Mój ojciec - zagorzały miłośnik filozofii wschodu, buddyzmu, jogi i podobnych
osobliwości, wobec moich nasilających się wciąż zaburzeń nerwicowych, powziął
decyzję o wysłaniu mnie, równolegle z leczeniem psychiatrycznym, na terapię
do... tybetańskiego lekarza. Propozycję przyjąłem sceptycznie, ale wiedząc,
że mój upór i opór na niewiele się zdadzą wobec idee fixe mojego starego,
zgodziłem się na wizytę. Wywieziono mnie autem na Żoliborz, gdzie w jednej z
willi, na tym osiedlu klas...