kwiat_paproci
23.06.07, 19:28
Ludzie Rydzyka uczą nauczycieli
Publicyści znani z Radia Maryja i TV Trwam uczyli pedagogów z Chełma, że
świadkowie Jehowy to sekta, a największe zagrożenia dla młodzieży to horoskopy
i wróżby
Konferencja "Złudne uroki, czyli o sektach, subkulturach, wróżbach,
horoskopach, magii..." odbyła się w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 6 w
Chełmie. Zorganizował ją wojewódzki ośrodek doskonalenia nauczycieli -
podległy PiS-owskiemu marszałkowi województwa lubelskiego.
Co działo się na konferencji?
Siostra Michaela Pawlik występująca w TV Trwam opowiadała nauczycielom m.in. o
zgubnych skutkach wiary w reinkarnację. Andrzej Wronka, publicysta znany z
mediów o. Rydzyka i prezes stowarzyszenia Effatha, które tropi sekty i
zagrożenia dla wiary, dał ostrzegawczy wykład o świadkach Jehowy.
- To była żenada, ale musieliśmy pójść. Dyrektorzy nas wysłali, odmowa szefowi
nie byłaby mile widziana - mówi nam nauczycielka, która słuchała wykładów.
- Poziom merytoryczny był mizerny - dodaje nauczycielka z Zespołu Szkół
Zawodowych w Chełmie (kilka lat temu zmagano się tu z werbunkiem uczniów przez
sektę). - Padło kilka banalnych stwierdzeń, o których wie każdy średnio
rozgarnięty gimnazjalista.
A co sądzą pracownicy ośrodka doskonalenia nauczycieli? - Zapraszając
prelegentów, kierowałem się ich fachowością i doświadczeniem - mówi Jan
Ciepałowicz, konsultant ośrodka ds. religii i wychowania fizycznego. - Siostra
Michaela i pan Wronka znają się jak chyba nikt w Polsce na tej tematyce.
Joanna Grochola, dyrektor ośrodka: - To sami nauczyciele w ankietach, które
otrzymują, zamówili zorganizowanie takiej konferencji.
Organizatorzy tłumaczą: dzieci wyjeżdżają na kolonie, obozy wędrowne i
pielgrzymki. Sekty często wykorzystują okres wakacji do werbunku młodych
ludzi. Dlatego to świetny moment, żeby na lekcjach wychowawczych uczyć, jak
się sekty ustrzec.
Opozycja w sejmiku wojewódzkim jest oburzona. Radny Jacek Czerniak (SLD)
zażądał wyciągnięcia konsekwencji wobec kierownictwa ośrodka. - Badamy sprawę.
Na razie powstrzymam się od decyzji i komentarzy - mówi marszałek województwa
Jarosław Zdrojkowski (PiS).
Źródło: Gazeta Wyborcza
Chełmscy lekarze oskarżeni o narażanie pacjentów
Doniesienie do prokuratury złożył Ryszard Zawadowski z Rejowca, który z
trzytygodniową wnuczką przyjechał do szpitala w Chełmie. Lekarze strajkowali i
dopiero po awanturze dziecko zostało przyjęte.
Śledczy sprawdzą, czy strajkujący od początku czerwca medycy mogli narazić
zdrowie niemowlęcia. - Ten strajk to bezczelna, arogancka i cwana manipulacja
ze strony lekarzy - mówi oburzony Ryszard Zawadowski. Mężczyzna zarzuca
lekarzom w Chełmie, że ich strajk jest nielegalny, bo porzucili swoje miejsca
pracy i nie pomagają pacjentom.
W środę przyjechał do szpitala razem z trzytygodniową wnuczką Agnieszką.
Lekarz pierwszego kontaktu polecił, żeby dziewczynkę przebadał ortopeda. -
Zastałem jednak zamknięte drzwi i napis, że trwa akcja strajkowa - wyjaśnia
Zawadowski.
Mężczyzna rozzłościł się. Udało mu się dostać do szpitala: - Zobaczyłem na
pustych korytarzach snujących się bez celu pacjentów - relacjonuje.
Ostatecznie udało mu się znaleźć ortopedę, zrobił awanturę i wymusił badanie.
Jednak uznał, że strajk medyków naraża pacjentów i powiadomił śledczych o
popełnieniu przestępstwa.
- Prokurator w Chełmie wszczął czynności w kierunku ustalenia, czy mogło dojść
do narażenia zdrowia niemowlęcia i naruszenia jednego z artykułów ustawy o
rozwiązywaniu sporów zbiorowych - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca szefa
Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Wyjaśnia, że czynności te mogą zakończyć się
wszczęciem normalnego postępowania prokuratorskiego. Dodaje też, że na
Lubelszczyźnie to pierwsze zawiadomienie przeciwko strajkującym lekarzom.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
500 złotych dla chirurga to za mało
Byłego ordynatora ortopedii szpitala w Chełmie Wiesława P. i dwóch tamtejszych
chirurgów prokuratura oskarżyła o branie łapówek
Prokuratura w Lublinie ma już gotowy akt oskarżenia przeciwko lekarzom.
Śledczy zarzucają Wiesławowi P., że w latach 1996-2005 przyjął od 27 pacjentów
łapówki - łącznie 50 tys. zł. Ortopeda miał brać pieniądze m.in. za
wszczepienie endoprotez. Z zeznań jednego z pacjentów, któremu miał operować
złamaną nogę, wynika, że dał w kopercie ordynatorowi 500 zł. Dla lekarza było
to jednak za mało, bo na odchodne powiedział pacjentowi: - "Moje konie już
siano mają".
Dwaj inni lekarze oskarżeni przez prokuraturę to chirurg Tadeusz W. - miał
przyjąć ponad 15 tys. zł łapówki oraz Roman Z., były ordynator chirurgii w
chełmskim szpitalu - od trzech pacjentów miał przyjąć łącznie 6,2 tys. zł łapówek.
Od kilku lat chodziły słuchy, że pacjenci, którzy chcieli dostać się na
oddział ortopedii chełmskiego szpitala, musieli za to dodatkowo płacić. W
listopadzie 2005 roku policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali na
lotnisku na Okęciu Wiesława P., kiedy wracał z Ameryki Północnej.
Ortopeda był jednym z najbardziej znanych i cenionych specjalistów. Na jego
oddział przyjeżdżali ludzie z całego regionu. Składał m.in. złamane nogi
znanych pierwszoligowych piłkarzy. Słynął z wystawnego stylu życia: jeździł
terenową toyotą, mieszkał w okazałej willi, a jego pasją były polowania. W
Chełmie głośno było o jego wyprawach na safari i do Kanady, gdzie ma rodzinę.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
Więcej wieści z Chełma nie znalazłam. Chyba na szczęście.