Dodaj do ulubionych

Urszulanki

IP: *.151-200-24.mc.videotron.ca 13.08.04, 03:48
Czy sa na tym forum jakies urszulanki?

Jestem z klasy s.Oktawii, 1987-91
Agnieszka


Obserwuj wątek
    • Gość: matka Re: Urszulanki IP: *.wroclaw.mm.pl 15.08.04, 17:16
      Nie jestem absolwentką Urszulanek, ale miałam wśród nich koleżanki. Niestety,
      było to ćwierć wieku temu. Teraz jednak zastanawiając się, jaką szkołę wybrać
      dla córki, poważnie myślę o tej szkole. Napiszcie proszę, uczennice i
      absolwentki, co myślicie o tym?
      • Gość: gosc Re: Urszulanki IP: *.media4.pl 16.08.04, 10:04
        córka powinna sama sobie wybrać szkołę, rodzice powinni jej jedynie pomóc, a
        nie wybierać za nią
        • Gość: matka Re: Urszulanki IP: *.wroclaw.mm.pl 16.08.04, 19:42
          Odpowiedź nie na temat. Siadaj- niedostateczny. Proszę o wypowiedź tych, którzy
          mają coś do powiedzenia na temat.
          • Gość: Ewelina do matki córki-kandydatki do Urszulanek IP: *.core.lanet.net.pl 19.08.04, 19:29
            gość ma całkowitą rację! Dziecku można pomoc w wyborze szkoly, nie mozna
            decydowac za 16 letnią osobę! "Siadaj - niedostateczny" - wyszedl tu z Pani
            despotyzm i chęc podporzadkowywania sobie ludzi! Wiecej luzu!
      • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.151-200-24.mc.videotron.ca 17.08.04, 00:05
        Polecam, choc nie jest ona dla kazdego. Za moich czasow byla znana z wysokiego
        poziomu nauczania, jezykow i kontaktow z zagranica.

        Mnostwo moich kolezanek wrecz nienawidzilo tej szkoly,choc do konca nie jestem
        pewna czy to bylo z powodu szkoly (siostry, nauczyciele) czy po prostu to byl
        bunt nastolatek.

        Pozostaly mile wspomienia, wiedza i znajomosc jezyka.

        Agnieszka
        • asia_16 Re: Urszulanki 18.08.04, 13:49
          Ja w tym roku wybieram sie do Urszulanek. Tylko nie wiem czy się do niej
          nadaję. Wydaje mi sie ze ida tam tylko poważne, grzeczne dziewczynki z bogatych
          domów. ja uwielbiam zabawę dobre towarzystwo itd ale nauka także jest dla mnie
          ważna. ja będę mieszkać w internacie i to jest największy minus... Pozdrawiam
          • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.sympatico.ca 19.08.04, 02:09
            he he he grzeczne dziewczynki?! bogate moze i tak, choc kiedy bylo inaczej z
            tym bogactwem. ja sie bardzo dobrze bawilam,z tym ze dojezdzalam codziennie.
            wolalam to niz tlok w sypialni. mialam pare kolezanek w internacie i wydaje mi
            sie ze tez nie mialy najgorzej

            Agnieszka
      • kleopatryx Re: Urszulanki 16.10.05, 13:17
        Ja jestem absolwentką Urszulanek.

        Plusy:

        1. Żadnych stresów związanych z wyglądem i modnymi ciuchami, to dla nastolatki
        duży komfort. Wszyscy jednakowo ubrani w mundurki lub tzw. chałaty, włosy
        głądko zaczesane, bez makijażu i biżuterii.

        2. Spokojna sielankowa atmosfera i poczucie bezpieczeństwa, bez narkotyków, bez
        wulgarnych słów, wszyscy sobie pomocni, siostry zwalniają z leckji kiedy boli
        paluszek czy główka.

        3. Możliwość poznania ważnych osobistości a jednocześnie realizacja w
        programach pomocy niepełnosprawnym, pomocy bezdomnym, więźniom itp. Ciągle
        trzeba brać udzial w tego typu akcjach, to rozwija wrażliwość i uczy
        odpowiedzialności.

        4. Kameralna atosfera - wszyscy wszystkich znają, uczennice mają duże poczucie
        wspólnoty.

        5. Piękne czyste wnętrza.

        6. Dużo filozoficzno-religijnej edukacji.

        Minusy:

        1. Niski poziom nauczania.

        2. Poczucie bezradności po opuszczeniu szkoły i straciu z prawdziwym,
        wulgarnym, brzydkim światem.


        Gdyby poziom nauczania był wyższy reklamowałabym tą szkolę każdemu, a w takiej
        sytuacji to nie ma czego. Szkoda kasy, lepiej posłać córkę do LO nr 7, 5 czy
        14. A kasę przeznaczyć na porządną naukę języków.
        • marlenkamc Re: Urszulanki 17.10.05, 15:49
          Też tak sądze lepiej wysłać córkę do 5 albo 14 i zainwestować kase w naukę
          jezyków obcych.
        • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.202-203-24.mc.videotron.ca 17.10.05, 20:05
          Wiesz masz racje w wielu punktach.
          Jezeli chodzi o minusy to uwazam, ze nie jest tak zle np ja bylam w stanie (bez
          zbytniego wysilku) rozpoczac (i skonczyc) studia. W obcym jezyku, po paroletniej
          przerwie i w programie gdzie potrzebna byla i matma i satystyka.
          I wcale nie czulam sie bezradna po opuszczeniu klasztornych murow.

          PS nie wiem moze sie zmienilo, ale za moich czasow siostry nie mialy nic
          przeciwko bizuterii, lekkiemu makijazowi ...a nawet trwalej :)
        • jopea Re: Urszulanki 15.02.06, 20:53
          Jestem co prawda tylko mamą urszulanki.Córka ukończyła tę szkołę w 2005 roku i
          musze Wam wszystkim powiedzieć ,że był to najlepszy wybór jakiego mogła dokonać.
          Ciepłe i serdeczne grono pedagogów ,zarówno sióstr jak i "cywili",żadnej
          indoktrynacji w sprawach wiary .Co do poziomu nauczania to powiem tylko tyle że
          przez trzy lata nauki córka (chociaż nie była orłem)nie musiała korzystać z
          korepetycji.Kazdy z profesorow ZAWSZE miaŁ czas i chęci ,aby pomóc tej ,która
          tego potrzebowała .Dodam,że córka była normalną nastolatką, żadnym
          tam "lizusem".Była b.dumna ze swojej szkoły i przyprowadzała tam wszystkich
          swoich kolejnych chłopaków.Siostra Klara to bardzo mądry człowiek ,Siostra
          Beata to nowy nabytek ale bardzo udany.A siostra dyrektor życzliwa i naprawdę
          kochana starsza pani.Namawiam wszystkie mamy do odwiedzenia tej
          szkoły ,porozmawiania z uczącymi się tam dziewczynami i dopiero w tedy podjęcia
          decyzji.A tzw.kasa tez nie jest wielka (300 zł)w porównaniu z tym co otrzymuje
          się w zamian.Pozdrawiam serdecznie!
    • Gość: Asia Re: Urszulanki IP: *.trzebnica.sdi.tpnet.pl 09.09.04, 10:51
      Cześć!
      Jestem z klasy pani Grażyny G. (to była chyba pierwsza klasa w historii szkoły,
      której wychowawczynią była osoba świecka) rocznik: 1992 - 96.
      Chętnie nawiążę kontakt na forum.
      Asia
    • Gość: kolega urszulanek Re: Urszulanki IP: *.wroclaw.dialog.net.pl 13.02.05, 22:06
      Oj dziewczyny ostre były .Poza szkółka jak zerwane z ŁANCUCHA.Podobno w piatki
      sostrzyczki kanapeczki przegladały.
      • dlaczegoj Re: Urszulanki 17.02.05, 16:17
        czy zagladacie jeszcze tutaj-urszulanki???
      • Gość: mik Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 16.10.05, 16:20
        nie zapomnę jak chłopaki z podchorążówki dostawali się do srodka i robili co
        chcieli z urszulankami jedno powiem chwalili się że były niezłe. to były lata
        84-85
        • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.202-203-24.mc.videotron.ca 17.10.05, 19:55
          taaaaaaa chwalili sie...no jasne czyms sie trzeba w zyciu chwalic
        • Gość: jarek Re: Urszulanki IP: *.lubin.dialog.net.pl 17.03.06, 10:43
          mik ty przygłupie ćwoku nieokrzesany co za bzdury wypisujesz eunuchu smierdzący
          z palca pewnie cię z pod tej szkoły goniono jak psa wsciekłego bo za wysokie
          progi dla przymułów mam zone z tej szkoły i siostrę to akuratnie madre ułożone
          dziewczyny z byle łachami się nie zadawały i dlatego pewnie takie bzdury pod
          ich adresem wypisujesz
    • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.sympatico.ca 17.02.05, 19:19
      Zdaje sie ze urszulanki nie bywaja na tym forum :(
      Trudno sie mowi
      • Gość: tess Re: Urszulanki IP: 194.69.32.* 01.03.05, 13:27
        przypadkiem sie tu znalazlam ;))
        rocznik 88 - 92
        czy ktos slyszal o jakis zlotach, spotkaniach ?
        jest strony szkoly?
        kto jest teraz dyrektorka ? kiedys byla s. Jozefa - moja wychowawczyni, z
        reszta :))
        pozdrawiam
        • Gość: Jaca Re: Urszulanki IP: *.skb.pl / 62.233.177.* 20.08.05, 01:39
          Chodziło się do Was na oficjalne dyskoteki:)Zapraszała Wasza szkoła naszą i póź
          niej tańcowało się w bezpiecznej odleglości od siebie:)...i pamiętam jak kiedyś
          musieliśmy się schować na samej górze bo paliliśmy papierosy...a potem się
          okazało,że tam nie wolno było wchodzić nikomu bez jakiś ślubów:)swoją drogą to
          były tam bardzo ładne dziewczyny
        • Gość: Werszałowska Re: Urszulanki IP: *.wroclaw.dialog.net.pl 14.09.06, 13:06
          W TYM ROKU(21 PAZDZIERNIK) JEST 60 ROCZNICA POWSTANIA SZKOLY.WIELKIE OBCHODY NA
          MAZOWIECKIEJ.TRZEBA WPLACIC 50 NA KONTO SZKOLY.DO ZOBACZENIA.
        • gamblerka Re: Urszulanki 03.11.06, 14:51
          88-92??? To całkiem jak ja :))) Wychowaczyni: s. Iwona Dudzińska, do tej pory
          wspominana przez mnie z niesmakiem. Co innego dyrektorka, duża klasa,
          kompetencja i... wdzięk :)
        • Gość: Maya Re: Urszulanki IP: 31.219.37.* 01.02.23, 04:36
          Nie wiem czy mnie pamiętasz [Maja] … tez byłam u Urszulanek 1988 roku ale wyjechałam z rodzicami za granice…
      • im13 Re: Urszulanki 27.06.05, 14:42
        Bywaja, bywaja, ale rzadko, bo niektore posty cokolwiek zniechecaja. Przy okazji
        - szkola jest jak najbardziej "dla ludzi", tylko powaznie MUSI TO BYC
        PRZYNAJMNIEJ WSPOLWYBOR DZIEWCZYNY=UCZENNICY. Sporo jest tam wymagan, ktorym sie
        nalezy podporzadkowac, bo wiaza sie z dyscyplina i podejmowaniem zobowiazan.
        Chetnie odpowiem na wiecej pytan (mozna wysylac na maila "gazetowego"). pozdrawiam.
    • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.202-203-24.mc.videotron.ca 01.10.05, 22:38
      wyciagam watek, moze jednak ktos sie odezwie:)
      • im13 Re: Urszulanki 14.10.05, 14:21
        Gość portalu: Agnieszka napisał(a):

        > wyciagam watek, moze jednak ktos sie odezwie:)

        A moze nasze kolezanki nie czytaja? ;-))) czegos takiego jak forum GW? :DDD
      • Gość: b. Re: Urszulanki IP: 15.203.169.* 17.10.05, 18:29
        A czy Ty nie jestes przypadkiem Agnieszka B., która studiowała później
        angielski w Kolegium na Skarbowców??
        • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.202-203-24.mc.videotron.ca 17.10.05, 19:53
          nie, nie jestem Agnieszka B.
          Jestem Agnieszka N.
          • Gość: me Re: Urszulanki IP: *.wroclaw.cvx.ppp.tpnet.pl 01.11.05, 17:08
            Było, minęło. Jestem z matury 84. Miejsce jak miejsce, każde ma wady i zalety.
            Do studiów przygotowło mnie zupełnie dobrze. Cieplarniana atmosfera pewnie nie
            przygotowuje do życia w brutalnym świecie, ale mnie akurat ta atmosfera
            służyła. Tego, że w życiu trzeba mieć twardą dupę nauczyłam sie zanim trafiłam
            do urszulanek, tam sobie tylko na moment zawiesiłam konieczność konfrontowania
            się z trudną rzeczywistościa, co w wieku ciagle przecież nastu lat było bardzo
            pożądane.
            • Gość: dlaczegoj Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 03.02.06, 20:31
              up!!!!!!!
    • czawdar Re: Urszulanki 03.02.06, 23:32
      O moim stosunku do szkoły najlepiej świadczy fakt, że dłuuuugo odczekałam,
      zanim postanowiłam napisać. Jestem z rocznika maturalnego 1991- klasa z łaciną,
      wych. s.Małgorzata. W kwestii formalnej- przez długą komunistyczną chwilę była
      to szkoła, do której chodzenie było aktem świadomego sprzeciwu wobec tego, co
      dookoła. I dlatego chodziły tam wówczas inne dziewczyny niż my-córki piekarzy,
      rzemieślników, górników, snobów... z małych miasteczek. Nie polecałabym
      ówczesnej szkoły nikomu, kto chciałby studiować medycynę, fizykę czy
      matematykę, choć klasa założycielki wątku miała chyba szczęście do trochę
      lepszych nauczycieli. Natomiast fałsz, obłuda, brak umiejętności radzenia sobie
      z nastolatkami i ich problemami, permanentna inwigilacja (internat), promowanie
      lizusostwa, wprowadzanie podziału na siostry lepsze(te wykształcone) i gorsze
      (te od kuchni i sprzątania) do tej pory mnie wkurzają. Poza tym religijność
      ksenofobiczna, zaściankowa, odpowiedzi na nurtujące, nawet dziecinne, pytania
      dotyczące dylematów moralnych, symbolicznego odczytywania Pisma Św. itp- po
      prostu zgroza. Na wszystko była odp."to jest wielka tajemnica Ducha". Do dziś
      pamiętam szalenie zrozumiałą definicję sumienia-"jest to największe sanktuarium
      w duszy człowieka". W ramach odreagowania zawodu religijnego po ukończeniu
      szkoły nie chodziłam przez wiele lat na msze. Aż wreszcie uznałam, że na Pana
      Boga nie ma się co obrażać. Co do zastrzeżeń prezentowanych przez dziewczyny-
      absolutna zgoda.Pozdrawiam wszystkie dziewczyny.Agnieszka.
      • Gość: Agnieszka Re: Urszulanki IP: *.wroclaw.dialog.net.pl 11.02.06, 22:26
        chwilowo pisze z Wroclawia, po latach nieobecnosci wrocilam z krotka wizyta...i
        w przyszlym tygodniu wybieram sie w odwiedziny do szkoly...po prostu
        sentymentalna podroz w czasie...

