aleksandra_11823
16.01.23, 18:47
Hej, nie wiem czy tu znajdę pomoc czy ktoś może był w podobnej sytuacji. Mam 22 lata i kilka dni temu straciłam tatę. Miał problem z alkoholem i wpadał w ciągi, ale wtedy kiedy nie pił był naprawdę cudownym człowiekiem i najlepszym ojcem. Miałam z nim naprawdę super kontakt rozmawialiśmy praktycznie codziennie. Kiedy dowiedziałam się o jego śmierci moja reakcja była zupełnie normalna, płacz, smutek, uczucie bezsilności itd. Ale następnego dnia już praktycznie zachowywałam się normalnie, trochę jeszcze płakałam na pogrzebie również, ale martwi mnie to, że nie przeżywam tego tak mocno mimo, że tata był najważniejszą osobą w moim życiu i byłam z nim tak bardzo zżyta. Zawsze się bałam, że umrze przez tą chorobę i starałam się mu pomóc jak tylko mogłam, ale on nigdy nie chciał podjąć terapii. Dziwnie się czuję z tego powodu, bo trochę się zachowuję jakby nic się nie stało, staram się odpychać od siebie te myśli, trochę czuję się jakbym była pozbawiona uczuć. Martwi mnie to i boję się, że może ten ból przyjdzie znienacka z jakimś opóźnieniem…