matt.j
30.08.11, 19:13
Szukamy architekta wnętrz do domu i po spotkaniu z kilkoma oraz po oglądnięciu kilkuset stron biur architektonicznych z prezentacją ich pomysłów mam wrażenie, że wystrój kolorystyczny idzie w dwóch kierunkach:
1) pierwszym bardzo klasycznym nazwanym przeze mnie cukierniczym czyli tonacje wszystkiego co beżowe z dodatkiem brązów, w mojej opinii mdłe i nijakie, powielane w 80% wykańczanych obecnie domów,
2) drugim sterylnym, ponoć nowoczesnym, bazującym na kolorystyczne czarno-białej lub szaro-białej czasem z jednym bardzo niewielkim, ale mocnym akcentem kolorystycznym (czerwień, zieleń, pomarańcz itp.) walniętym w postaci dosłownie jednego elementu regipsowego na ścianie.
Cały czas słyszę, że kolory się nudzą.
Kto takich głupot naopowiadał architektom? Pewnie wyczytali to w designerskich czasopismach, w których czytam, że określenie wyglądu np. salonu mianem „sterylnego” jest jak najbardziej napisane jako coś pozytywnego. Kurcze, sterylne to może być laboratorium albo sala w szpitalu a nie mieszkanie czy dom. Ta „sterylność” powoduje, że człowiek we własnym biało-czarnym gnieździe czuje się jak intruz bo nie ma gdzie odstawić kubka w kuchni aby nie zaburzyć sterylnej przestrzeni.
Jak widać nie tylko architekci nie lubią kolorów, wystarczy przeczytać popłoch przed kolorowymi drzwiami, które wg mnie. mogą być świetnym akcentem dopełniającym i ożywiającym wnętrze, tylko ich kolorystykę trzeba dobrze dobrać.
Podobają mi się kolory w mieszkaniu, oczywiście nie pstrokatość jak z pokoju dziecięcego, ale jednak coś więcej niż tylko jeden kolorowy detal. Nasze gniazdko jakieś 10 lat temu też projektował architekt wnętrz, jest kolorowe ale nie przytłacza, kolorowe przestrzenie są zrównoważone przez pastelowe powierzchnie oraz białe ściany, nie nudzi się i nadal po tylu latach dobrze się w nim czujemy.
Ale chyba niestety mamy teraz modę na sterylność i strach przed kolorami, a jak już jakieś są to brązy… ;(