Właśnie niedawno wyciagnęli swe maszyny i jechali na cmentarz... bezwstydnie
nie używjąc kierunkowskazów, bo niby jak to zrobic skoro sie trzyma
kierownice, skrecali i zmieniali pasy, co powoduje u jadącego za nimi atak
wsciekłej rozpaczy, kiedy to misternie poukładane znicze na tylnej szybie
spadaja w dół a syn uderza czołem o przednie siedzenie....błysk auta zbliżony
do polerowania srebra z muzeum, oślepia, i jeszcze obowiazkowo nos na
przedniej szybie, kierownica w dwóch dłonia...