diabollo
28.08.23, 07:40
Sprawdzam "zabójczość szczepionek", czyli odrobina matematyki
DUŻY FORMAT
Wojciech Orliński
Plotka wygląda mniej więcej tak: niezależni dziennikarze w internecie odkryli wysoką śmiertelność u ludzi zaszczepionych na COVID-19.
Jak już parokrotnie pisałem (ostatnio w zeszłym tygodniu), obserwuję rosyjską propagandę w internecie. Ubocznym skutkiem jest to, że jestem też na bieżąco z bzdurami antyszczepionkowymi.
Jedno i drugie propagują te same konta, często w pakiecie z teoriami spiskowymi typu „Neil Armstrong nigdy nie był na Księżycu" albo „zamachy z 11 września 2001 to mistyfikacja". Ci ludzie po prostu kłamią na dowolny temat, bo wyciągnęli wniosek z tego, że w internecie (a już zwłaszcza na Twitterze zarządzanym przez Elona Muska) kłamstwo się lepiej sprzedaje.
Zetknąłem się w ten sposób z antyszczepionkową plotką, która być może do państwa też już dotarła. Jeśli jeszcze nie widzieliście jej w internecie, usłyszycie na najbliższej rodzinnej imprezie od tego wujka, co zwykle.
Plotka wygląda mniej więcej tak: niezależni dziennikarze w internecie odkryli wysoką śmiertelność u ludzi zaszczepionych na COVID-19. Co tysięczna osoba od nich umarła! To stąd taka plaga niewytłumaczalnej śmierci (i tutaj wujek powoła się na jakiegoś dalszego krewnego albo celebrytę, który nagle zmarł, nie wiadomo od czego).
Nie chcę podawać źródeł, bo nie chcę tym ludziom nabijać klików. Zresztą, w sumie wszystko jedno, czy to usłyszycie na YouTubie, czy na imieninach u cioci.
Źródłem jest analiza danych z amerykańskiej bazy VAERS, która rejestruje absolutnie wszystkie skutki uboczne szczepionek, prawdziwe i nie. Pewien lekarz kiedyś zgłosił, że szczepionka zmieniła go w Marvelowskiego superbohatera Hulka – i oczywiście baza danych to przyjęła, bo nie ma tam żadnej weryfikacji „na wejściu".
Po co taka baza danych, to temat na osobną rozmowę. Najważniejsze to być świadomym jej specyfiki przy analizowaniu tych danych.
Głównym źródłem tej plotki jest pewien bloger, który całkiem słusznie założył, że co jak co, ale zgon to już nie jest zamiana w Hulka. Albo ktoś żyje, albo nie.
Przeanalizował zgony z bazy VAERS i wyszło mu, że wśród osób zaszczepionych przeciw COVID-19 co najmniej jedna na tysiąc umarła. To 676 tysięcy ofiar Big Pharmy w USA!
Ponieważ pokazał swoje obliczenia, mogłem zobaczyć, gdzie robi błąd. Zanim to wyjaśnię, muszę jednak państwu ujawnić potworny sekret.
Ten felieton jest zabójczy jak szczepionka. Spośród osób, które doszły do tego zdania, co najmniej jedna na tysiąc umrze do 1 września 2024. W praktyce nawet więcej (szacowałbym, że raczej co dwusetna).
Już za późno. Przerwanie lektury nic nie da. Okrucieństwo Big Felietons nie ma granic.
Jak to obliczyłem? Na podstawie danych z GUS.
Dla dwudziestopięciolatka prawdopodobieństwo zgonu w ciągu roku to równo jedna tysięczna. Potem nieubłaganie wzrasta, przekracza jedną setną w wieku lat 55 i jedną dziesiątą w wieku 84 lat.
Ciekawostka na marginesie: najbezpieczniejszy wiek to 8 lat, gdy to prawdopodobieństwo wynosi zaledwie 0,00009. Po prostu jesteśmy wtedy pomiędzy chorobami wieku dziecięcego a chorobami wieku dojrzałego. Dla niemowlęcia prawdopodobieństwo zgonu jest takie jak dla 49-latka.
Moi najmłodsi czytelnicy mają po dwadzieścia parę lat, większość jednak jest raczej w moim wieku lub starsza. Stąd ostrożna prognoza, że „co najmniej jedna na tysiąc, ale raczej bliżej jednej na sto".
To sporo. Pięćdziesięcioparolatek, który ma około dwustu znajomych rówieśników, na 87% będzie żegnać przynajmniej jednego z nich w ciągu najbliższego roku (p=1-0,99^200). Stąd to doskonale nam znane uczucie, że ze znajomymi spotykamy się teraz głównie na pogrzebach innych znajomych.
Jeśli internet wywoła u kogoś antyszczepionkową histerię, może myśleć, że to przez szczepionki. Ale tak naprawdę to przez „siątki" (pięćdziesiątka, sześćdziesiątka…). I na tym polegał błąd tego blogera.
Gdy mnie uczono statystyki, obliczenia trzeba było sobie rozpisać na kartce, dopiero na koniec sięgnąć po kalkulator. Przez to człowiek musiał przemyśleć, co właściwie liczy.
Do sprawdzenia „zabójczości szczepionek" należałoby porównać zgony zaszczepionych ze zgonami całej populacji. Wyszłoby nam, że nie ma różnicy, a więc nie ma tematu.
Kiedy komputery wszystko „liczą za nas", łatwo jest dostać prawdziwe wyniki dla bezsensownego modelu. Ów bloger porównywał populację zaszczepionych z populacją nieśmiertelnych!
Jeśli zdołowałem państwa tym tematem, to na koniec odrobina optymizmu. W pewnym sensie naprawdę jesteśmy nieśmiertelni.
Tablice trwania życia kończą się na setce. Dla stulatka prawdopodobieństwo zgonu w ciągu roku to 0,34. A więc ma dwa razy większe szanse na przeżycie!
Dostajemy od statystyki premię za to, że na razie udawało nam się uciec grabarzowi spod łopaty. Dlatego chociaż noworodkowi statystyka daje 77 lat do przeżycia, to 77-latkowi – prawie 10, a 87-latkowi jeszcze pięć.
Życzę więc wszystkim z państwa (a także sobie samemu), żebyśmy spotkali się na tych łamach we wrześniu 2024.
wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,30118657,orlinski-sprawdzam-zabojczosc-szczepionek-czyli-odrobina.html