kiks4
25.04.23, 17:30
Wiem, że na tym forum piszą mądrzy ludzie więc dlatego proszę o pomoc w zrozumieniu pewnego fenomenu, którego istoty pojąć nie mogę.
Otóż zawsze, ale to zawsze, obserwujemy (a nauka to potwierdza) że przewadze podaży nad popytem towarzyszy obniżka cen. I na odwrót oczywiście.
Gdy obrodzi w danym roku szczypiorek, to producenci, chcąc go sprzedać, obniżają ceny a w ślad za nimi idą i handlowcy. W rezultacie końcowy nabywca ma śliczny, świeży i aromatyczny szczypiorek do porannej jajeczniczki za pół darmo.
Ma gdzieś w świecie, ale nie w Polsce. U nas to podstawowe prawo ekonomii tak nie działa. Nie wierzycie?
Tak było, tak było...kilka dni temu w piękny, słoneczny dzień mieliśmy znaczną nadwyżkę energii elektrycznej, zapewne za sprawą rozmnożonej ostatnio domowej i profesjonalnej fotowoltaiki. Woltomierz w mojej domowej instalacji pokazywał 250V - przypomnę: nominalne napięcie powinno wynosić 230V ± 10%. Czyli w widełkach od 207V do 253V. Więc byliśmy na skraju górnej wartości.
I jaki jest efekt ten nadwyżki - prąd zdrożał i jeszcze zdrożeje, gdy przekroczę 2 MWh zużycia w tym roku.
To jest właśnie potęga władzy autorytarnej. W ZSRR odwracano bieg rzek, my odwracamy działanie podstawowych zasad ekonomii.
ZSRR źle na tym wyszedł. Jak my wyjdziemy na tym odwracaniu- zobaczymy. A właściwie już się domyślam. Jak Zabłocki.
PS
Jeśli ktoś nie śledził tego energetycznego fenomenu to powiem, jak zachowała się władza. Ogłosiła stan klęski i kazała wyłączyć wielkie farmy fotowoltaiczne. Prywatne. Przerzucając na nich swój problem.