tak dzisiaj myślałam, że wygrzebałam się z jakiegoś letargu umysłu, prywatnej
czarnej melancholii, tak dzisiaj był pierwszy dzień od jakiegoś czasu kiedy
wyszłam z domu bo tego chciałam, wstałam z łóżka bo tego chciałam, szłam
ulicą i nuciłam pod nosem jakieś własne bzdury, ale nastrój przygnębienia
znowu zaczyna sie we mnie wkradać, to wraca jak zła moneta, i ciągle tylko
wypada reszka...