jan.kran
21.08.23, 10:32
Jestem na tym forum od początku teraz zaglądam rzadko ale przeczytałam wątek rohatyny i przeleciałam wątek o tragedii autyzmu. Może komuś nasza historia pomoże, doda otuchy. Wiem że każda historia jest inna wiem że wygraliśmy los na loterii autyzmu.Ale za pozytywnym zakończeniem stoi wiele trudu, smutku załamań ,wątpliwości i ciężka praca syna,córki,moja i psychologa ,pedagoga ,nauczycieli. Mieliśmy szczęście że mieszkamy w Oslo ,ze mieszkamy w kraju gdzie autyści mają pomoc i szanse. Syn ma obecnie 34 lata diagnozę otrzymał mając 16 lat. Mimo że byłam na to przygotowana bo wiele wskazywało że ma autyzm przez pół roku miałam stany lękowe i byłam załamana. Diagnoza autyzmu zbiegła się z rozpoczęciem nowej szkoły ( tu jest system 10 + 3). Szkołę wybrałam z namysłem , pod kątem potrzeb syna. Szkoła z tradycjami w dobrej dzielnicy, niewielka ,blisko miejsca zamieszkania ,wysoki poziom. Tu w zasadzie nie ma szkół specjalnych, duży nacisk kładzie się na integrację. Było ciężko chwilami ,zaburzenia snu, stany depresyjne,wycofanie. Ja pracowałam na popołudnia i noce i prawie mieszkałam w szkole. Były spotkania pedagog ,psycholog ja, nauczyciel i spotkania moje z pedagog ,syna z pedagog i psycholog. Syn sporo opuszczał z powodu problemów ze snem potem zdawał materiał indywidualnie. Nie było problemów socjalnych choć był samotnikiem, nauczyciele mieli o nim dobre zdanie. Uczył się dobrze ale matura stała pod znakiem zapytania z powodu matematyki. Nauczycielka od matematyki i psycholog zrobiły dla niego specjalny program bo znał materiał natomiast miał problemy z myśleniem abstrakcyjnym i zadaniami pisemnymi. Maturę otrzymał ,nauczyciel norweskiego twierdził że jego praca maturalna była na poziomie uniwersyteckim i poszedł na studia o czym napiszę w kolejnym odcinku:)