Dodaj do ulubionych

Święty Graal

30.07.23, 12:55
Podczytuję to forum od kilku(nastu?) lat, ale rzadko się udzielam. Poczułam jednak taką potrzebę, bo chyba muszę symbolicznie zamknąć jakiś etap w moim życiu i potrzebuję trzeźwego spojrzenia osób z branży.
W grudniu minie pięć lat od obrony mojego doktoratu (z historii, to istotne, bo sytuacja w naukach ścisłych jest zupełnie inna, niż u nas w humanistyce, co wszyscy doskonale wiemy). Całe studia doktoranckie pracowałam zawodowo poza uczelnią (nie w pełnym wymiarze), bo z czegoś trzeba żyć. Nie miałam stypendium doktoranckiego, bo na moim wydziale ich zwyczajnie nie było. W ogóle. Miałam przez jakiś czas tzw. zwiększenie stypendium w ramach kasy z ministerstwa, jakieś 800zł. Jak w tych warunkach pompować sobie publikacje, punkty itp.? Po obronie, nie udało mi się "zostać na uczelni", bo w moim zakładzie wolnych etatów po prostu nie było. Jak się pojawił, to dostał go doktorant kierownika zakładu, który niezbyt lubi moją promotorkę. Nie wiem, czy był lepszy, czy gorszy ode mnie. Podejrzewam, że to nie miało w ogóle znaczenia. Zdecydowałam się aplikować o grant z NCN, ale wiadomo jaki tam jest success rate. Nie dostała. Kolejnej próby nie podejmowałam - przygotowanie wniosku to duży wysiłek i czas, a ja już pracowałam pełnoetatowo poza uczelnią. Zresztą, co by się zmieniło, nie poprawiłabym swojego dorobku będąc wykluczoną z życia uczelnianego? Kiedy i jak jeździć na kwerendy, pisać artykuły, kiedy i za co jeździć na konferencje naukowe, gdy się pracuje na pełen etat w innej branży? Do wielu archiwów czy bibliotek to nawet by mnie nie wpuścili bez afiliacji uczelnianej. No i wpadłam w błędne koło - brak możliwości rozwoju, bo nie pracuję naukowo, ale brak możliwości dostania pracy na uczelni, bo nie mam wystarczającego dorobku, ani grantów. Mam wrażenie, że szanse na swój pierwszy grant mają w miażdżącej większości ci młodzi naukowcy, którzy jeszcze w trakcie swojego doktoratu załapali się na grant swojego promotora i tam nastukali publikacji, no i mogą wpisać w CV, że byli zatrudnieni w grancie takim i takim. Moja promotorka nie miała grantu, do którego mogłabym się podpiąć. No tak sobie wybrałam i tak się to potem toczyło.
W zeszłym roku po czterech latach (!) udało mi się wydać doktorat w postaci książki. Trwało to tak długo, bo długo szukałam wydawnictwa, które wyda mi książkę za darmo. Wielu moich kolegów swoje doktoraty wydawało własnym sumptem. Za swoją kasę. Ja nie dostałam grosza za prawa autorskie, ale też nie musiałam nic płacić. Interes życia, nie? Uprzedzając pytania, to nie jest tak, że doktorat jest słaby a książka kiepska. Nie lubię fałszywej skromności, więc mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że praca była naprawdę dobra. Zostałam zaproszona w kilka miejsc na promocję książki, miałam kilka prelekcji. I zaczęłam rozpamiętywać - jak zleciało tych pięć lat. Przez cały ten czas nie było w Akademickiej Bazie Ogłoszeń ani jednego konkursu na stanowisko, które byłoby zbieżne z moją specjalizacją. Lada moment będę wykluczona z wielu konkursów z uwagi na warunek "doktorat obroniony nie wcześniej, niż 5 lat temu", który jest często stawiany. Ciągle coś piszę, głównie popularnonaukowego, ale materiał się kończy, w końcu już nie jeżdżę na kwerendy, więc nie mam nowych źródeł. Pracy naukowej brakuje mi cholernie. I moje pytanie brzmi. Czy ja mam jeszcze jakiekolwiek szanse na etat w nauce? Jak to zrobić? Gdzie się udać? Z kim rozmawiać? Jak to ogarnąć, gdy się od pięciu lat jest na uczelnianej banicji? Chcę podjąć ostatnią próbę, zanim zamknę ten rozdział w swoim życiu i pozwolę sobie przeżyć żałobę po niezrealizowanych marzeniach.
Obserwuj wątek
    • dobrycy Re: Święty Graal 30.07.23, 16:34
      yosanns napisała:
      Pracy naukowej braku
      > je mi cholernie. I moje pytanie brzmi. Czy ja mam jeszcze jakiekolwiek szanse n
      > a etat w nauce? Jak to zrobić? Gdzie się udać? Z kim rozmawiać? Jak to ogarnąć,
      > gdy się od pięciu lat jest na uczelnianej banicji? Chcę podjąć ostatnią próbę,
      > zanim zamknę ten rozdział w swoim życiu i pozwolę sobie przeżyć żałobę po niez
      > realizowanych marzeniach.

      Wiele w Polskiej nauce sie zmieniło (aby nic mogło się nie zmienić). Etatu (nie tylko w Polsce) na
      uczelni nie szuka się przeglądając ogłoszenia. To co widzisz jako ogłoszenie, to końcowy etap czyjejś
      ciężkiej (albo i nie tak cięzkiej) pracy wydeptywania uruchomienia konkursu, i wygrania go przez
      kogo trzeba.
      Musisz więc najpierw znaleźć ludzi którzy Cie będą potrzebować, i uruchomią dla ciebie ten konkurs (dostaną zgodę np dziekana i rektora) a potem dopiero startujesz do konkursu, i co za przypadek, wygrywasz.
      Krótko mówiąc musisz kogoś zainteresować sobą, aby przekonał swojego dyrektora/dziekana/rektora że
      jesteś potrzebna i uruchomiono konkurs, w którym warunki będa takie, że je spełniasz.





      • yosanns Re: Święty Graal 30.07.23, 17:41
        Poważnie? Myślałam, że właśnie jest odwrotnie, że moich czasów, gdy studiowałam i robiłam doktorat tak było, ale teraz polityka kadrowa się ucywilizowała i konkurs jest konkursem. Skoro tak, to after birds, jak się to mówi. Nie mam takich znajomości, przez te pięć lat się rozsypały a przychylni profesorowie przeszli na emeryturę lub umarli 🙄
        • dobrycy Re: Święty Graal 30.07.23, 20:04
          yosanns napisała:

          > Poważnie? Myślałam, że właśnie jest odwrotnie, że moich czasów, gdy studiowałam
          > i robiłam doktorat tak było, ale teraz polityka kadrowa się ucywilizowała i ko
          > nkurs jest konkursem. Skoro tak, to after birds, jak się to mówi. Nie mam takic
          > h znajomości, przez te pięć lat się rozsypały a przychylni profesorowie przeszl
          > i na emeryturę lub umarli 🙄

          Zatrudnienie jest konkursowe. Więc kryteria konkursu ktoś musi ustalić. To jest wymierna robota.
          Komuś musi się chcieć popytać, napisać trochę papierów, pochodzić za tym.
          Pracownik na uczelni, to koszt, to balast. Trzeba przekonać władzę, że sie "zwróci",
          więc za każdym konkursem stoi ktoś, komu się chciało wykonać (za darmo) robotę
          uruchomienia tego konkursu. Wiec ten ktoś musi mieć w tym interes. Więc musisz tego kogoś
          przekonać, że ma w tym swój interes. Żadne ustawy nie zmienią oczywistości, jasne
          konkursy mogą miec 100 punktów w tabelce, ale kryteria i tak ktoś musi ustalić i ktoś
          musi zweryfikować.






          • pan.toranaga Re: Święty Graal 31.07.23, 12:29
            Zasadniczo zgadzam się z Dobrycym, ale tylko na 90%. Otóż w każdym konkursie może pójść coś nie tak, np. ten dla którego był otwarty się wycofa. Konkurs wtedy można unieważnić, ale też można rozstrzygnąć, szczególnie jeśli jest sensowny kandydat i potrzeba dydaktyczna. Więc mimo wszystko stawałbym do konkursu. Oczywiście, jeśli zajmuje się Pani historią gospodarczą w czasach saskich, a warunkach konkursu jest wpisane, kandydat ma się zajmować browarnictwem w Pikutkowie w latach 1733-1738 (warunku powinny być precyzyjne, nieprawdaż ;-) ) to mimo wszystko słałbym papiery. No może nie na konkurs gdzie oczekuje się dorobku w zakresie historii politycznej czasów piastowskich.
            Również to, że NCN nie dał grantu, to nie powód, żeby tego wniosku nie złożyć ponownie, chyba, że wszyscy byli zgodni, że był całkiem do niczego. Ale dużo było wniosków, które przeszły za drugim czy trzecim razem. Największą przeszkodę widzę w słabym dorobku poza monografią, chociaż przyznajmy, w historii drukuje się sporo prac doktorskich, więc to nie jest jakiś wielki dopalacz. Warto sprawdzić choćby w google scholarze, jaki dorobek mają ci, którzy grant dostali.
            • trzy.14 Re: Święty Graal 01.08.23, 00:37
              Święte słowa, bardzo życiowe rady.
            • sendivigius Re: Święty Graal 01.08.23, 21:24
              pan.toranaga napisał:

              > Zasadniczo zgadzam się z Dobrycym, ale tylko na 90%.

              Ja bym sie zgodzil na 85%. Fakt, zycie jest nieprzewidywalne i po prostu sa dzikie fuksy. Ot, akurat na przyklad na wydziale "wieje wiatr odnowy". Z moich anegdotycznych obserwacji wynika ze 1 na 7 jest do przebicia sie, ale tez pod warunkiem spelniania, moim zdanie zbyt wyśrubowanych kryteriow.
            • yosanns Re: Święty Graal 02.08.23, 23:52
              pan.toranaga napisał:

              chyba, że wszyscy byli zgodni, że był całkiem do niczego.

              Wniosek był chyba dość przeciętny, nie super dobry, bo wtedy by przeszedł, ale zdecydowanie nie był całkiem do niczego.

              pan.toranaga napisał:
              Ale dużo był
              > o wniosków, które przeszły za drugim czy trzecim razem. Największą przeszkodę w
              > idzę w słabym dorobku poza monografią, chociaż przyznajmy, w historii drukuje s
              > ię sporo prac doktorskich, więc to nie jest jakiś wielki dopalacz.

              Poza monografią, mam drugą monografię we współautorstwie i kilkanaście artykułów, choć większość pokonferencyjniaki, które, przynajmniej za "moich" czasów do niczego się nie liczyły. W punktowanych czasopismach (ministerialnych) chyba ze trzy. Więc jakiś dorobek jest, ale nie oszałamiający.
    • pierwsze.wrazenie Re: Święty Graal 31.07.23, 12:27
      Piszesz, że masz doktorat z historii - z etatem na uczelni może być ciężko przede wszystkim dlatego, że historia to nie jest obecnie popularny kierunek studiów, więc i kadry dydaktycznej nie potrzeba zbyt wiele. Żeby zatrudnić kogoś na etat badawczo-dydaktyczny, trzeba mieć dla niego/niej zabezpieczone pensum.

      A nie myślałaś, żeby zatrudnić się w jakimś większym muzeum, centrum dokumentacji itp? Wiele tego typu placówek prowadzi badania naukowe i być może byłoby to nawet lepsze miejsce, niż uczelnia (nie musiałabyś wyrabiać punktów).

      Oczywiście, wszystkie te miejsca (i uczelnie i instytucje kultury) płacą bardzo słabo i panują w nich różne, czasem toksyczne relacje, ale to chyba zdajesz już sobie z tego sprawę?

      • yosanns Re: Święty Graal 02.08.23, 23:56
        Pracowałam 10 lat w Muzeach, aczkolwiek nie na stanowiskach naukowych. Niestety w rejonie 50km ode mnie nie ma placówek muzealnych, specjalizujących się w epoce, którą się zajmuję. Na uczelnię mogłabym dojeżdżać dalej, bo da się tak plan ułożyć, by nie być codziennie fizycznie na miejscu. W muzeach to niemożliwe. I jakkolwiek by nie narzekały osoby pracujące na uniwersytetach, w muzeach, zwłaszcza samorządowych, są zdecydowanie niższe zarobki. W ostatnim muzeum, w jakim pracowałam (odeszłam 2,5 roku temu), jako kierowniczka drugiego największego działu, z doktoratem, dodatkiem funkcyjnym i stażowym, zarabiałam 3200zł na rękę.
        • pierwsze.wrazenie Re: Święty Graal 03.08.23, 11:12
          Ale wiesz o tym, że asystent na uczelni nie zarabia o wiele więcej (teraz chyba ok. 3 500 PLN-ów) i musi przez kilka lat udowadniać, że jest godny awansu na adiunkta? A adiunkt również nie zarabia kokosów...
          • yosanns Re: Święty Graal 03.08.23, 23:26
            Obecnie minimum to 3900zł na rękę. No i socjal. Na najniższym możliwym stanowisku. Porównując do mojej pracy w Muzeum, gdzie wyżej był tylko główny księgowy i Dyrektor a zarabiałam mniej (uwzględniając inflację niech będzie że tyle samo), to jednak Muzeum wypada blado. Ja naprawdę mam świadomość, że w nauce nie zarabia się kokosów, ale ja nigdy nie zarabiałam i nie będę zarabiać kokosów. Przez dwa lata pracowałam w HR - owszem, zarobki dużo większe, sukcesy miałam, ale ta praca mnie męczyła. Byle odbębnić swoje 8 dupogodzin i do domu. To naprawdę wolę te 3900zł a pracę, która pozwala realizować pasję. W końcu wszyscy tutaj właśnie dlatego siedzą na uczelniach, bo przecież ani dla zarobków, ani dla towarzystwa.
            • dobrycy Re: Święty Graal 04.08.23, 23:57
              yosanns napisała:

              > Obecnie minimum to 3900zł na rękę. No i socjal. Na najniższym możliwym stanowis
              > ku. Porównując do mojej pracy w Muzeum, gdzie wyżej był tylko główny księgowy i
              > Dyrektor a zarabiałam mniej (uwzględniając inflację niech będzie że tyle samo)
              > , to jednak Muzeum wypada blado. Ja naprawdę mam świadomość, że w nauce nie zar
              > abia się kokosów, ale ja nigdy nie zarabiałam i nie będę zarabiać kokosów. Prze
              > z dwa lata pracowałam w HR - owszem, zarobki dużo większe, sukcesy miałam, ale
              > ta praca mnie męczyła.

              Kiedyś wiele osób twierdziło że praca na uczelni jest lżejsza od spania

              > Byle odbębnić swoje 8 dupogodzin i do domu. To naprawdę
              > wolę te 3900zł a pracę, która pozwala realizować pasję.

              Tu się zakrztusiłem ze śmiechu (wyobrażenie o pracy na uczelni j.w.)


              W końcu wszyscy tutaj w
              > łaśnie dlatego siedzą na uczelniach, bo przecież ani dla zarobków, ani dla towa
              > rzystwa.

              Osoby które nie pracują na uczelniach mają często nie z tej ziemi wyobrażenie o
              pracy, tamże.


              Pasje to sobie możesz realizować w domu po godzinach. Na uczelni robisz to czego od
              Ciebie oczekują, tak jak w każdej innej pracy. Uczelnia w ciągu ostatnich 10 lat zmieniła
              sie w korpo bez jej benefitów, a ludzie tam siedzą najczęściej siłą inercji, i
              tym że w większości nigdzie poza nie pracowali, więc boją się zmieniać miejsca.
              Jako młody pracownik (tzn, na starcie uczelnianej hierarchi) to będziesz realizować
              pasje swoich szefów.


              • pan.toranaga Re: Święty Graal 05.08.23, 08:52
                Jako młody pracownik (tzn, na starcie uczelnianej hierarchii) to będziesz realizować
                pasje swoich szefów.


                W historii, gdzie wciąż pracuje się indywidualnie jest trochę więcej swobody. Ale oczywiście tam też można usłyszeć "Panie Kolego, proszę mi przeszukać zespół x w archiwum y pod kątem z". (Przy duzym szczęściu licz na acknowledgement).

                I na pewno usłyszeć pytanie "To ile punktów Koleżanka w okresie rozliczeniowym wyrobiła?"

                Ale nie popadajmy w drugą skrajność: w academii 10 czy 20 % pracy może powodować dreszczyk emocji. Podobnie jak w kancelarii adwokackiej, sali operacyjnej czy pracowni architektonicznej.



                • dobrycy Re: Święty Graal 05.08.23, 09:55
                  pan.toranaga napisał:

                  > Jako młody pracownik (tzn, na starcie uczelnianej hierarchii) to będziesz re
                  > alizować
                  > pasje swoich szefów.

                  >
                  > W historii, gdzie wciąż pracuje się indywidualnie jest trochę więcej swobody.
                  > Ale oczywiście tam też można usłyszeć "Panie Kolego, proszę mi przeszukać zespó
                  > ł x w archiwum y pod kątem z". (Przy duzym szczęściu licz na acknowledgement).
                  >
                  > I na pewno usłyszeć pytanie "To ile punktów Koleżanka w okresie rozliczeniowym
                  > wyrobiła?"
                  >
                  > Ale nie popadajmy w drugą skrajność: w academii 10 czy 20 % pracy może powod
                  > ować dreszczyk emocji. Podobnie jak w kancelarii adwokackiej, sali operacyjnej
                  > czy pracowni architektonicznej.
                  >
                  >
                  >
                  Na tym polegała zaleta habilitacji (zostania samodzielnym badaczem), że wreszcie,
                  przynajmniej teoretycznie można było badać to co się chciało. Więc przed habiliatcją
                  to badało się to co szefa interesowało (ale we wniosku trzeba było pisać, jakby
                  to była nasza wizja). Zresztą, to wynikało wprost z systemu zatrudniania o którym pisałem.
                  Szef musiał się nastarać o etat (albo go po prostu miał w inny sposób), więc założenie było
                  że młody adiunkt będzie na niego pracował, i dbał o punkty. Reformy, trochę to pozmieniały,
                  głównie likwidując wizję cukierka w rodzaju ja pracuje 20 lat na szefa ale potem sam zostaje
                  szefem i na mnie robią. Teraz tego nie ma, trzeba zapier* bez nadzieji czegokolwiek.

              • pan.toranaga Re: Święty Graal 06.08.23, 16:14
                Korpo z benefitami.
                Właśnie wyczytałem, że PAN likwiduje przychodnię w Pałacu Staszica


                Pracownia Badań Profilaktycznych jest podstawową jednostką służby medycznej Polskiej Akademii Nauk. Wykonujemy konsultacje lekarskie w ramach leczenia specjalistycznego wraz z szerokim zakresem diagnostyki oraz rehabilitacji leczniczej. Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Pracownia Badań Profilaktycznych Polskiej Akademii Nauk Zakładu Działalności Pomocniczej w Warszawie jest Zakładem Opieki Zdrowotnej istniejącym od 1952 r.”
                • dobrycy Re: Święty Graal 06.08.23, 17:32
                  pan.toranaga napisał:

                  > Korpo z benefitami.
                  > Właśnie wyczytałem, że PAN likwiduje przychodnię w Pałacu Staszica
                  >
                  >
                  > Pracownia Badań Profilaktycznych jest podstawową jednostką służby medycznej
                  > Polskiej Akademii Nauk. Wykonujemy konsultacje lekarskie w ramach leczenia spec
                  > jalistycznego wraz z szerokim zakresem diagnostyki oraz rehabilitacji lecznicze
                  > j. Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Pracownia Badań Profilaktycznych Polsk
                  > iej Akademii Nauk Zakładu Działalności Pomocniczej w Warszawie jest Zakładem Op
                  > ieki Zdrowotnej istniejącym od 1952 r.”


                  Ale to chyba dla członków rzeczywistych, specjalność geriatryczna z mumifikacją.
                  To nie tyle korpo, co kościół. W sumie mogliby by u nas na uniwersytetach wystawiać
                  trumny z mumiami profesorów, tak jak we włoskich kościołach. Byłaby przynajmniej
                  atrakcja turystyczna.
                  • pan.toranaga Re: Święty Graal 06.08.23, 17:42
                    Oczywiście. Cytuję dalej za Rzeczpospolitą

                    Pacjentami zakładu są głównie emerytowani pracownicy PAN lub zbliżający się do emerytury.


                    Do korzystania z wszystkich dobrodziejstw owocowego czwartku niezbędne są zęby.
                  • sendivigius Re: Święty Graal 06.08.23, 20:16
                    dobrycy napisał:


                    > To nie tyle korpo, co kościół. W sumie mogliby by u nas na uniwersytetach wystawiać
                    > trumny z mumiami profesorów, tak jak we włoskich kościołach. Byłaby przynajmniej
                    > atrakcja turystyczna.

                    Problem w tym ze najpierw trzeba umrzec. Patrzac na niektore wydzialy to widac ze nie tak latwo. Jest podejrzenie ze niektore postacie to zombie i nigdy nie umra.
                    • pan.toranaga Re: Święty Graal 06.08.23, 23:28
                      Kiedyś (ale to było w czasach, gdy obowiązywało minimum kadrowe) zobaczyłem listę pracowników pewnej uczelni. Zapytałem wtedy kolegę tam zatrudnionego "czy u Was conditio sine qua non zatrudnienia jest bycie żywym?" Chyba się trochę obraził.
                      • dobrycy Re: Święty Graal 06.08.23, 23:38
                        pan.toranaga napisał:

                        > Kiedyś (ale to było w czasach, gdy obowiązywało minimum kadrowe) zobaczyłem lis
                        > tę pracowników pewnej uczelni. Zapytałem wtedy kolegę tam zatrudnionego "czy u
                        > Was conditio sine qua non zatrudnienia jest bycie żywym?" Chyba się trochę obra
                        > ził.

                        W czasach przed Kudrycką głośny był temat profesora który pracował na wielu uczelniach,
                        i czasami puszczano jego wykłady z magnetofonu. Jak widać nie trzeba być żywym.
              • pan.toranaga Re: Święty Graal 06.08.23, 23:40
                Pamiętacie Naszą klasę Kaczmarskiego? "Wojtek w Szwecji w pornoklubie, pisze dobrze mi tu płacą za to co i tak wszak lubię". Kaczmarski chyba idealizował warunki pracy i płacy w branży usług erotycznych. Znając strukturę właścicielską (mafia) nie należy się spodziewać, zeby w gabinetach dyrekcji wisiały HR Loga. Co więcej jeśli się robi co wieczór w ramach stosunku pracy "to co się i tak wszak lubi" to można to "i tak wszak szczerze znienawidzić".
                Piszę to bo naprawdę nieraz się zastanawiam, czy nie jestem takim Wojtkiem: płacą (w gruncie rzeczy wcale nie tak źle po latach drapania się po drabinie, jak się wszystko złoży do kupy) za to co i tak wszak lubię. Niby mogę realizować swoje pasje (również za pomocą doktorantów i młodszych kolegów, jak to zgrabnie ujmuje Dobrycy), ale czasem ten duch korpo i jego targetów wyznaczanych przez dyscyplino-taeam-leadera odrzuca.
              • yosanns Re: Święty Graal 07.08.23, 17:17
                Nie jestem pewna, dlaczego uważasz, że moje wyobrażenie o pracy na uczelni jest kompletnie odklejone od rzeczywistości, ja mam wielu znajomych, którzy na uczelniach pracują, wśród nich również kilkunastu historyków, na takie tematy się rozmawia i jakoś też nie sądzę, że wszyscy kłamią. Owszem, jest biurokracja, owszem, jest sporo obowiązków, które się robi bo się musi, ale już bym nie przesadzała, że młody pracownik nie ma żadnej swobody badawczej. Wciąż - wolę robić kwerendy źródłowe i pisać publikacje na tematy, które interesują przełożonych (bo to też będzie historia), niż siedzieć w korpo i robić to samo, czyli wykonywać polecenia przełożonych, tyle, że w dziedzinie, która nie interesuje mnie w ogóle. To naprawdę tak ciężko zrozumieć? Skoro jest tak źle, że aż się dusicie ze śmiechu, to pytanie, kto i po co w ogóle pracuje na uczelniach. Zakładam, że wszyscy wypowiadający się tutaj - tam właśnie są zatrudnieni.
                • dobrycy Re: Święty Graal 07.08.23, 22:14
                  yosanns napisała:

                  > Nie jestem pewna, dlaczego uważasz, że moje wyobrażenie o pracy na uczelni jest
                  > kompletnie odklejone od rzeczywistości, ja mam wielu znajomych, którzy na ucze
                  > lniach pracują, wśród nich również kilkunastu historyków, na takie tematy się r
                  > ozmawia i jakoś też nie sądzę, że wszyscy kłamią. Owszem, jest biurokracja, ows
                  > zem, jest sporo obowiązków, które się robi bo się musi, ale już bym nie przesad
                  > zała, że młody pracownik nie ma żadnej swobody badawczej.

                  Zależy od miejsca i czasu gdzie się trafi.


                  Wciąż - wolę robić kw
                  > erendy źródłowe i pisać publikacje na tematy, które interesują przełożonych (bo
                  > to też będzie historia), niż siedzieć w korpo i robić to samo, czyli wykonywać
                  > polecenia przełożonych, tyle, że w dziedzinie, która nie interesuje mnie w ogó
                  > le. To naprawdę tak ciężko zrozumieć?


                  Nie. Tylko ja zanim doszłem tam gdzie jestem, musiałem latami wykonywać
                  bzdurne polecenia przełożonych i realizować ich pasję, oraz nosić
                  za przysłowiowym profesorem Marianem teczkę. I uważam, że nie było warto,
                  bo w pewnym momencie złamano umowę. Ja nie będe w miejscu tego profesora nigdy
                  bo zmienił się system.


                  Skoro jest tak źle, że aż się dusicie ze
                  > śmiechu, to pytanie, kto i po co w ogóle pracuje na uczelniach. Zakładam, że ws
                  > zyscy wypowiadający się tutaj - tam właśnie są zatrudnieni.

                  Wybierz sobie jedną z 2 odpowiedzi:
                  - to przez to, ze jest tak wspaniale, i nikogo nie chcemy dopuścić to tego raju, jak się wszyscy
                  zwiedzą to nam zabiorą
                  - przeszedłem długą drogę, i mam pewne doświadczenie którego ty nie masz.

                  • yosanns Re: Święty Graal 08.08.23, 00:23
                    Ale czy mam przez to rozumieć, że boli Cię, bo nikt za Tobą nie będzie nosił teczki? Chyba jednak dobrze, że system, którym miał tyle patologii i naleciałości feudalnych się, w bólach bo w bólach, ale reformuje?
                    • dobrycy Re: Święty Graal 08.08.23, 12:25
                      yosanns napisała:

                      > Ale czy mam przez to rozumieć, że boli Cię, bo nikt za Tobą nie będzie nosił te
                      > czki? Chyba jednak dobrze, że system, którym miał tyle patologii i naleciałości
                      > feudalnych się, w bólach bo w bólach, ale reformuje?

                      No cóż, trzymie kciuki, abyś sie dostała na wymarzony etat i sama na własnej
                      skórze się przekonała jak się reformuje.
                • sendivigius Re: Święty Graal 09.08.23, 18:08
                  yosanns napisała:

                  > Nie jestem pewna, dlaczego uważasz, że moje wyobrażenie o pracy na uczelni jest
                  > kompletnie odklejone od rzeczywistości, ja mam wielu znajomych, którzy na ucze
                  > lniach pracują, wśród nich również kilkunastu historyków, na takie tematy się r
                  > ozmawia i jakoś też nie sądzę, że wszyscy kłamią. Owszem, jest biurokracja, ows
                  > zem, jest sporo obowiązków, które się robi bo się musi, ale już bym nie przesad
                  > zała, że młody pracownik nie ma żadnej swobody badawczej. Wciąż - wolę robić kw
                  > erendy źródłowe i pisać publikacje na tematy, które interesują przełożonych (bo
                  > to też będzie historia), niż siedzieć w korpo i robić to samo, czyli wykonywać
                  > polecenia przełożonych, tyle, że w dziedzinie, która nie interesuje mnie w ogó
                  > le. To naprawdę tak ciężko zrozumieć? Skoro jest tak źle, że aż się dusicie ze
                  > śmiechu, to pytanie, kto i po co w ogóle pracuje na uczelniach. Zakładam, że ws
                  > zyscy wypowiadający się tutaj - tam właśnie są zatrudnieni.

                  Mila Yos, probujemy ci wytlumaczyc ze dzis uniwersytet to firma a nie Olimp. Robota jak robota i dzis ma wiecej wad niz zalet. Obawiam sie ze w PL bardziej niz gdzie indziej.

                  Ja tez kiedys myslalem ze bede sobie przelewal ze zlewki do probowki ale weszly roboty sytetyczne ktore tluka cale biblioteki zwiazkow 24/7. Widma interpretuja bazy danych lepiej niz kiedys najlepszy ekspert. Twoje kwerendy też po zdigitalizowaniu bedzie robic AI. Co wiecej, podlicza cie wzgledem wydajnosci w Tienjin albo w Bangalore i stwierdza ze sie nie wyrabiasz. I tak dalej.

                  Kto i po co pracuje? Niektorzy tak maja. Np. moj kot spi na kaloryferze i zadna dyskusja z nim w tej sprawie nie odnosi rezultatu. W USA jest zdrowiej bo tu wiadomo ze naukowiec to wariat (vide ostatni film Oppenheimer). Gdy mowilem ze pracuje na uniwersytecie to pytali a czego ucze, bo tak tu sie rozumie role "profesora". Badania naukowe? A, tak, tak - znalem takiego - dzis jedzie na prozac'u.

                  I jeszcze jedna rzecz o ktorej moze jeszcze nie zdajesz sobie sprawy. Po doktoracie konczy sie znizkowa taryfa studencka. Teraz trzeba samemu usiasc i dojsc do wniosku ze sie nic nie umie i naprawde sie wziac. A to juz w wieku gdy sie zdaje sprawe ze wszystkim rzadzi czas a tego do przebrniecia, szczegolnie w naukach scislych jest makabrycznie duzo aby dojsc do frontier. A tu zona, dzieci, kot, wylewka w piwnicy, zepsuty rozrusznik, festiwal hodowcow dyni i pismo z IRSu. Wez to ogarnij w 24, gdy ci z korpo jada na wyjazd integracyjny bo znaja jedna mala dzialke i to wystarcza aby zarobic na chleb. Wiec mimo ze jestes zapewne zdolna i inteligentna, to po prostu nie powod.
    • trzy.14 Re: Święty Graal 01.08.23, 00:51
      Proszę pani, koledzy dali już bardzo dobre rady. Ja od siebie dodam, że powrót na uczelnię 5 lat po wyjściu z niej z doktoratem uważam za praktycznie niemożliwy. Nie wiem, jak to wygląda na historii, ale podejrzewam, że to środowisko jest stosunkowo słabo zorientowane na punkty (ministerialne), a mocno na osobiste relacje. Pani nie ma ani wyróżniającego się dorobku, ani takiego misia, który by za Panią stał jak w tym dowcipie o zajączku, wilku i niedźwiedziu-promotorze.
      • yosanns Re: Święty Graal 03.08.23, 00:01
        No właśnie dokładnie o to chodzi... Moja promotorka jest wciąż moim "misiem", ale sama nie ma zdolności decyzyjnej, nie była nigdy nawet kierowniczką zakładu, nie mówiąc o instytucie, czy wydziale, więc nie ma za dużo do powiedzenia. Dorobek mam większy, niż wielu moich kolegów, którym po doktoracie udało się "zostać", oprócz monografii, druga monografia we współautorstwie i kilkanaście artykułów (aczkolwiek nie w czasopismach z IF, czy z listy filadelfijskiej, to dość oczywiste...). Po prostu im się udało, bo akurat w zakładzie, w którym się doktoryzowali pojawiły się wolne etaty, a u mnie nie. Może nie był to dorobek wybitny, ale na tle innych osób z mojej uczelni - myślę że wyróżniający się. Zgadzam się natomiast z pierwszym zdaniem. Powrót na uczelnię jawi mi się obecnie jako niemożliwy...
    • sendivigius Re: Święty Graal 01.08.23, 21:32
      yosanns napisała:

      > Podczytuję to forum od kilku(nastu?) lat, ale rzadko się udzielam. Poczułam jed
      > nak taką potrzebę, bo chyba muszę symbolicznie zamknąć jakiś etap w moim życiu
      > i potrzebuję trzeźwego spojrzenia osób z branży.

      I co? Chcesz sie kopac z koniem. Dostalas juz dwa razy i ci malo?

      Zgadzam sie z tym co pisza inni. Dodam jeszcze jeden aspekt - czy naprawde lubisz dydaktyke? To znaczy, czy wiesz czy ci sie tylko wydaje. Bo po pierwszym entuzjazmie przychodzi rzeczywistosc. Dydaktyka jest nudna, wtorna i zabiera sporo czasu. Wiec, jesli juz koniecznie musisz byc poddana PT Ministra to szukaj po instytutach nieuniwersyteckich. Ale najlepiej szukaj po duzych korporacjach - naprawde roznych ludzi do roznych rzeczy potrzebuja - az sie zdziwisz.

      Jest tez sprawa nazwijmy to spoleczna. Gdy pracujesz w szpitalu a nie jestes lekarzem to jestes nikim, kimkolwiek bys nie byla etc. Kazdy rodzaj firmy ma taki cenralny zawod. Wiec gdy nawet sie wepchasz na jakis uniwerek metoda "za pochodzenie" to kim tam jestes - odpowiedz sobie. Czy naprawde chcesz tym byc? Wiec szukaj miejsca gdzie nie bedziesz popychadlem przez najblizsze 30 lat. W takim miejscu kon nie raz cie kopnie.
      • yosanns Re: Święty Graal 03.08.23, 00:04
        Lubię dydaktykę, spełniałam się w tym, przez blisko 10 lat byłam przewodnikiem turystycznym, przez ten czas niejednokrotnie dawałam wykłady czy prelekcje, zawsze bardzo dobrze przyjmowane, bo mało jest rzeczy które wychodzą mi lepiej, niż publiczne wystąpienia. Poza uczelnią też koń kopie, a do tego robi się coś, co się niespecjalnie lubi. To już wolę by mnie kopał, ale realizować pasje. To chyba dość zrozumiałe, prawda?
      • pan.toranaga Re: Święty Graal 06.08.23, 09:52
        > Kazdy rodzaj firmy ma taki cenralny zawod

        Nie bardzo rozumiem, przecież uczony to właśnie centralny zawód na uniwersytecie.
        • pierwsze.wrazenie Re: Święty Graal 06.08.23, 13:48
          U mnie na uniwersytecie "centralny zawód" to pracownik administracji.
          • pan.toranaga Re: Święty Graal 06.08.23, 14:19
            Hehe, napisałem w moim poście "choć mamy skłonność do myślenia, że pracownik administracji" ale skreśliłem.

            Nie przesadzajm. Czy naprawde bardziej się ekscytujemy awansem Pani Krysi z referenta na st. referenta, niż kol. Jadzi z adiunkta z hab. na prof. ucz.?
            • dobrycy Re: Święty Graal 06.08.23, 17:30
              pan.toranaga napisał:

              > Hehe, napisałem w moim poście "choć mamy skłonność do myślenia, że pracownik ad
              > ministracji" ale skreśliłem.
              >
              > Nie przesadzajm. Czy naprawde bardziej się ekscytujemy awansem Pani Krysi z ref
              > erenta na st. referenta, niż kol. Jadzi z adiunkta z hab. na prof. ucz.?

              Oczywiście. Pani Kazia po awansie może nam zgubić protokół odbioru albo wniosek.
              A co nas profesor obchodzi. Cytując Maja, o profesorach korytarzowych słyszeli
              tylko ci od jego drzwi aż do ubikacji.
        • sendivigius Re: Święty Graal 06.08.23, 20:11
          pan.toranaga napisał:

          > > Kazdy rodzaj firmy ma taki cenralny zawod
          >
          > Nie bardzo rozumiem, przecież uczony to właśnie centralny zawód na uniwersyteci
          > e.

          Oh, mialem na mysli "belweder" a tym ta pani nie bedzie za szybko. Pracownicy administacji dobrze czuja komu moga gonic kota a komu lepiej nie. Tu jest moj punkt.
          • pan.toranaga Re: Święty Graal 06.08.23, 23:24
            >Pracownicy administacji dobrze czuja komu moga gonic kota a komu lepiej nie.
            ooo, to na pewno. Odczułem to na własnej skórze i mam porównanie teraz, a kiedy byłem asystentem czy nawet adiunktem. Ale pewien wyjątkowo wredny pracownik administracji jakoś nie potrafił dobrze przewidzieć, że facet, któremu gonił kota zostanie wkrótce prorektorem. Na jego szczęście prorektor miał klasę i był ponad takie rzeczy, żeby się mścić.
            • dobrycy Re: Święty Graal 06.08.23, 23:36
              pan.toranaga napisał:

              > >Pracownicy administacji dobrze czuja komu moga gonic kota a komu lepiej ni
              > e.
              > ooo, to na pewno. Odczułem to na własnej skórze i mam porównanie teraz, a kiedy
              > byłem asystentem czy nawet adiunktem. Ale pewien wyjątkowo wredny pracownik ad
              > ministracji jakoś nie potrafił dobrze przewidzieć, że facet, któremu gonił kota
              > zostanie wkrótce prorektorem. Na jego szczęście prorektor miał klasę i był pon
              > ad takie rzeczy, żeby się mścić.

              Wracając do oryginalnej pytaczki, uczelnia może być całkiem przyjemnym
              miejscem do pracy jeżeli się już jest np. prorektorem, tak samo jak
              feudalizm jest całkiem fajny jak się jest królem.

              Tylko ogromna większość od tego nie zaczyna, a ludzie patrzą na pracę
              na uczelni właśnie przez pryzmat takiego królewiątka, im się wydaje
              że tam nic nie trzeba robić, tylko swoje pasje realizować za pieniądze podatników.
              To tak nie działa.





              • yosanns Re: Święty Graal 07.08.23, 17:22
                Naprawdę nie sądzę, że ktoś kto zrobił doktorat i trochę na tej uczelni od środka siedział, miał takie wyobrażenie. Chyba, że w tym czasie w ogóle nie rozmawiał z innymi pracownikami i był ślepy na co, co się działo wokół niego.
                • pan.toranaga Re: Święty Graal 07.08.23, 20:56
                  Ależ też nie sądzę. I też uważam, że jesteśmy ślepi na jedno oko, bo widzimy tylko negatywy pracy w nauce. A jest w niej sporo pozytywów. Po pierwsze praca naukowa może sprawiać sporo frajdy. Od razu dodam, że również sporo stresu i znudzenia, i frustracji. I w sumie jest wisienką na torcie naszej pracy. Po drugie kontakt ze studentami też daje mnóstwo radości. Może jestem zepsuty, bo większość moich studentów jest bardzo fajna, a ci mniej fajni nie są ani bezczelni ani aroganccy, ot po prostu są normalni. Więc ja doskonale rozumiem Pani rozterkę. Prawda, mnie już bliżej niż dalej, zaczynałem w spokojniejszych czasach. Było przaśnie i nieświatowo, ale spokojnie. Przede wszystkim składnikiem wynagrodzenia była pewność zatrudnienia, coś co zabrano młodym. Teraz mam gabinet z klimą w unijnym betonie (spokojnie, dzielę z kilkoma kolegami) no i tytuły, które trochę jednak są zderzakiem.
                  I jeszcze jedno - talent i praca są potrzebne, ale - zwłaszcza na początku - jeszcze bardziej potrzebne jest szczęście. Co mocno wyszło w tym wątku.
                  • pan.toranaga Re: Święty Graal 07.08.23, 22:28
                    Może dodam coś, co zapachnie pretensjonalnym patosem. Poczucie, że choćby w jakimś maleńkim stopniu przyczyniło się do rozwoju innego człowieka to wielka satysfakcja. Mam na myśli dydaktykę.
                    • yosanns Re: Święty Graal 08.08.23, 00:27
                      Taka jest też moja intuicja, mój poprzedni komentarz skierowany był do dobrycego, który roztacza wybitnie czarną wizję pracy na uniwersytecie przy jednoczesnej wybitnej naiwności młodych naukowców, którzy o takiej pracy marzą. I tak, dydaktyka może być fajna, mnie się zawsze podobała, niezależnie od tego, w jakiej roli się jej podejmowałam (na uczelni, w szkole, w muzeach). To może dawać jakieś poczucie sensu. Bo najgorzej robić coś bez sensu...
    • pierwsze.wrazenie Re: Święty Graal 10.08.23, 00:30
      Ja tak Ci bardzo zależy; umów się w kilku miejscach i przedstaw ofertę badań, na który mogłabyś uzyskać grant a następnie staraj się o grant i zatrudnienie z grantu.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka