Dodaj do ulubionych

Hej! Owadoluby!

20.08.03, 19:14
Ponieważ wątek o tygrzyku rozrósł się już do znacznych granic a nie chciałbym
by temat owadzi zginął śmiercią naturalną ośmielam się oto zacząć
wątek „nowy” temat „robactwa” kontynuujący.

No któżby pomyślał, że tygrzyk okaże się aż tak popularnym...?
Dla odmiany więc niejako. Na zasadzie naszej narodowej cechy „przeginania
pały ze skrajności w skrajność” proponuję zwrócić uwagę na owada naprawdę
powszechnie występującego.
Owada którego (nawet może i nie zdając sobie z tego sprawy) zna każdy.
Jest to to coś takiego kruchutkiego, seledynowo przeźroczystego latającego
czasem i w naszych mieszkaniach. Kojarzyć się może jedynie z najlżejszymi
modelami latającymi wykonanymi z jakichś błonek lub z bańką mydlaną.
Jest to jednocześnie to coś na widok czego wspaniała część naszego gatunku
(czyli istot rozumnych) z gromkim okrzykiem bojowym „mol” rzuca się gnana
świętym a szczerym poczuciem zbawiania świata z krwiożerczą chęcią
zatłuczenia bestii!
Owad ów to złotook. Złotook sprzymierzeniec każdego miłośnika roślinek.
Złotook bestia straszliwa dla mszyc.
Ta jego delikatność, bezdźwięczność, ulotna zwiewność...
Postać doskonała żyje chyba jedynie miłością... Ponoć miłością
można „ciągnąć” ładnych kilka miesięcy?
W naszym domu Złotook ma zagwarantowany azyl. Każdy z naszych znajomych o tym
doskonale wie. Każdy z przygodnie goszczących natychmiast się o nietykalności
dowiaduje, jeśli tylko złotook się pojawi a gość ów czyni jakikolwiek gest
czy choćby grymas. Natychmiast go zmrozi (dosłownie) nasz wzrok czy syk
wydobywający się z naszych zaciśniętych do białości ust.
Hmmm... Ciekawe, co sobie o nas myśli ludność cywilizowana...?
Lubicie złotooka?

Najniższe ukłony!
Złotookolubny M.J.
Obserwuj wątek
    • puma002 Re: Hej! Owadoluby! 20.08.03, 20:37
      Spieszę zameldować o swoim uwielbieniu dla złotookich złotooków. Myślę o nich
      dokładnie to samo co Ty, Mjocie, chociaż mimo chęci i głębokich wysiłków nie
      potrafię tego tak pięknie ubrać w słowa...

      Czy jest na świecie drapieżca bardziej zwiewny od złotooka?

      Pozdrawiam
      • rysken Re: Hej! Owadoluby! 20.08.03, 22:13
        A ja byłem przekonany, że to są te wredne mole. Od dzisiaj są moimi
        przyjaciółmi!!! Ryszard
        • ptasik Re: Hej! Owadoluby! 21.08.03, 08:33
          Hej, hej
          Melduje sie poslusznie i od razu deklaruje i swoja milosc do tej zwabnej,
          leciusienkiej istoty,ktorej skrzydelka mienia sie w sloneczku wszystkimi
          kolorami teczy.
          I w naszym domu wiedzie on sobie zywot spokojny i bezpieczny
          • kropka Re: Hej! Owadoluby! 21.08.03, 10:46
            Jaki tam złotook!? To są zwykłe elfy :))
            Daaaawno temu, kiedy pojawił się w Polsce "Hobbit" a potem cała trylogia,
            wszystko było dla mnie jasne. Moja wyobraźnia doskonale nadążała za autorem,
            ale kończyła się przy elfach. Nie łapałam tych delikatnych, zwiewnych,
            roztańczonych, a jednocześnie silnych i wojowniczych stworków. No i któregoś
            dnia moja mama pokazała mi elfa siedzącego na ścianie. Nie miałam cienia
            wątpliwości - elf całą gębą.
            Nie miałam pojęcia, że to się nazywa złotook. I pewnie za godzinę zapomnę :-)
            • piasia Re: Hej! Owadoluby! 21.08.03, 12:47
              Niniejszym nadaję Mjotowi tytuł Najlepszego Wątkarza Wszechczasów. Zgadzacie
              się?

              Moja przygoda ze złotookiem zaczęła się zanim jeszcze zobaczyłam złotooka. Jako
              dzieciuch jednocyfrowy dostałam do Mamy książkę-cud - "Głos Przyrody".
              Rewelacyjnei napisane kompendium wiedzy o przyrodzie, dla dzieci i młodzieży, i
              dorosłych też (do tej pory ją wertuję).
              Książkę pisały m.in. takie sławy jak Jan Żabiński i Jan Sokołowski, i takie
              pióra jak Maria Kownacka ("plastusiowy pamiętnik", "Wiatrak profesora
              Biedronki").
              W książce był nawet dział "dzieci pytają - prof. Biedronka odpowiada". W tym
              dziale znalazł się list pewnej dziewczynki, która na oknie znalazła "seledynową
              istotkę" i chciała wiedzieć co to takiego jest. Napisała, ze wyobraziła sobie,
              iż jest to dobra wróżka, zaklęta w owada. Dodała, że bardzo by się zmartwiła,
              gdyby to był szkodnik.
              Oczywiście prof. Biedronka napisał, że to złotook.
              Naychmiast zaczęłam szukać złotooków u siebie w domu. I rzeczywiście -
              wyglądały jak dobre wróżki. Albo jak elfy (świetne spostrzeżenie!)

              Jeśli na kawałku deski, albo na liściu, albo na malinie zobaczycie maleńkie
              białe jajeczko (ok. pół milimetra) na szypułce długości 3-4 mm - wiedzcie, że
              jest to jajo elfa ;))))))

              a tu można znaleźć złotooka i jego nienajpiękniejszą larwę....
              www.cso.com.pl/~stopa/galeria/index.html
              • ptasik Re: Hej! Owadoluby! 21.08.03, 13:36
                piasia napisała:

                > Niniejszym nadaję Mjotowi tytuł Najlepszego Wątkarza Wszechczasów. Zgadzacie
                > się?

                Tak, tak!!!!
                a dodatkowo Szefa Kółka Wariatów, czyli Ludziskow Pozytywnie Zakręconych !!!
                Zgadzacie sie???
                Sprobujta nie :-)))))
                Katula

                • kropka Re: Hej! Owadoluby! 21.08.03, 15:06
                  ptasik napisała:

                  > piasia napisała:
                  >
                  > > Niniejszym nadaję Mjotowi tytuł Najlepszego Wątkarza Wszechczasów. Zgadzac
                  > ie
                  > > się?
                  >
                  > Tak, tak!!!!
                  > a dodatkowo Szefa Kółka Wariatów, czyli Ludziskow Pozytywnie Zakręconych !!!

                  w skrócie: SKW
                  Szefie, prowadź!!!
      • mjot1 Re: Hej! Owadoluby! 21.08.03, 18:42
        Wiesz Pumo? Opowieść Twa o nadrzewku spowodowała, że zacząłem baczniej
        spoglądać na koniki.
        Człek niby i widzi, lecz jeśli spogląda bezmyślnie to tylko wydaje mu się, że
        widzi.
        A przecie w tym pędzącym dokądś świecie przeważnie brak nam czasu by pomyśleć.
        I oto miałem okazję przyjrzeć się bliżej niby postaci zwykłej, ot jeszcze jeden
        konik polny.
        Postać ciemnobrązowawa, sylwetka mocna, krępa jakby większość czasu spędził na
        siłowni, wyraz twarzy taki jakiś „bandycki”. W zaciszu domowym w książczynie mi
        dostępnej odnalazłem go. Jegomość ów to podkrzewin szary.
        No i ta cała maszyneria wprawiająca konia w ruch. Te mocne uda, te smukłe
        łydki, ta stopa z pazurkami, ten skomplikowany system zadziorów licho wie do
        czego służący...
        Matka Natura jest nieobliczalna i niedościgniona w swych wynalazkach!
        Wystarczy jedynie coś dostrzec walnąć się w trawie i podziwiać, podziwiać... Aż
        sam nie wiem, kiedy szczęką walnąłem o glebę! Dobrze, że nikt mnie nie widział.

        Najniższe ukłony!
        Ostatnio (z powodu wypatrywania owadów) dziwnie wyglądający z boku M.J.

        PS Proszę nie wrabiajcie mnie w nic, bo mi się w głowie całkiem poprzewraca a
        już i tak...
        Samokrytyka samokrytyką, ale lepiej nie dokończę.
        • puma002 Re: Hej! Owadoluby! 22.08.03, 00:52
          Zaczęło się od tego, że kupiłam książkę o owadach itp. Książka ta przez kilka
          lat stała bezczynnie na półce (wiem że nie ma się czym chwalić), raptem jakoś
          tak na początku wakacji tego roku odczułam potrzebę skorzystania z owej pomocy
          naukowej. Ważka czerwona, jaskrawoczerwona, wylądowała bowiem na lince od
          hamaka i popatrzyła na mnie wyłupiastymi ślepiami z najwyższą pogardą. Poczułam
          się trochę jak Alicja w Krainie Czarów, a zatem dość niezręcznie. Wyglądało na
          to, że ważka ma coś do powiedzenia, niestety daleko mi do Kropczynej biegłości
          w tłumaczeniu na nasze języka różnych stawonogów. Aby nie zerwać znajomości z
          czerwoną damą, rada nie rada zajrzałam do wspomnianej na wstępie książki, bo
          jak mówią – poznać to pokochać. W ten sposób wyszło na jaw, że insekt zwie się
          łunicą. Wkrótce nadarzyła się kolejna okazja skorzystania z literatury, gdyż
          pełne nektaru organy winobluszczu noszące szumną nazwę kwiatów penetrował owad
          przedziwny – szczerklina piaskowa. Później wpadły mi w oko na suszących się
          dziurawcach siedzące uporczywie i strzegące przyszłego potomstwa pająki –
          omatniki łąkowe (Theridion sisyphium), jak się okazało blisko skoligacone ze
          złowrogą czarną wdową... I tak kroczek po kroczku, niechcący wsiąkam w
          ten „mikrokosmos”. Nie bez Twojej winy, Mjocie, szanowny Szefie Kółka Wariatów,
          jak również nie bez winy innych Ludzisków Pozytywnie Zakręconych, bowiem w tzw.
          międzyczasie natknęłam się na tutejszym wielce pożytecznym forum na inspirujący
          wątek o tygrzykach.

          A w sobotę wybiorę się na łączkę, rozedrganą od umykających spod nóg koników
          polnych. Może uda mi się rozpoznać wśród tego brykającego bractwa podkrzewina
          szarego o twarzy bandyty.

          Pozdrawiam
          • ptasik Rzecz bedzie o ...o stadzie tygrzykow:-))) 22.08.03, 09:12
            Zainspirowana Waszymi zachwytami i udanymi polowaniami i ja postanowilam
            znalezc kolo swojego siedliska te cuda, a wlasciwie to nie, wcale tak nie bylo.
            Z zazdrosci mnie skrecalo, ze Wy macie a ja nie:-)))
            I o to wczoraj pora mocno popoludniowa wzielam aparat i psy i poszlam polowac
            na owady, a szczegolnie swoje ulubione motyle. Nogi same mnie niosly w scisle
            sobie znamym kierunku (mam szare komroki wnogach? :-)))) I choc majtki mialam
            krotkie to nioslam na tych samowolnych nogach, drapanych niemilosiernie
            wszedobylskimi ostami, reszte swoje ciala w miejsce mniej zaostowane. Setki
            konikow wyskakiwalo z trawy na rozne strony, a w pewnym momencie wyskoczyly dwa
            zlaczone, kopulujace zanczy sie. No to chcialam je uwiecznic, schylam sie wiec
            bardzo delikatnie i ostroznie, pomalutku, a one hyc i kazdy w swoja strone. Nie
            zdazylam pomyslec, ze szkoda, bo moje przyslepawe oko dostrzeglo wedlug mnie
            analogiczna sytuacje kawalek dalej. No i znowu schylam sie wolniutko,
            delikatnie, ostrożnie i co widze?
            PANIA TYGRZYK w calej krasie, na tej swojej charakterystycznej pajeczynie jak
            szybko i zwinnie owija swoja ofiare. Nie musze chyba mowic ze gebe z zachwytu
            straaaasznie rozdziawilam, ale o to tchnieta jakims impulsem rzucam okiem
            troszke dalej i co widze? Kolejna PANIA Tygrzyk w calej swojej krasie na swojej
            charakterystycznej pajeczynie.
            Pomna opowiesci M.Jota o dokarmianiu rozpoczynam poscig za konikami po lace,
            aby jakiegos uchwycic i wrzucic ktorejs z pan. Wzdrygam sie na mysl, ze jak juz
            dopadne to bede musiala jakos w rece brrrrrrrrr przeniesc, bo na owady to ja
            tylko patrzec uwielbiam, ale do reki wziac to juz nie, moze tylko na razie nie,
            ale nie:-))) i co widze? Pana Tygrzyka, malusienkiego, niepozornego (podobno sa
            znacznie mniejsze od pan, tak do 5 mm dlugosci), z boku pajeczynki, jakzez
            innej od pajeczynek pan tygrzykowatych. Oj co sie nakladalam w tych trawach,
            ale mam, mam je uwiecznione.
            To nie koniec opowiesci...
            Poirytowana musialam zrobic przerwe, bo psy postanowily sprawdzic, gdzie jest
            pani, przy czym lezy i jakiego owadziora od nich woli....
            No to wstalam, pokryczalam na psy, zeby nie przeszkadzaly, bo o to moment jest
            historyczny i ja na tygrzyki bezkrwawo poluje i jak nie bede grzeczne to ich
            nie wezme juz nigdy wiecej. ALe cala edukacja psia odbywala sie w miejscu
            odleglejszym od tygrzykow i istniala bardzo powazna obawa, ze przy swojej sle
            pocie juz ich nie odnajde:-(
            Ale psy wyedukowane i obrazone odeszly kawalek, a ja z glupia frant widze dwie
            kolejne panie tygrzykowe....
            To bylo niesamowite, tyle, ze wracac musialam bo psiska sie naradzily i
            postanowily mi udowodnic, ze to one sa dla mnie najwazniejsze....

            Do domu frunelam, po drodze spotkalam dokladnie te koniki, o ktorych pisze
            M.Jot. potem jeszcze jakiegos ulubionego motyla, bielinka bytomkowca, ktoremu
            zrobilam sesje foto i z dzikimi okrzykami radosci wpadlam do domu poinformowac
            Moja Druga Polowe, ktora wypytala gdzie co i jak i od razu mi te wszystkie foty
            pokazala. Ale neistety z wrazenia lapa drzala strasznie i malo co da sie
            obejrzec, ze trzy moze cztery.
            Ale wroce tam dzisiaj i znowu bede je podgladac, amoze zdobede sie i na
            dokarmianie..

            Moze jest ich tam jeszcze wiecej?

            Psy?
            Psy oczywiscie pojda ze mna:-)))
            • ptasik Re: Rzecz bedzie o ...o stadzie tygrzykow:-))) 22.08.03, 20:45
              Niewiele z tego rozumiem, ale dzisiaj znalzlam kolejne dwa stanowiska tygrzykow, znacznie blizej chalupy, wlasciwie to ja ich nie znalzlam, ja prawie w nie wlazlam w pogoni za psem :-))))
              • puma002 Re: Rzecz bedzie o ...o stadzie tygrzykow:-))) 22.08.03, 23:19
                Inwazja tygrzyków?
                • mjot1 Re: Rzecz bedzie o ...o stadzie tygrzykow:-))) 23.08.03, 18:01
                  Tygrzyk przypuszczam powinien zostać patronem kilku wątków.
                  On już jest i pozostanie pewnym symbolem.

                  Skuszeni doniesieniami napływającymi zewsząd udaliśmy się i my na przegląd
                  naszych okolicznych ugorów.
                  To, co zobaczyliśmy to można określić jedynie stwierdzeniem: „to się w pale nie
                  mieści!”
                  Gdybym tego sam nie zobaczył przenigdy bym nie uwierzył, że może być takie
                  zagęszczenie tygrzyków!
                  Przecież w sortymencie pająków utygrzykowienie jest nie do pokonania. Ten
                  wspaniały jednak owad bije na głowę wszystkie inne liczebnością!
                  Są oczywiście przestrzenie wolne, ale jeśli już są tygrzyki. No to są!
                  Jeszcze jestem pod wrażeniem.
                  Szliśmy wśród nieużytków taką polną dróżką nie wchodząc w głąb by nie poczynić
                  zbytnich zniszczeń i niepokoju i na odcinku około 100 metrów spotkaliśmy ich
                  około 100 szt. (słownie: około sto!). Początkowo liczyliśmy, ale to szybciutko
                  straciło sens. Coś niesamowitego!
                  Zacząłem szukać samczyka, ale były chyba same samiczki.
                  Czy ktoś wie jak wygląda samczyk? Czy jego pajęczynka też ma „wężyk generalski”?

                  A swoją drogą to zaprzestaję kategorycznie dokarmiać tygrzyki.
                  Przy takim ich zagęszczeniu ogłaszam oto wszem i wobec że na moim terenie
                  szczególną opieką otaczam od dziś pasikonika!
                  Toż one gotowe zeżreć tego biednego skoczka doszczętnie!

                  Najniższe ukłony!
                  Będący pod niesamowitym wrażeniem M.J.
            • puma002 Re: Rzecz bedzie o ...o stadzie tygrzykow:-))) 30.08.03, 18:59
              Na wsi spędziłam ostatnie dni wakacji. Miejsce akcji: centralna Polska, okolice
              Zalewu Sulejowskiego. Szczerze mówiąc pojechałam tam głównie po to, żeby
              znaleźć bardzo dużo tygrzyków i pochwalić się udanymi łowami. Zaraz po
              przyjeździe powędrowałam radośnie w teren wypatrywać naznaczonych zygzakiem
              sieci. Spotkałam po drodze pająków bez liku, małe i duże, mizeroty i spaślaki,
              z krzyżem lub z trupią czachą na grzbiecie, z nóżkami kosmatymi albo wesoło
              paskowanymi, pająki leśne, zaroślowe, nieużytkowe, łąkowe, polne, pająki
              napowietrzne, nadwodne i naziemne. Spłoszyłam po drodze wiele stworzeń
              wszelakich w rodzaju czapli czy zaskrońców, nie wspominając o żabach i
              jaszczurkach. Tygrzyka ani śladu. Kolejne dni mijały na poszukiwaniach,
              niestety bez rezultatu. Czy to sezon na tygrzyki się skończył, czy może nie
              udało im się jeszcze skolonizować zatopionej wśród lasów wsi, w bezpośrednim
              pobliżu wionącego chłodem dużego akwenu? No cóż, przynajmniej znalazłam
              miejsca, gdzie nie roi się od tygrzyków.

              Przy okazji - może ktoś dysponuje książczyną o owadach lepszą niż moja własna i
              będzie uprzejmy zerknąć i stwierdzić jaki to konik polny, z wierzchu szarobury
              i niepozorny, ma pupę intensywnie rudą, coś w odcieniu cynamonu?



              • mjot1 Re: Rzecz bedzie o ...o stadzie tygrzykow:-))) 31.08.03, 20:32
                Hmmm...
                Pumo należysz do elitarnego klubu tych, którzy nie są posiadaczami tygrzyka!
                Bo tak patrząc na to z boku to tak stał się on powszednim, że faktycznie
                wszyscy już go chyba mają. :-)

                Co do konia to ja nie pomogę Ci niestety, bo nie dysponuję jeszcze literaturą
                odpowiednią, ale mniemam, że ktoś pomoże a już Pan Ekspert na pewno nie
                omieszka.
                No i chyba troszkę za mało danych podałaś. Mianowicie brakuje mi wielkości
                tegoż rumaka.
                Może to jest wąsacz?
                Piszą, że jego barwa waha się od zielonej poprzez żółtawą, brązową aż po
                ciemnoczerwoną, a nierzadko bywają też osobniki pstrokate.

                Ja wczoraj natknąłem się na konia tak niepozornie ubarwionego, że aż
                postanowiłem mu się bliżej przyjrzeć. Taka bida jasnoszarusieńka. Zbliżałem się
                do niego przygotowany na to, że ewentualnie jak na konia przystało odskoczy mi
                kawałek. Raptem stanąłem jak wryty i gęba mi się otworzyła ze zdumienia. On
                wziął i odleciał! Jak normalny owad latający! A przy tym okazało się, że pod
                spodem ma ukryte cudownie błękitne skrzydełka. Poleciało to jak chaber a może
                raczej jak kwiatek lnu.
                Poszperałem i wychodzi mi, iż był to siwoszek błękitny.

                Najniższe ukłony!
                Zdziwiony niezmiernie tym, że są jeszcze tacy, którzy nie posiadają
                swego sprywatyzowanego tygrzyka M.J.
                • puma002 Rzecz nie bedzie o stadzie tygrzykow:-((( 01.09.03, 16:43
                  Jakoś wcale mnie nie raduje przynależność do elitarnego klubu nieposiadaczy
                  tygrzyków (może sobie kupię parę sztuk na Allegro?). Za to innych pająków u
                  mnie dostatek. Pająki to bardzo dogodny obiekt do obserwacji, przynajmniej te
                  osiadłe i stateczne (arachnofilny Expert wie co dobre). Nie fruwają z
                  prędkością światła po całej okolicy jak trzpiotowate ważki, nie skaczą bez
                  sensu to tu to tam jak polne koniki. Pająki można sobie dokładnie obejrzeć.
                  Nabyłam dziś nawet kieszonkowe (innych nie było) dziełko o pająkach, i wynika z
                  niego, że najwięcej posiadam krzyżaków ogrodowych mocno zapasionych.

                  Co do polnego konika niezidentyfikowanego - wielkość, kształty i barwy rumaka
                  jak najbardziej zwykłe i nie rzucające się w oczy. Dlatego poprzednio nie
                  podałam rysopisu szczegółowego. Długość około 1,5 cm, barwy ochronne czyli
                  szarobure z wyjątkiem końca odwłoka (który - jak wspomniałam - był koloru
                  cynomonoworudego, dostrzegalnego gołym okiem umieszczonym nieco powyżej poziomu
                  gleby). Może to i wąsacz, wąsacza nie uwzględnili w mojej książczynie :(((
                  Spotkałam go na piaszczystej drodze wśród sosnowego lasu, a więc w miejscu
                  suchym i nasłonecznionym - uwaga! w towarzystwie siwoszka błękitnego, który -
                  odlatując znienacka w siną dal, gdy chciałam mu się przyjrzeć - sprawił mi
                  podobną niespodziankę jak Tobie, M.Jocie.

    • puma002 Re: Hej! Owadoluby! 23.08.03, 12:24
      A ja mam pytanko: na liściach dębów znalazłam takie czerwone kropki, jakby
      pochlapane farbą. Na wierzchniej stronie liści i pod spodem też, po jednej lub
      po kilka sztuk na jednym liściu. Kropki mają średnicę około 0,5 cm (i mniejsze
      bywają również), są okrągłe, barwy czerwonobordowej, takie trochę aksamitne od
      góry, dają się łatwo w całości odłupać paznokciem od liścia. Przytwierdzone od
      spodu bardzo delikatnie do nerwu liściowego. Czy to ma coś wspólnego z galasami?
      • piasia Re: Hej! Owadoluby! 25.08.03, 08:45
        puma002 napisała:

        > A ja mam pytanko: na liściach dębów znalazłam takie czerwone kropki, jakby
        > pochlapane farbą. Na wierzchniej stronie liści i pod spodem też, po jednej
        lub
        > po kilka sztuk na jednym liściu. Kropki mają średnicę około 0,5 cm (i
        mniejsze
        > bywają również), są okrągłe, barwy czerwonobordowej, takie trochę aksamitne
        od
        > góry, dają się łatwo w całości odłupać paznokciem od liścia. Przytwierdzone
        od
        > spodu bardzo delikatnie do nerwu liściowego. Czy to ma coś wspólnego z
        galasami
        > ?

        To pewnie ślady Kropki "byłam tu" ;)))))))

        Ptasik - ależ się uchachałam nad Twoim postem - toż przecie ja też tak łażę, i
        też z psem, i tez jestem przyślepawa, i tez co i rusz trafiam na sceny
        erotyczne ;)

        A wczoraj łaził po mnie pasikonik zielony, taki pięciocentymetrowy koń ze
        skrzydłami (Pegaz?). A cała rodzina wyjąc z zachwytu obracała mnie na wszystkie
        strony, żeby go dokładnie obejrzeć...

        • kropka Re: Hej! Owadoluby! 25.08.03, 10:55
          piasia napisała:

          > To pewnie ślady Kropki "byłam tu" ;)))))))

          :)) To nie ja. Preferuję kolor zielony :)
          Moja wiejska chałupa stoi w dębowych lasach. Rzeczywiście jesienią pojawia się
          na liściach mnóstwo czerwonych kropek. Nie wiem, co to jest, ale drzewom nie
          szkodzi. Dęby rosną piękne i zdrowe jak... dąb!
        • mjot1 Re: Hej! Owadoluby! 26.08.03, 18:48
          I ja spotkałem te kropki. Tu zaznaczam wyraźnie, że one te kropki były z małej
          litery!
          I też nie mam zielonego pojęcia, co zacz.
          Ciekawe...

          Piasiu co do erotyki...
          Natura swym niesamowitym pięknem działając na wszystkie zmysły nasze dostarcza
          nam doznań dużo przyjemniejszych niż „ukochana” muzyka czy obraz, czasem może
          to być doznanie nawet tak miłe jak erotyczne...
          Ale tu już chyba przesadzam...

          Najniższe ukłony! M.J.
    • jerzy.wozniak Re: Hej! Owadoluby! 26.08.03, 07:23
      Witam na forum Gazety!
      No pewnie, kto by nie lubił tego pięknego owada – tak na marginesie tygrzyki
      nie są owadami – delikatnego o tych siatkowanych skrzydełkach często w kolorze
      jabłuszkowej zieleni. Ja lubię wszystkie owady nawet te najokropniejsze, gdyż
      jak kiedyś ktoś mądrze napisał (Kto, kto???) prawdziwe potwory są jedynie wśród
      Nas.
      Powiem szczerze że dziwię się tym którzy się ich na przykład brzydzą. Moimi
      faworytami są pasożyty – to dopiero cuda ewolucji, ale czy ewolucji, czy jest
      możliwe aby drogą przypadku wytworzyła się forma taka jak, z jaja - miracidium
      z niego sporocysta z niej redia, nastepnie cekaria z tej z kolei metacekaria i
      na końcu motylica wątrobowa. Czy to jest w ogóle możliwe - tym bardziej, że po
      drodze często jest kilku żywicieli - z jaja wylega się koracidium które musi
      być zjedzone przez oczlika i tylko cholera przez niego w czym innym naprzykład
      bosminie jest trawione!!! tam tworzy się procerkoid, później oczlika musi zjeść
      ryba i to jej określony gatunek gdzie tworzy się plerocerkoid, następnie musi
      być zjedzona przez rybę drapieżna gdzie ów plerocerkoid przebija się do mięśni
      gdzie może żyć nawet kilka lat, następnie ryba musi zostać zjedzona i to tak
      aby ów plerocoś tam nie został zniszczony i dopiero wtedy przekształca się w
      dorosła postać bruzdogłowca szerokiego. A ich płodność!!! Niektóre pasożyty
      produkują do 60000 jaj dziennie, a mogą żyć nawet kilkanaście lat. Największym
      jest tasiemiec wielorybi mający do 40 metrów długości i produkujący ponad
      100000 jaj dziennie. To są stworzenia! A wszystko to tak ze gospodarz
      specjalnie na tym nie cierpi, a często nawet nie zauważa ich obecności!!. A czy
      wiecie, że w każdym z nas około kilograma wagi naszego ciała wcale nie jest
      nasze, a należy do istot zamieszkujących nasze ciało! No myślę że macie dość,
      ale gdzie w takim razie i komu mogę opowiadać o fascynującym świecie robali!!!
      Pozdrowienia,
      Jerzy Woźniak
      • piasia Re: Hej! Owadoluby! 26.08.03, 08:44
        .......łeeeeyyyybłueeeeeyyyyuuuuułłeeeee.........


        Fascynujące, choć obrzydliwe.... a może dlatego fascynujące że obrzydliwe?

        Oglądałam kiedyś na National Geografic program o ludzkich pasożytach. Ależ my
        mamy szczęście, że nie mieszkamy w tropikach! Wtedy nie jeden kilogram, ale
        prawie 1/4 naszego ciała należałaby do kogoś innego.

        A propos - Jurku, jakiez to stworzenia zamieszkują mój piękny organizm? Rada
        bym wiedzieć, jakim gatunkom daję schronienie, wikt, opierunek i płacę za nie
        podatki ;)
        Wiem tylko o maciupeńkich roztoczach żyjących w mieszkach włosowych rzęs.
        Reszta to dla mnie zagadka - dzicy lokatorzy.

        • ptasik Re: Hej! Owadoluby! 26.08.03, 10:49
          Witajcie
          Nie wiem od czego zaczac, czy od:
          a fuj - ja tam wole nie wiedziec, niech juz sobie na waleta na mnie mieszkaja :-
          )))
          czy od usprawiedliwien, co do tego, ze tygrzyk nie jest owadem a ja go tutaj :-)
          Zaczne od tygrzyka - ja wiem, ze to nie owad, ale zastosowalam sobie po prostu
          skrot myslowy....
          Wiecej nie bede, przepraszam:(

          A co do a fuj - fascynujace, ale rzeczywiscie obrzydliwe, a fuuuuuuuujjjjj

          Katula
          • kropka Re: Hej! Owadoluby! 26.08.03, 14:33
            no to wreszcie wiem, od czego (kogo) tyję.
            Gdyby moje dziecko musiało przejść przez tyle gąb, to też pewnie produkowałabym
            jajeczka w tysiącach. Ufff, co za szczęście, że nie muszę.
            A wiecie, kto ma najdłużeszgo penisa na świecie?
            No proszę, fachowcy, no kto?
        • jerzy.wozniak Re: Hej! Owadoluby! 31.08.03, 09:14
          Witam na forum Gazety!
          W naszym organizmie (zdrowym) najwięcej jest bakterii których populacje idą w
          miliony, a ilość zamieszkujących nas gatunków przeogromna, na drugim miejscu są
          roztocza, a te bydlęta jak nużeniec zamieszkują nawet nasze cebulki włosowe –
          świństwo! Jesteśmy polem dla ogromnych populacji tych stworzonek. Na nasze
          nieszczęście pozbycie się tych organizmów szczególnie bakterii oznacza prawie
          wyrok śmierci gdyż nasz organizm nie potrafi bez nich żyć! Tu pojawia się
          problem w szerszym wymiarze – jeśli sklonujemy stworzenie takie jak mamut –
          (tuż, tuż!) To nie wiadomo czy przeżyje bez właściwych mu bakterii, do których
          jego organizm jest genetycznie przystosowany, oczywiście bakterie możemy
          dostarczyć z żyjących obecnie gatunków zwierząt roślinożernych, ale czy to będą
          te? Życie danego gatunku jest bowiem nierozerwalnie związane ze środowiskiem w
          którym żyje i do którego przystosował się w ciągu milionów lat ewolucji,
          dotyczy to także organizmów żyjących w jego wnętrzu zarówno jako symbionty jak
          i wolni nie związani z funkcjonowaniem jego organizmu strzelcy. Ich obecność
          jest bowiem zapisana w genach i organizm wiedząc o ich dobroczynnym działaniu
          nie podejmuje kroków obronnych, a także genetycznie liczy na ich pomoc. W sumie
          nie jest to wiec obrzydliwe ale fascynujące!
          Pozdrowienia,
          Jerzy Woźniak
          • mjot1 Nasz intymny świat robaczy 31.08.03, 11:43
            Faktycznie świat naszego organizmu jest pełen niespodzianek. Może stać się
            krainą odkryć. Niechybnie tam wrze życie tajemne a wspaniałe! Tam trwać musi
            niesamowita walka. A jakie formy fantastyczne, śmiałe w swym wyrazie tam się
            szwędać muszą?!

            Powoli zaczęła we mnie dojrzewać myśl pewna... Już już miałem rzucić
            hasło: „Kupujemy mikroskopy i inne lupy!”
            Lecz coś mnie jednak powstrzymało...
            Jeszczem chyba za młody troszeczkę...? Jeszcze nie teraz. Za latek parę...
            Boć znając siebie gdybym świat ów naprawdę fascynujący dostrzegł to gotów
            byłbym z chałupy nie wychodzić tylko tak trwać wpatrzony w siebie.
            Z boku niechybnie wyglądałoby to na szczyt samozachwytu, na uwielbieniu wnętrza
            swego duchowego. Bo tego roztocza raczej nikt by się nie dopatrzył.
            Jedyną gimnastyką byłoby delikatne dostrajanie okularu by broń Boże tej
            ślicznej bakterii nie spłoszyć!
            A jak wówczas wybrnąć z atawistycznych przyzwyczajeń do ablucji? Mordercza
            drastyczność tego zabiegu byłaby przecie nie do przyjęcia!
            Na ten mikroskop to grosz by się przecie znalazł kosztem ciuchów zbędnych
            wówczas zupełnie.
            Jeszczem chyba nie dojrzał? Więc jeszcze nie teraz... Chociaż...?

