Dodaj do ulubionych

Emilka, Ilza, Tadzio i Perry

13.06.07, 11:48
Czwórka bohaterów cyklu o Emilce to moim zdaniem bardzo nowatorskie postaci,
przede wszystkim ze względu na podejście do rozwoju zawodowego/hobbystycznego
i stawianie na równi z życien uczuciowym.
Ci ludzie to byli pasjonaci i jednocześnie profesjonaliści, którzy za
doskonalenie tych pasji musieli częściowo zrezygnować ze szczęścia osobistego
(sczęśliwie tylko na pewien czas). przecież kiedy zawierali związki
małżeńskie byli juz - wg ówczesnych obyczajów - posunięci :) w latach.
zawsze zastanawiałam się ile lat miała Emilka, gdy wychodziła za mąż. LMM
pisze, że mijały lata... ciekawe ile.
dzięki temu wszystkiemu cykl o Emilce wydaje się być bardziej uniwersalny, a
już na pewno bardziej aktualny dzisiaj.
Obserwuj wątek
    • mela54 Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 13.06.07, 22:59
      emdziejka napisała:

      > Czwórka bohaterów cyklu o Emilce to moim zdaniem bardzo nowatorskie postaci,
      > przede wszystkim ze względu na podejście do rozwoju zawodowego/hobbystycznego
      > i stawianie na równi z życien uczuciowym.
      > Ci ludzie to byli pasjonaci i jednocześnie profesjonaliści, którzy za
      > doskonalenie tych pasji musieli częściowo zrezygnować ze szczęścia osobistego
      > (sczęśliwie tylko na pewien czas). przecież kiedy zawierali związki
      > małżeńskie byli juz - wg ówczesnych obyczajów - posunięci :) w latach.
      > zawsze zastanawiałam się ile lat miała Emilka, gdy wychodziła za mąż. LMM
      > pisze, że mijały lata... ciekawe ile.
      > dzięki temu wszystkiemu cykl o Emilce wydaje się być bardziej uniwersalny, a
      > już na pewno bardziej aktualny dzisiaj.
      Myślę, że musiała być po trzydziestce...A Tadzio mimo upływu czasu ciągle tak
      samo zakochany...Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma!
    • pontecorvo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 13.06.07, 23:24
      To prawda, że pomiędzy Anią i Emilką istnieje przepaść. Emilka w dzisiejszych
      czasach mogłaby pewnie dużo zdzialać, choć do końca też nie można być pewnym,
      przecież odrzuciła mozliwość kariery w wielkim mieście, pod "mecenatem" słynnej
      pisarki...
    • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 14.06.07, 19:24
      Niestety chyba nie da się określić wieku Emilki na koniec serii, do pewnego
      momentu upływ czas był dość konkretnie określany, potem to się zaciera. Co
      prawda, zawsze mi się wydawało, że książka się kończy, gdy Emilka ma jakieś 28
      lat, ale nawet nie wiem, czy to możliwe;) Z drugiej strony, Emilka jest do
      pewnego stopnia autoportretem Maud, a ta miała chyba koło 36 lat, gdy wyszła za
      mąż. Inna sprawa, że nie wyszła za swojego "Tadzia"...

      Zgadzam się, że Emilka, Ilza, Tadzio i Perry są zupełnie inni niż reszta
      bohaterów stworzonych przez LMM. Mają w sobie więcej... egoizmu, chyba tak to
      odczuwam. Co ciekawe, wszyscy oni mają momenty, kiedy po prostu mnie wkurzają:D
      Co nie przeszkadza mi w uwielbieniu tych książek:) Lubię zwłaszcza trzecią
      część, może dlatego, że jest taka niezwykła w porównaniu z resztą dzieł Maud?
      Dla mnie to jest książka bardzo ponura, panuje w niej jakiś taki dziwny
      marazm... Emilka sama w Srebrnym Nowiu ze starymi ciotkami, bardzo powoli
      wspinająca się na szczyty, podczas gdy jej przyjaciele kształcą się, bawią,
      robią kariery. Ile razy o trzeciej w nocy żałowała decyzji o pozostaniu w domu?

      Jaka to różnica pomiędzy Anią a Emilką! To Ania jest tą, która studiuje,
      deklamuje, bryluje w towarzystwie, zostawia Avonlea i przyjaciół w pewien
      sposób za sobą. A Emilka jest tą "pozostawioną". I uważam, że LMM świetnie to
      przedstawiła:)
      • ab7777 Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 14.06.07, 23:59
        A wiesz ,ze mi tez sie zawsze wydawalo,że miala jakies 28 lat jak wyszla za
        mąż,to prawda te postacie są bardzo nowatorskie choć z drugiej strony-Ilsa
        przypomina mi niektore małe ,bezczelne bohaterki jak np.Jankę Perry czy bodajże
        księżniczkę Warware ,ktora odwiedziła raz Marigold .W "Emilce" zawsze panowala
        też aura tajemnicy ,wizje ,które nawiedzaja Emilke w pewnych momentach ,tego
        raczej nie znajdziemy w innych ksiazkach LMM a przynajmniej nie u głównej
        bohaterki.Ja chyba najbardziej lubie II cz.-studia Emilki ,rozne
        przygody ,utarczki z ciotka Ruth...<III cz.jest juz bardziej gorzka ,zawsze
        żalowalam ,ze Emilka zostala jakby porzucona ,cala reszta wyruszyla w wielki
        swiat...
        • pontecorvo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 15.06.07, 22:28
          Mam identyczne odczucia co do III części Emilki. Wydaje się ona, mimo swej siły,
          chyba jednak nieszczęśliwa, apogeum to przygotowania do ślubu Ilzy z Tadziem.
          Koszmar - to mało powiedziane!
          • wiosal Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 16.06.07, 12:25
            Emilkę czytałam bardzo dawno temu, to od niej, a nie od Ani zaczęła się moja
            przygoda z książkami LMM. Zastanawia mnie taka sprawa - jak Emilka i Ilza mogły
            nie wiedzieć nawzajem o swoich uczuciach do chłopców, do tego stopnia, że Ilza
            zaręcza się z Tadziem? Trochę to dziwne.
            • pontecorvo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 16.06.07, 16:20
              Otóż to. Ogromne poczucie dumy Emilki jest chyba jedynym wyjasnieniem tego mało
              prawdopodobnego zjawiska.
              • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 16.06.07, 17:48
                Ech, a ja Emilkę rozumiem... Niestety, sama się z takich rzeczy nawet
                przyjaciółkom nie zwierzam. Taki charakter.
            • mela54 Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 17.06.07, 17:30
              Zawsze wydawało mi się to trochę dziwne i nie w porządku wobec Ilzy,która
              wszystko Emilce mówiła, a ta nie wspomniała jej nawet o swej wielkiej miłości
              do Tadzia. Widocznie nie miała do niej zbyt wielkiego zaufania i co tu dużo
              mówić o wielkiej przyjaźni!
              • emdziejka Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 17.06.07, 21:16
                mela54 napisała:

                Widocznie nie miała do niej zbyt wielkiego zaufania i co tu dużo
                > mówić o wielkiej przyjaźni!

                wydaje mi się, że Emilka miała poczucie wyższości w stosunku do Ilzy, którą
                traktowała bardziej jak rozkapryszone dziecko niż partnerkę. to poczucie brało
                się z różnych składowych: dumy murrayów, pomocy, jakiej potrzebowala mała
                zaniedbana Ilza, wyższości poetki nad deklamatorką.
                potem mogło do tego dojść rozgoryczenie (pozostanie w Srebrnym Nowiu, brak
                szybkich sukcesów, poczucie, że dawni koledzy się zmienili w wielkim swiecie i -
                ostatecznie - zaręcznyny Ilzy z Tadziem) - i stąd pogłębiająca się przepaść.
                • pontecorvo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 17.06.07, 22:49
                  Nawiązując do dumy Murrayów, zawsze zastanwiałam się, czy to oni niejako
                  wdrukowali to poczucie wyższosci w Emilkę od kiedy zamieszkała z nimi w Srebrnym
                  Nowiu, czy też Emilka z samej swej natury posiadała owo poczucie?
    • dragonfly15 Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 17.06.07, 22:24
      Emilka jest mi ze wszytskich bohaterek najbliższa. Liryczna, poważna, dumna. Jak
      kochała Srebrny Nów i jak musiało jest pękać serce, gdy niemądry Tadzio szalał
      za Ilzą. Ilza była uroczym trzpiotem, Emilka miała swój włąsny, niedostępny dla
      nikogo świat. Dziś też by szła pod prąd, na pewno nie byłaby pisarką komercyjną
      typu Katarzyna Grochola, bardziej jak Olga Tokarczuk.
    • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 17.06.07, 23:29
      Ciekawi mnie, czy Maud nie kusiło, żeby serii o Emilce nie kończyć happy endem
      (a w każdym razie - happy endem w sprawach sercowych). Ze wszystkich jej
      książek te chyba najbardziej nadawały się do bardziej słodko-gorzkiego
      zakończenia...
      • pontecorvo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 17.06.07, 23:44
        Jak wyczytałam w opisie życia LMM, mimo budowania z ogromnym wysilkiem swej
        niezależnosci, realizacji marezń literackich, niejakiego buntowania sie
        przeciwko konwenansom epoki,to jednak nie potrafiła do końca zawierzyć swej
        wolności, czego dowodem było małżeństwo z niekochanym człowiekiem. Czyli
        małżeństwo ponad wszystko, LMM nie potrafiła wyjść poza stereotyp "starej
        panny". Myślę, że dlateo też "musiała" tak zakończyć Emilkę, aby być w zgodzie
        ze swymi przekonaniami.
        • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 18.06.07, 00:02
          Myślę, że dlateo też "musiała" tak zakończyć Emilkę, aby być w zgodzie
          > ze swymi przekonaniami.

          Być może, ale na przykład w 'Dzbanie Ciotki Becky' Margaret zrywa zaręczyny i
          zostaje z własnej woli starą panną, rezygnując z małżeństwa z rozsądku. Ale
          Margaret nie jest główną bohaterką, a Emilka tak - a to duża różnica... Wydaje
          mi się, że LMM była nie tyle więźniem konwencji społecznej w tym akurat
          wypadku, co konwencji literackiej. W końcu od pierwszego tomu było czytelnikowi
          wiadome, że Emilka i Tadzio są dla siebie 'przeznaczeni', więc wypadałoby, żeby
          ich historia zakończyła się pozytywnie...
          • pontecorvo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 18.06.07, 00:07
            wiadome, że Emilka i Tadzio są dla siebie 'przeznaczeni', więc wypadałoby, żeby
            ich historia zakończyła się pozytywnie...

            Niestety nie znam Dzbanu... Co do przeznaczenia par, to w sumie, z literackiego
            punktu widzenia szkoda, że tak być musi: wiadomo że Ania i Gilbert, a Emilka i
            Tadzio. A może gdyby tak Ania wyszła za Roberta Gardnera...
            • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 18.06.07, 19:41
              > A może gdyby tak Ania wyszła za Roberta Gardnera...

              A ja się cieszę, że do tego nie doszło:D Akurat zgadzam się ze Stellą, że
              Robert nic w sobie nie miał:D
              • eeela Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 19.11.07, 17:35
                Rzecz calkowicie dyskwalifikujaca Roberta - nie rozumial dowcipow i nie bylo jak
                sie z nim smiac :-)

                Mysle, ze kazda dziewczyna przechodzi ten etap wyobrazen o romantycznym
                kochanku, i nie ma w nich miejsca na rubaszne zarty, ktorymi nas potem karmia
                partnerzy w doroslym zyciu, a przeciez nas ciesza. U LMM to stadium romantyzmu
                trwa dluzej, bo inne byly czasy, ale prawidlowosc pozostaje ta sama.

                A tak poza tym - witam wszystkie forumowiczki :-)
          • ab7777 Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 18.06.07, 01:38
            no tak ,zrywa ale zauważ ,ze Emilka zrywa tez z Deanem bo go nie
            kocha ,Malgorzata rownież nie darzyla uczucie swojego wybranka ,prawde mowiac
            chciala za niego wyjsc tylko dlatego,ze jak jest powiedziane u Maud-malzenstwo
            oznacza inny status dla kobiety ,poza tym glupio bylo jej odmowic skoro ktos
            wreszcie poprosił ją o rękę.
            • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 18.06.07, 19:39
              ,prawde mowiac
              > chciala za niego wyjsc tylko dlatego,ze jak jest powiedziane u Maud-malzenstwo
              >
              > oznacza inny status dla kobiety

              No, bo tak właśnie było, a w pewnym sensie jest do dziś:) I zgadzam się, że u
              Margaret, jak i u Emilki i Deana to miało być małżeństwo bez miłości. Ale to
              chyba nie neguje mojego argumentu:) Bo chciałam tylko powiedzieć, że właśnie
              Maud przykładem Margaret (czy nawet Ani odrzucającej Roberta lub Emilki
              odrzucającej Deana!) wskazuje, że pomimo stygmy 'starej panny' lepiej wbrew
              sobie za mąż nie wychodzić (nie mówię tu o jej prywatnym życiu, nie wiem, co
              nią kierowało...). Natomiast zakończenie Emilkie happy endem miłosnym wynikało
              z konwencji gatunku, a nie z jej przekonań o małżeństwie.
              • simply_z Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 18.06.07, 20:29
                w dzisiejszych czasach pewnie żyłaby z Tadziem na kocią łape;)
                • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 19.06.07, 10:19
                  Hehe, dobre;) I nawet prawdopodobne:D
                  • sowca Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 13.08.07, 13:53
                    A swoją drogą, co ona widziała w tym Tadziu? Dla mnie zawsze byl jakis bezbarwny
                    i fujarowaty - choc kochal Emilke, nie potrafil wyznac jej uczucia, i co wiecej
                    - o malo co poslubilby najlepsza przyjaciolke ukochanej. To doprowadza mnie do
                    szalu, jak mozna byc takim losiem? Pobnadto nie potrafil zbuntowac sie przeciwko
                    matce. W gruncie rzeczy, przechodzac z opieki matczynej pod opieke Emilki, nadal
                    zostaje pod ogromnym wplywem silnej kobiety.
                    W porownaniu z Deanem moim zdaniem Tadzio wypada szczegolnie blado.
                    • croyance Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 04.10.07, 17:50
                      O, zgadzam sie! Tadzio byl maminsynek i mieczak, pojecia nie mam, co
                      ona w nim widziala. Taka inteligentna, nietuzinkowa kobieta, i taki
                      mazgaj. Dean byl sto razy lepsze, i - przepraszam za skojarzenie -
                      na pewno bylby lepszym kochankiem.
    • herbarium Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 15.08.07, 20:13
      Mnie trochę szkoda, że Emilka nie wyszła za Deana:) Tadzio był za słodki i zbyt
      mało wyrazisty dla niej, a Dean byłby "godnym" Emilki partnerem:)
      • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 16.08.07, 15:34
        Z całym szacunkiem, ale nie mogę się zgodzić:) Owszem, Tadzio
        ideałem nie był, najpierw trochę ciepłe kluchy, potem zimny egoista.
        ALE i tak wolę go od Deana, który był dla mnie jedną z bardziej
        antypatycznych postaci stworzonych przez LMM...
        • cahir4 Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 16.08.07, 23:28
          Chmm... Dla mnie był najciekawszym chyba męskim bohaterem, jakiego stworzyła.
          Nie żebym nie miała sentymentu do Gilberta :). Ta postać dawała możliwość
          poprowadzenia naprawdę ciekawego i skomplikowanego wątku Emilka - Dean. Tylko...
          Napisałyście, że byłby godnym partnerem Emilki. Tak, ale ostatnio doszłam do
          bluźnierczego wniosku, że Emilka nie byłaby godną partnerką dla Deana. W
          dzieciństwie i młodości zapowiada się obiecująco, ale potem... Decyzja o
          pozostaniu w Srebrnym Nowiu i pisaniu takich książek, które podobałyby się
          ciotce Elżbiecie, to dla mnie intelektualne i artystyczne samobójstwo Emilki. I
          nie chodzi o samo miejsce pobytu, co o dobrowolne zamknięcie się w świecie
          pełnym może swoistego ciepła i uroku, ale jednocześnie świecie ciasnych
          poglądów, uproszczonej, za to jedynie słusznej wizji rzeczywistości, w świecie,
          w którym największą intelektualną rewolucją jest odkrycie, że czytanie powieści
          (oczywiście moralnych) nie prowadzi do piekła. I w którym niemożliwe jest
          pokochanie garbusa. Możliwa jest przyjaźń, litość, ale nie miłość. I tego nie
          mogę Emilce, a właściwie pani LLM wybaczyć - gdyby Emilka porzuciła go, bo ją
          okłamał, bo był zaborczy, bo..., ale gdyby Emilka potrafiła go pokochać, byłoby
          inaczej. Ale to się w pojęciach tamtego świata nie mieści.
          A jeżeli LMM chciała widzieć Emilkę z Tadziem, to się powinna do tej postaci
          bardziej przyłożyć. Bo to z kolei postać jedna z najsłabszych. Coś jak ze
          Skrzetuskim Sienkiewiczowi wyszło. Tadzio też ma to być być ten dobry, który
          wygrywa. I jest taki dobry, że go właściwie wcale nie ma.

          No tak, ja zdecydowanie Deanowa wielbicielka jestem ;).
          • supervixen Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 17.08.07, 16:09
            Chyba jednak zbyt surowo oceniasz Emilkę. Naprawdę uważasz, że nie
            kochała Deana, bo był garbusem? Emilka nie mogła pokochać Deana, bo
            kochała Tadzia. Bo w konwencji książki to Tadzio 'był jej
            przeznaczony'. Może gdyby Tadzia nie było, wtedy MOŻE coś mogłoby
            zaistnieć pomiędzy Emilką a Deanem. Ale jej serce nie było wolne,
            gdy zgodziła się wyjść za Deana i ona o tym doskonale wiedziała.
            Więc owszem, to był duży błąd z jej strony. Ale to nie miało nic
            wspólnego z kalectwem Deana, choć było ono istotne dla zrozumienia
            jego charakteru. Możemy sobie wyobrażać, że to było przyczyną jego
            cynizmu, kompleksów i, w gruncie rzeczy, słabości charakteru. Ale
            czy to usprawiedliwia tak poważne kłamstwo w stosunku do Emilki, to
            ciągłe dołowanie jej, umniejszanie jej celów i marzeń? Czym się
            różnił w tej sytuacji od pani Kent? Sprawiał dla mnie wrażenie
            człowieka, który chce osaczyć Emilkę.

            Piszesz, że Emilka w pewien sposób 'zniżyła' się do pisania
            powieści, które podobały się ciotce Elżbiecie. Ale gdyby to zależało
            od Deana, nie pisałaby w ogóle nic. Zabójstwo intelektualne?

            Zresztą, to że Emilka napisała taką akurat powieść, która podobała
            się jej ciotce, czy to źle? Nie wiemy, jaka ta książka była, ale
            biorąc pod uwagę, że Emilka jest postacią na wpół-autobiograficzną,
            może było to coś na kształt powieści samej Maud. Książka wydawała
            się dość popularna wśród ludzi nie tylko pokroju jej ciotki. Poza
            tym, ileż to książek Elżbieta przeczytała w swoim życiu? Zapewne
            niewiele i z tej niewiedzy jej wrogość w stosunku do nich. Moralność
            Róży poznała i polubiła. Być może polubiłaby mnóstwo innych książek,
            gdyby dała im szansę. Trudno więc chyba po jej ocenie wydawać wyroki
            o jakości książki Emilki.

            Pamiętajmy też, że ta kobieta, która namawiała Emilkę na wyjazd, po
            lekturze książki stwierdziła, że wybór Emilki był słuszny, że taka
            książka nie powstałaby w wielkim mieście. Cóż, każdemu służy co
            innego, może Emilce sądzona była właśnie taka droga. Obietnice
            wielkiego świata bywają złudne, a dobre książki powstają w
            rozmaitych okolicznościach.
            • cahir4 Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 18.08.07, 00:10
              Nie tyle oskarżam Emilkę, co LMM, o to, że w konwencji jej książek, takie
              uczucie nie jest możliwe i przeznaczony jest Emilce taki budyniowaty Tadzio.
              Dean nie jest święty. Ale razem ze swoimi kompleksami, cynizmem (gdzie ten
              cynizm właściwie?), zjadliwym humorem itd. jest pełnokrwistą, budzącą emocje
              postacią. Zabójstwo intelektualne - wiesz, mnie też to określenie przyszło do
              głowy, nie wybielam Deana. Można się zastanawiać, jakie były tego przyczyny,
              śledzić jego stosunek
              do Emilki, jego kompleksy, urazy i dramaty, spekulować, czy postępowałby tak
              samo, gdyby nie bał się tak bardzo, że ją utraci itd. Ale o ile byłoby
              ciekawiej, gdyby Emilkę utracił właśnie na skutek swoich zaborczych o nią
              zabiegów, a nie dlatego, że i tak go nie kochała i kochać nie mogła - koniec.
              Kłamstwa w sprawie książki nic nie usprawiedliwia - to było niewybaczalne
              (chociaż osobiście wolałabym, żeby mu wybaczyła - po kilku latach ;) ). To że
              Emilka potrafi to zrobić od ręki, to świadczy, że tak naprawdę nic dla niej nie
              znaczył, nawet jako przyjaciel. Inaczej samą zdradę musiałaby odczuć znacznie
              boleśniej. A to trochę brak konsekwencji w książce, bo Dean jest tam jedyną
              osobą, z którą Emilka ma prawdziwy duchowy kontakt i przy której nie czuje się
              samotna. Nawet ukochany Tadzio wydawał się jej przy nim trochę nudny. Do pewnego
              momentu kwalifikuje się to do schematu "myślałam, że kocham X (Roberta, Tadzia),
              a naprawdę kochałam Y (Gilberta, Deana) - wieloletniego przyjaciela, bez którego
              trudno się obejść". (Chi, chi, jak się będę nudzić, to sama sobie napiszę taką
              wersję.) Postać Deana można interpretować, można się na jej temat spierać,
              spekulować, co by było, gdyby... A Tadzio... On jest papierowy kompletnie. Czy
              była jakaś scena, w której was wzruszał? Ma psychopatyczną matkę, ale z tego też
              nic w gruncie rzeczy nie wynika (dla charakterystyki postaci). Perypetie jego
              związku z Emilką są (jak dla mnie) mało emocjonujące i pozbawione logiki. A już
              jedna rzecz z tego szczęśliwego finału zniesmaczała mnie od początku. Że
              zamierzają zamieszkać w domu, który dla Emilki kupił Dean, który wspólnie na ich
              wspólne życie urządzali.

              Nie mam przed sobą książki, wertuję tylko wersję angielską w necie, a to trochę
              utrudnia sprawę, bo może bym lekceważącego stosunku Deana do twórczości Emilki
              broniła (poza ewidentnym kłamstwem na temat powieści). To znowu prowokacyjne
              trochę ;). Przyjmijmy dla dobra dyskusji, że Emilka tworzyła powieści na miarę
              Montgomery. Czytam, lubię i emocjonuję się nawet (jak widać), ale to przecież
              nie jest wielka literatura, choć popularna wielce. To dobre, ciepłe książeczki,
              pokrzepicielki serca i duszy, może dlatego tak skuteczne, że zawierające
              uproszczoną wizję świata, w którym dobro nie tylko na końcu zwycięża, ale nawet
              po drodze nie pozwala złu za bardzo się ujawnić. Autorką takich książek mogłaby
              być Ania, urocza żona doktora, która ma świadomość tego, jak daleko sięgają jej
              ambicje literackie. Czyż więc Dean, który mówi Emilce, że tworzy przyjemne
              robótki, ale nie powinno jej się wydawać, że jest Austin albo Bronte, tak bardzo
              się myli? Nie jest ciotką Elżbietą, zna prawdopodobnie i Dostojewkiego, i
              Henry'ego Jamesa, i... Wie, że świat jest większy i wie, czym może być
              literatura. A Emilka pozostaje w Srebrnym Nowiu i pisałam, że nie chodzi o
              miejsce pobytu, bo, jak słusznie zauważyłaś, dobre powieści można pisać
              wszędzie. Chodzi mi o to, że poza mentalność tego, małego przecież światka nie
              wychodzi. I w jej przypadku trudno mi to uznać za szczęśliwe zakończenie, za
              zrealizowanie tego wszystkiego, co się w młodej Emilce, tak niezwykłej, tak
              niezależnej zapowiadało.
              • sowca Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 08.09.07, 00:14
                Przyznaję, że Dean może irytować swoim zaborczym stosunkiem do
                Emilki, próbami osaczenia jej i oczywiście kłamstwem, w wyniku
                którego Emilka spaliła swoją książkę. Ale ma też przecież i zalety -
                jets inteligentny, z wyobraźnią, rozumie Emilkę chyba najlepiej ze
                wszystkich bohaterów, dużo lepiej niż np. Ilza. A Tadzio? Choć tyle
                się mówi o bliskości, o dziwnej więzi między nim a Emilką, to na
                dobrą sprawę Tadzio nie stara się zgłębić osobowości swojej
                ukochanej. W swoim dzienniku Emilka wspomina, że Tadziowi zawsze
                podobają się jej utwory, ale nie jest nic wspomniane o zadnych
                dyskusjach i analizach. A niedoszły ślub z Ilzą stawia w złym
                świetle całą trójkę bohaterow - Tadzio planował poślubić najlepszą
                przyjaciołkę kobiety,która kochal (pamiętajmy,że to Ilza uciekła ze
                ślubu), Ilza nie domyślała się nawet, ze "zabiera" ukochanego
                przyjaciółce, sama zaś Emilka nie protestowała przeciwko takiej
                sytuacji. Czy więc można mówić w ogole o przyjazni między ludzmi,
                ktorzy tak malo o sobie wiedzą? Mało tego - nie tylko nie wiedzą,
                ale w najmniejszym stopniu się nie domyślają, co świadczy o tym, że
                nie znają sie tak dobrze, jak przystoi przyjaciołom.
                Co do happy endu, to myślę, że trzecia częśc jest wystarczająco
                dołująca, a przeciez, jak mówila Diana, lubimy sie wypłakać w środku
                akcji, ale ksiazka powinna się konczyć slubem...;)
                • asjanna Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 01.11.07, 00:52
                  Melduję się jako nowy użytkownik i wybaczcie, ale będę się
                  wymądrzać:)
                  Czy nikt nie skojarzył tej błądzącej, szukającej się czwórki
                  kochanków z Hermią, Heleną, Lizandrem i Demetriuszem? Z
                  bohaterami "Snu nocy letniej", sztuki, którą dzieciaki odgrywały
                  jeszcze w I tomie, kiedy złotowłosa wysoka Ilza była piękną Heleną,
                  a mała, ciemnowłosa Emilka - Hermią? A każda poza tym całym mnóstwem
                  dobrych wróżek, rzecz jasna.
                  Wątek miłosny w całym cyklu emilkowym powtarza gonitwę kochanków
                  szekspirowskich po ateńskim lesie. Uproszczając: najpierw Lizander
                  (Tadzio) i Demetriusz (Perry) kochają się w Hermii (Emilka), a nikt
                  nie kocha Heleny (Ilza), która kocha Demetriusza. Następnie - jak
                  wiemy, za sprawą Puka - obaj panowie przenoszą uczucia na Ilzę-
                  Helenę, a Emillka-Hermia zostaje tragicznie sama. Ale wszystko
                  dobrze się kończy, bo nie mogło sie skończyć inaczej.
                  Oczywiście Szekspir nie uwzględnił Deana i kuzyna Andrzeja, to już
                  zupełnie oryginalne twory LMM.
                  • pontecorvo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 02.11.07, 09:19
                    Fantastyczna analogia! Brawo!
                    • sowca Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 02.11.07, 22:50
                      Ja mam jeszcze jedno skojarzenie. Scarlett O'Hara i jej dwaj
                      panowie: pełnokrwisty, stuprocentowy mężczyzna Rhett i mdła miągwa w
                      postaci Ashleya. Scarlett, początkowo zakochana w Ashleyu,
                      ostatecznie uswiadamia sobie, że jej prawdziwą miłością jest Rhett.
                      Mozemy więc dzieki temu mieć jakiś obraz tego, co by było gdyby
                      Emilka ostatecznie odkryła w sobie miłośc do Deana :) moim zdaniem b
                      yloby duzo lepiej :D
                      • simply_z Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 03.11.07, 21:03
                        jesli analogia do "Przeminelo z wiatrem" to mnie sie bardziej nasuwa
                        na mysl Ilsa i Perry ( Rhett ) oraz Ashley ( Tadzio)
                        • sowca Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 03.11.07, 23:47
                          Chyba nie do końca, bo przecież Ilsa zdawała sobie sprawę z tego, że
                          kocha Perry'ego, a Scarlett właściwie do ostatniej chwili była
                          przekonana, że jej miłością jest Ashley.
                • croyance Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 12.11.07, 20:01
                  No patrzcie, a w dzisiejszych czasach spalenie ksiazki nie byloby
                  tragedia; Emilka mialaby 55 wersji w Wordzie, wydrukowalaby sobie
                  dodatkowa kopie i po krzyku.
                  A Deana wykasowalaby z GG.
                  • lezbobimbo Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 16.11.07, 01:47
                    croyance napisał:
                    > No patrzcie, a w dzisiejszych czasach spalenie ksiazki nie byloby
                    > tragedia; Emilka mialaby 55 wersji w Wordzie, wydrukowalaby sobie
                    > dodatkowa kopie i po krzyku.
                    > A Deana wykasowalaby z GG.

                    A Dean w akcie zemsty spieniony poprzegryzalby jej kable od komputera i tylko
                    przypadkowo zapisana wersja robocza 37.2.5 na laptopie u którejs z ciotek
                    moglaby uratowac sprawe ;)
                    • croyance Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 19.11.07, 12:36
                      Tez mozliwe. Albo by zhakowal jej strone internetowa, zlosliwiec :-)
                      • sowca Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 19.11.07, 22:42
                        Albo bloga :D I pani Royal nie mogłaby zostawiać swoich komentarzy :D
                        • croyance Re: Emilka, Ilza, Tadzio i Perry 20.11.07, 11:16
                          Matka Tadzia zhakowala by konto syna, i wszystkie wysylane do Emilki
                          maile by szly w niebyt. Tadzio by czekal na odpowiedz i w koncu
                          zaproponowal malzenstwo Ilzie, ktora - o czym nie wiedzial - miala
                          osobne konto na innym portalu, z ktorego komunikowala sie z Perrym.
Inne wątki na temat:

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka