borowka97
23.02.21, 15:40
Cześć. Jestem partnerką mężczyzny, u którego zdiagnozowano BPD.
Przez ostatnie miesiące (jesteśmy razem 3 lata) układało nam się naprawdę wspaniale. Był tak troskliwy, miły, zawsze stawał po mojej stronie, mówił, że ma do mnie poważne zamiary, że mi się oświadczy. A teraz? Zupełnie nagle (Przeszedł długą terapię i miałam nadzieję, że teraz będzie już dobrze, bo bardzo się starał i przez długi czas nie był impulsywny, był bardzo spokojny) wcześniej nie dawał sygnałów, że coś mu się nie podoba w związku. Wręcz przeciwnie potrafiliśmy przegadać całe noce i obiecywać sobie, że jeśli coś będzie nie tak to nie przemilczymy tego tylko zawsze będziemy szczerze mówić co nam leży na sercu). Wczoraj nagle stwierdził, że lepiej będzie jeśli się rozstaniemy, bo tak naprawdę to on nie radzi sobie z życiem. Podał głupie usprawiedliwienia, że na mnie nie zasługuje i że poznam kogoś bardziej wartościowego. Przestał całkowicie się do mnie odzywać, nie pisze, nie oddzwania. Nie chce mnie spotkać, dał do zrozumienia, że mam mu się nie pokazywać. Jestem w strasznej rozsypce, przepłakałam całą noc. (Napisałam mu o tym, że płaczę, trzęsę się, żeby mi chociaż wyjaśnił albo żebyśmy się rozstali na żywo po tych trzech latach a nie przez telefon - ale zignorował wiadomości). Jak można tak potraktować osobę, której dzień wcześniej mówiło się, że się ją kocha? Jak można nagle zmienić zdanie kiedy zapewniało się jeszcze chwilę wcześniej "nie opuszczę cię". W tamtym tyg. trzymał mnie mocno, ściskał, patrzył w oczy i mówił, że wiele dla niego znaczę, że nie chce mnie stracić, że z nikim nie dogadywał się tak jak ze mną, bo nigdy się nie kłóciliśmy gwałtownie tylko potrafiliśmy dojść do porozumienia. Czuję się skrajnie źle, nie mam z kim o tym porozmawiać. Czuję jakbym miała zwariować, nie wiem co myśleć, jak się odnaleźć w tej sytuacji. Nie mogę się uspokoić. Jeszcze kilka dni temu leżeliśmy wtuleni rozmawiając o ślubie a teraz nie chce mnie widzieć. Nie chce mnie w swoim życiu