Dodaj do ulubionych

Józef i jego praca

20.03.23, 20:42
1.

- Tutaj damy pąsowe portiery – z uróżowanych usteczek wydobywał się nieustanny szczebiot - i do tego złote sznury, z frędzlami. Albo nie! Pompony! Pompony będą lepsze, tylko takie wiesz, duże!

- Dobrze, damy. Tylko nie o tym teraz rozmawiamy – jęknął z rezygnacją Józef Pałys. - Ja bym chciał najpierw ustalić, którą ścianę mogę wyburzyć, żeby był ten salon z aneksem. Doświetlony.

- A to nie wiem, to ty się na tym znasz. Ale w aneksie koniecznie musi być duży ekspress do kawy. Taki błyszczący, widziałam taki w Żonach Hollywood – jego zleceniodawczyni miała inne priorytety.

- Ale sprzęty sami sobie kupicie i postawicie, ja muszę zaprojektować wnętrze!

- No to co masz za problem, połącz kuchnię z salonem, zrób aneks a ja ci mówię – tutaj będzie duża kanapa i na niej będą takie puchate poduszki. Wszystkie w odcieniach czerwieni. Albo nie! Różowe. Pudrowy róż. A kanapa będzie złota i obok będą takie małe stoliczki kawowe, ze złoconymi blatami. Z grawerunkiem!

Józef ukończył studia architektoniczne, ale na nadmiar zleceń nie narzekał. Brakowało mu jakiegoś punktu zaczepienia: możliwości pochwalenia się doświadczeniem, znajomości w branży, może jakiegoś protektora? Jego portfolio obejmowało na razie przeróbkę poddasza, w którym obecnie mieszkali z Dorotką. Pięknie to wyszło, ale gdy pokazał z dumą swój projekt w kilku pracowniach, do których zaproszono go na spotkanie, jego rozmówcy podnosili jakieś niestosowne kwestie, dotyczące np. przegrzania powierzchni latem, czy niedogrzania zimą. Pytali też o umiejscowienie łazienki, a w odpowiedzi „na dole” patrzyli na niego z niedowierzaniem.
I tak się skończyły Józefa starania o przyjęcie, choćby na staż, do jakiejś pracowni architektonicznej. Nawet niekoniecznie renomowanej.

Dorota studiowała medycynę, do ukończenia brakowało jeszcze prawie 2 lata. Tymczasem ogromnie brakowało im pieniędzy. Fakt – rodzice Józefa i mama Dorotki pomagali finansowo, ale coraz częściej przebąkiwali, że już czas, aby młodzi stanęli na własnych ekonomicznych nogach (matka Józefa celowała w dowcipnych powiedzonkach). I że skoro chcieli się żenić, to chyba wiedzieli, z czego będą po ślubie żyć.

Starali się jak mogli, ale kurczaki i jaja, odstawiane do sklepu pani Kasi przez Dorotę nie wystarczały na ich – skromne w końcu – potrzeby.

Dramatycznie potrzebowali zleceń dla Józefa. Tymczasem nic takiego się nie działo. Józef zatrudnił się więc w urzędzie gminy – w perspektywie miał nadzieję zostać naczelnym architektem powiatowym. Na razie jednak jego rola ograniczała się do architektury krajobrazu – czyli sprzątania trawników.

W końcu jednak los dał mu szansę. Józef wystawił swoje ogłoszenie na tablicy w centrum wsi (pamiętał, jak doskonale to działało w przypadku agroturystyki Dorotki i jej babć) i patrzcie państwo – odezwali się.
Obserwuj wątek
    • ako17 Re: Józef i jego praca 20.03.23, 20:53
      Chodziło o zaprojektowanie całkowitej przebudowy starej willi na nowoczesny, dwupoziomowy apartament. Właścicielką była córka bardzo bogatego przedsiębiorcy (willę dostała w prezencie ślubnym) – młoda kobieta, przyzwyczajona do tego, że od zawsze ma pieniądze. To właśnie jej ojciec znalazł ogłoszenie na tablicy i od razu wzbudziło to jego zaufanie, bo nie lubił internetów.

      Właścicielka miała w zasadzie nieograniczony budżet, natomiast bardzo ograniczoną wyobraźnię. Była to stuprocentowo egocentryczna istota, której do tej pory wszystko udawało się osiągnąć przy pomocy pieniędzy tatusia. Był, jak przystało, wdowcem, ona jego jedynym dzieckiem, zatem kręciła jego zasobami, jak chciała.

      Początkowo Józef był zachwycony perspektywą pracy przy nieograniczonym budżecie, myślał też, że dziewczyna będzie się zgadzać na proponowane rozwiązania. Nie była specjalnie bystra, jak np. jego siostra Łucja, po prostu chciała, żeby było „ładnie” – pokazywała na smartfonie jakieś pseudoangielskie wnętrza, z kolorowymi tapetami, obiciami, mnóstwem draperii, ozdób i poduszek z frędzlami i mówiła, że chce mieć coś takiego. Przytulnego.
      Z atmosferą.

      On się w zasadzie wystrojem wnętrz nie zajmował, tylko projektem konstrukcyjnym, ale co tam. Może się zająć i tymi pierdółkami, w końcu pecunia non olet. Ale szło mu jak po grudzie. Zleceniodawczyni strasznie irytowała go swoimi głupimi uwagami. Oglądała ciągle jakieś reality show i opowiadała mu o nich – a to, że Ola okazała się wredna, bo ona wcale Sebastiana nie kochała, tylko jego pieniądze, a to było od początku widać, i że na pewno wyleci z programu, albo że Paula (czy tam Klaudia) ma na pewno „wszystko zrobione” i ona by tak wcale nie chciała.

      Może i by nie chciała, ale sama wyglądała jak reality show. W jej wygląd może jeszcze nie zaingerował chirurg plastyczny, ale armia kosmetyczek – na pewno. Miała sztuczne rzęsy, brwi, paznokcie, opaleniznę, włosy... Wyglądała strasznie wyzywająco z tymi długimi, doklejonymi pazurami i wydętymi usteczkami. W dodatku od samego rana była mocno umalowana, ubrana w jakieś błyszczące, obcisłe lajkry i obwieszona biżuterią.
      Dobrze chociaż, że nie paliła, ale i tak porównanie z jego własną, śliczną, skromnie ubraną żoną wypadało co najmniej na niekorzyść. I jeszcze to imię: Andżela.

      Coraz więcej czasu Józef spędzał w tej starej willi. I chociaż trudno mu się było z nią dogadać, musiał to zlecenie dociągnąć do końca. Tatuś-sponsor nie szczędził grosza.
      • ako17 Re: Józef i jego praca 20.03.23, 20:57
        3. (sorki, nie wstawiłam numeru w poprzednim wpisie)

        Mąż Andżeli rzadko bywał w domu – pracował w firmie drobiarskiej teścia. Józef widział go zaledwie raz, gdy wpadł na chwilę do domu w trakcie pracy. Obrzucił go jakimś takim wrogim spojrzeniem – może był zazdrosny? - zupełnie bez powodu, Józefowi nigdy nie podobały się takie kokietki. No niby atrakcyjna, oczywiście. Ale nie ma to, jak jego Dorotka – bez makijażu, z krótką fryzurą, naturalnie opalona, pracowita, uśmiechnięta.
        Z kolei ojciec Andżeli – zażywny, potężnie zbudowany rolnik z dziada pradziada – wpadał czasami do nich na „kolsuntacje”, robił jakieś niby zabawne uwagi, typu „a gdzie będzie stał piec?” albo „szkoda, że już mam zięcia”, po czym wybuchał głośnym śmiechem, który kończył zwyczajowo napadem kaszlu, walił z całej siły architekta po plecach i mówił, że musi uciekać – biznes się sam nie zrobi.

        A pracy było dużo. Trzeba było przebudować cały parter, zlikwidować pokoje i zrobić otwarty plan, powiększyć łazienkę – zrobić pokój kąpielowy, połączyć kuchnię z salonem – a w zasadzie zlikwidować kuchnię i zainstalować „aneks”, wybudować taras i patio.
        Andżela nie interesowała się szczegółami technicznymi, ciągle tylko paplała o tym, gdzie jakie wnętrza widziała, jakie frędzle, jakie dywaniki, jakie meble, tapety. Ciężko mu było samemu ogarnąć ten projekt, a nie miał zupełnie z kim przegadać różnych szczegółów i kwestii technicznych, które go nurtowały.

        Z żoną nie rozmawiał, odkąd ją poznał, zresztą nie znała się na architekturze. W sumie to nikt z jego rodziny nie znał się na architekturze, poza niezbyt lubianym kuzynem Ignacym Grzegorzem, ale on miał wybitnie wąską specjalizację – kręcił filmiki o architekturze drewnianych kościołów Wielkopolski, więc też wsparciem był mizernym.

        Józef był odpowiedzialny, więc zaciskał zęby i ciągnął projekt dalej, ale myślał o swojej klientce z coraz większą niechęcią.
        Co gorsza – myślał o niej coraz częściej.
        Z irytacją. Nawet z odrazą.
        Ale myślał. Wciąż.
        • ako17 Re: Józef i jego praca 20.03.23, 22:00
          4.
          - Słuchaj, a może byśmy sobie teraz do miasta wyskoczyli? Na jakiegoś drinka, albo coś? Nudzi mi się – Józef drgnął, rażony niestosownością propozycji.
          - Andżela, no co ty?? Ja tu przecież pracuję, a w ogóle to mam żonę, jak mam na drinki z tobą chodzić?
          - Oj, nie bądź taki sztywny. Ja mam męża, a mi to nie przeszkadza. Przecież to nic takiego, po prostu wypijemy sobie po drinku, jak nie chcesz jechać, to możemy tu. O! Albo otworzę szampana. Jak w Love Island!
          - Ale jest 11 godzina, jeszcze przed południem, kto pije o tej godzinie? - Józef czuł się skołowany. O co tej babie chodzi?
          - No nudzi mi się... Ja chciałam mieszkać w Poznaniu, a może nawet w Berlinie, ale ojciec się uparł, że mam tu być, blisko. Ale tu się nic nie dzieje, sami wieśniacy i kury. Kamil ciągle w robocie...
          - Aaa... nie możesz sobie poczytać? Książki jakiejś?
          - E nie. Czytać to nie lubię, wolę telewizję. Albo o, na instagramie, czasami fajne rzeczy pokazują. Mówię ci, jak Wieniawa kiedyś się ubrała na czerwony dywan – cała Polska z niej bekę cisnęła.
          - Cała to chyba nie. Ja tam nic o tym nie wiem.
          - O rany, ale ty jesteś drętwy. Nie możesz czasem trochę wyluzować? No chodź. Potańczymy – to powiedziawszy, włączyła jakieś techno i zaczęła wić się w tych swoich lajkrach. Józef aż nie wiedział, gdzie podziać oczy.
          - Ty tu sobie potańcz, a ja muszę obliczenia zrobić. Wypoziomować itd. Rozumiesz.
          - Rozumiem – zaśmiała się i znienacka podeszła do niego, objęła i pocałowała w usta.

          Józef stał jak skamieniały. To nie był pierwszy raz, kiedy dziewczyna narzucała mu się z niechcianymi karesami. Wtedy poradził sobie świetnie! Na samo wspomnienie wypełniało go poczucie dumy. Ale teraz... teraz to było całkiem co innego. Tylko dlatego, że to była jego klientka. Tylko dlatego.
          - Andżela... - spróbował jeszcze przemówić jej do rozsądku, ale sam czuł, że rozsądek go opuszcza. Objął ją, chciał oddać pocałunek, ale ona w tym momencie się roześmiała i odskoczyła. Co za idiotka!

          Wzruszył ramionami i wrócił do pracy. Ale popatrywał na nią ukradkiem. Ona tymczasem zachowywała się tak, jakby już go w salonie nie było. Wzięła sobie z lodówki colę (dobrze, że nie szampana), wyłączyła techno i włączyła jakiś program w TV o metamorfozie wyglądu.

          Do niczego nie doszło, do niczego nie doszło – powtarzał sobie Józef, wracając do domu. Na przywitanie pocałował żonę w policzek. Potem długo w nocy, rozgorączkowany, leżał obok śpiącej Doroty i myślał o Andżeli.
          Nie miał poczucia winy. Po prostu myślał o tym, jak ona pachnie, jak tańczy, jak wygląda. Jakie głupoty wygaduje. Jaka jest kusząca. Jakże inna od jego dobrej, rumiankowej żony.
          I jak bardzo – wbrew sobie – chciałby, aby to właśnie ona leżała obok niego tej nocy.
          • julian_arden Re: Józef i jego praca 20.03.23, 22:09
            ako17 napisała:

            [...]
            > Do niczego nie doszło, do niczego nie doszło – powtarzał sobie Józef, wracając
            > do domu. Na przywitanie pocałował żonę w policzek. Potem długo w nocy, rozgorąc
            > zkowany, leżał obok śpiącej Doroty i myślał o Andżeli.
            > Nie miał poczucia winy. Po prostu myślał o tym, jak ona pachnie, jak tańczy, ja
            > k wygląda. Jakie głupoty wygaduje. Jaka jest kusząca. Jakże inna od jego dobrej
            > , rumiankowej żony.
            > I jak bardzo – wbrew sobie – chciałby, aby to właśnie ona leżała obok niego tej
            > nocy.

            Cóż mogę powiedzieć. To będzie niedobrany, ale piękny związek. Trzymam kciuki za młodych.
            • ako17 Re: Józef i jego praca 20.03.23, 22:20
              julian_arden napisał:

              > ako17 napisała:
              >
              > [...]
              > > Do niczego nie doszło, do niczego nie doszło – powtarzał sobie Józef, wra
              > cając
              > > do domu. Na przywitanie pocałował żonę w policzek. Potem długo w nocy, ro
              > zgorąc
              > > zkowany, leżał obok śpiącej Doroty i myślał o Andżeli.
              > > Nie miał poczucia winy. Po prostu myślał o tym, jak ona pachnie, jak tańc
              > zy, ja
              > > k wygląda. Jakie głupoty wygaduje. Jaka jest kusząca. Jakże inna od jego
              > dobrej
              > > , rumiankowej żony.
              > > I jak bardzo – wbrew sobie – chciałby, aby to właśnie ona leżała obok nie
              > go tej
              > > nocy.
              >
              > Cóż mogę powiedzieć. To będzie niedobrany, ale piękny związek. Trzymam kciuki z
              > a młodych.

              och nie! Nie będzie. To już jest koniec tej opowieści.
              Żaden dzidziuś na nich nie czeka
              • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Józef i jego praca 20.03.23, 22:38
                ako17 napisała:
                >och nie! Nie będzie. To już jest
                >koniec tej opowieści.
                >Żaden dzidziuś na nich nie czeka

                JUŻ?! Ale ja chciałam zobaczyć jak przy urządzaniu mieszkania Andżela proponuje Józwie przetestowanie nowego łóżka!
              • julian_arden Re: Józef i jego praca 20.03.23, 22:56
                ako17 napisała:

                [...]
                > och nie! Nie będzie. To już jest koniec tej opowieści.
                > Żaden dzidziuś na nich nie czeka


                Oj tam, zaraz koniec. I żadnych dzidziusiów, nasza Dzyndzelina, czy jak jej tam, zapoznała Józwę z zupełnie nowymi obszarami świadomości, z całym nowym światem, w którym używa się wyrobów gumowych.
                • ako17 Re: Józef i jego praca 20.03.23, 23:00
                  julian_arden napisał:

                  > ako17 napisała:
                  >
                  > [...]
                  > > och nie! Nie będzie. To już jest koniec tej opowieści.
                  > > Żaden dzidziuś na nich nie czeka
                  >
                  >
                  > Oj tam, zaraz koniec. I żadnych dzidziusiów, nasza Dzyndzelina, czy jak jej tam
                  > , zapoznała Józwę z zupełnie nowymi obszarami świadomości, z całym nowym świate
                  > m, w którym używa się wyrobów gumowych.

                  hm. pomyślę. Ale tak mi się to objawiło, właśnie jako tylko zaznaczenie, że w tym idealnym świecie, idealnym związku nagle można wbrew sobie poczuć ogromny pociąg do kogoś, kto totalnie nie jest w naszym typie, kim się nawet trochę pogardza.
                  I co Józek z tym zrobi dalej, nie mamy pojęcia, zresztą - czy Andżela by chciała czegoś więcej od niego? Też tego nie wiem.
                  • julian_arden Re: Józef i jego praca 21.03.23, 10:32
                    ako17 napisała:

                    [...]
                    > hm. pomyślę. Ale tak mi się to objawiło, właśnie jako tylko zaznaczenie, że w t
                    > ym idealnym świecie, idealnym związku nagle można wbrew sobie poczuć ogromny po
                    > ciąg do kogoś, kto totalnie nie jest w naszym typie, kim się nawet trochę pogar
                    > dza.
                    > I co Józek z tym zrobi dalej, nie mamy pojęcia, zresztą - czy Andżela by chciał
                    > a czegoś więcej od niego? Też tego nie wiem.

                    No zaraz, z koncepcji oryginalnej autorskiej wynika, że Józin ma taki hormon, że żadna nieboga nie może się oprzeć i leci na niego z poświstem. Andżelina nie ma wyjścia, musi, po prostu musi paść mu w ramiona. A jako przedstawicielka nowobogackiego demi-monde ma zapewne w zakresie romantycznym reakcje przerastające możliwości fantazji erotycznej poczciwej Dorotei, która dotąd czerpała inspirację najwyżej z zachowań rogacizny pana Chrobota. Józwa ugotowany, przynajmniej na jakiś czas.
                    • pi.asia Re: Józef i jego praca 21.03.23, 11:39
                      julian_arden napisał:

                      > ako17 napisała:
                      >
                      > [...]
                      > > hm. pomyślę. Ale tak mi się to objawiło, właśnie jako tylko zaznaczenie,
                      > że w tym idealnym świecie, idealnym związku nagle można wbrew sobie poczuć ogro
                      > mny pociąg do kogoś, kto totalnie nie jest w naszym typie, kim się nawet trochę pogardza.

                      I to Twoje objawienie, kochana Ako, jest czymś bardzo, bardzo życiowym. To znaczy nie fakt, że Ci się coś objawiło, tylko treść tegoż objawienia.


                      > No zaraz, z koncepcji oryginalnej autorskiej wynika, że Józin ma taki hormon, ż
                      > e żadna nieboga nie może się oprzeć i leci na niego z poświstem. Andżelina nie
                      > ma wyjścia, musi, po prostu musi paść mu w ramiona. A jako przedstawicielka now
                      > obogackiego demi-monde ma zapewne w zakresie romantycznym reakcje przera
                      > stające możliwości fantazji erotycznej poczciwej Dorotei, która dotąd czerpała
                      > inspirację najwyżej z zachowań rogacizny pana Chrobota. Józwa ugotowany, przyna
                      > jmniej na jakiś czas.

                      Zgadzam się całkowicie. Nie musi to być od razu jakaś Kamasutra i akrobacje. Pamiętacie Kaziuka z "Konopielki"? Dla niego baba na chłopie to już było coś nienormalnego a równocześnie szalenie podniecającego. I chociaż "uczycielka" kompletnie nie była w jego typie, to jednak dążył do tego, żeby "pokiwała się nad nim, rozmodlona jak pod lampo".
                      • julian_arden Re: Józef i jego praca 22.03.23, 11:49
                        pi.asia napisała:

                        [...]
                        > Zgadzam się całkowicie. Nie musi to być od razu jakaś Kamasutra i akrobacje. Pa
                        > miętacie Kaziuka z "Konopielki"? Dla niego baba na chłopie to już było coś nie
                        > normalnego a równocześnie szalenie podniecającego. I chociaż "uczycielka" kompl
                        > etnie nie była w jego typie, to jednak dążył do tego, żeby "pokiwała się nad ni
                        > m, rozmodlona jak pod lampo".

                        Ano jo, tak to z grubsza widzę. I potem, już po wygaśnięciu romansu, Józwa próbujący przelać trochę nowonabytych skillsów na Dorcię, bez wyjawiania źródła objawienia.
              • itsjustemichelle1 Re: Józef i jego praca 20.03.23, 23:19
                ako17 napisała:


                >
                > och nie! Nie będzie. To już jest koniec tej opowieści.
                > Żaden dzidziuś na nich nie czeka
                >
                >
                Nie zgadzam się!
                • ako17 Re: Józef i jego praca 21.03.23, 09:27
                  itsjustemichelle1 napisała:


                  > Nie zgadzam się!

                  Kochani, ale to nie ma sensu. Józef nie ma nic wspólnego z Andżelą, po prostu jej pożąda. Na tę chwilę.
                  I jest przerażony tym, że podoba mu się taka osoba.
                  Możemy się domyślać, czy ulegnie i zdradzi Dorotę, czy pozostanie niezłomny. Ja tego nie wiem.

                  Ale przyszłości to on z Andżelą nie ma. Po pierwsze - podwójny rozwód to ogromna komplikacja, nawet gdy nie ma dzieci. Po drugie - oni się przecież nie kochają.
                  Sama fascynacja fizyczna to nie jest dobra podstawa do budowy związku... A w tym przypadku nie ma nic innego.
                  • jakgdyby.nigdynic Re: Józef i jego praca 21.03.23, 18:10
                    ako17 napisała:


                    > Ale przyszłości to on z Andżelą nie ma. Po pierwsze - podwójny rozwód to ogromn
                    > a komplikacja, nawet gdy nie ma dzieci. Po drugie - oni się przecież nie kochaj
                    > ą.

                    Jak to? A seks na workach z cementem i potem skrobanka na Słowacji, żeby było taniej (bo przecież rodzina B. nie dba o zabezpieczenia, a skąd hajs wziąć)? Ewentualnie rozbudzone żądze i ukradkowe wizyty w burdelu/pokątny seksik z tindera + ocean dramy, kiedy kochana żwawa żonka się dowie???
                    • itsjustemichelle1 Re: Józef i jego praca 21.03.23, 22:43
                      jakgdyby.nigdynic napisała:


                      >
                      > Jak to? A seks na workach z cementem i potem skrobanka na Słowacji, żeby było t
                      > aniej (bo przecież rodzina B. nie dba o zabezpieczenia, a skąd hajs wziąć)? Ewe
                      > ntualnie rozbudzone żądze i ukradkowe wizyty w burdelu/pokątny seksik z tindera
                      > + ocean dramy, kiedy kochana żwawa żonka się dowie???

                      Błagam, nie idźmy w tym kierunku.
                      • ako17 Re: Józef i jego praca 21.03.23, 23:25
                        itsjustemichelle1 napisała:

                        > jakgdyby.nigdynic napisała:
                        >
                        >
                        > >
                        > > Jak to? A seks na workach z cementem i potem skrobanka na Słowacji, żeby
                        > było t
                        > > aniej (bo przecież rodzina B. nie dba o zabezpieczenia, a skąd hajs wziąć
                        > )? Ewe
                        > > ntualnie rozbudzone żądze i ukradkowe wizyty w burdelu/pokątny seksik z t
                        > indera
                        > > + ocean dramy, kiedy kochana żwawa żonka się dowie???
                        >
                        > Błagam, nie idźmy w tym kierunku.


                        nie zamierzamy. Trolli nie odżywiamy
                        • itsjustemichelle1 Re: Józef i jego praca 22.03.23, 18:01
                          ako17 napisała:


                          > nie zamierzamy. Trolli nie odżywiamy
                          >

                          Dziękuję.
    • mroczny_chomik_zaglady Re: Józef i jego praca 22.03.23, 14:23
      Strasznie przepraszam szanowne grono ale wizja mi się ciśnie a jak mi się ciśnie to ja musze bo inaczej będę chora. A nie chcę być chora. Bo nie lubię. Otóż: Skoro Adżela ogląda telewizję tudzież inne instagramy to tak mi się nasunęło,że zapewne jakieś netflixy prawdopodobnie takoż. Zatem czy nie mogłoby być tak,że obajrzała absolutnym przypadkiem "Fifty szejds of Grej" i do pustej główki wpadł jej pomysł stworzenia... Khem, komnaty uciech? Na czerwono i czarno, pasuje. Frędzle... Kolega opowiadał,że mogą być. Jóźwa miałby zajęcie i zapewne po takm pomyśle pięknej ( acz wydmuszkowatej ) Andżeli miałby powód do myślenia, na przykład jakby Adżela wyglądała w kórzanym gorsecie z pejczem w dłoni. Do pejcza można przyczepić frędzelki w kolorze dowolnym. Taki wiecie, Nowobogacki Grey dla początkujących.

      Tak, wiem, moja wyobraźnia wykopała wrota od stajni i właśnie radośnie sobie kopytkuje po niezmierzonych przestrzeniach od czasu do czasu rżąc radośnie. ALe nic nie poradzę, ja czasem tak mam. Za duzo dziwnych filmó, za dużo anime, za dużo nauki i stanowczo za mało snu. Muszę odreagować... :D Serdecznie przepraszam jeśli komuś moja wizja nie w smak no ale... Mam wrażenie,że nie takie rzeczy już to forum widziało... :D
      • julian_arden Re: Józef i jego praca 22.03.23, 22:14
        mroczny_chomik_zaglady napisała:

        [...]
        > Tak, wiem, moja wyobraźnia wykopała wrota od stajni i właśnie radośnie sobie ko
        > pytkuje po niezmierzonych przestrzeniach od czasu do czasu rżąc radośnie. ALe
        > nic nie poradzę, ja czasem tak mam. Za duzo dziwnych filmó, za dużo anime, za
        > dużo nauki i stanowczo za mało snu. Muszę odreagować... :D Serdecznie przeprasz
        > am jeśli komuś moja wizja nie w smak no ale... Mam wrażenie,że nie takie rzec
        > zy już to forum widziało... :D

        Patataj, patataj.
        • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Józef i jego praca 22.03.23, 22:17
          julian_arden napisał:
          >Patataj, patataj.

          Nam chodzi o odgłos paszczą!

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka