sonny07
30.09.03, 18:05
Chryste, ludzie - jak oni to masakrystycznie opisują na tej oficjalnej
stronie, hehe! Uśmiać się można po pachy :)) Jak chcecie więcej to służę :)
Do kuchni, zwabiona zapachami wchodzi Frytka i łakomym wzrokiem patrzy na
stół, patelnie, kuchenkę.
- Mogę wam zjeść jednego takiego grzyba? - patrzy na talerz z chińskimi
grzybkami. - Pomóc wam coś? Jak się czujesz Damianku dzisiaj?
- Jak widać. A ty?
Ting miesza farsz w misce, Frytka zawija sajgonki przy stole.
- Jeny! Zrobiłam sajgonkę! Tylko nie chce mi się skleić - woła ze wzruszeniem
w głosie Frytka.
Damian - jako wegetarianin - przygotowuje dla siebie na osobnym miejscu
kotlety sojowe.
- Nie zjesz tego nawet, gdy będzie tylko troszkę mięsa? - pyta zdziwiona Ting.
- Nawet jak tym samym narzędziem dotykasz, to nie mogę, bo czuje mięso.
Ting zawija sajgonkę, obok robi to samo Frytka i idzie jej to o wiele
sprawniej niż Ting, która stara się rozłożyć ryżowy papier na tacce - ma z
tym przeogromne problemy.
- Jaka wielka ćma! Ratunku! Zabijcie tą bestię! - woła nagle Frytka na widok
małej ćmy latającej nad stołem. W obronie żywego stworzonka staje Damian,
który tłumaczy Frytce, że ćma też człowiek i żyć chce.
- Nie ruszaj jej, to piękne stworzenie. Że takie stworzenie się uchowało w
tak zimnym kraju.
Frytce coraz lepiej wychodzi składanie sajgonek. Mówi, że po programie
zatrudni się w restauracji. Jest z tym tylko jeden problem: na każdą zwiniętą
sajgonkę Frytka zjada z miski tyle samo farszu. Nie wiadomo czy jest
restauracja, która zatrudniłaby takiego pracownika. Po chwili do Frytki
przyłącza się Leszek i wspólnie wyjadają farsz, którego ubywa w
zastraszającym tempie.