            Najniższe ukłony!
            Niedojrzały jeszcze M.J.
    • mjot1 Re: Hej! Owadoluby! 26.08.03, 20:23
      Zadam Wam pytanie na tyle pewnie naiwne, że wielu z Was uśmiechnie się z
      zażenowania pod nosem. Ale niech tam!
      Czy znacie jelonka rogacza?
      No właśnie śmieszne prawda? W każdej najlichszej nawet książczynie przecie
      jest, więc jak go nie znać?
      Lecz mi chodzi o to czy spotkaliście go w „realu”? Nie na zdjęciu, nie w
      gablocie, lecz tak normalnie jak np. biedronkę.
      Czemu pytam? Bo ja niestety tego pięknego jak kicz chrząszcza jeszcze nie
      spotkałem i powoli tracę nadzieję...
      Rohatyńca i owszem miałem przyjemność poznać osobiście kilka razy w swym marnym
      życiu. Lecz ostatnie spotkanie miało miejsce już też w dość odległych czasach.
      Kiedyś stary leśnik nagabywany przeze mnie o jelonka rzekł: „E panie cholerny
      szkodnik! Kiedyś to tego było... a teraz jakoś nie ma”.
      Czy może ty Kropko miałaś tę niewątpliwą przyjemność poznać owego eleganta?
      Piszesz, że w okolicy Twej dąbrowy, więc może?
      Chciałbym go spotkać... Może ktoś z Was mi podpowie, na jakie szczegóły zwrócić
      uwagę...

      Jeszcze prośba (wiem, że spełnicie) :-)
      Proszę o zarekomendowanie mi księgi jakowejś traktującej o owadach, pająkach i
      temuż podobnych „drobiazgach” występujących u nas.
      Księga owa ma mi pomóc w zorientowaniu się, z kim przyszło mi dzielić
      najbliższą okolicę.
      Chciałbym wiedzieć w czyjeż to tereny wtargnąłem znienacka jak grubianin jaki
      z „kopytami” niemalże nie zwracając uwagi żadnej na prawa odwieczne tu
      obowiązujące, nie pytając mieszkańców pierwotnych ni o godność ni stan.

      Najniższe ukłony!
      W pozycji wyczekującej i w cierpliwość zbrojny M.J.
      • kropka Re: Hej! Owadoluby! 26.08.03, 21:04
        Owszem, widziałam. Kilka lat temu wpadł nawet do domu i mogliśmy go dokładnie
        obejrzeć. Podobno jelonki są róznych maści i kształtów. Ten był cały czarny i
        miał rogi jak byk! Niezapomniane wrażenie :)
        Zaprzyjaźniony lesniczy opowiadał, że kiedyś było ich mnóstwo w naszej okolicy.
        Teraz mozna je spotkać, ale już nie tak często i nie w takich ilościach.
        • ptasik Re: Hej! Owadoluby! 27.08.03, 11:18
          Powiem jak Pi - cholera wcielo mi posta i musze od nowa:-)))


          Ja niestety ani jelonka ani rohatynca ne mialam okazji :-(
          A do M.Jota prosby o madra ksiazke sie przylaczam. Mam wprawdzie
          przewodnik "Owady", o taki wysylkowa.com/ks280774.html ale:
          po pierwsze nie ma w nim pajakow
          po drugie dla poczatkujacego amatora owadow wystarcza, mnie coraz czesciej nie:-
          (
          Rozwijam sie owadzio, zaraz bede motylem :-))))

          A tak przy okazji to i ja musze ten link dokladniej przestudiowac :-))))
          • kropka Re: Hej! Owadoluby! 27.08.03, 18:10
            Ja przez Was zwariuję. Po jaką cholere wlazłam do tych ogrodów???!!! Przez
            głupią lawendę! Jakbym nie mogła przesadzić po swojemu, a najwyżej wiosną kupić
            nowej! 15 złotych pożałowałam???!!! I teraz mam!
            Rzecz w tym, że jak mówi Mężczyzna Życia, ciekawość świata jest zaletą, ale w
            moim przypadku to on nie jest tego pewien.
            Przez Was latam po internecie, szukam jakiś robali i chwastów, gonię po
            chszczach w poszukiwaniu pająków. Rodzina jest pewna, że zwariowałam do końca.
            I chyba ma rację. A jak mnie z roboty wywalą, to najmę się do Mjota na stróża
            tygrzyków, wiwiórek i słoniny. I już.
            • mjot1 Re: Hej! Owadoluby! 27.08.03, 19:52
              „A jak mnie z roboty wywalą, to najmę się do Mjota na stróża tygrzyków,
              wiewiórek i słoniny. I już.”
              Początkowo fon mi wcięło i w bezruch jakiś kompletny wpadłem! I trwałem tak w
              stanie tym czas dłuższy aż obawa mnie dopadła realna, że może to już tak na
              zawsze? O zgrozo!
              Lecz przeszło! Ufff
              I ochłonąłem już.
              Joj Kropko nie ma sprawy! Możemy negocjować J
              „Brama na wściąż otwarta przechodniom ogłasza, że gościnna i wszystkich w
              gościnę zaprasza.”
              Bywaj!

              Najniższe ukłony!
              Zachwycony perspektywą nieróbstwa M.J.
              • ptasik Re: Hej! Owadoluby! 28.08.03, 08:34
                M.Jocie, spokojnie, na razie to Ona chyba nie zasłuzyla, bo przeca pomimo
                swojej ciekawosci wielkiej i latania po Internecie to madrej ksiazki nie
                znalazla:-))))))))))
                Ja to co innego, tez potrafie i tygrzykow i wiewiory i sloniny pilnowac, a
                tytul knigi jako pierwsza i jedyna podalam:-))))

                Katula

                PS. Teraz, jak poczyta, to chyba fon na dluzej Mu wetnie :-)))))

                • piasia Re: Hej! Owadoluby! 28.08.03, 09:13
                  ptasik napisała:

                  > Ja to co innego, tez potrafie i tygrzykow i wiewiory i sloniny pilnowac, a
                  > tytul knigi jako pierwsza i jedyna podalam:-))))
                  >
                  > Katula

                  Katulek, sama się zatyrasz na śmierć - czasem trzeba odpocząć, coś wypić, coś
                  zjeść, zajrzeć na forum.... Na ochotnika biorę zastępstwo!!!
                  • mjot1 Jjjjjjj......oj!!! 28.08.03, 18:32
                    Wiecie dziewczyny? Teraz to fon wcięło Mojej Zdecydowanie Lepszej Połowie!
                    Jednak ochłonęła, przemówiła i...? I także gotowa jest negocjować! :-)

                    A moje ego?
                    Toż ja łażę nadęty jak...? No właśnie nie umiem znaleźć czegoś, co choćby w
                    przybliżeniu oddało nadętość mą. A łażę krokiem jakimś dziwnie sprężystym nie
                    zaś normalnie jak na człeka przystało posuwistym. Krew krążąc z prędkością
                    niezmierną krasi me lica pąsem młodzieńczym. I grzbiet mój jakoś wygięcie swe
                    naturalne zatracił i klatka ma piersiowa jakoś dziwnie do przodu wypiętą
                    została. Wzrok mój jakimś dziwnym blaskiem bije i zawadiacką zadziornością. A
                    nos? Nos noszę tak do góry zadarty, że zdziwiłem się okrutnie, gdy wlazłem w
                    żywopłot miast normalnie opaść na ławeczkę po uczynieniu kroków kilku.

                    Jednak cytat umieszczony powyżej podtrzymuję i szczerze pod nim podpisuję się
                    kończynami wszystkiemi!

                    Najniższe ukłony!
                    Zachwycony w trójnasób M.J.
            • jerzy.wozniak Re: Hej! Owadoluby! 31.08.03, 09:15

              Witam na forum Gazety!
              Najbardziej oryginalny list kopiący w nasze forum i to do tego jaki przyjemny.
              Ja tam osobiście mam i miałem zawsze gdzieś jak na mnie patrzą, jeśli to nie
              wpływa na moje życie i na to co robię. Uważam ze należy je przeżyć w zgodzie ze
              samym sobą i swymi intelektualnymi potrzebami, z których chęci poznawcze są
              najważniejsze. Nasza cywilizacja (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) jest gdzie
              jest tylko dlatego, że od czasu do czasu ktoś idzie jak chce, tworząc nowe
              wartości i odkrywając nowe tajniki życia. Wcale nie dlatego że mu za to płacą,
              lecz dlatego że ma pasje poznawczą. Chce wiedzieć! To przecież siła postępu
              naszego gatunku, nie ma się co wiec użalać i śmiało do przodu. A wieczorem
              zastanów się o ile była byś uboższa gdyby nie twoja ciekawość świata, gdyby nie
              forum czy zwróciła byś uwagę na pająki wiszące między drzewami? No właśnie
              obcowanie z przyrodą czyni człowieka o wiele bogatszym w całym tego słowa
              znaczeniu, dlatego pierwsze ogrody zakładano od niepamiętnych czasów, a na
              egipskich freskach z przed 3200 lat (p.n.e!) są pięknie wyrysowane klomby i
              rabaty kwiatowe w stylu nazywanym dzisiaj formalnym! Przecież nie robili tego
              dla bogów, jak to dziś próbują nam wmówić niektórzy badacze – to był ich wybór,
              dla bogów były świątynie.
              Dziękuję za piękny biały wiersz o deszczu – marnujecie swe umiejętności siedząc
              na etatach, większość z was powinna pisać, to wasz obowiązek przed stwórcą –
              dawać ludziom utkane z delikatnych przeżyć zdania, które na pewno pobudzą ich
              wyobraźnię i wrażliwość, czyniąc ich życie bogatszym, a ich lepszymi. Moim
              zdaniem świat jest tak zły, dlatego że naokoło marnują się talenty odrzucane
              przez niezdolnych decydentów patrzących na wszystko przez pryzmat „czy to się
              sprzeda”. Kiedyś nie wydawano książek, aby się sprzedały tylko dlatego że było
              przekonanie że są potrzebne i coś wnoszą, dziś amerykańska szit-komercja
              wypiera nie tylko dobre filmy, ale również książki sprawiając ze coraz więcej
              głów przypomina puste wiadro.
              Pozdrowienia,
              Jerzy Woźniak
        • mjot1 Kropko... 28.08.03, 21:10
          ... jeszcze Cię podręczę troszeczkę.
          Jako laik kompletny proszę napisz, w jakim okresie (miesiącach) one jelonki
          latają? Bo przypuszczam, że jak np. chrabąszcz ma i chrząszcz ów swój ulubiony
          jakiś miesiąc.
          Jakie zakamarki lasu mogą mu ewentualnie odpowiadać?
          Na co należy zwracać uwagę szczególną?
          Jakie charakterystyczne miejsca czy znaki świadczyć mogą o bytności owego
          jegomości?
          Ja wiem, że pytam zbyt późno, że to już przecie jesień. Lecz mam zamiar jeszcze
          troszkę pociągnąć i gromadzić postanowiłem informacje niezbędne na przyszłość.

