób wobec tego, co reprezentowały one kilkadziesiąt lat wcześniej. Idee, obyczaje i normy kulturowe zdają się dzisiaj być zaprzeczeniem tego, co obowiązywało jeszcze pół wieku temu” – podkreślił.


                          "Potrzebna jest odnowa wiary i życia chrześcijańskiego"



                          Dodał, że jedyna odpowiedzią na problemy współczesnego świata jest „uwewnętrznienie naszej wiary”. „Potrzebna jest odnowa wiary i życia chrześcijańskiego. Potrzeba wytrwałego kroczenia odnowioną drogą w świetle Chrystusa. Trzeba, aby dzisiejsi Polacy - w nowych warunkach - dali światu przykład życia według Ewangelii” – wskazał.



                          W homilii hierarcha zauważył też, że „dzieje minionych 1050 lat, jakie upłynęły od i przybycia do Polski jej pierwszego biskupa i ustanowienia pierwszej polskiej diecezji w Poznaniu, świadczą o zasadniczej wierności Polaków względem otrzymanego od Boga daru chrześcijańskiej wiary - nawet w najsmutniejszych i najciemniejszych chwilach i pomimo wszelkich niewierności". "Nasi rodacy – w Ojczyźnie i poza jej granicami - okazali się ludźmi wytrwałymi w ufnym oczekiwaniu na Bożą pomoc” - podkreślił.



                          „Dzisiaj spotykamy się w najstarszej na ziemiach polskich, poznańskiej katedrze, aby podziękować Bogu za dar wiary i przezwyciężenie wielu trudnych chwil z przeszłości. Aby dziękować za tę żywotną, duchową moc, która sprawiła, że Kościół w Polsce okazał się Matką Świętych i Błogosławionych” – dodał.



                          Abp Gądecki przypomniał dzieje początków chrześcijaństwa na ziemiach słowiańskich i tworzący się wtedy Kościół. Wspomniał Mieszka I, który - jak mówił - „przejmując władzę po swoim ojcu, już na początku swojego panowania podjął najważniejszą decyzję dla całej historii Polski, kierując się przewidywanymi korzyściami politycznymi, ale przede wszystkim szczerą wiarą, przyjął chrzest w roku 966”.



                          Mówiąc o pierwszym polskim biskupie Jordanie hierarcha zaznaczył, że „był on gorliwym apostołem i położył wielkie zasługi w chrystianizacji naszego kraju”. „Tworzył zręby organizacji kościelnej, wznosił klasztor i szkołę katedralną. Kształcił miejscowe duchowieństwo, rozpoczął budowanie sieci parafialnej w głównych grodach, przygotowywał budowę katedry. A przy tym wszystkim uczył naszych rodaków podstawowych prawd wiary, mówił o najcięższych przestępstwach, o zakazie poligamii i małżeństw między krewnymi, a także o obowiązku święcenia niedziel i świąt” – powiedział Gądecki. "

                          www.pap.pl/aktualnosci/news,1467397,abp-gadecki-europa-staje-sie-miejscem-miekkiej-wersji-totalitaryzmu.html

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka