rumpa
01.11.22, 14:01
Znowu panie otyłe tłumaczą, że one po prostu muszą (jeść) bo się uduszą. Uzależnienie to straszna choroba psychiczna. Ich jęki że nie będą miały wygodnego krzesła wzruszają mnie tak samo jak jęki palacza, że musi wyjść na papierosa z restauracji albo rozkminy narkomana, czy będzie gdzie sobie miał w żyłę dać. Nieprawda, że diety nie działają. Wszyscy jesteśmy na diecie. Zła dieta cię tuczy albo wyniszcza, dobra utrzymuje ciało w optymalnym stanie. Nie, od chorób się nie tyje do stopnia prezentowanego przez panie na fotkach. Parę kg, może 10-20, ale nie na oko 50. Potem się idzie do lekarza, leczy i chudnie. Nie, sterydy nie zamieniają cię w potwora wizualnego. One tylko podnoszą apetyt a nie ruszają twoją ręką i szczęką. Selena Gomez bierze sterydy i Amber Hard. Buzie księżycowe, ale sylwetki normalne. Nie, nie jest tak, że jesz mało i tyjesz. Jeśli tak jest, to właśnie rozwiązałaś problem głodu na świecie. Po prostu nie wiesz, ile jesz. Już jeden batonik dziennie ponad zapotrzebowanie kaloryczne/litr soku pomarańczowego daje ci po roku 15-23 kg na plusie. Nie liczysz posłodzonych herbatek, soczków, śmietanki, a resztę tego co zjadłaś dzielisz przez dwa. No i wtedy się owszem tyje z niczego - tylko to nic jest w twojej głowie. Polecam program Secret Eaters gdzie robią ludziom sekcję ich zwyczajów żywieniowych. Wszyscy tam głodują, a po podliczeniu okazuje się że maja po 1000 kcal na plusie dziennie. Albo więcej. Nie, geny nie mają nic do rzeczy. Całe rodziny są grube, bo całe rodziny dzielą upodobania żywieniowe i takie są właśnie efekty. Co więcej, w większości takich rodzin aktywnie się zachęca swoich członków do niezdrowego odżywiania i sabotuje wszelkie próby pozytywnej zmiany. Jeśli mi powiesz, że nie będziesz się głodzić i unieszczęśliwiać, to ja ci powiem, że mocno odleciałaś, jeśli po pierwsze przyjmowanie odpowiedniej ilości kalorii jest dla ciebie głodzeniem, a jeśli potrzebujesz do szczęścia przeżerania się, to to oznacza jak już napisałam - uzależnienie. Reagujesz też jak narkoman - narkoman jest oburzony, że go wywalają z pracy albo wsadzają za kratki bo jechał naćpany. Ty masz problem, że nikt nie ma ochoty płacić za TWOJE potrzeby jak kanapa zamiast krzesła. I że cię uważają za nieatrakcyjną, chorą, z kiepską psychiką. Nie możesz przestać jeść - idź i się dowiedz, co zażerasz. Mamusia kazała być zawsze miła i tak sobie radzisz z wkurwem? W życiu nie wychodzi, dzieci głupawe, mąż tępy a szef wredny i jakoś się musisz pocieszyć? Opcji jest multum. Tak czy inaczej - większość chorych ludzi, na których się powołujecie, ciężko pracuje nad tym, aby być jak najbardziej sprawnym i jak najmniej obciążającym dla otoczenia. Rehabilitacja boli. Operacje bolą. Zrezygnowanie z nałogu boli jak cholera - przez resztę życia. Po czym przychodzą panie waszego typu i oświadczają, że są piękne takie jakie są - dyskusyjne, ale przynajmniej uczciwie nic nie mówią o inteligencji i mądrości, że mają w d... problemy jakie stwarzają, że żądają niańczenia ich nałogu - tak, nałogi to też choroby i też się je leczy - mimo że nie mają zamiaru nic z tym robić. A to mało. Do nas jeszcze nie dotarło, ale na zachodzie są nowe postulaty - masz mieć klimatyzację, bo im gorąco, masz im kupować specjalne krzesła, jak nie karmisz dziecka pizzą i colą to to jest przemoc, odbierasz dziecku radość, jak dajesz dziecku jabłko zamiast batonika, to też przemoc. Nie masz prawa pochwalić się efektami swojej ciężkiej pracy i opanowania - zdjęcia przed i po odchudzaniu są wstrętne i niszczące dla psychiki biednych otyłych. Oczywiście niunie już się żrą, która jest naprawdę biedna i otyła. Był konkurs tańca na rurze dla puszystych, Wygrała, o dziwo , najchudsza, choć dalej gruba. Ale był jazgot, że ona w zasadzie nie jest wcale otyła - BYŁA - i co ona tutaj robi. Czad :))) BMI jest w pogardzie, więc stworzyli - small fat, medium fat, big fat i ;))) infinifat :))). Dosłownie ostatni postulat jest taki, że dopóki jeszcze chodzisz, ledwo bo ledwo , to w zasadzie gruby nie jesteś :))) A otyłych przybywa. Ciągle histeria nad przebrzmiałym problemem anoreksji - niedowagę ma 4% kobiet w porównaniu to 40% otyłych. Anorektyczek na okładkach nie uświadczysz. Nie chcę tam widzieć również upasionych bab. Model to ktoś kogo mamy naśladować. Mało jest wspaniałych wysportowanych kobiet, które mają charakter a nie charakterek? Przypominam, otyłość to cukrzyca - ślepota, wylewy, stopa cukrzycowa, - choroby układu krążenia, nowotwory, depresja. Chyba że potrafisz być szczęśliwa nie mogąc wejść - na własne życzenie - po schodach. Po co te chamy te schody zbudowały? Windy robić. A kto zapłaci za prąd do podnoszenia pani uszczęśliwiającej się jedzeniem? No przecież nie owa pani :))) to by była dyskryminacja.