        Czawdar wiesz zgadzam sie z Toba, ale i tak nie zaluje lat tam spedzonych...mimo
        wszystko ta szkola dala mi wiele, na pewno moje wspomnienia sa duzo lepsze
        poniewaz nie bylam w internacie tylko dojezdzalam...

        pozdrawiam

        ps jestem z rownoleglej klasy bylam u s.Oktawii matura 1991
    • czawdar Re: Urszulanki 17.02.06, 23:10
      Ja też pozdrawiam, dziewczyny lubię, po latach szkołę z pewnym sentymentem
      wspominam. Miłego pobtu w Polsce! Agnieszka
      • Gość: Agata-matura 2005 Re: Urszulanki IP: *.adsl.inetia.pl 15.03.06, 15:32
        czytając posty dziewczyn, które konczyły tę szkołę na długo przede mną widzę, że
        pewne rzeczy pozostają niezmienne. szkoda. Promowanie lizusostwa, inwigilacja,
        zasada "divide et impera" w internacie- wydawać by się mogło, że w szkole XXI
        wieku takie motody wychowawcze nie mogą mieć miejsca- ale mają... W internacie
        powszechne są "sądy koleżeńskie", wlepianie karnych prac jednej internistce
        przez drugą, upoważnioną do tego przez siostry. Gdzie tu "sielanka i poczucie
        bezpieczeństwa"? Pamiętam, jak w jednym z internatów popsuła się pralka i
        siostra stwierdziła, ze awaria nastąpiła z winy dziewcząt. Za karę cały internat
        pozbawiony był wyjść do miasta przez tydzień. Kto przebywał w jednrodnym,
        babskim towarzystwie wie, że wyjścia poza taką enklawę są NIEZBĘDNYM wentylem
        bezpieczeństwa ;)
        Szkoła... ileż to nasłuchałam się o jej niebotycznym poziomie. Fakt- w moim
        roczniku zdawalność "nowej matury" była o wiele wyższa od średniej krajowej. Ale
        też osiągane wyniki nie były rewelacyjne.
        Wiele do życzenia pozostawia system prowadzenia- a właściwie nie-prowadzenia-
        lekcji. Jedna z anglistek notorycznie spóźnia się na zajęcia lub wychodzi w
        środku godziny pokserować sprawdziany dla następnej grupy. Matematyczka bez
        konspektu nie potrafi poprawnie rozwiązać zadania na poziomie podstawowym
        [autentyk- kiedyś schowałyśmy jej notatki, zgubiła się bez nich przy zadaniu z
        wielomianów, żenada].
        Zupełnie inny rozdział to zajęcia dydyaktyczne z siostrami. Przez rok przed
        maturą praktycznie nie miałam lekcji z historii. Siostra wpadała do klasy,
        "puszczała focha", ewentualnie mówiła nam, że tak tępego i leniwego rocznika
        jeszcze nie prowadziała; siadała w ostatniej ławce i zajmowała się własnymi
        sprawami. My w tym czasie miałyśmy oddawać się samodzielnej lekturze
        podręcznika. Jeszcze większym hitem był WOS z tą samą zakonnicą- regularnie
        oglądałyśmy "Warto rozmawiać" Pospieszalskiegio [aż dziw, że nie odsłuchiwałysmy
        "rozmów niedokończonych].
        Pewnie część z Was uzna mnie teraz za malkontenta, nie radzącego sobie z
        regulaminem. Sztywny regulamin jest w pożądku, o ile przestrzegają go osoby
        czerpiące z tego radość- siostry mają posłuszenstwo wpisane w swój styl życia.
        Młode dziewczyny niekniecznie muszą akceptować taki styl życia.
        Dziś, mimo 3 lat wmawiania mi przez siotry, ze jestem zbyt leniwa żeby cokolwiek
        osiągnąć, studiuję prawo na jednym z najlepszych wydziałów w Polsce. Nie
        zawdzięczam tego jednak rzekomemu poziomowi tej szkoły, tylko własnej pracy i
        systemowi nauki w wielu miejscach uważanemu przez siostry za głupi. A ulubienice
        zakonnic w większości nie dostały się na wybrane studia...taką mam dziką i
        złośliwą satysfakcję :P

        SZKOŁY ABSOLUTNIe NIE POLECAM !!!
        • Gość: wesołka Re: Urszulanki IP: *.lubin.dialog.net.pl 17.03.06, 10:59
          co mam robić wybieram się w tym właśnie roku do tej szkoły opinie są tak
          podzielone aż strach byłam tam obejrzałam podobało mi się bede musiała mieszkać
          w internacie błagam o więcej opinii wydawało miśię ze już wybrałam a tu
          czytając takie różne wypowiedzi zaczynam mieć watpliwości a raczej powinnam
          wybrac tę szkołe muszę iść do internatu ze względów rodzinnych co robić
          poradźcie najlepiej absolwentki nie osoby postronne proszę
          • Gość: Agata-matura2005 Re: Urszulanki IP: *.adsl.inetia.pl 17.03.06, 14:35
            dlaczego "musisz"? domyślam się, że jesteś z jakiejś małej mieściny, chcesz się
            z niej wyrwać, mieć lepsze perspektywy na studia, a Rodzice nie chcą cię puścić
            do państwowefo internatu? mam rację? ;)
            po pierwsze- zastanów się, czy jesteś w stanie przestrzegać przez 3 lata
            regulaminy, w wielu swoich punktach bezsensownego- wiele tu zależy od twojego
            charakteru, temperamentu. Tylko... nie jest łatwo dostosować się, kiedy to ty
            jesteś dla regulaminu, a nie on dla ciebie.
            Może uda ci się jednak przekonać Rodziców do innej szkoły i inneg internatu? We
            Wrocławiu V i VII mają wspólną Bursę. Inna jest gdzieś w okolicach ul. Dawida.
            Spróbuj. W takich placówkach na prawdę nie mordują, nie ćpają do updadłego, a
            nawet czasami się uczą ;) Nie musisz fundować sobie 3 lat z siostrami- no chyba,
            że baaardzo chcesz :)
            jeśli chcesz pogadać- zapraszam na gg- 2232539
            • Gość: Agata-matura2005 Re: Urszulanki IP: *.adsl.inetia.pl 17.03.06, 14:41
              sorki za literówki- wynik pośpiechu :)
        • Gość: Maturzystka Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 12.02.08, 13:24
          Zastanawia mnie co kieruje Tobą Agato do wypisywania takich rzeczy.
          Co do promowania lizustwa- czy istniało by one gdyby wszystkie dziewczyny były w
          porządku? Ja obwiniam za takie zachowanie dwulicowe koleżanki, a nie szkołę.
          Inwiglacja? Bez trudu można ją umiejętnie i inteligentnie obejść... w miarę
          przyzwoitości. Kary na wyjścia jako takie były w internacie ale nigdy nie na
          długo i nigdy nieuzasadnione.. . zawsze nam powtarzali, żeby wychodzić
          codziennie, bo idzie zwariować...

