jednorazowo_problemowo
18.08.20, 16:06
Kto nie ma doświadczenia z tyłkologią, brzydzi się lub jest Józkiem i spółką - proszony jest o opuszczenie wątku

Kilka lat temu zaczęłam mieć problem z odbytem. Swędzenie, wrażenie takiej jakby wessanej, mocno naciągniętej skóry, ale brak krwawienia czy guzków. Po czasie przypomniałam sobie, że zbiegło się to z moimi jedynymi w życiu próbami seksu analnego, a ówczesny partner był bardzo przyzwoicie wyposażony. Tak mnie wtedy bolało, że się nie udało i zarzuciliśmy temat. Niedługo potem (raczej po kilku miesiącach niż dniach) zaczęły się te problemy. Początkowo ignorowałam, smarowałam jakąśtam wazeliną. Potem po rozmowie z farmaceutą w aptece kupowałam maści na hemoroidy (zero efektu), a świąd i to ciągnięcie skóry pojawiało się i znikało. Znikało np. na 2 miesiące, a pojawiało się na 2 dni, czyli do przeżycia. Ale od roku właściwie ciągnie i swędzi już non stop. Poszłam do proktologa, zrobił mi to płytsze wziernikowanie, wyszedł lekki stan zapalny w końcowym odcinku. I zaczęło się: on przepisywał kolejne maści, probiotyki i tabsy, ja to kupowałam i stosowałam z nadzieją, ale nie pomagało nic, więc po 1-2 miesiącach kolejna wizyta, kolejne maści itd. I tak z sześć razy, a potem pandemia. Efekt jest taki, że wywaliłam na leki z 700 zł, mam cały arsenał tubek, ale na dłużej niż godzina nie działa nic. Prokto twierdzi, że to zaleczona (?) już szczelina odbytu. Pokazuje mi tę bliznę niby tam, gdzie akurat nigdy mnie nie piekło ani nie ciągnęło. Nie wiem, czy znów iść i znów kupować kolejną maść. Czy któraś z Was albo Waszych bliskich miał podobny problem? Znacie temat zawodowo? Co może zadziałać? Czuję, ze pewnego dnia przez ten tyłek normalnie oszaleję

Już nawet nie mówię, że mój zadek od lat musi być wyłączony z zabaw łóżkowych, co samo w sobie jest wstydliwe, ale najgorszy jest nieustanny świąd i ciągnięcie skóry