abba15 27.06.08, 16:08 łoj Źiemba chyba coś z twej teczki TW wyziera może to jakaś UBecka zawszona łże przechera? Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
bengal Argumentem, a nie obuchem 27.06.08, 17:45 "Zauważmy, że jeśli z badań opinii wynika, że 70 proc. populacji twierdzi, że nie widzi zła w antykoncepcji, to argument częstej aprobaty dla takiej postawy określa, co jest normalnym zachowaniem, a gdy chodzi o ok. 95 proc. heteroseksualnych postaw w populacji (jedni powiedzą, że 92 proc. inni, że 98 proc.), to - często ci sami ludzie - samo opisanie ok. 5-proc. występowania zjawiska jako "odstępstwa od normy" (które jednak należy tolerować) uznają za dowód nietolerancji i homofobii." Kiedys na poludniu USA biala wiekszoc uwazala, ze czarni nie maja prawa do wolnosci osbistej i maja pracowac na plantacjach; Norma czy rasism? "Czy każdy, kto uważa, że publiczne autodefiniowanie przez swą seksualność jest niekiedy naruszaniem ludzkiej intymności i jakąś formą ekshibicjonizmu, jest tym samym obywatelem Ciemnogrodu?" "Można - jak to czyni redaktor Pacewicz - uzyskanie 66 proc. odpowiedzi negatywnych na pytanie: "Czy organizacje gejów i lesbijek powinny mieć prawo urządzać publiczne manifestacje", zinterpretować jednoznacznie: "Polacy odmawiają gejom i lesbijkom praw publicznych". Wtedy dyskusja się kończy. Z ludźmi, którzy odmawiają praw publicznych swoim współobywatelom, nie da się dyskutować." zyjemy, podobno, w wolnym demokratycznym kraju, gdzie obywatele sa rowni wobec prawa, kazdy ma prawo do wyrazania swojej opini i zapewniona jest wolnosc zgromadzen i demonstracji; niby dlaczego homoseksualisci mieli by byc wylaczeni z tych praw? sa obywatelami gorszej kategorii? fakt odmawiania komus praw konstytucjonalnych tylko dlatego, ze nie zgadzamy sie z ich opinia(seksualnoscia whatever) jest rownoznaczne z odmowa praw publicznych, nieprawdaz? Odpowiedz Link Zgłoś
zebrapaintedhorse Argumentem, a nie obuchem 27.06.08, 20:39 Fakt, ze radia Rydzyka slucha mniej niz 1 mln nie przeszkadza w tym, ze dalszych kilka milionow mysli dokladnie jak on. Jesli natura notorycznie produkuje ok 2.5% spoleczenstwa homoseksualistami, to jest chyba jakas norma. Natura nie dba, czy my nazwiemy cos 'nienormalnym', jednak czyniac to automatycznie wydajemy negatywna ocene tej grupie ludzi, poniewaz kazdy wie, ze powinien byc normalny. Odpowiedz Link Zgłoś
kapitan.kirk Re: Argumentem, a nie obuchem 28.06.08, 11:56 zebrapaintedhorse napisał: > Fakt, ze radia Rydzyka slucha mniej niz 1 mln nie przeszkadza w tym, > ze dalszych kilka milionow mysli dokladnie jak on. Na jakiej podstawie tak uważasz? Nie znam żadnych badań, które potwierdzałyby taką tezę. > Jesli natura notorycznie produkuje ok 2.5% spoleczenstwa > homoseksualistami, to jest chyba jakas norma. Natura nie dba, czy my > nazwiemy cos 'nienormalnym', jednak czyniac to automatycznie > wydajemy negatywna ocene tej grupie ludzi, poniewaz kazdy wie, ze > powinien byc normalny. Natura notorycznie produkuje pewien procent połeczeństwa jednorękimi, niewidomymi, albinosami, przestępcami, koprofilami, genialnymi poetami, obojnakami, książętami, wariatami etc. etc. Czy są oni ludźmi normalnymi? W sensie prawnym na pewno tak, co oznacza m.in. że nie wolno ich bezzasadnie dyskryminować. W sensie statystycznym natomiast oraz językowym - na pewno nie i nie bardzo rozumiem czemu się na to obrażać. Zachowania homoseksualne także bynajmniej normy społecznej nie tworzą, a wszak organizacje gejowskie i pokrewne definiują się właśnie przez te zachowania, a nie przez jakiekolwiek inne cechy. Pzdr Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 O obuchu "normalności" 28.06.08, 16:16 Kirk, słowo "normalny" nie jest jednoznaczne. Wcale nie pokrywa się znaczeniowo ze "statystycznie rzadki". Czy "genialnych poetów", których wymieniłeś w szeregu "nienormalności", rzeczywiście określa się jako "nienormalnych"? Nie. Bo pojęcie "normalny"/"nienormalny" miesza w sobie dwie logicznie odrębne kwestie: częstotliwość występowania z wartościowanie. Dlatego coś, co uchodzi w społeczeństwie za pozytywne (jak choćby talent poetycki wysokiej próby), nigdy nie będzie nazwane "nienormalnym", choćby było nie wiedzieć jak rzadkie. Z powodu swojej logicznej nieścisłości, pojecie normalności może być bardzo skutecznie wykorzystane jako szykana (przy odrobinie sprawności retorycznej pozwala chyba każdych słabszych przedstawić jako "złych"). Nawet jeśli naturalny język nie ma obowiązku pozbywać się takich nieścisłych pojęć, cywilizowane społeczeństwo będzie dążyło do tego, by stosować je w taki sposób, by jak najmniej ranić ludzi. Moglibyśmy określić rudych jako "nienormalnych" (o ile nie mieszkamy w Irlandii;). Ale nie musimy. Proste. Odpowiedz Link Zgłoś
kapitan.kirk Re: O obuchu "normalności" 28.06.08, 17:23 Rozumiem tę interpretację, choć nie do końca ją podzielam - a że ktoś nie chce, żeby w sensie pejoratywnym nazywać go "nienormalnym" to jest dla mnie zupełnie zrozumiałe. Rzecz w tym, że - co Autor wspomina - same środowiska umownie nazywane "lewicowymi" (i nie tylko oczywiscie one) bywają w tym względzie nader niekonsekwentne i skłonne do nadużywania przymiotnika "normalny" rozumianego właśnie w kontekście statystycznym. Pozdrawiam PS Akurat wielki talent poetycki wcale niekoniecznie jest przez otoczenie postrzegany pozytywnie - wystarczy przypomnieć sobie perypetie niektórych słynnych poetów, czy w ogóle artystów... Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Czy mańkut jest "nienormalny"? 28.06.08, 19:39 > że > ktoś nie chce, żeby w sensie pejoratywnym nazywać > go "nienormalnym" > to jest dla mnie zupełnie zrozumiałe. Nie ma innego sensu słowa "nienormalny" niż sens pejoratywny. > Rzecz w tym, że - co Autor > wspomina - same środowiska umownie nazywane "lewicowymi" (i nie > tylko oczywiscie one) bywają w tym względzie nader niekonsekwentne i > skłonne do nadużywania przymiotnika "normalny" rozumianego właśnie w > kontekście statystycznym. Ta myśl nie jest jasna, choć intencja zrozumiała;) Zacznę od intencji. "Lewacy" rzeczywiście zdają się myśleć, że wierni "głosując nogami" w kwestiach katolickich doktryn moralnych (zwłaszcza tych dotyczących seksualności), dają dowód ich niezgodności z "normalną wrażliwością". Wydaje się więc że i myślenie "lewaków" samo używa kategorii "normalności", choć oficjalnie ją odrzuca. Rozumiem ten zarzut. Przynajmniej tyle można jednak zauważyć w odpowiedzi na niego: "Lewacy" chcą tu trafić obuchem "nienormalności" pewne formy szykanowania moralnego uprawiane tradycyjnie przez religię. Jest to więc próba buntu przeciwko zastanej władzy. Tymczasem potoczna homofobia używa tego obucha przeciwko podjętym przez homoserksualistów próbom wyłamania się spod władzy tych tradycyjnych szykan. Próbom, które same w sobie wcale nikogo nie zamierzają szykanować (wbrew temu, co homofobi mało wiarygodnymi, acz głośno powtarzanymi, argumentami próbują nam wmówić). To jest różnica. Odpowiedz Link Zgłoś
wera7 Re: normalność i nie. seksu oralnego według Kk 30.06.08, 09:53 Cześć Nicku, dawno nie rozmawialiśmy. Co prawda, teraz też nie porozmawiamy, bo za kilka godzin wyjeżdżam na wakacje, ale chciałabym wtrącić własną opinię do tematu. O. Zięba zarzuca homoseksualistom epatowanie seksualnością. Zgoda. Ale cóż innego robi przez dwa tysiące lat Kościół? Niepokalane poczęcie, biała sukienka komunijna, biały welon ślubny, dziewice konsekrowane, czystość małżeńska, abstynencja seksualna kleru... wszystko koncentruje się na tym, co człowiek ma między nogami. Niedawno na łamach "Tygodnika Powszechnego" Jacek Prusak poruszył sprawę pewnej pary, gdzie chłopak uległ wypadkowi, po którym wylądował na wózku inwalidzkim pozbawiony sprawności ruchowej nóg, a co za tym idzie prawdopodobnie sprawności męskiej również. Biskup zadecydował, że nie wolno im udzielić z tego powodu ślubu kościelnego, bo nie spełniają podstawowego warunku związku kobiety i mężczyzny. A więc nie ich miłość jest ważna tylko seks! W najnowszym numerze "W drodze" opublikowano polemikę dwóch ojców na temat seksu, w tym seksu oralnego, gdzie jeden jest za, a drugi przeciw, uważając to za n i e n o r m a l n e. A ja się zastanawiam, kto tym duchownym dał prawo wypowiadania się na tematy, na których kompletnie się nie znają? Żadna parada gejowska nie niesie w sobie takiego ciężaru gatunkowego seksualności jak nauki głoszone przez Kościół. pozdrawiam! Wera Odpowiedz Link Zgłoś
anuszka_ha3.agh.edu.pl Fałszywe argumenty w słusznej sprawie 01.07.08, 20:44 Widzę dobre chęci ojca Zięby i w zasadzie popieram jego dążenie do dialogu i umiarkowania. Ale kilka jego argumentów jest od czapy. Jak ja nie lubię, gdy ktoś broni słusznej sprawy fałszywymi argumentami! Powtarzam to wszystkim, i tym z lewa, i tym z prawa, bo obie strony popełniają te same głupie błędy. Nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze uzasadnić ją prawdziwymi argumentami! Po pierwsze, to tłumaczenie, co mieli na myśli ludzie mówiąc, że "geje nie powinni mieć prawa do...". Każdy kto chodził do szkoły chyba rozumie sformułowanie "mieć prawo". Ojciec Zięba dorabia do niego pokrętne interpretacje, że niby nieprzyznawanie komuś prawa do czegoś wcale nie musi się wiązać z zakazem tego czegoś. No po wychowanku św. Tomasza z Akwinu spodziewałabym się bardziej logicznego myślenia. Po drugie, argument: 70% osób w Polsce popiera antykoncepcję, więc jest to argument za normalnością antykoncepcji, ergo gdy 95% osób jest heteroseksualnych, jest to argument za nienormalnością homoseksualizmu. Toż to kolejny błąd logiczny! I to podwójny. Raz: Gdy ktoś uważa antykoncepcję za metodę normalną, to nie znaczy, że brak antykoncepcji uważa za coś nienormalnego! Dwa: Bycie osobą heteroseksualną nie oznacza automatycznie uważania homoseksualizmu za nienormalny! Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Fałszywe argumenty w niesłusznej sprawie. 01.07.08, 21:01 anuszka_ha3.agh.edu.pl napisała: >No po wychowanku św. Tomasza z Akwinu >spodziewałabym się bardziej logicznego myślenia. A ja nawet "spodziewam się', a nie tylko "spodziewałbym się". I dlatego po prostu uważam, że uprawia rozmyślne krętactwo. W słusznej sprawie? A w jakiej to? anuszka_ha3.agh.edu.pl napisała: > Widzę dobre chęci ojca Zięby i w zasadzie popieram jego dążenie do dialogu i > umiarkowania. Jemu nie chodzi o żaden "dialog i umiarkowanie", lecz o podtrzymanie mocno nadwątlonego ostatnio wizerunku strony kościelnej jako tej "zawsze apelującej o dialog i umiarkowanie", oraz o wykreowanie Pacewicza (i ogólnie proeuropejskiego wykształciucha) na "napastliwego" i "przesadzającego" w swoich zarzutach, "które niczemu nie służą";) Tu odchodzi ostra walka propagandowa, a nie żaden "dialog". Odpowiedz Link Zgłoś
evva-m Argumentem, a nie obuchem 27.06.08, 21:03 Bardzo podoba mi się stwierdzenie ojca "Czy nie warto jednak starać się szukać zrozumienia dla postaw odmiennych?Czy nie lepiej racjonalnie argumentować i wyjaśniać swoje racje?" Nie wiem dlaczego, ale po przeczytaniu tego artykułu nasunął mi się obraz ojca Rydzyka, może dlatego, który jest całkowitym przeciwieństwem takich nauk. dlaczego na czele Radia Maryja nie stoją takie postacie jak ojciec dominikanin?????Dlaczego episkopat pozwala na to????????? Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Ktoś się nabiera na księże krętactwa? 27.06.08, 22:15 Wszystko ma swój głęboki sens, droga panno... Rydzyk jest od skutecznej walki o utrzymanie kościelnego stanu posiadania, a dominikanie są od osłony PR-owej Kościoła i od schludnej dyskredytacji przeciwnika, oto dlaczego;) Odpowiedz Link Zgłoś
mpruchni Re: Ktoś się nabiera na księże krętactwa? 01.07.08, 11:07 Zapiekłość i zaślepienie z jednej, zapiekłość i zaślepienie z drugiej. Co ciekawe, można być "ślepo zacietrzewionym" antyklerykałem i zarazem wyznawcą kompromitujących uprzedzeń płciowych. Skąd pewność, że to panna? Skąd ta pewność intelektualnej wyższości stąd płynąca, którą tak wyraźnie widać w tej odpowiedzi? Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Prawda nie leży pośrodku! 01.07.08, 20:19 mpruchni napisał: > Zapiekłość i zaślepienie z jednej, zapiekłość i zaślepienie z drugiej. Bla bla bla... Jeżeli być "antyklerykałem" to tylko "ślepo zacietrzewionym"!:) Kolego (skąd wiem, że 'kolego', a nie 'koleżanko'? Nie wiem. Stoi "mpruchni napisał":), tekst artykułu, pod którym rozmawiamy, jest napisany nieszczerze (zawiera nierzetelne wykręty) i służy wybielaniu przemocy. Nie zamierzam komentując coś takiego silić się na język dyplomatyczny! I basta. Odpowiedz Link Zgłoś
