login_niedostepny
06.05.07, 00:32
Zagladam czesto na to forum choc raczej nie zabieram glosu (dwa lata temu
wzielam kociaka stad). Poczytalam dzis wieczorem, przekonalam sie, ze wiele
schronisk niechetnie oddaje zwierzaki. Mam na mysli psy. Pare miesiecy temu
zaczelam poszukiwania psa, mialam szczytna idee przygarnac jakas bide ze
schroniska. Znalazlam wymarzonego kundla w Korabiewicach. Pojechalam z
kumpela, ponad 60km z Warszawy w jedna strone, po Bola, cudo ze zdjec, wierne
spojrzenie mowiace "zabierz mnie stad, bede ci wierny, bede cie kochac, tylko
daj mi dom". Pani w schronisku (odnaleziona po dluzszym oczekiwaniu)
powiedziala tylko, ze Bolo, jesli jest bo nie byla pewna (!!!), jest jzu
troche starszy niz na zdjeciach i czy zdajey sobie z tego sprawe. Po drodze
do boksu minelysmy szczeniaki, w sam raz do oddania, ale chcialysmy najpierw
zobaczyc Bola... Po kilkunastu minutach od wejscia do boksu, gdzie byly
jeszcze 3 inne psy, udalo sie go zlapac... Podstepem, w rogu boksu, przez 3
osoby. Zawiniety w koc, trafil do mojego samochodu. Dowiozlam go spokojnie,
nie liczac tego ze samochod mialam usyfiony od A do Z. Zadzwonilam po kumpla,
bo nie wiedzialm jak sie zabrac za przetransportowanie Bola do mieszkania. Po
wyniesieniu z samochodu (nie chcial wyjsc), polozyl sie brzuchem do gory i
zsikal... Po wniesieniu do mieszkania, dwa dni lezal w tym samym miejscu,
robil pod siebie, nie jadl i warczal jak tylko zblizylam sie na odleglosc 2
metrow. Trzeciego dnia (po rozmowie z treserka) zadzwonilam po tego samego
kumpla... Odwiezlismy Bola. Co uslyszalam? "Wiedzialam ze pani nie da sobie z
nim rady. Ten pies nie nadaje sie do ludzi, do bloku, jest nieprzystosowany,
zna tylko tych ktorzy rzucaja psom zarcie przez ogrodzenia, czekalismy az go
pani przywiezie"...
Troche sie unioslam, ale zapytalam w koncu o szczeniaki, ktore wczesniej
widzialm. Okazalo sie ze "nie sa do oddania". Zapytalam, czy czekaja, az
skoncza 9 miesiecy i nie beda sie nadawaly do oddania (w tym wieku byl Bolo,
na zdjeciach w necie mial 3 miesiace). Nie otrzymalam odpowiedzi...