          Poziom jest... o ile się odpowiednio wykorzysta to co oferują
          Moim skromnym zdaniem z każdego nauczyciela da się wiele wycisnąć, jeśli nie
          podchodzi się do przedmiotów olewatorsko i z wielkim fochem się nie twierdzi,
          że wszystko się należy.
          Owszem, mamy swoich faworytów i nie lubianych nauczycieli, ja także takich
          mam... ale żadnemu z nich nie mogę zarzucić braku chęci do nauczenia nas czegoś!
          Opiszę paru z nich
          S. Beata, która narzucając tempo, bardzo mobilizuje i daje nam powó do tego,
          żeby się uczyć, a nie obijać się (bo w końcu po to wybralismy liceum kończące
          się maturą, a nie jakąś osiedlową zawodówkę)
          P. Wróblewska, (od chemii) która tłumaczy dobrze jak mało kto i potrafi zarazić
          pasją do chemii nawet największego humanistę
          P. Janicka (polski) - z ogromną wiedzą, którą stara się nam jak najwięcej
          przekazać. Zachęca do rozwoju kulturalnego i pobudza dziewczyny do rozwijania
          swoich humanistycznych talentów
          P. Matkowska (matematyka) - zna się bardzo dobrze na tym co robi, zwraca nam
          uwagę na najważniejsze rzeczy, a przy tym jest zawsze pogodna, co sprzyja
          sympatycznej atmosferze na lekcjach
          p. Kwiatkowska (angielski) - nie ma szans, by ktoś wyszedł ze szkoły nie mając
          gramatyki w jednym paluszku. A do tego bardzo życiowa kobieta ;)
          Pani Głód (rosyjski) - świetny nauczyciel, o pogodnym podejściu do zycia,
          zresztą tak samo jak jej mąż, P. Głód (informatyka), lekcje są prowadzone z
          naprawdę ciekawym podejściem :)
          S. Rafaela (biologia) - Pamiętam jak jeden sprawdzian poprawiałam trzy razy, bo
          wg siostry po prostu musiałam umieć na piątkę. I ja, absolutnie nie rozumiejąca
          biologii, w końcu się jej nauczyłam. A do tego te siostry wykłady o zdrowym
          odżywianiu i sposobie życia... ahh.. :D
          Pan Łacinnik... Takiego nauczyciela mieć to największy skarb, niech żałują Ci,
          którzy nie mieli z nim łaciny! Niech się chowają wszystkie "jedyneczki" czy
          stresy przed odpytywaniem z poezji.. Nigdy nie przejmowałam się tym szczególnie,
          bo wiedziałam, że p. Wilczyński krzywdy nam tym nie zrobi... dziewczyny mające
          szereg jedynek wychodziły na koniec z naprawdę dorymi ocenami... i dobrą
          znajomością łaciny :D

          I naprawdę, każdy nauczyciel znajdzie czas i chęci, żeby pomóc!

          ...
          Widzę różnicę przychodząc do innej szkoły, do znajomych w odwiedziny czasami. I
          naprawdę to co widzę, jest przerażające- stłoczone w klasach, puściutkie
          dziewuszki ubrane nawet nie tyle co lafiryndy, co lafiryndy bez wyczucia gustu
          czy jakiegokolwiek smaku... Makijaż na twarzy już dawno zatracił swoje pierwotne
          znaczenie (poprawa, podkreślenie urody), a zachowanie przypomina mi czasy
          początków gimnazjum (zwykłego, nieurszulańskiego)

          Lekcje w urszulankach mają swoją atmosferę. Małe grupki na zajęciach pomagają w
          uczeniu się, jest spokój i opanowanie, dziewczyny zachowują się z kulturą i
          szacunkiem. Nie ma tak zwanej dziczy. Wiem, że każda dziewczyna ma w sobie

          I tu nawet nie chodzi o to, że każda jest super katoliczką, bo nie jesteśmy do
          rany przyłóż. Po prostu nie ma między nami zdeprawowanych osób.. a przynajmniej
          nie tak do końca...
          Wiem, że byłabym pewnie kimś innym, gdybym wybrała inną szkołę
          Tutaj nawet nie tyle co wychowuje sama szkoła, co także koleżanki.

          Mimo, iż też się często buntowałam i niezgadzam się z wieloma rzeczami, wiele
          razy chciałam zmienić szkołę, to na dzień dzisiejszy uważam że wybór tej szkoły
          był jak najbardziej udany