u.n.owen Argumentem, a nie obuchem 27.06.08, 22:09 "Manifestowanie postaw homoseksualnych", "publiczna obecność postaw homoseksualnych"??? Co to za język, co to za sformułowania?! Włos się jeży na głowie. Skąd ten facet się urwał? Chyba z XIX wieku. Odpowiedz Link Zgłoś
przemyslawo1 Co to za język? Polski 27.06.08, 22:37 manifestacja 1. «pochód lub wiec, mający na celu wyrażenie sprzeciwu wobec jakichś działań politycznych, kwestii społecznych itp. albo poparcia dla nich» postawa 3. «stosunek człowieka do życia lub do pewnych zjawisk, wyrażający jego poglądy; też: sposób postępowania lub zachowania wobec określonych zjawisk, zdarzeń lub w stosunku do ludzi» homoseksualizm «pociąg seksualny do osób tej samej płci» Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Sofistyka katolickiego PR-owca. 27.06.08, 22:44 Radzę panu księdzu, by zanim zacznie szukać źdźbła w oku przeciwnika zajął sie belką u siebie i u współwyznawców. Lubi pan ksiądz pouczać? Proszę pouczać swoich. Bo skończyły się podwójne standarty kultury dla ciemnogrodzian i dla zwolenników cywilizacji. To nie jest tak, że jak "lewak" powie coś gniewnie o Kościele, to zaraz oburzenie i lament nad tym, jak to strasznie "ludzie wierzący są prześladowani". A potok pomyj ze strony chrześcijańskiej - to po prostu nic. Norma. (Ewentualnie jak to na propozycję "likwidacji Palikota" zareagował na antenie pewien duchowny: "No ja osobiście to bym nie sięgał do tak radykalnych środków.") Wmawianie, że "czarne nie jest czarne, bo może jest szare czyli niemal białe", ma Kościele dobrą tradycję. "Ekspansywna wojna obronna" - tak zakwalifikował papieski teolog moralny na łamach L'Osservatore Romano niczym nie sprowokowaną, ludobójczą inwazję faszystowskich Włoch na Etiopię. I Zięba swoim nieuczciwym artykułem się w tą tradycję wpisuje: >>Można - jak to czyni redaktor Pacewicz - uzyskanie 66 proc. odpowiedzi negatywnych na pytanie: "Czy organizacje gejów i lesbijek powinny mieć prawo urządzać publiczne manifestacje", zinterpretować jednoznacznie: "Polacy odmawiają gejom i lesbijkom praw publicznych". Wtedy dyskusja się kończy. Z ludźmi, którzy odmawiają praw publicznych swoim współobywatelom, nie da się dyskutować. W odpowiedzi tej może się jednak kryć prywatna niechęć do idei publicznego stowarzyszania się wedle przeżywania swej płciowości (co nie oznacza od razu zakazu stowarzyszania się), a zwłaszcza pewnych form nachalnej i jednostronnej propagandy, którą czasami uprawiają takie stowarzyszenia.<< Wielebny krętaczu! Czy sugerujesz, że respondenci nie rozumieją zdania, pod którym się podpisali? Oczywiście, że można dochodzić emocji, jakie za tym stały. Faktem jest jednak, że te emocje skłoniły tych ludzi do podpisania sią pod takim zdaniem, pod jakim się właśnie podpisali. A nie pod innym. Wyborcy NSDAP też w większości nie stawiali sobie za cel życiowy eksterminacji Żydów (większość w prywatnych rozmowach twierdziła, że Żydzi "są im obojętni"!) Odpowiedz Link Zgłoś
rs_gazeta_forum Argumentem, a nie obuchem 28.06.08, 11:36 "Można - jak to czyni redaktor Pacewicz - uzyskanie 66 proc. odpowiedzi negatywnych na pytanie: "Czy organizacje gejów i lesbijek powinny mieć prawo urządzać publiczne manifestacje", zinterpretować jednoznacznie: "Polacy odmawiają gejom i lesbijkom praw publicznych". Wtedy dyskusja się kończy. Z ludźmi, którzy odmawiają praw publicznych swoim współobywatelom, nie da się dyskutować." To znaczy co, nie należy (nie można, mimo tego "można"?) jednoznacznie interpretować jednoznacznej odpowiedzi na jednoznaczne pytanie? Fałszywa jest teza, że przy takiej interpretacji dyskusja się kończy (a użyty przy tym "argument" jest zbitką słowną, nie mającą żadnego sensu). Nie można dyskutować z Rydzykiem, można z tymi, którzy odpowiedzieli na to pytanie stereotypowo, nie zastanawiając się nad nim głębiej, albo tymi, którzy mimo wyboru takiej odpowiedzi mieli wątpliwości. Ale ocena moralna takiego wyboru dokonana przez Pacewicza boli, proszę przedstawiciela organizacji zawłaszczającej sobie prawo moralnego osądu, tak? Odpowiedz Link Zgłoś
