hongkonggarden
21.12.05, 02:59
Czas na podsumowanie tego roku w muzyce (bo w polityce to
temat dla ornitologa).
Dla mnie byl wspanialy. Tyle wzruszajacych plyt, ze az ciezko w to uwierzyc.
Oby kiedys zycie na jawie dorownalo temu muzycznemu... To na jawie w tym
roku bylo ciezkie, naprawde ciezkie. Ale warto bylo je przezyc, chocby dla
tych plyt. I dla pewnej kobiety dla ktorej na pewno warto żyć - i która
pewnie czyta te slowa.
To jedziemy pierwszą trzydziestke. Będę sie powtarzal (cytował), jesli juz
cos o czyms pisalem.
30. My Morning Jacket - Z
Tak nisko moze tylko dlatego, ze dopiero teraz poznalem. Plyta zaskakujaca,
zwlaszcza jesli ktos slyszal wczesniejsze nagrania. Po pierwsze: falset. Po
drugie: czarne rytmy. Po trzecie: melodie. Moze troche brakuje charyzmy,
sily przebicia. Ale jest naprawde dobrze, bedą z nich ludzie. Jak
powiedzialem kumplowi, ze dla mnie to taka radosna muzyka, to powiedzial, ze
jakos dziwnie rozumiem "radość", bo to przeciez muzyka dla samobojcow...
29. Matt Elliott- Drinking Songs
Jedno zdanie, parafrazujace to, ktore kiedys pojawilo sie na temat "Tumbling
Dice" Rolling Stonesow w jedynym pismie rockowym w Polsce: "ta plyta uroczo
sie rozłazi..."
28. Vitalic - OK Cowboy
Francuskie techno nie jest złe. Duzo klimatu new romantic, wycyzelowane, z
charakterem. I bardzo, bardzo stylowe. Ekstra.
27. Bruce Springsteen - Devils & Dust
Plyta, ktorej malo zabraklo do miana wybitnej. Wlaciwie zrozumiem kazdego,
kto umiesci ją na pierwszym miejscu w rankingu. Springsteen nagral album
troche 'poza czasem', bardzo osobisty, akustyczny. Diabeł, pył, krótka
piłka.
26. Blood Meridian - We Almost Made It Home
To chyba najciekawsza tegoroczna propozycja stylu alt.country. Rozmarzone,
gitarowe kompozycje, ladne melodie. Niby nic takiego, a trafia gdzie trzeba.
25. Stuart A. Staples - Lucky Dog Recordings
Wokalista Tindersticks poszedł solo, i dobrze. Wiecej emocji, bardziej
osobiscie, minimalistycznie, 'z buta'!
24. M83 - Before The Dawn Heals Us
To jedna z tych tegorocznych plyt, ktore kreują wlasny muzyczny swiat.
Najblizej jej w klimacie do Junior Boys, choc tego zęba nie ma.
Futurystyczne krajobrazy wielkomiejskie, neony oslepiają mnie i showgaze.
Showgaze is not dead! Undead! Undead!
23. .Bender - .Bender
www.rockmetal.pl/recenzje/bender-bender.html
22. Vic Chesnutt - Ghetto Bells
Bardzo piekna, dojrzala plyta. Niestety troche nierowna, trzy genialne
numery i reszta "tylko" bardzo dobra. Muzycznie wyrafinowana, balladowa, z
glebokim zachrypnietym glosem Chesnutta. Mozna w tej muzyce zatonąć.
Jeden utwór - "Virginia" - powinien nosic tytul "Powstan Lordzie Vader"!
21. e.s.t. - Viaticum
Jazz/nowa/zimna fala w rozpadajacym sie domu Ushera.
Moja jazzowa płyta roku.
20. The Coral - The Invisible Invasion
"Niewidzialna Inwazja" to koncept-album. Plyta ma
wlasciwie malo wspolnego z wczesniejszymi dokonaniami zespolu, poza tym, ze
sklada sie z melodyjnych piosenek. Nie ma tu jednak juz zadnej psychodelii,
zadnych mocniejszych riffow, emocji w glosie charyzmatycznego przeciez
wokalisty. Za to jest... atmosfera grozy! Osiagnieta najprostszymi
srodkami - a to
klimatycznym, mrocznym a jednoczesnie zdradliwie lekkim refrenem (w niemal
kazdym utworze!), a to odrobine za dlugo wybrzmiewajacymi organami, a to
poglosem nie tam, gdzie moznaby sie spodziewac, a to wkrecajacymi w ziemie
gitarowymi zapetlonymi motywami (ale w nieco glebszym tle, zeby morowych
potworow z pobliskich bagien nie bylo widac tak od razu...).
Najwieksze wrazenie robi na mnie wlasnie ta lekkosc, z ktora wyspiewywane są
teksty rodem z takich dziel grozy Lovecrafta, jak "Zew Cthulhu"
(nieprzypadkowo - Skelly przyznaje w wywiadach, ze to byla glowna inspiracja
dla calej plyty, poswieconej wlasnie horrorom). Kazdy utwor to mroczna
historia: o wydarzeniach z grudnia 1903 r. na wzgorzu Kill Devil, 13-tym
pietrze zapomnianego hotelu, dziwaku uduszonym na bagnach przez narratora
utworu (fantastyczne, o wiele mowiacym tytule "Something Inside Of Me"),
opuszczonym domu, w ktorym straszy...
Plyta jest bardzo oszczedna, zupelnie nie slychac, ze muzykow jest az osmiu.
Zadnego niepotrzebnego dzwieku, calosc bardzo rowna, po prostu lekka
melodyjna piosenka goni lekką melodyjną piosenke, a we wszystkich drzemią
potwory Cthulhu.
19. Spoon - Gimme Fiction
Zanim pare slow o nowej plycie Spoon, kilka mysli o Johnie Lennonie i Dianie
Ross.
Kto slyszal pierwsza "normalną" plyte Lennona? Pod tytulem Plastic Ono Band?
Album kultowy, z wielu powodow. Po pierwsze, po wielu ekscesach tym razem
Lennon wzial sie do roboty i zamiast nagrywac piski wydawane przez Yoko Ono
i siebie (to byly pierwsze wydawnictwa Lennona po rozpadzie Bitli), stworzyl
muzyczne arcydzielo. Wlasciwie nawet jak sie tej plyty nie lubi (a latwo sie
do niej zrazic), szacun pozostaje.
Dlaczego to album az tak wyjatkowy? Wypelniaja go niesmiertelne melodie, sam
Lennon w swietnej formie, kompozycje perfekcyjne, bezbledna dramaturgia
plyty, teksty-protest songi, atak na wszystkich poza Yoko - od Bitli po Boga
i tak dalej (to najbardziej depresyjna plyta w dorobku Bitli i calej muzyki
XX wieku...). Ale przede wszystkim porazajace wrazenie wywoluje produkcja.
To jedna z kilku najlepiej wyprodukowanych plyt, jakie kiedykolwiek
slyszalem. Brzmienie absolutnie nie do podrobienia. I nie chodzi wcale o
jakies bogactwo, kolorystyke itd. - wrecz odwrotnie! Na pierwszy rzut ucha
plyta jest ascetyczna jak sw. Franciszek z Asyzu. Monotonna, sucha,
jednobarwna, jak z klasztoru o surowej regule - calosc otwiera zreszta bicie
dzwonow. Lennon ma zdarty glos i raz krzyczy, raz deklamuje. Perkusja brzmi
poteznie i prymitywnie. Pianino - dosc czesty tutaj gosc - wykorzystano
rowniez w typowo "perkusyjny" sposob.
Kazdy, kto interesowal sie muzyką lat 60. najwiekszy szok przezyl natomiast
w momencie sprawdzenia, kto tej produkcji sie podjal. Otoz sam Phil Spector,
uwazany za tworce "sciany dzwieku", jeden z najslynniejszych i najbardziej
kontrowersyjnych producentow swiata, ktorego znakiem firmowym byl straszliwy
wrecz przerost formy nad trescią. Zniszczyl wielu wykonawcow i czesto nie da
sie sluchac tych jego wszystkich wybujalych patetycznych orkiestracji,
nabicia efektami, niekonczacych sie dalszych planow i nienormalnie
zageszczonej aranzacji. Okreslenie "sciana dzwieku" bylo wyjatkowo trafne.
Tymczasem pierwszą plyte Lennona wyprodukowal calkowicie odwrotnie niz
wszystko do tamtej pory, stawiajac na brzmienie perfekcyjnie ascetyczne i
oszczedne. Efekt jest porazajacy. Wieeeeelu staralo sie potem to powtorzyc
(glownie punkowcy i nowofalowcy), nikomu sie nie udalo. Az do tego roku.
Diana Ross i The Supremes to jedna z najpopularniejszych wizytowek Motown,
zenska soulowa grupa wokalna. Z czasem pomysl na kompozycje i aranzacje spod
znaku Supremes stal sie bardzo charakterystyczny: szybki rytm wysuniety
przed inne motywy i tylko melodia wokalna uzupelnia rozpedzony
soulowo-funkujacy feeling. Przy czym partie wokalne zwykle byly dosc
"zimne", az chcialoby sie krzyknac: wiecej duszy! Przeboje Supremes wciagaly
jednak bez reszty (poza balladami, ktore uczcijmy chwilą ciszy)...
Nowa plyta Spoon, "Gimme Fiction", to wlasnie - wydawaloby sie, ze
niemozliwe - polaczenie The Supremes i Lennona/Plastic Ono Band. Na pewno
najbardziej oryginalna plyta roku. Brzmienie ascetyczne (klasztornych
dzwonow tylko brakuje), z wysunietą zarazliwie funkową perkusją (numer
przedostatni, They Never Got You, to Supremes zywcem), ostrym
charyzmatycznym glosem lidera grupy. Porywajaca monotonia...
Co jeszcze? Mnostwo fantastycznie ubarwiajacych plyte efektow (jak burza na
poczatku They Never Got You, wykorzystanie niecodziennych instrumentow),
znakomita klujaca w oczy