          POLECAM!
          • Gość: / Re: Urszulanki IP: 213.25.144.* 20.12.09, 21:49
            wszystko super,ale wśród tej kadry jest też anglistka,która wychodzi w środku
            lekcji by coś skserować(ktoś wcześniej już o niej wspomniał),matematyczka,która
            bez tych swoich bazgrołów nie potrafi zrobić najprostszych zadań,ponura i nieco
            wredna germanistka,przed której lekcjami wszystkim trzęsły się
            ręce,wuefista,który udaje cwaniaka,a nie potrafi niczego załatwić i boi się
            innych nauczycieli oraz siostry od internatu,które zamiast martwić się o to,czy
            internistki żyją w zgodzie,to troszczą się jedynie o to,czy żadna nie wyszła do
            szkoły w pomalowanych paznokciach.Poza tym siostry uwielbiają powtarzać
            uczennicom,że te do niczego się nie nadają,przez całe trzy lata nie było w tej
            szkole mowy o wsparciu.
    • Gość: monika Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 20.06.06, 12:43
      MOJA siostra konczyla urszulanki w '95 roku szkole wspomina dobrze tylko swoja
      wychowawczynie nie bardzo9... pozdrawiam
    • Gość: AM Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 21.06.06, 14:13
      Matura 1988. Klasa S. Cecylii. Nauczyciele - dobrzy, rozumni ludzie. Dawali z
      siebie wiele: angielski - wspaniala Malgorzata Januszewicz - drobna osobka -
      polaczenie lagodnosci z konsekwencja i odpowiedzialnoscia; polski - Maria
      Dabrowska - spontaniczna i kochana, potrafiła zarazac ideami - nie zapomne
      wyprawy kolejowej na pogrzeb Witkacego do Zakopanego :)))); Wiktor - kochany,
      dobry Misiek - 1-sza lufą z polskiego uswiadomil mi, ze chyba trzeba sie bedzie
      zaczac uczyc; wf- Eliza Bator - ta kobieta miala klase, sks z siatkowka - na to
      sie czekalo, dzieki niej zaczelam chodzic troche po gorach, geografia - S.
      Oktawia - solidna firma, sprawiala wrazenie grożnej czym zmuszala do wysiłku.
      Pozostale przedmioty - mysle z duza symaptia o Panu Bilewiczu czy S. Rafaeli,
      jednak nie przypominam sobie swojego szczegolnego zainteresowania tymi
      przedmiotami.
      • Gość: Werszałowska Re: Urszulanki IP: *.wroclaw.dialog.net.pl 14.09.06, 12:54
        Matura 1979.Szkołę wspominam bardzo dobrze.Nie wiem ile się zmieniło ale w
        tamtych siermiężnych czasach to była enklawa,bez
        chamstwa,uprzedzeń,nałogów.Podpisując regulamin szkoły,wiedziałyśmy jakie są
        reguły gry.Dlatego też,te dziewczyny,które wepchnięte na siłę przez rodziców
        miały się "zresocjalizować",szkoły niecierpiały.Natomiast ,jeżeli szkoła była
        świadomym wyborem,nie było przypadków,żeby szkoły nie pokochać.
        Teraz mogę docenić,że siostry narażały się na realne niebezpieczeństwo ucząc
        nas "prawdziej"historii(s.Inez),pozwaljąc nam poznać "zakazanych"
        autorów,takich jak Miłosz,Gombrowicz,Hłasko,Pasternak...(s.Rozalia),czy
        otwarcie negując etos pracy socjalistycznej (s.Hanna).
        Moja była klasa stara się spotykać przynajmniej co 5
        lat.Oczywiście,że "oceniałyśmy" szkołę zależnie od punktu naszego
        życia.Najpierw czułyśmy się "niedostosowane":nie potrafiłyśmy
        ściągać,załatwiać,kombinować,iść na ustępstwa.Dopiero,kiedy zaczęłyśmy
        pracować,zakładać rodziny,wychowywać dzieci,okazało się,że te cechy są bardzo
        przydatne.Nie twierdzę,oczywiście,że nasza postawa to tylko i wyłącznie zasługa
        sióstr,ale z całą pewnością ich wielki wysiłek,żeby te wartości uwypuklić i
        pokazać,że jest w życiu coś więcej,niż li tylko materia.
        I,niezależnie od tego,jaka to szkoła ,to poziom kultury,dobrych
        manier,szacunku do drugiego człowieka,otwarcia na bycie pomocnym a nawet
        przystosowanie się do dyscypilny (regulaminu)jeszcze nikmomu nie zaszkodziły.
        No i powiedzcie,czy to jest możliwe w jakiejś innej szkole?!
        Z urszulańskim pozdrowieniem
        SERVIAM
    • tres_jolie Re: Urszulanki 16.09.06, 13:16
      Skończyłam Urszulanki w 2002 roku. Mam i dobre i złe wspomnienia. Ale to chyba
      nie jest dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkałam w internacie? ;)
      Podczas moich 4 lat w tym L.O. nauczyłam się wiele. Nie tylko dobrego ale i
      złego. Wśród plusów mogę wymienić: wspaniałego nauczyciela od WOSu, dzięki
      któremu uwierzyłam w siebie, niezapomnianą siostrę Rafaelę(poprostu cudowny
      człowiek i nauczyciel, wiedziała, że mdleję na widok krwi, więc nie katowała
      mnie tym przedmiiotem, ale 5ka była:)),oraz siostrę Oktawię(ostra,ale po
      godzinach pomogła i wytłumaczyła, albo przepytała z oblanej kartówki), oraz
      pani od angielskiego. O nauczycielach, za którymi nie przepadałam nie będę
      pisać, bo po co? No, może po za panem od łaciny, który " zrobiłby krzywdę
      Zosi/Marysi/Zuzi jakby jej tej jedyneczki nie postawił" (8mej z rzędu ), ale to
      człowiek historia i niech sobie odpoczywa na emeryturze, zresztą prywatnie
      bardzo miły i kulturalny człowiek.
      A w internacie? Oczywiście świetne dziewczyny. Naprawdę! Nie wiem, dlaczego
      koleżanka powyżej skrytykowała "karniaki"? Przecież, jeśli dbałyśmy wspólnie o
      porządek, to naturalne było to, że jeśli któraś nie spisała się to miała karę w
      postaci mycia łazienek :P Sama taką raz załapałam, bo należało mi się :D O
      sądach koleżeńskich nie słyszałam. A w internacie było naprawdę solidarnie. Jak
      któraś z nas się odchudzała, to reszta jej dopilnowała. Jak któraś była lepsza
      z jakiegoś przedmiotu, to pomagała drugiej. NIgdy nie zapomnę koleżanki, która
      mi dawała łacinę do przepisania :D Gdyby nie ona, to pewnie miałabym 1 z tego
      zacnego przedmiotu :D:D:D
      Na minus muszę podać przede wszystkim to, że nie ma szacunku dla rodziny. Nie
      rozumie się ciężkiech choroby członków r..A ponadto, jeśli do kogoś przylgnęła
      jakaś etykieta w I klasie to do IV nie zmienił jej.
      Ogólnie mam mieszane uczucia co do tej szkoły. Miło jest jak ktoś patrzy z
      podziwem na CV i widzi L.O. SS Urszulanek. Jak w "pewnych kręgach"(ach jak
      snobistycznie to brzmi :)) docenia się ukończenie szkoły przywatnej żeńskiej.
      Ale największą satysfakcję mam gdy patrzę na mój dyplom ukończenia studiów z
      wyróżnieniem i słyszę w pamięci głos pewnej nauczycielki
      " lepiej idź dziecko na jakieś studium, bo na studia to ty się nie nadajesz".
      A jednak się nadawałam i to na elitarne studia:)
      Pozdrawiam wszsytkie Urszulanki
      • 13monique_n 21 października - 60 lecie Liceum 18.09.06, 12:01
        Jesli dobrze pamiętam, to o 10.00 Msza w Katedrze, a potem spotkania. S. Oktawia
        ospowiada za organizację obchodów. Zainteresowane absolwentki moga
        zadzwonić/zajrzec i sprawdzić szczególy w necie. Pozdrawiam.
      • Gość: sandruśka Re: Urszulanki IP: *.ssp.dialog.net.pl 13.02.09, 14:41
        witam :) Czy mogłyście mi napisać troche więcej o tej szkole?
        Możliwe że pójdę do liceum do internatu i chciałabym wiedzieć
        więcej, np. jakie są zakazy, kary, czy to prawda że siostry
        przeszukują pokoje, jak jest w internacie, czy o określonej godzinie
        trzeba chodzić spać, czy mozna wychodzić na miasto a w weekendy
        przyjeżdzać do domu, czy można nosić biżuterię, lekko sie malować i
        mieć rozpuszczone wlosy..? Bardzo proszę o odpowiedż i z góry
        dziękuję :)
    • Gość: Łola Re: Urszulanki IP: 83.2.112.* 16.06.07, 10:34
      Czy ktoś jeszcze zagląda na to forum? ^^'
      Wybieram się do tej szkoły i ciągle się waham, a opinie są tak podzielone, że
      sama nie wiem czy mam iść do tej szkoły, czy też nie. Opisy życia w internacie,
      co tu dużo mówić, przerażają mnie, i jest to kwestia, która może przesądzić o
      moim pójściu do tegoż liceum. Bo w internacie musiałabym mieszkać, czy tego
      chce, czy nie [mieszkam po za Wrocławiem]. Po za tym, z tego co słyszałam i
      dowiedziałam sie z tego forum poniekąd, szkoła już nie reprezentuje takiego
      wysokiego poziomu jak to miało miejsce kiedyś. I tu nasuwa się kolejne pytanie,
      czy warto inwestować tyle pieniędzy w edukację, którą otrzyma się na takim samym
      poziomie bezpłatnie?
      Ogólnie rzecz biorąc, boję się tam iść, wyjdę stamtąd jakaś przekręcona o ile w
      ogóle skończyłabym tą szkołą i będę nieprzystosowana do życia.
      Z drugiej strony tyle tam dziewczyn poszło, zdało, przeżyło i wiedzie teraz
      szczęśliwy żywot. To chyba o czymś świadczy, prawda? ^^
      • Gość: natalia Re: Urszulanki IP: *.internetdsl.tpnet.pl 18.07.07, 19:14
        Ja skończyłam Urszulanki w 2004 roku.Coś jeszcze pamietam i postaram sie Tobie
        przyblizyć oblicze szkoły.pewnie duzo już wiesz podstawowe sprawy-mundurki,
        apela modlitwy, msze w każdy pierwszy piątek miesiąca. Internat to w zasadzie
        jedyny problem- bedziesz bardzo ograniczona-wyjścia w godzinach wieczornych
        możesz juz sobie podarować- moje kolezanki nie były nim zachwycone. Wiem, że
        siostry opiekujące sie owym URSZULAŃSKIM DOMEM potrafiły przeszukac pokój-
        powód? BYło ich wiele, uczennice które uciekały z internatu, plotki o rzeczach
        w pokojach........ Oj działao się w tej szkole.
        Ja jestem zadowolina, ponieważ studia skończyłam bez problemów, języki opanowane
        (szczególnie niemiecki z angielskim to róznie w bywało), przyjaźnie
        przypieczetowane krwią pewnie na wiele lat.
        Może trochę o atmosferze panujacej w szkole-siostry miłe chociaz czasami
        okrutne, mało obiektywne.
    • Gość: DR.DR Re: Urszulanki IP: *.e-wro.net.pl 29.06.07, 23:58
      Czesc:-) ja tez jestem z klasy s. Oktawii K. Te same lata! ale dopiero teraz
      odkrylam Twoj post. Jestes jeszcze na forum?
      Pozdrawiam,
      Asia JJ
    • gosiash Re: Urszulanki 28.08.07, 22:35
      Te wszystkie opisy jakie to się w Urszulankach horrory przeżywa to
      są wg mnie bzdury. Wiadomo każdy nastolatek się buntuje, więc żeby
      mu nie wiem na co pozwalać to i tak coś mu się nie spodoba. A w
      Urszulankach, wiadomo są zasady, których się należy trzymać. Ja też
      pamiętam koleżanki, ktore próbowały się malować, czy nosić
      biżuterię, chociaż tego nie było wolno. No i dla kogoś może to się
      wydawać przesada. Makijażu nie wolno 17, 18 -letniej dziewczynie.
      Ale zasady to zasady. Ja skończyłam, byłam do życia 'na zewnątrz'
      jak najbardziej przygotowana. Zaraz po skończeniu szkoły wyjechałam
      sama do Warszawy do studium i przeżyłam całkiem dobrze. Potem
      studia, wyjazdy zagraniczne, itd. Baaardzo szkołę polecam. Poziom
      nauczania nie jest wg mnie najważniejszy i zresztą trudny do
      określenia. Nie trzeba mieć z wszystkiego 6-stek żeby zdać na
      wybrane studia.
      Niestety muszę konczyc, bo mi się dziecko budzi :)
      Pozdrawiam :)
      • Gość: matura 2006 Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 14.09.07, 15:08
        ja skończyłam Urszulanki rok temu. niewiele się zmieniło. W zasadzie to co piszą
        dziewczyny to wszystko prawda. są PLUSY I MINUSY, ALE MOIM ZDANIEM ogólny BILANS
        JEST NA PLUS :):)

        Do Urszulanek warto iść chociażby dla wspaniałych, babskich przyjaźni, które się
        we współczesny świecie tak rzadko przytrafiają...Nasze dziewczyny są ze sobą
        bardzo solidarne i nawet jeżeli spotka sie dziewczyna, która pisała maturę w
        1980 i taka , która pisała w 2007 to zawsze będą miały o czym pogadać :):) Jest
        między nami jakaś niewidzialna nić porozumienia ...trudno to wytłumaczyć. Mój
        chłopak jak poznał moje koleżanki, zobaczył jak sie świetnie razem bawimy i
        czujemy dobrze w swoim towarzystwie, to stwierdził,że mi zazdrości bo on nie ma
        czego wspominać po swojej szkole :)
        • Gość: Paulina Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 03.04.09, 23:01
          Hej.Ja w tym roku składam podanie do urszulanek.Ile trzeba mieć
          punktów z testu szóstoklasty aby się tam dostać? Czy ilość punktów
          ma znaczenie?
          • Gość: arcik Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 02.07.09, 11:51
            W tej szkole jest wielu wspaniałych nauczycieli (choć ci gorsi też
            sie zdażaja). Najlepsza wg mnie jest nauczycielka geografii.
    • Gość: Pati Re: Urszulanki IP: *.e-wro.net.pl 01.10.09, 14:13
      Lubię w kakaowe oczko. A WY?
    • Gość: .......... Re: Urszulanki IP: 213.25.144.* 20.12.09, 21:23
      jestem absolwentką tej szkoły i absolutnie jej nie polecam,panuje tam
      chamstwo,obłuda,kradzieże,ciągłe rewizje w internacie,na dodatek siostry próbują
      to ukrywać.Nauczyciele wymagają więcej niż sami umieją.Normalną rzeczą jest 10
      sprawdzianów tygodniowo,jednak nauczyciele nic nie tłumaczą i przez to wyniki
      matur(mimo wymagań)nie jest zbyt zadowalające.
    • Gość: / Re: Urszulanki IP: 213.25.144.* 20.12.09, 21:53
      Załuje,że skończyłam tą szkołę.Nic z niej nie wyniosłam.
      • Gość: fghf Re: Urszulanki IP: *.anonymouse.org 02.04.10, 11:02
        ech te urszulanki.....żadne inne tak chętnie nie wskakiwały do łóżka...
      • Gość: wiadomo kto Re: Urszulanki IP: *.ssp.dialog.net.pl 21.05.11, 11:44
        Ja również nie polecam!
        Wiele się tam zmieniło.
        Smutno mi, wiedząc, że w szkole katolickiej (a te są przecież pod ostrzałem), panuje taka dezorganizacja i fałsz, a wszystko pod przykrywką kształtowania osobowości i wiary.
        Poza tym poziom nauczania obecnie pozostawia wiele do życzenia. Niekompetentni i niekulturalni nauczyciele- oto, co mnie spotkało.
        Byłam tam w jednej z najbardziej zbuntowanych klas w szkole- i to jedyna rzecz, jakiej nie żałuję.
    • Gość: profesor Re: Urszulanki IP: 31.174.193.* 19.11.11, 21:30
      ja tam lubjem urszulanki bo kumajom o co kaman w te klocki , wiedzom czego chce menszczyzna i jak go zadowolic , dobry materjał na zonem i kochankem
      • Gość: zona profesora Re: Urszulanki IP: *.play-internet.pl 19.11.11, 21:34
        ty stary lepiej w domu odrób zadanie a nie za młode sie bierzesz
        • Gość: córka profesorów Re: Urszulanki IP: *.146.80.219.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl 26.11.11, 19:15
          macie pojebane we łbch oboje!!!!!!
          • Gość: proffesja Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 05.12.11, 00:06
            Ja rónież nie polecam ! Ta szkoła to jeden wielki przekręt i machina do robienia pieniędzy kosztem niewinnych uczennic, którym rujnuje się wszelkie marzenia ...
            • 13monique_n Re: Urszulanki 23.03.12, 14:11

              A co, tatuś z mamusią rozwydrzyli bachorzycę i nie pasuje odrobina dyscypliny??? To trzeba było uciec.
            • akupunktura24 Re: Urszulanki 28.09.12, 15:33
              ja polecam. W trakcie nauki wcale nie było łatwo, ale wspomina się i docenia bardzo dobrze po latach. Poszłabym tam po raz drugi
    • Gość: anika Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 06.01.14, 17:36
      Chodziłam do Urszulanek tylko do pierwszej klasy liceum, chyba w 2008r. (potem zrezygnowałam, ku zgorszeniu sióstr i rodziców). Mieszkałam w internacie.
      Na początek powiem, że nie byłam ani lizusem, ani outsiderem, ani buntownikiem:)

      Plusy:
      -w roku szkolnym atmosfera wśród koleżanek z klasy była naprawdę super, dużo śmiechu na przerwach, lamenty przed sprawdzianami itd. :)
      -miałam szczęście do świetnej nauczycielki j. angielskiego, nie wiem czy dalej tam pracuje
      -lokalizacja: centrum Wrocławia, fajnie poczuć "wielkie miasto” zwłaszcza, jeśli pochodzi się z małego miasteczka lub wsi
      -cudowna wychowawczyni s. Beata
      -atmosfera w internacie, fajnie gdy zawsze jest z kim pogadać (chociaż ja miałam niestety pecha co do współlokatorek)
      -wyjścia kulturalne, do teatru, muzeum, itd. Zwykle z prof. z polskiego(wspaniały człowiek, przygotowanie do matury kiepskie)

      Minusy: (kolejność przypadkowa, jak mi się coś przypomniało)
      - niski poziom nauczania: szkoła ma(tudzież miała, nie jestem na bieżąco), opinie bardzo dobrej. Jak dla mnie to opiera się to na tym, że idą do niej dziewczyny z ambicjami, które po prostu chcą się uczyć i dobrze zdać maturę. Nie miało to zbyt wiele wspólnego z nauczycielami(byłam w klasie humanistycznej). Sprawdziany z polskiego opierały się na "wzajemnej współpracy" i ściągach. Nauczycielka matematyki nie dość, że chyba ktoś ją zmusił do wybrania tego zawodu, nie umiała w ogóle przekazać wiedzy, to jeszcze wybrała sobie dwie osoby do gnębienia(płacz po prawie każdej lekcji). WOS opierał się na opowiadaniu politycznych żarcików.
      - -historia(istotna dla kl. humanistycznej): to było absolutne przegięcie. Cały rok uczyła nas nowa nauczycielka, bardzo młoda. I była wspaniała! Świetnie przekazywała wiedzę, dużo wymagała, a sprawdziany naprawdę sprawdzały naszą wiedzę. Zadawała nam dużo ćwiczeń z matur, i zawsze zaznaczała "ten temat jest lubiany przez OKE" albo "o tą datę pytali na maturze 2007". Niestety pod koniec roku okazało się, że zostanie zwolniona - szkoły nie było stać na dwóch nauczycieli historii(pan z WOS-u uczył też historii klasę biol-chem, a jako że miał dłuższy staż pracy...). Byłyśmy nawet z petycją u siostry dyrektor o pozostawienie naszej nauczycielki., ale na nic się to zdało. Jej odejście było jedną z przyczyn mojego opuszczenia Urszulanek. Pan z WOS-u okazał się (jak było wiadomo), kiepskim nauczycielem historii, później dowiedziałam, że matura rozszerzona poszła bardzo źle.
      -podział na "lizusów" i resztę: obecny w każdej szkole, ale ani w moim gimnazjum, ani w późniejszym zwykłym liceum nie był tak widoczny jak w Urszulankach. Regularne intrygi, spiski i donosy na nie lubiane dziewczyny. Grupa uczennic (zwykle tych bardziej religijnych), które wraz z siostrami organizowały różne modlitwy, jeździły na pielgrzymki, miała ewidentne fory. Jeśli ktoś to olewa, nie angażuje się w te intrygi, to da się przeżyć. Ale krew się aż gotuje, gdy się to ogląda na co dzień, przez kilka miesięcy.
      -internat: cóż, w pierwszej klasie nigdy nie wiadomo z kim się trafi do pokoju, ja miałam pecha. Na szczęście w drugiej klasie można się bez problemu pozamieniać. Mnie najbardziej irytowała wieczorna modlitwa, cisza nocna o 22, i zabieranie laptopów (ja nie miałam, ale koleżanki musiały chodzić do siostry i prosić o wydanie). Wiadomo też, że nigdy nie będziemy lubić wszystkich dziewczyn w internacie. Gdy mieszka się w domu można po wyjściu z lekcji odciąć się od szkoły, od koleżanek, po prostu mieć czas tylko dla siebie. W internacie to niemożliwe. Wiem, że wiele osób podnosi argument, że w akademikach jest tak samo, ale tam jednak panują zupełnie inne zasady.
      -czas wolny: a właściwie jego brak. Po lekcjach, które kończą się zwykle po 15, "wyjściowe" do 17 to naprawdę mało. Zwłaszcza, że w czasami w dany dzień nie było wiele nauki. Tyle, żeby iść na pół godziny do Dominikańskiej i wrócić. W moim roczniku zresztą zwykle okazywało się, że po lekcjach wielu osobom nie chciało się przebierać w "zwykłe" ciuchy żeby wyjść na godzinę. Nie zapomnę, jak będąc w kinie z koleżanką musiałyśmy wyjść 20min przed końcem i biec, żeby nie spóźnić się na studium. Wiem, że rodzice mogą od czasu do czasu zwolnić ze studium, ale moi nie zgodzili się na to ani razu (chociaż nigdy nie miałam problemów z nauką, a i średnią też dobrą). W weekendy o wyjściu na imprezę nie ma mowy, godzina policyjna jak w tygodniu.
      -mundurki i w ogóle wygląd: dalej nie rozumiem, czemu musiałyśmy mieć spięte włosy. Ja całe życie noszę rozpuszczone i było to dla mnie naprawdę wkurzające. Mundurki, które w opinii osób spoza świadczą o prestiżu, były po prostu paskudne(i drogie, jak na taki wygląd i jakość). Niby nie można było mieć makijażu, ale część dziewczyn nosiła solidną, grubą tapetę (oczy prawie nie pomalowane, ale podkładu, różu i pudru tona), no ale są równi i równiejsi. Na prawdę nie dziwię się, że tyle starszych uczennic kompletnie nie umiało się ubrać - w szkole mundurek, po szkole nie chciało się nigdzie wyjść (serio - niektóre przyjeżdżały w niedzielę, i wychodziły z budynku dopiero w piątek, wcale nie było to rzadkie), to kiedy miały sobie wyrobić styl
      -jedzenie: okropne. Błe i tyle. Ani zdrowe, ani zjadliwe.
      -zakłamanie: temat rzeka. Cały czas mówiona nam, że powinnyśmy być sobą, wyrażać swoje poglądy itd. Jednocześnie wiadomo było, że podglądy niezgodne z "mainstreamową" linią szkoły spotkają się z krzywymi spojrzeniami. Oczywiste było, że jak ma się inne zdanie to lepiej trzymać język za zębami. Nie mówię tu o jakiś kontrowersyjnych tematach kościelnych, w stylu aborcja itd. , tylko o codziennych sprawach. Siostry zawsze mówiły, że możemy im powierzać sekrety - hahaha! ileż to było przypadków, gdy czyjeś zwierzenia powędrowały bezpośrednio do siostry dyrektor. Jedną dziewczynę nawet wyrzucili przez to ze szkoły - siostra obiecała jej, że nikomu nie powie, po czym pobiegła do s.dyrektor.
      Mówiono nam, że mamy być sobą, że każda z nas jest inna i to jest super, po czym wciskano w takie same mundurki, ograniczając indywidualizm na maksa. A przecież dla nastolatek wygląd jest ważny, pomaga wyrażać siebie. Będąc w tej szkole, czułam, że cały czas mam na twarzy maskę spełniającą oczekiwania sióstr. W internacie też nie można było się wyluzować, cały czas trzeba było grać. Jak dla mnie to cała ta szkoła to jeden wielki teatr, w którym każdy udaje kogoś innego niż jest naprawdę.
      -Siostry często mówiły "nawet jak ci źle, to dasz radę, potem dostaniesz się na wymarzone studia". Zwrot "wymarzone studia" był doprawdy magiczny. Oznaczał wolność, szczęścia, radość i spełnienie. Utopijny do granic możliwości. Strasznie mnie irytował.
      -samotność: w ciągu tygodnia było ok, ale po przyjeździe do domu... Starzy przyjaciele mieli swoją nową szkołę, nowy krąg znajomych. Ja miałam to szczęście, że przyjaciele z gimnazjum bardzo mnie wspierali. Wiem za to, że niektóre dziewczyny całe weekendy siedziały w domu i nigdzie nie wychodziły.
      -szkoła żeńska: dla mnie ogólnie dziwny zamysł. Niby lepiej się uczy, nikt nie zaczepia, ale brakuje luzu jaki mają faceci. Dziewczyny strasznie się spinają, przeżywają najmniejszą pierdołę, dramatyzują. Nie ma okazji by sportowo poflirtować, ot tak dla "treningu". Nie wiem, jak absolwentki radzą sobie potem w koedukacyjnych akademikach.
      -łacina: to już bardzo moja osobista opinia, wiem że większość uczennic lubiło pana łacinnika. Ja nie. Nie rozumiem też, po co nam były 2h lekcyjne łaciny w tygodniu i jej znajomość na poziomie tłumaczenia skompilowanych tekstów. Ani to zabawne, ani przydatne.
      -aspekty religijne: nigdy nie byłam i nie jestem osobą religijną. Sam fakt uczestnictwa w mszach i rekolekcjach specjalnie mi nie przeszkadzał. Jednakże to, że ani razu nie przyjęłam Komunii Św. Zostało zauważone i wytknięte. Same lekcje religii były dość zabawne, siostra raz wezwała kogoś do odpowiedzi, a pierwszym pytaniem było jaki jest tytuł podręcznika...
      Podejście do religijności było zresztą po prostu śmieszne: liczyły się zło
      • Gość: anika Re: Urszulanki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 06.01.14, 17:37
        złożone rączki, wniosły wyraz twarzy. Zupełnie nie umiano dostosować przekazywania duchowości do poziomu nastolatek. Nie byłyśmy siostrami, które znają na pamięć pół Biblii, i którym można cytować jej zawiłe wersy. Wszystko co duchowe, i w ogóle „urszulańskie” było wzniosłe i patetyczne. Uczennice miały „służyć” (komu- nie było to do końca jasne). Budowano poczucie wspólnoty opartej na jakichś wzniosłych ideałach, które może przemawiały do sióstr, ale do mnie zupełnie nie.
        -przyjaźnie: oj, to powtarzali wszyscy w koło Macieju – urszulanki to przyjaciółki na całe życie! Przekonałam się o tym po odejściu. Dziewczyny, z którymi byłam naprawdę blisko, z którymi miałam mieszkać w pokoju, praktycznie zerwały kontakt. Nie przyjechały nawet na moje 18ste urodziny, mimo wielokrotnych zaproszeń(bo „miały dużo nauki”)Przykro było oglądać na facebooku zdjęcia z urodzin innych dziewczyn, na których bawiła się cała klasa. Gdy sama przyjechałam do Wrocławia, chciałam z nimi spotkać w ich czasie wolnym, ale „musiały się uczyć”... Także co tych przyjaźni to nigdy nie wiadomo.

        Reasumując, raczej nie polecam. Ta szkoła jest oderwana od rzeczywistości. Uczennice są chowane pod kloszem i przekonywane, że są „elitą”. Z jednej strony są dziewczyny religijne, z drugiej buntowniczki oddane tam przez rodziców, którzy sobie z nimi nie radzą. Siostry nie mają pojęcia o wychowaniu młodych dziewczyn. Jak ktoś chce zdać dobrze maturę, to radzę wybrać porządne publiczne, koedukacyjne liceum, a nie odgradzać się od świata „wulgaryzmów, nałogów i chamstwa”. Ta szkoła całkowicie obdziera z normalnego doświadczania młodości – nie ma miejsca na nastoletnie miłości, wagary(od czasu do czasu zerwanie się z lekcji ze znajomymi nikomu nie zaszkodziło), imprezy, życie prywatne.
        • Gość: Ola Re: Urszulanki IP: *.ssp.dialog.net.pl 15.01.14, 22:23
          Nie przeginasz troszeczkę? Skończyłam gimnazjum urszulanek w zeszłym roku. W pierwszym momencie poczułam ulgę, że w końcu się wyrwe stamtąd. Chciałam wolności, swobody. Teraz bardzo tęsknię za tą szkołą. Nauczyciele byli cudowni! Interesowali się uczennicą. Każda z nas była traktowana osobno. Jako jednostka, nie masa ludzi.
          Wieeelkim pulsem szkoły jest jej kameralnosc. Poziom nauczania gimnazjum trzyma bardzo wysoki, a przecież teraz uczą tam ci sami nauczyciele co w liceum. Wiele się dzieje! Imprezy, święta, wyjścia do opery, teatru itd. Tego nie zapewniają w innych szkołach. Wspominasz też o oderwaniu od rzeczywistości przez brak koedukacji. Otóż tu cię zaskoczę. Siostry już od dawna chciały otworzyć szkoły dla chłopców, ale ktoś (lub więcej ktosiów) był przeciwko temu. MIASTO nie chciało dopuścić do koedukacji w "Urszulandii". Zmieniły się też mundurki w liceum i mogę śmiało powiedzieć, że wyglądają całkiem dobrze ;-) Generalnie szkołę bardzo serdecznie polecam! Chętnie ją odwiedzam w wolnym czasie i za każdym razem jest ciepło przyjmowana w progi 'starego gimnazjum'
        • 13monique_n Re: Urszulanki 31.01.14, 11:26
          Jako bardzo dawna absolwentka urszulańska będę pisać do znudzenia - to szkoła WYŁĄCZNIE dla osób, które z WŁASNEJ WOLI chcą w niej być. NIe dla tatusia i mamusi, nie dla cioci, bądź babci-testatorki-in-spe. Niesie ona ze sobą pewne wymagania, ma plusy i minusy. Trzeba wiedzieć, czy mamy na to ochotę. kropka
          • Gość: Ewa Re: Urszulanki IP: *.man.bydgoszcz.pl 31.01.14, 14:05
            ja też już skończyłam tę szkołę tak dawno temu, że obecne uczennice mogłyby spokojnie być moimi córkami :-). ale wspomnienia do tej pory mam fantastyczne, chociaż gdy byłam w tej szkole wcale tak się z tego nie cieszyłam. Uważam, że jest to miejsce bardzo dobrze przygotowujące do życia. Wszystkie moje koleżanki z ławy szkolnej radzą sobie naprawdę dobrze. Jeżeli tylko się chce, to naprawdę można w ramach tej szkoły, nawet mieszkając w internacie, realizować siebie pod każdym względem. ja w tej szkole zaczęłam trenować karate, które tak naprawdę wpłynęło na moje całe życie, gdyż teraz jestem lekarzem i zajmuję się akupunkturą. i kochane siostry nie przeszkadzały mi w realizowaniu mojej pasji (wielkie podziękowania dla Siostry Małgorzaty Maruszewskiej), którą z kolei moją Babcię (też wychowankę Urszulanek) przyprawiała o zawroty głowy. Cieszcie się życiem dziewczyny i realizujcie siebie
      • Gość: Lila Re: Urszulanki IP: *.97.101.134.ipv4.supernova.orange.pl 03.04.19, 23:48
        Warto jednak zaznaczyć, że był to rok 2008 (!). Teraz Urszulanki we Wrocławiu to całkiem inna bajka. Mega nauczyciele, którym zależy. Świetni ludzie, którzy tworzą wyjątkowy klimat tej szkoły, szeroka oferta wymian międzynarodowych, od kilku lat koedukacja (są chłopaki), szkoła jest bezpłatna co oznacza, że nie pobiera czesnego. Każdy jest zawsze przyjmowany z otwartymi rękoma i nie zostanie sam w potrzebie.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka