Jestem w teorii miłośniczką kwiatów od dawna, w praktyce raczej. z tą miłoscią bywało kiepsko.
Roztrzepanie, nieregularny tryb zycia, cżeste okresy nieobecności w domu sprawiały i to, że w zimie temperatura w okreach kiedy mnie nie było spadała znacznie, sprawiało, że niestety kwaity u mnie marniały.
Robiłam "postanowienia poprawy" i to wielokrotnie i nic...
W końcu postanowiłam zająć się uprawą superodpornych sansewerii. Mam je od marca, wygląda, że dobrze im u mnie rosną jak osza...