Czy możecie mi to wytłumaczyć? Rynki giełdowe sypią się w
niespotykanym od lat tempie, a ludzie dalej wierzą w hossę, zamiast
szukać bezpiecznych form lokaty kapitału (albo inwestowaniu w
instrumenty, ktore pozwalają zarabiać na spadkach)?
Cholera mnie już bierze, gdy wszędzie słyszę biadolenie o wielkich
stratach na giełdzie i o tym, jak to zaraz ludzie się "odrobią" bo
ponoć idzie wielka hossa :)
Skąd ta pazerność?