Najpierw Szymuś był niezmiernie szczęśliwy, że prawie od razu po przyjściu do domu wypuściłam go z kuchni z zaciekawieniem obwąchiwał torby i różne rzeczy, ktorych wcześniej nie było oraz puste miejsce po koszyku. Buntował się przed wejściem do transportera, bo przecież się nie bawiliśmy! Całą drogę zaczepiał mnie, bądź Elę kierowcę łapą, bo chciał się bawić. Wystawił na chwilę łeb z transportera i rozglądał się po kolorowej Warszawie. Najbardziej zdumiewająca była jednak jego reakcja w domu...