evita.ie
16.01.08, 01:57
Brud, brud i smród, jeszcze raz smród i brud, i ubóstwo.
Obdrapane wieżowce pokryte graffiti, śmierdzące klatki schodowe,
generalnie Stawki nawet Rosochy czy też Pułanki, że nie wspomne
starych hutniczych blokowisk. W jednym miejscu zaczyna sie nowe
czyste, za pare metrów coś, co było czyste, odnowione i pomalowane 3-
4 lata temu, ale wygląda jakby nikt tego nie dotykał przez lata. To
samo z drogami. Tu nowe, a tam dziury i łaty, ale przecież było to,
pamiętam, nowe 4 lata temu...Brak miejsc do parkowania, nielegalne
parkowanie, blokowanie wyjazdu, zastawianie drogi, to tylko
drobiazgi w tym totalnym bałaganie
Rosną ceny mieszkań w takim otoczeniu i z menelami pod blokiem (i w
bloku) a już śmietniki i ten zapach, nawet zimą, to totalna porażka.
Takie to pospolite i za takie pieniądze? Boże Drogi
Jeden tydzien, jedno tankowanie, jeden tysiąc kilometrow
przejechany. Jeden dowod do wymiany. Jedno tłumaczenie zaświadczenia
o niekaralności. Jeden wielki rip off bo jedna zaprzysięgła
tłumaczka ostrowiecka zaprzysięgła się, żeby z jednej strony
typowego druku wyciągnąc aż trzy (słownie 3) strony czcionką 3 razy
wiekszą od powszechnie uznawanej za normalną. Za 135 po 45 od
strony! Jakby to zobaczył swiętej pamięci pan Piotr K, to by się
przewrócił w grobie...
Pocieszam się jednak myslą, że były to ostatnie dokumenty do
tłumaczenia i żaden sworn translator z tego oszukanczego kraju nie
oszuka mnie już więcej. I że ten dowód za 30 PLN + zdjęcia u Luli za
25 + plus bilet w tę stronę i z powrotem oraz powrót za parę
miesięcy i wydanie kolejnych 200-300 Euro żeby ten dowód odebrac,
beda jednak ostatnimi dokumentami z tego złodziejskiego kraju.
...Jeden tydzien, jeden tysiąc kilometrow, jeden tysiąc
niewypoziomowanych studzienek nawet na ulicach (Warszawa) oddanych
do użytku b niedawno. Jedna z ostatnich podróży, bynajmniej nie
sentymentalnej, do kraju i miasta rodzinnego...