          Najniższe ukłony!
          Czepliwy M.J.
          • kropka Re: Kropko... 29.08.03, 12:13
            Nie pamiętam kiedy jelonek nas odwiedził. Wiem natomiast, że najwięcej kłopotów
            z wywalaniem i rozdeptywaniem różnych chrabąszczy jest na przełomie
            czerwca/lipca. Ukochaną porą lotów jest wczesny zmierzch (może też świt, ale
            mało znam tę porę dnia). W dzień najczęściej można je spotkać w lesie pod
            stertami liści, albo na omszałych, wilgotnych gałęziach leżących dość długo na
            ziemi. A jak dokładnie obejrzysz spróchniały pień dębu - to już masz pełny
            przegląd chrabąszczowego towarzystwa.
            Świetnym miejscem poszukiwań jest też mrowisko czerwonych mrówek. One ściągają
            do chałupy różne zwierzątka, a po skonsumowaniu części miękkich, twarde
            wywalają na zewnątrz. Jak się dokładnie przyjrzeć, to znajdzie się pełny zestaw
            okolicznych robali. Fakt, nieco nadgryzione, czasem pojedyńcze kawałki
            pancerza, jakieś ksrzydełka, ale fachowiec rozpozna, co w lesie piszczy.
            Tylko do mrowiska - to w kaloszach!!!
    • mjot1 Do znudzenia... 28.08.03, 21:01
      Wiem, że tygrzyk to nie owad. Mało. Ja wiem nawet, że on nie ssak!
      Ale wątek o owadach jako miejsce dla niego właśnie odpowiada mi i już!
      Wiem też już, że tygrzyk wśród braci pajęczej jest chyba najliczniejszy!
      Na „moich” ugorach na 10 krzyżaków łąkowych przypada około 100 tygrzyków!
      Jednak pomimo wszystko pociągnę ten temat jeszcze przez chwilkę i króciutko.

      W mym ogrodzie mam zlokalizowane dwa kokony a podejrzewam, że pewnie
      w „żywympłocie” jest ich zdecydowanie więcej.
      Pomimo starań usilnych nadal nie spotkałem samczyka!
      I coś mi dziś zeżarło tygrzykową!
      Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że nastąpiło to w przeciągu
      gdzieś 15 minut i to w chwili gdy byłem na zewnątrz i że zeżarło ją w sposób
      jakiś niezwykle przebiegły. Otóż po Pani Tygrzykowej na pajęczynie pozostała
      jedynie jedna jej kończynka w miejscu, w którym przed chwilką dostojnie
      siedziała a pajęczynka owa pozostała nienaruszona i w stanie idealnym!
      Cóż za zwirz potrafił w biały dzień dokonać zbrodni doskonałej?
      Zastanawiające...

      W jałowcu mieszka sobie krzyżak ogrodowy.
      Pajęczynkę i owszem widziałem od dość dawna, wisiała sobie nie zwracając mojej
      uwagi, bo była taka zwykła i w sumie niewielka i niepozorna. Aż kiedyś
      zauważyłem kawałek siedzącego w „dziupli” właściciela. „Kawałek” ten był dość
      spory. Wrzuciłem mu pasikonika by go wywabić. Jest naprawdę wieeelki! Dokarmiam
      go teraz czasem by wyciągnąć go z ukrycia i napawać się jego ogromem i pięknem.

      Najniższe ukłony!
      Pomimo pozorów lubiący jednak pasikoniki M.J.
      • kropka Re: Znów dygresja 29.08.03, 11:52
        Krzyżaków pilnowac nie będę!!! Nawet za dopłatą!!!
        Pewna artystka, nasza polska, więc świetna, wymysliła sobie instalację
        rzeźbiarską złożoną z żywych ptaszników baraszkujących w pościeli. Śmieszne,
        nie?
        Wymysliłam więc kontr-instalację złożoną z tejże artystki baraszkującej w
        pościeli razem z tymi ptasznikami. Będzie jeszcze śmieszniej.
        Czy wiecie, że w UE trzeba mieć specjalne zezwolenia na wystawienie żywych
        zwierząt? Nawet pcheł? Ktos tam jednak myśli.
        • jerzy.wozniak Re: Znów dygresja 31.08.03, 20:05

          Witam na forum Gazety!
          Kropeczko chyba się nie dziwisz??!!! Wystawienie zwierząt to głównie ich
          dręczenie gdyż przyjmują one świat w sposób odmienny niż my. Takie zaś fakty
          napawają mnie niespotykaną radością że jednak ktoś jeszcze na tym świecie
          myśli, szkoda że ten świat nie nazywa się Polska. U nas ciągnęli świnię za nogę
          (dostała tez parę kopów) pokazywali ja w telewizji i nic – wiadomo świnia jak
          świnia wszystko zniesie.
          Teraz do mjota, paskudo zostaw krzyżaczka w spokoju czy widziałeś aby Bozia
          dokarmiała krzyżaczki, to nie baw się w stwórcę krzyżaczek ma swój los jak i my
          i nie dokarmiać! Życie niech się toczy tak jakby nie było naszej pofalowanej
          kory wtrącającej się w przyrodę gdzie popadnie! Co zaś do tygrzykow to samczyki
          są jak to u pająków znacznie mniejsze od samic i robią niewielkie sieci ukryte
          wśród trawy. Za to one brylują na wielkich sieciach spaślaczki siedzące i
          prostujące swe nóżki w czarnych pończoszkach. Mjotku weź lupę – to konieczność
          w ogrodzie i obejrzyj jaki taki tygrzyk wygląda śledzony z bliska – to cudo!
          Gdyby był wielkości kota uciekła by w try miga cała wieś. I zwróć uwagę jak
          będzie na ciebie patrzył swymi ośmioma oczkami – co prawda krzyżakowate maj
          słaby wzrok - w odróżnieniu na przykład od maciupeńkich i prześlicznych
          skakunów – ale jakie są piękne! Te włoski – ponieważ to damy to dziwię się że
          nie szukają nic do depilacji – no cóż może w pajęczym świecie zgrabna nóżka to
          ta kosmata. Obejrzyj pod silna lupą również krzyżaczka którego spasłeś jak
          gąskę! Tez cudo, czasem siedzę na jesiennej łące – jesień to pora pająków- i
          obserwuje je pod bardzo silna lupa godzinami – czasem tez pożyczam kamerę i
          robię im wielkie zniżenie i później puszczam to na dużym ekranie mojego
          komputra, ale cudo!!!! Polecam wszystkim!!!
          Pozdrowienia,
          Jerzy Woźniak
          • kropka Re: Znów dygresja 31.08.03, 20:21
            jerzy.wozniak napisał:

            >
            > Witam na forum Gazety!
            > Kropeczko chyba się nie dziwisz??!!!
            Nie tylko sie nie dziwię, ale jestem zachwycona, że gdzieś dla jakiegoś
            społeczeństwa nawet pchła ma swoje prawa. Całkiem poważnie: bardzo mi się to
            podoba.

            > robię im wielkie zniżenie i później puszczam to na dużym ekranie mojego
            > komputra, ale cudo!!!! Polecam wszystkim!!!
            Dziękuję - postoję - nie skorzystam.

            A gdybym nie ingerowała i nie zaopiekowała sie szczeniakiem drozda, to stałby
            się łatwą kolacją kuny albo lisa. A tak lata sobie i śpiewa.
            Czasami można trochę Panu Bogu pomóc, bo zajęty okrutnie :))

            > Pozdrowienia,
            serdeczne
            > Jerzy Woźniak
            kropka
            • piasia Re: Znów dygresja 01.09.03, 08:23
              kropka napisała:

              > A gdybym nie ingerowała i nie zaopiekowała sie szczeniakiem drozda, to stałby
              > się łatwą kolacją kuny albo lisa. A tak lata sobie i śpiewa.
              > Czasami można trochę Panu Bogu pomóc, bo zajęty okrutnie :))

              Drozd lata i śpiewa, Kropka wraz z rodziną ma potężnego plusa gdzieś TAM u
              GÓRY, a my wszyscy mieliśmy ucztę duchową i kilka minut szczerego śmiechu, co
              na pewno wyjdzie nam na zdrowie, więc Kropka ma jeszcze większą zasługę ;)


              A co do owej artystki - proponuję, by w ową pościel dorzucić jej ze trzy
              tarantule, czarną wdowę i kilka innych pajęczaków z czarnym skorpionem na
              czele. Instalacja nie będzie trwać długo, i "artystka" nie będzie już katować
              ani nas, ani innych stworzeń.
              Ot, wylazł ze mnie sadyzm ;)
              • ptasik Re: Znów dygresja 01.09.03, 09:35
                Ja tam tez jestem przeciwna ingerowaniu w przyrode, ale takie nieszkodliwe
                wobec tylu szkodliwych to chyba jest rekompenasata, nieprawdaz?
                Jurku, przeca Kropka tego drozda to z takim mistrzostwem odchowala, ze tylko
                podziwiac, nawet latac sie chciala uczyc :-)))
                A M.Jot tego krzyzka to tak wspomaga, zeby on nie wiedzial ze jest
                wspomagany....

                Jurek, no co Ty, my wiemy jak to robic, zeby zwierzaki nie wiedzialy ze robimy,
                a to taka frajda :-)))
                Troche pozno chyba mowic, ze nie wolno ingerowac, bo to nic dobrego nie moze
                przyniesc, duzo za pozno, tak ze 100 lat temu i gdyby wtedy z tego gadania
                wyszly dzialania to dzisiaj rzeczywiscie przyroda moze by nie potzrebowala
                naszej ingerencji i pomocy....
                Moim skromnym zdaniem to caly wist polega na tym, aby wiedziec jak, zeby
                rzeczywiscie pomagac, a nie szkodzic.
                No bo chocby ta woda w poidelkach dla ptakow, albo ich zimowe dokarmianie -
                czyz to nie ingerencja?
                A ile ptakow z pragienia w lecie lub z glodu w zimie by padlo, gdyby nie nasze
                ingerowanie?
                No to, ze sie lajzy przyzwyczaily i sa u mnie calusienki rok i wyzeraja co sie
                da, niekoniecznie naturalnego :-) to juz inna kwestia, to w pewnym sensie jest
                przekroczenie granicy ingerowania. Ale ja bede konsekwentna - bede ingerowac do
                konca.....
                A one to wiedza, to musza wiedziec, ze u mnie im bedzie dobrze i bezpiecznie :-
                ))))

                No pewnie, ze czasem mnie korci takie totalne zapoznanie i zaprzyjaznienie, no
                pewnie, ze to radocha jak ptaki spiewaja radosniej na moj widok zima, jak ide
                ze swieza porcja jedzonka, ale gwarantuje - znam swoje miejsce w szeregu
                • ptasik Jesienny wysyp pajakow i innych owadow.... 01.09.03, 09:57
                  Musze sie podzielic, choc to nie nowina, ze pajakow na lakach i w lesie jest
                  mnostwo.

                  Na laczce trzeba uwazac glownie na inwazje tygrzykow, pan tygrzykowatych, co
                  krok to inna, mniejsze, wieksze, chudsze, grubsze, smielsze i niesmiale - uczta
                  dla pajakolubow....

                  Ale na szczescie dla mnie, bom martwic sie juz zaczynala brakiem innych pajakow
                  w swietle tej tygrzykowej inwazji spotkalam i inne lakowe, z misternie utkanymi
                  pajeczynami wygladajacymi jakby ktos cale kleby rozczochranej waty poukladal na
                  trawie. W polaczeniu z latajacymi nasionkami ostow i brzóz glownie i innych
                  roslinek to twory arcyciekawe i chyba w koncu sie skusze i wczesnym rankiem
                  pojde zobaczyc te cuda w swietle wschodzacego slonca skapane w rosie ..........
                  Wyobrazacie sobie jeszcze na dokladke te perlowe kropelki?

                  Spotkalam tez przy drodze krzyzaka wielkiego, okraglego, ktory dal sobie zrobic
                  zdjecie nawet, po czym czmychnal niestey, ale i tak zdazylam sie napatrzec i
                  szczesliwsza wracalam do domu:-)

                  Ponadto i w lesie spotkalam paru gosci, malutkich na zupelnie innych dla
                  odmiany pajeczynach, ktore w ogole sie mnie nie baly i pozwalaly gapic na
                  siebie ile mialam ochoty.....

                  No i ogrod, rabaty kwiatowe to miejsce wysypu pajakow kwietniakow, ktore nijak
                  zaprzyjaznic sie ze mna nie chca, tylko wieja jak tylko zobazca, ze ide :-))) A
                  jest ich mnostwo, setki, na kazdym kwiatuszku najmniejszym :-) w roznych
                  odcieniach od bialych, po kremowe do zielonych.
                  Rownie ciekawe twory.

                  Liste spotkan pajeczych, weekednowych zamyka pajak wygladajacy strasznie,
                  wlochaty, masywny ponad 1 cm w korpusie, ktorego jedna z par oczu widac bylo
                  golym okiem, a spotkalam go nad drzwiami wlasnej lazienki:-)))) Oczywsicie
                  powiedzialam mu dobranoc i sobie poszlam:-)


                  No chyba dzisiaj pojde sladem pajeczym i z aparatem i z lupa wlasnie....

                  Ale to nie wszystko co mnie zachwycilo w swiecie owadow w ten weekend.
                  Jeszcze byly wazki cudowne, wielkie jak cholera :-))) no mialy zeby nie sklamac
                  z 15 cm dlugosci, a w kolorze byly zielono-niebieskim, z poutykanymi na sobie
                  zlotymi plamkami - cudo po prostu

                  Poza tym, ku mej wielkiej radosci znowu wyroily sie motyle, juz kolejna
                  tegoroczna porcja, a ja myslalam, ze to juz koniec, ze na nie to trzeba do
                  przyszlej wiosny poczekac, ale na szczescie bylam w bledzie.
                  Mozna bylo do woli ogladac zwykle bielinki co najmniej w trzech odslonach,
                  maliniaki dostojki, rusalki osetniki - strasznie plochliwe i grudne do
                  upolowania aparatem foto, modraszki, panie i panow, jedne, nie wiem ktore sa
                  modre po prostu, drugie ciemno brazowe - obydwie plcie piekne, malutkie, a
                  niesamowicie piekne.
                  No i odwiedzil mnie takze w ogrodzie zawisak....

                  Oj koncze, to M.Jota wina te moje opowiesci owadzie:-) ale mikrokosmos to swiat
                  prawdziwie imopnujacy i zachwycajacy.
                  • mjot1 Jesienny wysyp pajakow i innych owadow... Hmmm... 04.09.03, 19:39
                    „...chyba w końcu się skuszę i wczesnym rankiem pójdę zobaczyć te cuda w
                    świetle wschodzącego słońca skąpane w rosie ..........
                    Wyobrażacie sobie jeszcze na dokładkę te perłowe kropelki?”
                    Będę się pewnie powtarzał jak zepsuta katarynka... Zaraz, zaraz? To chyba
                    sprawna katarynka gra w kółko te samą melodię?
                    Więc będę się powtarzał jak bardzo sprawna katarynka!
                    Te cuda Matki Natury można naprawdę dostrzec jedynie rankiem. Misterność tkanin
                    pajęczych jedynie wówczas właśnie dostrzec można. Wówczas obraz pomimo woalu z
                    mgieł jest tak wyraźny, tak przejrzysty jakby farba którą obraz namalowano
                    jeszcze mokrą była. Wówczas każdy dźwięk słyszy się jakoś czyściej wyraźniej i
                    głośniej jakby. Wówczas tylko uzmysłowimy sobie prędkość promyków słońca
                    niosących na palcach swych wspaniałe miłe ciepełko.
                    Należy tam być zanim czerwona kula wytoczy się zza horyzontu. To naprawdę jest
                    widok tak fantastyczny, że pomimo niekłamanych niedogodności porannego
                    wynurzenia się z piernatów będzie ciągnęło nas coś by jeszcze i jeszcze raz
                    spojrzeć na to piękno. Moim skromnym zdaniem warto! Przypuszczam, że nawet ci,
                    których nie wymienię tu z imienia internetowego (przez wzgląd na swą
                    niesamowitą wprost grzeczność) a dla których ranne wynurzenie się z alkowy
                    równa się niemalże śmierci klinicznej po takich jakże pięknych doznaniach
                    wyzbyliby się tych „dolegliwości” przynajmniej na czas jakiś. J

                    A świat owadzi? Świat owadzi jest tak fantastycznie piękny i bogaty, że nigdy
                    go nie ogarniemy... No i jest on tuż. Nie trzeba biletów i paszportów. Wszak
                    nie jedynie to, co „bolsze” ma wyłączność na piękno. Małe potrafi
                    być „prawdziwie imponujące i zachwycające”.
                    Wystarczy chwila zadumy i pokory... A jak dostrzeżesz toś wpadł!

                    Najniższe ukłony!
                    Owadolubny M.J.
                    • ptasik Re: Jesienny wysyp pajakow i innych owadow... Hmm 05.09.03, 10:28
                      mjot1 napisał:

                      > „...chyba w końcu się skuszę i wczesnym rankiem pójdę zobaczyć te cuda w
                      > świetle wschodzącego słońca skąpane w rosie ..........
                      > Wyobrażacie sobie jeszcze na dokładkę te perłowe kropelki?”
                      > Te cuda Matki Natury można naprawdę dostrzec jedynie rankiem. Misterność
                      tkanin
                      >
                      > pajęczych jedynie wówczas właśnie dostrzec można. Wówczas obraz pomimo woalu
                      z
                      > mgieł jest tak wyraźny, tak przejrzysty jakby farba którą obraz namalowano
                      > jeszcze mokrą była. Wówczas każdy dźwięk słyszy się jakoś czyściej wyraźniej
                      i
                      > głośniej jakby. Wówczas tylko uzmysłowimy sobie prędkość promyków słońca
                      > niosących na palcach swych wspaniałe miłe ciepełko.
                      > Należy tam być zanim czerwona kula wytoczy się zza horyzontu. To naprawdę
                      jest
                      > widok tak fantastyczny, że pomimo niekłamanych niedogodności porannego
                      > wynurzenia się z piernatów będzie ciągnęło nas coś by jeszcze i jeszcze raz
                      > spojrzeć na to piękno. Moim skromnym zdaniem warto!

                      No to chyba po takiej rekomendacji nie mam wyjscia:-)
                      Jutro?
                      Chyba tak, bo przeciez jesien przyszla tak szybko, ze tylko patrzec jak
                      wszystkie poranki beda stalowe:-(
                      Chyba tak, bo teraz poranki sa zlote, tak jak dzisiejszy, dokladnie taki jak
                      wczoraj napisal M.Jot (zwany tez katarynka)
                      M.Jocie skad wiedziales, ze moj dzisiejszy poranek bedzie dokladnie tak
                      wygladal? Masz konszachty na gorze? :-)))


                      >
                      > A świat owadzi? Świat owadzi jest tak fantastycznie piękny i bogaty, że nigdy
                      > go nie ogarniemy... No i jest on tuż. Nie trzeba biletów i paszportów. Wszak
                      > nie jedynie to, co „bolsze” ma wyłączność na piękno. Małe potrafi
                      > być „prawdziwie imponujące i zachwycające”.
                      > Wystarczy chwila zadumy i pokory... A jak dostrzeżesz toś wpadł!

                      Obys mial 100 % racje, ze Ci co dostrzega to wpadna, no chyba, ze masz na mysli
                      takie wpadanie jak moje, Twoje i ...........


                      > Najniższe ukłony!
                      > Owadolubny M.J.

                      I Katula tez owadolubna :-)
    • mjot1 Zmierzch tygrzyka 07.09.03, 19:47
      Jeszcze Was troszkę tym jakże popularnym pająkiem podręczę.
      Otóż kilka dni temu znikły moje „prywatne” tygrzyki pozostawiając po sobie
      jedynie kokony.
      Dziś z okazji „łykendu” mając troszkę czasu a i że pogoda przepiękna dopisała
      postanowiłem sprawdzić „swoje” ugory jakże obwite w tygrzyka.
      Udałem się i... szok! Tam gdzie dwa tygodnie temu doliczyć się można było bez
      trudu stu sztuk dziś naliczyłem trzy, powtarzam trzy sztuki! I to jakieś takie
      jakby mizerne. Wiem, że nie wszystkie dojrzałem, ale przecie wówczas również
      nie wszystkie mogłem widzieć, warunki były podobne słoneczko, wiaterek i po
      prostu pięknie.
      Wnoszę, że te kilka chłodnych nocy uczyniło swoje. Tygrzyk jako zwirz
      ciepłolubny jednak jest w odwrocie! Jesień robi jednak swoje.
      Obecnie na „mych” ugorach króluje krzyżak łąkowy. Jest go na jednostce
      powierzchni tyle, co dwa tygodnie temu. Widać, że on nasz, słowiański i nie
      straszne mu jakieś chwilowe kaprysy pogodowe. Przepiękne klasyczne sieci mienią
      się w promieniach słońca a w niektórych z nich na środku siedzi ona. Trafić
      można naprawdę piękne egzemplarze.
      Trafiłem też na umizgi Państwa Krzyżaków.
      Ona potężna, postury „przepakowanego” kulturysty, szersza niż dłuższa, rudawej
      karnacji i on szczuplutki jakiś, taka chudzinka.
      Nie wiem ile biedak podejść czynił pierwej, lecz pod mym nieskromnym, obleśnym
      okiem próbował po trzykroć. Ona opuściwszy swą sieć oddalona była od niej na
      kilka centymetrów on wspinał się po badylku sitowia lekko ponad nią, po czym
      powolutku zbliżył się i następowała z obu stron jakby próba chwytu
      zapaśniczego. Łapięta obojga wykonywały szybkich kilka ruchów i on spadał na
      nici jak niepyszny. Po trzecim podejściu salwował się w chabazie nie
      oglądnąwszy się nawet za siebie.
      Nie wiem czy mu kolor jej oczu nie odpowiadał czy też może jej kształtne
      gabaryty? Jednak przyjmując zasadę „sądź po sobie” to przypuszczam, że jednak
      jej zwalisty urok powodem był rezygnacji. Mnie przy takiej różnicy masy myśl o
      amorach nie przyszłaby nawet do głowy a co dopiero wcielanie tej myśli w czyn!

      A przy okazji stwierdzam jednak (jak zwykle zresztą), że już jesień...
      Chabazie na ugorach takie jakieś cieplutkie barwami się zrobiły. Beże i brązy w
      ogólnej tonacji już prawie dorównują zieleni.
      I pomimo pięknej pogody jakoś tak smętnie... Ptaszęta jakieś niby przemykają,
      ale tak cichuteńko... Tylko „cykady” grają niestrudzenie swą tęskną melodię.

      Najniższe ukłony!
      Melancholijnie nastrojon M.J.
      • kropka Re: Zmierzch tygrzyka 07.09.03, 23:18
        Ależ Mjocie, toż to wrzesień, czyli jesień pełną gębą!
        Własnie wróciłam z lasu. Liści na ziemi więcej niż na drzewach. Jesli coś
        zielonego widać, to niewątpliwie jałowce, sosny i świerki. Dęby zółto-czerwone,
        zołędziami sypią, że bezpieczniej z parasolem pod nimi chodzić. Ptaki zamilkły,
        robactwo chałupy na zimę szuka, a wiewiórki jak oszalałe zapasy zbierają. A mój
        jeż już liście w kącie ogrodu zbiera i legowisko mości.
        Czyżby wczesna zima? Az dziw, bo z krótkim rękawkiem całe dnie biegam, twarz do
        słońca wystawiam, o zimie nie myślę... Ale jak dotąd mój jeż się nie mylił...
        Coś się komuś porąbało. Ale komu? Mnie, czy jeżowi?
      • kropka Re: jesienna tortura 17.09.03, 15:56
        tortura - dla mnie. Dla Jurka i Mjota pewnie radość i szczęście bez granic.
        Otóż jest taki mały, brzozowy lasek, w którym jesienią każdego roku zbieraja
        się pająki. Łażą po ziemi, po drzewach, zwisają z gałęzi, sieci tyle, że wejść
        się nie da. Latem ich tam nie ma, ale jesienią - jak w horrorze.
        Kiedyś Jurek napisał, że krzyżaków u nas coraz mniej. Otóż informuję uprzejmie,
        że w tym roku w brzozowym lasku krzyżaków tyle, co zwykle. Dziecko specjalnie
        na przeszpiegi wysłałam. Wróciło zachwycone, bo znalazło mnóstwo tych bydląt o
        średnicy brzucha ok.3 cm z "pięknymi", białymi, niemal równoramiennymi krzyżami
        na plecach.
        Więcej nie piszę, bo zaraz umrę. Może uda mi się namówić dziecko, jako
        naocznego świadka, do napisania dokładniej.
        A swoją drogą, dlaczego te krzyżaki tylko jesienią tam się schodzą? Sejmik
        przed odlotem, czy jak?
        • mjot1 Z głupia frant... 20.09.03, 19:50
          Może one te pająki po prostu lubią tę cudowną porę zwaną Babim latem? Zresztą
          tak jak i my.
          Swoją drogą faktycznie jesienią pajęczynek jest nieskończenie więcej niż w inne
          pory roku. Jeśli ktoś szwenda się po lesie niechybnie to spostrzegł. Właśnie
          jesienią co chwila można gębą wtarabanić się w taką matnię. Bez problemów
          dostrzec można amatorów runa leśnego, jak co i rusz wymachując w przedziwnej
          gestykulacji kończynami chwytnymi wyrzucają z siebie niczym z „kałacha” serie
          słów powszechnie uznawanych za niecenzuralne.
          A przecie wystarczyłoby spoglądnąć czasami gdzie się lezie a nie jedynie
          pazernie wgapiać się pod nogi za grzybem.
          Może ktoś dostrzegłby i zachwyciłby się misterną tkaniną? A na pewno ileż to
          trudu zaoszczędzilibyśmy tym biednym żyjątkom nie wspominając o uniknięciu
          nieprzyjemnych doznań wlepiania się mokrym pyszczydłem w sieć.

          Tak Kropko! Naprawdę podziwiam i zachwycam się pajęczynkami.
          Mój krzyżak ogrodowy zamieszkujący w jałowcu rośnie nadal. Według mnie jest już
          monstrualnych rozmiarów! Takiego jeszczem nie widział!
          Już go nie dokarmiam J Niech radzi sobie sam.
          Ach! Tygrzyki już znikły. Troszkę szkoda... Ale w przyszłym roku na pewno będą!

          A nasz buk zaczął przyodziewać coraz to strojniejsze szaty.
          Z nadal dominującej zieleni coraz śmielej wydobywają się płomienie złota,
          miedzi i brązu. Jest piękny i taki dostojny...

          Najniższe ukłony!
          Na świat patrzący przez sieć pajęczą M.J.
          • g.i.jane Re: Z głupia frant... 21.09.03, 19:36
            Mój krzyżak poszedł na łatwiznę i podczepił się do sznura na bieliznę. Wyplótł
            sobie piękną pajęczynę i siedzi na środku a ma z 5 cm długości (razem z
            nogami). Będę musiała rozwiesić nowy sznurek gdzie indziej, bo chyba nie ma
            nadziei, żeby prędko się przeniósł?
          • puma002 Re: Z głupia frant... 21.09.03, 21:16
            mjot1 napisał:

            > Może one te pająki po prostu lubią tę cudowną porę zwaną Babim latem? Zresztą
            > tak jak i my.
            > Swoją drogą faktycznie jesienią pajęczynek jest nieskończenie więcej niż w
            > inne pory roku. Jeśli ktoś szwenda się po lesie niechybnie to spostrzegł.

            Wiosną pajęcza młodzież przędzie małe sieci. Jesienią wyrośnięte pająki
            produkują solidne pajęczyny, które łatwiej dostrzec. Tak mi się wydaje.

            Dziś zawarłam znajomość z mrówczynkiem! To taki pajączek, który wygląda jak
            mrówka. Tak mi się też wydawało, że ta moja mrówka dziwna jakaś, ale dopiero
            jak "mrówka" zjechała w dół z mojej ręki po linie-pajęczynie niczym alpinista,
            stwierdziłam "a tuś mi pajączku" i obejrzałam okaz staranniej.

            Pozdrawiam :)))
            • puma002 Re: Z głupia frant... 21.09.03, 21:26
              > Dziś zawarłam znajomość z mrówczynkiem

              pardon - mrówczynka się ten pająk nazywa (rodzaj żeński), w narzędniku - z
              mrówczynką
              • ptasik Re: Z głupia frant... 21.09.03, 21:38

                ...nakarmiłam dziś pająka niewiedziec jakiego nbo maly byl. Szłam sobielaka z psami polujac na motyle a koniki polne umykaly przed moimi girkami i nagle jeden zawisl w powietrzu. Po przygladnieciu sie co tez go zatrzymalo zauwazylam pajaka calkiem siwego 10 - razy od niego mniejszego ale widac sprytniejszego. Walka pajaka z konikiem byla ekscytujaca, choc z gory wiadomo bylo, ze to konik przegra i przegral. Ja tylko obserwowalam choc jednym machneciem reki moglam konika uwolnic.... Nie smialam choc ja go w te tarapaty wplatalam .....
                Kim byl ten pajaczek szary i niepozorny .....
                Swiat pajakow eksycytujacy jest prawdziwie.....
          • jerzy.wozniak Re: Z głupia frant... 22.09.03, 22:32
            Witam na forum Gazety!
            Pajęczarze, pająki wcale się nie pojawiają na jesieni, one są od zimy ale
            zimują zwykle ta malutkie i później rosną aż wyrosną na potwory straszące co
            niemiara biedną kropkę. Jak one rosną to i rośnie ich sieć stąd na jesieni tyle
            ich widzimy. Babie lato to tez pajączki snujące nici po to aby dostać się na
            nowe tereny gdzie ludzie znów będą się dziwować skąd tyle ich w tym roku.
            Niektóre szczególnie z niewielkich babioletnich gatunków jak te z rodzaju
            plądrak szybują nawet na 10000 metrów czyli tam gdzie jest już naprawdę zimno i
            bez tlenu. A wiatr zanosi je wszędzie. Teraz właśnie malutkie wyklute z jajek
            pajączki dotąd pozostające pod opieka matki wyruszają na swe podniebne podróże
            wysuwając długą nic, która porwana jesiennym wiatrem unosi małego lotnika w
            nieznane. Jesień bowiem to pora pająków i żółtych liści. Cudowny czaas!
            Pozdrowienia,
            Jerzy Woźniak
    • mjot1 Świerszcz 23.09.03, 17:57
      Do przedsionka wtargnął nam świerszcz.
      Nie żaden tam domowy, lecz prawdziwy świerszcz polny!
      Taka smoliście czarna lśniąca kulka z czułkami przyczepiona do walcowatego
      odwłoku na kończynkach.
      No i jestem w kropce...Co z biedakiem zrobić?
      Wygonić go na zewnątrz by szukał sobie innego zacisznego miejsca jakoś nie mam
      serca...
      Wpuścić go do domu nie bardzo chcę... Nie! Nie dlatego żem jakiś gbur i
      niecnota gościnność słowiańską mający za nic. Dlatego że:
      - Jak nadmieniłem jest to świerszcz polny i nie wiem czy spodoba mu się wystrój
      mej chałupinki.
      - No i powód podstawowy – Etos, czyli pyszczydlak który raczej morduje
      wszystko co się rusza. Więc zapewnienie gościowi bezpieczeństwa graniczyłoby
      raczej z cudem.
      -
      Na razie biedaczyna siedzi w przedsionku zdziwiony pewnie niezmiernie brakiem
      namiastki choćby gościnności z mej strony a mną mjotają uczucia straszne i
      nijak nie mogę zdobyć się na gest rozsądku by wyprosić go za drzwi.

      Najniższe ukłony!
      Mjotany rozterką M.J.
      • jerzy.wozniak Re: Świerszcz 24.09.03, 16:31
        Witam na forum Gazety!
        Zostaw bidulkę jeśli zniesiesz jego koncerty – wycie nocne. Mój wielki
        przyjaciel robił taras w szparę w terakocie której nie zdążyli zafugować na
        czas fachowcy (suszyło ich i popyly), wlazł świerszcz, pierwszego dnia było
        znośnie jeszcze spali, następnego ranka odbili kafelek i wygnali śpiewaka precz
        do ogrodu. Można mieć bowiem skrzypeczki, ale ze wzmacniaczem 100Watt - wynocha!
        Pozdrowienia,
        Jerzy Woźniak
    • kropka Re: na pohybel biedronkom!!!! 26.09.03, 10:00
      co z tego, że ładne? co z tego, że "do nieba po chleba"?
      Dziś w nocy pożarło mnie to kropkowane bydlę w sam środek policzka!
      I żeby raz ugryzło i już. NIE! Musiało pogryźć cały policzek!!!
      Czy ja mszyca jestem, czy co? Na moje oko nawet nie jestem podobna!
      Co za wściekła bestia!
      Zgadzam się z Gałczyńskim:
      Po cholerę to to żyje?
      Nie wiadomo nawet, czy ma szyję,
      a bez szyi komu się przyda?
      Pachnie to to jak dno beczki,
      jakieś nóżki, jakieś kropeczki
      OHYDA!!!
      • piasia Re: na pohybel biedronkom!!!! 26.09.03, 12:50
        Kropeczko! Widocznie kropkowane bydlę ciągnie do Kropek jako ta mucha do miodu.
        Musisz być samą słodyczą, że rzucają się na Ciebie biedronki ;)

        A u mnie na działce pojawiła się ważka. Żeby tam ważka - WAGA. Wielka, ogromna
        i pot z niej.... cholera, to nie ten opis...
        Ogromna, żółto-niebiesko-zielona, z wielgachnymi oczami, klasyczny helikopter.
        Krąży w pobliżu, ale zawsze poza zasięgiem. Na moment nie spocznie,
        doprowadzając mojego psa do rozpaczy tym, że nie da się złapać. Któregoś dnia
        pojawiła się druga, i razem we dwie....
        Dość powiedzieć, że na ślubne łoże wybrały sobie mój kark! Akurat byłam zajęta
        plewieniem, a tu na mojej szyi takie brewerie! Mój wrzask słychać było chyba w
        promieniu wielu kilometrów ;)

        • mjot1 Ja bym tam nie wrzeszczał... 26.09.03, 20:06
          A niech one sobie...
          Sądzę, że jest (są) to żagnica okazała.
          Wspaniały helikopter. Cudowna maszyneria Matki Natury. I ten „metaliczny”
          chrzęst podczas lotu...
          Piasiu nie wrzeszcz! Niech się mnożą! Niech ich będzie jak najwięcej!

          Do Kropki.
          Fakt. Biedronka potrafi użreć! Oj potrafi... Wiem to z autopsji.
          Ale i tak jest piękna, choć wielokropka.

          Ach mamy zaprzyjaźnionego złotooka. Lata ten elf (bardzo odpowiada mi to
          określenie) wokół lampy i jakoś udaje mu się ustrzec podstępnych a strasznych
          knowań Etosa. Jednak przyszłość jego widzę w czarnych barwach.
          Że też człek ma takie zachcianki by mieć i Etosa i złotooka...
          Durnota ludzka nie ma jednak granic.

          Najniższe ukłony!
          Samokrytyczny M.J.
    • jerzy.wozniak Re: Hej! Owadoluby! 28.09.03, 08:33
      Witam na forum Gazety!
      Muchy nie lecą nigdzie, 99% z nich zdycha opanowana jesienią przez grzyb, gdyby
      nie on to żylibyśmy po szyje w muchach, gdyż dziennie na świecie rodzi się
      300000000000 much! Większość jest pożerana, ale te co zostaną już w ciepłych
      krajach są nie do zniesienia. Zima to okres oddechu i czystki w szeregach much.
      Grzyb morduje je już od polowy września rozwijając się w tchawkach. Część ginie
      też z zimna i tak na wiosnę pojawia się tylko około 0,3 populacji z
      poprzedniego roku.
      Pozdrowienia,
      Jerzy Woźniak
      • to_maria Co to za cudaczek? 29.09.03, 15:49
        Zobaczyłam wczoraj na cyprysiku utkany biały kokon wielkości orzecha włoskiego
        z otworem u dołu. W srodku siedział "On", okrągludki jak fasolka, miał jasny
        tułów na końcu brązowiejący, a na nim cztery słabowidoczne kropki, układające
        się jak wierzchołki w kwadracie. Do tego był wieeelki, jak na pająka, tak
        myśle, "na oko" miał co najmniej 1,5 cm. Co to za cudaczek?
        pozdrawiam
        • jerzy.wozniak Re: Co to za cudaczek? 30.09.03, 20:47
          Witam na forum Gazety!
          To pająk krzyżak prawdopodobnie łąkowy, o czym świadczą kropki na odwłoku.
          Należy zostawić go w spokoju a odwdzięczy się zjadając sporo komarów i much w
          następnym sezonie. Jak nie on to jego dziatwa której właśnie pilnuje.
          Pozdrowienia,
          Jerzy Woźniak
          • to_maria Re: Co to za cudaczek? 30.09.03, 21:42
            "Cudaczek" wygląda zupełnie inaczej niż pająk krzyżak, na zdjęciach które
            widziałam, zupełnie NIE jak np.
            www.fotcom.biz/zoom.asp?id_zdj=1897
            jest cały jasny beż, żadnego krzyża nie widać, ani innych wzorków, widać tylko
            cztery, słabo widoczne kropki, i koniec "odwłoka" jest wyraźnie w kolorze
            ciemnym brąz.
            Nie wypłaszałam z kokonu, nie wiem jak wygląda w "pełnej krasie".
            Pająki od lat upodobały sobie moje "iglaki", nie usuwam, tam gdzie występują
            nie ma żadnych gąsienic i innego robactwa.
            Czy to prawdziwy krzyżak???
            pozdrawiam
            • facelia Re: Co to za cudaczek? 05.10.03, 18:53
              Nikt nie chce podzielić się swoją wiedzą???
              Dodam tylko, że widoczne kropki są w układzie
              x x
              x x
              pozdrawiam
              • facelia Re: Co to za cudaczek? 05.10.03, 18:57
                nie dopisałam, że znalazłam pająka na jałowcu, w zeszłym tygodniu?
                cały jasny, co to może być za gatunek?
                serdecznie pozdrawiam
                • facelia Re: Co to za cudaczek? 05.10.03, 21:16
                  Jeśli mowa o pajączkach, jest ich mnóstwo.
                  Na perukowcu podolskim w naszym ogrodzie mieszka zupełnie biały pająk,
                  sredniej wielkości, dziwnie wygląda, jak albinos, nigdy wcześniej takiego nie
                  widziałam, co to za gatunek?
                  pozdrawiam
                  • puma002 Re: Co to za cudaczek? 05.10.03, 22:52
                    A ja widziałam wczoraj muchę-albinoskę (albo muchę-staruszkę?) białą jak
                    mleko. Normalna dość duża mucha, plujka albo coś w tym rodzaju. Dziwna
                    okropnie.

                    Pozdrawiam
                    • piasia Re: Co to za cudaczek? 06.10.03, 15:18
                      Biały pajączek to może być kwietnik. On dopasowuje się do otoczenia. A może się
                      nie dopasowuje, tylko szuka otoczenia, które ma taki kolor jak jego ciało? Tego
                      nie wiem. Wiem za to, że śnieżnobiały pajączek mieszkał sobie w moim ogródku w
                      kielichu białej lilii. Tez wymagania - atłasowa pościel, wonne powietrze.... ;)
              • jerzy.wozniak Re: Co to za cudaczek? 10.10.03, 07:19
                Tak, jak pisałem już wiele razy na tym forum Krzyżaków jest wiele gatunków,
                niektóre wcale nie maja krzyża, tylko kropki, a ich odwłoki mogą mieć różne
                kolory od wiśniowego do prawie białego. Jeśli pająk jest duży, odwłok okrągły,
                ma schowek i wisi na drzewie lub trawie to prawie na 100% krzyżak. Natomiast to
                co drukują w Internecie nie bardzo mnie interesuje bo może tam pisać i
                zamieszczać zdjęcia każdy. Z najpospolitszych gatunków to krzyżak łąkowy,
                ogrodowy, zielony (z układu kropek to może być ten opisywany) – buduje on sieci
                głownie poziome wśród gałęzi drzew i krzewów. Według znawców pająków, którzy
                opracowali atlas tych zwierząt w Polsce opisano około 12 gatunków z tego
                rodzaju. To co zwykle jest opisywane jako krzyżak (niestety link nie działa
                więc nie mogę sprawdzić co to) to krzyżak ogrodowy Araneus diadematus. Krzyżaki
                maja różne wielkości – niektóre są małe i nie rzucają się w oczy. Większość nie
                ma polskich nazw i są raczej znane tylko specjalistom. Wszystkie maja duża
                rozpiętość ubarwienia i plam w tym nasz najpospolitszy pająk, krzyżak ogrodowy.
                Często spotykana jest odmiana której odwłok jest smoliście czarny z kilkoma
                plamkami nie tworzącymi regularnego krzyża.
                Jerzy Woźniak
                • facelia Re: Co to za cudaczek? 11.10.03, 19:53
                  A więc jednak to Krzyżak,
                  porozmawiam z dziećmi, aby go "nie uszkodziły",
                  upodobał sobie jałowiec przy samym tarasie.
                  pozdrawiam
    • mjot1 Czyżby przybył do nas z wizytą? 11.10.03, 21:18
      Oczywiście pająk!
      Wczoraj Moja Zdecydowanie Lepsza Połowa dostrzegła na futrynie drzwi
      wejściowych do naszej chałupinki pająka.
      A że musiał to być pająk nie lada niech świadczy fakt, że zadzwoniła
      natychmiast do mnie nie bacząc żem w pracy i że mogą mnie zaprzątać sprawy wagi
      niezwykłej. Tonem nie znoszącym sprzeciwu oznajmiła mi, że nie obchodzi jej czy
      mam czas w tej chwili czy nie, bo ona ma pająka niezwykłego i musi mi go opisać
      a tembr Jej głosu był taki, że gdybym przemawiał właśnie na forum światowym to
      musiałbym przerwać, bo innej możliwości po prostu nie było! I opisała...
      Kazałem jej przenieść go z futryny na jałowiec i strzec.

      Gdy wróciłem do domu natychmiast obejrzeliśmy ów okaz.
      Na pierwszy rzut oka krzyżak łąkowy.
      Ależ piękny! A jak cudownie oooogroooomny!
      Na mocnych paskowanych kończynkach wsparty odwłok o średnicy około 13
      milimetrów, „szerszy niż dłuższy”, leciutko spłaszczony w osi góra dół, barwy
      kremowej. Na grzebiecie i na bokach odwłoka nieprawdopodobnie piękny wzór jakby
      wzorowany na sztuce mauretańskiej.
      „Grafika” na grzbiecie kreślona mocną wyraźną ciemną kreską przypominała jakby
      ozdobną rękojeść miecza?
      Na bokach zaś kreślony cieniutką brązową kreseczką rysunek jak z dywanów
      wschodnich mistrzów... Cóż za misterność i finezja! Fascynujące!
      Qurcze przecież tego nie da się opisać!
      Dziś już go nie było...
      Mam nadzieję, że zaszyła się gdzieś (bo to przecież ona) bezpiecznie i tka
      dzielnie kokon by maleństwa pajęcze wiosną wypełznąć mogły.

      Najniższe ukłony!
      Będący jeszcze pod wrażeniem M.J.
      • jerzy.wozniak Re: Czyżby przybył do nas z wizytą? 12.10.03, 15:17
        Mjocie! gorąco namawiam na kupno dużej lupy powiększającej około 15 razy coś
        fascynującego - dopiero wtedy zobaczysz te finezyjne włoski, oczy wlepione w
        ciebie co najmniej jak byś był muszką i niezwykłe przebarwienia na ciele. Owady
        = lupa inaczej tracicie tak wiele przecież one to mikro świat!
        Jurek
        Pełen radości że jest jednak ktoś na świecie kto czuje podobnie – chyba jednak
        warto żyć?
        • mjot1 Wiem, kto zacz. (chyba) 14.10.03, 21:48
          Dzięki pomocy pewnej miłej osoby ustaliłem (chyba?) personalia tego naszego
          gościa. Tu serdeczne dzięki za pomoc i należny dziękczynny ukłon z prośbą o
          częstsze odwiedziny na tym „zielonym” forum J Dzięki!
          Otóż wydaje mi się, że to krzyżak marmurkowy (dwubarwny?)
          Pierwszy raz widziałem takie indywiduum. Niech ktoś sobie myśli ci chce o
          pająkach Ona naprawdę jest piękna!

          Najniższe ukłony!
          Spieszący z doniesieniem i zachwycony M.J.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka