mytoya
17.11.20, 19:40
Pożalić się muszę. Ale najpierw krótkie słowo wstępu. Dzięki/przez ematkę totalnie przemeblowałam swoje życie. Przemeblowałam też w głowie. Dałyście mi wielkiego kopa w du.. i wspierałyście. W końcu żyję swoim życiem i czuję, że mam na nie wpływ (rzadko kiedy tracę to poczucie).
A teraz do sedna. Zawsze lubiłam spać, jestem typem sowy, a wiele lat niedosypiałam. Obecnie tak mam poukładane sprawy, że pracuję zdalnie w czasie, kiedy mi odpowiada i tyle ile mam ochotę. W końcu mogę się wysypiać i wstawać jak lubię, w czasie gdy dziecko na zdalnym. Jest to takie, ale wcale nie działa. Od połowy marca, gdy miałam pierwszy niepokojący mocno sen, przez całą pierwszą falę, gdzieś do lipca, noc w noc miałam mega męczące sny. Realne, z pościgami, dochodzeniami, trupem gęsto się ścielącym, z zagadkami kryminalnymi. Rano po takiej nocy mogłam pisać scenariusz kolejnego odcinka serialu dla Netflixa. Wykańczało mnie to, wstawałam zmęczona.
Latem uspokoiło się ze snami, za to budziłam się co kwadrans..do toalety wstawałam po 5 razy. Znowu zombii.
I znowu od paru tygodni mam te cholerne sny. Teraz motyw przewodni to podróże, z którym wracam róznymi środkami lokomocji ( w tym promami kosmicznymi), pakowaniem bagaży na ostatni moment, pośpiech. I ciągle nie mieszczą mi się rzeczy do walizek..i mam ich tak dużo. Jak już spakuję prawie wszystko..to mam ze 3 walizki, ze 4 torby wielkie zakupowe wypchane, a okazuje się i tak, że została jeszcze cała szafka w hotelu z moimi rzeczami, a już nie mam gdzie upchnąć tych bambetli. No i gonię na przystanek..bo kierowca podjechał i tylko na mnie czekają.
Masakra. Dziś po takim śnie, gdy spałam 9 h, byłam znowu jak zombii i przysnełam na kanapie o 17.
Jestem na lekach Hydroksyzyna i Setaloft. W ciągu dnia mam mało stresów, żyjemy bardzo spokojnie. Zwiększenie dawki Hydroksyzyny nie pomaga.
Poradźcie proszę jak to przetrwać?