madi138
24.03.21, 17:08
Naprawdę niepokoi mnie to co, dzieje się ostatnio z ludźmi. Mnóstwo ludzi w moim otoczeniu czuje się zobowiązanymi, zalewać świat swoimi poglądami. Najgorsze, że zdecydowana większość nie ma bladego pojęcia o zagadnieniu, które komentuje. Mało tego! Zamiast szukać konkretów, badań naukowych czy opinii specjalistów, całą swoją wiedzę opierają na różnej maści oszołomach "mówiących prawdę". Filmik z you tuba to dla nich niepodważalny dowód, a wieloletnie badania naukowe to stek bzdur, wysmażony przez przekupionych naukowców. I nie ma pola do dyskusji, bo brak im wiedzy, a przykrywają to zarzutami o zaślepieniu czy spranym przez telewizję mózgu.
Pezejrzałam profile znajomych i zaskakująco wielu z nich postuje o plandemii, morderczych szczepionkach, spiskach, a nawet o płaskiej ziemi! I mowa tu także o ludziach wykształconych!
Kurier dostarczył mi kanapę, a w gratisie dodał wykład o koronaświrusie i przekupionych lekarzach. Koleżanka zadzwoniła przekazać, że jej siostrze chorującej na postępującą, nieuleczalną chorobę się pogorszyło i od razu, że to przez szczepionkę. Za argument, że wszyscy wiedzą, że niestety będzie się pogarszać i co miało do tego szczepienie zostałam wyzwana od "sługusów Gatesa"! Własna ciotka, kobieta z doktoratem z chemii (!) przeżywała, że jak mogłam dać się zaszczepić!?
Koleżanka z pracy święcie wierzy, że to szczepienia powodują masowe zachorowania i nie daje sobie wytłumaczyć, że to fizycznie nie możliwe. Do tego firmy farmaceutyczne, kłamią podając składy leków i szczepionek. Ale pan z allegro, u którego kupuje magiczne lekarstwa na wszystko jest już absolutnie godny zaufania.
Ręcę mi opadają, z powodu skali zjawiska. Czy to jakaś masowa histeria? Psychologiczne mechanizmy radzenia sobie ze skomplikowaną I nieprzewidywalną rzeczywistością?