Dodaj do ulubionych

Jarosław Hašek był rodowitym Prażaninem…..

17.03.23, 21:38
Jarosław Hašek był rodowitym Prażaninem – urodził się na Nowym Mieście, mieszkał na Królewskich Winohradach, a młodość trwonił w knajpach robotniczego wówczas Żiżkowa. Kiedy w 1915 roku zgłosił się do armii jako jednoroczny ochotnik i ruszył na wojnę, nie spodziewał się pewnie, że do ukochanego miasta wróci dopiero po pięciu latach. To kawał czasu – po jego powrocie Praga nie była tą samą przedwojenną Pragą, Hašek nie był tym samym przedwojennym Haškiem, a jego wizerunek uległ pogorszeniu, co wydawało się praktycznie niemożliwe. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej nasz bohater miał opinię lekkoducha, pijaka, awanturnika, anarchisty, drobnego performera, wesołkowatego dziennikarza, niebieskiego ptaka. Był rozpoznawalny głównie w knajpach, anarchizujących i komunizujących środowiskach artystycznych, flirtował z bohemą, pił, włóczęgował, z krótkimi przerwami na prace w przeróżnych redakcjach.

Miał za sobą nieudane małżeństwo (wyjątkowo cierpliwa żona Jarmila nie wystąpiła wprawdzie o rozwód, lecz zabrała syna i wyniosła się do rodziców), całkiem zabawny happening polityczny (założenie Partii Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa), tuziny mniejszych lub większych pijackich awantur i nieudaną próbę samobójczą (9 lutego 1911 roku o 2:00 w nocy przeszedł przez barierki Mostu Karola, chwiał się przez długi czas nad taflą Wełtawy i oczekiwał reakcji świata. Zwrócił na niego uwagę Eduard Brӓuer, fryzjer Teatru Narodowego, wyciągnął desperata w bezpieczne miejsce i wezwał policję, dzięki czemu nieszczęsny Hašek mógł przespać swoje małżeńskie problemy w szpitalu psychiatrycznym). Doczekał się również grona czytelników, w niektórych kręgach miał opinię całkiem zdolnego i sprawnego gryzipiórka, mało kto jednak traktował go poważnie.
Obserwuj wątek
    • mala200333 Re: Jarosław Hašek był rodowitym Prażaninem….. 17.03.23, 21:40
      Co się działo z Jaroslavem Haškiem podczas pierwszej wojny światowej – tego dokładnie nie wiadomo, mówimy przecież o wielkim awanturniku, a jeszcze większym mistyfikatorze. Wiemy natomiast, że dwukrotnie zdradził.

      Ucieczka jednorocznego ochotnika Haška z cesarsko-królewskiej armii nie była w oczach Czechów niczym nagannym. Natomiast dezercja z szeregów Legionu Czechosłowackiego i przystąpienie do bolszewików – owszem. W tym czasie po Pradze krążyły niestworzone historie o Hašku, miejscowym plotkarzom kilkakrotnie udało się go uśmiercić. Śmiał się z tego już po powrocie sam zainteresowany, pisząc w humoresce "Jak się spotkałem z autorem swojego nekrologu":

      "W trakcie mojego pobytu w Rosji (…) od czasu do czasu byłem zabijany lub katowany przez różne organizacje i osoby. Po powrocie do ojczyzny dowiedziałem się, że byłem trzykrotnie powieszony, dwukrotnie rozstrzelany i raz poćwiartowany przez dzikich kirgiskich rebeliantów na brzegach jeziora Kale-Jeszel. Wreszcie, ostatecznie, zostałem przebity nożem podczas dzikiej potyczki z pijanymi marynarzami w pewnej odeskiej tawernie. Ze wszystkich tych wariantów ten ostatni wydaje mi się najbardziej prawdopodobny".

      Informację o własnej śmierci udało mu się łatwo obalić. Szczęśliwie uniknął również kary za bigamię – sąd umorzył sprawę ze względu na brak dokumentów potwierdzających zawarcie nowego małżeństwa. Łatki zdrajcy nie zdołał jednak zedrzeć nigdy. Mówiło się tu i ówdzie, że Hašek pełnił funkcję bolszewickiego komisarza. Lista jego przewinień, sporządzona przez antykomunistyczne środowiska krążyła po Pradze prawie sto lat po jego śmierci, stanowiąc protest przeciwko uhonorowaniu pisarza pomnikiem. Jej autorzy wypominali mu członkostwo w partii bolszewickiej, pracę na odcinku komunistycznej propagandy i przynależność do Kominternu.
      • mala200333 Re: Jarosław Hašek był rodowitym Prażaninem….. 17.03.23, 21:42
        Hašek pozornie bagatelizował anatemę patriotycznych i antykomunistycznych środowisk, drwiąc i kpiąc z tych mocnych oskarżeń. Widząc jednak wielu dawnych znajomych odmawiających mu uścisku dłoni lub przechodzących ostentacyjnie na drugą stronę ulicy, nie czuł się w tych nowych, czechosłowackich czasach zbyt komfortowo. Z ratunkiem przyszedł jego imiennik i druh – znany malarz i grafik Jaroslav Panuška.

        Za chwilę wrócę

        Pod stwierdzeniem, że podróże kształcą, jestem w stanie podpisać się wszystkimi czynnymi kończynami. Gdybym pewnego dnia nie znalazł się na dworcu kolejowym w miejscowości Světla nad Sázavou, gdyby dość obskurny budynek nie był właśnie remontowany, gdyby pociąg nie był spóźniony o dobre dwadzieścia minut, to pewnie nie zwróciłbym uwagi na niewielką tablicę pamiątkową z dobrze znanym, pociesznym obliczem. Dzięki jej treści poznałem szczegóły wyprawy Jaroslava Haška na wysoczyńskie zadupie, gdzie pozostał aż do śmierci. A brzmi ona tak:

        "»Polej mi kolejne, ale spokojnie, żeby piana nie opadła. Za chwilę wrócę«, Jaroslav Hašek zamówił piwo w dworcowej knajpie w Pradze-Těsnovie, po czym, zupełnie przypadkowo, spotkał malarza Jaroslava Panuškę i po piwo już nie wrócił. 25 sierpnia 1921 roku o 12:37 obaj wysiedli z pociągu w miejscowości Světla nad Sázavou. Piesza wędrówka do Lipnicy nad Sázavou wydłużyła się do późnych godzin nocnych".

        Nie wiemy do końca, czy to historia prawdziwa – sam Hašek, szczególnie po śmierci, był źródłem niezliczonych, często fantastycznych, anegdotek. Pewne jest jednak, że Panuška zabrał go z nieprzyjaznej mu Pragi do mieściny o nazwie Lipnice nad Sázavou. Pisarz, ku swojej radości, stacjonował w zajeździe U České Korůny (cz. Pod Czeską Koroną) – mieszkał w tym samym budynku, w którym rozlewano piwo. Pił więc i tworzył. To w Lipnicy ukończył drugi i trzeci tom "Przygód dobrego wojaka Szwejka" i zaczął pisanie czwartego.

        Po ponadrocznym pobycie postanowił, pod wpływem alkoholowej euforii, kupić i wyremontować znajdujący się naprzeciw zajazdu domek, do którego wprowadził się w listopadzie 1922 roku. Korzystał jedynie z izby kuchennej, która stała się zarówno jego miejscem pracy, jak i sypialnią. W tym czasie jego zdrowie uległo pogorszeniu – ostatnie fragmenty Szwejka dyktował swojemu asystentowi, jego ciało puchło, miał ogromne problemy z poruszaniem się. Pod dwóch miesiącach od przeprowadzki, 3 stycznia 1923 roku, zmarł, nie ukończywszy dzieła życia. Został pochowany na starym cmentarzu w Lipnicy mimo początkowych protestów miejscowego księdza, który miał o życiorysie praskiego literata zdanie jak najgorsze. W ceremonii uczestniczyła najbliższa rodzina (obie żony i syn), mieszkańcy wsi oraz Jaroslav Panuška – nie pojawił się praktycznie nikt z dawnych praskich znajomych. Być może nie uwierzyli w śmierć niespełna czterdziestolatka? Przecież zdarzało już mu się umierać kilkakrotnie wcześniej.
        • mala200333 Re: Jarosław Hašek był rodowitym Prażaninem….. 17.03.23, 21:45
          Polacy … upamiętniają czeskiego powieściopisarza dość osobliwie – tablice pamiątkowe w Kielcach i Krakowie są umiejscowione na murach zakładów karnych, na pamiątkę pobytu Haška w tamtejszych aresztach.

          Na łódzkim Widzewie znajdziemy ulicę Jaroslava Haška i to byłoby na tyle. "Nieprawda!" – oburzy się pewnie niejeden czytelnik, wspominając chociażby ławeczki w Sanoku czy Przemyślu, dodając do tego przykłady dziesiątek czeskopodobnych gospód z wizerunkiem pociesznego żołnierza cesarsko-królewskiej mości. I tu dochodzimy do sedna – mowa tu o upamiętnieniu fikcyjnej postaci Józefa Szwejka, lecz nie pisarza! Wygląda na to, że wskrzeszony przez Haška do życia wojak zdecydowanie przerósł swojego stwórcę. Szwejków jest na świecie mnóstwo, Hašków zdecydowanie mniej.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka