operka2
05.03.03, 19:10
czesc!
zapraszam wszystkie byle aktualne i przyszle operki do publikowania swoich
opini na tym forum. ja zaczne pierwsza.
wyjazd na au-pair nigdy nie byl moim wielkim marzeniem, ale w pewnym okresie
mojego zycia stal sie idealna szansa na nauke jezyka, odpoczynek od problemow
i zobaczenie kawalka swiata. moja najlepsza przyjaciolka wyjechala na program
rok przede mna, wiec wiedzialam z jakiej firmy skorzystac i mniej wiecej
wiedzialam czego sie spodziewac po programie. w zasadzie nie potrafie
powiedziec dlaczego wybralam stany, a nie na przyklad holandie czy wlochy
(wtedy jeszcze polki nie mogly wyjezdzac do Wlk.Brytani). w marcu podjelam
decyzje - jade! w czerwcu podpisalam umowe, a we wrzesniu zaczely dzwonic do
mnie rodziny. bylam tak podekscytowana, ze nawet nie wiedzialam jakie
kryterium wyboru rodziny zastosowac. wydawalo mi, ze ten program jest tak
przemyslany i zorganizowany, ze nic zlego nie moze mi sie przeciez stac. pod
koniec wrzesnia mialam juz rodzine i przygotowywalam sie do wyjazdu. nie za
bardzo chyba zdawalam sobie sprawe z tego co to jest rok bez rodziny,
znaomych czy chlopaka. do dnia wylotu wszyscy dookola mnie plakali, a ja nie
uronilam ani jednej lezki. dopiero na lotnisku rozkleilam sie i rozryczalam
jak male dziecko. no ale po przylocie do NYC nie mialam czasu zastanawiac sie
co sie dzieje, bo najpierw trzy dni szkolenia (wszyscy z poblazliwym
usmiechem wspominaja stamford), a potem nowa rodzina, nowe otoczenie, nowe
obowiazki, nowe doslownie wszystko!!! przez pierwsze dwa tygodnie nie
wiedzialam jak sie nazywam (po czesci ze smutku, po czesci z koniecznosci
uczenia sie caly czas nowych rzeczy, po czesci z przyzwyczajania sie do
tutejszego czasu). no tak... mialo byc pieknie... niestety jak sie okazalo
nie do konca tak bylo...
ale o tym opowiem jesli kogokolwiek zainteresuje moje forum i moja
historyjka... czekam na komentarze.