Jako że pod koniec ostatniego wątku nam się bób żwawo rozplenił,
zapraszam wszystkich aby tutaj ten temat kontynuować. Plus
oczywiście sny i inne takie.
Ja bób uwielbiam miłością szczerą i dozgonną. U mnie w rodzinie się
jadło zwyczajnie gotowany w skórkach z małą ilością soli. I potem
taki tylko typ stosowałam, dodając ewentualnie odrobinę masła.
Wyrafinowane uciechy bobowe zawdzięczam Fed i jej kultowej (bajmi)
sałatce bobowej. Od tego też czasu inne ciekawe przepisy na potra...