Dodaj do ulubionych

Rollercaster czy już screwmachine?

29.06.05, 15:55
Balcerowicz mocno obniżył stopy i zostawił furtkę na dalsze obnizki.
Co za ZASTANAWIAJĄCA zmiana nastroju !

Tymczasem w Niemczech zima, za oceanem wiosna w dodatku bezinflacyjna (ale
NIE na moich rachunkach....).

Pisałem o póżnej jesieni ... czyżby miało przyśpieszyć?
Obserwuj wątek
    • bush_w_wodzie lbs :))) 29.06.05, 18:20
      obnizaja stopy - zle z gospodarka - bedzie krach
      podwyzszaja stopy - zle z pozyczkodawcami - bedzie krach
      nic nie robia - zle z gospodarka i pozyczkodawcami - bedzie krach

      nie obrazaj sie za ten przytyk - to tylko taka przyjacielska refleksja

      nie jest w polsce fajnie - to jasne - ale tak jest i bez krachu. bardziej bym
      sie krachu obawial gdyby byl fajnie choc moze bladze

      pzdr
      • lastboyscout Re: lbs :))) 29.06.05, 20:14
        Nie krytykujesz moich pogladów a tylko im przeciwstawiasz swoje, dlaczego
        mialbym to traktowac jako przytyk?!
        W tym przecież cała zabawa! smile

        Bush, ja nigdy medrkowałem o poziomie stóp procentowych ani w Polsce ani w USA.
        Z bardzo prostej przyczyny:
        NIE ZNAM SIĘ NA TYM.
        Nie obserwuje też tak dokladnie rynku, nie wnikam w cyfry.

        Moje zdanie na temat sytuacji we Polsce i w USA okresliłem nie raz bardzo
        klarownie.
        W Polsce NAJPIERW trzeba zmienić PODSTAWY PRAWA i wypelnić wiezienia POLITYKAMI
        a nie kryminalistami (poniewaz ci ostatni dostali sie tam za sprawa politykow =
        biedy).
        W USA trzeba RATOWAĆ prawo przed MONOPOLAMI I OLIGOPOLAMI, ktore doraznie
        oprozniaja wiezienia z kryminalistow (potrafiąc im dać pozyteczniejsze zajecie:
        prace i wojnę) ale zdemoralizowane zniszcza ten kraj OD SRODKA.

        Probowalem (z fachowa pomocą Przycinka) uzmyslowic wam ze stopy w Polsce to
        TRZECIORZEDNA sprawa i DOTYCHCZAS (!!!!!!!!!) zalezna tylko od polityki innych
        krajów.
        Ich obnizka nawet o 3% zwiekszy wylacznie popyt na kredyty konsumpcyjne, ktore
        brane w obowiazujacej postaci(zmienna stopa, balon, obce waluty) to nieuchronna
        droga do oddania obcym (bankom) reszte tego co pozostało w polskich rekach:
        wlasnosć prywatną.
        Temat Balcerowicza, jego "reform", stóp to temat ZASTĘPCZY odwracający
        (wygodną) uwagę Polaczków od tego o co naprawdę w tej grze chodzi.
        Tak więc FAKTYCZNIE uważam, że niezaleznie jaki by nie przyjąć poziom stóp
        zawsze rozwinie sie niekorzystny scenariusz.
        Przy wysokich-złuda siły przy rosnących długach - juz 100 miliardow (46%GDP)
        dolarow TYLKO dlugu zewnetrznego!
        Przy niskich stopach odjazd spekulantow zwlaszcza przy zaiskrzeniu koniunktury
        na swiecie.
        Wyważony środek to powolna agonia co dotychczas calkiem niezle sie udawalo za
        sprawa sprzyjajacych okolicznosci zewnetrznych (niespotykanie stabilna sytuacja
        na swiecie).
        To, że Balcerowiczowi puściły wyraznie nerwy (najpierw zawyżone stopy, potem
        asekuracyjny zjazd a teraz noga na gazie przy niekorzystnych danych z USA
        (inwestycje netto prawie 100 miiardow TYLKO w styczniu 2005!)świadczy o tym, że
        kończy się DRUGA KADENCJA (pierwsza to lata 70te) tego pana jego "reform" i ich
        efektów sad
        On już pakuje walizki a TY wink ....?
      • viper39 Re: lbs :))) 29.06.05, 20:19
        bush_w_wodzie napisał:

        > obnizaja stopy - zle z gospodarka - bedzie krach
        > podwyzszaja stopy - zle z pozyczkodawcami - bedzie krach
        > nic nie robia - zle z gospodarka i pozyczkodawcami - bedzie krach
        >
        > nie obrazaj sie za ten przytyk - to tylko taka przyjacielska refleksja
        >
        > nie jest w polsce fajnie - to jasne - ale tak jest i bez krachu. bardziej bym
        > sie krachu obawial gdyby byl fajnie choc moze bladze
        >
        > pzdr

        nie wiem jak ty ale ja to inaczej zrozumialem, jako wyraz euforii ze nareszcie
        cos idzie w dobrym kierunku, poniewaz tez ta obnizka od razu nie zadziala, a
        spodziewa sie Balcerowicz ze po wyborach komuny nie bedzie, to jest to tez
        proba przypodobania sie nowej wladzy (POPIS), co w sumie ejst dobra polityka
        dla niego.
        choc z drugiej strony jak juz kiedys mowilem sama obnizka stop nie jest w
        stanie niczego zalatwic.

        a swoja droga to szlag czlowieka trafia jak sobie pomysli jak dobrze mogloby
        byc w Polsce gdyby nie te idiotyczne przepisy, przepisy i polityka itd....
        ludzie zalapaliby zachodniego bakcyla dosc szybko, bo przeciez Polacy umieja
        sie przystosowac do zachodnich warunkow...
        • lastboyscout Re: lbs :))) 29.06.05, 20:41
          > nie wiem jak ty ale ja to inaczej zrozumialem, jako wyraz euforii ze
          >nareszcie cos idzie w dobrym kierunku, poniewaz tez ta obnizka od razu nie
          >zadziala, a spodziewa sie Balcerowicz ze po wyborach komuny nie bedzie, to
          >jest to tez proba przypodobania sie nowej wladzy (POPIS), co w sumie ejst
          dobra polityka dla niego.

          Pewnie, że idzie w dobrym kierunku bo socjalizm moze zwalczyc TYLKO ekonomia
          jak uczy Hrabia Fredro i wlasnie sprawa nabrala przyspieszenia.
          Z tym, ze na tym moj optymizm sie konczy bo komuna i Balcerowicz po wyborach
          tak długo będzie jak długo KO0MUNIZM JEST W NAS (wystarczy poczytac wypowiedzi
          na forum! ).
          Co do POPIS'u i wszelkich innych Donaldów i Marii, zwolennikow Putina, Buraków
          innych różowych to ICH WLASNIE zamknąłbym w wiezieniach za 15 lat kadzenia
          zamiast pracy.
          W Polsce bedzie jeszcze dobrze!
          Ale TYLKO wtedy kiedy ja zostanę prezydentem, Bush_ premierem a Przycinek
          Ministrem Finansów!
    • robi17 bedzie lepiej - tak jak sie spodziewalem 29.06.05, 21:49
      BIEC jak dotad sie nie mylil

      Przyspieszenie możliwe jesienią

      Wskaźnik wyprzedzający koniunktury, informujący o przyszłych tendencjach w
      gospodarce, wzrósł o 0,7 punktu i był to drugi miesiąc jego lekkiego przyspieszenia.

      ekonomia_a_34-1.F.jpg

      Być może to zapowiedź lepszych perspektyw rozwojowych gospodarki w drugim półroczu.

      Jest to tym bardziej prawdopodobne, że dwie miary pomocnicze wskaźnika
      informujące: o kierunku i tempie zmian w gospodarce oraz o sile ich
      rozprzestrzeniania się na poszczególne obszary działalności - również mówią o
      nadchodzącej poprawie.
      Lepiej z zamówieniami

      Spośród ośmiu składowych wskaźnika cztery poprawiły się, dwie pozostały na
      poziomie podobnym jak przed miesiącem, a dwie się pogorszyły.

      Najważniejsze korzystne zmiany to wyhamowanie tempa spadku napływu nowych
      zamówień w przedsiębiorstwach. Ciągle utrzymują się one w trendzie spadkowym,
      jednak od dwóch miesięcy sytuacja nie pogarsza się tak drastycznie, jak na
      początku roku. Natomiast na razie nie widać istotnej poprawy zamówień
      eksportowych. Ostatnie dane statystyki oficjalnej wskazują na lekkie zwolnienie
      eksportu, choć ciągle to właśnie sprzedaż za granicę jest siłą napędową
      gospodarki. Dla najbliższej przyszłości nadal zasadnicze znaczenie ma odpowiedź
      na pytanie, czy ożywienie popytu wewnętrznego jest w stanie zrównoważyć
      ewentualne osłabienie siły eksportu.

      Na razie perspektywy popytu wewnętrznego nie rysują się najlepiej. Kwiecień i
      maj to kolejne miesiące, kiedy płace w ujęciu realnym spadały. Skłonność
      konsumentów do zakupów w ostatnim czasie nie poprawiła się w sposób wyraźny. W
      zasadzie od początku roku można mówić o stagnacji nastrojów konsumenckich, jeśli
      chodzi o skłonność do kupowania dóbr trwałego użytku.

      Informacją, która mogłaby świadczyć o wzroście popytu globalnego, jest dynamika
      kredytów zaciąganych przez gospodarstwa domowe i małe firmy. Wielkość ich
      zadłużenia rośnie niezwykle dynamicznie w ostatnich miesiącach, ale nadal nie
      jest jasne, jaką część tych kredytów przeznacza się na cele konsumpcyjne, a jaką
      - na finansowanie inwestycji giełdowych. Warszawska giełda w ostatnim czasie
      kusi bowiem inwestorów kolejnymi atrakcyjnymi debiutami, a trzymanie
      oszczędności na lokatach bankowych staje się przy malejących stopach
      procentowych coraz mniej opłacalne.

      Kolejny pozytywny objaw to wzrost wydajności pracy w przedsiębiorstwach
      produkcyjnych. Przedsiębiorstwa coraz szybciej i lepiej dostosowują się do
      bieżących zmian na rynku. Na spadek popytu reagują szybko - upłynniają zapasy,
      ograniczają produkcję i redukują koszty, także zatrudnienia. Tym samym wymuszają
      wzrost wydajności pracy, co pozwala im utrzymać konkurencyjną pozycję na rynku.
      Choć w ciągu ostatnich kilku lat wydajność pracy rośnie po kilkanaście procent
      rocznie, rezerwy pod tym względem chyba są, zwłaszcza jeśli poziom wydajności
      odnieść do czołowych gospodarek światowych.
      Kłopot z inwestycjami

      Wzrost wydajności pracy bez ożywienia inwestycji wpływa niestety negatywnie na
      sytuację na rynku pracy. Stąd też widoczny ostatnio spadek stopy bezrobocia może
      ulec wyhamowaniu, jeśli przedsiębiorcy nie zwiększą skłonności do inwestowania.

      A nie jest z nią najlepiej. Dane GUS o inwestycjach w pierwszym kwartale
      rozczarowały ekonomistów do tego stopnia, że wielu podważa ich wiarygodność. Nie
      ma wątpliwości, że inwestycje pojawiają się z pewnym opóźnieniem w stosunku do
      ożywienia gospodarczego. Żeby jednak firmy skłonne były podjąć decyzje o
      inwestowaniu, ożywienie musi się utrzymywać przez dłuższy czas, a wyniki
      finansowe przedsiębiorstw muszą się poprawiać w sposób istotny.

      Ubiegłoroczne przyspieszenie wzrostu gospodarczego trwało zaledwie pół roku,
      wyniki finansowe przedsiębiorstw poprawiały się, jednak od połowy roku zaczęły
      się już pogarszać. Tempo wzrostu kosztów stawało się szybsze niż przychodów. W
      takiej sytuacji trudno decydować się na inwestycje, a jeszcze trudniej przekonać
      do niej bank, który udziela kredytu. Finansowanie inwestycji ze środków własnych
      przedsiębiorstw może dotyczyć zakupu drobnego wyposażenia (komputery czy środki
      transportu), ale nie poważnych inwestycji, które istotnie wpłyną na rozwój całej
      gospodarki.

      Podaż pieniądza M3 w ujęciu realnym nie rosła w maju tak szybko jak w miesiącach
      poprzednich, jednak w dalszym ciągu przybywa gotówki. Gdyby sytuacja ta
      utrzymała się w dłuższym okresie, mogłoby to świadczyć o poszerzaniu się szarej
      strefy.

      Realne wartości WIG obniżyły się w maju i przynajmniej do końca lata nie należy
      spodziewać się raptownej poprawy nastrojów wśród inwestorów giełdowych.
      MARIA DROZDOWICZ
      Maria Drozdowicz jest pracownikiem Bureau for Investments and Economic Cycles,
      www.biec.org

      www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_050629/ekonomia/ekonomia_a_34.html
      • lastboyscout NIE bedzie lepiej - tak jak sie spodziewalem ;) 30.06.05, 19:25
        wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2796816.html



        ..."Marcin Mróz, mówi, że głębokim cięciem można NAPOMPOWAĆ popyt, jednak
        skończyłoby się to WYSOKĄ inflacją i WZROSTEM DEFICYTU w bilansie obrotów
        bieżących. A to w dłuższej perspektywie SZKODZILOBY gospodarce.

        Kredyt NIE JEST pożądany

        Choć po obniżce stóp NBP spadnie oprocentowanie kredytów, to ekonomiści
        zastanawiają się, czy popyt na te kredyty istotnie się zwiększy. I odpowiadają
        zgodnie - raczej nie.

        Główne powody to:

        • produkcja przemysłowa spowolniła, więc na razie moce wytwórcze mogą
        wystarczyć;

        • przedsiębiorcy w Polsce inwestują głównie w oparciu o własne pieniądze, a te
        wciąż leżą na kontach niewykorzystane;

        • tańszy kredyt można bez problemu zaciągnąć np. we frankach szwajcarskich."...
        • robi17 glupoty pisze GW 01.07.05, 06:35
          stopy kredytu konsumenckiego w Polsce nijak sie maja do stop NBP, nie mowiac juz
          o tym, ze stosunkowo malo Polakow wogole korzysta z ktedytow, bo ich na to nie
          stac; stopy nie beda wiec mialy wplywu na popyt wewnetrzny, natomiast moze
          spowoduje oslabienie PLN (dobre dla eksporterow) i poprawia rentownosc
          przedsiebiorstw, co z kolei w dluzszej perspektywie moze spowodowac zwiekszenie
          sklonnosci do inwestowania; niby proste
          • lastboyscout Re: glupoty pisze GW 01.07.05, 15:26
            Ja z kolei przestalem czytac Rzeczpospolita ponieważ po zmianie jej
            kierownictwa to istny koncert życzeń.

            Cytat który przytoczyłem to tylko CYTAT Wyborczej z wypowiedzi Głównego
            Ekonomisty banku Société Générale ...

            Co do tematu.
            Banki JUŻ obniżyly oprocentowanie kredytow KONSUMENCKICH:
            gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,2797005.html
            co NIE MOŻE NIE MOŻE NIE WPŁYNĄĆ NA POPYT zwłaszaca biorąc pod uwagę trudności
            ze spłatami przy słabnącej koniunkturze gospodarczej.
            Juz zadluzeni beda przefinansowywac kredyty na nizszy procent a niektórzy
            uzyskane oszczednosci na splacie bedą przeznaczac nawet na podwyzszenie
            pozyczki.

            Pominąłeś wspomnianą również oczywistą sprawę ucieczki od kredytów walutowych w
            związku z nieuchronnym słabnięciem złotówki.

            A PRZEDE WSZYSTKIM nie bierzesz pod uwage faktu o ktorym sam wielokrotnie
            pisałeś: przedsiebiorstwa mają masę własnych niewykorzystanych funduszy więc
            NIE MA żadnego powodu aby miały się dodatkowo zapożyczać!
            • robi17 Re: glupoty pisze GW 01.07.05, 21:28
              forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=17007
              • lastboyscout Re: glupoty pisze GW 01.07.05, 23:05
                ?????!
                • robisc sorry - mialo byc to :) 01.07.05, 23:08
                  forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=25517584&a=25930871
                  • lastboyscout Re: sorry - mialo byc to :) 02.07.05, 00:08
                    Tak wiem. Na TO liczy Balcerowicz.
                    TYM chce splacic nadchodzacą LAWINĘ spłatpozyczkowych.
                    Balcerowicz może jeszcze obnizyc stopy bo ma nieoczekiwanie deflacje.
                    Greenspan podnosi stopy mimo, ze nieoczekiwanie nie ma inflacji.
                    Obecnie ida leb w leb, z tym, ze Greenspan ma lawine inwestycji a Balcerowicz
                    ma wybory.
                    Stawiamy zaklady kto wygra ten wyscig?


    • robi17 troche o Ameryce i troche o Polsce 04.07.05, 20:44
      Umacniając złotego, RPP osłabia efekty obniżki stóp
      04 lipca 2005
      Piotr Wiśniewski
      Umacniając złotego, RPP osłabia efekty obniżki stóp
      Rada pomogła gospodarce, tnąc stopy procentowe. I zaszkodziła, zmieniając na
      łagodne nastawienie w polityce monetarnej.
      Z Ameryki

      Tydzień przed amerykańskim Dniem Niepodległości zwykle nie wyróżnia się
      przesadną aktywnością i tym razem też tak było. Inwestorzy myślami byli już na
      długim weekendzie albo na wakacjach. Trochę emocji pojawiło się we wtorek, kiedy
      wszystko pomagało bykom, i w czwartek po posiedzeniu FOMC (komitetu sterującego
      polityką monetarną USA). Na rynku walutowym kurs euro przełamał bardzo mocne
      wsparcie na poziomie 1,20 USD.

      Fed tym razem negatywnie zaskoczył inwestorów. Co prawda zgodnie z oczekiwaniami
      podniósł stopy o 25 pkt baz., ale wydał komunikat niewiele różniący się od tego
      sprzed miesiąca. Nie było sygnału pozwalającego na wyciągnięcie wniosku o
      zbliżającym się finale cyklu podwyżek. Wręcz przeciwnie — członkowie Fed
      stwierdzi, że mimo wzrostu cen energii ekspansja gospodarcza nie jest zagrożona.
      Inwestorzy odczytali to jako zapowiedź kontynuacji podwyżek stóp i sprzedawali
      akcje. Kiedy już ochłonęli, następnego dnia doszli do wniosku, że komunikat
      świadczy jednak o wzroście zaufania banku do gospodarki. Wcale jednak nie jestem
      pewien, że taki jest powód podtrzymania zapowiedzi stopniowego podwyższania
      stóp. Podejrzewam, że chodzi o trudną sytuację na rynku nieruchomości.

      Warto uświadomić sobie, że Alan Greenspan popełnił sporo błędów, a ich wynikiem
      są nadmuchiwane jeden po drugim balony spekulacyjne. Ostatnio przeczytałem
      artykuł Stephena Roacha, analityka Morgan Stanley („Od bąbla do bąbla”wink, pod
      którym mógłbym się podpisać obydwiema rękami. Roach pisze, że swoją uległością
      wobec rynków finansowych Rezerwa Federalna doprowadziła pięć lat temu do
      powstania bąbla spekulacyjnego na rynku akcji, a po jego pęknięciu ratowała
      sytuację, utrzymując stopy procentowe w latach 2002-04 poniżej poziomu inflacji.
      Dzięki temu powstał kolejny bąbel spekulacyjny — rynek nieruchomości — i wiele
      mniejszych.

      Tani kapitał spowodował 10-krotne zwiększenie portfeli funduszy hedgingowych.
      Nadmuchują one balony spekulacyjne, inwestując na rynkach rozwijających się i na
      rynku towarowym. Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy rzeczywiście na amerykańskim
      rynku nieruchomości powstał balon spekulacyjny i nie przekonuje go nawet znaczny
      liczby transakcji oraz cen sprzedawanych domów, powinien zajrzeć na stronę
      internetową CondoFlip.com. Zwraca tam uwagę hasło, które ośmiesza ideę bąbli
      spekulacyjnych: „miejsce bąbelków jest w wannach”. Najważniejsze jednak to, że
      firma pośredniczy w internetowej sprzedaży domów, które... nie zostały jeszcze
      nawet zbudowane. Pojawienie się takich biznesów jest dzwonkiem alarmowym.
      Problem w tym, że rynek domów jest już ostatnim inwestycyjnym bastionem
      Amerykanów. Jeśli on się załamie, nie będzie następnego, na którym można by
      szybko zarabiać.

      Danych makro pojawiło się w zeszłym tygodniu niewiele. Były za to mocno
      mieszane. Indeksy nastroju wzrosły, ale to bardzo niepewne wskaźniki. Nie
      potwierdziły bowiem tych dobrych nastrojów dane o wydatkach Amerykanów (w maju
      nie uległy zmianie). Ograniczenie wydatków konsumentów gospodarce będzie
      szkodziło. Złe dane tłumaczono wzrostem ceny ropy. Nie miały dużego wpływu na
      rynek akcji zapewne dlatego, że na rynku surowca nastąpiła mocna realizacja
      zysków. Taka korekta była do przewidzenia, ale do przewidzenia jest również to,
      że w dłuższym terminie powrócą wzrosty. Po pierwsze, popyt Chin i USA rośnie, a
      można sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli po budowanych właśnie chińskich
      autostradach pomkną miliony chińskich samochodów. Po drugie, niskie rynkowe
      stopy procentowe pomagają funduszom hedgingowym, które wykorzystają każdą
      sytuację do zarobku, a na rynku ropy mają fundamentalne „podkładki” pod wzrosty
      cen. Po trzecie, w związku z wynikiem wyborów w Iranie, gdzie prezydentem został
      ultrakonserwatywny burmistrz Teheranu, rośnie napięcie w geopolityce, a kraj ten
      jest przecież dużym producentem ropy. Do pełni nieszczęścia brakuje tylko ataku
      terrorystycznego na kilka instalacji czy ropociągów. Cena baryłki błyskawicznie
      przekroczyłaby wtedy 80 USD. Dobrze, że mityczna Al Kaida nie jest centralnie
      zorganizowana, bo już dawno doświadczylibyśmy takich ataków.

      Przed nami tydzień o jeden dzień roboczy krótszy, co nie znaczy, że pozbawiony
      emocji. Kończy się on bowiem miesięcznym raportem z amerykańskiego rynku pracy,
      przed którym zawsze występują większe ruchy na rynkach walutowych. Tyle tylko,
      że nie bardzo wiadomo, do czego się trzeba szykować, bo ostatnio dane były
      prawie zawsze niespodzianką. Może się okazać, że tym razem reakcję na te
      informacje zobaczymy dopiero w piątek. Początek miesiąca w sposób naturalny
      sprzyja bykom, bo do funduszy wpływają świeże pieniądze, więc trudno mi zakładać
      na ten okres korektę na rynku akcji. W przypadku walut dużo zależy od danych
      makro, ale pokonanie zaczarowanego wsparcia na poziomie 1,20 USD zapowiada
      spadek nawet do 1,17 USD.
      Z Polski

      Odliczamy kolejny, siódmy tydzień wzrostów indeksów. I znowu okazało się, że
      interpretowanie kontrariańsko bardzo „niedźwiedziego” Wigometru przyniosło
      pozytywne efekty. Teraz wskaźnik ten sygnalizuje, że siły byków i niedźwiedzi
      wyrównały się, co nie daje żadnych sygnałów na przyszłość. Rolę lidera po
      sektorze bankowym, który zachowywał się słabiej w końcówce tygodnia, przejął
      TechWig.

      Akcjom i złotemu pomogła też Rada Polityki Pieniężnej, obniżając poziom stóp
      procentowych o 50 pkt baz. i zmieniając swoje nastawienia na łagodne. Od pewnego
      czasu widać już było, że nawet najbardziej zaciekłe jastrzębie z grona Rady chcą
      obniżki stóp, ale ostatnia decyzja była niespodzianką. Widać, że RPP nie boi się
      inflacji, a zaczyna się niepokoić spowolnieniem gospodarczym. Pytanie tylko, po
      co rok wcześniej stopy podwyższała, co niewątpliwie przysłużyło się do
      schłodzenia gospodarki.

      W nadchodzącym tygodniu decyzje o poziomie stóp procentowych podejmują Bank
      Anglii oraz ECB. Nie oczekuje się cięcia, choć naciski polityków na ECB są
      olbrzymie. Co prawda przedstawiciele banku twierdzą, że nawet duże wzrosty ceny
      ropy nie będą podstawą do cięcia stóp, więc trudno jej oczekiwać, ale z
      decyzjami banków bywa różnie. Brak obniżki powinien pomóc euro w odrabianiu
      strat, a to może dodatkowo pomagać naszej walucie.

      Obniżając stopy RPP pomaga gospodarce, ale zmieniając nastawienie na łagodne jej
      szkodzi, bo daje nadzieje na dalsze cięcia. Dzięki temu drożejące obligacje
      przyciągają spekulantów z całego świata, którzy wymieniając waluty na ich zakup,
      przyczyniają się do wzmocnienia złotego. Takie wzmocnienie jest równoważne
      podwyżce stóp.

      Słabnięcie euro przyjmowane jest w eurolandzie z entuzjazmem – ekonomiści
      uważają, że jest ono równoważne obniżce stóp o 50 pkt baz. U nas wystarczyło po
      prostu nie zmienić nastawienia RPP, by przeciwnego do obniżki efektu nie
      wywoływać. Czasem trudno naszych bankierów zrozumieć… Mogą mieć jednak trochę
      szczęścia, jeśli rynek dojdzie do wniosku, że co prawda nastawienie jest
      łagodne, ale przed wyborami stopy nie zostaną zmienione. Wtedy na rynku
      obligacji i złotego mogłaby się zacząć dwumiesięczna korekta.

      Drugi kwartał jest już za nami i wchodzimy w decydujące starcie – prawie wszyscy
      oczekują przyśpieszenia gospodarki w drugiej połowie roku. Jego brak
      wystraszyłby inwestorów i skończyłoby się przeceną akcji oraz osłabieniem
      złotego. Oczywiste jest, że stosunkowo niska baza z drugiej połowy zeszłego roku
      daje podstawę do oczekiwania poprawy. Ośrodek BIEC informuje, że jego wskaźnik
      wyprzedzający koniunktury (WWK), informujący o tendencjach w gospodarce, drugi
      miesiąc z rzędu lekko wzrósł. Wzrósł także wskaźnik rynku pracy (WRP), ale
      większość jego składowyc
      • robi17 Re: troche o Ameryce i troche o Polsce cd 04.07.05, 20:45
        Wzrósł także wskaźnik rynku pracy (WRP), ale większość jego składowych osłabła,
        co sygnalizuje, że tam sytuacja trochę się pogorszy. Poza tym znacznie spadł w
        kwietniu import, co może świadczyć o nadal małej dynamice inwestycji. Trzeba
        jednak brać pod uwagę, że w zeszłym roku kwiecień był ostatnim miesiącem przed
        akcesją do Unii Europejskiej i import wtedy był olbrzymi, bo Polacy kupowali na
        zapas.

        Najbardziej prawdopodobny jest rozwój gospodarki w tempie niewiele szybszym niż
        w pierwszej połowie roku. Obawiam się, że zawirowania na rynku walutowym i ropy
        oraz niepewność polityczna nie pozwolą na wyraźną poprawę w trzecim kwartale.
        Problem w tym, że długo jeszcze nie będziemy wiedzieli, w jakiej sytuacji jest
        gospodarka. Dane makro za czerwiec zostaną zlekceważone, bo drugi kwartał
        spisany jest na straty. Dane za lipiec przyjęte zostaną z powątpiewaniem i
        podobnie może być z sierpniem (okres wakacyjny). Dopiero w październiku
        zobaczymy, jak wygląda sytuacja gospodarcza. Co ważne, będzie już wtedy po
        wyborach parlamentarnych. Wniosek jest prosty: fundusze mogą nadal zakładać, że
        czeka nas w drugiej połowie roku ożywienie gospodarcze, a to jest znakomitym
        pretekstem do kupowania akcji.

        Nasza hossa ma się dobrze i nadal nie widać dla niej zagrożenia. Dzięki bardzo
        niskim rynkowym stopom procentowym kapitału na rykach jest aż za dużo, a
        nadzieje na poprawę sytuacji gospodarczej są na razie niemożliwe do
        weryfikowania. Dziwna to jednak hossa, w której debiuty giełdowe nie przynoszą
        sukcesów, a kolejne spółki (Capital Partners, Swissmed czy PC Guard) przesuwają
        oferty na później. Widać, że kapitał spekulacyjny atakuje wyłącznie duże spółki,
        a nasze fundusze za nim nadążają. Wydaje się więc, że trwająca od lutego do maja
        korekta była dopiero podfalą 4 w fali V, a teraz trwa ostatnia podfala, która
        doprowadziła już do pokonania szczytu przez indeks WIG i może nas zaprowadzić
        dużo wyżej. Zakończy się dopiero wtedy, kiedy inwestorzy dojdą do wniosku, że
        ożywienia w drugiej połowie roku nie będzie albo będzie śladowe lub, jeśli w USA
        rentowność obligacji zacznie wyraźnie wzrastać.
        Źródło:

        www.pb.pl/content.aspx?sid=2303&guid=880030A2-EC62-419E-809D-6E2ECC3B6D93
        • lastboyscout Re: troche o Ameryce i troche o Polsce cd 05.07.05, 14:14

          >>Zakończy się dopiero wtedy, kiedy inwestorzy dojdą do wniosku, że
          ożywienia w drugiej połowie roku nie będzie albo będzie śladowe lub, jeśli w US
          a rentowność obligacji zacznie wyraźnie wzrastać."....
          • robi17 Re: troche o Ameryce i troche o Polsce cd 05.07.05, 23:46
            z tym stwierdzeniem sie zgadzam - co wiecej czekam na taki rozwoj wypadkow; euro
            za 4,40-4,50 - tego potrzebuje nasza gospodarka; jezeli do rosnacych inwestycji
            dolaczy rosnacy eksport, to nie powinno byc zle
            • viper39 Re: troche o Ameryce i troche o Polsce cd 06.07.05, 19:09
              robi17 napisał:

              > z tym stwierdzeniem sie zgadzam - co wiecej czekam na taki rozwoj wypadkow;
              eur
              > o
              > za 4,40-4,50 - tego potrzebuje nasza gospodarka; jezeli do rosnacych
              inwestycji
              > dolaczy rosnacy eksport, to nie powinno byc zle

              to0 juz niedlugo sie stanie, zaraz po wyborach, poczekaj jeszcze pare
              miesiecy...
              co sie nie zbyt dobrze dzieje to to ze dolar cholera idzie w gore, a raczej
              euro zjezdza w dol...jak tak dalej pojdzie to jeszcze przed koncem wakacji
              bedzie 1 EU do 1.1 $ a na koniec roku rownowaga $=EU, choc nie mysle ze to
              ozywi strefe Euro.
              • robi17 ha, znalazl sie kupiec na 50-latki! 06.07.05, 21:52
                a jeszcze ie dawno nie nie moglismy uplasowac 5-latek; jakby na to nie patrzec
                pozytywny objaw;

                Polska sprzedała 50-letnie euroobligacje za 500 mln euro
                19:35
                euro

                Polska uplasowała w środę 50-letnie euroobligacje o wartości 500 mln euro -
                poinformowała agencja Dow Jones, powołując się na organizatorów emisji. Jest to
                pierwsza w historii emisja 50-letnich euroobligacji.

                Jak powiedział w środę PAP doradca ministra finansów Przemysław Kwiecień,
                celem emisji 50-letnich euroobligacji jest m.in. poprawa parametrów
                refinansowania potrzeb pożyczkowych budżetu.

                "Ta emisja jest dość specyficzna. Ma ona bardzo długi termin zapadalności.
                Jej charakter wskazuje raczej na to, że ma ona na celu poprawę parametrów
                bezpieczeństwa refinansowania potrzeb pożyczkowych i każe na nią patrzeć, jako
                na element długofalowej strategii zarządzania długiem publicznym" - powiedział
                PAP Kwiecień.

                "500 mln euro to nie jest kwota znacząca w całości finansowania całorocznych
                potrzeb pożyczkowych" - dodał.

                Polska sprzedała w środę papiery z datą zapadalności 20 lipca 2055 roku.
                Kupon obligacji wynosi 4,24 proc.
                Źródło:
                » Polska Agencja Prasowa SA
                • lastboyscout ...ale nie ma kupcow na reszte papieru .... ;) 07.07.05, 03:39
                  W środę, podobnie jak dzień wcześniej notowania naszej waluty poszły lekko w
                  dół. Kurs EUR/PLN wzrósł ok. 4,0610. Kurs USD/PLN zwyżkował do 3,4110.
                  Odchylenie naszej waluty od dawnego parytetu spadło do ok. 12,05 proc.

                  Powody osłabienia naszej waluty były dwa. Po pierwsze inwestorzy postanowili
                  zrealizować część zysków z długich pozycji w złotym. Pretekstu do takich
                  zachowań nie ma co daleko szukać - wraz ze spadkiem stóp procentowych zmniejsza
                  się przecież atrakcyjność inwestowania w aktywa denominowane w naszej walucie.
                  Nerwowość wzbudza także fakt zbliżającego się gorącego okresu przedwyborczego
                  no i samych wyborów.
                  JEDYNYM czynnikiem, który utrzymuje złotego już od dłuższego czasu na
                  relatywnie wysokich poziomach, to nadzieje na dalsze „cięcia” stóp, które
                  wzmacniają rynek długu. Niestety dziś było inaczej. Ceny papierów skarbowych
                  wyraźnie poszły w dół po tym jak popyt na zaoferowane przez resort finansów
                  obligacje skarbowe OK0807 o wartości 2 mld złotych okazał się najniższy w tym
                  roku.
                  Ministerstwo Finansów podało w komunikacie, że dodatkowy przetarg obligacji 2-
                  letnich nie będzie organizowany.


                  • robi17 Orlowski :) 07.07.05, 22:54
                    jaki prezio taki doradca; polszczyzna pana profesora pierwsza klasa;
                    piekny przyklad jak duzo powiedziec i nic konkretnego; to ze top ekonomisci nie
                    wiedza, co sie aktualnie w Polsce dzieje wiemy juz od dawna;

                    www.radio.com.pl/jedynka/news.asp?iID=4820
                    • viper39 Re: Orlowski :) 08.07.05, 13:57
                      robi17 napisał:

                      > jaki prezio taki doradca; polszczyzna pana profesora pierwsza klasa;
                      > piekny przyklad jak duzo powiedziec i nic konkretnego;

                      to szkola polityczna z rosji.... on porzadny socjalista jest

                      > to ze top ekonomisci nie
                      > wiedza, co sie aktualnie w Polsce dzieje wiemy juz od dawna;

                      zaraz zaraz a kto mowi ze on jest "top"? mysle ze nalezy rozrozniac tych co
                      promowani sa przez komune i tych co rzeczywiscie cos potrafia...

                      >
                      > www.radio.com.pl/jedynka/news.asp?iID=4820

                      spodobalo mi sie...hehehe...jak za dawnych lat.... brakuje tylko "towarzysze
                      pomozecie?"
    • goscgazety Re: Rollercaster czy już screwmachine? 09.07.05, 10:58
      hm...a nie jest to tak jak poniżej:
      Napisałem to kiedyś w wolnej chwili, chętnie podyskutuję na ten temat.


      1. Niski podatek => mniejsze wpływy budżetowe = mała bariera fiskalna =>
      Dużo zawartych transakcji => duży wolumen obrotu => duża produkcja => wysokie
      oszczędności => spadek stopy kredytowej => wzrost inwestycji i konsumpcji =>
      wzrost zapotrzebowania na prace => większe wpływy budżetowe => z tego miejsca
      można ewentualnie pomyśleć o podwyższeniu podatków i innych obciążeń w
      granicach rozsądku, aby udoić ta utuczoną krowę.

      2. Podejście socjalistyczne.

      Wyższy podatek => większe wpływy budżetowe = wysoka bariera fiskalna => mało
      zawartych transakcji na rynku => mały wolumen obrotu => mała produkcja =>
      niskie oszczędności => stopy kredytowe nie maleją a nawet rosną => spadek
      inwestycji => zmniejszenie zapotrzebowania na prace => mniejsze wpływy budżetowe

      To są efekty na całokształt rynku, szczególnie tego nie związanego bezpośrednio
      lub pośrednio z inwestycjami budżetowymi państwa, czyli z wolnym rynkiem,
      zapomnianym przez budżet.

      Ale za to mamy obietnicę wzrostu inwestycji budżetowych i reszta toczy się
      dalej jak
      w punkcie 1 wycinając pierwsza linijkę, czyli:
      Jeśli pieniądze zostaną uczciwie wydane na inwestycje budżetowe to:

      Dużo zawartych transakcji => duży wolumen obrotu => duża produkcja => wysokie
      oszczędności => wzrost inwestycji i konsumpcji => spadek stopy kredytowej =>
      wzrost inwestycji i konsumpcji => wzrost zapotrzebowania na prace

      Pozostaje teraz kwestia czy budżet państwa jest w stanie zagwarantować
      chociażby pośrednio dla każdego inwestycje, czyli prace, na której będzie mógł
      zarobić, zwiększyć czy chociaż zaspokoić swoja konsumpcje i inwestycje, aby dąć
      innym prace.
      Nie wszyscy przecież są urzędnikami lub też budują mosty i autostrady itd.
      Ciekawe w Polsce są wysokie stopy kredytowe, które skoro mamy wzrost
      gospodarczy i oszczędności powinny maleć. Dlaczego nie maleją ? Czy nie jest to
      skutek pozornego wzrostu gospodarczego, którego tak na prawdę nie ma lub to
      tylko banki go nie widzą ?

      Cały ten obraz komplikuje jeszcze stały poziom wydatków budżetowych, których
      nie sposób obniżyć ( na administracje, służbę zdrowia, wojsko, policje, opiekę
      socjalna itd.) i który to rzutuje na konieczne do ściągnięcia wpływy fiskalne,
      czyli zależy od ściągalności podatku, ilości płatników oraz wysokości podatków.

      Aby spowodować wzrost gospodarczy, zmniejszyć bezrobocie a tym samym w
      przyszłości zwiększyć wpływy budżetowe moża zgodnie z pkt. 1 obniżyć podatki.
      Jednak w początkowym okresie wpływy budżetowe mogą się zmniejszyć powodując
      deficyt i konieczność wyrzeczeń i zaniedbań lub zaciągnięcia długu lub na
      pokrycie tych niezbędnych bieżących wydatków i inwestycji.
      P.S. Mamy już kredyt 50letni w obligacjach. Belka się przyznał wink
    • robisc czyzby banka zaczynala pekac? 10.07.05, 23:53
      forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=30&w=26268406&a=26268406
      • lastboyscout Re: czyzby banka zaczynala pekac? 11.07.05, 19:58
        Jako, ze mam z definicji (LastBoyScout)wyjątkowo pokojową naturę, nie chciałem
        wygodnie dopatrywać się konfrontacyjnych przyczyn przytoczenia akurat takiego
        artykułu w moim wątku o zupelnie innym temacie.
        Zmusiło mnie to jednak do długiego zastanowienia sie jakiż to związek może mieć
        amerykański rynek nieruchomościowy z poziomem stóp procentowych w Polsce.
        Wniosek okazał sie prosty! Załamanie amerykanskiego rynku nieruchomosciowego
        przyniesie spowolnienie gospodarcze, a więc wzrost oprocentowania obligacji,
        wyższe podatki i spadek cen/inflacjiw USA.
        Nieciekawy układ dla Amerykanów, FATALNY dla innych dłużników, którzy będą
        MUSIELI nadążyć za wzrostem rentowności ich papieru!

        Osobiscie nie sądzę jednak aby miał wydarzyć się taki scenariusz a już NA PEWNO
        nie z przyczyn jaki podaje ten słaby i wtórny tekst.
        Greenspan jest mistrzem trzymania inflacji pod kontrolą i wszystko nastąpi
        naturalnie. Nie ma pieniędzy (realne płace spadają)wiec nie ma powodu aby
        kupować. Najgłupsi jednak kupują domy lub je zapożyczają. Nie widzę nic w tym
        złego: niedługo ktoś kupi od nich TANIO ich drogie domy = naturalny przepływ
        kapitału!
        Sam z coraz większym zaciekawieniem robię sobie wycieczki po okolicy upatrując
        swoje przyszłościowe cele..... !

        Niektóre miejsca staną się niedostępne dla motłochu, wymuszą więc budowanie
        gdzieś indziej: Ameryka to wielki kraj!
        Warto pamiętać, że budowanie jako takie wciąż jest tanie (materiał, robocizna),
        drożeje tylko LOCATION !



        PRAWDZIWY POWOD korekcji na rynku nieruchomosciowym:

        Housing Markets Pricing Out Middle Class

        Sunday, July 10, 2005
        WEST PALM BEACH, Fla. - The red-hot housing market in booming cities across the
        country has made the dream of owning a home out of reach, not only for low-
        income families but also for white-collar professionals.

        "Many of the overheated real estate markets throughout the country have become
        unaffordable for the majority of the population," said Jack McCabe, a housing
        industry analyst in Deerfield Beach. "Many people are paying well over 50
        percent of their income for shelter. It leaves no money for savings or
        sometimes even for recreation."

        After So Young Kim took a teaching job in Florida, her friends in Chicago
        gushed that she and her husband would be able to afford twice the house when
        they moved.

        Kim had just received a doctorate and a job offer from a university that would
        double her salary to more than $47,000. But the prices of even small bungalows
        climbed far beyond what the young couple could afford even when they stretched
        their target price to an uncomfortable $300,000. So after several disappointing
        drives around the area and countless Internet searches, they ended up back
        where they started - in an apartment.

        Real estate experts warn that housing prices in many markets are too quickly
        outpacing the incomes of most workers. The widening gap affects families across
        the country, from Washington D.C. and Rhode Island to Florida in the South and
        Nevada and California in the west.

        In California, the situation has long been the worst: Only 17 percent of
        households could afford a home with a median price tag in April, according to
        the California Association of Realtors.

        By May, the median home price in California climbed to $522,590 - more than
        double the price in most other states. To buy the typical home with monthly
        payments of $3,067, a California family would need to earn about $122,700 to
        qualify for a conventional loan.

        In other high-cost states, the situation is not much improved. The average
        family in Florida earns nearly $44,000, which fell 26 percent short of the
        amount needed to finance a median-priced home last year, according to a study
        by the Federal Deposit Insurance Corp.

        National statistics show that families can afford a home in many other cities
        around the country. The typical household earns about $56,323, enough to buy a
        home costing $250,900 and 133 percent of what's needed to afford the median-
        priced home of $188,800, said Walter Molony, a spokesman for the National
        Association of Realtors.

        The most expensive housing prices can be explained by the same three reasons
        that have drawn the biggest spenders for years: location, location, location.

        The 10 most exorbitant cities include warm-weather climates along the coast,
        such as San Francisco, Honolulu and West Palm Beach, and huge urban centers,
        such as New York and Boston.

        To break into these hot markets, buyers are resorting to new and uncertain
        options for mortgages.

        "It's really, really tough for the first-time buyer. The only way to just get
        in the door is to take advantage of the low-interest rates and the riskier
        mortgage instruments like the interest-only loans," said Leslie Appleton-Young,
        the chief economist for the California Association of Realtors.

        Buyers are choosing adjustable-rate mortgages that keep payments low for a few
        months to a few years, or 40-year mortgages that allow them to stretch payments
        over an additional 10 years.

        Fannie Mae, the top buyer and guarantor of home loans, is offering a new
        program that allows low- and middle-income buyers new ways of qualifying for
        loans. To help cover the cost of their monthly mortgage payments, applicants
        can use federal housing vouchers or rent they would receive from relatives or
        others living with them.

        "The down payment used to be the issue, but the problem now is that housing
        prices have climbed so quickly that a lot of consumers are struggling to make
        their payments affordable," said David Dworkin, vice president for community
        lending partnerships.

        In Florida, Kim said she feels the skyrocketing housing prices have left her
        and many others behind, and that they have no chance of catching up. When she
        received her job offer, she and her husband excitedly pored through Internet
        real estate ads, looking at pictures of bungalows and back yards where she
        imagined their three young children would play. But since they moved into the
        rental apartment in Boca Raton, they have not even tried to look at any homes
        for sale.

        "It seems to me the biggest difficulty is buying the first house," said Kim, an
        assistant professor of political science at Florida Atlantic University. "Once
        you have the first house, it's easier to move up to a bigger house,"




        PRZY OKAZJI:

        (coraz wiecej pozyczamy)
        gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,2814969.html

        (jeszcze wiecej pożyczymy chociaz inwestycje stoja)
        gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,2815197.html



        • robisc Re: czyzby banka zaczynala pekac? 11.07.05, 20:08
          lastboyscout napisał(a):

          > Jako, ze mam z definicji (LastBoyScout)wyjątkowo pokojową naturę, nie chciałem
          > wygodnie dopatrywać się konfrontacyjnych przyczyn przytoczenia akurat takiego
          > artykułu w moim wątku o zupelnie innym temacie.

          patrz wyzej - porownujemy analogie - to nie pierwszy tekst o USA w tym watku
          • robisc a propos inwestycji i pozyczek dla ludnosci 11.07.05, 20:18
            Inwestycje rusza w drugim polroczu - widze to po swoich klientach - to tyle o
            inwestycjach.
            Polacy i tak sa w niwielkim stopniu zadluzeni i jeszcze dlugo tak bedzie, a ze
            zadluzenie ludnosci dynamicznie rosnie? jest coraz wieksza konkurencja na rynku
            bankowym, kredyty staja sie dostepniejsze i coraz tansze. Ot cala tajmnica.
    • lastboyscout Re: Rollercaster czy już screwmachine? 13.07.05, 15:32
      "Notowania naszej waluty sukcesywnie spadają. Kurs EUR/PLN wzrósł już do
      4,1620/30, a kurs USD/PLN zwyżkował do 3,4155/60. Odchylenie złotego od dawnego
      parytetu spadło do ok. 10,65 proc. Złoty traci na wartości po pierwsze na
      skutek opublikowanych wczoraj przez NBP po południu rozczarowujących danych o
      bilansie płatniczym za maj, a po drugie na fali wyraźnego pogorszenia nastrojów
      na rynku dłużnym. Obligacje traciły zarówno w oczekiwaniu na jak i na skutek
      wyniku obligacji 10-letnich."
      • robisc wciaz czekam na 4,50 13.07.05, 19:33
        ale do tego potrzebna bedzie jeszcze obnizka stop tak gdzies o 100 punktow
        bazowych; mniej spekulantow, wiecej kasy dla naszych eksporterow
        • robisc a tymczasem EUR\USD juz po 1,20 13.07.05, 19:40
          bo w Ameryce zdarzyl sie cud: spadl deficyt handlowy! tylko dlaczego, he? czyzby
          spadek popytu wewnetrznego? moze Amerykanie zaczeli oszczedzac (w co trudno
          uwierzyc)?

          Wiadomość z dnia: 13-07-2005, godzina: 14:35

          Deficyt handlowy USA

          Deficyt handlowy 55,3 mld USD (prog. 57 mld USD; pop. 57 mld USD)
          Ceny w imporcie 1% (prog. 1.2%; pop. –1.3%)

          W maju amerykański deficyt handlowy wyniósł 55,3 mld USD wobec 57 mld USD w
          kwietniu. Średnia rynkowych prognoz oscylowała wokół 57 mld USD.
          O godzinie 14:30 zostały opublikowany również indeks importu. W czerwcu wzrósł
          on o 1 proc. (wobec prognozowanego wzrostu o 1.2 proc.) po spadku o 1.3 proc. w
          maju. Wzrost cen importu oznacza większą presję na wzrost inflacji, a to oznacza
          konieczność podnoszenia stóp procentowych. Przynajmniej teoretycznie.
          Rynek walutowy zareagował na te dane umocnieniem dolara. Kurs EUR/USD spadl z
          1.2186 do 1.2158 obecnie.

          Marcin R. Kiepas
          • bush_w_wodzie Re: a tymczasem EUR\USD juz po 1,20 13.07.05, 22:07
            robisc napisał:

            > bo w Ameryce zdarzyl sie cud: spadl deficyt handlowy!
            > tylko dlaczego, he?
            > czyzby spadek popytu wewnetrznego? moze Amerykanie zaczeli
            > oszczedzac (w co trudno uwierzyc)?
            >

            w maju spadaly ceny euro yena i ropy liczone w dolarach. czyli wyplaty za import
            (w dolarach) byly nizsze
        • robisc sonda WGI 13.07.05, 19:43
          Sonda
          Czy RPP powinna dokonać kolejnych większych obniżek stóp procentowych?


          Nie [31.3%]

          Tak [62.61%]

          Trudno powiedzieć [6.09%]


        • lastboyscout Re: wciaz czekam na 4,50 13.07.05, 21:22

          Zwróc uwagę na OBIE przyczyny takiego stanu rzeczy:

          "Złoty traci na wartości po pierwsze na skutek opublikowanych wczoraj przez NBP
          po południu rozczarowujących danych o bilansie płatniczym za maj, a po drugie
          na fali wyraźnego pogorszenia nastrojów na rynku dłużnym."
          • robisc Re: wciaz czekam na 4,50 13.07.05, 22:29
            lastboyscout napisał(a):

            >
            > Zwróc uwagę na OBIE przyczyny takiego stanu rzeczy:

            jedno jest scisle skorelowane z drugim - to jest ciag przyczynowo-skutkowy:

            - wysokie realne stopy procentowe przyciagaja kapital spekulacyjny, ktory kupuje
            za PLN nasze obligacje, ktorych rentownosci zaczynaja spadac (ceny rosna), a PLN
            sie umacnia;

            - mocny PLN hamuje export, rosnace inwestycje dynamizuja import, skutek mamy
            "zaskakujacych rozmiarow deficyt handlowy"

            - spekulanci staja sie ostrozniejsci, rentownosc obligacji rosnie, popyt na PLN
            maleje, wiec polska waluta sie oslabia; nakladaja sie na to ruchy na
            eurodolarze, co dodatkowo wlywa niekorzystnie na PLN;

            prognoza: inflacja dalej dynamicznie spada i jezeli nie nastapia dalsze obnizki
            stop, spekulnci wroca do zakupow a na PLN nastapi korekta w gore; jednak
            nastepna obnizka, byc moze o 50 pkt bazowych nastapi juz w lipcu; do tego czasu
            eksport nie odzyska trendu wzrostowego, a deficyt handlowy sie poglebi; po
            obnizce stop prognozuje dalsze oslabienie PLN;
            • lastboyscout Re: wciaz czekam na 4,50 13.07.05, 23:59
              1)
              >> wysokie realne stopy procentowe przyciagaja kapital spekulacyjny, ktory
              kupuje za PLN nasze obligacje, ktorych rentownosci zaczynaja spadac (ceny
              rosna), a PLN sie umacnia<<

              Zgoda! smile


              2)
              >>mocny PLN hamuje export<<
              rosnace inwestycje dynamizuja import<<<
              skutek mamy "zaskakujacych rozmiarow deficyt handlowy"<<
              > spekulanci staja sie ostrozniejsci, rentownosc obligacji rosnie, popyt na PLN
              > maleje, wiec polska waluta sie oslabia; nakladaja sie na to ruchy na
              > eurodolarze, co dodatkowo wplywa niekorzystnie na PLN;<<<

              Zgoda! smile
              (rozumiem, że za "inwestycje" przyjąłeś tutaj inwestycje w obligacje a nie
              bezpośrednio w gospodarkę i zdajesz sobie sprawę, że zwiększony import z racji
              silnego złotego oznacza import konsumpcyjny a nie inwestycyjny)


              3)
              > prognoza: inflacja dalej dynamicznie spada i jezeli nie nastapia dalsze
              obnizki stop, spekulnci wroca do zakupow a na PLN nastapi korekta w gore;

              Zgoda! smile

              4)
              >>jednak nastepna obnizka, byc moze o 50 pkt bazowych nastapi juz w lipcu; do
              tego czasu eksport nie odzyska trendu wzrostowego, a deficyt handlowy sie
              poglebi; po obnizce stop prognozuje dalsze oslabienie PLN;

              Zgoda! smile

              To dokładnie próbowałem ci przekazać od dłuższego czasu.

              Przedłużam twoją prognozę:
              Inflacja nadal spada (już zamieniła się w deflację).
              Właściwie Balcerowicz MÓGŁBY nadal obniżać stopy nie martwiąc się o rentowność
              obligacji (w czym nadal szczęśliwie pomaga mu Greenspan płacąc MNIEJ).
              Ale Balcerowicz NIE OBNIŻY stóp (lub obniży niewiele więcej) ponieważ już przy
              obecnych poziomie stóp nastąpiła EKSPLOZJA popytu kredytowego przeznaczonego
              głównie na konsumpcję i mieszkania (balon!) a PKB lawinowo maleje i NIE BĘDZIE
              czym spłacać WYSOKOOPROCENTOWANYCH długów. BUM.
              • robisc Re: wciaz czekam na 4,50 14.07.05, 00:07
                Krzychu ja pisze o inwestycjach w sfere realna - widze co sie dzieje na kontach
                klientow - kupuja maszyny zagranica na potege. Zaczyna sie tez coraz wiecej
                budowac, ale statystyka odnotuje to dopiero w czerwcu-lipcu, czyli my
                przeczytamy o tym w prasie we wrzesniu.

                A propos PKB - to jeszcze raz podkreslam, caly czas rosnie, spada za to dynamika
                wzrostu, co biorac po uwage sztucznie nakrecony wzrost w I polowie ubieglego
                roku nie powinno dziwic; dziwic jedynie moga wysokie oczekiwania tzw. analitykow
                oraz min. Gronickiego, ktory zapisal w ustawie 5% wzrost; zreszta kto wie czy by
                go nie bylo, gdyby nie bezmyslna polityka pieniezna, schladzajaca gospodarke
                • lastboyscout Re: wciaz czekam na 4,50 14.07.05, 03:31
                  Robert ja doskonale zdaje sobie sprawę, że TO TY na co dzień praktycznie
                  dotykasz tematu inwestycji, masz dostęp do ogromu informacji, jesteś fachowcem
                  a przede wszystkim żyjesz w kraju o którym rozmawiamy.
                  Dlatego nie próbuję nawet dyskutować z tobą o tym, że inwestycje się pojawią.
                  Ja po prostu mam nieco inne spojrzenie na poruszane tematy (wierzę, że
                  uzupełniające ...).
                  Dla mnie nie jest jakimś odkrywczym zjawiskiem fakt, że tak gwałtowny wypływ
                  pieniądza na rynek uruchomi wszystkie mechanizmy z tym związane, ja jak zwykle
                  pytam O CENĘ takich czy innych posunięć ekonomicznych.
                  Oczywiście ta cena to niezwykle złożony temat na który ma wpływ ogrom
                  czynników polityczno-ekonomicznych, wewnetrznych i zewnetrznych.
                  Ty sądzisz, że jedynym problemem były wysokie stopy , które wystudziły
                  gospodarkę i zanadto wzmocniły złotego sytuacja jest odwracalna (realne
                  kupowanie maszyn na kredyt NIE OZNACZA realnego rozwoju gospodarczego o czym
                  sie już przekonaliśmy w latach 70tych) a baza polityczno-ekonomiczna JEST
                  WŁAŚCIWA.
                  W moim przekonaniu właśnie następuje moment kiedy nie uda się już wskrzesić
                  autentycznego rozwoju gospodarczego (podobno potrzebujemy więcej niż 3% PKB
                  aby dryfować) zaniżając stopy, załatać problemów wyprzedażą majątku czy też
                  więcej dopożyczyć.
                  Uważam, że po raz wtóry (również pod przewodnictwem Balcerowicza) układamy
                  puzzle, z których nie można ułożyć żadnego obrazka jak to kiedyś śpiewał nam
                  wszystkim Młynarski.

                  Myle się?
                  TO byłoby całkiem DOBRZE jakby się pomylił jakiś tam OstatniHarcerzyk, troche
                  gorzej jak pomyli się Robi, najgorzej będzie jak pomyli się Balcerowicz .....

                  Chylę czoło i czekamy do jesieni ! smile
                  • robisc Re: wciaz czekam na 4,50 14.07.05, 19:56
                    nie sadze, ze najwieksza bolaczka polski sa wysokie stopy procentowe; od lat na
                    wszystkich forach, na ktorych pisuje twierdze bardzo nieodkrywczo, ze
                    najwiekszym zagrozeniem sa chore finanse publiczne;

                    A propos inwestycji, to nie tylko ja widze ozywienie

                    "Z pomocą mogą wreszcie przyjść przedsiębiorstwa. Zdaniem ekonomistów ING BSK,
                    od drugiej połowy roku zauważalne jest już korzystniejsze nastawienie korporacji
                    do inwestowania. "To dobry prognostyk, a niskie stopy procentowe powinny pomóc.
                    Choć od razu nie przełoży się to na zaciąganie kredytów i jeszcze nieco potrwa
                    finansowanie inwestycji oszczędnościami" - mówi Piotr Utrata, rzecznik ING BSK.
                    Z majowych danych NBP o podaży pieniądza wynika, że w porównaniu z kwietniem
                    wartość depozytów firm przyrosła, a kredytów nie zmieniła się."

                    mojeinwestycje.interia.pl/news?inf=645988
                    Krzysztof Stępień

                    Halina Kochalska

                    (Parkiet)
                    • lastboyscout Rynek nie cierpi POPULIZMU 15.07.05, 20:07
                      serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34314,2823541.html?as=2&ias=2
                      • robisc o zadluzeniu Polakow 18.07.05, 19:23
                        nie moglem znalesc dlugo tekstu na potwierdzenie moich wczesnijszych twierdzen o
                        niskim zadluzeniu Polakow, chociaz czytalam o tym kilkakrotnie, ale w sukurs
                        przyszedl akurat ostatni Newsweek

                        "(...)Banki zaczęły zaciekle walczyć o oszczędności klientów, bo przygotowują
                        grunt pod spodziewane przyspieszenie w kredytach. - Aby mieć co pożyczać, bank
                        musi mieć pieniądze - mówi Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ. A lepiej i
                        taniej zebrać je od klientów, niż pożyczać na rynku międzybankowym.
                        Boom kredytowy jest tak naprawdę dopiero przed nami. Według danych NBP stosunek
                        kredytów do PKB sięga u nas zaledwie 30 proc. PKB, gdy np. w Irlandii jest to
                        216 proc., a w Holandii niemal 240 proc. Pod tym względem jesteśmy na trzecim
                        miejscu od końca wśród państw Unii Europejskiej.
                        Ekonomiści są zgodni, że zadłużenie polskich gospodarstw domowych będzie rosło,
                        a banki już teraz coraz chętniej pożyczają pieniądze, upraszczają procedury,
                        obniżają wymagania, prześcigają się w promocjach. Tym chętniej, że sytuacja
                        ekonomiczna Polaków poprawia się, a bezrobocie spada, przez co ryzyko udzielania
                        kredytów wyraźnie się zmniejszyło.
                        Taka konkurencja doprowadziła już wcześniej do znacznego spadku oprocentowania
                        kredytów hipotecznych (obecnie ok. 7 proc.). Teraz przyszła kolej na kredyty
                        konsumpcyjne, których oprocentowanie w Polsce (średnio ok. 15 proc.) ciągle
                        jeszcze jest dwa razy wyższe niż na Zachodzie. - Ich cena będzie jednak spadać -
                        nie ma wątpliwości Dariusz Górski, analityk DB Securities.
                        To dobra wiadomość, a ogłaszamy ją tym chętniej, że zwykle w tekstach
                        gospodarczych musimy pisać, że tanio już było. W kredytach gotówkowych tanio
                        dopiero będzie."

                        newsweek.redakcja.pl/wydania/artykul.asp?Artykul=12999
                        • lastboyscout co tu tak śmierdzi ? aaaa już wiem: SOCJALIZM! :) 18.07.05, 21:02
                          • robisc jezeli tak, to najwiekszy socjalizm jest w USA 18.07.05, 21:05

                            • robisc dla porownania 18.07.05, 21:15
                              "Zadłużenie Amerykanów przekracza 85 proc. PKB i lawinowo rośnie, a ceny domów
                              rosną po 15 proc. rocznie. To z pewnością nie jest zdrowy rozwój gospodarczy."

                              www.biznespartner.pl/index.php?id=539&no_cache=1&tx_newsflexible_article%5Bid%5D=6199
                              • lastboyscout Re: dla porownania 18.07.05, 21:33
                                Ależ ja się CAŁKOWICIE z tym zgadzam !
                                Od zawsze o tym piszę.
                                Realna płaca Amerykanów SPADA a zadłuzenie rośnie.
                                Dokładnie tak jak to mam miejsce w Polsce i DLATEGO to piszę o Polsce co piszę.
                                Piszę też o balonie nieruchomościowym w Ameryce i jest on dla mnie TAKI SAM jak
                                w Polsce: POZORNIE rośnie majątek kredytobiorców, ktorzy pożyczają POD zastaw
                                WIRTUALNEGO majątku. Pożyczaja też OBA państwa.

                                Tylko z tym TUPANIEM slonia i mrówki jest ODMIENNIE.
                                Ale most pod jednym i drugim trzeszczy TAK SAMO ......
                                • robisc Re: dla porownania 18.07.05, 21:51
                                  tele, ze u na majatek nie jest wirtualny, a ludzie pozyczaja na mieszkania, bo
                                  nie maja gdzie mieszkac; w odroznieniu od Stanow spekulacja na rynku
                                  nieruchomosci jest marginalna;
                                  • lastboyscout Re: dla porownania 19.07.05, 02:17
                                    >>>>U NAS MAJĄTEK NIE JEST WIRTUALNY A LUDZIE POŻYCZAJĄ NA MIESZKANIA
                                    BO NIE MAJĄ GDZIE MIESZKAĆ<<<

                                    Ha! Stalin wiecznie żywy! Każemu według jego potrzeb !


                                    >>>>W ODRÓŻNIENIU DO STANÓW<<<<<

                                    Lepiej aby tego nie przeczytali tego nasze rodzime Buraki mieszkające przez
                                    dlugie lata po kilku, kilkunastu w bejsmentach na Greenpoicie i Jackowie wink !!!




                                    NIE.
                                    Wartość nieruchomości POWYŻEJ wartości materiałów w nią wbudowanych (jezeli w
                                    ogóle można je w ogóle odzyskać i sprzedać!) JEST ZAWSZE WIRTUALNA.
                                    Odwrotnie np. do złota, które w 100% ma wartość niewirtualną.
                                    Nieruchomości w USA kosztują tyle ponieważ ludzie płacą za nie TYLE gotówki lub
                                    kredytu.
                                    W Polsce TEŻ.
                                    WSZĘDZIE też- odejmując wpływ socjalizmu na rynek.

                                    Ludzie płacą więcej za nieruchomość niż wynosi jej realna wartość ponieważ
                                    WIERZĄ, że jej wartość wzrośnie, ,że życie w tym miejscu bedzie klawe, praca
                                    dobrze płatna a sąsiadki śliczne W STOSUNKU -
                                    (złożenie się razem określeń „sąsiadki” i „stosunek” proszę uznać za całkowicie
                                    przypadkowe wink !... )
                                    - do tych samych parametrów w każdym innym miejscu na tym dziwnym świecie.
                                    Ta nadwyżka nad realną cenę to taka „cena akcji” przedsiebiorstwa
                                    zwanego „USA”, „POLAND”itd. i miejsca w którym kupujemy dom w danym kraju.
                                    I tak jak w przypadku firm, zmieniające się warunki (ekonomiczne, polityczne,
                                    społeczne, środowiskowe) powodują, że w niektórych miejscach ceny (wirtualne!)
                                    rosną a w niektórych spadają.
                                    Tak się składa, że obecnie trudno doszukać się gdziekolwiek na świecie jakiś
                                    bajecznych warunków do inwestowania w gospodarke (pomijając opowieści babuni o
                                    kapitalistycznie socjalistycznych Chinach) . W efekcie ludzie oczywiście
                                    najchętniej trzymaliby swój szmal w banku. Rządy jednak są od tego aby na taki
                                    stan rzeczy się nie zgadzać i zachęcać/zmuszać obywateli do budowy WSPÓLNEGO
                                    państwa (biednych: pracą, bogatych: swoim kapitałem). Dlatego też rządy, na
                                    inwestycyjną zachowawczość swoich obywateli, odpowiadają zaniżaniem stóp
                                    procentowych lokat i kredytów. Przy pewnej relacji stóp procentowych do
                                    inflacji rządy osiągają oczywiście swój zamiar ponieważ PEWNOŚĆ inflacyjnej
                                    straty na lokacie w banku staje się gorsza od największego ryzyka
                                    zainwestowania w gospodarkę.
                                    NAJGŁUPSZE (czytaj: w największej potrzebie/kryzysie) rządy w takiej sytuacji
                                    przeszkadzają samym sobie i utrzymują wysoką rentowność papierów, którą nie
                                    mają czym tak naprawdę opłacać i dlatego zadłużają się coraz szybciej. Jakiż
                                    bowiem ma sens wysoka rentowność papierów płacona z wysokich podatków przy
                                    niskim PKB skoro właśnie wysokie podatki są przyczyną braku rozwoju
                                    gospodarczego?
                                    Kiedy jednak rządy nie potrafią stworzyć wystarczająco korzystnych warunków
                                    rozwoju gospodarczego, nieprzekonani ludzie wykorzystują niskooprocentowane
                                    kredyty do inwestycji właśnie w nieruchomości zamiast a nie w cała gospodarkę.
                                    Im BARDZIEJ sytuacja polityczno-gospodarcza niepewna TYMBARDZIEJ wzrasta
                                    skłonność AKCEPTACJI zawyżonych cen nieruchomości (to wyjaśnia zresztą
                                    dawniejsze zdziwienie Przycinka nierozłożeniem się rynku nieruchomościowego
                                    kiedy to zapowiadał, mimo, ze generalnie Przycinek się NIE mylił).
                                    Oczywiście wzrost ceny nieruchomosci zachęca do ich kupowania, renowacji,
                                    budowania nowych co napędza przemysł. Jednak jako, ze ceny nieruchomości rosną
                                    dużo szybciej niz płace w CAŁYM przemysle coraz mniej ludzi stać na zakup
                                    nieruchomosci i spłatę juz kupionych domów. Taka sytuacja doprowadza do
                                    załamania sie rynku nieruchomosciowego , kredytowego a nastepnie spowolnienia
                                    całej gospodarki. Obniżenie i długie utrzymywanie niskich stóp procentowych
                                    przedłużają co prawda pozory dobrobytu ale to bardzo ryzykowna gra ponieważ
                                    jezeli CAŁA gospodarka się nie rozwinie MUSI zabraknąć pieniędzy na
                                    fiansowanie NIELOGICZNIE drożejących nieruchomości.

                                    Stopy procentowe jako takie są zawsze tylko stymulatorem (koniecznie umiejętnie
                                    stosowanym! osobiscie nie mam zielonego pojęcia dlaczego sterowanym
                                    przez ...człowieka....),NIGDY zródłem rozwoju gospodarki).

                                    Dlatego Greenspan podwyższa a Balcerowicz obniża .....BUM.
                                    • robisc nie same golasy zyja w Polsce 19.07.05, 19:01
                                      Źródło: Gazeta Prawna 2005-07-19 07:30


                                      W I półroczu szybko zwiększały się oszczędności Polaków

                                      W ciągu ostatniego półrocza oszczędności gospodarstw domowych zwiększyły się o
                                      7,4 proc. do poziomu 425 mld zł – wynika z raportu Analizy Online. Najszybciej
                                      rosły środki zgromadzone w funduszach inwestycyjnych, ale również otwartych
                                      funduszach emerytalnych.


                                      W przypadku TFI, drugi kwartał przyniósł 10,6-proc. wzrost aktywów (łącznie 40,3
                                      mld zł). Nieco mniej, bo o 9,1 proc. zwiększyły się w tym okresie środki w
                                      otwartych funduszach emerytalnych (OFE). Ich wartość na koniec czerwca tego roku
                                      wyniosła 73,6 mld zł. Zdaniem specjalistów, oprócz napływu nowych środków do
                                      portfeli poszczególnych funduszy, istotne znaczenie miał również wzrost wartości
                                      akcji oraz obligacji. Mimo zawirowań na warszawskim parkiecie, ostatni kwartał
                                      przyniósł zwyżkę głównego indeksu giełdy o 3,9 proc. Z kolei w segmencie
                                      skarbowych papierów dłużnych na dobre rozszalała się hossa – podkreślają analitycy.

                                      W drugim kwartale spadła natomiast o 1,8 proc. wartość bankowych depozytów (do
                                      199,9 mld zł). W opinii ekspertów, majowy i czerwcowy spadek lokat bankowych
                                      może mieć związek z systematyczną obniżką oprocentowania lokat. Średnie
                                      oprocentowanie depozytów zmniejszyło się bowiem w okresie od marca do maja tego
                                      roku z 4,3 do 3,7 proc. Ponadto banki coraz częściej oferują nowe produkty
                                      łączące funkcję depozytu z funduszami inwestycyjnymi i ubezpieczeniami na życie.

                                      Analitycy zwracają również uwagę na fakt, że dzięki dynamicznemu wzrostowi
                                      aktywów TFI ten ostatni segment zrównał się pod względem wartości funduszy z
                                      bezpośrednimi inwestycjami osób fizycznych (9,9 proc. w całkowitej kwocie
                                      oszczędności gospodarstw domowych).

                                      Krzysztof Pączkowski
                                      • lastboyscout Re: same golasy zyja w Polsce 19.07.05, 19:45
                                        A więc oszczednosci rosną kiedy niskimi stopami wygania sie pieniadze z
                                        depozytów na gieldę, ktora rosnac piramidą i lokatą GŁÓWNIE w obligacje
                                        (spłacane podatkami TYCH SAMYCH "oszczędzających"!) "zwiększa" owe
                                        oszczędności, tak?


                                        To ja pozostanę staroświecki i będę upierał się przy swoim zdaniu, że do
                                        PRAWDZIWYCH pieniędzy i oszczędności dochodzi się TYLKO ciężką pracą i
                                        wyrzeczeniami ....
                                        • robisc nie rozumiem Cie 19.07.05, 19:54
                                          to w co inwestujesz: lokaty bankowe nie, obligacje nie, akcje nie, nieruchomosci
                                          nie!
                                          • lastboyscout Re: nie rozumiem Cie 20.07.05, 16:31
                                            W nic nie inwestuje, pisalem juz o tym.
                                            Teraz sie tylko traci. Zarabianie polega wiec teraz na minimalizowaniu strat
                                            no chyba, ze ktos lubi ten dreszczyk emocji zwiazany z zakupem i SPRZEDAŻĄ
                                            polskich obligacji....
                                            Tracąc (rynek nieruchomosciowy, gielda inflacja itd.) warto wypatrywać
                                            tego "CLICK" .... wink
                                            Ten "click" pachnie mi gielda , gielda AMERYKANSKĄ ale nie mam zielonego
                                            pojecia jakim sekstorem! ...... smile
                        • lastboyscout co tu tak śmierdzi ? aaaa już wiem: SOCJALIZM! :) 18.07.05, 21:24
                          ..jeszcze raz bo mi sie wymskło ...


                          Znowu nie rozumiem związku przytoczonych informacji (pobożnych życzeń) z
                          tematem wątku.

                          Przede wszystkim: pożyczanie pieniedzy NIE MA żadnego związku ze szczerą
                          ochotą banków, pożyczkobiorców i pismaków na ich udzielanie a porównywanie się
                          do innych krajów NICZEGO tutaj nie zmienia.

                          Pożyczanie zależy WYŁĄCZNIE od tego CZY SĄ PIENIĄDZE.

                          Pieniądze na pożyczki biorą się TYLKO z depozytów swoim i w innych bankach,
                          ewentualnie z Banku Centralnego.
                          Z oficjalnych danych NIE WYNIKA aby wzrosły depozyty albo podaż pieniądza na
                          rynku.

                          Drugim ważnym czynnikiem jest zdolność kredytowa zaciągających kredyty.
                          Zdolność ta zwiększa się wraz ze wzrostem realnych płac bądz majątku własnego
                          kredytobiorców.
                          To również NIE MA miejsca.

                          JEDYNE co sie zmieniło to oprocentowanie kredytów co oczywiscie zwiększylo
                          zdolność kredytową rodaków.

                          Zwiększyło NA TEN MOMENT (zmienna stopa, balony, pozyczki w innej walucie) bo
                          PKB maleje a kredyty rosną ...


                          ....i O TYM właśnie pisałem ....


                          • robisc Re: co tu tak śmierdzi ? aaaa już wiem: SOCJALIZM 18.07.05, 21:30
                            kolego - banki w Polsce maja duza nadplynnosc (patrz sprawa megadywidendy
                            Citibanku), a lokowanie w papiery skarbowe przy spadajacych stopach oplaca sie
                            coraz mniej, stad gonitwa za kredytami - a na tym polu rezerwy sa jeszcze spore;
                            jezeli nie wierzysz popatrz na wskazniki wyplacalnosci bankow gieldowych
                            • lastboyscout Re: co tu tak śmierdzi ? aaaa już wiem: SOCJALIZM 18.07.05, 21:41
                              Gdyby ktos kazał mi wybierać to wybrałbym NAJPIERW nieśmiertelność, potem
                              długie życie i takiż wzwód w komplecie ze śliczną żoną. Jednak zaraz za tym
                              byłoby wykształcenie, złoto, dom, biznes, pieniądz, obligacje
                              a na samym NA KOŃCU: depozyt w banku/pozyczke o zmiennej stopie ! ....
                              Wiesz dlaczego, Robi? Bo nie cierpię PONIEDZIAŁKÓW , zwłaszcza tych
                              CZARNYCH ..... wink
    • lastboyscout To mam ICH TROJE po SWOJEJ stronie ! :) 19.07.05, 18:12
      Balcerowicz, Wasilewska-Trekner, Filar ... ICH TROJE jestprzeciw ! smile


      >>>>>Zdaniem członek Rady Polityki Pieniężnej, Haliny Wasilewskiej-Trenkner nie
      widać zbytniej przestrzeni do DALSZYCH OBNIZEK stóp procentowych.
      W wywiadzie udzielonym agencji Dow Jones Newswire przyznała ona, iż Rada
      powinna działać bardziej stabilizująco, niż prewencyjnie. Dodała, iż nie jest
      zbytnią optymistką co do DALSZEGO wyraźnego SPADKU INFLACJI, a głównymi
      czynnikami ryzyka pozostają nadal ceny żywności i zachowanie się cen ropy na
      rynkach światowych.
      Dzisiejsza wypowiedź Wasilewskiej-Trenkner jest dosyć podobna do wczorajszego
      wystąpienia Dariusza Filara, a to może sugerować, iż Rada zaczyna stawać się
      ostrożna. (MR)<<<

      Przypominam swoja prognoze:

      >>>Właściwie Balcerowicz MÓGŁBY nadal obniżać stopy nie martwiąc się o
      rentowność obligacji (w czym nadal szczęśliwie pomaga mu Greenspan płacąc
      MNIEJ).
      ALE Balcerowicz :

      NIE OBNIŻY STOP(LUB OBNIŻY NIEWIELE WIECEJ)

      ponieważ już przy obecnych poziomie stóp nastąpiła EKSPLOZJA popytu
      kredytowego przeznaczonego głównie na konsumpcję i mieszkania (balon!) a PKB
      lawinowo maleje i NIE BĘDZIE czym spłacać WYSOKOOPROCENTOWANYCH długów. BUM. <<<
      • robisc to juz staje sie nudne 19.07.05, 18:50
        moze jak bysmy mieli deflacje tak z minus 5% p.a, to swieta trojca dala by sie
        przekonac, a kiedy mamy stopy "zaledwie" 350 pkt bazowych powyzej stopy inflacji
        to musza byc ostrozni; posadzac ich o glupote to naiwnosc - ci ludzie graja w
        jednej druzynie z bankami komercyjnymi, dla ktorych obnizki stop sa zabojcze;
        lobby bankowe juz postara sie, aby dalszych glebszych ciec stp nie bylo - w
        sumie moza to bylo przewidziec; jezeli tak sie stanie, to czarno widze niedaleka
        przyszlosc i wtedy rzeczywiscie PKB zacznie spadac, bo na razie, wbrew temu co
        sugerujesz jeszcze wciaz rosnie;
        • robisc na szczescie nie wszyscy sa w sitwie 19.07.05, 19:52
          lubie Pietrewicza, chcby z tego powodu, ze bylem jego studentem i milo wspominam
          egzamin z polityki fiskalnej

          Pietrewicz: Dane o produkcji za VI nie oznaczają korekty polityki RPP
          19:38

          Dane o wzroście produkcji przemysłowej wczerwcu - choć są lepsze niż oczekiwano
          - nie przesądzają o potrzebie korekty w polityce pieniężnej - uważa Mirosław
          Pietrewicz z Rady Polityki Pieniężnej.

          GUS podał we wtorek, że produkcja przemysłowa w czerwcu 2005 roku wzrosła o
          6,8 proc. licząc rok do roku, a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosła o
          8,8 proc.

          "Te dane są lepsze od oczekiwań, spodziewano się że produkcja w czerwcu
          wzrośnie o 5 proc., a nawet mniej. Z tego punktu widzenia jest to wiadomość
          optymistyczna. Sądzę, że w całym roku wzrost PKB będzie zbieżny z prognozami
          ministrów gospodarki i finansów, czyli będzie się mieścił w przedziale 3,5-3,7
          proc." - powiedział we
          wtorek PAP Pietrewicz.

          Według niego, poprzednie niektóre prognozy członków RPP mówiące o
          wyhamowaniu tempa wzrostu mogły być zbyt pesymistyczne, jednak na razie nie ma
          podstaw do korygowania polityki pieniężnej, w tym jej nastawienia.

          Obecnie obowiązuje nastawienie łagodne, co oznacza większe
          prawdopodobieństwo obniżek stóp niż podwyżek. W czerwcu Rada obniżyła stopy
          procentowe o 50 pkt bazowych.

          "Ważne są nie tylko dane o produkcji, ale też o inwestycjach i popycie
          wewnętrznym, a także o inflacji. Na razie wygląda na to, że inflacja na koniec
          roku będzie niższa niż przewidywano. Możemy więc w przyszłość patrzeć
          optymistycznie" - powiedział Pietrewicz. "Nasze decyzje (Rady Polityki
          Pieniężnej - PAP) powinny być odpowiednie do nastawienia, jakie przyjęliśmy
          przed miesiącem" - dodał.

          Zdaniem Pietrewicza, rada powinna przeanalizować, czy wzrost produkcji
          będzie miał charakter trwały oraz co się dzieje z inwestycjami. Głównym
          wskaźnikiem zaś, który RPP bierze pod uwagę, jest inflacja.

          "Kierujemy się głównie wskaźnikiem inflacji i analizujemy, czy ten wzrost
          (produkcji) będzie miał charakter trwały i jest oparty na solidnych podstawach.
          Do tego bardzo ważne są dane o inwestycjach i o poziomie zatrudnienia" - powiedział.

          "Biorąc pod uwagę prognozy inflacji i inwestycji w I półroczu tego roku,
          można powiedzieć, że nie ma podstaw do korekty polityki pieniężnej" - dodał.

          Najbliższe posiedzenie RPP odbędzie się w dniach 26-27 lipca.
          Źródło:
          » Polska Agencja Prasowa SA

          www.pb.pl/content.aspx?sid=7355&guid=2E72C603-C99A-4C2B-BFBB-8115454286AB
        • lastboyscout Re: to juz staje sie nudne 19.07.05, 20:45


          >moze jak bysmy mieli deflacje tak z minus 5% p.a, to swieta trojca dala by sie
          > przekonac, a kiedy mamy stopy "zaledwie" 350 pkt bazowych powyzej stopy
          inflacji to musza byc ostrozni; posadzac ich o glupote to naiwnosc - ci ludzie
          graja w jednej druzynie z bankami komercyjnymi, dla ktorych obnizki stop sa
          zabojcze; lobby bankowe juz postara sie, aby dalszych glebszych ciec stp nie
          bylo - w sumie moza to bylo przewidziec;<

          Trudno zaprzeczyć, że w Magdalence oprócz czarnych, jawnych i tajnych ubeków
          siedział KTOŚ JESZCZE ale w tym przypadku chodzi głównie o to o czym już
          wcześniej kilkakrotnie pisałem.
          Obniżki stóp same w sobie są TYLKO jednym ze stymulatorów i gwarantują
          WYŁĄCZNIE większy apetyt kredytowy ale nie regulują tego GDZIE pójdzie pieniądz
          z taniego kredytu!
          Na kierunek strumienia kredytowego mają cały zespół czynników politycznych,
          ekonomicznych , prawnych, podatkowych, w kraju i zagranicą.
          A W TYM temacie NIC się nie zmienia.
          Ludzie inwestują więc w nieruchomości bo przecież nie mają NIC do stracenia a
          co pożyją na „swoim” to ich, skoro wynajm ijest już drozszy do „pożyczkowej
          własności” .....(?!).
          Tak więc obniżki TYLKO pompują balon i dlatego „ich
          troje” MUSZĄ to powstrzymać dokładnie tak samo jak robi to ostatnio
          Greenspan !!!



          >sumie moza to bylo przewidziec; jezeli tak sie stanie, to czarno widze niedalek
          > a przyszlosc i wtedy rzeczywiscie PKB zacznie spadac<

          Niekoniecznie ....
          I tu jest najciekawszy moment!
          Zakładając, że Unia bedzie dłużej dogorywała, Bush nie bedzie się bardziej
          zapożyczał a wiec nie poprawi rentowności swoich obligacji a wybory wygra
          Tusk/Cimoszewicz i Platforma, agonia MOŻE dłuzej potrwać.
          Historia nauczyła nas tego, że wyborcy albo są zwyczajnie głupi (wybór Wałęsy
          albo odmian Unii Wolności) albo są zwyczajnie robieni w balona przez partie,
          które ZA następne 4 lata spokojnego koszenia szmalu w Sejmie ZMIENIĄ swoje
          najskrajniejsze poglądy na te obowiązujące od 15 lat. I nie ma ZADNEGO
          znaczenia KTO to będzie bo mówimy o TYM SAMYM kręgu złodziei zmieniającymi
          sztandary jak się zmienia majtki po puszczeniu nieoczekiwanego bąka (patrz:
          Donald Tusk!)
          To jest zresztą JEDYNE odstępstwo od scenariusza rozwoju wypadków jaki
          kilkakrotnie ostatnio nakresliłem.
          Ufam, wierzę, modlę sie aby te JAJA w końcu znalazły swój kres!


          >>bo na razie, wbrew temu co<<
          > sugerujesz jeszcze wciaz rosnie;<<

          Wiesz ja myślę po amerykańsku i dla mnie spadek wzrostu to recesja.
          Tutaj nie trzeba się cofać,żeby przegrać.
          Stojąc albo zwalniając się tempo biegu JUŻ wypada się z wyścigu bo inni
          zapi....lają jak opętani ..... sad
          • robisc Re: to juz staje sie nudne 19.07.05, 20:48
            ciekawe czy Greenspan podniesie stopy o 300 punktow powyzej stopy inflacji?
            chcesz sie zalozyc?
            • lastboyscout Re: to juz staje sie nudne 20.07.05, 16:48
              Greenspan NIE podniesie bo Alan podziela moją opinię, że odddać komus 3%
              STAŁEGO zysku ponad inflację graniczy z niemożliwością biorąc pod uwage koszty
              pozyskania takiego profitu!
              Gdyby Greenspan MUSIAŁ dać wiecej niz 3% (bo na przykład Bush zmusiłby go do
              zwiększenia pożyczania kosztami wojny albo innych wydatków budżetowych) to
              Greenspan założyłby słomkowy kapelusz i odszedł na emereture bo rząd się
              przecież sam wyżywi ...

              Faktycznie jednak NIE MA granicy wysokiego procentu jaki BANKRUT nie zapłaci
              aby przedłużyć istnienie co widać przed każdym kryzysem walutowym.
              Jednak im wyższy procent (i wyższe zadłużenie oraz mniejszy PKB) tym krócej da
              się przedłużyć to istnienie bankruta, zwłaszcza kiedy nie potrafi on wprowadzić
              cięć oszczędnościowych . Sprawę pogarsza zagraniczna KONKURENCJA na rynku
              długu ...
              Ameryka ma coraz wiekszy dług w stosunku do PKB, może więc się tylko zadłużać
              zwiększając rentownośc obligacji (to grozi odejściem inwestycji) lub zwiększyć
              PKB (też ryzykowne). Greenspan zapewne wybrał drugi wariant skoro zachęca do
              jeszcze wiekszych inwestycji w USA.
    • lastboyscout Re: Rollercaster czy już screwmachine? 20.07.05, 16:21
      Ostatnie godziny przynoszą dalsze osłabienie się złotego. Dzisiejsza aukcja 5-
      letnich obligacji, na której wbrew przewidywaniom rynku zgłoszony popyt okazał
      się znacznie większy od podaży, nie pomogła złotemu na długo. Nastroje na rynku
      wtórnym nadal nie są najlepsze i coraz częściej pojawiają sie opinie, iż na
      naszych papierach wiele już się nie zarobi. To powoduje, iż kapitały z rynku
      długo mogą być stopniowo wycofywane, a to może niestety przełożyć się na
      złotego. Do tego dochodzą jeszcze dwie kwestie - jesienne wybory i dzisiejsza
      wypowiedź Alana Greenspana, która może zwiększyć atrakcyjność inwestowania w
      amerykańskie aktywa kosztem tzw.emergin markets. (!!!!!!)

      Powiem szczerze, ze NIE ROZUMIEM dlaczego Greenspan skupia sie na zwiekszeniu
      atrakcyjnosci taki inwestycji. Akurat z zagranicznymi inwestycjami w USA jest
      znakomicie a czeka szereg innych niezalatwionych potrzeb....
      Przycinek do diabla gdzie jestes?!! Wyjasnilbys sprawe po swojemu! wink
      • robisc przecinek wytlumacz co robi Greenspan 20.07.05, 19:30
        16:30 20.07.2005
        Gospodarka USA ma dobre perspektywy - Greenspan

        Perspektywy amerykańskiego wzrostu gospodarczego są solidne, a Fed powinien
        dalej podnosić stopy procentowe, powiedział w środę prezes zarządu Rezerwy
        Federalnej Alan Greenspan w swoim półrocznym wystąpieniu w Kongresie. Ostrzegł
        jednak przed "istotnymi niewiadomymi", które towarzyszą tym pozytywnym
        perspektywom i wymienił wśród nich wysokie ceny energii, koszty pracy, przyszłe
        zachowanie krótkoterminowych stóp procentowych i niebezpieczeństwo, jakie niesie
        ze sobą rozgrzany rynek nieruchomości w USA.



        "Nasza podstawowa prognoza dla amerykańskiej gospodarki jest taka, że wzrost
        gospodarczy będzie utrzymany, a presja inflacyjna pozostanie pod kontrolą" -
        powiedział Greenspan wystąpieniu przed Komisją Finansów izby Reprezentantów.
        "Według nas, by zrealizować ten scenariusz Rezerwa Federalna powinna kontynuować
        dotychczasową politykę. To generalnie optymistyczna prognoza, choć towarzyszą
        jej pewne znaczące niewiadome, wymagające wnikliwej analizy" - dodał Greenspan,
        który ma ustąpić ze stanowiska w styczniu.
        • bush_w_wodzie Re: przecinek wytlumacz co robi Greenspan 29.07.05, 12:26
          a co ma robic?

          dalej walczy z bablem konca lat 90-tych. krachu realnej gospodarki nie bylo
          dzieki ekspansywnej polityce pienieznej i fisklanej co nadmuchalo babel na
          rynku nieruchomosci i wygenerowalo potezny deficyt ca. dalej tego ciagnac juz
          nie mozna bo bedzie krach - wiec trzeba przyusic popyt... i sprobowac te bable
          miekko rozprowadzic zanim same pekna w najmniej odpowiednim momencie

          ostatnie wypowiedzi i dzialania greenspana swiadcza o tym ze obawia sie on
          odwrotu inwestorow od dolara... a wtedy... bum!

          jest jeszcze drugi wariant (daje mu gora 25%): greenspan spodziewa sie rychlej
          ucieczki kapitalu z chin i chce by ten kapital uciekal do ameryki

          • przycinek.usa Re: przecinek wytlumacz co robi Greenspan 24.08.05, 00:28
            Historycznie rzecz obserwujac stopa funds nie ma prawa wylesc powyzej 5% bo jest
            to ograniczone opadajaca linia trendu na jej dlugoterminowym wykresie.
            (zaczynajac ciagnac kreske od okolo 1984)

            Z drugiej strony zadluzenie ogolem wzrasta systematycznie i nie widac konca tegoz.

            Ja osobiscie nie wierzylem w stope funds na poziomie powyzej 3.5% ale juz teraz
            mamy 3.5% i mozemy miec 3.75% juz za momencik.

            Dlatego nie ma za bardzo marginesu ruchu na stopie.
            Oni wierza w system ograniaczania popytu.
            W ktoryms momencie jednak pojawia sie zle dane i stopa stanie a potem zacznie
            spadac razem z dolarami. Zle dane moga pojawic sie lada moment. Mamy rekord cen
            na paliwach, rekord zadluzenia wewnetrznego, powolna stabilizacje na rynku
            nieruchomosci, (byla mala jazda w dol w sierpniu) co widac na wykresie composite
            reit. Wyglada to na stabilizacje przed ostatnia fala wzrostu cen nieruchomosci
            ktora powinna wystapic PO KOLEJNEJ fali obnizek Funds i koncowym spadku dolara.

            Moim zdaniem to jest koniec prosperity. Koniec cyklu i czeka nas skurcz.
            A kiedy sie zacznie? Nie mam pojecia. Wedlug mnie lada moment.

            To jest podobne zjawisko do tego, ktore widzicie w Polsce.
            Mala inflacja, brak inwestycji przy duzych potrzebach rynku i system jest
            niejako zmuszany do obnizki stopy procentowej.

            W USA bedzie podobnie. Ceny sie zatrzymaja, caly rynek sie zatrzyma i zrobi "w
            tyl zwrot".



            • przycinek.usa zaczynamy kolaps 26.08.05, 19:13
              w lipcu zamowienia w segmencie dobr trwalych polecialy o 4.9% co komentatorzy
              oceniaja jako wplyw wysokich cen ropy. Wiadomosc spowodowala oslabienie dolara.
              Akurat trzymalem w nocy dluga pozycje na dolarze i na szczescie zamknalem na
              wszelki wypadek przed pojsciem spac. Tak glebokiej zapasci zlecen zupelnie nie
              spodziewalem sie, bo wstalbym rano zlozyc przeciwne zlecenia.

              To bardzo wazna wiadomosc dla FED.

              Najblizsze posiedzenie bedzie 20 Wrzesnia i mozliwe, ze bedzie wtedy ostatnie
              podwyzka stopy Funds. Mozliwe tez, ze w ogole nie bedzie podwyzki, choc szczerze
              watpie - znajac Amerykanow.

              Ciekaw jestem co bedzie.
              • lastboyscout Re: zaczynamy kolaps 26.08.05, 20:26
                Faktycznym tematem tego watku byl rozwoj sytuacji W POLSCE na tle sytuacji
                miedzynarodowej co z w i a d o m y c h przyczyn zostalo jak zwykle wykrecone
                ale OK nie bedzie wiecej pocieszania ....

                Faktycznie cos sie chyba zaczyna ale nie bedzie obnizek a jeszcze jakis czas
                podwyzki bo musi sie w koncu ujawnic inflacja i w takim momencie nikt nie bedzie
                mogl i chcial splacac zadluzenia. Inflacja okradnie maluczkich jak bardzo sie da
                a jak nie wystarczy pojda w gore podatki. Nerwowo zrobi sie Chinach i we
                wszystkich krajach, ktore tez lubia pozyczac. Pozna jesien. BUM.
                • przycinek.usa Re: zaczynamy kolaps 26.08.05, 20:39
                  Wiesz, to nie bedzie tak szybko.

                  Z obserwacji ruchow FED wynika, ze oni najpierw te stopy podnosza, potem czasem
                  koryguja troche w dol, aby potem przez jakis czas je utrzymywac. Potem dopiero
                  nastepuje szybka reakcja i seria obnizek.

                  Wydaje mi sie, ze jestesmy tuz przed koncem tego podwyzszania.
                  Dlatego to napisalem.

                  Caly czas mam przed oczami te stopy i widze, ze podwyzka na 5% jest takim
                  absolutnym targetem, ktorego z reguly nie da sie osiagnac.

                  Stopa na poziomie 3.75% bylaby dobra dla osiagniecia takiej polki w analizie
                  technicznej wykresu FUNDS, przed przyszlym cieciem absolutnym (ponizej 1%).

                  Ale mozliwe jest z wykresu podniesienie lokalne na np. 4.5% aby potem zaraz
                  opasc na 3.5%.

                  Tak czy inaczej "walka z inflacja" moze sie odbic FEDowi czkawka, zwlaszcza, ze
                  oni nie maja tutaj doswiadczenia z inflacja kosztowa. Wynika to po prostu z
                  poziomu marz. Dawniej marze byly wielokrotnie wyzsze i powoli na skutek
                  dzialania konkurencji marze ulegly obnizeniu. Teraz aby zachowac dochody firmy
                  musza myslec o podwyzszaniu cen. Musza. Bo inaczej przy tych kosztach marze sa
                  niewystarczajace do osiagania zyskownosci.

                  Nie masz takiego wrazenia?

                  Oni mysla, ze ceny nie pojda w gore, bo stopa procentowa ma za zadanie
                  ograniczyc popyt i zdusic wzrost cen. Tyle, ze wlasnie dzieki temu widzimy
                  zawezanie sie rynku i pierwsze poleca dochody firm, ktorych zamowienia spadly w
                  lipcu o 4.9%. Ceny reszty beda dalej isc w gore, a czesc segmentow rynku zacznie
                  czekac chudy rok.

                  I tak sie zaczyna zjawisko zwane stagflacja. To jest geneza, a obserwacje
                  bedziemy mieli w niedalekiej przyszlosci.

                  • lastboyscout Re: zaczynamy kolaps 29.08.05, 23:31
                    >
                    > Tak czy inaczej "walka z inflacja" moze sie odbic FEDowi czkawka, zwlaszcza, ze
                    > oni nie maja tutaj doswiadczenia z inflacja kosztowa. Wynika to po prostu z
                    > poziomu marz. Dawniej marze byly wielokrotnie wyzsze i powoli na skutek
                    > dzialania konkurencji marze ulegly obnizeniu. Teraz aby zachowac dochody firmy
                    > musza myslec o podwyzszaniu cen. Musza. Bo inaczej przy tych kosztach marze sa
                    > niewystarczajace do osiagania zyskownosci.
                    >
                    > Nie masz takiego wrazenia?




                    Ostatnio w samochodzie zapalila mi sie lampka "sprawdz silnik" wiec pojechalem
                    do mechanika. Mechanik powiedzial mi ze juz przestal takie rzeczy naprawiac bo
                    do tego potrzeba komputer za 10 tysiecy na ktory stac tylko dealera. Zadzwonilem
                    wiec do dealera. Kazal czekac w kolejce na diagnoze dwa tygodnie, inny trzy,
                    inni w ogole mnie chromolili .....

                    Kierunkowo masz racje, ze marze leca w dol a koszt kredytu w gore wiec MUSI
                    istniec granica ktorej Greenspan nie przekroczy.
                    Ale on przekroczy bo wysokie stopy NAJPIERW dobijaja malych bo ci maja
                    najwieksze koszty prowadzenia biznesu. Jak juz praktycznie nie bedzie malych
                    (zauwazyles jak gwaltownie monopolizuje i oligopolizuje sie rynek uslug i po
                    czesci sprzedazy?), wtedy Greenspan obnizy stopy/pusci inflacje aby przygotowac
                    grunt pod faktyczne podwyzki cen = utracenie przez konsumentow orientacji w
                    prawdziwie rynkowych cenach. Wtedy znowu stopy w gore, recesja a wiec ostre ulgi
                    podatkowe i wygodne dostosowania prawne dla biznesu aby niby pobudzic rynek.
                    Jaaaaaaaki rynek? Wtedy nie bedzie juz zadnego rynku! Bedzie Home Depot, Loews,
                    Home Expo, Office Max, Staples, Office Depot i tym podobne ATRAPY prawdziwej
                    gospodarki(skad my to znamy? co za roznica czy gosc nazywa sie Gomolka czy
                    Rockefeller?). Pozostanie tylko wyregulowac ceny, ocenzurowac internet aby na
                    ...FOLWARKU ZWIERZECYM za duzo i glupio nie gadac ..... sad
                    • przycinek.usa Re: zaczynamy kolaps 30.08.05, 05:07
                      "Ostatnio w samochodzie zapalila mi sie lampka "sprawdz silnik" wiec pojechalem
                      do mechanika. Mechanik powiedzial mi ze juz przestal takie rzeczy naprawiac bo
                      do tego potrzeba komputer za 10 tysiecy na ktory stac tylko dealera. Zadzwonilem
                      wiec do dealera. Kazal czekac w kolejce na diagnoze dwa tygodnie, inny trzy,
                      inni w ogole mnie chromolili"


                      Witam. Nie wierze. Te urzadzenia sa tanie. To nieprawda. Jakie masz auto?


                      Co do dalszych wnioskow, ze najpierw Greenspan wykonczy biednych - to sa wnioski
                      o tyle bledne, ze cala ekonomia opiera sie o tych biednych. I caly kryzys
                      bedzie wlasnie dlatego, ze najpierw biedni nie beda mieli pieniedzy.
                      Wiec jak Greenspan wykonczy biednych, to tym bardziej padna duzi.






                      • lastboyscout Re: zaczynamy kolaps 30.08.05, 13:43
                        Mam Chrystler Sebring JX Convertible z transmisja i "stick" i masa sensorow do
                        tego, ktorych nie wylapie podreczny komputerek za kilkaset. Spalil sie input
                        sensor w transmisji, ktora wtedy chodzi tylko na jednym "biegu" i wyglada jak do
                        wymiany za $2000 co mi oczywiscie gorliwie zaoferowano.....

                        Co do ekonomii "Masters and Servants" to oczywiscie przegialem w
                        uproszeczeniach zly, ze mnie chcieli ustawic w kolejke jak kiedys do Polmozbytu.
                        Nie mialem jednak na mysli wykonczenia biednych bo nie sa potrzebni biedni , sa
                        potrzebni ciezko pracujacy niewolnicy takimi jakimi dzisiaj sa wszyscy
                        zadluzeni: nie pozwolic zbankrutowac, pozwolic placic 20% do konca zycia i
                        pracowac za $7 w tym samym banku ktoremu jest sie winnym te 20%......
    • lastboyscout TYLKO 0.25 % ! 27.07.05, 13:54
      Ktoś jeszcze wierzy , że do konca roku bedzie więcej niz 1 % w dół?
      • goscgazety Re: TYLKO 0.25 % ! 28.07.05, 20:25
        pogubilem sie
      • bush_w_wodzie Re: TYLKO 0.25 % ! 29.07.05, 12:29
        stawiam na 3/4% w dol do konca roku... i jest spora szansa ze stopy fed beda w
        grudniu 2005 wyzsze od stop nbp
        • lastboyscout Re: TYLKO 0.25 % ! 29.07.05, 14:03
          Bardzo ciekawe.
          Zechcialbys uzupelnic te prognoze poziomem inflacji w tych dwoch krajach (wtedy
          robi sie superciekawie....)?


          www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_050728/ekonomia/ekonomia_a_16.html
        • lastboyscout Re: TYLKO 0.25 % ! 14.09.05, 20:40
          > stawiam na 3/4% w dol do konca roku... <<<<



          Ile postawiles? Chcialbym odebrac wygrana wink


          wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2916466.html
          • bush_w_wodzie Re: TYLKO 0.25 % ! 14.09.05, 22:54
            lastboyscout napisał(a):

            > > stawiam na 3/4% w dol do konca roku... <<<<
            >
            > Ile postawiles? Chcialbym odebrac wygrana wink
            >


            mowisz o tej horrendalnej inflacji 1.6% r d r? wyzszej o 0.1 punktu procentowego
            od oczekiwan?

            eeeeeeeeeee

            a ile ty stawiasz i na co?



            • lastboyscout Re: TYLKO 0.25 % ! 14.09.05, 23:20
              Mowie o tym co mowie od dawna, rowniez w tym watku:
              Stopy procentowe NIE pojda w dol a W GORE.

              Przyznaje, ze naiwnie myslalem, ze uklad nie bedzie zdolny do tak agresywnej i
              zaklamanej roboty propagandowej na rzecz Tuska i PO/ i ze ludzie JESZCZE RAZ nie
              dadza sie sciemnic a to MOZE nieco opoznic sprawe.

              Pytaniem pozostaje jak bardzo pojdzie w gore inflacja bo nawet przy dzisiejszym
              ukladzie wskaznikow gospodarczych podatkowe bajdury Platformy to kompletna FIKCJA.
              Wyzsza inflacja rozwali bombel kredytowy, nieruchomosciowy, wywinduje stopy,
              podniesie podatki, osmieszy projekty budzetu, przeszacuje wskazniki gospodarcze
              poza konstytucyjne progi bezpieczenstwa i polozy zlotowke.
              BUM.

              Bush, uczysz sie juz slow "God bless America"?
              Najwyzsza pora dolaczyc sie do naszego choru ...
              WE WLASNYM interesie !.....



              • bush_w_wodzie Re: TYLKO 0.25 % ! 14.09.05, 23:37
                lastboyscout napisał(a):

                > Mowie o tym co mowie od dawna, rowniez w tym watku:
                > Stopy procentowe NIE pojda w dol a W GORE.
                >


                czyli obstawiasz koniec obnizek stop w polsce w tym roku. ja sie zgadzam ze
                moja prognoza obnizek z lipca moze byc troche przeszacowana. od czasu tej
                prognozy bylo jedno ciecie o cwiartke. sadze ze na 80% bedzie jeszcze jedno i na
                50% dwa. zobaczymy.



                > Przyznaje, ze naiwnie myslalem, ze uklad nie bedzie zdolny do tak agresywnej i
                > zaklamanej roboty propagandowej na rzecz Tuska i PO/ i ze ludzie
                > JESZCZE RAZ nie dadza sie sciemnic a to MOZE nieco opoznic sprawe.


                robota propagandowa w polityce moze opoznic krach gospodarczy?
                to ciekawy wariant. na razie do polski pchaja sie inwestycje typu greenfield
                drzwiami i oknami. zloty robi sie znowu zdecydowanie za mocny.

                >
                > Pytaniem pozostaje jak bardzo pojdzie w gore inflacja bo nawet przy dzisiejszym
                > ukladzie wskaznikow gospodarczych podatkowe bajdury Platformy to kompletna FIKC
                > JA.


                > Wyzsza inflacja rozwali bombel kredytowy, nieruchomosciowy, wywinduje stopy,
                > podniesie podatki, osmieszy projekty budzetu, przeszacuje wskazniki gospodarcz
                > e
                > poza konstytucyjne progi bezpieczenstwa i polozy zlotowke.
                > BUM.


                wyraznie piszesz o usa.

                w polsce nie ma boomu kredytowego inflacja jest zbyt mala z zlotowka za silna co
                hamuje rozwoj gospodarki.


                >
                > Bush, uczysz sie juz slow "God bless America"?
                > Najwyzsza pora dolaczyc sie do naszego choru ...
                > WE WLASNYM interesie !.....
                >

                a dzieki za zaproszenie. poczekam az nieruchomosci w usa stana sie tanie. milo
                jest mieszkac na wlasnym a po co przeplacac?

                • lastboyscout Re: TYLKO 0.25 % ! 15.09.05, 02:36
                  ja sie zgadzam ze
                  > moja prognoza obnizek z lipca moze byc troche przeszacowana. od czasu tej
                  > prognozy bylo jedno ciecie o cwiartke. sadze ze na 80% bedzie jeszcze jedno i n
                  > a 50% dwa. zobaczymy.

                  Mysle , ze stopy rusza w gore najpozniej na poczatku przyszlego roku i jak wiesz
                  nie wierze aby PO cokolwiek w tym pomoglo.



                  > robota propagandowa w polityce moze opoznic krach gospodarczy?
                  > to ciekawy wariant.

                  Inwestowanie w propagande wygodnych sobie politykow jest INWESTYCJA jak kazda
                  inna. Niektorzy nazywaja to korupcja, niektorzy dotowaniem demokratycznych
                  kampanii wyborczych, ja to nazywam neofeudalizm.




                  >na razie do polski pchaja sie inwestycje typu greenfield
                  > drzwiami i oknami. zloty robi sie znowu zdecydowanie za mocny.

                  Tym razem ja przyznaje ze sie tego nie spodziewalem.
                  uwazam jedynie ze to smierdzi czyms naprawde nieciakawym zwazywszy na dwie kwestie:
                  1)Gwaltowny spadek Polski w rankingach klimatu dla prowadzenia biznesu i
                  zdolnosci reformowania gospodarki
                  2)Rozklad geograficzny miejsc w Polsce gdzie maja nastapic inwestycje
                  (prywatnie mam tu duzo szczescia poniewaz Whirlpool chce dac mase pracy w
                  okolicy mojego domu we Wroclawiu)

                  > wyraznie piszesz o usa.

                  Wyraznie pisze O POLSCE, chociaz ODROTNIE niz ty wink uwazam ze zasady ekonomiczne
                  sa faktycznie takie same na calym swiecie...

                  > w polsce nie ma boomu kredytowego inflacja jest zbyt mala z zlotowka za silna
                  cohamuje rozwoj gospodarki.

                  Czego w Polsce nie ma? Tak juz bardziej sie oplacac zapozyczac na mieszkanie niz
                  je wynajmowac, 10 miliardow w jeden kwartal !

                  > > Bush, uczysz sie juz slow "God bless America"?
                  > > Najwyzsza pora dolaczyc sie do naszego choru ...
                  > > WE WLASNYM interesie !.....
                  > >
                  a dzieki za zaproszenie. poczekam az nieruchomosci w usa stana sie tanie. milo
                  > jest mieszkac na wlasnym a po co przeplacac?

                  Chetnie tu zobacze wirtualnych znajomych ale mialem na mysli amerykanski kryzys
                  ktory najbardziej odbilby sie na takich krajach jak Polska.


                  >poczekam az nieruchomosci w usa stana sie tanie. milo
                  > jest mieszkac na wlasnym a po co przeplacac?

                  Pewnie jeszcze tego nie wiesz ale tanie domy to domy dostepne dla nierobow a
                  takie sasiedztwo na pewno by ci nie odpowiadalo ....
                  >

    • robisc ktos tu pisal o bance kredytowej w Polsce? 09.08.05, 22:37
      16:20 09.08.2005
      ING: Boom na rynku kredytów hipotecznych w Polsce pod znakiem zapytania - opinia

      Warszawa, 09.08.2005 (ISB) - Rynku kredytów hipotecznych w Polsce nie czeka,
      przynajmniej na razie, boom podobny do tego, jaki miał miejsce w krajach Europy
      Zachodniej w latach 80-ych i 90-ych, choć jest to jednocześnie rynek bardzo
      perspektywiczny, uważają ekonomiści ING Banku Śląskiego.

      "Mimo, że na znaczeniu straciła bariera w postaci stóp procentowych, które
      ostatnio spadły, nadal istnieją bariery, które nie pozwalają na szybki rozwój
      bardzo perspektywicznego rynku kredytów hipotecznych" - powiedział Rafał
      Benecki, ekonomista ING BSK, na spotkaniu z dziennikarzami we wtorek.

      Mieszkaniowe kredyty hipoteczne stanowią w Polsce ok. 4,5% PKB, podczas gdy w
      2001 roku stanowiły zaledwie 1,9% PKB.

      "W tym samym czasie w Danii stanowiły one 70% PKB, Holandii 66%, a w Niemczech
      54%. To pokazuje, jaki potencjał ma polski rynek i jakie to perspektywy stawia
      przed całym sektorem bankowym w Polsce" - powiedział Benecki.

      W krajach Europy Zachodniej wpływ na szybki rozwój mieszkaniowych kredytów
      hipotecznych miał spadek stóp procentowych, spadek marż bankowych, wzrost
      dochodów ludności, konkurencja na rynku bankowym, a także wspieranie rynku
      nieruchomości przez państwo w postaci np. dopłat do kredytów czy inne działania
      wspierające stronę popytową, np. ulgi podatkowe.

      "W Polsce dynamika kredytów mieszkaniowych liczona rok do roku wynosi obecnie
      ok. 20%, co nie rokuje dobrze tempu doganiania Europy Zachodniej pod względem
      udziału kredytów mieszkaniowych w PKB" - stwierdził Benecki.

      Dynamika ta wynosiła już ok. 50% na przełomie 2003 i 2004 roku, tuż przed
      wejściem Polski do Unii Europejskiej, co wynikało ze spodziewanego wzrostu cen
      mieszkań po akcesji, wzrostu podatku VAT na materiały budowlane, a także
      korzystnych relacji walutowych.

      "Rok 2004 i 2005 przyniosły spowolnienie w udzielaniu kredytów hipotecznych i
      mimo, że na pierwszy rzut oka Polska może powtórzyć doświadczenia Europy
      Zachodniej, to jednak nie jest to takie oczywiste" - powiedział Benecki.

      Zdaniem Beneckiego, są dwie główne bariery, które pod znakiem zapytania stawiają
      powielenie boomu na mieszkaniowe kredyty hipoteczne.

      Pierwszy z nich to zbyt mała wartość dochodów do dyspozycji przeciętnego
      gospodarstwa domowego.

      "Koszty obsług kredytu zaciągniętego do zakupu przeciętnej wielkości mieszkania
      są podobne do tego w innych krajach i stanowią ok. 20% dochodów
      rozporządzalnych. Problem polega jednak w strukturze wydatków polskich
      gospodarstw" - powiedział Benecki.

      "Zbyt duży u nas odsetek wydatków sztywnych, na żywność wydaje się ok. 30%
      dochodów, podczas gdy średnia dla Unii Europejskiej wynosi ok. 15%" - dodał
      ekonomista.

      Jak podkreślił ekonomista, sytuację mógłby poprawić system pomocy publicznej w
      postaci preferencyjnych kredytów, który zastosowano z powodzeniem w Portugalii,
      a także na Węgrzech. Tymczasem w Polsce taki system nie istnieje.

      "Zmniejszenie dysproporcji w wielkości dochodach rozporządzalnych będzie
      następować w ślad za wzrostem siły nabywczej gospodarstw w Polsce, choć należy
      pamiętać, że wysokie bezrobocie nie sprzyja wysokiej dynamice wzrostu płac" -
      powiedział Benecki.

      Drugim czynnikiem ograniczającym jest zbyt mała podaż nowych mieszkań na rynku.

      "W połączeniu z wysokimi cenami - za wysokość przeciętnej płacy można kupić
      obecnie 0,8-0,9 m. kw. mieszkania, podczas gdy w Unii Europejskiej jest to 2-4
      m. kw., stanowi to drugą barierę" - powiedział Benecki.

      "Osiągnięcie tempa wzrostu kredytów hipotecznych na poziomie 2% PKB rocznie,
      czyli takiego, jak na południu Europy w latach 900ych wymagałoby wzrostu podaży
      mieszkań powyżej 200 tys. rocznie wobec niewiele ponad 100 tys. w roku 2004" -
      stwierdził Benecki.

      Według stanu, na koniec czerwca mieszkań oddanych do użytku w tym roku zostało
      47.931,0.

      "Należy oczywiście pamiętać także o barierach prawnych, czy o niedoskonałościach
      systemu wieczystoksięgowego" - dodał ekonomista.Koszty związane z formalnościami
      przy zakupie mieszkania wynoszą przeciętnie około 4,7% wartości mieszkania i
      7,3% wartości kredytu. (ISB)

      www.parkiet.com/news/art.jsp?idn=394012
      • lastboyscout Re: ktos tu pisal o bance kredytowej w Polsce? 10.08.05, 04:44
        Potega WYBORCZEJ propagandy zdolala nawet pokonac wstret Robiego do polityki i
        gospodarki i sciagnac go z urlopu .... no no wink .....

        Banka kredytowa to roznica pomiedzy ogolna iloscia udzielanych kredytow a
        iloscia kredytow, ktore nie maja szans byc nigdy splacone z bardzo roznorodnych
        powodow ekonomiczno-prawno-ekonomicznych. Im ta roznica jest wieksza tym
        wieksze jest ryzyko pekniecia banki kredytowej a w efekcie zapasci rynku
        nieruchomosciowego i wszystkiego co za tym idzie.
        Nie ma NIC ZLEGO w MADRYM braniu kredytu i JESZCZE MADRZEJSZYM inwestowaniu go
        w gospodarke ....


        Z drugiego frontu: Greenspan znowu podniosl i zapowiada dalsze podnoszenie mimo
        braku inflacji a ostatnio nawet spadku kosztow pracy (?!!!!!).
        ...."W II kwartale produktywność w USA wzrosła o 2,2 proc. k/k, a jednostkowe
        koszty pracy zwyżkowały o 1,3 proc. k/k. W I kwartale było to odpowiednio +3,2
        proc. i +3,6 proc. Na rynku oczekiwano odpowiednio +2,0 proc. i +2,8
        proc."......

        Balcerowicz obnizyl juz TYLKO o cwiarke mimo ze wszyscy trabili o polowce lub
        wiecej!
        Ostatnie wiadomosci z Polski:
        NPB spodziewa sie spowolnienia gospodarki w III kw.,
        slabe zbiory
        wzrost cen ,
        wzrost placy minimalnej,
        wzrost plac grubo ponad inflacje (3.9%)....

        NIE BEDZIE zadnych dalszych obnizek, beda podwyzki...coraz mocniejsze,
        odwrotnie niz zloty ..... BUM.
        • bush_w_wodzie Re: ktos tu pisal o bance kredytowej w Polsce? 10.08.05, 10:47
          lastboyscout napisał(a):

          > Balcerowicz obnizyl juz TYLKO o cwiarke mimo ze wszyscy trabili o polowce lub
          > wiecej!

          niektorzy trabili ze nie powinien obnizac a inni ze obnizac o pol punktu

          nikt nie trabil o wiekszej obnizce

          > Ostatnie wiadomosci z Polski:
          > NPB spodziewa sie spowolnienia gospodarki w III kw.,
          > slabe zbiory
          > wzrost cen ,
          > wzrost placy minimalnej,
          > wzrost plac grubo ponad inflacje (3.9%)....
          >
          > NIE BEDZIE zadnych dalszych obnizek, beda podwyzki...coraz mocniejsze,
          > odwrotnie niz zloty ..... BUM.


          jak na razie sa obnizki stop przy umacniajacym sie zlotym
          stopy fed sa wyzsze od stop nbp tylko o 1.25 punktu

          greenspan zagra do konca roku na 3/4 w gore a rpp na 2/4 w dol i bedzie smiesznie
          • lastboyscout Re: ktos tu pisal o bance kredytowej w Polsce? 10.08.05, 14:29
            > niektorzy trabili ze nie powinien obnizac a inni ze obnizac o pol punktu<

            "Niektorzy" to bylem TYLKO JA a "inni" to reszta ekonomistow ... wink
            Do konca roku mial byc przynajmniej procent w dol...
            Bush_ ...wystarczy uwazniej przeczytac artykuly sprzed obnizki stop a nie
            zloscic tu harcerzyka !.... wink



            > jak na razie sa obnizki stop przy umacniajacym sie zlotym
            > stopy fed sa wyzsze od stop nbp tylko o 1.25 punktu

            Poziom stop sam w sobie NIE oznacza czegokolwiek.
            Oznacza gdy porownuje sie go do inflacji.
            Inwestorzy chca REALNY a nie nominalny zarobek a dla kredytobiorcow tani kredyt
            to MALA roznica miedzy zaplaconymi odsetkami a wzrostem ich plac/wzrostem
            wartosci inwestycji.



            > greenspan zagra do konca roku na 3/4 w gore a rpp na 2/4 w dol i bedzie
            >smiesznie

            Bedzie BARRRRDZO "smiesznie" !
            Paradoksalnie sytuacja w Polsce i USA jest w jakis sposob podobna.
            Greenspan gra ryzykownie podwyzszajac stopy przy niskiej inflacji
            (chcialbym wiedziec to co on wie, ze jednak to robi!)
            bo co prawda gra przy dobrej gospodarce, niskim bezrobociu i podatkach ale to
            MY juz od dluzszego czasu za to placimy a zaplacimy duzo wiecej, kiedy rosnace
            stopy przy stojacych zarobkach rozwala balony kredytowe i nieruchomosciowe bo
            stagflacja ma swoje granice.

            Balcerowicz BEDZIE MUSIAL uciekac przed tym tak samo jak Greenspan, z tym ze
            slon biega SZYBCIEJ od mrowki a w dodatku trzesie CALYM MOSTEM kiedy po nim
            biega ......... sad




            • vice_versa To już nawet urlopu nie można sobie wziąć? 24.08.05, 05:03
              lastboyscout napisał:
              > Poziom stop sam w sobie NIE oznacza czegokolwiek.
              > Oznacza gdy porownuje sie go do inflacji.

              Próbuję LBS nadać sens temu co napisałeś i wychodzą mi tylko 3 możliwości że
              masz rację:
              1. Aby nadać cech prawdziwości Twojemu twierdzeniu trzebaby sięgnąć do Kanta i
              jego idealnego świata "rzeczy samych w sobie", w takim wypadku Twoje
              twierdzenie może ponownie nabrać wartości jako, że "samo w sobie" nic i nigdy
              nie istniało bo wszystko co istnieje istnieje w relacji do czegoś, a samo w
              sobie faktycznie pozbawione jest jakiegokolwiek znaczenia.

              2. Oczywiście TEORETYCZNIE możliwe są działania niezborne, czyli ABSURDALNE np.
              podwyższając stopy zwiększa się emisję papieru. To jest drugi wariant w którym
              Twoje stwierdzenie, że "poziom stóp sam w sobie nie oznacza czegokolwiek"
              nabiera pozorów prawdziwości, tyle, że wierzyć w to, że taki kretynizm
              przejdzie w Polsce LBS to uznawać że Polska to republika bananowa, a nie
              rozwinięty kraj który przez 50 lat był pod okupacją najeźdźcy. Swoją drogą
              szczególnego opracowania naukowego domaga się kwestia KOMU zależy by Polacy
              wierzyli w mit Polski jako republiki bananowej.

              3. LBS czy możesz mi wyjaśnić mi co nazywasz inflacją: a) wzrost ilości
              pieniądza na rynku b) wzrost cen towarów i usług na rynku (rzeczywisty bądź
              statystyczny). Te dwie wielkości a) i b) nie są tożsame, bo nie następują
              RÓWNOCZEŚNIE w tym samym okresie w CZASIE.
              Odpowiedziałeś już sobie a) czy b)?
              No dobra. To teraz: jeśli słowa inflacja użyłeś w znaczeniu "a" to masz
              całkowitą rację w zdaniu nr 2 i kompletnie się mylisz w zdaniu nr 1. Jeśli w
              znaczeniu "b" to mylisz się kolosalnie w obu zdaniach.

              Twoje zdanie o tym, że "poziom stop sam w sobie NIE oznacza czegokolwiek" jest
              równie egzotyczne co głoszenie ptolemejskiej teorii budowy wszechświata. Więc
              zakładając racjonalność i ekonomiczne podstawy działania mechanizmu
              stopy/emisja spw kolejność rzeczy przedstawia się tak: NAJPIERW Greenspan
              drukuje, a PÓŹNIEJ odbija się to na cenach towarów i usług (obiegowe
              pojęcie "inflacji") i tylko pod warunkiem że wzrost ilości papieru nie jest
              równoważony wzrostem ilości dóbr na danym rynku (w przypadku ruchomości-
              importem tańszych dóbr bądź obniżeniem ceł lub innych kosztów
              administracyjnych, nieruchomości- budową nowych domów i mieszkań). Poziom stóp
              procentowych ŚWIADCZY o tempie drukowania TBondów, deprecjonowania waluty i
              zwiększania długu publicznego, rzutując na rynek nieruchomości,podnosząc
              możliwości konsumpcyjne właścicieli nieruchomości i prowadząc do nierównowagi w
              bilansie handlowym. Bo widzisz LBS w tym kapitalistycznym systemie zazwyczaj
              wszystko się ze sobą wiąże, z siebie wynika i wzajemnie wpływa, w
              przeciwieństwie do systemów etetystycznych gdzie nic z niczego nigdy nie wynika
              i jest cholernie skomplikowane...


              Bardzo cieszy mnie natomiast perspektywa z jakiej OBAJ z bushem komentujecie te
              ruchy stóp. Ty np. piszesz:
              > Paradoksalnie sytuacja w Polsce i USA jest w jakis sposob podobna.
              Tak jest ODWROTNIEpodobna i przesunięta w czasie... Bo zakończenie drukowania
              przez Greenspana miało miejsce w czerwcu, koniec spadku USD miał miejsce w
              grudniu tak jak to przewidział przycinek a więc konsekwentnie GOTÓWKA z Polski
              zaczęła odpływać już w 1Q więc Balcerowicz obniżył stopy bo MUSIAŁ UZUPEŁNIĆ
              BRAK GOTÓWKI na rynku i PODNIEŚĆ ILOŚĆ emitowanego papieru.

              > Balcerowicz BEDZIE MUSIAL uciekac przed tym tak samo jak Greenspan, z tym ze
              > slon biega SZYBCIEJ od mrowki a w dodatku trzesie CALYM MOSTEM kiedy po nim
              > biega ......... sad

              Bardzo fajna metaforka. Oznacza również LBS to że MRÓWKA MOŻE POSTEPOWAĆ
              NAJWŁAŚCIWIEJ NA ŚWIECIE a i tak poniesie negatywne konsekwencje biegającego
              słonia, bo nie jest w stanie zneutralizować jego ruchów ani przewidzieć kiedy
              zmieni kierunek biegu po moście... i właśnie tu się rodzi synergia bezradności:
              Bal-ce-rowicz mu-si odejść! Mrówka może jednak postępować racjonalniej niż
              zebra, która najwidoczniej lubi się ze słoniem zderzać.

              W poście Robiego o nieruchomościach możesz LBS wyczytać zdanie zaczynające się
              od słów: "W krajach Europy Zachodniej wpływ na szybki rozwój mieszkaniowych
              kredytów hipotecznych miał spadek stóp procentowych..." To jest bardzo rozsądny
              początek zdania, zdanie które na dobrą sprawę mogłoby zastąpić cały ten
              artykuł, bo ono tłumaczy również dzisiejszy wzrost kredytów hipotecznych: EBC
              jest bezradne i trzyma stopy na poziomie 2% co oznacza carte blanche na
              drukowanie ile prasa drukarska wytrzyma, oczywiście stopa 2% dla Niemiec to nie
              jest to samo 2% co w Grecji, więc pieniądz się wylewa do nas, a nie np. na
              Bałkany. Ponieważ RPP trzyma stopy procentowe relatywnie wysoko a rząd obniża
              ilość emitowanego papieru rynek nieruchomości powinien się załamać a szereg
              kredytobiorców powinno mieć problemy ze spłatą kredytów wskutek utrzymujących
              się wysokich stóp. Tak się jednak nie dzieje, bo rynek równoważy napływ
              pieniądza zzewnątrz kraju poprzez europejskie banki, a napływ pieniądza
              zzewnątrz podnosi mierzalny poziom PKB i skalę deprecjacji waluty krajowej...

              Czy Ty LBS czasem a) nie spędziłeś zbyt dużo czasu na słońcu, b) nie nurkowałeś
              zbyt głęboko, c) nie przedawkowałeś z kobietkami i imprezkami, d) nie wypiłeś
              zbyt dużo Margerity czy Martini, e) nie spiknąłeś się z jachtowym bomem, f) nie
              miałeś jakichś innych kolorowych letnich zawrotów głowy?

              Z pozdrowieniami wink
              • lastboyscout Re: To już nawet urlopu nie można sobie wziąć? 24.08.05, 15:03
                Widze, ze powrociles na forum i to w SWOIM stylu ! smile

                Faktycznie spedzilem cale lato na plazy ale pobliskiej i bez nurkowania,
                jachtowania i innych snobstw bo zycie niesie duzo bardziej przyziemne zajecia sad
                Wiesz jak kraj w problemach, najgorsze dopiero przed nami to nie czas na hulanki
                i swawole! ...

                Bedac przy temacie plazy, pozwole sobie przytoczyc pewna ekonomiczno-polityczna
                rozmowe prowadzona przez bardzo mieszane plazowe towarzystwo, ktora mocno otarla
                sie sie o temat jaki poruszylismy i da odpowiedz na szereg kwestii (rowniez
                inflacyjnych) o ktore mnie pytales.

                Amerykanie rzadko narzekaja lub sie przechwalaja i zazwyczaj ograniczaja sie do
                "good, thank you" ale tym razem zgodnie twierdzili, ze Bush robi sobie coraz
                wieksze jaja z wojny z Irakiem, benzyna drozeje jak diabli, praca jest ale
                glownie w sprzedazy, ktora nie kazdy musi lubic, tania jest juz tylko
                chinszczyzna i zywnosc a ludzie przejadaja swoje plany emerytalne i equity.

                Pewnie aby sie pocieszyc pytaja mnie w koncu jak jest teraz w Polsce.
                Powtorzylem wiec im Was i Wyborcza, i mowie ze bezrobocie owszem jest ale
                systematycznie maleje, place odwrotnie niz tutaj poszly o realnie o 3% do gory,
                gospodarka rozwija sie szybciej niz USA, polska waluta jest silna jak zadna przy
                silnym eksporcie, gielda bije historyczne rekordy, stopy procentowe sa tak
                dewastujaco niskie ze kupno domu jest tansze od wynajmu, wiec kazdy kto pracuje
                moze miec dom a inflacja praktycznie nie istnieje mimo wszystkiego
                (INFLACJOGENNEGO!) powyzszego, szalejacych cen energii i tragicznych zbiorow !

                Wyraznie zaciekawieni zapytali mnie kto wiec w Polsce tak dobrze rzadzi.
                Powiedzialem wiec im ze rzadza komunisci, ktorzy sa teraz strasznie (na pewno
                bardziej niz partie centrowe a moze nawet prawicowe) za kapitalizmem.
                Jest tez taki sam komunistyczno-kapitalistyczny prezydent i Parlament gdzie
                rzadzaca partia ma wiekszosc i moze przeglosowac co chce.
                Wylozylem sie dopiero na premierze bo nie uwierzyli mi, ze moze istniec na
                swiecie rzad w ktorym premier jest w opozycji wobec rzadzacej partii i w dodatku
                nalezec do innej partii nie majacej nawet szansy wejscia do parlamentu ...

                I wiesz jak zakonczyli ta rozmowe?
                Ta sama propozycja studzenia w oceanie mojej glowy jak ty potwierdzajac stara
                zasade, ze jak Cygan zawini to sie wiesza Harcerzyka ....

                Rowniez pozdrawiam
                (moje prawne sprawy stoja znakomicie z bardzo fachowa pomoca pewnej
                indywidualnosci z forum, ktora bede szczerze polecal)
                • vice_versa Re: To już nawet urlopu nie można sobie wziąć? 29.08.05, 20:37
                  Nie wiem LBS jak Ty to robisz. Historyjka fajna, tylko nie wiele ma do rzeczy.
                  Dobrze przecież wiesz, że:
                  1. stopy procentowe świadczą same w sobie o czymś
                  2. prawa ekonomii nie różnią się w zależności od strony Oceanu z której się je
                  obserwuje,
                  3. ich zastosowanie in concreto w danym momencie czasu MOŻE (i powinno) się
                  różnić w zależności od strony oceanu
                  4. członkostwo premiera w partii opozycyjnej jest i u nas powszechnie uznane za
                  kuriozum, co z resztą przyznaje i sam zainteresowany...
                  5. sprawy prawne idą dobrze wtedy kiedy przestajesz korzystać z prawników, do
                  momentu ich zakończenia to Ty ponosisz ryzyko i po Twojej stronie są rozchody,
                  taka jest kolej rzeczy i nie powinno nikogo dziwić, że prawnicy są ostatnimi
                  osobami którym zależy na zakończeniu sprawy. Możesz to nazwać inwestycją, ale
                  jak każda inwestycja zysk możesz policzyć dopiero gdy interes dobiegnie KOŃCA.

                  Opowiadasz historyjkę o tym jak to w różny sposób widać te same rzeczy zależnie
                  od strony Oceanu po której się plażuje i wszyscy sprzysięgli się na biednego
                  Harcerzyka. Napisz coś ad rem, czyli co TY rozumiałeś przez to zdanie. A potem
                  opowiem Ci historyjkę o monopolach, moich wakacjach na duńskiej kolonii...
                  • lastboyscout Re: To już nawet urlopu nie można sobie wziąć? 29.08.05, 21:28
                    Ha! Sa wiec tematy w ktorych ROWNIEZ ty nie wiesz o czym ja pisalem !
                    Powiesz: OstatniPrawdziwyHarcerzyk dwa razy glupi a ja ci na to odpowiem, ze
                    jeszcze powrocimy do tego tematu a na razie potraktuj to co napisalem jako
                    KOLEJNA zachete do odejscia od zbednej konfrontacyjnosci w naszych rozmowach.

                    Jestem SZCZERZE zafascynowany wiedza i kolorytem osobowosci tutejszego
                    towarzystwa ale kompletnie nie rozumiem dlaczego w naszych rozmowach zawsze
                    musimy mowic o bolacym zebie slonia kiedy mrowka dostaje przyszczy .....



                    P.S.
                    > 4. członkostwo premiera w partii opozycyjnej jest i u nas powszechnie uznane
                    za kuriozum, co z resztą przyznaje i sam zainteresowany...<<<

                    Ja tam wole normalnosc niz nieprzemijalna drwine z samych siebie = akceptacje
                    glupoty i demoralizacji.
                    A ty?
                    • vice_versa Re: To już nawet urlopu nie można sobie wziąć? 29.08.05, 22:33
                      OK, jak chcesz, powrócimy lub nie do tego tematu. Postawiłem znak zapytania nad
                      Twoimi tezami i prosiłem (może nie dość usilnie i sympatycznie) o ponowne
                      odniesienie się do nich. A Ty się wdzięcznie odwracasz na pięcie...

                      > OstatniPrawdziwyHarcerzyk dwa razy glupi

                      Widzę, że zbyt wziąłeś sobie do serca o co napisałem w pierwszym poście.
                      Sprowadziłeś wszystko do mojego ataku ad personam co faktycznie czyni naszą
                      rozmowę ad rem niemożliwą. Nigdzie nie napisałem że jesteś głupi, w
                      szczególności nie zamierzałem doprowadzić Cię do tej konstatacji przez pytania
                      nawiązujące Twojego wypoczynku. Nie wiem w jakim celu przypisujesz mi tego typu
                      podsumowania. Wielokrotnie za to pisałem, że nie rozumiem co miałeś na myśli co
                      stawia moją a nie Twoją inteligencję pod znakiem zapytania:

                      > Ha! Sa wiec tematy w ktorych ROWNIEZ ty nie wiesz o czym ja pisalem !

                      No pewnie, LBS, a myślisz, że po co napisałem pierwszy post??? Czy Tobie
                      przynosi satysfakcję to, że ktoś Cię NIE rozumie (abstrahując od dychotomii co
                      jest ważniejsze pryszcze czy ból zęba/kto ma gorzej słoń czy mrówka/kto z kim
                      się zderzy etc, co dla niektórych jest najwłaściwszym sposobem ujęcia tematu i
                      z co słysząc zawsze będę się pukał w głowę, bo te dychotomie pozostają poza
                      zakresem moich zainteresowań)? Jeśli tak to znakomicie, bo znowu niewiele
                      zrozumiałem, więc będziesz miał podwójny ubaw.

                      A tak by the way czy z tą mrówką i słoniem biegającymi po moście to jest
                      podejście koncyliacyjne LBS, konfrontacyjne czy stagflacyjne? Jeśli namawiasz
                      do koncyliacji i mniejszej ilości konfrontacji w naszych relacjach, to ja Cię
                      tym bardziej namawiam do większej koncyliacyjności w spojrzeniu na sprawy
                      gospodarcze. Mówiąc inaczej, LBS, ja uważam że w ogóle o słoniu i mrówce warto
                      mówić w samych superlatywach, bo i za słoniem i za mrówką stoją konkretni
                      ludzie, więc warto podkreślać związki i relacje niż ich niedomagania i kłopoty.
                      • lastboyscout Re: To już nawet urlopu nie można sobie wziąć? 29.08.05, 22:54
                        BUUUUUUU!
                        Antycypujesz mnie dyfrakcyjnie Przemek! smile smile smile
                        A niby skad ja mam wiedziec co znaczy: dychotomia albo podejście koncyliacyjne
                        ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
                        Ja ledwie domyslam sie tego baroku: ad personam, ad rem, konstatacje!!!!!!!!
                        Przemyslawie: rozmawiasz ze sprzataczka! smile


                        Pisalem ci ze tak jak lubie cie czytac tak nieczesto nadazam za twoim intelektem
                        dlatego szczerze przyjalem, ze w tym temacie mozesz mi udowodnic podwojny blad
                        ale pozwolilem sobie ostateczne rozstrzygniecie pozostawic czasowi.

                        Uwazam, ze z szacunku dla istoty kazdej dyskusji nie wolno podejmowac tematu,
                        ktorego nawet w czesci sie nie rozumie niezaleznie czy jest samemu idiota czy
                        tez za takiego uwaza sie swojego rozmowce.

    • lastboyscout Re: Rollercaster czy już screwmachine? 23.08.05, 23:35
      gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,2881782.html
      Bez komentarza ...
      • robisc Re: Rollercaster czy już screwmachine? 23.08.05, 23:43
        lastboyscout napisał(a):

        > gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,2881782.html
        > Bez komentarza ...

        a szkoda, bo jest co komentowac; inwestycje ruszaja do przodu powoli, ale
        ruszaja i nabiora a tempa w III kwartale; jednak na wewnetrzny popyt
        konsumpcyjny nie mamy co liczyc - ludzie nie maja pieniedzy i jeszcze dlugo nie
        beda miec;
        pozostaje eksport, ktory ustabilizowal sie od paru miesiecy mniej wiecej na tym
        samym poziomie, ale jezeli zloty utrzyma trend aprecjacyjny, to bedziemy miec
        powtorkie z przelomu roku; slowem kolejne obnizki stop sa koniecznoscia; Filar
        jest zalosny, blazni sie nie po raz pierwszy
      • vice_versa Re: Rollercaster czy już screwmachine? 24.08.05, 02:27
        Witanko, ale śmiesznie piszą o Polsce:

        "Ani popyt konsumpcyjny, ani inwestycje nie ruszyły na tyle, by pchnąć
        gospodarkę mocno w górę"

        A jak śmiesznie będzie za jakieś 9 mc jak na rynku USA początek zaciesniania
        przez Greenspana polityki pieniężnej stanie się widoczny w statystykach...
        Buhahahaha... Już widzę te raporty spółek za 1Q i 2Q 2006r. Uhahahahaaa...
        Chciałem Ci LBS przypomnieć, że dopiero w sierpniu przekroczyliśmy połowę
        deficytu budzetowego zaplanowanego na ten rok i to w sytuacji gdy rosnące stopy
        w USA spowodowały umocnienie się dolara, a więc i mniejszy napływ walut do
        naszego kraju. To jest o niebo bardziej rentowne postępowanie niż w EU, która
        odwrotnie niż my próbuje się ścigać z Samem i drukuje jak szalona niepomna
        nawet tego, że Sam właśnie zmienił swoje preferencje...
        W ostatnim miesiącu pojawiły się też statystyki dotyczące gwałtownego wzrostu
        ilości udzielanych kredytów hipotecznych w PL. Oznacza to, że zachodnie banki
        pompują nasz rynek nieruchomościowy (a ściślej podtrzymują go przed spadkiem,
        który powinien nastąpić wskutek zmniejszenia ilośći PLN na rynku w okresie
        poprzednim) licząc na odsetki które ściągną z naszego rynku w okresie
        późniejszym. Co nadal oznacza że rentowność i stopa zwrotu uzyskiwana z naszego
        rynku w porównaniu z rynkiem europejskim jest o niebo na wyższym poziomie. Co
        oczywiście nie podnosi naszych zdolności konsumpcyjnych, ale stabilność cen
        nieruchomości jest jakąś osłodą, reszta zależy od indywidualnych zdolności
        zarządzania długiem, a ściślej jego walutą...

        Popyt konsumpcyjny w PL nie mógł ruszyć skoro stopy procentowe do wiosny były
        wysokie, czyli WZROST ILOŚCI pieniądza na rynku była stosunkowo mały. Banki
        nigdy nie nakręca popytu w taki sposób w jaki robi to budzet państwa. Popyt
        konsumpcyjny rusza przy niskich stopach i osiąga szczyt kilka do kilkunastu
        miesięcy PO zmianie trendu stóp czyli PO rozpoczęciu cyklu podwyżek. O co więc
        chodzi??? Normalne, że nie ma gwałtownego wzrostu popytu konsumpcyjnego, GPW
        stanowi zbyt mały % PKB żeby realizacja zysków znalazła odbicie we wzroście
        konsumpcji.

        Co robiłeś w wakacje LBS? Dałeś jakiś upust amerykańskiemu duchowi konsumpcji
        przyczyniając się do wzrostu gospodarczego USA?
    • lastboyscout Re: Rollercaster czy już screwmachine? 29.08.05, 19:58
      Blade dane.
      Tak tani kredyt nie pobudzil konsumpcji a wrecz oslabil wydajnosc pracy.
      Wszyscy "ekonomisci" twierdza ze bedzie w dol .25%.
      NIE BEDZIE bo Greenspan MUSI podnosic bo Rosjanie podniesli ceny ropy, bo
      wszedzie na swiecie wszystko mocno drozeje.
      Balcerowicz ma niska inflacje tylko dlatego ze nie placi.
      Jeden taki probowal oszczedzac na paszy dla konia. Mowia, ze by mu sie udalo
      tylko mu kon wczesniej padl ....BUM
      • vice_versa Re: Rollercaster czy już screwmachine? 29.08.05, 21:06
        Teraz w dół raczej nie pociągną, zgadzam się. Ale kiedyś pociągnąć w dół muszą
        i dolar musi zacząć na nowo nurkować, deficyt musi wzrosnąć a Chiny muszą
        splajtować. CEL, LBS, czyli zachwianie systemem finansowym Chin NIE został
        jeszcze osiągnięty, więc teraz stopy nie zostaną wywindowane ponad 6% bo to by
        oznaczało, że cała gospodarka USA padnie pierwsza, siądą giełdy i ceny, popyt
        ZANIKNIE etc... Taki scenariusz z punktu widzenia korporacji USA jest
        bezsensowny... Więc, LBS, spróbuj może się pokusić o określenie KIEDY zaczną
        spadać, od czego to będzie zależało i po czym będzie można poznać, że wkrótce
        zaczną.
        To nie jest tak, że raz pociągnęli w dół raz pociągną w górę, nie ta gra jest o
        wiele dłuższa bo Chiny to kolos, nawet jeśli się chwieje i jest na glinianych
        nogach to one są na tyle masywne, że nadal stoją... Moim zdaniem przed nami
        jeszcze pik na ropie, ceny wrócą w listopadzie-grudniu do 60 USD/b, a przyszły
        rok to będzie znowu jazda po zielonym, tak z 15% w dół. Kiedyś pisałeś że USD
        będzie w drugiej połowie słabł, to czemu dolar ma spadać przy rosnących
        stopach? Wtedy uważaliśmy podobnie, spadek USD w II poł roku, teraz widać, że
        ciągną ropę a USD nie ruszają... W dodatku Chiny udają, że rewaluują juana, co
        otwiera drogę do dalszych podwyżek stóp tylko o tyle o ile tę rewaluację
        traktuje się serio, a ja np. jej serio nie traktuję.
        • lastboyscout Masters and Servants 29.08.05, 22:20
          Dopiero studzilem dyskusje a juz w niej zaczyna wiac nuda!
          Calkowicie sie z toba zgadzam co do rozwoju sytuacji!

          Zauwaz, ze podobnie mowi tez Przycinek a roznimy sie jedynie w detalach
          czasowych i cyfrowych.
          Pytasz KIEDY.
          Gdybym wiedzial KIEDY to zaraz po tym "KIEDY" kupilbym kazdemu z was sliczny
          dom z basenem i oczywiscie z topless panienkami grajacymi wieczorny jazz na
          saxofonach na jakiejs milej wyspie na Pacyfiku abysmy mogli kazdego wieczoru
          dyskutowac wspolnie przy piwie o polityce i gospodarce ! smile

          Tak, ja tez (odwrotnie niz Bush_, hi hi smile ) uwazam, ze Chiny dlugo tak nie
          pociagna ale boje sie tego miliarda, ich rewolucji i atomu. I wcale nie jestem
          pewny czy amerykanskiego Zyda tym razem nie zaslepila chciwosc i ma jakikolwiek
          plan na zolte problemy. No chyba, ze ich tez sie uda (jak Japoncow) wsadzic
          ekonomicznie w kontrolowana recesje tylko za pomoca nadmiaru w ich skarbcach
          amerykanskiego papieru.
          Odwazne to ale sadze, ze stopy pojda jeszcze kilka procent do gory a potem
          pojawi sie wyrazna inflacja i pewnie podwyzka podatkow.
          I bedzie "big problem" jaki od dluzszego czasu zapowiada Przycinek a na co ja
          czekam jak na zbawienie bo zwyczajnie mnie wk...rwia gwaltowna demoralizcja
          tutejszych relacji ekonomiczno-spolecznych.
          I tu jest najwazniejszy moment. Tak jak stagflacja a potem inflacja ma ogolocic
          maluczkich to wcale nie jestem pewny czy recesja zdola wymrozic wielkie monopole
          i oligopole (obecne zidiocenie Amerykanow polega na tym, ze wybieraja bogatych
          republikanow albo bogatych demokratow a wiec zawsze zdemoralizowanych idiotow!)
          bo gdyby nie to wtedy byloby NAPRAWDE zle. Zaznaczam: zle na CALYM swiecie bo
          monopol wladzy komunistycznej niczym sie nie rozni od monopolu wladzy
          kapitalistycznej: jak sie spoleczenstwo zbyt rozciagnie to sie poczatek zapomina
          ze ma jakis koniec i jest rewolucja konca aby sie przypomniec poczatkowi ....
          OK, sumujac bo cygole jakies poezje:
          Stopy wciaz w gore (po drodze BUM w Polsce), coraz biedniejsi biedni.
          Potem ruszy ostro ale krotko gielda bo padna nieruchomosci. Nastepnie inflacja,
          duza, poziom reganowski? Potem ostry zjazd w dol, dolary do sloikow, nie ma
          zmiluj oby TEZ dla monopoli ale to zalezy jak w miedzyczasie monopole
          podporzadkowac sobie prawo.
          Ropa: NIE WIEM (jaki ty bys zarobil szmal gdybys mniej gadal a wiecej
          inwestowal!) bo mam wrazenie, ze rynek przestal miec wiekszy wplyw na jej cene
          a fakt, ze wlasnie ropa moze niezle namieszac w powyzszym scenariuszu.
          Generalnie ropa pojdzie w dol, mam przeczucie ze rowniez za sprawa nowego
          (amerykanskiego) zrodla energii.
          A tak w ogole to mysle ze w dzisiejszym swiecie analitycy zupelnie niepotrzebnie
          skupiaja sie na ocenie poszczegolnych podmiotow tracac pole widzenia caly uklad
          gry. Dzisiaj nie musi wygrywac ten, ktory jest nasilniejszy, dzisiaj, wygra ten
          ktory bedzie np. najmniej slaby w odpowiednio waznym momencie przygotowanym
          wczesniej przez najmadrzejszego (nie mylic z najsilniejszym!).

          To tyle i tak za duzo madrzenia sie, wole kawe orzechowa i lody. Ide zaparzyc.
      • forall4a Re: Rollercaster czy już screwmachine? 29.08.05, 21:07
        >> Balcerowicz ma niska inflacje tylko dlatego ze nie placi.
        > Jeden taki probowal oszczedzac na paszy dla konia. Mowia, ze by mu sie udalo
        > tylko mu kon wczesniej padl ....BUM

        Czy wiesz moze jakiego systemu uzywa NBP do ewidencji gospodarki materialowej?
        • lastboyscout Re: Rollercaster czy już screwmachine? 29.08.05, 22:25
          Sorry, to pytanie do ekonomistow obok.
      • vice_versa Na co patrzy Greenspan??? 29.08.05, 21:38
        A i jeszcze jedno:
        "Greenspan MUSI podnosic, bo Rosjanie podniesli ceny ropy, bo wszedzie na
        swiecie wszystko mocno drozeje."

        Czyli:
        Greenspan WALCZY z inflacją i podnosi stopy, żeby inflacja nie wzrosła, tak?
        Tak dla Twojej wiadomości: Rosjanie podnieśli ceny ropy, bo Amerykanie windują
        i będą windować cenę ropy. Rosjanie nie mają najmniejszego powodu by robić
        dumping na rynku ropy (albo dofinansowywać swoich odbiorców, jak wolisz).
        Amerykanie utrzymują przychylność swoich "alies" na rynku ropy za cenę
        INFORMACJI, którą Ci mogą wykorzystać jak typowi insiderzy. W ostatnim czasie
        Rosjanie zmienili też proporcje swoich rezerw zmniejszając udział dolara i
        zwiększając Euro, jak myślisz czemu??? Ruchy Greenspana nie zależą od Rosjan,
        choć to bardzo twórcza koncepcja...

        Greenspan już od roku walczy z inflacją którą sam rozpętał. Greenspan już wie,
        że za rok żadnej inflacji nie będzie, będzie groźba deflacji... I dlatego już
        wkrótce zanim jeszcze rynek to zauważy zacznie stopy obniżać.
        • lastboyscout Re: Na co patrzy Greenspan??? 29.08.05, 22:34
          Ufffff. No to jednak roznimy sie w niektorych opiniach bo wedlug mnie BEDZIE
          inflacja, duza. Potem mala. Zgoda, moze nawet deflacja. Dlatego zbieram sloiki.

          Nie zalapalem z ta ropa.
          Po kolei: wojna (JEDNAK) byla o droga rope a nie o tania.
          Droga ropa=wszystko drogie=inflacja(przyhamowana na chwile tania chinszczyzna i
          papu)=stopy w gore.
          Rosjanie podnosza cla=cene ropy, jeszcze drozej na swiecie, jeszcze wyzsze stopy.
          Cos nie tak?
          • vice_versa Re: Na co patrzy Greenspan??? 29.08.05, 23:40
            Inflacja DUŻA może być tylko i wyłącznie wtedy kiedy kupione przez zagranicę
            USD trafią na rynek. OK? Tak, ale KIEDY zaczną trafiać??? Już teraz, bo Chiny
            zapowiedziały rewaluację??? Nie. Bo Chinom się to NIE OPŁACA. Emitują i
            sprzedają masę swoich papierków, które inni trzymają pod materacem (głównie
            bondy ale i mniejszościowe udziały w spółkach). Dopiero gdy zacznie się
            ucieczka kapitału z Chin, żółci będą MUSIELI wyprzedać USD (inflacja w USA i
            jednocześnie gwałtowny spadek chińskiego importu). Kiedy się zacznie ucieczka
            kapitału? Kiedy dla inwestorów stanie się oczywiste, że nie mają co liczyć na
            zwrot... Czyli albo rewolucja albo ceny ropy+USD w dół i to znacznie. A
            ponieważ wyznaję pogląd, że to zmiany w pieniądzu inspirują zmiany polityczne a
            nie odwrotnie to najpierw będzie windowanie ropy i spuszczanie dolara... NIE
            zacznie się od rewolucji w Chinach, tylko rewolucja będzie SKUTKIEM kryzysu
            finansowego, a ten będzie wywołany nagłym odpływem inwestorów zagranicznych.
            Żeby dolar poszedł w dół to najpierw stopy muszą pójść w dół czyli Greenspan
            musi zacząć drukować... Tego się nie da zrobić jedynie manipulacją na rynku
            ropy, bo: nie można ograniczyć podaży USD i jednocześnie ciągnąć ropy w górę,
            bo to nie ma sensu i załamałoby gospodarkę USA, a o to akurat nie chodzi...

            > Po kolei: wojna (JEDNAK) byla o droga rope a nie o tania.

            Wojna była Z TERRORYZMEM. Terroryzm państwowy to Husajn. Nie można zacząć
            drukować dolców i podwyższać cen ropy bo to wzmacnia WROGA. Wojna była też po
            to by POLE walki przenieść POZA granice USA. Wojna była o kontrolę nad ropą, po
            to by ropa mogła być droga, co służy wygraniu innej wojny, wojny z Chinami...

            > Droga ropa=wszystko drogie=inflacja(przyhamowana na chwile tania chinszczyzna
            > i papu)=stopy w gore.

            Tak! Tylko kluczowe pytanie brzmi: na jak długo przyhamowane tą chińszczyzną?
            Zgadzasz się? I jak ten korek odblokować... Ci co topią dziś pieniądze w
            chińskich bondach muszą się zacząć gwałtownie wycofywać (co pozwoli na
            opanowanie chińskiego rynku finansowego). Potem sprzedaż dolarów przez Chiny
            (inflacja w USA, ale stopy będą już wysoko, zgadza się), dodrukowanie juanów
            (inflacja w Chinach), bankructwa przedsiębiorstw i banków (rewolucja i
            demokratyzacja Chin i tanie przejęcie chińskiego rynku finansowego) początek
            ery gigantycznego wzrostu NYSE...
            Tak, stopy będą w górze, kiedy dojdzie do krachu Chin, bo wtedy zaczną
            wyprzedawać USD i zacznie się inflacja w USA. Tylko coraz bardziej mi się
            wydaje, że to nie jest cykl "raz w dół i raz w górę". To nie jest liniowe. Cykl
            musi być bardziej szarpany. Ty uważasz że to już ten moment a Chiny padną np. w
            przyszłym roku, a ja widzę, że to wszystko się odbywa znacznie wolniej niż się
            spodziewałem. Nie osiągnęliśmy jeszcze dołka w deficycie i dołka giełdowego,
            przed nami drugi ciężki duuuup w Ameryce i ten duuup zacznie się od stóp,
            przeniesie się na spadek dolara,nieruchomości pójdą w górę, giełda ponownie
            będzie miała spadek nominalny w pierwszym kwartale po obniżce stóp, realny
            przez cały czas.

            Ja "tylko" nie wiem od jakiego poziomu zaczną oni te stopy ponownie spuszczać w
            dół, czy od 4% czy od 6%... I dlatego jestem ciemny jak tbaka w rogu, ale za
            jakiś tydzień już będę miał coś sensowniejszego do dodania... Tylko się
            przyjrzę temu na co patrzy Greenspan.
            • song_mun Re: Na co patrzy Greenspan??? NA RE!!!!!!!!!!! 30.08.05, 15:39
              Co tam inflacja, droga ropa itp. To wszystko PESTKA.
              Greenspan patrzy na NIERUCHOMOŚCI!!! (Za mało wyraźnie napisane? To trzeba
              podkreślić na czerwono).
              Zresztą nikt chyba tak jasno, jak on sam tego nie powiedział (Ostatni występ
              Greeniego w Kansas City FED):

              "The structure of our economy will doubtless change in the years ahead. In
              particular, our analysis of economic developments almost surely will need to
              deal in greater detail with balance sheet considerations than was the case in
              the earlier decades of the postwar period. The determination of global economic
              activity in recent years has been influenced importantly by capital gains on
              various types of assets, and the liabilities that finance them. Our forecasts
              and hence policy are becoming increasingly driven by asset price changes."

              Ostatnie zdanie przeczytajcie 5 RAZY! Jeszcze jakieś wątpliwości???
              • song_mun Re: Na co patrzy Greenspan??? NA RE!!!!!! CD.... 30.08.05, 15:42
                I znowu Greenie, całkowicie już rozjaśniający, w uzupełnieniu do poprzedniego
                postu:
                "Thus, this vast increase in the market value of asset claims is in part the
                indirect result of investors accepting lower compensation for risk. Such an
                increase in market value is too often viewed by market participants as
                structural and permanent. To some extent, those higher values may be reflecting
                the increased flexibility and resilience of our economy. But what they perceive
                as newly abundant liquidity can readily disappear. Any onset of increased
                investor caution elevates risk premiums and, as a consequence, lowers asset
                values and promotes the liquidation of the debt that supported higher asset
                prices. This is the reason that history has not dealt kindly with the aftermath
                of protracted periods of low risk premiums."

                A gdzie teraz mamy bańkę? Pytanie retoryczne....
              • vice_versa Re: Na co patrzy Greenspan??? 31.08.05, 11:17
                Song, Greenspan sam te ceny nieruchomości SPOWODOWAŁ!!! Przy czym nakręcił
                POPYT na chińszczyznę, który po 2000 tąpnął, najpierw NASDAQ 1 potem po 9.11
                Rynek 10YTBonds to typowa dźwignia dla nieruchomości.
                Jeśli uważasz, że Greenspan teraz będzie bez przerwy powiedzmy przez rok
                windował stopy np. do 6% to uważasz że rynek Chiny w tym okresie padną, w USA
                inflacja dopiero się zacznie i stopy przez kolejny rok-dwa będą musiały pójść w
                górę do jakichś 9-10%. To oczywiście nie jest wykluczone, że Greenspan już dziś
                zamyka wszystkie pozycje, tylko m.zd jest mało prawdopodobne, bo Chiny jeszcze
                nie przeżyły załamania systemu bankowego, napływ pieniądza do Chin jest na
                wysokim poziomie i pozwala im utrzymać płynność. Cel nie został zrealizowany i
                mało prawdopodobne by udało się to w ciągu roku, dwóch. I dlatego FED będzie
                musiał jeszcze raz obniżyć stopy, żeby tym wszystkim zachwiać, więc
                nieruchomości jeszcze wzrosną...
                • vice_versa Errata 31.08.05, 11:27
                  Puściłem jakiś gniot, coś mi wykasowało, cześć sie poprzestawiała:
                  > Przy czym nakręcił POPYT na chińszczyznę,
                  > który po 2000 tąpnął, najpierw NASDAQ 1 potem po 9.11
                  > Rynek 10YTBonds to typowa dźwignia dla nieruchomości.
                  Miało być:
                  "Przy czym [Greenspan] nakręcił POPYT, który tąpnął po 2000r. najpierw tąpnął
                  NASDAQ, a potem po 9.11. Popyt w USA utrzymał się dzięki emisji TBondów i
                  dzięki runowi na equity i spowodoał wzrost rynku nieruchomości. Rynek 10YTBonds
                  to typowa dźwignia dla nieruchomości."

                  I dalej tak jak jest.
                • song_mun Re: Na co patrzy Greenspan??? Podtrzymuję... 31.08.05, 13:48
                  > Song, Greenspan sam te ceny nieruchomości SPOWODOWAŁ!!! Przy czym nakręcił
                  > POPYT na chińszczyznę, który po 2000 tąpnął, najpierw NASDAQ 1 potem po 9.11
                  > Rynek 10YTBonds to typowa dźwignia dla nieruchomości.
                  99% zgody. Ten 1% to stąd, że to nie Greenspan sam spowodował, a raczej, że FED
                  w uznaniu własnej niemocy (13 obniżek stóp i powolny rozwój w USA, bo
                  instrument bazowy dla mortgage'u czyli 10YTNotes były zbyt wysoko
                  oprocentowane ), najprawdopodobniej zastukał po prośbie do Bank of Japan, a
                  ten, w ramach manewru antydeflacyjnego się zgodził wspomóc światową
                  koniunkture. Wszystko w zgodzie z tezą M. Friedmanna, że współdziałanie wileu
                  ośrodków daje lepszy efekt. Dowodów oczywiście nie mam, ale...więcej jest tu:
                  " target="_blank">www.gold-eagle.com/editorials_05/mauldin051605.html>
                  Jeśli uważasz, że Greenspan teraz będzie bez przerwy powiedzmy przez rok
                  > windował stopy np. do 6% to uważasz że rynek Chiny w tym okresie padną, w USA
                  > inflacja dopiero się zacznie i stopy przez kolejny rok-dwa będą musiały pójść
                  >w górę do jakichś 9-10%
                  Nie uważam. Uważam, że Greenie chce powtórzyć manewr Royal Bank of Australia -
                  dojść stopami do takiego poziomu, by poprzez długą strone krzywej rentowności,
                  reagującą na ruchy krótkiej strony, podnieść koszty kredytu dla RE tylko o
                  tyle, by ceny RE stały w miejscu jak najdłużej (w Australii było to przez 18
                  miesięcy). To gwarantowaloby w miarę mały szok dla gospodarki USA i świata
                  (spowolnienie lub łagodna recesja).
                  Greenie też wie, że np. 40% nowych miejsc pracy w USA po 2000 r. powstało w
                  szeroko rozumianym sektorze nieruchomości....on nie chce wylać dziecka z
                  kąpielą.

                  Wywołanie bańki na RE było świadomym ruchem FED, by nie dopuścić do zapaści
                  deflacyjnej. Jest to leczenie cholery dżumą: FED leczy efekty pęknięcia NASDAQ
                  boomu tworząc nową bańkę na RE, groźniejszą, bo jej ujemne skutki będą trwać
                  dużo dłużej, gdy ta w końcu pryśnie. Ale na razie także demografia w USA jest
                  po stronie FED, więc bańka w RE może trwać dłużej niż wieszczy to większość
                  krytyków FED. Dopiero po 2015 demografia będzie dawać wiatr w oczy dla cen RE.
                  To, co Greenie próbuje teraz zrobić, to w istocie próba "zarządzania" bańką
                  spekulacyjną.
                  Co do bańki RE w USA - warto obserwować rynki RE w Australii i GB - tam bańka
                  jest już na dużo wyższym poziomie, i zapewne najpierw tam pęknie. Ale i tak
                  moim zdaniem potrwa to jeszcze ładnych parę lat wbrew twierdzenieom perma-
                  bears...

                  >mało prawdopodobne, bo Chiny jeszcze
                  > nie przeżyły załamania systemu bankowego, napływ pieniądza do Chin jest na
                  > wysokim poziomie i pozwala im utrzymać płynność. Cel nie został zrealizowany
                  i
                  > mało prawdopodobne by udało się to w ciągu roku, dwóch. I dlatego FED będzie
                  > musiał jeszcze raz obniżyć stopy, żeby tym wszystkim zachwiać, więc
                  > nieruchomości jeszcze wzrosną...
                  Chiński system bankowy załamie się nie wskutek działań FED, lub jedynie jako
                  wynik uboczny tychże i na pewno nie jest celem FED załamanie chińskiego systemu
                  bankowego. Chiński system bankowy jest w stanie pełzającego kryzysu od kilku
                  lat, kryzysu, powstrzymywanego przez władze w Pekinie coraz trudniej i z
                  rosnącym wysiłkiem. Winne jest nie FED, a Guangxi (po polsku: związki,
                  powiązania)- rodzaj kulturowo uwarunkowanego nepotyzmu, klanowości itp.
                  Chińczycy chcą kosztami tego procesu podzielić się ze światem, stąd
                  kontrolowanie wpuszczają naiwne zachodnie banki, które zapewne nieźle umoczą,
                  gdy kryzys w końcu wybuchnie. Więcej znajdziesz tutaj...:
                  www.bedlamplc.com/pdfs/pow/potw54.pdfPZDR
                  • song_mun Re: Na co patrzy Greenspan??? Podtrzymuję...link: 31.08.05, 13:52
                    Prawidłowy link nr 2 jest taki. Sorry za błąd:
                    www.bedlamplc.com/pdfs/pow/potw54.pdf
                • lastboyscout NIE MA wzrostu cen nieruchomosci !!!!!!!!!! 31.08.05, 14:16
                  Warto zaznaczyc, ze od dluzszego czasu ceny nieruchomosci rosna rownie mocno co
                  TYLKO NOMINALNIE!
                  Istnienie dlugotrwalej i agresywnej stagflacji zaciemnia sytuacje poniewaz
                  jezeli odejmuje sie od rocznego poziomu cen nieruchomosci np. 20% poziom
                  inflacji np. 3% to wychodzi nam KOSMOS ZYSKU (przynajmniej w porownaniu do
                  innych mozliwych miejsc na lokowanie pieniedzy).
                  Jednak REALNEGO/faktycznego/prawdziwego wzrostu cen nieruchomosci NIE MA po
                  uwzglednieniu systematycznie i tak wyraznie rosnacych kosztow zycia (energia,
                  uslugi, podatki itp.)oraz kosztu kosztu pozyskania dochodu: closing costs,
                  podatki nieruchomosciowe/kupna/sprzedazy,koszty eksploatacji/napraw itp.

                  Tak wiec jezeli ta sytuacja dalej potrwa to wiekszosc Amerykanow (70 % z nich
                  posiada nieruchomosci) stanie juz wkrotce MILIONERAMI-NEDZARZAMI.
                  Jako , ze rzad (?!) wyda do 2030 roku rowniez ich emerytury social security,
                  gieldowe plany emerytalne to jednak pieniadz wirtualny a czesc domow jest mocno
                  zadluzona pierwotna pozyczka albo equity mozna smialo szykowac sloiki Przycinka
                  ale napchac je dolarami DOKLADNIE w momencie szczytu cen nieruchomosci
                  (powie mi ktos KIEDY?) a jeszcze przed recesja/depresja i defacja.

                  PRZY OKAZJI:
                  Ktos mi tu znowu spieprzyl watek!
                  Policja (administratorzy tego forum) sie obija a wrecz sama przyklada sie do tej
                  zbrodni a tworca watku nie ma nawet prawa ukarania mandatem macicieli jego
                  watku (wlasnosci!) smile
                  PROPOZYCJA:
                  Jako, ze niektore z tematow (USA, POlska, Chiny, stopy) sa tematami DYZURNYMI i
                  bardzo konfrontacyjnymi moze udaloby sie wydzielic te tematy aby nie
                  dominowaly/zaciemnialy innych ciekawych watkow?
                  • robisc Re: NIE MA wzrostu cen nieruchomosci !!!!!!!!!! 31.08.05, 21:27
                    mamy globalizacje kolego; zbyt duzo analogii, zeby rozpatrywac teamat przewodni
                    w oderwaniu
                    • lastboyscout Re: NIE MA wzrostu cen nieruchomosci !!!!!!!!!! 31.08.05, 22:36
                      W oderwaniu od czego kolego?
                      Globalizacja. W Polsce, w Unii jest inaczej?
    • lastboyscout Jednak jeszcze w dol. 31.08.05, 14:31
      Tak jak Przycinka dziwi ruch w gore Greenspana tak mnie szczerze zdziwila
      dzisiejsza obnizka Balcerowicza. Wczesniej dopuszczalem te .25 ale ostatnio
      przestalem w to wierzyc nawet biorac pod uwage niska inflacje i inne blade
      wyniki gospodarcze. Tymbardziej bedzie ciekawie. Wszyscy licza na pewniaka
      koalicji PO i PiS (fuj!!!) i pewnie znowu Kolodke na premiera hi hi ale gra przy
      tak niskich stopach i zapowiadanym juz tylko 3.5% PKB nieeeee beeedzie laaaatwa
      zwlaszcza jak VAT trzeba zwrocic, gornikom wyplacic, zrewaloryzowac, Eureko
      splacic a Greenspan dyszy za plecami itd.itp.
      Bedzie ciekawie ...cooool ! smile
      • robisc Re: Jednak jeszcze w dol. 31.08.05, 21:33
        lastboyscout napisał(a):

        > Tak jak Przycinka dziwi ruch w gore Greenspana tak mnie szczerze zdziwila
        > dzisiejsza obnizka Balcerowicza.

        A niby dlaczego? Dalej dzierzymy rekord UE w restrykcyjnosci polityki
        pienieznej, mirzonej roznica stop procentowych i stopy inflacji; moim zdaniem to
        nie ostania obnizka stop w tym roku; na polski rynek wkrotce wejdzie WalMart i
        rozpocznie wojne cenowa w handlu detalicznym; grozi nam deflacja i to mimo
        rosnacych cen ropy
        • lastboyscout Re: Jednak jeszcze w dol. 31.08.05, 22:41
          Urok naszych dyskusji, ze mozemy artykulowac swoje opinie nie ponoszac za nie
          zadnej praktycznej odpowiedzialnosci....
          Wytlumaczysz mi CZEMU grozi nam deflacja mimo rosnacych cen JAK I plac ????
          • robisc Re: Jednak jeszcze w dol. 01.09.05, 15:49
            lastboyscout napisał(a):

            > Wytlumaczysz mi CZEMU grozi nam deflacja mimo rosnacych cen JAK I plac ????

            przeciez napisalem o nieuchronnym spadku cen detalicznych wielu towarow po
            wejsciu na rynek WalMartu; spadna marze handlowe;

            polecam artykul z Rzepy
            RADA POLITYKI PIENIĘŻNEJ Stopy procentowe spadły o 0,25 punktu
            Większe szanse na kolejne obniżki

            Zgodnie z oczekiwaniami Rada Polityki Pieniężnej zredukowała stopy procentowe o
            0,25 punktu procentowego. Pozostawiła nastawienie łagodne, gdyż jej zdaniem
            inflacja będzie niska i istnieją obawy o stan gospodarki

            ekonomia_a_2-2.F.jpg

            - Przeważyła opinia, że stopy powinny spaść o 0,25 punktu procentowego - tak
            Leszek Balcerowicz, prezes Narodowego Banku Polskiego, rozpoczął konferencję
            prasową po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Podstawowa stopa banku
            centralnego (referencyjna) wynosi teraz 4,5 proc., od marca spadła o 2 punkty
            procentowe.

            Chwilę po ogłoszeniu decyzji umocnił się złoty (waluty staniały średnio o 2 gr),
            ale analitycy uważają, że może to być jedynie chwilowa reakcja. Zdrożały też
            obligacje. Po posiedzeniu znów zwiększyły się oczekiwania na dalsze redukcje
            stóp. Ekonomiści przewidują, że przez pół roku mogą one obniżyć się jeszcze o
            0,25 - 0,5 punktu procentowego. Wcześniej sugerowano, że cykl obniżek dobiega końca.

            Niektórzy ekonomiści brali pod uwagę scenariusz, w którym Rada pozostawia stopy
            procentowe bez zmian z powodu wysokich cen ropy i ryzyka politycznego. -
            Przeważyła jednak obawa o słaby popyt wewnętrzny - podkreślił Arkadiusz
            Krześniak, główny ekonomista Deutsche Banku.

            Głównymi zagrożeniami dla możliwości podniesienia inflacji w dłuższym terminie
            są wzrost cen ropy naftowej i gazu oraz obawy o kształt polityki fiskalnej. Ropa
            od poprzedniego posiedzenia RPP zdrożała o 15 proc. Ten niepokojący trend jest
            równoważony wysokim kursem złotego wobec dolara i niskim popytem krajowym, co
            ogranicza na razie jego wpływ na ceny produkcji.

            Leszek Balcerowicz kolejny raz podkreślił obawy o sytuację budżetową. - Finanse
            publiczne nie zostały jeszcze naprawione, a już są psute - komentował uchwalenie
            ostatnich ustaw. Od tego zależy również termin wprowadzenia euro. Takie decyzje
            utrudniają spełnienie kryteriów z Maastricht w najbliższych latach, co może
            odsunąć członkostwo Polski w unii walutowej.

            Bardziej, o 0,5 punktu, Rada obniżyła stopę redyskonta weksli, ale jest to
            zmiana jedynie techniczna. Od jej poziomu zależy wysokość oprocentowania rezerwy
            obowiązkowej banków, a ta nie powinna być wyższa od rentowności operacji
            otwartego rynku.

            Dziś lub jutro ma zostać upubliczniony także pełny raport o inflacji z nową jej
            projekcją. Wcześniej analitycy liczyli, że jego treść poznamy już w środę. Nie
            będzie on wskazywał na wzrost inflacji. Według jego autorów w czwartym kwartale
            - z 50-procentowym prawdopodobieństwem - inflacja utrzyma się poniżej dolnego
            ograniczenia celu, w przedziale 0,9 - 1,5 proc. W maju prognozowano, że będzie
            to 1,1 - 2,2 proc.

            Prezes NBP zasugerował również, że sytuacja w gospodarce jest lepsza, niż
            wskazują pojedyncze dane statystyczne.
            SZYMON KARPIŃSKI

            www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_050901/ekonomia/ekonomia_a_2.html
            • lastboyscout Re: Jednak jeszcze w dol. 01.09.05, 16:09
              A wiec widzisz w Walmart'cie lekarstwo na problemy gospodarcze Polski?
              Hmmmm ... ciekawe. Nigdy nie bylem w tym sklepie, jutro sie tam wybiore i
              sprawdze te ich niskie ceny .....

              gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,2895656.html?as=1&ias=2
              • vice_versa Choć muzę moją... 03.09.05, 05:02
                Motto ze Słowackiego:
                "Choć muzę moją w twojej krwi zaszargam,
                Sięgnę do wnętrza twych trzew - i zatargam"

                Jeszcze raz:
                inflacja/deflacja są zjawiskami MONETARNYMI
                Tymczasem Robi stosuje tę nomenklaturę do TOWARÓW i USŁUG.

                Czyli do drugiej strony obrotu.(pierwsza strona: waluta, druga strona: towary,
                usługi, inne prawa majątkowe)
                Otóż KAPITALIZM polega na tym, że rząd i bank centralny tą drugą stroną się NIE
                ZAJMUJĄ, bo płynność po tej stronie zapewnia wolny rynek i jego uczestnicy. W
                związku z tym rząd i bank centralny NIE MUSZĄ REAGOWAĆ na spadek/wzrost
                eksportu/importu/inflacji kosztowej bo te zjawiska wynikają z tego ile papierów
                emituje państwo czyli od TEMPA deprecjacji waluty.

                Całe zło w słowie "deflacja" kryje się w tym że ZANIKA deprecjacja waluty.
                Wtedy i tylko wtedy dochodzi do zapaści gospodarczej. Tyle, że Robi uznaje że
                deflacja to jest wtedy jak CENY na rynku spadają. I to jest NONSENS. To można
                byłoby nazwać "deflacją kosztową" i to jest najbardziej pożądany stan dla
                gospodarki: ceny spadają w wyniku taniego importu, ludzie za te same pieniądze
                nabywają więcej produktów i mogą więcej konsumować. To właśnie jest CELEM
                kapitalizmu: zamiast więcej eksportować niż się importuje, więcej importujemy
                niż się eksportujemy (bo bilans handlowy nie obejmuje tytułów niematerialnych i
                papierowych, a właśnie te NIEMATERIALNE tytuły prawne DOPEŁNIAJĄ ten niedobór
                po stronie eksportu). Więcej i taniej konsumować dobra wyprodukowane przez
                innych to jest CEL kapitalizmu, nie żadna deflacja. W Wal-Mart'cie NIE MOŻNA
                zaobserwować deflacji. DEFLACJA I INFLACJA TO JEST ZJAWISKO MONETARNE.

                Robi konsekwentnie uważa, że stopy trzeba obniżać w trosce o eksporterów,
                którym przeszkadza mocny złoty, albo podnosić w trosce o importerów którym
                zagrażać będzie zbyt słaby złoty. Tym samym wg mnie Robi wierzy w suwerenność
                walutową Polski, oraz że to rząd i NBP mają dbać o uczestników rynku, a nie że
                to uczestnicy rynku muszą umieć czytać zachowania rządu i NBPu. Tymczasem
                płynny kurs walutowy i swoboda przepływu kapitału są WYNIKIEM utraty tej części
                suwerenności.
                I właśnie to się nazywa liberalizm a'la polonaise: wolny rynek, ale to od
                władzy oczekujemy ograniczania tej wolności za pomocą administracyjnych ruchów,
                a to, że administracyjne ruchy są uzależnione od obiektywnych faktów których
                NIE znamy w momencie podejmowania decyzji nawet nam do głowy nie przychodzi.

                Wiadomo, że być człowiekiem wierzącym jest trudno a wiara wymaga wyrzeczeń.
                Takie poglądy są heroiczne jak mistycy są heroiczni w swojej wierze.
                • lastboyscout Re: Choć muzę moją... 03.09.05, 14:37
                  CALKOWICIE sie z toba zgadzam.
                  • przycinek.usa no a ja sie nie zgadzam 05.10.05, 22:27
                    ale mnie juz rece opadaja, od korygowania vice versa.

                    Najwazniejszym celem zarzadu gospodarki, czyli rzadu - jest doprowadzenie do
                    sytuacji pelnego zagospodarowania zasobow. I nie chodzi tutaj o wydobycie calego
                    wegla, tylko np. zatrudnienie wiekszosci Polakow.

                    Do tego sluzy odpowiednia wymiana pieniezna.
                    Zjawiska cenowe (inflacja, lub deflacja) nie maja tu nic do rzeczy.
                    Pierwotnym problemem jest fiskalizm, a zjawiska pieniezne sa drugorzedne, choc
                    znaczace.

                    Pieniadz jest srodkiem wymiany, a nie (zgodnie z "teoriami" vice versa) walorem
                    inwestycyjnym, czy tez "oszczednosciowym".

                    Neutralnosc funkcji pieniadza wrecz WYMUSZA aby wartosc pieniadza byla jak
                    najmniej zmienna w czasie. Pieniadz ma byc "przezroczysty" w sensie wartosci, a
                    jego wartosc wewnetrzna ma byc niezmienna w czasie. Po to, aby wymiana towarowo
                    uslugowa byla bezpieczna dla obu stron transakcji. Chodzi o to, aby uczestnicy
                    rynku nie mysleli o pieniadzu, tylko mysleli o wymianie i pracy.

                    Jest to realizowane przez FED, jednakze DORAZNE INTERESY POLITYCZNE USA nie
                    pozwalaja na ustanowienie odpowiednich zabezpieczen w systemie bankowym i przez
                    to dojdzie wkrotce do niesamowitego kryzysu.

                    Wedlug mnie wystarczyloby po prostu utrzymywac pewne rezerwy obowiazkowe.
                    No, ale sa od tego wieksze glowy i ja tu pasuje.

        • vice_versa Re: Jednak jeszcze w dol. 01.09.05, 03:26
          > Dalej dzierzymy rekord UE w restrykcyjnosci polityki
          > pienieznej, mirzonej roznica stop procentowych i stopy inflacji

          Robi:
          1. Wysokość stóp procentowych NIE ZALEŻY od inflacji rozumianej jako wzrost cen
          na rynku.
          2. Wysokość stóp procentowych świadczy o OBECNYM TEMPIE WZROSTU ilości
          emitowanego papieru.
          3. Deflacja to jest SPADEK ILOŚĆI pieniądza w stosunku do ilości dóbr jakie
          można za nie kupić. A nie: spadek TEMPA WZROSTU ilości pieniądza.
          4. W kapitalizmie słowa inflacja/deflacja dotyczą PIENIĄDZA. NIE DOTYCZĄ CEN NA
          RYNKU. Ceny na rynku MUSZĄ SPADAĆ, popyt rosnąć, a my kapitaliści wiemy jak to
          zrobić ZA POMOCĄ pieniądza.

          W swoim poście piszesz o deflacji czyli spadku cen, zamiast o deflacji jako
          spadku ilości pieniądza. Ja tego nie rozumiem, bo to właśnie dzięki inflacji
          pieniądza możliwy jest spadek cen (niższe ceny). Można wręcz uznać że to jest
          cel kapitalizmu: więcej dóbr za niższą cenę, wtedy popyt wzrasta! A Ty to
          nazywasz "deflacją"! W kapitalizmie to tak już jest że ludzie chcą mieć niskie
          ceny i taka "deflacja" to jest piękna sprawa. Tylko to jest pomieszanie pojęć.
          Otwarta gospodarka charakteryzuje się tym, że SPADKU ILOŚCI PIENIĄDZA (czyt.
          deflacji) być NIE MOŻE bo inaczej nie ma spadku cen na rynku.


          Jak można pisać o "restrykcyjnej polityce" kiedy Balcerowicz OBNIŻA stopy czyli
          Gronicki musi zwiększyć ilość emitowanego papieru??? Przecież to oczywiste, że
          skoro Greenie PODNOSI stopy to MNIEJ DEPRECJUJE to kazdy będzie chciał mieć
          dziś USD, o ile nie spodziewa sie rychłej zmiany poziomu stóp, więc w PL
          istnieje GROŹBA deflacji czyli spadku ilości pieniądza na rynku bo rynek się od
          złotówki odwraca... No i właśnie żeby temu zapobiec Balcerowicz obniża stopy a
          Gronicki organizuje przetargi.

          Inaczej: siedzisz przy stoliku z kuflem piwa i banknotem 10 pln. Ktoś dorzuca
          Ci drugie 10 pln. Przychodzi do stolika długonoga blondyna i oferuje Ci dwa
          piwa po 5 pln każde. Kupujesz. Masz 3 piwa i 10 pln. Każde piwo jest warte 3,33
          pln. Według Ciebie Robi to jest najbardziej szkodliwa dla gospodarki rzecz:
          deflacja czyli spadek cen. A ja uważam Robi, że to cudowne, bo piwa są tańsze i
          jest ich więcej. Bo deflacja Robi nie dotyczy towarów i usług. Dotyczy
          PIENIĄDZA, po to żeby towary i usługi mogły spadać, żeby produktywność
          wzrastała, i żeby to inni musieli zaiwaniać zamiast nas Robi którzy siedzimy
          przy stoliku (np takie blondyny które zajmują się produkcją piwa). Przy naszym
          stoliku Robi CENY MAJĄ SPADAĆ.

          Moje zdziwienie obniżką stóp wynika stąd, że rozpoczęła się prywatyzacja PGNiG
          która z założenia powinna w najbliższym czasie poprawić nasze saldo przepływów
          kapitałowych z zagranicą... Tymczasem NBP uznał to za niewystarczające! A to
          oznacza, że wybory kosztują nas drogo, bardzo drogo.
          • robisc Re: Jednak jeszcze w dol. 01.09.05, 15:49
            sorry v-v; mnie chyba uczono innej ekonomii
            • vice_versa Re: Jednak jeszcze w dol. 03.09.05, 03:50
              Mnie nie musisz przepraszać Robi.
              Ty nie używasz pojęcia inflacji w znaczeniu ilości pieniądza. Ty używasz
              OBIEGOWEGO pojęcia Robi, każdy wie, że inflacja to jest wzrost cen, tylko, że
              to jest pojęcie inflacji kosztowej a inflacja ma też znaczenie monetarne.

              Przykład z dzisiaj przeczytanego artykułu Alexa Wallenweina:

              "Since nobody can afford to remember publicly what inflation really is (an
              increase in the stock of currency beyond what the economy can accommodate),
              policy makers and market shakers are fighting the wrong thing with the wrong
              tool. It’s like fighting fire with gasoline. Not very effective.

              They say that higher oil causes inflation (they mean price inflation, normally
              the result of monetary inflation), so they need to raise interest rates to “nip
              it in the bud.” But oil keeps rising for reasons that are external to the US,
              and therefore not subject to control by higher rates. Darn, again!

              What they are really doing is to fight inflationary expectations by raising
              rates. That can be effective, up to a point, because the public has been
              successfully re-educated to believe such nonsense. "

              www.financialsense.com/editorials/wallenwein/2005/0828.html
              Przeczytaj sobie pierwsze zacytowane zdanie i 3 razy to, co w nawiasie. Mnie
              uczono tej ekonomii. Nie wiem jakiej uczono Ciebie. A w ogóle to zupełnie
              nieważne jakiej Cię uczono, ważne czy ta wiedza ułatwia Ci zrozumienie tego co
              się dzieje a nie doprowadza do frustracji z tego powodu, że dzieje się inaczej
              niż przypuszczasz.

              I zrozum mnie dobrze: ja nie mówię, że nie masz racji wychodząc z założeń które
              przyjmujesz. Masz. Z tego punktu widzenia z jakiego patrzysz nic się nie klei,
              rząd i NBP postępują absurdalnie i są bandą złodziei. Tylko założenia te nie są
              rozsądne.
        • lastboyscout Re: Jednak jeszcze w dol. 01.09.05, 15:06
          > nie ostania obnizka stop w tym roku; na polski rynek wkrotce wejdzie WalMart i
          > rozpocznie wojne cenowa w handlu detalicznym; grozi nam deflacja i to mimo
          > rosnacych cen ropy

          Jednak jest wzrost inflacji (sierpien) wiec tymbardziej zastanawia wczorajasza
          decyzja Balcerowicza, ktory wiedzial i o tym i o zrodle kryzysu walutowego w
          Indonezji ........

          Wzmacnia sie zloty co tymbardziej daje pewnosc spadku jego wartosci nawet po
          wyborze Tuska i reszty Rozowych dopoki nie oglosza rezygnacji z wyplat
          rewaloryzacji, emerytur gorniczych (ufffffff!), zwrotu VATu itp.(znacznie
          wzrasta kwota obslugi zadluzenia) bo o podwyzce podatkow, akcyzy na te cele
          albo wzroscie deficytu to nawet nie chce myslec .....
    • lastboyscout JEDYNA, SLUSZNA droga Superprofesora ;) 02.09.05, 19:43
      "Nie może być taryfy ulgowej dla producentów bredni, zwłaszcza z profesorskimi
      tytułami" - skończył swój wykład Leszek Balcerowicz.

      To co Donald prezydentem, Maria premierem, Rozowi do Sejmu, BUM ?


      • vice_versa A o kim to? 03.09.05, 05:28
        Tak, BOOM.
        > "Nie może być taryfy ulgowej dla producentów bredni, zwłaszcza z profesorskimi
        > tytułami" - skończył swój wykład Leszek Balcerowicz

        A tu o kogo chodzi? Czyżby o Hausnera? Takiej np parce czerwonych ptaszków jak
        Bochniarz i Hausner całkiem dobrze im się razem ćwierka.

        A różowych to chyba nigdy nie było, to był eufemizm. Cała biel to było właśnie
        KLD i Balcerowicz.

        Swoją drogą ciekawe jest to jak system sam koryguje swoje błędy: Balcerowicz
        chciał podatku liniowego w podatkach DOCHODOWYCH ze zwiększoną kwotą wolną
        (czyli liberalizm "zmiękczony"). To było 8 lat temu i tego się nie dało
        wprowadzić. No to teraz będziemy mieli 3x15 bez kwoty wolnej w dochodowych, bo
        teraz da się to wprowadzić.

        Im większą przewagę uzyska PO tym będzie LEPIEJ, LBS, bo będzie ostry,
        jednoznaczny zwrot. Najlepiej byłoby gdyby to PiS był w opozycji i odgrywał
        rolę przeciwwagi wyborczej w przyszłych wyborach, tak żeby ten pieprzony system
        wielopartyjny się wreszcie skończył a czerwone i "różowe" dinozaury odeszły do
        lamusa. Ja jestem za solidarnościowym socjalizmem, byle czerwony socjalizm
        odszedł w zapomnienie. Jeśliby się ich udało raz na dobre
        odciąć od władzy nie dopuszczając do odbudowy tej formacji w przyszłych
        wyborach to i z biznesu by poznikali, bo bez poplecznictwa we władzach to oni
        biznesu nie potrafią robić. Ale to mżonki niestety, nie będzie
        niepodległościowego socjalizmu, bo te czerwone szuje nie wymrą tak szybko a nie
        ma nastroju rewolucyjnego, ani nastroju rewanżyzmu, a rewizji majątków w
        obecnym świecie też się nie da zrobić. Więc trzeba uznać że pecunia non olet i
        że oni nie umieją robić interesów bez smaru i znajomości więc wymrą im dalej
        posunie się wolny rynek. A żeby przyszłe wybory wygrali jacyś wolnościowcy
        zamiast czerwonych to nie ma szans, zbyt długo byli u koryta przez ostatnie 10
        lat.
        • lastboyscout Re: A o kim to? 03.09.05, 14:35
          >>>Im większą przewagę uzyska PO tym będzie LEPIEJ, LBS, bo będzie ostry,
          jednoznaczny zwrot.<<<

          Jeszcze calkiem niedawno chciales z PO "uciekac do przodu" a teraz ten
          "jednoznaczyny zwrot"
          Zdefiniujesz pojecie zwrotu o ktorym piszesz?
          Zwrot tego co ukradziono, zwrot ku temu co bylo, zwrot ku czemus nowemu, CZEMU?

          Naprawde masz nadzieje ze zrobia te sprzedajne cioty/nieroby Donald i Maria, i
          konsomolec Balcerowicz?

          Tutaj jest o MOIM zwrocie:
          forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=20530632&a=20556388
    • bush_w_wodzie panowie sobie milo dyskutujecie 04.09.05, 17:32
      o stopach i inflacji

      tymczasem:

      -inflacja w pl jest ponizej oczekiwan stopy za wysokie i nbp musi szybko je ciac
      (a nawet rybinskiego)

      -stopy w usa szybko rosna bo jest zagrozenie inflacja banka na rynku
      nieruchomosci i nierownowaga zewnetrzna

      -chincyki trzymaja sie mocno i nawet zrewaluowali walute

      polecam sie laskawej pamieci moich drogich dyskutantow: v_v lbs i przycinkowi i
      robiemu


      z drugiej strony - ceny ropy to duzy punkt dla v_v. ale - wytlumacz mi v_v jedno
      - jesli to wujek sam chce zalatwic chiny droga ropa - to dlaczego sam strzela
      sobie w stope brakiem capacity w rafinacji skutkujacym szczytujacymi cenami
      gotowych benzyn?


      niestety. wnioski sa smutne. wujek sam nie panuje nad sytuacja. na moj gust
      zaczyna sie rownia pochyla.
      • przycinek.usa Re: panowie sobie milo dyskutujecie 04.09.05, 18:26
        "polecam sie laskawej pamieci moich drogich dyskutantow: v_v lbs i przycinkowi i
        robiemu"


        nie wiem, o co ci chodzi?
        wpisalem sie, ale merytorycznie szkoda czasu na dyskusje.

        W USA kolejnych podwyzek stop nie bedzie, dokladnie tak jak mowilem wczesniej.
        Pomimo inflacji.
        • bush_w_wodzie Re: panowie sobie milo dyskutujecie 05.09.05, 09:52
          przycinek.usa napisał:

          > "polecam sie laskawej pamieci moich drogich dyskutantow: v_v lbs i przycinkowi
          > i
          > robiemu"
          >
          >
          > nie wiem, o co ci chodzi?
          > wpisalem sie, ale merytorycznie szkoda czasu na dyskusje.
          >
          > W USA kolejnych podwyzek stop nie bedzie, dokladnie tak jak mowilem wczesniej.
          > Pomimo inflacji.


          podwyzki beda - pytanie tylko czy teraz czy dopiero za 3 miesiace. 7% deficytu
          ca jest poziomem krytycznym... a zbliza sie ten poziom wielkimi krokami. albo
          podwyzki stop teraz i recesja albo potezny kryzys walutowy nieco pozniej z
          jeszcze wieksza recesja
          • przycinek.usa Re: panowie sobie milo dyskutujecie 01.10.05, 08:18
            no i wyszlo na twoje, a ja nadrabiam zaleglosci w czytaniu postow.