tjaryma6 Argumentem, a nie obuchem 28.06.08, 12:37 Dla księdza jest niesprawiedliwe łączenie stosunku do homo z wyznawaną religią. Rzeczywiście nie ma tutaj żadnego połączenia? Kiedyś myślałem że określenie homo jako nieuporządkowany w katechizmie KK nie jest takie straszne. Dopiero potem się dowiedziałem ze nieuporządkowany znaczy po prostu zły już od filozofii platońskiej. Ksiądz ustawia się na pozycji tych "niesłusznych " poglądów co jest tyle sprytne co ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. niesłuszne to jest bycie homo a nie KKatolickim. Chyba, że Ksiądz pomylił niektóre miejsca w Warszawie z resztą POlski. "Realna zmiana poglądów" na czym miałaby polegać w przypadku KK? Chyba chodzi raczej o zmianę poglądów u wszystkich innych. "publiczne autodefiniowanie przez swą seksualność jest niekiedy naruszaniem ludzkiej intymności i jakąś formą ekshibicjonizmu" to jest szczyt hipokryzji. Ksiądz chyba nie zauważył, że hetero definiują się przez seksualność cały czas. Homo poza tym chcą być w przestrzeni publicznej dlatego, żę chcą otrzymać "uznanie" (recognition) swojej tożsamości. Inaczej jest tak jakby ich nie było. "W odpowiedzi tej może się jednak kryć prywatna niechęć do idei publicznego stowarzyszania się wedle przeżywania swej płciowości" TO jest tak głupie, że aż dziwne. Ja rozumiem, że takie rzeczy można myśleć ale pisać? Ale jest to konsekwencją niechęci do "definiowania się poprzez seksualność" Jeśli jednak uznamy, że definiowanie się tak (seksualność nie wyczerpuje definicji oczywiście) ma sens to tylko przez stowarzyszenia można wywierać nacisk. Takie proste a takie trudne. "pewnych form nachalnej i jednostronnej propagandy," Mam wrażenie, że już bycie homo publicznie jest swego rodzaju skandalem i propagandą. Dlatego taki pociąg do idei "don't ask don't tell" "skrajne i głośne formy manifestowania tożsamości grupowej" kiedy buddyści czy inni są już przykładem skrajności. Słowo skrajne jest dość pojemne i daje pole do popisu. Czy katolicy na Boże Ciało też manifestują głośno i skrajnie? (kicz na pewno jest skrajny) Potem następuje kawałek o tym jak żródlem konfliktu o narkomanię i AIDS był brak wymiany poglądów. Problem w tym, że kiedy KK prowadzi wymianę poglądów to z góry wiadomo, że na wymianie się skończy, bo KK ma swoj katechizm który określa, że kompromisu nie będzie. Bo jaki? KK pozwoli na związki partnerskie ale na dzieci już nie? Wiadomo, że na nic nie pozwoli. Odpowiedz Link Zgłoś
antyfacetrp Argumentem, a nie obuchem 28.06.08, 14:36 Cytuję: "uzyskanie 66 proc. odpowiedzi negatywnych na pytanie: "Czy organizacje gejów i lesbijek powinny mieć prawo urządzać publiczne manifestacje", zinterpretować jednoznacznie: "Polacy odmawiają gejom i lesbijkom praw publicznych". Wtedy dyskusja się kończy. Z ludźmi, którzy odmawiają praw publicznych swoim współobywatelom, nie da się dyskutować." Pytam się duchownego filozofa: to jak inaczej zinterpretować taką postawę? Czy jest tu jeszcze jakiś trzeci logiczny biegun, którego nie widać? Najwidoczniej za słaby jestem w abstrakcyjnym rozumowaniu, bo dla mnie pogląd większości, że organizacje mniejszości seksualnych nie powinny organizować publicznych manifestacji po prostu wyraża zakaz takich manifestacji. Chociaż, rzeczywiście: można organizować manifestacjie NIE-publiczne: we własnym domu, w prywatnym ogródku, w zamkniętym garażu albo gejowskim czy lesbijskim klubie! To by dopiero była "demokracja"! To ciekawe, czy ja, Antyfacet, też może powinienem nosić kulturowo zabronioną mi odzież wyłącznie po domu, chociaż najlepiej się czuje jej walory użytkowe na zewnątrz i w sytuacjach społecznych? Odpowiedz Link Zgłoś
timoszyk Re: Argumentem, a nie obuchem 28.06.08, 18:23 Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek manifestacji ulicznych, bo utrudniaja innym zycie i w zwiazku z tym sporo kosztuja. Ile bezyny trzeba spalic, by taka manifestacje okrazyc lukiem? Ile zmitrezyc czasu w dodatkowych korkach? Mamy dzisiaj internet i wiele innych mediow, by promowac swe poglady. Nie trzeba wychodzic na ulice z na ogol dosc prymitywnymi sloganami. Lubiacym krzyki mozna oddac do dyspozyji jakas laczke w centrum miasta, by sobie pohulali. Jesli chodzi o sprawe "normalnowsci" homoseksulalizmu, to nalezy najpierw zdefiniowac co to znaczy "normalnosc". Jak juz ktos poda te definicje, to wtedy mozemy isc dalej. Podejrzewam jednak, ze najpierw polamie sobie na niej zeby. Jestem pragmatyczny i wedlug mnie normalnym jest to, co akceptuje wiekszosc. Dlatego tez pojecie normalnosci zmienia sie z miejscem i czasem. U muzulmanow poligamia jest normalna, bo to wlasnie akceptuje ja tam wiekszosc. Mozna wiec i trzeba przekonywac innych do swoich racji, ale tak, by nie utrudniac im zycia i by ich nie antagonizowac. Wacalaw Timoszyk Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Re: Argumentem, a nie obuchem 28.06.08, 19:17 Putin już przekonał Rosjan do tego "zdroworosądkowego" podejścia:) Obawiam się, że przekonanie Polaków nie byłoby o wiele trudniejsze:( timoszyk napisał: > Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek manifestacji ulicznych, bo utrudniaja innym > zycie i w zwiazku z tym sporo kosztuja. W końcu chodzi o to, żeby było "normalnie", a nie o 'wydumaną' 'przez eurokratów' jakąś tam 'sztuczną' demokrację 'na siłę', nieprawdaż?:))) Mój ty "głosie rozsądku" "normalnych Polaków"!:))) Odpowiedz Link Zgłoś
timoszyk Re: Argumentem, a nie obuchem 29.06.08, 16:56 nick3 napisał: > > Putin już przekonał Rosjan do tego "zdroworosądkowego" podejścia:) > > Obawiam się, że przekonanie Polaków nie byłoby o wiele trudniejsze:( > > > timoszyk napisał: > > Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek manifestacji ulicznych, bo > utrudniaja innym > > zycie i w zwiazku z tym sporo kosztuja. > > > W końcu chodzi o to, żeby było "normalnie", a nie > o 'wydumaną' 'przez eurokratów' jakąś tam 'sztuczną' demokrację 'na > siłę', nieprawdaż?:))) > > Mój ty "głosie rozsądku" "normalnych Polaków"!:))) > Staram sie zrozumiec o co chodzi, by odpowiedziec, ale mam spore klopoty. Bardzo prosze o staranniejsze redagowanie zarzutow pod moim adresem. Waclaw Timoszyk Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Re: Argumentem, a nie obuchem 29.06.08, 17:40 Zdania mojego postu były ironiczne;) Teraz bez ironii: twoje postulaty zdradzają brak zrozumienia fundamentalnych wartości demokracji ("demonstracje sporo kosztują i denerwują zwykłych ludzi":). Niestety odzwierciedlają potoczne poglądy znacznej części społeczeństwa. Co źle rokuje demokracji. Bo społeczeństwo nierozumiejące, skąd ma demokrację, łatwo skołować i doprowadzić do utraty demokratycznego samostanowienia. Odpowiedz Link Zgłoś
toja3003 Dominikanin ma rację: w Ameryce 30.06.08, 08:50 W Ameryce mamy (w armii) prostą zasadę: dont tell dont ask czyli: jeśli jesteś już lesbijką/homoseksualistą to nie opowiadaj o tym i nie afiszuj się ze swymi skłonnościami a jeśli należysz do heteroseksualnej większości to nie wypytuj innych o sprawy seksualne. Myślę, że to rozsądny kompromis. Jestem przeciwny lesbisjsko-homoseksualnej propagandzie. Odpowiedz Link Zgłoś
wera7 Re: Dominikanin ma rację: w Ameryce 30.06.08, 10:14 Mój drogi, jeżeli w orędziu pana prezydenta RP poruszony zostaje temat homoseksualizmu, to kto tu się problemem epatuje? Nieprawdą jest jakoby w USA... wszyscy kandydaci na prezydenta są w tych kwestiach przepytywani. Poza tym demonstrują mniejszości, które czują się prześladowane: kobiety, kolorowi, bezrobotni, Czeczeńcy, kiedyś "Solidarność" - to n o r m a l n y odruch z psychologicznego punktu widzenia. Odpowiedz Link Zgłoś
toja3003 Dla mnie wychodzenie lesbijek z gejami pod sztanda 30.06.08, 11:27 Dla mnie wychodzenie lesbijek z gejami pod sztandarami na ulice to jest propagadna homoseksulana i o tym mówię i temu jestem przeciwny. W domu rób co chcesz, do tyłka ci zaglądał nikt będzie ale nie musisz tego tyłka w gatkach wystawiać na widok publiczny tak? Odpowiedz Link Zgłoś
wera7 Re: Dla mnie wychodzenie lesbijek z gejami pod sz 30.06.08, 13:10 Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy wychodzeniem gejów na ulicę a udzielaniem konsekracji dziewicom w kościele (zakładanie na palec obrączki, która ma symbolizować poślubienie Jezusa, a więc dochowywanie mu wierności fizycznej) czy składaniem przez małżeństwa ślubów czystości. I jedno, i drugie jest kwestią intymności ludzkiej. Przepraszam Cię bardzo, jeżeli Kościół walczy z prezerwatywami, to czy nie jest to próbą zaglądania do czyjegoś tyłka? Geje tylko czerpią ze wzorców kościelnych. ps. Bardzo jestem wrażliwa na naleciałości językowe, które mają żywotność jednosezonową, a przyklejają się do ludzkich języków w sposób nieznośny. Najnowsza moda - "tak" stawiane z uporem maniaka na końcu zdania w sensie potwierdzenia, czy trzeba, czy nie trzeba. Spójrz na ostatnie swoje zdanie. Odpowiedz Link Zgłoś
toja3003 Są w społeczeństwie zachowania prawnie niekarane a 30.06.08, 15:52 Są w społeczeństwie zachowania prawnie niekarane ale mogą być niepreferowane np. nie kara się za palenie papierosów (chyba, że w miejscach niedozwolonych) ale też nie pochwala się reklamowania stylu życia z papierosem w ustach; oczywiście są tu różne zdania. Podobnie jest z homoseksualizmem – prywatnie rób co chcesz ale większość społeczeństwa nie jest zainteresowana robieniem reklamy dla takiego modelu postępowania, wręcz przeciwnie – optymalnym rozwiązaniem jest sprawdzony model normalnego, heteroseksulanego małżeństwa i te dwa modele po prostu nie mogą być uznane za równoprawne, bo nie są. Uważam, że optymalny model rodziny to składająca się z matki, ojca i dzieci. Owszem są od tego różne wyjątki ale jest np. różnica czy chłopak wychowywany jest w pełnej rodzinie przez ojca i matkę czy w związku niepełnym gdzie wychowuje go jeden męski partner z drugim męskim partnerem. Nie ma bowiem możliwości aby mężczyzna mógł przekazać dziecku to co może matka. Oczywiście w demokratycznym społeczeństwie nie każdy musi mieć takie zdanie jak ja, dlatego wszędzie gdzie mogę prezentuję własne i go bronię i tak też postępuję we wszelkich głosowaniach na ten temat, bo mam do tego prawo a osoby o innych przekonaniach mają podobne prawa a w efekcie powstaje ustawodastwo, które wszyscy musimy respektować. Jeśli zatem kiedyś, w drodze demokratycznych zmian, osoby homoseksualne będą miały podobne prawa jak heteroseksualne to również będę to respektował ale do tego czasu zrobię wszystko aby się temu przeciwstawić. Oczywiście wyłącznie metodami demokratycznymi i bez użycia przemocy tak? Odpowiedz Link Zgłoś
wera7 Re: Są w społeczeństwie zachowania prawnie niekar 30.06.08, 16:37 Porównanie homoseksualizmu z paleniem papierosów jest mocno niefortunne. Sama jestem palaczką, w pracy muszę wychodzić na korytarz, bo moi pracodawcy nie zapewnili mi specjalnej palarni, choć prawnie są do tego zobowiązani, ale rozumiem niepalących, bo siłą rzeczy przy moim dymie stają się palaczami biernymi, a ja nie mam prawa ich na to narażać. Szczególnie jestem wrażliwa na los dzieci zmuszanych do wdychania nikotyni. Nie robię tego przy swoich dzieciach nigdy, chyba że na wolnym powietrzu! W dalszym ciągu nie odniosłeś się do mojej sugestii, że Kościół równie ostentacyjnie epatuje seksem, a różnica polega na tym, że geje występują w obronie własnej seksualności, zaś Kościół z buciorami ładuje się do naszych łóżek. Najpierw twierdziłeś, że przeszkadzają Ci parady /wychodzenie na ulicę w gatkach/, teraz już okazuje się, że prawa homoseksualistów en bloc. No właśnie... od rzemyczka do koniczka. Odpowiedz Link Zgłoś
toja3003 Otóż dziecko jest otwarte i wrażliwe 30.06.08, 16:53 Otóż dziecko jest otwarte i wrażliwe na wzorce przekazywane mu przez rodziców. Przykładowo, jeśli chłopak widzi, że ojciec całuje matkę czy czasem się obejmą, prztulą, to ma określony wzorzec relacji mężczyzna-kobieta, ojciec-matka i wtedy ten wzorzec zostaje w nim, będzie go jakoś przenosił w swoim życiu, kiedyś naturalnie będzie okazywał tak swoją miłość jako mąż swjej żonie. A co zostanie z tych wzorców jeśli zobaczy faceta całującego innego faceta? Pewnie podświadomie dojdzie do wniosku, że „to wszystko jedno”, że „tak też jest dobrze”. Krótko mówiąc homoseksualiści bądą wychowywać homoseksualistów a to nie jest optymalny model rozwoju rodziny i społeczeństwa i nie powinno się go propagować rozwiązaniami prawnymi. Trzeba wyraźnie powiedzieć: jest model optymalny, oparty na małżeństwie jednej kobiety z jednym mężczyzną, którzy mają naturalne potomstwo i taki model trzeba wspierać, co zresztą robi wyraźnie nasza Konstytucja czyli najwyższe prawo w naszym kraju. Nie chodzi przy tym o to aby kogoś dyskryminować. Owszem, ludzie są równi wobec prawa ale poszczególne przepisy mogą tą równość ograniczać z praktycznych powodów, w interesie społeczeństwa. Przykładowo: każdy może być pilotem odrzutowca i o takie stanowisko się ubiegać. Nikomu z góry nie można tego zabronić. Ale są przepisy, które np. wymagają określonych predyspozycji psychofizycznych a zatem „dyskryminują” tych, których się odrzuca na takie stanowisko. Podobnie może być w kwestii adopcji. Można stosować przepisy, które nie zezwalają automatycznie na homoseksualne adopcje i to nie jest dyskryminacja a jedynie praktyczny przepis wykonawczy w interesie demokratycznego społeczeństwa. Odpowiedz Link Zgłoś
tjaryma6 Re: Dominikanin ma rację: w Ameryce 30.06.08, 17:22 A może tak trochę refleksji? Dlaczego ta zasada Don't ask don't tell taka użyteczna i wygodna w wojsku? PO pierwsze w ten sposób ucisza się gejów w armii, oni nie istnieją. Po drugie zrównuje się deklarację seksualności z odgrywaniem seksualności ( w sensie performatywnym) czyli deklaracja jest zrównana z propagandą, "zarażaniem"homoseksualizmem, czy też "werbowaniem" nowych homoseksualistów. Deklaracja jest także uważana za automatyczną próbę uwiedzenia. Z jednej strony wojsko tworzy dyskurs o homoseksualizmie (opisuje np. w regulaminach co to znaczy deklaracja homoseksualna) z drugiej geje są uciszani, co oznacza że nie mają prawa do swojego dyskursu, ponieważ wojsko jest jedynym właścicielem dyskursu o "dewiacji". Odpowiedz Link Zgłoś
toja3003 słuszne uwagi tjaryma6, 01.07.08, 09:18 potwierdzające praktyczną efektywność przedmiotowej zasady. Odpowiedz Link Zgłoś
tjaryma6 Re: Dominikanin nie ma racji 01.07.08, 16:06 Czy ja zostałem źle zrozumiany? Chodzi mi o to, że Don't Ask Don't tell to taka sztuczka wojska, która sprawia, że gejów się ucisza i nie uznaje (recognize) pod płaszczykiem tolerancji. Na szczęście ta zasada nie skutkuje do końca, ponieważ nikt nie jest właścicielem dyskursu. Z drugiej strony dyskursy mające instytucjonalne oparcie są o wiele bardziej efektywne, niestety. Odpowiedz Link Zgłoś
toja3003 Mamy demokrację więc niech demokratyczne władze i 01.07.08, 16:31 Mamy demokrację więc niech demokratyczne władze i sądy te nasze różne interpretacje rozstrzygają. Walcz demokratycznie o swoje prawa a ja walczę demokratycznie o swoje. Odpowiedz Link Zgłoś
nick3 Masz taką nadzieję!:) 02.07.08, 16:07 toja3003: >Walcz demokratycznie o swoje prawa >a ja walczę demokratycznie o swoje. tjaryma: >Ale walka nie jest równa toja: >Nic na to nie poradzę. Ty nie musisz:) To na ciebie - tutaj szuka się rady!;) Odpowiedz Link Zgłoś
renata971 Argumentem, a nie obuchem 01.07.08, 13:05 ...ten artykuł to...światełko w tunelu. Nie możemy dopuścić aby mur między nami Polakami...był tak wysoki,że...nie da się już go przeskoczyć... renata971 Odpowiedz Link Zgłoś
elsby Dobrze by było,żeby było dobrze. 02.07.08, 01:21 Pięknoduchowskie gwędolenie.O.Zięba nie przemuje się realnością swoich postulatów.Nie mówi JAK to zrobić. Z odpowiedzialnością nie tęgo. Za to z posłanniczym, dobrym samopoczuciem, owszem, jak najlepiej. Odpowiedz Link Zgłoś
xanaxy Argumentem, a nie obuchem 02.07.08, 06:04 ....w "osoby MAJACYCH odmienne od slusznych" ? Gazeto - tak NIE MOWI o.Zieba.Brak Wam korektora, czy z premedytacja zamieszczacie az taki blad? Odpowiedz Link Zgłoś
prawieprawie Argumentem, a nie obuchem 02.07.08, 10:11 A ja się tylko zastanawiam co to takiego "postawa homoseksualna", którą o. Zięba tak często przywołuje? Odpowiedz Link Zgłoś