Dodaj do ulubionych

"Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburgu"

28.02.23, 11:44
Na przełomie lat 50-tych i 60-tych ubieglego wieku, w nocnych lokalach Hamburga, największego miasta Niemiec Zachodnich, występowało dużo zespołów muzycznych sprowadzonych z Wielkiej Brytanii. W szczytowym okresie było ich podobno nawet około 200. A wsród nich nikomu wtedy jeszcze nie znani młodzieńcy z Liverpoolu - grupa o nazwie "The Beatles". Zatrudnił ich niejaki Bruno Koschmider, właściciel lokalu o nazwie "Indra", który znajdował się w samym sercu dzielnicy "uciech" i domów publicznych - Sankt Pauli. Warunki zatrudnienia byly ciężkie - sześć do siedmiu godzin grania każdej nocy przez 7 dni w tygodniu. Spanie w pomieszczeniu bez okien, w kinie naprzeciwko (Kino "Bambi"). Pokój do spania znajdował się niemal za ekranem kinowym, słychać było bez przerwy wystrzały z rewolwerów, gdyż wyświetlano tam głównie "westerny". Najbliższe pomieszczenia z wodą bieżącą to były kinowe toalety. Nie wszystkie zespoły wytrzymywały taki "maraton". "The Beatles" jakoś przetrwali i była to w ich karierze "próba ognia". "Stałem się dorosły i dojrzały w Hamburgu, nie w Liverpoolu" - powiedział po latach John Lennon. Występowali pod nazwą "The Beat Brothers" ponieważ angielskie słowo
"beetle" za bardzo zbliżone bylo dźwiękowo do niemieckiego słowa "pidel", znaczącego w hamburskim dialekcie tyle co penis. ("De Pidels" - dla polskiego ucha byłaby to bardzo dobra nazwa wyglądajaca na holenderską :)).
Połykali "garściami" niemiecki lek - pigułki o nazwie "Preludin", które pozwalały im utrzymać się na nogach podczas tak wyczerpujących wystepów na scenie, a ponadto skutecznie tłumily poczucie głodu. Popijali glównie alkoholem. Lennon grał podobno zawsze pod wpływem alkoholu, ale grał do końca - robił to, co kochał. Lokal "Indra" znajdował się przy ulicy Grosse Freiheit (Wielka Wolność), przy której obok domów publicznych i innych lokali tego typu znajduje się równiez kosciół katolicki (St. Joseph Kirche). Lennon miał podobno w dzieciństwie "na pieńku" z kościołem i religią, więc w Hamburgu, "naszpikowany" Preludinem i alkoholem, zwykł obrażać z balkonu wiernych udających się w niedzielę do koscioła na mszę. A w jedną z niedziel oddał podobno mocz stojąc na balkonie w czasie, kiedy przechodziły pod nim jakies zakonnice. Na ich pierwszy wystep w "Indrze'
przyszła raczej obojętna publiczność, złożona głównie z prostytutek i ich klientów. The Beatles" byli na początku dość słabi muzycznie. "Pojechali do Hamburga jako chłopcy, a wrócili jako męzczyźni". Fryzura "à la Beatles" powstała w Hamburgu. Stworzyła ją młoda niemiecka artystka Astrid Kirchherr, z która Beatlesi się zaprzyjaźnnili. Zajmowała się ona głównie fotografią. Taka fryzura byla w Niemczech od dawna popularna u chłopców z elitarnych szkół, do jednej z nich Kirchherr również uczęszczała.
Obserwuj wątek
    • de_oakville Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburgu" 28.02.23, 11:47
      Bodajże najlepszą biografią zespołu "The Beatles" jest książka Philipa Normana pt. "SHOUT! The Beatles In Their Generation". Nie wiem, czy została ona przetłumaczona na polski. Cytat z tej książki:

      "Dla większości Anglikow zyjacych w czasach zaraz po II-giej wojnie swiatowej, Hamburg kojarzył się ze "zgorszeniem", w jeszcze większym stopniu niż Londyn czy nawet Paryz. Żolnierze brytyjscy, stacjonujący w Niemczech opowiadali niestworzone historie o widowiskach na Reeperbahn, legendarnej hamburskiej ulicy "uciech", o kobietach staczających ze soba walki w błocie, pakazach seksu z udziałem pytonów, osłów oraz innych "zwierzęcych partnerów". W Anglii tamtego okresu,dwuczęściowy strój kąpielowy uważany był już za "wyzywający" i można było mówić o takich rzeczach tylko szeptem."

      Własciciele hamburskich klubów szukali po wojnie czegoś nowego do zaoferowania miejscowej młodzieży. W Wielkiej Brytanii angielscy artyści grali amerykańskiego rocka. Zbyt drogo kosztowało sprowadzanie do Hamburga wykonawców amerykańskich ze Stanów, sprowadzano więc Anglików. A Niemcom bardzo podobał się charakterystyczny "Liverpool sound".

      Jest rowniez film pt: "The Beatles. The Early Years. Destination Hamburg", w którym miedy innymi:

      "Historia powstania zespołu 'The Beatles' jest opowiescią o dwóch miastach. Jest to opowieść o dwóch wielkich portach morskich, surowo doświadczonych
      przez wojnę i jej zniszczenia. Jest to historia ludzi, którzy wyrastali w tych miastach i je odbudowywali.
      (...)
      Hamburg miał wiele wspólnego z Liverpoolem. Oba miasta bardzo korzystały na kontaktach kulturalnych z przybyszami z dalekich krajów, oba byly zniszczone podczas wojny. Nowe pokolenie nastolatków i tu i tam oferowało sobie wzajemnie rekę do pojednania i do zgody."


      Lennon urodzil sie w roku 1940, w czasie kiedy Liverpool był często bombardowany przez niemiecka Luftwaffe i "zapłacił surową cenę za swoje doki portowe". Książka ciekawie opisuje losy zespołu, ich późniejsza grę w lokalach "Kaiserkeller", "Top Ten Club" na Reeperbahn, ich deportację z Niemiec, powrót tam w roku następnym itd. "Zmienili świat, nawet o tym nie wiedząc." "The Beatles. Conceived in Liverpool. Born in Hamburg." - tak konczy sie film.

    • de_oakville Hamburskie wędrówki 28.02.23, 11:50
      Tak się złożyło, że moje emigracyjne losy rozpoczęły się od przylotu do Hamburga w roli uczestnika wycieczki turystycznej z Polski pod koniec lat 80-tych. Zostałem wtedy w RFN-ie. Przez ponad miesiąc mieszkałem w tym wielkim, prawie 2-milionowym mieście portowym. Byłem zakwaterowany w dzielnicy Billstedt, skąd miałem siedem przystanków metra do centrum miasta. W tamtym czasie "życie polonijne" Hamburga skupiało
      się głównie wokół polskiego kościoła, przed niedzielną mszą i zaraz po niej. I tak się złożyło, że ten polski kościół (w każdym razie z polską mszą w niedzielę) znajdował sie w dzielnicy Sankt Pauli, prze ulicy Grosse Freiheit. To był ten sam kościół, którego wiernych obrażał przed wieloma laty John Lennon stojąc na balkonie. Ja wtedy o tym nie miałem pojęcia, chociaż słyszałem o pobycie "The Beatles" w Hamburgu. Dzielnica Sankt Pauli znajduje
      się na zachód do centrum miasta, Billstedt na wschód, toteż trzeba było przejechać dalsze 5 przystanków metra aby się w niej znaleźć. Hamburg bardzo mi się spodobał - dla każdego miłośnika kolei miejskich oraz podziemnych pobyt tam to była "uczta dla ducha". Hamburg, podobnie jak Berlin, ma kolej nadziemną (S-Bahn) i podziemną (U-Bahn) przy czym nadziemna zjeżdża czasem pod ziemię (np. przystanek Reeperbahn w owej dzielnicy Sankt Pauli), a podziemna czesto wychodzi na powierzchnie i jedzie "nad głowami" na metalowych
      wiaduktach. Dokładnie jak w Berlinie. Wprawdzie metro posiada dzisiaj rowniez wiele innych miast jak np. Monachium czy Warszawa, ale zostało one wybudowane już po wojnie. Hamburg miał metro jeszcze przed wojną
      (jako drugie miasto w Niemczech obok Berlina) - ma więc interesujące przystanki i wiadukty w stylu "retro", takie same jak niektóre nadziemne odcinki metra w Nowym Jorku, Chicago, Paryżu czy w Berlinie. Miałem okazję objeździć wszystkie linie - cztery o łącznej długości okolo 100 km. Z kazań w polskim kościele niewiele do dziś zapamiętałem. Chyba tylko to, że raz ksiądz powiedział, że każdy polski emigrant powinien się zastanowić czy to nie "szatan" dał mu ten paszport na wyjazd z kraju. Ciekawe, że nie brał pod uwagę, ze mogły być tam rownież i takie osoby, które myślały, że "szatan" został daleko, a za nimi raczej "fruwają jasne anioły" jak we "Wspomnieniu" Niemena do słów Tuwima. Hamburg od tamtego czasu na pewno bardzo się zmienił, toteż nie mogę powiedzieć, że go dobrze znam. Ale "otarłem się". Było to dawno i daleko ("long ago and far away").
      • krzy-czy Re: Hamburskie wędrówki 28.02.23, 12:18
        drobna uwaga
        wspomnienie to przedewszystkim marek SART.
        poza tym OK.
      • polski_francuz Re: Hamburskie wędrówki 28.02.23, 12:49
        de_oakville napisał:

        "Ale "otarłem się". Było to dawno i daleko ("long ago and far away")."

        I ja sie otarlem. Ale tylko kilka dni na konferencji fachowej chyba w 2011. Wolnego popoludnia wzielem "Round City Bus" i zwiedzilem miasto. W tym budynek Spiegla:)

        Pozdro

        PF
        • boomerang Re: Hamburskie wędrówki 28.02.23, 22:51
          aż się prosi ten budynek Szpigla zamienić w baterię, instalując szyby perowskitowe generujące elektryczność, a na dachu umieścić ze 100 wiatraków
          • vermieter Re: Hamburskie wędrówki 28.02.23, 23:44
            boomerang napisał:

            > aż się prosi ten budynek Szpigla zamienić w baterię, instalując szyby perowskit
            > owe generujące elektryczność, a na dachu umieścić ze 100 wiatraków


            zaprojektowano coś lepszego:

            de.wikipedia.org/wiki/Spiegel-Geb%C3%A4ude_Ericusspitze
          • polski_francuz Re: Hamburskie wędrówki 01.03.23, 08:55
            boomerang napisał:

            " aż się prosi ten budynek Szpigla zamienić w baterię, instalując szyby perowskitowe generujące elektryczność, a na dachu umieścić ze 100 wiatraków"


            Dodac troche fotowoltaiki do budynku to niezly pomysl i "po linii". Czy Hamburg ma wystarczajaca emisje sloneczna by to sie oplacili "this is the question". Moze jakies generatory wietrzne/fotowoltaiczne bo pewnie wiatrow jest tam bardzo duzo?

            PF
      • a.jej.rkoniak Re: Hamburskie wędrówki 01.03.23, 00:06
        Moja pierwsza wizyta w Hamburgu to 1978, a następna to już po wyjeździe na zawsze. W 2004 wpadłem zobaczyć, co się zmieniło. Mam sentyment do tego miasta, chociaż początki nie były łatwe, a Niemcy i tak szli mi na rękę. Płacili za mieszkanie w nowym bloku, dali na papu, przedszkole darmo itd.
        • polski_francuz Re: Hamburskie wędrówki 01.03.23, 09:12
          a.jej.rkoniak napisał(a):

          " Mam sentyment do tego miasta, chociaż początki nie były łatwe, a Niemcy i tak szli mi na rękę. Płacili za mieszkanie w nowym bloku, dali na papu, przedszkole darmo itd. "


          I jak ich nie szanowac?

          PF
          • a.jej.rkoniak Re: Hamburskie wędrówki 01.03.23, 09:58
            Wtedy mi się podobali, praca zorganizowana, ludzie spokojni, trochę lewactwa protestowało w marszach wielkanocnych, ale ogólnie było OK. W Raichu byłem łącznie ponad 10 razy, kontakty zawodowe. Mam bardzo pozytywne wspomnienia z tamtego czasu. Teraz już mi się tak nie podoba, ciemnawo się porobiło. Dygresja - byłem w Kolonii na kilka tygodni przed wyborem jotpedwa, on tam też był. A drużynę Aachen prowadził już wtedy ciemnoskóry.
      • polski_francuz Hamburg vs. Berlin 01.03.23, 09:24

        de_oakville napisał:

        " Hamburg miał metro jeszcze przed wojną(jako drugie miasto w Niemczech obok Berlina) - ma więc interesujące przystanki i wiadukty w stylu "retro", takie same jak niektóre nadziemne odcinki metra w Nowym Jorku, Chicago, Paryżu czy w Berlinie. "

        Dodajmy inna analogie. Hamburg lezy nad ujsciem Elby wpadajacej do morza. I w srodku miasta wyglada to jak jezioro, ktorych pelno tez w Berlinie. M.in w dzeilnicy Spandau gdzie mieszkalem. Jak w Szczecinie czy jak na Mazurach:)

        PF

        • a.jej.rkoniak Re: Hamburg vs. Berlin 01.03.23, 10:00
          Alster i parki - Hamburg bywa przyjemny
        • vermieter Re: Hamburg vs. Berlin 01.03.23, 22:09
          polski_francuz napisał:

          > Dodajmy inna analogie. Hamburg lezy nad ujsciem Elby wpadajacej do morza. I w s
          > rodku miasta wyglada to jak jezioro, ktorych pelno tez w Berlinie. M.in w dzeil
          > nicy Spandau gdzie mieszkalem. Jak w Szczecinie czy jak na Mazurach:)
          >
          > PF
          >

          Co za bzdury. Widać, że ten ignorant nigdy nie był w Hamburgu. Podobnie jak kilka miesięcy temu nie wiedział, że Barcelona jest miastem portowym.
          Z Hamburga do ujścia Łaby jest blisko 110 km. Statek potrzebuje ok. 4 godzin. A to "jezioro" w centrum Hamburga, to spiętrzona Alster, prawy dopływ Łaby.
          • boomerang Re: Hamburg vs. Berlin 02.03.23, 01:22
            Co nie zmienia faktu że Łaba to słowiańska rzeka graniczna.
            • vermieter Re: Hamburg vs. Berlin 02.03.23, 01:55
              boomerang napisał:

              > Co nie zmienia faktu że Łaba to słowiańska rzeka graniczna.


              Podobnie jak Wisła, która oddziela Europę od Azji.
              • boomerang Re: Hamburg vs. Berlin 02.03.23, 02:24
                Mazowsze, Mazury i Krzyżacy to uważasz Azja była?
                • polski_francuz Re: Hamburg vs. Berlin 02.03.23, 09:00
                  boomerang napisał:

                  " Mazowsze, Mazury i Krzyżacy to uważasz Azja była?"

                  Jako kresowiak, rodem z wilenszczyzny, lubie lasy i jeziora. Tak wiec i Mazury i berlinski Spandau i Hamburg podobaja mi sie. Zaliczylbym tez wasz Melbourne do tej kategorii. Tyle, ze East Saint Kilda, gdzie mieszkalem, byla juz nad morska zatoka a nie nad jeziorem:)

                  Po zastanowieniu, kanadyjskie Toronto tez mozna do tej kategorii zaliczyc. Ale kontynent polnocnoamerykanski znam niezbyt dobrze (:

                  PF

                  PF
                  • a.jej.rkoniak Re: Hamburg vs. Berlin 02.03.23, 13:49
                    Melbourne jest niczym w porównaniu z Sydney, gdy rozpatrujemy krajobraz, otoczenie, przyrodę. Ile oni mają parków narodowych w mieście?
                    50 lat młodsze ma bardziej uporządkowane centrum, ale St Kilda może Manly w stopkę cmoknąć.
            • polski_francuz Re: Hamburg vs. Berlin 02.03.23, 09:02
              boomerang napisał:

              " Co nie zmienia faktu że Łaba to słowiańska rzeka graniczna."


              Idea, za moimi (i jak sadze tymi kolegi kanadyjskiego) wpisami, jest taka by polubic troche Niemcow. Sprobuj i Ty:)

              PF
              • boomerang Re: Hamburg vs. Berlin 02.03.23, 16:18
                Może i polubię Niemców, gdy miłościwie panujący nam Windsorowie powrócą do nazwiska Saxe-Coburg-Gotha ;)
                • a.jej.rkoniak Re: Hamburg vs. Berlin 03.03.23, 02:30
                  prędzej na tron jako cesarz wstąpi Albo ;-)
    • yabbaryt Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburgu" 01.03.23, 07:35
      Lennon miał podobno w dzieciństwie "na pieńku" z kościołem i religią, więc w Hamburgu, "naszpikowany" Preludinem i alkoholem, zwykł obrażać z balkonu wiernych udających się w niedzielę do koscioła na mszę. A w jedną z niedziel oddał podobno mocz stojąc na balkonie w czasie, kiedy przechodziły pod nim jakies zakonnice. Na ich pierwszy wystep w "Indrze'
      Szkoda że tej śmierdzącej mendzie nikt nie skopał porządnie chudego tyłka i nie potłukł okularów.
      • szwampuch58 Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburg 01.03.23, 09:09
        Typowe zachowania tzw religii chrzescianskiej odrazajacego odlamu: katolstwo polskie...tfu
        • gerlalt Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburg 01.03.23, 09:49
          To, że Ty szwampuch "wychowałeś" się w jakimś śląskim chlewie nie znaczy że wszyscy w chlewie byli chowani.
          • szwampuch58 Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburg 01.03.23, 10:50
            Katolu wolski,w " stajni" takiej ze gdy zameldowalem "szefowi stajni" ze jeden taki katabas zachowywal sie niestosownie do religiantow mlodych obito mu morde pewnego wieczoru....krotko potem zniknal z okolic mojej" stajni"
      • polski_francuz Bohater naszych czasow 01.03.23, 09:11
        yabbaryt napisał:

        "Szkoda że tej śmierdzącej mendzie nikt nie skopał porządnie chudego tyłka i niepotłukł okularów."

        Ojciec Jego znikl z domu i byl nieobecny w zyciu Johna a Jego mama wczesnie odeszla. Mial mlodosc bardzo ciezka i jakos mimo tego "wyszedl na ludzi". Mysle, ze co po Nim zostanie to odwaga pokazywanie tego co sie mysli i czym sie zyje. Szacunek dla "kobiety Jego zycia", ktorym byla Yoko i ktora zrozumiala, ze Johnowi potrzeba Matki wlasnie. I w koncu, umiejetnosc zycia w zespole i wspol-animacja wraz z Przyjacielem. Nawet jak tylko jeden z nich napisal piosenke to zawsze byla napisana przez Lennon - McCartney.

        Czytalem niedawno o George Watersie z Pink Floyd, ktoremu teraz politycznie "odbilo" i wspiera Putina. John pozostal w swoim zyciu i w problemach, ktore mial jako dziecko i jako mlodzieniec.

        Dlaczego pozostal? Bo go zamordowal nowojorski wariat zanim sie John zestarzal. I tak stal sie "bohaterem naszych czasow".

        PF


      • petronella.kozlowska Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburg 01.03.23, 12:27
        yabbaryt napisał:

        Lennon miał podobno w dzieciństwie "na pieńku" z kościołem i religią,


        Obecnie lewicowi artyści uwielbiają panie w burkach i hidżabach, orza panów z dwoma lub czetream żonami, bo to jest ubogacnie multikulturalne
    • malkontent6 Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburgu" 01.03.23, 20:22
      Głównym promotorem Beatlów w Hamburgu był chyba Beart Kaempfert.

      "In 1961, he hired the Beatles to back Tony Sheridan on an album called My Bonnie..."

      en.wikipedia.org/wiki/Bert_Kaempfert

      Kaempfert był dyrygentem swojej orkiestry ale specjalizował się w zupełnie innej muzyce. Docenił jednak Batlesów i dzięki niemu ci chłopcy wystartowali.

      A oto jaką muzykę uprawiał ten Niemiec. Jak widać nikogo nie powinno się dyskredytować za to co robi:

      www.youtube.com/watch?v=6auIVFjRnYI
      • boomerang Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburg 02.03.23, 16:36
        Ciekawe spostrzeżenie. Warto dodać że w 1961 gwiazdą najwyższego formatu był Presley, jednak był on nieosiągalny gdyż po powrocie ze służby wojskowej w RFN, sierżant Presley, w latach 1961-1968 nie koncertował, skupiony na produkcjach filmowych w Hollywood, w takich filmach że lepiej zapomnieć. W tym to czasie zmarginalizowała go właśnie brytyjska fala rocka i The Beatles przyczynili się walnie do detronizacji "niekwestionowanego króla rock'n'rolla".
    • de_oakville Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburgu" 02.03.23, 11:56
      Widzialem niedawno filmik, w ktorym na ulicy w Berlinie, przypadkowym przechodniom zadawano pytanie:
      "Czy Berlin jest typowym miastem niemieckim?". Niemal wszycy odpowiadali, ze nie, "absolutnie nie, Berlin jest inny, o wiele bardziej zrelaksowany, mniej restrykcyjny, bardziej 'na luzie'". Mysle, ze to prawda, ze to sie od razu odczuwa po przyjezdzie do tego miasta. Berlin jest po prostu bardziej przyjazny, co wyglada dosyc paradoksalnie, biorac pod uwage, ze to przeciez historyczna stolica Prus i "pruskiej dyscypliny". Ale w latach 20-tych ubieglego wieku to byla rowniez "stolica rozpusty" na skale europejska i swiatowa, co dobrze pokazano w filmie "Cabaret".
      Hamburg jest rowniez "nietypowy", byc moze nawet bardziej niz Berlin (przed wojna z pewnoscia taki byl). Byl przede wszystkim zawsze portem morskim. "brama na swiat dla Niemiec" ("Deutschlands Tor zur Welt"). Wszystkie miasta portowe na swiecie sa na ogol inne od reszty swoich krajow, maja wiecej kontaktow
      z "szerokim swiatem", sa na ogol bardziej tolerancyjne i postepowe (pierwsza w zyciu pizze i pierwszy kebab jadlem w Trójmieście). Z tym, ze w Hamburgu mieszkaja rowniez potomkowie wiekszosci Słowińców, mieszkancow przedwojennego Pomorza, ktorych slowianski jezyk przetrwal na tamtych terenach do roku 1945, i ktorym po wojnie polscy repatrianci ze Wschodu i wladze Polski Ludowej tak "zalezli za skóre", ze wybrali Niemcy jako kraj stalego zamieszkania. Mozna wiec rowniez czasem i w Hamburgu spotkac kogos mniej
      przyjaznego po uslyszeniu przez niego polskiej mowy.
      • boomerang Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburgu" 02.03.23, 12:20
        Tego że Obodrzyci 2x spalili im Hamburg, to raczej już nie pamiętają.
        • de_oakville Re: "Poczęci w Liverpoolu, urodzeni w Hamburg 03.03.23, 11:44
          boomerang napisał:

          > Tego że Obodrzyci 2x spalili im Hamburg, to raczej już nie pamiętają.

          Wszystko zalezy od tego, co sie chce pielegnowac w pamieci z przeszlosci. Rzeczy dobre czy rzeczy zle?
          Pamietam, ze na poczatku 21-szego wieku "darlem koty" na tym forum z pewnym uczestnikiem wyraznie niechetnym Ameryce. Ale bardzo za to chwalil Niemcy, piszac, ze Niemcy "podzielili sie swoim bogactwem" z dawniej biedniejszymi krajami Europy, ktore przystapily do UE. "Zla Ameryka" z nikim sie "nie dzieli", tak twierdzil. "Niemcy podzielili sie" - mial pewnie na mysli rowniez i Polske, bo rzeczywiscie "oczy otwieraly sie ze zdumienia" kiedy sie przyjechalo do "starego kraju" juz pare lat po jego wstapieniu do UE. I co sie stalo teraz?
          Obecni rzadzacy w Polsce nie cierpia Niemiec, za to miedzy innymi, ze sa nadal bogatsze od Polski (sama Bawaria ma wiekszy GDP niz Polska), odczuwaja zawisc, ze ich zdanie nie liczy sie az tak bardzo na arenie miedzynarodowej jak zdanie Niemiec. I zamiast wspolpracowac to marza o jakims nowym "Grunwaldzie" nawet przy udziale jakichs nowych "Rusinów" czy "Jaźwinów" u swego boku. Wynikaloby z tego, ze nie ze wszystkimi mozna sie dzielic, bo za chwile zaczna sie "pieklic", ze nie pozwalasz im byc lepszymi od siebie, na co, wedlug samych siebie, w pelni zasluguja.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka