Dodaj do ulubionych

nie dyskretne pytanie

15.02.07, 02:32
pozdr

mam takie nie dyskretne pytanie, do wszystkich uzytkowników forum

Jak finansujecie swoje żeglowanie?.

Czy nalezycie do klasy bogatych którzy nie musza pracować i maja czas na żeglowanie, czy też nalezycie do dobrze prosperujacych biznesmenów lub specjalistów w jakiejs dziedzinie,

no i jakie wykształcenie posiadacie. "Czy żegluja tylko ci z tzw wyzszym"
Obserwuj wątek
    • tomjani Re: nie dyskretne pytanie 15.02.07, 09:05
      tneduts napisał:

      > Jak finansujecie swoje żeglowanie?.
      >
      > Czy nalezycie do klasy bogatych którzy nie musza pracować i maja czas na
      > żeglowanie, czy też nalezycie do dobrze prosperujacych biznesmenów lub
      > specjalistów w jakiejs dziedzinie,
      > no i jakie wykształcenie posiadacie. "Czy żegluja tylko ci z tzw wyzszym"

      Wyższe wykształcenie akurat mam, ale nie sądzę aby miało to wpływ.
      Biznesmenelem nie jestem, i na wypasione koromysło nie byłoby mnie stać.
      Kupiłem natomiast wrak starego Oriona, i wykorzystując swoje uzdolnienia do
      majsterkowania odbudowałem go. Nie wydaje się aby było to szczególnie kosztowne
      hobby; w obecnych czasach nocleg w zwykłym namiocie na polu biwakowym potrafi
      dać nieźle po kieszeni.
      I tylko nie życzyłbym sobie aby leśne dziadki z PZŻ dorabiały się na moim
      żeglowaniu; dlatego zarejestrowałem jacht nie w PZŻ ale w starostwie
      powiatowym, jako łódź do połowu ryb :-)
      • kawitator Re: nie dyskretne pytanie 15.02.07, 19:57
        Żeglarstwo nigdy ani nigdzie nie należało do sportów tanich.
        Zarabiam nieźle ale aby pojechać na rejs trzeba zacisnąć paska. Wybór sposobu
        spedzania czasu i wydawania pieniędzy Jak byłem młodszy i zarabiałem mniej to
        omega na bajorze Teraz mam więcej to jacht na śródziemnym. Co ciekawe jak się
        zakręcić to tak zwana osbo/koja może wyjść taniej niż w czarterze mazurskim
        • tomjani Re: nie dyskretne pytanie 16.02.07, 08:52
          kawitator napisał:

          > Żeglarstwo nigdy ani nigdzie nie należało do sportów tanich.

          Od dawna walczyłem i walczył będę przeciw zaliczaniu całego żeglarstwa
          do "sportów". Na pewno sportem są regaty w których startuje Kusznierewicz czy
          Szotyńska, natomiast relaxowa jazda składaczkiem za miasto w niedzielne
          popołudnie nie jest chyba "sportem kolarskim", poobiedni spacer po miejskim
          parku z całą pewnością nie jest "chodem sportowym". Nie uważam aby "sportem"
          były moje mazurskie rejsy o charakterze turystycznym; na upartego może
          jakimś "sportem", porównywalnym jednak raczej z grą komputerową dla jednej
          osoby dałoby się nazwać moje zmagania z prądem Wisły po żaglami, gdy tam
          pływam.
          Nie uczestniczę natomiast w regatach, i bardzo sobie nie życzę aby
          działacze "właściwego polskiego związku SPORTOWEGO" (częstokroć sami nie mający
          ze sportem nic wspólnego) usiłowali sięgać do mojej kieszeni z uzasadnieniem
          że "każda dziedzina aktywności fizycznej jest sportem" (płk Jerzy D., prezes
          WOZŻ). To tyle co do terminologii.

          > Zarabiam nieźle ale aby pojechać na rejs trzeba zacisnąć paska.

          Ano czasem się zdarzają nadprogramowe wydatki, jak konieczność wymiany
          wypracowanych jeszcze w poprzednich rękach żagli albo wykonania nowego steru
          (skutek uprzedniego "pójścia na skróty" i zamówienia go u niesolidnego
          wykonawcy zamiast własnoręcznego wykonania, z ewentualnym zleceniem jedynie
          prac spawalniczych). Wtedy istotnie trzeba zacisnąć paska.

          > Co ciekawe jak się zakręcić to tak zwana osbo/koja może wyjść taniej niż w
          > czarterze mazurskim

          Zwykle czareter mazurski do tanich nie należy. Stąd popularność przeszło
          dziesięciometrowych "koromyseł" na kilkanaście osób, pomiędzy których można
          podzielić koszty. Tylko czy pływanie takim "autokarem" gdzie każdy chciałby
          robić co innego nie jest zaprzeczeniem swobody z jaką powinno kojarzyć się
          żeglarstwo? Na morzu da się to zrozumieć, pływanie mniejszymi jachtami
          uwarunkowane jest szeregiem innych ograniczeń, np. związanych z pogodą.
          Alternatywą na Mazurach mogą być mniejsze, stare jachty dostępne po niskich
          cenach, ale trzeba miec w takim wypadku szczęście aby nie trafić na
          jakiegoś "Zabujczego Oriona" (pisownia oryginalna) z którym będą same kłopoty.
          Dlatego też zdecydowałem się na własny jacht, który mogę dostosowywać do
          własnych potrzeb. I mam go do dyspozycji przez cały sezon, a nie tylko na czas
          urlopu. A koszty już nie utrzymania jachtu lecz wręcz jego zakupu okazały się
          porównywalne z ceną jednorazoweggo mazurskiego czarteru czegoś "wypasionego...
          • ortodox Re: nie dyskretne pytanie 16.02.07, 17:36
            Ja też uważam, że żeglowanie nie jest tylko dla bogatych i raczej też nie
            jestem sportowcem. Wręcz przeciwnie, prawie wszyscy żeglarze, których znam
            łącznie ze mną nie należą do klasy "biznes". Oczywiście łatwiej być żeglarzem,
            czy raczej łatwiej posiadać jacht, kiedy ma się sporo kasy. Jednak przeważnie
            wtedy brak czasu, a nawet chęci na pływanie, a wypasione łódki stoją w równie
            wypasionych marinach i po prostu SĄ. Sprawa wykształcenia chyba też nie ma
            znaczenia, choć teraz juz chyba prawie wszyscy jakieś studia skończyli. Pominę
            milczenie, że można taniej żeglować na Morzu Śródziemnym niż na Mazurach, ale
            jak się chce, to wszystko można wykazać. Mam własny, skromny jacht, bo tak jest
            taniej, kiedy spędza się na wodzie 80-90 dni w roku. Nieduży, żeby bez problemu
            zawieźć go tam gdzie chce pływać, a nie tłuc wciąż te same fale. Nieduży, bo po
            jeziorach znacznie lepiej pływa się małymi jednostkami niż krążownikami mórz i
            tak jak zauważył Tomek nie ma na pokładzie różnicy zdań w żadnej kwestii.
            Oczywiście jest macierzysty port i to właściwie jedyny stały wydatek. Też wcale
            nie przerażający. Czas organizuję sobie olewając pewne sprawy, które nie są w
            istotny sposób do życia potrzebne i zamiast gonić w piętkę za pieniędzmi oraz
            wynajdywać nowe potrzeby na ich wydawanie, staram się minimalizować koszty.
            To tyle, taki jest mój sposób na żeglowania.
            Pozdro.
            • neurosis Re: nie dyskretne pytanie 16.02.07, 18:58
              mozna tez zostac opiekunem lodki klubowej:)
              • tomjani Re: nie dyskretne pytanie 16.02.07, 21:35
                neurosis napisała:

                > mozna tez zostac opiekunem lodki klubowej:)

                Owszem, i przez to przechodziłem (w AZS Warszawa). Ale wystawiono mnie (nomen
                omen) do wiatru, i w końcu i tak musiałem postarać się o własną. I tylko
                zdobyte doświadczenie nie poszło na marne. A że własną łódkę odnalazłem w
                Warszawie, przekonałem się że to miasto niczym Mazurom nie ustępuje: po prostu
                leży na mazurskim szlaku ;-)
                • corka_rybaka Re: nie dyskretne pytanie 21.02.07, 18:30
                  Ja jak chcę popłynąc na rejs organizuje go sama:)
                  więc zapraszam na moje rejsy
    • seaskipper To wcale nie jest drogo 07.03.07, 02:06
      Ahoj!

      Oczywiscie nie komentuje tu cen mazurskich, zreszta cale Mazury to jedna wielka
      patologia.

      Teraz płyne kultowa jotka czyli pancernikiem 10 osobowym. Czarter całosci to
      400zł za dzien, wiec cena srednia mazurska za byle co, a tu " mozemy gnac nawet
      na Horn"...

      Inne koszty to zarło po 20zł na osobodzien plus po 20 Eu na os gdy rejs
      zagraniczny( naogól zagraniczny) na mariny, prysznice itp...

      Czyli czarter ze wszystkimi kosztami ok 6-7 stówek na tydzień.

      Żeglarstwo morskie
      gg 1728585
      • leosi moze byc ZA DARdrogo 10.11.07, 14:18
      • leosi moze byc ZA DARMO 10.11.07, 14:25
        Wystarczy byc milym i kolezenskim i duzo gadac.
        Plywam po wodach oceanu atlantyckiego na jachtach w Polsko
        amerykanskim klubie zeglarskim.
        Obecnie kupuje jacht za pieniadze banku na pozyczke domu ktory
        splacam.
        Tak wiec nie majac pieniedzy ??
        a tylko duzy dlug w banku
        staje sie szczesliwym posiadaczem jachtu 35' o wartosci $ 35000
        No jest to uzywany jacht z popekanym pokladem
        - ale zlota raczka i chec do zeglarstwa zrobia z tego jachtu
        prawdziwy OKRTET moich MARZEN
        • yapo2 Re: moze byc ZA DARMO 17.04.08, 01:00
          jak zwykle leosio za duzo mowisz a za malo myslisz bo ja np kupilem
          ostatnio 43 stopowy prawie wszystko w idealnym stanie za $3600.
          Mniej studiuj poradniki pani Eli, gadulo, a wiecej mysl.
      • ignorant11 W październiku zrobiłem taniej:)) 12.11.07, 17:06
        Sława!

        Czarter 200zł dziennie dzielone na 9 osób.

        Za tygodniowy rejs wyszło nawet ponizej 400zł, choc budzet był po 500na osobe.

        Forum Słowiańskie
        gg 1728585
      • bard333 mazurskie ceny to patologia???:))) 18.11.07, 01:17
        chłopie, to normalne ceny... wyobraź sobie, że ci ludzie którzy Tobie czarterują łódkę, zarabiaja tylko w wakacje. Wcześniej ta łódke musieli kupić i utrzymac w dobrym stanie po czarterach, które pewnie wiesz jak wyglądają...;))

        poza tym na mazurach dostaniesz fajną łódke z trzy stówki na dzień bez problemu i nie musisz zaraz cumowac w Mikołajkach jesli Ci za drogo...

        pzdrawiam
        • seaskipper Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 02.12.07, 02:28
          bard333 napisał:

          > chłopie, to normalne ceny... wyobraź sobie, że ci ludzie którzy Tobie czarteruj
          > ą łódkę, zarabiaja tylko w wakacje. Wcześniej ta łódke musieli kupić i utrzymac
          > w dobrym stanie po czarterach, które pewnie wiesz jak wyglądają...;))
          >
          > poza tym na mazurach dostaniesz fajną łódke z trzy stówki na dzień bez problemu
          > i nie musisz zaraz cumowac w Mikołajkach jesli Ci za drogo...
          >
          > pzdrawiam


          Ahoj!

          Oczywiscie,że patologia.

          I to jaka!

          Za 3 stwóki to ja mam porzadny morski jacht a nie jakies jeziorne pływadełko
          mieczowe...

          Żeglarstwo morskie
          gg 1728585
          • yapo2 Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 17.04.08, 00:57
            wlasnie! Za trzy stowki to ja kupuje caly yacht do wyczyszczenia
            wcale nie wiecej niz po czarterze.

            Mysle ze zeglarstwo dzieli sie na lewo i praworecznych :) Trzeba
            miec jaja zeby umiec znalezc dobry yacht za darmo.
        • uasiczka Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 21.05.08, 16:45
          no to prawda

          na przykład naszą łódkę będziemy spłacali jeszcze 30 lat ;)))) a
          chcielibyśmy i drugą (już mamy jedną na oku) - i jeśli ta coś
          zarobi, sprzedamy samochód i dobierzemy jeszcze krechę to może się
          uda a może nie, a potem trzecią i dalej... w sumie dziewięć mi się
          marzy - cała keja w Dalbie zastawiona moimi łódeczkami - eeeeeeeeech

          do tego oczywiście koszty bieżące ...
          • tomjani Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 21.05.08, 17:00
            A tymczasem ktoś kto prowadzi znany i ceniony na Mazurach portal
            informacyjny zwierzał mi się że kolejne firmy czarterowe zamykają
            podwoje - rynek osiągnął już nasycenie podażą. Kto zresztą za 30 lat
            będzie chciał pływać Twisterem 800 z wyjątkiem właściciela:
            przyszłość na WJM rysuje się tak:
            www.siz.org.pl/humor/aiki01/futuro.html
            • uasiczka Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 23.05.08, 11:31
              które zamykają? ahoj? róża? rufi? bełbot? almatur?

              poza tym fakt, że krecha na 30 lat nie znaczy, że jacht również na
              30 lat. nie pod zastaw jachtu brany kredyt, więc z żywotnością
              sprzętu nie ma nic wspólnego...
              • tomjani Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 24.05.08, 20:26
                uasiczka napisała:

                > krecha na 30 lat nie znaczy, że jacht również na 30 lat.

                Jacht (także laminatowy) potrafi wytrzymać i o wiele dłużej niż 30
                lat, nawet jeśli był przez większość swojego żywota zaniedbywany.
                Wiem coś o tym z własnej praktyki ;-)
                Inna rzecz że powinien być to jacht robiony inaczej niż
                obecne "wydmuszki" z góry przeznaczone do czarteru, z założeniem że
                za jakieś 4 lata zastąpi się je nowymi, jeszcze większymi. Ni i te
                traktowane przez czarterujących: po tym jak przeczytałem na jednym z
                forum jak to jeden mazurski "kapitan" urwał mocowanie silnika
                podchodząc rozpędem do brzegu... rufą nic mnie już nie zdziwi :-(
                • uasiczka Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 26.05.08, 09:17
                  to akurat wiem (jeśli chodzi o czarterujących) ale sama nie jestem
                  super żeglarzem i potrafię wiele wybaczyć (poza głupotą oczywiście,
                  która każe ludziom zwieszać się z dziobu łbem do dołu a dupą do góry
                  i bojkę łowić bosakiem - hehe).
                  nie mniej jednak - jest to tylko rzecz - doroga bo droga - ale tylko
                  rzecz, która ma służyć i mnie i czarterującym i oczywistym jest, że
                  będzie się niszczyć...
                  • tomjani Re: mazurskie ceny to patologia???:))) 26.05.08, 15:33
                    uasiczka napisała:

                    > potrafię wiele wybaczyć (poza głupotą oczywiście, która każe
                    > ludziom zwieszać się z dziobu łbem do dołu a dupą do góry i bojkę
                    > łowić bosakiem - hehe).

                    Czy to aby na pewno każe głupota a nie instruktor PZŻ podczas kursu
                    na patent? ;-)

                    > nie mniej jednak - jest to tylko rzecz - doroga bo droga - ale
                    > tylko rzecz, która ma służyć i mnie i czarterującym i oczywistym
                    > jest, że będzie się niszczyć...

                    Zgoda, mój jacht też się niszczy, choćby podczas eskapad takich jak
                    ta:

                    www.siz.org.pl/opowiesc/tjublik/ublik.html
                    Ale chyba jest róznica pomiędzy przeciąganiem jachtu przez tak
                    trudną przeprawę (zresztą m.in właśnie dla minimalizacji złych
                    skutków dwukrotnie budowałem śluzę z kamieni, a przed wodowaniem
                    czeka mnie uzupełnianie zarysowanego żelkotu), a prymitywnym
                    beztroskim niszczeniem tego co do pseudożeglarza nie należy, tylko
                    dlatego że nie chce się mu wyskoczyć na brzeg czy wręcz do wody aby
                    wyciągnąć jacht ręcznie? Albo płynącym z lenistwa zaniedbywaniem
                    należytej konserwacji jachtu, czego jaskrawym przykładem jest
                    osrodek AZS w Zegrzu, "dorzynający" przechwycone od zlikwidowanych
                    klubów studenckich Omegi i Oriony?
    • j666 Re: niedyskretne pytanie 12.11.07, 00:00
      Raczej "żeglują tylko ci z tzw. krótszym" ;-)
      Dziwna sprawa, ale żeglują głównie biali ludzie, czarni generalnie
      nie żeglują, wolą pewnie koszykówkę, no i niech tak zostanie.
      JaC


      -----

      "Czy żeglują tylko ci z tzw wyższym"
    • zielonookaja Dziwne pytanie :) 06.04.08, 00:17
      Finansuję ze swojej pensji! Nie należę do klasy bogatych :) Do specjalistów
      należę, a owszem, hehe.
      Ja za 3000 ze wszystkim jestem w stanie popłynąć na 2 tygodnie po Morzu
      Śródziemnym. Nie są to jakieś horendalne pieniądze.
      Wykształcenie wyższe, studia podyplomowe :) Zapewniam cię, że żeglują ludzie z
      przeróżnym :))
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka