galtomone
30.01.15, 07:20
Nie wielkie podwórku w centrum miasta - co oczywiste, każe miejsce dla samochodu jest na wagę złota.
Na jednym z nich od kilku lat wrasta w ziemie Opel Kadett E - na czarnych tablicach.
Auto nie ma szans na legalny powrót na nasze drogi, choć na pierwszy rzut oka nie jest to złom pt. dziury w karoserii, podłodze, itd.
Należy do starszego Pana, z którym kontakt jest dość mocno utrudniony i pewne argumenty zupełnie nie trafiają.
Sytuacja cięgnie się już długo.
Proponowano mu, by oddal auto do skupu - dostałby jakieś 500 zl, zero kłopotu, lawet zabiera.
Oczywiście nie chce tym słyszeć, bo przecież dlaczego on ma to auto sprzedawać, itd... ono jest prawie dobre, drobiazgi są do zrobienia.
Jednocześnie od lat auto nie ma opłaconej polisy OC - i to pojawia się problem zasadniczy.
Po pierwsze, co się stanie jak się ten Opel sam z siebie zapali? Może i prawdopodobieństwo nie jest duże... ale cholera wie.... auto jest stare, zdarzyć się może.
Obok kolejnych 20-30 samochodów - prawie drzwi w drzwi
Po drugie, pomimo ustalonych znaków strefy ruchu i nowych zasad przez wspólnotę, nie bardzo jest jak wzywać SM gdy pojawiają się auta parkujące zle/bez zezwolenia (obok sporo biur wiec zawsze są chętni by zająć darmowe miejsce) bo automatycznie SM (co już zapowiedzieli przymykając oko na sytuacje ze pierwszym razem) będą musieli się zająć brakiem OC Opla.
Tłumaczeniem i prośbami nic się nie załatwi a z drugiej strony mam wyrzuty sumienia by uruchamiać cala maszynę urzędniczą w sprawie braku OC tego pana, bo zapewne na pokrycie kary nie będzie go stać.
Jednocześnie, boje się co będzie jak jednak cos się stanie.... nie będzie Kadetta na parkingu, to na 100% nie będzie powodem problemów.
Co byście zrobili?