grgkh
11.09.06, 09:55
A propos gwałtu, którego dokonał ostatnio pewien ksiądz na "swojej" parafiance, przyszły mi do głowy pewne refleksje.
O intymnych kontaktach księży wiemy stosunkowo niewiele. A gdzie się one zaczynają? Szeroką promenada prowadzącą do nich jest najpewniej spowiedź "święta". Nie wyobrażam sobie, by istniała dogodniejsza forma przejęcia władzy nad człowiekiem, niż wtedy gdy odsłania on się do najtajniejszych zakamarków swojej psychiki. Faktycznie oddaje siebie. Staje się wobec przesłuchującego go zza kratki księdza-człowieka całkowicie bezbronny. Czy trudno wtedy o pokusę nadużycia? Zaczyna się od "pocieszania", może być także groźniejsze lub delikatniejsze połajanie, a potem przebaczenie, które wyzwala w grzesznym nieszczęśniku poczucie wdzięczności. To jest autentyczne przejęcie władzy. Zdolny i sprytny kapłan ma pole do przeogromnych nadużyć.
Katolicyzm to niezwykle perfidne narzędzie.